Pstrąg to jedna z moich ulubionych ryb. Jest delikatna w smaku, bogata w białko i cenne kwasy tłuszczowe omega-3. Faktem jest, że my Polacy jemy zbyt mało ryb. Na naszych stołach króluje głównie naszpikowany antybiotykami kurczak. Ostatnio zamiast dań z mięsa zwierzęcego zamawiam dania z rybą roli głównej. To samo tyczy się mojej kuchni. Kupuję patroszone ryby i grilluję je albo opiekam.
Dziś mam dla Was propozycje niezwykle pysznego i prostego w przygotowaniu dania. Pstrąga z masłem, koperkiem i cytryną, podanego z opiekanymi ziemniakami, pierwszy raz jadłam w Cafe Trybunalskiej. To było po prostu pyszne. Ryba miała delikatnie maślany smak z wyczuwalnym koperkiem i cytrynowym aromatem. Takie proste i niewymagające danie, a efekt mistrzowski.
Składniki dla 2 osób
– 2 patroszone pstrągi
– 4 łyżeczki masła
– 3 plastry cytryny
– świeży koperek
– sól
– pieprz
Przygotowanie
Czyścimy rybę pod bieżącą wodą. Środek nacieramy przyprawami, dodajemy po 2 łyżeczki masła, plastry cytryny i kilka gałązek kopru. Ryby w żaroodpornym naczyniu wkładamy do rozgrzanego do 180stopni piekarnika i pieczemy ok. 40 minut. Podajemy z ziemniakami z wody, albo opiekanymi. Do tego lekka sałatka. Mówię Wam, niebo!
PS Założę się, że 90% z Was nawet nie pamięta kiedy ostatnio jadła danie z rybą w roli głównej. Zgadza się?
61 komentarzy
Ja właśnie dzisiaj na kolację ale przyznam szczerze, że bardzo rzadko jem 🙂 Chyba zmienię zdanie 😛
Usuwasz z ryby łuski czy po prostu nie jesz skóry? 😛
Nie jem skóry 🙂
Cżęsto kusi mnie ten pstrąg w sklepie, ale nie kupuję, bo… nie wiem jak go zjeść. Niech ktoś mądrzejszy mi wytłumaczy, proszę! Tylko ze środka się wyjada? Nie ma tam ości?
staram się jeść ryby min raz w tyg 🙂 A przepis napewno wypróbuje 🙂
Chyba nigdy nie przekonam się do ryby w takiej formie 😀 Rodzice cały czas mówią mi, że nie wiem co tracę… Ale przemóc się nie umiem.
A gdzie w Lublinie kupujesz świeże ryby?
Różnie, pstrągi kupiłam w Almie
W Tesco pstrągi mają praktycznie cały czas, ale chyba największy wybór świeżych ryb jest w Auchan. 🙂
Moja dorada czeka na jutrzejszy obiad w lodówce. A przepis na pewno wypróbuję. Pozdrawiam.
Ja wczoraj jadłam pysznego pieczonego łososia ze szpinakiem ale po dzisiejszym wpisie mam ochotę na pstrąga, którego uwielbiam. Dobry pomysł na wpis Elizka- trzeba zachęcać czytelników do zdrowej żywności 🙂
Robię dokładnie tak samo z tym ze do środka wkładam jeszcze pokrojony ząbek czosnku.Pysznosci….
moj narzeczony robi przepysznego w kazda niedziele! tylko ze piecze pstragi bez cytryny, skrapiamy rybe przed jedzeniem, plus pieczone ziemniaczki mmmm… i jeszcze wklada do srodka kilka zabkow czosnku. uwielbiam ten czosnkowy posmak! Eliza smaku narobilas a do niedzieli jeszcze kilka dni:)
następnym razem spróbuję kombinację masło + czosnek 🙂
Ja porzuciłam kompletnie mięso na rzecz ryb.
Mniam mniam!
Nie zgadza 😀 też najczęściej robię rybę z masłem, koperkiem i cytryną, dodatkowo jeszcze skrapiam octem i dodaję trochę czosnku. tzn najpierw filety skrapiam octem i dodaję czosnek, chwilkę sobie leżą w lodówce, a przed samym wrzuceniem do piekarnika smaruję masłem i posypuję koperkiem (suszony też jest okej 🙂 ). polecam też spróbować rybę po prostu posypaną pieprzem cytrynowym (ja zawsze piekę w piekarniku w sreberku) mega proste szybkie i zdrowe danie 🙂 o, a moja mama z kolei najczęściej robi z curry 😀
A czy w naczyniu żaroodpornym pieczesz ryby pod przykryciem czy bez? 🙂
bez 🙂
i oczywiście nie neguje tego że rybki są dobre, bo sama bardzo lubię, po prostu będę bronić kurczaka 🙂
Nie napisałam że jest zakaz podawania antybiotyków, tylko hormonów. hm..
Kurczaki są szpikowane antybiotykami bo jeżeli są na fermie drobiu to chorują, jak dzieci w przedszkolu, im ich więcej tym łatwiej złapać chorobę, ale przed ubojem są całkowicie wolne od antybiotyków, ponad to dodam iż w Polsce jest zakaz używania hormonów wzrostu w hodowli miedzy innymi drobiu. dziękuję.
I jesteś tego w 100% pewny?
Ale to akurat prawda, w Polsce jest zakaz stosowania antybiotyków.
Zakaz nie równa się z tym, że naprawde trafia do nas to czego byśmy sobie życzyli:)
No nie wierze ze piers z kurczka wygladajaca jak indycza jest „wychodowana” bez „wspomagaczy”….
Moja mama hoduje kury i wyobraź sobie, że kura tzw. „szczęśliwa”, czyli chodząca wolno, która zbiera sobie do jedzenia co chce (zboże, nasiona, trawkę) czasami ma filety o wadze ponad 700 g, dużo ładniejsze od tych ze sklepu. A więc da się 🙂 tylko że wyhodowanie takiej kury jest pewnie znacznie dłuższe niż na fermach…
Tak jestem pewna między innymi dlatego że, nasza kochana unia europejska wszędzie węszy i szuka. oprócz tego czytam opakowania:) i nie kupuje tam gdzie kurczaki i inne mięsa (i tym podobne) są myte płynem do naczyń…
No i mięso z kurczaka zawiera najzdrowsze białko zwierzęce i jest bardzo smaczne (oczywiście jeżeli ktoś potrafi je odpowiednio przyrządzić (jak ktoś nie potrafi to też zazwyczaj wychodzi) no i ktoś tu całkiem niedawno sam przyrządzał tego nafaszerowanego antybiotykami kurczaka metodą sous-vide… Dziękuje.
Pozdrawiam
Nie ma zakazu. Jestem zootechnikiem i sam podaję na fermach drobiu mnóstwo antybiotyków.
Możesz napisać coś więcej? Te antybiotyki zostają w drobiu?
ależ oczywiście, że zakaz jest. Jeśli kolega zootechnik stosuje antybiotyki profilaktycznie to łamie prawo. Na wszystkie leki weterynaryjne jest karencja – okres, który musi upłynąć od zastosowania lek do momentu uboju tego zwierzęcia, a w przypadku mleka, jaj, miodu – do momentu rozpoczęcia pozyskiwania tych produktów do celów spożywczych, tak aby tkanki zwierzęcia oraz pozyskane produkty nie zawierały pozostałości w ilości przekraczającej ich maksymalne limity pozostałości. Powie Ci to każdy lekarz weterynarii.
Możesz więc po okresie karencji spożyć kurczaka bez ryzyka obecności nim w leku. Są też kontrole w postaci badania pozostałości substancji hamujących (tj. np. antybiotyki, których się obawiasz) w żywności.
Się pstrąga je je jeeee! Uwielbiam tę reklamę, z którą Twój wpis komponuje się idealnie (w pierwszej chwili pomyślałam, że to wpis sponsorowany :P)
To prawda, w Polsce bardzo mało jemy ryb. U mnie w domu jednak, je ich się dość sporo, ale pewnie też z racji tego, że bardzo często wolny czas spędzam na wędkowaniu spinningowym 🙂 Przepis fantastyczny!
ryby są najlepsze ! ja zdecydowanie z nimi przeginam. W domu najczęściej jemy łososia, pstrąga, doragę, dorsza i śledzia. Kiedy jestem nad polskim morzem to zajadam się halibutem i flądrą. A wczoraj wróciłam z Sycylii gdzie objadaliśmy się tuńczykiem, miecznikiem i sardynkami. No i oczywiście wszędzie niezależnie od tego gdzie jestem owoce morza (krewetki, kalmary, małże i ośmiornice !) :))
Eliza,
Uwielbiam Twojego bloga, wszystkie wpisy sa bardzo interesujące. Chyba jeszcze nie było takiego, który okazałby sie dla mnie nieciekawy. Blog jest różnorodny, wpisy częste! Ale potwornie brakuje mi wpisów modowych! Uwielbiałam oglądać Twoje stylizacje! Nie dość ze milo sie na Ciebie patrzy, to zawsze byla to dla mnie wielka inspiracja. Masz niesamowita klasę i wyczucie stylu. Po prostu brakuje mi tego:))))
Justyna dzięki za tyle ciepłych słów i obiecuję poprawę 🙂
Będę przeszcześliwa;)))
Ciepłe słowa- ale sama prawda;)
No to Cię zadziwię, u mnie ryba jest przynajmniej raz w tygodniu. Teraz najczęściej grillowana lub smażona i podawana z dodatkami (ja często jem ją 'solo’;)). Jeżeli mam mało czasu to robię sobie pastę do kanapek.
Ja akurat jadam ryby bardzo często, nawet 3 razy w tygodniu 🙂 Na prawdę polecam, jest to przede wszystkim lekkie danie, po którym nie czujemy się „ciężko”. A i ryby można kupić w dobrych cenach, tylko trzeba zwracać uwagę na promocje 🙂
Ja jem przynajmniej raz w tygodniu, także wędzone, lepiej kupić makrelę wędzoną na kanapkę, niż wędlinę nafaszerowaną chemią 😀
Eliza a jakimi przyprawami nacierasz je w srodku?
solą i pieprzem 🙂
Dlaczego na stołach króluje naszpikowany antybiotykami kurczak bo jakby to powiedzieć… ludzi na niego stać?
Ja na szczescie mam siostre, gdzie jej teść łowi mnóstwo ryb z wód przepływowych. Dzięki temu odkryłam, że uwielbiam karpia- jest przepyszny, ale to co kupujemy w sklepie to wiórki, niczym nie przypomina smaku tych wlasnie ryb. Zazdroszcze tym co maja blisko morze i jakies dobre smazalnie ryb.
Rozkochałam się w rybach, bo kiedys jadlam moze 5 razy w roku!
Świetny przepis 🙂
KOCHAM RYBY 🙂
eeeee…..oczywiście paluszki rybne się nie liczą, co? A tak na poważnie to nawet moja mam opowiadała mi, że za jej młodych lat jedzono znacznie więcej ryb, które były też znacznie tańsze niż dzisiaj. A pstrąga na pewno sobie upichcę – proste, smaczne i przede wszystkim zdrowe danie idealne na lato. Pozdrawiam
U nas w domu rybka musi być chociaż raz w tygodniu. Przyprawy, sałatka i nawet ziemniaczków nie potrzeba. A pstrąga uwielbiam z grilla. Jeżdżąc do rodzin w Beskidy zawsze łowiłam z kuzynostwem pstrągi w pobliskim górskim potoku. A wieczorem takie świeże na grilla, albo zawinięte w sreberko do ogniska na parę chwil. Mogłabym jeść i jeść. 🙂
Nie wiedziałam, że pstrąga można zrobić w naczyniu żaroodpornym. My zawsze robimy na grillu elektrycznym. Narobiłaś smaka i pstrąg w tym tygodniu musi być!
Ja jadłam w sobotę fileciki z miruny, ale ja jako pescowegetarianka (nie jem mięs, ale jem ryby) często po nie sięgam 🙂
Wczoraj łososia marynowanego w teriyaki 🙂 a na kolacje wędzonego halibuta. Ps mieszkam nad morzem;)
Ja z moim mężczyzną jemy co najmniej raz w tygodniu pstrągi, przy czym przyrządzonego według jedynego słusznego przepisu: umyte pstrągi posypujemy solą morską i dużą ilością suszonego rozmarynu (tak na zewnątrz, jak i w środku), następnie smażymy na maśle, tak by miał złotą skórkę. Pyszne, polecam!
Zainspirowałaś mnie tym przepisem, mam w domu dorsza i zrobię go jutro na obiad w ten sposób :))
Jakby ryba to nie było mięso zwierzęce…
Kiedy ostatnio jadłam rybę? Wczoraj 😉 Jem je minimum 4 razy w tygodniu, kurczaka za to wyeliminowałam niemalże całkowicie – to znaczy nie kupuję go i zjadam tylko, jeśli jestem „w gościach” 😉
A pstrąga robię bardzo podobnie, używam jeszcze dodatkowo czosnku.
Ja też się nie zgadzam! O wiele bardziej wolę ryby niż np. czerwone mięsa. Zwłaszcza świeże (ryby oczywiście).
Ale, ale. Jeśli mogę – to chciałabym dodać swoje trzy grosze w kwestii ryb. No bo tak się składa, że fakt, że Polacy jedzą bardzo mało ryb to jedno. Jest jeszcze drugi fakt – ryb jest generalnie coraz mniej. Przynajmniej niektórych.
I tu odsyłam do bardzo fajnego filmiku (dobry zwłaszcza dla miłośników tuńczyków): https://www.youtube.com/watch?v=W2rTzqH4wNc – dobrze obrazuje problem. Jeśli wybieracie ryby z hodowli, to…niestety, to nie zawsze rozwiązuje problem.
Dla tych, którzy chcą dokonywać zakupów z myślą o tym, żeby w przyszłości też wcinać rybki odsyłam do jasnego i krótkiego poradnika z gatunkami: http://ryby.wwf.pl/poradnik/ jest w miarę aktualny.
Jest to bardzo trudne, bo często nie ma oznaczeń, np. w Auchan znalezienie łososia opisanego czytelnie, że jest pacyficzny, a nie hodowlany graniczy z cudem. Ale warto pytań, wiedzieć więcej.
Dorada, miruna i halibut niestety są na czerwonej liście. Jeśli ktoś lubi nadmorską flądrę, to warto pytać czy to gładzica, czy turbot (sama też dopiero od niedawna wiem, że flądra to tylko nazwa potoczna).
Pstrągi są zawsze spoko 🙂
PS. Ten przewodnik jest też generalnie dobry, jeśli chcecie wiedzieć, czy i co jest sprzedawane nad Bałtykiem i czy to jest legalne, ale przede wszystkim świeże. No bo jeśli ktoś sprzedaje grillowaną rybę, która wedle Waszej wiedzy ma w danym czasie okres ochronny (bo za mały wymiar na połowy), to albo ktoś działa nielegalnie (mniej prawdopodobne) albo sprzedaje Wam mrożoną rybę (bardziej prawdopodobne). Smacznego!
Jeśli ktoś jeszcze jest przed wczasami nad Bałtykiem doradzam kupno flądry lub dorsza. Reszta to mrożonki, choć nie wiem jakby nas zapewniali, że świeże.
Też bardzo lubię pstrąga, a póki co od 10 dni jestem na „rybnej diecie” – właśnie kończę urlop 😉
Eliza,chyba przegrałabyś zakład,bo ja myślę,że ryby je wielu ludzi. U wszystkich znanych mi osób ryba jest na obiad przynajmniej raz w tygodniu. Wiadomo,że są tak zdrowe,że zawsze ich za mało,ale bez przesady,że 90% nie pamięta,kiedy ostatnio jadło danie rybne! Ja staram się jeść rybę jak najczęściej,ale pamiętajmy,że można ją podać nie tylko jako danie główne,ale też dodatek do sałatek,past,można zaserwować sobie pyszne ryby wędzone i wiele innych kombinacji.
Uwielbiam ryby! Mogłabym je jeść niemal codziennie. Dzięki za podpowiedź jak je przyrządzić. Świetny przepis.
Pozdrawiam serdecznie
Zielona Karuzela
kiedy ja ostatni raz jadłam rybę? hmmm chyba w marcu podczas wakacji na Gran Canarii ;P nie jestem fanką ryb, baaaardzo żadko mam ochotę na zjedzenie ryby, ale te Twoje ze zdjęcia wyglądają bardzo ciekawie… nie obiecuję, ale może się skuszę 🙂
wczoraj..
Fajny przepis, na pewno go wypróbuję 🙂 kiedyś w ogóle nie jadłam ryb. Teraz to się zmieniło i moją ulubioną jest łosoś, mam nawet kilka ulubionych z nim potraw. Na drugim miejscu jest tradycyjny śledzik! teraz czas na pstrąga, może i do niego się przekonam.
Comments are closed.