Wszystkie smaki Hiszpanii

przez Eliza Wydrych
Hiszpańska kuchnia należy do moich ulubionych. Kocham owoce morza, świeże ryby, paellę, tapasy, sangrię… Mogłabym wymieniać bez końca i oczywiście bez końca jeść. Te cztery dni spędzone w Barcelonie były istną ucztą. Spróbowałyśmy wszystkich hiszpańskich przysmaków i trunków. Rano wyskakiwałyśmy na churros i gorącą czekoladę, albo na hiszpańskiego omleta. Po południu jadłyśmy obiad składający się z tapasów i dania głównego, a wieczory spędzałyśmy na plaży la Barceloneta nielegalnie pijąc białe wino i objadając się marynowanymi oliwkami, chorizo, pomidorkami i hiszpańskim chlebem. To był cudowny czas i naprawdę nie mogę się doczekać kiedy tam wrócę, a wrócę tam na pewno!
Tapas to po prostu przekąski podawane na ciepło albo na zimno. Zamawiamy kilka przystawek i dzielimy się nimi. Naszym najczęstszym wyborem były grillowane tygrysie krewetki, kalmary albo ośmiorniczki. Jadłyśmy też tapas bravas, czyli pieczone ziemniaczki z sosem majonezowo-keczupowym na ostro, rybne krokieciki (mięciutkie w środku i chrupiące z zewnątrz) hiszpański chleb (chleb z miąższem z pomidora), mule czy zupę rybną.

Marynowane oliwki i smażone krewetki

Marynowane oliwki i smażone krewetki

Kalmary

Kalmary

Grillowane krewetki tygrysie

Grillowane krewetki tygrysie

Szparagi z szynką i chleb wysmarowany miąższem pomidora

Szparagi z szynką i chleb wysmarowany miąższem pomidora

Krokiety rybne i owoce morza

Krokiety rybne i owoce morza

Daniem głównym była paella (również ta czarna z atramentem z kałamarnicy), homar albo grillowane rybyhomary

paella
paellaNa deser churros czyli słynne wypieki z ciasta parzonego, smażone w głębokim tłuszczu i posypane cukrem. Macza się je w gęstej czekoladzie, albo masie krówkowej. Warto też spróbować krem katalan, który jednak mocno przypomina creme brulee.churros desery hiszpania
Wybierałyśmy raczej nieturystyczne miejsca, szukałyśmy miejsc do których chodzą tubylcy. Oni przecież najlepiej wiedzą gdzie dobrze zjeść. Jadłyśmy też w typowo turystycznych knajpach, przy głównych deptakach i trzeba przyznać, że różnica była mocno wyczuwalna.
biała sangria mojito
Z trunków oczywiście sangria z czerwonego albo białego wina (naj!) i mojito. Warto też spróbować sangjii z Cavą, białym musującym winem, które w połączeniu z syropem i cytrusami smakuje wybornie!
Wiem, że to zbrodnia dodawać takie zdjęcia o tej porze, ale bądźcie silni, ja też mam ochotę zaatakować lodówkę. Dajcie znać, na które z powyższych pyszności rzucilibyście się najpierw!

ZOBACZ TAKŻE

46 komentarzy

Ama 11 września, 2014 - 8:29 pm

Ale pyszności!!!!

Monika 11 września, 2014 - 8:39 pm

Wygląda meeega apetycznie, lecę do lodówki 🙂 Tak w ogóle Eliza, jak tam dieta?

Aduska 11 września, 2014 - 8:43 pm

ja chętnie skosztowałabym tego deseru a ta czekolada przypomina mi deserową z Wedla 🙂 ciekawe czy w smaku też taka pyszna 😛

Anonim 11 września, 2014 - 8:44 pm

Zdjęcia wyszły pieknie. Dania wyglądają apetycznie 🙂

Pati 11 września, 2014 - 8:47 pm

Nie dodaje sie takich rzeczy prawie w nocy . Umrę z głodu do rana

Antywieszakowa 11 września, 2014 - 8:50 pm

„Pa amb tomàquet” – Katalońska przekąska, hiszpańska grzanka lub po prostu… chleb wysmarowany pomidorem:D

/Pycha:D

Mii 11 września, 2014 - 9:03 pm

To zbrodnia dodawać takie zdjęcia,zgadzam się:) ale sama kuchnia jest wspaniała.

Anonim 11 września, 2014 - 9:21 pm

Zjadłabym wszystko oprócz oliwek bo jakoś za nimi nie przepadam:/ Najbardziej lubię owoce morza (krewetki wręcz uwielbiam) ale i churros z czekoladą wygląda pysznie:)

Eliza Wydrych Strzelecka 11 września, 2014 - 9:24 pm

Wlasnie ja tez nie przepadam, ale te marynowane były pyszne!!

simply lifetime 11 września, 2014 - 9:44 pm

wygląda to po prostu obłędnie! zdjęcia zazwyczaj nie oddają rzeczywistości, ale w tym wypadku podejrzewam, że smakowało tak jak wyglądało. będąc tam chyba nie potrafiłabym sobie niczego odmówić, trudno, najwyżej po powrocie odstawiłabym czekoladę i lody 😀

lifemaniaczka 11 września, 2014 - 9:53 pm

Omnom! Wygląda cudnie więc smakować musiało wręcz obłędnie. Ja ostatnio miałam przyjemność skosztować łososia z krewetkami. Poezja! Takich smaków nie da się opisać.

Kasia 11 września, 2014 - 10:00 pm

oo nie Elizka o tej godzinie takie fotki to zbrodnia….;D Powiedz lepiej jak waga po tym pobycie??:)

Pola 11 września, 2014 - 10:22 pm

Kiedy i gdzie kolejny wypadzik?

Kasia 11 września, 2014 - 10:29 pm

W pierwszej kolejności (choć zjadłabym absolutnie wszystko, bo wszystkie potrawy tej kuchni też uwielbiam) była by jednak paella 🙂 choć krewetki depczą jej po piętach.

Pyszności, zazdroszczę smaków i tak, masz rację, ciężko teraz nie dorwać się do lodówki 🙂

Pozdrawiam.

Martynaa 11 września, 2014 - 11:12 pm

Ciężko powiedzieć, na które z tych pyszności bym się rzuciła w pierwszej kolejności. Jedno jest pewne – na pewno spróbowałabym każdego przysmaku z proponowanych przez Ciebie pozycji (nawet będąc aktualnie na diecie, w końcu nie codziennie się jest w tak wspaniałym miejscu :D).

Ja również w tym roku miałam okazję być w Hiszpanii. Co prawda osiedliłam się w Lloret de Mar, ale muszę przyznać, że jedzenie jest wyborne. Pierwszy raz w życiu miałam okazję próbować małż z sosem – REWELACJA 😀
Oj ile ja bym dała, żeby tam wrócić.. Zazdroszczę Ci wyjazdu 😀

Zuzka 12 września, 2014 - 8:09 am

Elizka widziałam Cię wczoraj w centrum. To możliwe?

Anna K. 12 września, 2014 - 8:39 am

cześć,
Barcelona jest moim marzeniem od dawien dawna i przymierzam się do tego, żeby wreszcie marzenie zrealizować w czerwcu przyszłego roku na urodziny mojego męża (sprytne połączenie mega frajdy dla mnie i prezentu dla niego – on też uwielbia odwiedzać różne miejsca ;)). Czy możesz mniej więcej powiedzieć jaki jest koszt takiego 3-4 dniowego wypadu? Wiadomo, że głównym kosztem są bilety i noclegi, a więc nie o nie mi chodzi, ale jak kształtują się ceny w knajpach, marketach, wejścia do najważniejszych obiektów w Barcelonie?
dzięki z góry za podpowiedź 🙂

Gosia 12 września, 2014 - 8:46 am

Eliza, na najprawdziwsza paelle musisz przyjechac do Walencji! Podobno ta jest najlepsza, szczegolnie paella valenciana, z krolikiem i kurczakiem 🙂

Pola 12 września, 2014 - 9:04 am

Zjadlabym wszystko

AG 12 września, 2014 - 9:15 am

Rzucałam dosłownie się na wszystkie, które wymieniłaś! I strasznie tęsknię za tymi smakami, są GENIALNE!

zycienienabogato 12 września, 2014 - 9:40 am

Moja też! Kocham prawie wszystko co hiszpańskie;) Jedzenie mają świetne. Zwiedzałaś tylko Barcelonę czy coś jeszcze?

Nina 12 września, 2014 - 9:49 am

Ale Ci dobrze, że możesz tak podróżować. Fuerta, Londyn, Kreta, Rzym, Barcelona… Masz jakieś plany na kolejne miesiące?

Madziak 12 września, 2014 - 9:54 am

Dostałam ślinotoku na widok tych zdjęć! 😀

gajowczyk 12 września, 2014 - 10:16 am

Hmm, homar pobudza moje kubki smakowe chociaż nigdy jeszcze nie spotkałem w menu – niestety tam gdzie bywam nie spotkałem.

Maleńka bloguj 12 września, 2014 - 10:28 am

Niesamowice głodna się zrobiłam patrząc na te zdjęcia 😀 Znając moje łakomstwo na słodycze pierwsze na co bym się rzuciła to na churros, które troszkę mi zalatuje oponkami 😀

Eliza Wydrych Strzelecka 12 września, 2014 - 10:30 am

są bardziej tłuste, zdecydowanie wole oponki

majlaa 12 września, 2014 - 10:38 am

Jak ja kocham owoce morza! Zazdroszczę Ci 🙂

Nina 12 września, 2014 - 11:19 am

Zdjęcia apetyczne i rzuciłabym się absolutnie na wszystko

Nieznajoma 12 września, 2014 - 11:20 am

No ja zdecydowanie krewetki i ogólnie owoce morza!! Raz w życiu miałam okazje zjeść krewetki i były pyszne 😉 A to co Ty tam jadłaś to po prostu wszystko wygląda tak apetycznie, że masakra 😀

p.s. Rozbrajają mnie Ci wszyscy wszystkowiedzący ludzie, którzy Cie tak namiętnie poprawiają z tą jedną nazwą. Bo tak, faktycznie jesteś głupia i piszesz specjalnie z błędem, a nie to co tam faktycznie jadłaś, widząc co zamawiałaś w karcie. Śmiechłam 😀

Słowianie w podróży 12 września, 2014 - 1:27 pm

Aż ślinka cieknie… 😉

angelika 12 września, 2014 - 1:35 pm

Pozdrowienia z Madrytu 🙂 Ciesze sie,ze w koncu ktos z turystow mowi tak pozytywnie o naszej hiszpanskiej kuchni i wie tyle na jej temat:)

Patrycja MM 12 września, 2014 - 3:05 pm

#blogerkimajązadobrze i hate u <3

Pola 12 września, 2014 - 3:26 pm

Ajjjjjjjjjjjj, pysznie!
W pierwszej kolejności (pewnie dlatego że karmię i moje drinkowanie jest mocno symboliczne już od tak dawna) SANGRIA!
I te owoce morza wyglądają obłędnie.
Mi Hiszpania też kojarzy się z ucztowaniem – najwspanialej było kiedyć na północnym wybrzeżu, gdy rozbici na jakieś boskiej dzikiej plaży, zajadaliśmy się zebranymi własnoręcznie ostrygami ugotowanymi w białym winie… ah, quelle decadence!

Zafirek 12 września, 2014 - 3:45 pm

matko co za jedzonko!!! 😀 jestem właśnie po obiedzie ale ślinka cieknie mi okrutnie 😀 a ten deserek… chętnie bym spróbowała 🙂 pozdrawiam i nie torturuj nas tak bardzo 😀

Ania O 12 września, 2014 - 6:05 pm

Nie dość że hiszpańskie jedzenie jest super to jeszcze zdjęcia tak świetnie zrobione że normalnie czuję smak w ustach 🙂

Ania 12 września, 2014 - 7:54 pm

Wszystkie! Wszystkie tapasy moje. 🙂

magda gdynia 12 września, 2014 - 10:03 pm

ale jedzonko! pyszotka!

Otwarta na świat 12 września, 2014 - 10:59 pm

Na krewetki i paellę 🙂 No i na mojito. Moje ulubione <3
P.S. Robisz obłędne zdjęcia! Zazdraszczam 😀

Kasia 12 września, 2014 - 11:03 pm

Elizo, czy możemy spodziewa się jakiegoś vloga z pobytu w Barcelonie?

Kamson 13 września, 2014 - 10:37 am

Mmmm, niesamowicie apetycznie wyglądają Twoje zdjęcia. Największe wrażenie zrobiły na mnie oliwki marynowane i smażone krewetki.

Emka 13 września, 2014 - 11:47 am

Elizka, gdzie takie pyszności jadłaś i jakie knajpki polecasz? Lecę w poniedziałek do Barcelony po raz pierwszy i chętnie bym skorzystała z Twoich rad 😉

Patrycja 13 września, 2014 - 12:01 pm

Hej ! Nie moglam sie doszukac w jakim hotelu bylas w Barcelonie ? Wybieram sie tam w pazdzierniku i rozgladam sie za noclagiem 🙂 pozdrawiam

Eliza Wydrych Strzelecka 13 września, 2014 - 6:04 pm

Tryp Apolo, mega polecam, trafiłyśmy na jakąś niesamowitą promocję i było dosyć tano jak na centrum

sezonada.pl 13 września, 2014 - 7:56 pm

Czarną paellę z sosem z kałamarnicy jadłam w Chorwacji w Trogirze (rissoto negro czy jakoś tak). Wiem, że coś takowego jada się również we Włoszech, a nawet na południu Francji. Wynikałoby z tego, że to danie wspólne dla krajów Południa. Ciekawa jestem, gdzie jest jego prapoczątek.
Tęsknie do tego mocnego rybnego smaku i intrygującego wyglądu. Potrawa faktycznie wyglądała jak cała skąpana w atramencie.

Anonim 14 września, 2014 - 9:15 pm

A moze post z tym jak poprawnie jesc owoce morza? Np homara

AniaW 22 kwietnia, 2015 - 8:33 pm

Czy mogłabyś polecić jakieś konkretne restauracje? Barceloneta, okolice El Ravel, El Barri Gottic, Pl.Espanya? Lecę w niedzielę na kilka dni i będę wdzięczna za podpowiedzi.

Comments are closed.