Gdybym miała streścić ostatnie trzy dni spędzone w Londynie, powiedziałabym że były pyszne, inspirujące, zaskakujące i foodgazmiczne. Mój wyjazd poprzedzał gruntowny research, w końcu miałam ograniczoną ilość czasu jak i miejsca w żołądku. Musiałam wybrać same perełki spośród dziesiątek weganskich knajp, by stworzyć dla Was mój idealny przewodnik. Pierwszy przewodnik, zakładam, że będzie ich więcej. Londyn jest bardzo vegan friendly i nawet w „klasycznych” restauracjach znajdziemy genialne wegańskie i bezglutenowe pozycje w menu.
Czytałam opinie, przeglądałam menu, korzystałam z Waszych rekomendacji, wertowałam pinterest, tripadvisor oraz grupy na Facebooku by stworzyć listę idealną. Miałam poczucie dobrze wykonanej roboty i rozochocona ruszyłam eksplorować wegańską mapę Londynu.
Skosztowałam mnóstwo pyszności, odkryłam ogrom nowych, zaskakujących połączeń smakowych, próbowałam odgadywać co stoi za konkretnym smakiem czy aromatem i wszystko skrzętnie notowałam. To wbrew pozorom niezwykle trudne. Próba odtworzenia smaku na podstawie szczątkowych informacji graniczy z cudem. W menu mamy podanych klika składników, cała reszta (esencja) to tajemnica. I tu z pomocą przychodzi zmysł smaku. Moje codzienne pichcenie pomogło mi go wyostrzyć. Notowałam wiec wszystko co tylko przyszło mi na myśl. Usuwałam to co mi przeszkadzało i dodawałam składniki, które mogłyby to danie wzbogacić. Co ważne, moim celem nie jest kopiowanie 1:1. Chce się zainspirować smakiem, zmienić go zgodnie z moim smakowym gustem, podrasować i przełożyć na polska kuchnie. Po co?
Do Londynu przede wszystkim polecialam w ramach researchu do mojego kulinarnego, pescowegetariańskiego eBooka. Im więcej smaków i połączeń poznam tym bardziej będę otwarta na eksperymentowanie i tworzenie.
Pescowegetariański eBook
Czym jest Pescowegetarianizm? To taki stan przejściowy pomiędzy kuchnią mięsną i kuchnią wege. Pescowegetarianizm zezwala na jedzenie mięsa z ryb i owoców morza, ale nie dopuszcza jedzenia mięsa czerwonego czy drobiu. Żeby tego było mało, ze względów zdrowotnych ograniczyłam spożywanie nabiału i glutenu. Mnie w tym stanie przejściowym jest bardzo dobrze. Nie chce się radykalizować ani szufladkować. Większość z nas tego nie chce. Chcemy po prostu wykonać jakiś krok w kierunku zdrowego stylu życia. I to jest świetne! Małymi kroczkami do wielkiego celu. Stad pomysł na eBooka, który będzie kompromisem. Chce żeby był rozsądnym, pysznym i prostym krokiem do zmian. Teraz szukam inspiracji, wymyślam, tworze i eksperymentuje by dostarczyć Wam przemyślany, kompletny i wartościowy produkt.
Wybaczcie ten długi wstęp, ale pierwszy raz wspominam na blogu o eBooku, a to dla mnie (cholernie) ważne! Wróćmy jednak do wegańskiego przewodnika.
1. Mildreds przy Kings Cross
To pierwsza restauracja jaką odwiedziłam, ale nie dlatego uplasowałam ją na pierwszej pozycji, zasłużyła sobie na to czymś innym.
Restauracja przy Kings Cross to nie jedyna restauracja pod tym szyldem w Londynie. Mildreds znajdziecie jeszcze w dzielnicy Soho, Camden i Dalston. Knajpa jest duża, gwarna i tłoczona. Ma idustralny i surowy wystrój, a ogromne okna sprawiają, że obserwujemy miasto czując jego rytm i energię.
Towarzyszyła mi mama, wiec wzięłyśmy do skosztowania 3 różne dania. Padło na burrito z wegańskimi serem, żółte curry z batatów i z orzeszkami oraz Polski Burger. Tak! Burger z polskich buraków.
To był totalny foodgazm. TOTALNY I KOMPLETNY. Porcje były bardzo słuszne, a dania idealne skomponowane. W życiu nie jadłam lepszego curry, lepszego roślinnego burgera i lepszego burrito.
Mama nie mogła uwierzyć ze w burgerze nie ma miesa, a ja byłam podejrzliwa co do wegańskiego sera. Smakował jak „normalny”! Dla pewności spytałam kelnera czy aby na pewno nie zaszła pomyłka (w karcie jest tez klasyczny ser).
W menu znajdziemy sporo interpretacji „budda bowls”. Mamy wersje meksykańska, tokijską oraz zimową. Są tez desery, zupy i przekąski. Idealne miejsce na śniadanie, lunch, brunch, obiad, deser czy kolacje. Będę tam wracać!
Menu
Najbliższa linia metra: Kings Cross
2. Farm Girl
Przytulna, piękna i iście pinterestowa knajpka zlokalizowana na Portobello Road w najbarwniejszej dzielnicy Londynu – Notting Hill. Można usiąść przy stole na antresoli albo na wygodnych kanapach czy stylowych krzesłach. Turkusowo-szmaragdowe ściany świetnie kontrastują z drewnianą podłogą, złotymi lampami i kolorowymi owocami, pod których ciężarem uginają się półki.
Z racji tego, że byłam tam w godzinach przedpołudniowych zdecydowałam się na puszyste naleśniki (z pieczobymi jabłkami, syropem klonowy i jogurtem kokosowym), cappuccino z mlekiem roślinnym oraz kanapkę z quacamole, twarożkiem z nerkowca i „bekonem” kokosowym.
Naleśniki były pyszne, ale to kanapka zachwyciła mnie do granic możliwości. Znowu trafiłam na danie totalnie kompletne. Wszystkie smaki idealnie się se sobą komponowały. To był foodgazm w najczystszej postaci.
Niesamowite jak fajnego wędzonego aromatu nadal bekon z kokosa. Pierwszy raz w życiu jadłam nie tylko wegański bekon, ale też twarożek z nerkowców. Nie mogę sie doczekać kiedy go zrobię na swój sposób.
Żałowałam, że nie mogłam spróbować więcej pozycji z menu. Widziałam, że czekają mnie jeszcze trzy miejsca i nie mogę się najadać. Mam pretekst żeby tam wrócić. Szczerze nie mogę się tego doczekać.
To co mi się w Farm Girl podoba to ciepła, rodzinna wręcz atmosfera, świetne skomponowane menu i fakt, ze za dodatków opłata (1 funt) każde dani można zamienic na bezglutenowe.
Menu
Najbliższa stacja metra: Notting Hill Gate
3. Farmacy
To najbardziej fancy restauracja z całego zestawienia. W pierwszej chwili zachwycil mnie wystrój, ogromna przestrzeń i przemiła obsługa. Do minusów zaliczam niewielkie porcje i wysokie ceny. To co muszę dodać to fakt, że za wysoką ceną idzie też wysoja jakość produktów, nie czułam więc by ceny wyły wygórowane. Natomiast na tle pozostałych knajp, jest droga.
Znowu chciałam spróbować wszystkiego, ale rozsądek podpowiadał by ograniczyć się do trzech pozycji z menu. Zamówiłam zielona zupę krem, mac&cheese oraz lody (kokosowe i czekoladowe). Byłam ogromnie ciekawe zupy z zielonych warzyw, w składzie wypatrzyłam spirulinę, superalgę, która jest ohydna w smaku i mocno determinuje smak dania.
W zupie nie czułam jej wcale, ale podejrzewam ze to ona była odpowiedzialna za soczyście zielony kolor. To co smakowało mi najbardziej i wprawiło w osłupienie moje kubki smakowe to mac&cheese czyli po prostu makaron z serem.
Wegańskim serem oczywiście. Miałam sporo problemów z tym daniem, ciężko mi bylo wyczuć co wchodzi w jego skład, co nadaje ten niesamowity aromat, i słuchajcie eureka! Odrobina oliwy truflowej, to ona odpowiadała za ten wyjątkowy aromat. Przepis na wegański kremowy ser pokazywałam już na blogu i jestem więcej niż pewna, ze bazą tego dania jest właśnie połączenie ziemniaków, mleka roślinnego i płatków drożdżowych. Do tego listki szałwii i oliwa.
Na końcu wjechały lodu. Długo się nimi delektowałam by wyczuć wszystkie nawet najdrobniejsze cząstki odpowiedzialne za smak i konsystencje. Myśle, ze mniej więcej to mam! Na bazie tych składników mogę zrobić lody o każdym smaku! Niech mnie ktoś przetransportuje do mojej kuchni!
Menu
Najbliższa stacja metra: Notting Hill Gate
4. Eat By chloe
Kojarzyłam tę sieciówkę z Nowym Jorkiem, okazało się, że w Londynie też się zadomowiła. Byłam ciekawa jak będzie wyglądało Londyńskiego wnętrze i oczywiście nie zawiodłam się. Jest uroczo, przytulnie i chilloutowo.
Można usiąść w podwieszanych koszach, na wygodnych sofach bądź przy stolikach z metalowymi krzeslami. Sporo tam kontrastów. Biało czarne płytki, soczysta zieleń kwiatów i różowy neon z zabawnym napisem „guac save the queen”.
Menu jest bogate i intrygujące. Zdecydowałam się na mac&cheese tym razem ze słodkich ziemniaków z wegańskimi bekonem w postaci tempeh. Danie było pyszne i zupełnie inne od tego, które jadłam w Farmacy.
Wybrałam jeszcze jeszcze zielone pesto na bazie awokado i tu zachwytu brak. Moje pesto które robiłam tydzień temu jest (nieskromnie powiem) o niebo lepsze, ale już wiem, ze dodam do niego oliwy z pestek winogron, żeby podkręcić smak! Właśnie o takie inspiracje mi chodzi! Dzięki Chloe!
Nie mogłam oprzeć się wegańskim, bezglutenowym pysznością i posmakowałam odrobinę babeczki z kremem waniliowym. Muszę przyznać, ze ciasto było idealne. Puszyste, zwarte, mocno czekoladowe. Osiągnąć taki efekt bez nabiału i glutenu – szacun!
Menu
Najbliższa stacja metra: Covent Garden
Bonusowo: Foodelic i Namafoods
Na koniec mam dla Was bonus. Knajpki z genialnymi surowymi słodkościami. W foodelic dostaniecie nie tylko słodkości, ale też wegańskie lunche. Mnie bardzo przypadły do gustu nadziewane pieczarki Portobello z komosą ryżową i warzywami, do tego sałatka z pieczonych batatów, jarmużu i tofu.
Ze słodkości polecam RAW brownie (najlepsze jakie kiedykolwiek jadłam) i cytrynową tartę.
Najbliższa stacja metra: Kings Cross
Nama Foods znajduje się w dzielnicy Notting Hill i razem z Farm Girl i Farmacy tworzą dla mnie swoisty Trójkąt Bermudzki, w którym można przepaść, totalnie się w tych pysznych smakach zatopić.
Menu
Najbliższa stacja metra: Notting Hill Gate
Przerwa na zwiedzanie Londynu – 8 atrakcji w ciągu jednego dnia to możliwe jak zobaczycie w tym wpisie. Zapraszam również do zapoznania się jak zorganizować kilkudniowy wyjazd do tego miasta.
Tak wygląda mój przewodnik. Jestem przekonana, że w Londynie jest jeszcze mnóstwo genialnych wegańskich miejscówek. To zapewne pierwszy przewodnik z wielu. Czekam zatem na Wasze rekomendacje!
Tymczasem zamykam komputer i lecę na plaże. Wczoraj wylądowaliśmy na Zanzibarze i zaczynamy nasze tygodniowe wakacje pełne słońca, palm i pysznego jedzenia.
23 komentarze
Właśnie się dowiedziałam, że jestem pescowegetarianką?. Poniekąd zmusiła mnie do tego alergia córki ale już po 3 tygodniach zdrowszej diety widzę, że całej rodzinie wyjdzie to na dobre ?
A widzisz! Oczywiście, ze wyjdzie na dobre. Sciskam!
Czyli przez żołądek poznajemy Londyn. Świetny przewodnik! Swoją drogą – masz jakieś swoje wybrane danie, przysmak – który całkowicie kojarzy Ci się z Londynem lub całą Anglią? Coś takiego, że jak to zobaczysz lub poczujesz zapach to od razu na myśl przychodzi Ci Londyn?
Fish and chips, ale taki dobry jakościowo, sosem na bazie majonezu. Mało to wegańskie ale uwielbiam raz na rok wciągnąć coś takiego
Świetny przewodnik. Podczas najbliższej wizyty w Londynie na pewno skorzystam. Fajny wystrój wnętrz mają te knajpki, gdzie dobrze się siedzi i przyjemnie je. Miłego wypoczynku.
Ela, dzięki za miłe słowo! Sciskam
Z przyjemnością przeczytałam! Pozwolę sobie zapisać link, ponieważ planujemy wyjazd do Londynu, a taki przewodnik to zbawienie.
Cudownie! Bardzo się cieszę 🙂
Ostatnio gdzieś widziałam artykuł, że trzy najbardziej przyjazne weganom miasta to Londyn, Berlin i Warszawa 🙂
Tak! Warszawa na 3 miejscu, powinniśmy być dumni 🙂
Skoro już mamy temat Warszawy … Jakie miejsce vege polecacie? Londyn wygląda obłędnie smakowicie ale na dzień dzisiejszy muszę ograniczyć się do Warszawy 🙂
Ja polecam knajpki tel aviv! Kosmos
Nie mogę doczekac się Twojego ebooka. Na iedy planujesz strart sprzedaży?
sprzedałam płatki drożdżowe, to teraz polecam to: wegesiostry.pl wejdź, posmakuj i kombinuj do ebooka. Nowe spojrzenie na ser wege. Przyznam, że żarłam oczami Twoje stories z Londynu. Zieloną zupę musisz odtworzyć!
To one robią te genialne sery? Jadłam i przepadlam ❤️
A ja nie wyobrażam sobie życia bez mięsa, pysznie i własnoręcznie przyrządzonego 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Świetny przewodnik! Aż nabrałam ochoty na wypad do Londynu 🙂
Najbardziej ciekawi mnie ten bekon z kokosu. Masz może pomysł, jak go zrobili? Po prostu podsmażyli czy użyli jakiejś konkretnej przyprawy?
To musiał być najlepszy wyjazd – Londyn, pyszne i zdrowe jedzenie i mama u boku :). Nie mogę się doczekać kiedy odwiedzę Londyn i przetestuję cokolwiek z twoich poleceń. Czekam też na twojego e-booka :)!
Świetny przewodnik! Na pewno skorzystam jak będę w Londynie <3
Bardzo się cieszę
Mniam. Nie jestem wegankę ale i tak warzywa stanowią większość mojego pożywienia. Często zastępuje nimi mięso bo po prostu lubię. Jak będę w Londynie to już wiem gdzie się wybrać na wyżerkę. Pyszne fotki !
Mieszkam w Londynie i potwierdzam, wszystkie te miejsca są super 🙂 polecam tez wulf&lamb, maja najlepsze burgery wegańskie!
Uwielbiam Camden 🙂 fantatyczne miejsca, restauracje, street foody, kolorowi ludzie. czuć tam atmosferę londynu!
Comments are closed.