Dwa tygodnie temu podjęłam wyzwanie. Zero słodyczy, chipsów, fast foodów i alkoholu przez kolejne 30 dni. Jestem ogromnym łasuchem i słodkości to coś, bez czego nie mogę żyć. Postanowiłam jednak swoją silną wolę poddać testowi. Dziś mijają dwa tygodnie, a ja wciąż żyję (!!!) i co więcej: wcale nie ciągnie mnie do słodkości. Całe to wyzwanie sprawiło, że zaczęłam komponować zbilansowane posiłki, pić więcej wody i regularnie ćwiczyć (6 dni w tygodniu).
Teraz na lodówce prócz rozpiski dotyczącej słodyczowego wyzwania jest też rozpiska z treningami. Codziennie wieczorem wpisuję, co ćwiczyłam i jak długo (min. 45 minut), a na kartce antysłodyczowej zakreślam kolejne pola. To o niebo bardziej motywujące niż prowadzenie dzienniczka w telefonie. Jeśli przetrwałam dzień pełen pokus (urodziny koleżanki, jedzenie na mieście), dorysowuję serduszko. To nagroda za to, że nie uległam i trzymałam się ustalonych zasad. Patrzę na rozpiskę i na te małe serduszka, myśląc: „Kurde! Dałam radę, a łatwo nie było!”.
Obiecałam też sobie, że przez te 30 dni nie kupię sobie żadnego ciucha ani dodatku – niczego! Dopiero kiedy uda mi się wytrwać w postanowieniu, w nagrodę będę mogła kupić upragnioną rzecz.
Po każdym treningu jem banana i wypijam odżywkę białkową. Na czczo piję wodę z octem jabłkowym albo sok z kiszonej kapusty (uwielbiam!). W ciągu dnia wypijam litr herbaty z czystka (koniecznie o nim poczytajcie!) i mnóstwo wody. Po dwóch tygodniach te nawyki weszły mi w krew.
Dodatkowo wprowadziłam do diety popping z amarantusa, nasiona chia, komosę ryżową, makaron ryżowy, owoce morza, ryby… Całymi godzinami siedzę na blogach o tematyce wege i fit, zapisując przepisy w specjalnym folderze. A na mieście zamiast burgera czy pizzy jem to, o czym pisałam w Tym wpisie.
Trening 6 dni w tygodniu to mus. Staram się urozmaicać plan treningowy. Przeprosiłam się z bieganiem, wróciłam na basen, odkurzyłam płyty Chodakowskiej i rowerek stacjonarny. Do tego joga – ale same ćwiczenia, bez tej całej filozofii czy medytacji.
Nie twierdzę, że po tych 30 dniach przestanę ćwiczyć i rzucę się na słodkości. Chciałabym to kontynuować, ale wolę nie brać na siebie zbyt dużo. 30 dni bez słodyczy brzmi o wiele lepiej niż np. 100 dni bez słodyczy. Myślimy sobie: „No okej, 30 dni dam radę, ale sto? Bez szans!”. A tak wytrzymujemy 30 dni i podejmujemy decyzję: „Hmm, nie było tak źle, przedłużam wyzwanie o kolejne 30 dni”. I taki jest plan! 🙂
89 komentarzy
O kurde! Chyba się dołączę !<3
Ja kończę 30dniowe wyzwanie akurat na święta, ale obiecałam sobie, ze będę jadła tylko zdrowe i własnoręcznie zrobione smakołyki typu razowe muffinki, ciastka owsiane. Mam nadzieje, że mi się uda 🙂
Sandra, powodzenia!
Racja. wakacje tuż tuż, trzeba się wsiąść za siebie, żeby nie było wstydu wyjść w bikini na plaży. Dołączam się do was ;D Osobiście polecam 30-dniowe wyzwanie Mel B. brzuch, uda i pośladki.
Fash !! Jak Ty to robisz? Ja w ogólę nie moge się zebrać do ćwiczeń, góra kilka dni i koniec, więcej gadania niż robienia, nie mówiąc już o jakiejkolwiek diecie, zawsze coś mi pachnie kiedy chodzę ulicami wypełnionymi knajpami z fast foodami… może są jakieś psychologiczne rady jak wygrać z samym sobą? 🙁
Rocky wymiata!=)
Tez z Rambo podjęli wyzwanie 😉 We trojke raźniej.
genialne! w takim razie zaczynam 30 dni bez słodyczy! <3
W listopadzie razem z Jankiem ze Stayfly przestałam jeść mięso. Na 30 dni.
Ehe.
To już chyba ponad 4 miesiące?
Gratuluję, ja wiele razy próbowałam przetrwać bez słodyczy ale nigdy nic z tego nie było, może spróbuje jeszcze raz 🙂
Ćwiczenia 6 razy w tygodniu to również nie lada wyczyn, wiem o czym mówię 🙂
Gratuluję, zapraszam do mnie na nowy post.
Bomba 🙂 czy zauważyłaś juz zmiany w swojej sylwetce i spadek wagi ;)????
Już widzę pierwsze efekty co jest niesamowicie motywujące 🙂
Gratuluję! Tylko namawiam do zmiany postawy wobec wyzwania po jego zakończeniu. Nie traktuj tego jako wyzwanie. Jesteś na bardzo dobrej drodze do zmiany nawyków żywieniowych. 🙂
Hej hej hej, a ta Nutella Go na Instagramie?! 😛
stare zdjęcie 🙂
akurat stare, to wszystko jest nielogiczne
Idę jutro do apteki kupić Czystek 🙂
Rocky mógłby zostać instruktorem jogi. Pozycja „siedzący pies” – wzorcowa! 😉
Nie chcę demotywować już na starcie, ale wg mnie takie krótkoterminowe a restrykcyjne „wyzwania” są dobre tylko po to, żeby coś sobie udowodnić i przetestować zamienniki dla przekąsek.
Przerobiłam na sobie Twoje podejście i wiem, że nie ma szans, by na stałe wyeliminować ulubione produkty metodą „skrzętnie unikam i liczę, że się odzwyczaję.” Odmawianie sobie tego, co lubimy, wywołuje poczucie straty, frustrację i poczucie winy, jeśli się „złamiemy”. Na imprezach taka żelazna konsekwencja jest już totalnie chybiona, bo wywołuje wrażenie, że dieta wybija nas z codziennego rytmu życia i przy okazjach, które mają być wesołe i beztroskie doskwiera szczególnie. Już lepiej chyba udzielić sobie przy święcie dyspensy i jeść wszystko, na co ma się ochotę. Na kilkadziesiąt dni racjonalnego odżywiania jeden czy dwa „dni prosiaka” nie zniweczą efektów diety.
Jeśli masz tak silny pociąg do słodyczy, jak piszesz, sprawdź może lepiej, czy nie nęka Cię… drożdżyca. Albo niedobór kwasów omega.
P.S. Hodowla, w której kupiłaś Rambo chyba znowu zaczęła ogłaszać się w Internecie.
Zacna idea, szczytny cel! Jeśli ktoś jest wierzący (jak np. ja) to Wielki Post jest dobrą okazją żeby odmawiać sobie takich rzeczy.
A buldożki wyginają śmiało ciało, zero kompleksów 😀 Trzeba się uczyć od nich akceptacji siebie hehe 😉
Pozdrawiam!
Czytam ten wpis wieczorową porą, a w moim brzuchu czuję pełno niedzielnych czekoladek. Miałam się odchudzać, ale wyszło jak zwykle…ale obiecuję, że jutro tu wrócę i zrobię dokładnie to co Ty, podejmę wyzwanie!
Ja tak kiedyś 30 dni wydłużyłam raz, dwa razy i kolejny… aż doszło do roku. Rok bez słodyczy, lato bez lodów, filmy bez karmelowego popcornu, przerwy w liceum bez drożdżówki. Fajny czas, naprawdę udowodnił mi że 1) wszystko siedzi w głowie 2) nawyk to potężna rzecz. Tobie też życzę powodzenia i wytrwałości :))
Fajne wyzwanie, ja tez tak robie raz na jakis czas, ale w USA jest czasem ciezko. Slucham swojego ciala, jesli mowi mi dosc to przestaje jest slodycze, chleb, fastfoody.
Niefortunnie święta po drodze, ale to może właśnie idealny czas, by sprawdzić swoją silną wolę? 😉 Przyłączę się, co mi szkodzi. 30 dni mówisz… 😉
Ja wytrzymałam 7 miesięcy bez żadnych słodyczy. W zasadzie to w ogóle bez cukru (często jest w sosach, keczupach itd). Nie jadłam przez ten czas także pszenicy, soli, jajek i laktozy, ale to z uwagi na nietolerancje pokarmowe. Niestety w minionym tygodniu miałam urodziny i postanowiłam odejść od diety i to był ogromny błąd, bo teraz ciężko mi wrócić na dobry tor 🙂
Jaka pijesz odżywke białkową? 🙂
najlepiej to odmawiać sobie wszystkiego. nie popadajmy w paranoję. .. ja tez jestem na diecie, ale coś z tego życia chce mieć 😉
Dobra zaczynam od dziś! Pisząc to już mam ochotę na czekoladę 😀
Ja wytrzymuję bez słodyczy, chipsów i fast foodów już od Środy Popielcowej 🙂 i to wyzwanie tez będę kończyć w święta… trzymam się mimo miliona pokus i jestem z siebie bardzo dumna 😉
Marzenq – to jak ja! na fb jest taka akcja, przyłączyłam się i bez większych problemow daje radę.
fast-foodów od wieków nie jem, nawet tych robionych w domu.
pozdrawiam i dużo siły wszystkim podejmującym wyzwania
Jestem na „wyzwaniu” od środy popielcowej. Trzymam sie, pomagają mi owoce i siła woli.
Jest coraz lepiej 😉 Czuję się lżejsza
Idealnie wpasowałaś się z tym wpisem! Ja właśnie od dzisiaj rozpoczynam wyzwanie: zero słodyczy (fatalnie wpływają na moją cerę), niezdrowych przekąsek, słodkich soków, a dużo wody i powrót do biegania. Moja kondycja po przerwie jest słaba i nie wiem jak zorganizować trening biegacza. Help!
Tina, trzymam kciuki!!! 🙂
Super, naprawdę gratuluję tak silnej woli, oby tak dalej:)
Kiedyś na takim wyzwaniu udało mi się być 4 miesiące, jednak potem zaczęłam ćwiczyć i czasem zdarzało mi się jeść coś słodkiego. Jestem jednak fanką domowych słodyczy, szczególnie ciasteczek owsianych z żurawiną. Problemu z kręgosłupem przerwały niestety moje ćwiczenia, ale niedługo znów do nich wrócę, do lata coraz mniej czasu 😀
podziwiam, i ćwiczenia 6 x w tyg – respekt, mój max to 3 m-ce bez słodyczy, ale ćwiczenia 6 x w tyg to trudna sprawa, ale idzie lato – no raczej wiosna :> i faktycznie łatwiej już zmotywować się do biegania, wyjścia na rower czy siłownię plenerową, ze swojej strony polecam badmintona – jak najwyżej, żeby osoba, z którą grasz sobie pobiegała 🙂 ale ty też oczywiście
uwielbiamy badmintona, gramy za blokiem na łące, a buldogi polują na lotkę i uciekają z nią 🙂
Pracuje w domu więc dla mnie przeznaczenie 45-60min na trening to pestka. Klucz to samozaparcie 🙂
masz dobrze, u mnie to jest o tyle spoko, że mój blok znajduje się obok małego parczku, więc wieczorem w lato zawsze trochę wyjdę pobiegać
no z pieskami to też musisz wyjść, więc zawsze to dobra motywacja 🙂
Ja w listopadzie przetrwałam moje 30 dni bez słodyczy i przyznam szczerze, że nigdy nie czułam się tak dobrze jak wtedy. Czas chyba to powtórzyć – ale to dopiero wtedy jak zjem całe opakowane Raffaello, które dostałam wczoraj od narzeczonego xD
Ps. Jaką odżywkę białkową wybrałaś? Zastanawiam się nad wprowadzeniem takowej, ale rynek oferuje ich zbyt wiele, żebym mogła się zdecydować.
Odżywka Scitec nutrition, 100% Whey Protein. Ja mam o smaku truskawkowym z białą czekoladą. Chciałam o smaku bananowym ale nigdzie nie mogłam znaleźć. Piję z mlekiem (400ml) z samą wodą mi nie smakuje 🙂
Polecam!
Świetnie, że podjęłaś takie wyzwanie i motywujesz innych. A przy okazji jeżeli możesz stworzyć wpis z fajnymi blogami vege i fit to byłoby super. Inspiracji nigdy za wiele 🙂
Pozdrawiam
Dokładnie! Nic za dużo i nie na siłę. Trochę zajmuję się sportem i niejednokrotnie widziałam że takie wiosenne postanowienia dziewczyn szybko się kończyły z frustracją. Ważne żeby zrozumieć że to ma być przyjemność, coś co robimy tylko dla siebie.
Trzymam kciuki za Ciebie a tymczasem uciekam na trening;)
Mnie to wyzwanie pomogło wejść w całe to zdrowe odżywianie i regularne cwiczenia. Oczywiście jeśli cały czas będziemy to traktować jak wyzwanie w końcu to przerwie i rzuci się na słodkości.
Przechodzisz na weganizm? czy,, tak jak ja, czytasz takie blogi bo zawierają dużo informacji o różnych właściwościach roślin?
Nie przechodzę. Nie chcę rezygnować z mięsa. Po prostu zakochałam się w daniach wege. Cały czas coś pichcę, a mięso jem raczej sporadycznie
Jak patrzę na to zdjęcie to chyba nie dam rady 🙂
Ale tak na poważnie – to udaje mi się nie jeść słodkiego już od 20 dni dzięki ćwiczeniom z Ewą Ch.- to naprawdę działa dziewczyny – mniej jem, brzuch mi sie bardzo poprawił, są efekty – to nie przereklamowana metoda. Ale fakt- od słodyczy trzeba z daleka, jem dużo sałatek- mieszam z sałatą lodową wszystko , co akurat mam pod ręką ( oprócz boczku oczywiście 😉 i żołądek tak się wypełnia, że da się wytrzymać . A jeśli chodzi o podjadanie – to marchewki , błonnik do ssania , a nie słodycze !
Jak już jesteśmy w temacie diety to bardzo polecam książkę „Francuzki nie tyją”. Tak mnie zainspirowała parę miesięcy temu, że od tamtej pory zupełnie zmieniłam swój sposób odżywiania się:)
Eliza,
a masz jakiś uporządkowany sposób na przechowywanie przepisów, do których szybko i łatwo można sięgnąć w razie potrzeby? Wszędzie mam już luźno wydrukowane karteluszki i czas to jakoś ogarnąć:)
W zamian za motywujący wpis mam dla Ciebie małą poradę 🙂 zamień popping z amarantusa (taka forma zawiera rakotwórczy akrylamid) na np. mąkę, bo w takiej formie najlepiej przyswaja się z niego białko, selen, cynk i żelazo 😀
P.S. Uwielbiam Twojego bloga!
To jest rzeczywiście wielkie wyzwanie tyle dni bez słodyczy? no ja jakoś nigdy nie daję rady zawsze gdzieś w połowie drogi kapituluję muszę jeszcze popracować nad tym
ja kocham lay’s 😀 ale przed slubem przez 7 miesiecy! udalo mi sie ich nie tknac 🙂
Super! Gratuluje! Ja tez jestem zwolenniczka malych kroczkow, ktore wchodza powoli w krew. 😉 No i najwazniejsze… jaki prezent sobie sprawisz w nagrodę?
buty! 🙂
Życie jest za krótkie aby odbierać sobie takie drobne przyjemności. Uwielbiam czekoladę, ale to wcale nie znaczy,że mam ją jeść całymi tabliczkami. 30 dni mogę nie jeść, ok – rozumiem, ale dłużej… po co?…
żeby sprawdzić silną wolę, podjąć jakies wyzwanie, odkwasić organizm (słodycze zakwaszają), żeby schudnąć, zrobić coś dla siebie
a tam sprawdzic silna wole. Takie smolenie! ja skonczylam 3,5tyg diete na 500kcal – nie oszukiwalam i nie zjadlam nic co nie wolno mi bylo. Zero skrobi i zero slodyczy. bylo mi bardzo ciezko, ale diete trzymalam dla mojego meza bo on chcial schudnac a nam obu bylo lepiej sie motywowac 😀
teraz jestem dalej na diecie ale 1500ckal, wstaje jeszcze wczesnij rano (w sumie to prawie w nocy), grilluje miesko na obiad ktore wezme do firmy, robie omleta, przygotowywuje jogurt z malinami siemiem lnianym i nasionami chia do pracy. to jest fajne. wiem co jem, wiem ile jem, kontroleuje ilosc posilkow i dbam o to by bylo zroznicowane, zdrowe i smaczne (uwielbiam gotowac!) ale czekolade dalej jem. nie cala tabliczke, ale zawsze cos malego w ciagu dnia zjem. bo zycie jest za krotkie zeby sie meczyc i odmawiac sobie wszytskiego. i czasem zle mi jak widze ciagle przepisy na ciasteczka owsiane i inne zamienniki czekolady! Jak jestem w kawiarni to zjem nawet kawalek torta, ale za to pocwicze troche dluzej, albo zrezygnuje z przekaski popoludniowej. Do tego trening 6-7razy w tygodniu po 40min i jest super. Swietne samopoczucie, kilka kilo mniej i super wygladajacy brzuch (bynajmniej ja jestem zadowolona :D). a jak chce buty to sobie je po prostuje kupuje. Nigdy sie w tej sposob nie nagradzam, ale wiadomo kazdy jest inny 😀
Mnie osobiście takie wyzwanie nauczyło głównie, że nie ma czegoś takiego jak zamienniki słodyczy. kompletnie, absolutnie…nie ma. Jeśli mam ochotę na czekoladę to na smak czekolady a nie na jej wartości odżywcze, które mogę zastąpić orzechami. Ale nigdy nie byłam jakimś szczególnym łasuchem. Owszem mogę zjeść pół słoika nutellki, ale potem potrafię nie jeść czekoladowych stworów przez kolejne pół roku 🙂
MM 😛
Hej ja rownież nie jem słodyczy !! Kiedyś potrafiłam zjeść pol czekolady na raz i bałam sie ze nie wytrzymam 30 dni ale teraz już bez problemu daje radę 🙂 czy mogłabyś napisać jakie blogi kulinarne polecasz? Szukam i szukam i cieżko mi cos ciekawego znaleźć 🙂 nie uważasz ze za wcześnie na odżywkę ?
Ale faza! Ja dokladnie to samo wyzwanie podjelam. takie postanowienie na okres postu. I poki co zyje i bez slodyczy jakos sobie radze, zastepuje je smoothie lub orzechami. Mega z siebie jestem dumna :)))
Piona!!!! 🙂
O nie, nie ma szans. Właśnie wróciłam z zakupów z wielkanocnymi jajkami milki, kinder czekoladkami i shoko bonsami 😀 Ale poza tym też staram się zdrowo odżywiać i kilka razy w tygodniu ćwiczyć. Może kiedyś znajdę w sobie tyle mocnej woli, aby podjąć takie wyzwanie 🙂
Kinder, kocham <333333
Ja dzisiaj byłam na zajęciach z jogi, było wspaniale. Po powrocie zjadłam domowego hamburgera, było pysznie i czuje się rewelacyjnie. Żeby tak całkowicie z przyjemności rezygnować? Wystarczy znać umiar i nie nadużywać tego co dobre 🙂
Wytrwałości życzę 🙂
Ale super 🙂 Ja już jestem bez słodyczy od początku postu (z pobudek całkowicie niereligijnych tylko zdrowotnych jak Ty) i czuję się świetnie. Też piję dużo wody a fast foody już dawno porzuciłam, chociaż od czasu do czasu skuszę się na frytki. Muszę się jeszcze zmotywować do regularnych ćwiczeń bo mam takie zrywy po tydzień, dwa a potem przestaję. Proza życia …
Ja już nie jem słodyczy od ponad miesiąca i jestem na diecie. Najgorzej jest zacząć, a potem jakoś leci. Do sierpnia mam plan zgubić 15 kg.
Mopsy na macie, dobre 😀 mój pies nigdy nie chce ćwiczyć 😉 a tak bardziej serio – nigdy nie wprowadzałam sobie ograniczeń typu 30 dni be tego czy tamtego. Mam wrażenie, że jak ten miesiąc bólu i cierpień minie, zaczniemy jeść jeszcze więcej, żeby sobie wynagrodzić wszelkie bolączki 😉 ale może się mylę 🙂 poza tym większość słodkości spożywanych przeze mnie, jest mojego wykonania, więc to na pewno samo zdrowie 😉 wyjątek stanowi chyba tylko czekolada, jednak taka porządna, nie cukier barwiony na brązowo 😉
Utrzymanie wypracowanych rezultatów w walce o wymarzoną figurę to bieg długodystansowy ale od czegoś trzeba zacząć. Eliminacja słodyczy w moim wypadku nie wchodzi w grę, bo je za bardzo lubię dlatego trening mam tak skomponowany żeby bilans wychodził na zero – spalam, to co zjem ponad program. Rewelacja, działa o wiele skuteczniej niż np. 30 dniowa przerwa w jedzeniu słodyczy i powrót ze zdwojoną siłą później, bo organizm się domaga. Wiem, że łatwo powiedzieć ale w moim zdaniem w dobrej diecie dozwolone jest wszystko tylko w odpowiednich proporcjach ; ) Pozdrawiam!
Dokładnie – nic nie da, jeżeli ktoś podejmie wyzwanie 30 dni, a potem wróci rzuci się na słodycze (minęło 30 dni, więc w końcu można) i przestanie ćwiczyć (trudno mi wyobrazić sobie kogoś, kto ciągle będzie ćwiczył 6 dni w tygodniu – chociażby z uwagi na inne zajęcia). Pewne stare nawyki po prostu trzeba długotrwale zmienić, albo nauczyć się nowych, które będą równoważyć te negatywne w odpowiedni sposób, ale nic na „hurra”.
Hmm, chyba najwyższa pora podjąć takie wyzwanie – wczoraj zjadłam połowę czekolady, a przedwczoraj paczkę chipsów – aaaa
Ponoć do wyrobienia w sobie nawyku potrzeba 21 dni.
swoją drogą wszystkim polecam książkę Siła nawyku.:)
Życie jest za krótkie żeby sobie wszystkiego odmawiać, nie popadajmy w paranoję od cukierka jeszcze się nikomu nic nie stało. Moim zdaniem wszystko jest dla ludzi, tylko w umiarze.
Dla mnie 30 dni bez tych wszystkich rzeczy to coś nie do wykonania. Na początku Wielkiego Postu podjęłam wyzwanie 40 dni bez fast foodów i miałam co prawda kilka potknięć, ale dalej je kontynuuję. Kiedy je skończę (choć pewnie tak prędko nie wrócę do fas foodów), to spróbuję wyeliminować słodycze z mojego jadłospisu. Zależy mi żeby maksymalnie ograniczyć ilość słodkości jaką spożywać, a takie odstawienie to dobry start dla zmiany na dłużej. 🙂
Ja z fastfoodów zrezygnowałem już dawno (myślę głównie o sieciówkach), bo w końcu dotarło do mnie, że to jedzenie nie jest ani smaczne, ani wartościowe. Pozwalam sobie od czasu do czasu na hamburgera, ale tylko w dobrych burgerowniach, w które notabene prowadzą moi znajomi i wiem co podają.
A pizzę odkąd zacząłem piec na kamieniu, jem tylko w domu. Większość placków na mieście to tylko marne namiastki tego co można samemu przygotować.
Ze słodyczami idzie mi gorzej, nie jem ich dużo, ale od czasu do czasu coś lubię spróbować. I gdy powiedziałem sobie, że nie ich nie jem, wytrzymałem tydzień i uznałem, że to nie dla mnie 🙂
Elizka,fajnie,że podejmujesz takie wyzwania,ale odżywiasz się zdrowo przez miesiąc,dwa i znów wracasz do starych nawyków. ok,dla organizmu to korzystne,że choć na chwilę dostaje coś dobrego,a nie jakiś shit,ale zastanawiałaś się nad tym,dlaczego nigdy nie udaje Ci się wytrwać w tym zdrowym odżywianiu i ćwiczeniach NA STAŁE,tak,by stały się one Twoją codziennością? nie piszę tego złośliwie,bo sama też tak mam. nie mam silnej woli. mam ją na miesiąc,dwa,ale nie mogę zmienić wyzwania w CODZIENNOŚĆ. Ty też nie możesz,bo takich akcji miałaś na blogu już wiele i skoro zaczynasz po paru miesiącach na nowo,to znaczy,że niewiele z Twoich postanowień spełniasz. do czego zmierzam – może stworzysz wpis psychologiczny,jak to z tą naszą wolą jest? może są jakieś ćwiczenia,by ją trenować? jak wytrwać w postanowieniach? co na to psychologia? byłby przydatny i dla nas,i dla Ciebie 😀 pozdrawiam serdecznie po raz setny załączając Ewkę i popijając koktajl gruszkowo-pietruszkowy (mam nadzieję,ze tym razem na dłużej niż miesiąc :D)
Czy mogłabyś polecić który z blogów o tematyce wege i fit jest wart uwagi? A może któraś w Was? 🙂
No masz, przeglądarka zrobiła mi „wstecz” i komentarz opublikował się pod zupełnie innym wpisem… 🙁
Ja od 14 dni codziennie po 40 minut kręcę hula hopem. To znaczy, miałam łącznie zdaje się 3 dni przerwy, dwie planowane, jedna z powodu wyjazdu, ale zdarza mi się, że czasami z nudów pokręcę jeszcze nieplanowane 20 minut i w sumie wychodzi na jedno 😀
Efekty, jakie zauważyłam są rewelacyjne. To znaczy, wiedziałam, że hula działa cuda, bo widziałam zdjęcia „przed” i „po” mojej znajomej, ale gdy widzę coś na sobie, to zupełnie coś innego. Mam wrażenie, że w ciągu kolejnego miesiąca mogę pozbyć się fałdek na brzuchu, które egzystują, ale nie żyję z nimi w wielkiej przyjaźni 😀 Plus mam czas na oglądanie seriali, a to zawsze na plus 🙂
Zainspirowałaś mnie ;D Tylko jak sobie poradzić, jak zaraz moje urodziny 😉 ? Dyspensa na ten dzień ^^ ?
Czasem jak się jest „przypartym do ściany”, to łatwiej jest wytrwać w takich postanowieniach. Mój mąż dowiedział się, że ma candidę. To jest teraz taki bardzo „modny” grzyb wewnątrz organizmu;). W każdym bądź razie na wiele tygodni (dopóki sytuacja nie wróci do normy) musi wykluczyć z menu wiele produktów, a w tym głównie cukier, który sprzyja rozwojowi grzybów. Jest to bardzo ciężkie ponieważ nie może jeść owoców, ale jakoś daje radę. Ja chciałam w ramach solidaryzowania się z nim również wykluczyć cukier, ale to jest bardzo trudne. Herbata bez cukru jakoś nie daje mi kopa;). W każdym bądź razie postanowiłam wycofywać się stopniowo, że organizm nie doznał szoku:). Dążę do tego, żeby wyeliminować wszystkie szkodliwe cukry. Eliza, trzymam kciuki za ciebie, z każdym dniem będzie Ci coraz łatwiej. Good job:)!
Brawo! Wejdzie Ci w nawyk. Janie jem chipsów ani fast foodów oraz nie piję alkoholu od kiedy zaszłam w ciążę. czyli to już będzie 19 miesięcy temu :)))) I szczerze mówiąc nie tęsknię. Jedyne czego sobie nie odmawiam to słodycze, ale nie jem ciastek kupionych w sklepie – sama piekę – i wiesz co? odkąd robię to regularnie, jak ktoś mnie częstuje chociażby torcikiem z Sowy, to grzecznie podziękuję, poszukam fajnego nowego przepisu i jestem szczęśliwsza 🙂
Ciąża to duża motywacja ;P
Ahhhh a jogę na piłce próbowałaś?? Super sprawa i cudownie odciąża kręgosłup, ćwiczysz równowagę. Po kilku miesiącach siedzisz na piłce po turecku! 🙂
O rany, niezłe postanowienie… Ja mam teraz takie postanowienie, ze również zmieniam mój jadłospis. Możnaby nawet powiedzieć, że jestem na diecie, bo mam rozpisany jadlospic na calutki tydzień. Oczywiście słodycze i wszelkiego rodzaju fast foody nie mają prawa bytu dla mnie 🙂 staram się troche zrzucić i licze, że mi się uda. I że wytrwam o wiele dłużej niż te 30 dni. Ja myślę póki co o trzech miesiącach! 🙂
Podziwiam! Ja nie dałabym rady nawet 12 godzin 🙂
Nie umiem powstrzymać się od słodyczy, lodów i fastfoodow i innych lokalnych smakołyków jak podróżuje, o ćwiczeniach z Chodakowską i bieganiu też zapominam, tłumaczę sobię że dużo spaceruję więc mogę pozwolić sobie na więcej…znasz jakiś sposób jak przetrwać zdrowo urlop?
Gratuluję postanowienia bo to rzeczywiście trudne wyzwanie mając tyle smakołyków wokół siebie
Przeczytałam twój post i następnego dnia również postanowiłam zrezygnować ze słodyczy,oczywiście będąc pewna ze i tak nie wytrzymam,po pierwsze bo jestem uzależniona od czekolady (fastfoodów i chipsów praktycznie nie jem nigdy,wiec z tym nie ma problemu),pozatym w półce jest zawsze nutella(dla dzieci),minęło kilka dni a ja wytrzymuje i wogóle mnie nie ciągnie do słodyczy,jestem sama w szoku!nie chce schudnąć ,tylko sprawdzić swoją silną wolę i poprawić wygląd cery,jestem ciekawa czy będą jakieś efekty,nie mam planu ile dni chce wytrzymać,mam nadzieje ze jak najdłużej…Pozdrawiam
Brawo!!!!!! Trzymam kciuki!
ja teraz mam 4tyg diety, bo mam 2 wesela znajomych i wyjazd do Hiszpanii za miesiąc, poza tym WIOSNA! i przydałoby się jakoś wyglądać :)) Ale nie jest to łatwe, bo po drodze imprezy, poza tym praca, zajęcia i dzidziuś w domu także mało czasu na ćwiczenia i z motywacją też wtedy ciężko jak się wraca zmęczonym po całym dniu, ale jakoś dam radę ! 😛
Muszę koniecznie sobie zrobić też takie wyzwanie, bardzo by mi się przydało.
Raz kiedyś podjęłam wyzwanie i nie jadłam słodyczy przez 8 miesięcy , po miesiącu stwierdziłam, że fast foody też ograniczę a po kolejnym że będę jadła w 100 % zdrowo . Schudłam 5 kg , ale tkanka tłuszczowa zmalała o 10 % , nigdy w życiu lepiej się nie czułam , byłam lekka i bardziej wytrzymała , cerę miałam idealną ,zero cellulitu nic. Dodatkowo jadłam regularnie , trenowałam i piłam odpowiednia ilosc płynów . W końcu stwierdziłam , że za dużo z tym roboty i że na każdym kroku odmawiam sobie czegoś. Stopniowo wchodziłam w normalny rytm ale jadłam dużo więcej , bardziej tu o psychikę chodzi , bo dawno tego czy tamtego nie jadłam a co . I przytyłam 6 kg. I łamałam wszystkie zasady . Ogólne stwierdzenie : jeśli jesz tylko zdrowo to czujesz się bardzo dobrze ale podświadomie brakuje ci tych wszystkich rzeczy ktorych nie mozesz zjesc , wewnetrznie irytuja cie te wszystkie zakazy , ktorych trzeba sie trzymac . Ja zaelam jesc normalnie i jem wszystko ale z umiarem . Czuje sie dobrze, cera nie jest taka piekna jak kiedys , troszkę cellulitu się pojawiło ale to mi nie przeszkadza , bo wolę jeść normalnie , regularnie , i w 50% zdrowo niż cały czas być nie szczęsliwa . Wystarczy się nie opychać jedzeniem , jeść często regularnie i po trochu , same zobaczycie jak wam waga schodzi . I trzeba pić odpowiednie ilości , źródlanej i mineralnej. Teraz schodzę z wagi powoli , i w końcu czuję się wolna i normalna .
Ja zaczęłam dzisiaj 🙂 Mam nadzieje że mi się uda bo także jestem łasuchem 😛 Ale koniec tego dobrego na wakacje trzeba pięknie wyglądać 🙂
ja wlasnie wytrzymalam bez slodyczy 5 tyg ale jutro robie cheata… myslalam ze to bedzie odwyk przestane miec ochote i owoc zaspokoi smak w 100% niestety juz nie moge wytrzymac, zaczelam robic ciastka domowe i zjadalam dziennie po 10 masakra 😀 sa pyszne ale tez zwiekszyly mi znowu podać kalorii wiec mozna i szkode sobie narobic w ten sposob. slodkich napojow i fats foodow nie wiem poltora roku i nie tesknie za tym ale czekoladowego cukierka/ batonika nie potrafie calkiem wykluczyc z menu
Comments are closed.