Jestem taka podekscytowana! Wzięłam udział w lekcji tajskiego gotowania pod okiem Chonlaya Laothong (Ya). Chonlaya jest szefem kuchni, mistrzem kuchni tajskiej i pomysłodawcą szkoły gotowania w Krabi.
Swój warsztat szkoliła w prestiżowych hotelach. Była też szefem kuchni w restauracjach w Europie czy Afryce. Kiedy przeczytałam, że tajskiej kuchni uczyła samego Gordona Ramsay’a wiedziałam, że lepiej trafić nie mogę.
Lekcje odbywają się od poniedziałku do soboty. Możemy wybierać spośród pięciu różnych programów. Przejrzycie je tutaj. My z Matem wybraliśmy program A. Spośród dziesięciu dań każdy może wybrać cztery. Z racji tego, ze w naszej porannej grupie były tylko cztery osoby, prócz robienia swoich dań partycypowaliśmy też w tworzeniu innych.
Po zapoznaniu się z Chonlaya Laothong i wysłuchaniu jej historii (niezwykle inspirująca kobieta z barwną osobowością i pomysłem na siebie) przeszliśmy do tajskiej kuchni. Chonlaya opowiedziała nam o produktach typowych dla tej kuchni i uczyła nas obierania i krojenia poszczególnych składników. Zupełnie inaczej kroi się warzywa/owoce do pad thaia, a inaczej do curry.
Przyprawy kuchni tajskiej: tajski bakłażan, liście limonki kaffir, tamarynowiec, galangal, trawa cytrynowa…
Kiedy produkty były już obrane i pokrojone zabraliśmy się za gotowanie!
Mieliśmy pomocnika w postaci przemiłego Taja, ktory nadzorował i pomagał w naszym pichceniu.
Zrobiliśmy od a do z cztery rodzaje pasty curry. Nie miałam pojęcia z jakich składników się je przygotowuje. Okazało się, że to wcale nie jest takie trudne, a w Polsce mamy sporo odpowiedników, oraz oryginalnych składników w sproszkowanej albo ususzonej wersji.
Robiliśmy czerwoną i zieloną pastę curry, do tego pasta masssaman curry oraz panang (z orzeszkami ziemnymi).
Następnie były warzywa stir fry z nerkowcami i ananasem, papaya salad, pad thai i dwie zupy tom yum z krewetkami, jedna bardziej kwaśna, a druga na odrobinie mleka kokosowego z większą ilością papryczki chili.
Przed..
Po!
To wszystko smakowało wybornie, to wszystko miało taki bogaty i intensywny smak. Na żadnym street foodzie nie jadłam czegoś tak pysznego.
Koszt 4 godzinnej lekcji wynosi 1500 batów czyli nieco ponad 150zł
W cenie mamy dojazd w obie strony, certyfikat i książkę z przepisami (!)
Cudowne jest to, że jeśli nie jecie mięsa to bez problemu wykonacie każde danie w wegańskiej albo wegetariańskiej wersji.
Bardzo Wam tę atrakcję polecam. Szkoły gotowania znajdują się w każdym większym mieście w Tajlandii. Lekcje można wykupić w wielu ulicznych „biurach podróży”. Rzućcie okiem na atrakcje na airbnb, poprzez ten portal też można taką lekcję tajskiego gotowania wykupić.
Jestem za-chwy-co-na! To była dla mnie bardzo cenna lekcja. Tworzę już trzeciego Fash Food Booka w specjalnej edycji „kuchnie świata”, dania kuchni tajskiej będą miały tam sporą sekcję. W ogóle cały ten pobyt niesamowicie mnie zainspirował do pichcenia. Jem tu ogromne ilości tajskich przysmaków i nie mogę się doczekać kiedy to wszystko odtworzę w swojej kuchni!
42 komentarze
Ale fantastyczna sprawa! Nieziemsko to wszystko wygląda 🙂
Ja jeszcze nie próbowałam robić tajskich potraw na własną rękę, dlatego jeszcze nie znam wszystkich smaków 😉
Fajnie jest się nauczyć gotować po tajsku, ja strasznie lubię orientalną kuchnie, ale jestem samoukiem i dania w domu niestety nie wychodzą mi tak jak w restauracji. Potrzebowałabym takiego wyjazdu.
Z kuchni tajskiej miałam przyjemność jeść tylko właśnie robionego przez Ciebie Pad Thaia – zjadłam go olbrzymią ilość, takie było pyszne! A warsztaty kuchni, bądź co bądź regionalnej, to super pomysł! I w sumie, fajny do przechwycenia, żeby brać w takowych udział w różnych miejscach na świecie 🙂
Cześć
Ale to smakowicie to wszystko wygląda 🙂 aż się głodna zrobiłam. Szkoda, że Tajlandia jest tak daleko.
Pozdrawiam,
Kasia
Cudownie Eliza, że udało Ci się po raz kolejny poszerzyć horyzonty! W tym poście aż czuć radość jaką dały Ci te lekcje! Coś wspaniałego. Pozdrawiam Cię serdecznie! Chyba skuszę się w końcu na Twoje książki 🙂
Ostatnio właśnie miałam ochotę na Tajską kuchnie. Jednak przyzna, że nie miałam jeszcze okazji przyrządzać czegoś z ich kuchni na własną rękę. Świetna sprawa, genialnie że poszerzasz właśnie horyzonty, szczerze mówiąc zazdroszczę dla Ciebie trochę. Pozostaje życzyć dalszego poszerzania horyzontów:) Pozdrawiam ciepło 🙂
Cieszę się, że masz nową kulinarną pasję, jednakże brakuje postów dotyczących mody. Czy mogłabyś zmienić proporcje?
Niestety nie, moda mi teraz nie w głowie 🙂
Mniam! Wracaj szybciutko z egzotycznymi przepisami! 🙂
Powiem szczerze, że trochę Ci zazdroszczę. Uwielbiam tajską kuchnię, ale niestety sama nie przyrządzałam nigdy takich potraw.
Ekstra sprawa, marzy mi się taki kursik! <3
Uwielbiam tajskie potrawy 🙂
Tajskie jadło wygląda bardzo apetycznie i smakowicie. Cieszy mnie możliwość zapoznania się z tamtejszą kuchnią.
WPis bardzo ciekawy, a przepisy zapamietane.
Na pewno ciekawe doświadczenie, jestem ciekawa jak smakują takie dania 🙂
Nie na temat ale akurat oglądałam snapy i czytałam twojego bloga jednocześnie 🙂 Mamaginekolog od kilku dni powtarza że popiera sponsorowane posty bo ludzie tak zarabiają i że to jest ok. Wiem, że ty tego nie popierasz ale ciekawi mnie co myślisz o tym że taka osoba jak mamaginekolog mająca ponad 200 tys obserwatorów mówi do nich że sponsorowane posty są ok bo z czegoś trzeba żyć … Sama twierdzi że ona nigdy się nie sprzeda bo to nieetyczne ale jak inni się sprzedają to są ok. Rozumiesz coś z tego ?
Nigdy nie powiedziałam, że nie popieram reklam. Nie popieram spamerskich reklam, takich, które nie są wiarygodne, takie, które są wręcz zenujące. Jest ich ogrom, zwłąszcza na instagramie. Tego nie popieram
Popieram świadome, racjonalne, wiarygodne i prawdziwe reklamy. Sama chętnie wezmę w takiej udział. Od poł roku żadnej takiej propozycji nie zostałam, sam spam
PS A to co mówi Nicole świetnie rozumiem
Zjadłabym ❤
Jeśli było tak samo pyszne jak wygląda to zazdroszczę!
Eliza,
czy możesz napisać jak nazywał się ten taras widokowy w Bangkoku, z którego nagrywałaś instastories?
Strasznie mi się spodobał, a bęrdziemy z mężem w Bangkoku w już styczniu! 🙂
Przepyszne dania w sam raz na orientalny poczęstunek. Mam nadzieję, że składniki są dostępne z Polsce.
Bardzo fajny wpis 🙂 Z chęcią przetestowalabym tą kuchnie 🙂
Zdecydowane moje smaki 🙂 po cichu zazdroszczę ci takiej możliwości :))
Eliza czy gotowałaś wegetariańskie potrawy? Czy jest opcja wyboru tylko tych bezmięsnych?
Gotowałam nawet wegańskie potrawy 🙂
Naprawdę fajny wpis 🙂 Na pewno ich kuchnia jest bardzo dobra:) Narobiłaś mi apetytu na takie potrawy! Czekam na kolejne wpisy z pięknych miejsc, pozdrawiam serdecznie!
Patrzę na te zdjęcia i normalnie czuję te zapachy *_* To wszystko musiało być pyszne, a cena za taki kurs jest wręcz śmieszna! Zazdroszczę.
Ale fajnie ! 🙂 o jedno z moich marzeń lekcje gotowania w Tajlandii 🙂 Zazdro ! 🙂
Ale fajnie ! 🙂 o jedno z moich marzeń lekcje gotowania w Tajlandii 🙂
Nie ma nic przyjemniejszego od podróżowania połączonego z nauką gotowania <3
Kurczę, uwielbiam tajską kuchnię – wyrazistość smaków i aromatów jest nieporównywalna z żadną inną. Pozazdrościć tylko. Pozdrawiam!
Potrawy wyglądają wspaniale – chyba sama muszę pojechać do Tajów, bo wątpię w swoje zdolności kulinarne 😉 Świetny wpis, wiele wrzeczy się dowiedziałam, ale też podbudował mnie na duchu i zaczynam pomału wierzyć, że może kiedyś uda mi się coś lepiej upichcić 🙂
Pozdrawiam!
Fajnie tak poznawać różne kuchnie
Eliza może wrzucisz jakiś przepis inspirowany tym, czego nauczyłaś się w Tajlandii? Czekam z niecierpliwością!
Eliza dlaczego każesz na siebie tyle czekać?
Agata, potrzebowałam przerwy od pisania i blogowania 🙂
Na pewno ciekawe. chętnie bym spróbowala
Wow, pozazdrościć! To musiała być super przygoda 🙂
Wow! Wszystko wygląda pysznie!
Niesamowite doświadczenie!
fantastyczna przygoda kulinarna. wszystko wygląda przepysznie, tyle nowych smaków.
Azjatycka kuchnia ma coś w sobie niesamowitego. Bogactwo smaków, przyprawy i wprawne ręce kuchmistrza niesamowicie kuszą. Pozazdrościć takiej lekcji kuchcenia.
Comments are closed.