Wyobraź sobie dom. Z zewnątrz jest piękny, ma ogródek, werandę, solidną elewację i duże okna. W środku jest dużo pomieszczeń. Dobrze wyposażona kuchnia, przestronny salon, przytulna sypialnia, łazienki i pokoje dla dzieci. Domownik, dajmy na to Marek, razem z innymi członkami rodziny regularnie te pomieszczenia sprząta, jest w nich czysto i pachnąco.
W domu znajduje się też piwnica, do której Marek nie wchodził od lat. W piwnicy jest straszny syf, bałagan i smród. Pomieszkują tam też strachy. Domownik unika tego miejsca, boi się tam zajrzeć w obawie, że cały ten syf się na niego rzuci, że spotka się ze strachami oko w oko. Przerasta go to, więc woli udawać, że wszystko jest ok. Warto wspomnieć, że to on jest odpowiedzialny za cały bałagan w piwnicy, to on przez wiele lat wrzucał tam niepotrzebne rzeczy, śmieci, strachy. Wrzucał i zamykał na klucz.
Niestety smród, bród i strachy zaczynają dawać o sobie znać. Na początku robią to subtelnie, ale z czasem stają się potężne, rosną w siłę, a co za tym idzie, dają o sobie znać coraz dosadniej. Syf zaczyna wylewać się przez szpary w drzwiach w potężnych ilościach. Smród jest coraz większy, wręcz nie do wytrzymania, a strachy… strachy zaczynają prawdziwie straszyć. Nie tylko bohater tej historii widzi problem, widzi go też jego partnerka, dzieci. Strachy zaczynają straszyć innych członków rodziny. Dzieci napotykają syf wylewający się z piwnicy, czasem ten syf ich oblepia. Smród sprawia, że mają problemy z oddychaniem, duszą się, nie chcą przebywać w domu.
Bohater naszej historii widzi, że już nie może dłużej udawać, że nie ma problemu. Jego przeszłość zaczyna być problematyczna nie tylko dla niego, ale też bliskich. Osoby, które kocha odczuwają dyskomfort, boją się, cierpią, wstydzą zaprosić gości do domu itd. Marek wie, że sam sobie z tym wszystkim nie poradzi. Wie, że potrzebuje pomocy w sprzątaniu piwnicy. Zgłasza się do specjalisty i wspólnie zaczynają żmudny, pracochłonny i czasochłonny proces. Każdy posprzątany regał, każdy oswojony strach i każdy usunięty smród to lepsza jakość życia zarówno dla Marka, jak i dla innych domowników.
Psychoterapia to sprzątanie piwnicy
Uwielbiam tę symboliczną historyjkę, bo w bardzo obrazowy sposób tłumaczy czym jest psychoterapia i jaki jest jej cel. Nieprzepracowana przeszłość daje o sobie znać. Lęki, traumy, zranienia z przeszłości mają olbrzymi wpływ na nasze życie. One są w nas, determinują nasze zachowanie, myślenie, mają wpływ na naszych bliskich. W psychoterapii chodzi o otworzenie tej symbolicznej piwnicy z syfami, brudami i strachami i wysprzątanie jej przy pomocy psychoterapeuty.
Trudno jest przyznać – „tak to syf, trzeba to posprzątać, sam nie dam rady, potrzebuję pomocy”. Dlatego tak wielu z nas woli udawać, że problemu nie ma. Zamiast poprosić o pomoc specjalistę myślimy, że sami sobie ze wszystkim poradzimy. Powyższa historyjka ma happy end, bo Marek decyduje się na psychoterapię, ale ilu się nie decyduje… Ilu wciąż ignoruje smród, brud i strachy w swojej piwnicy. Ilu nic nie robi sobie z tego, że cierpią przez to bliscy, partner, dzieci, rodzina.
Psychoterapia jest oznaką siły, nie słabości
Psychoterapia to ciężka praca. Wiele osób nie ma pojęcia jak bardzo ciężka. Po psychoterapii czasem możesz odczuwać ból głowy. Tego bólu nie zaleczy żadna tabletka przeciwbólowa. Odkrywając swoją prawdę na psychoterapii, docierasz do głęboko ukrytych treści. Przypominasz sobie rzeczy, patrzysz na swoje życie z innej perspektywy. Sprzątanie tej symbolicznej piwnicy to ciężka harówka.
Psychoterapia otwiera oczy
Psychoterapia czasem uświadamia, że to w co wierzyłeś od dziecka nie jest prawdą. To był tylko czyichś punkt widzenia, który Ty uznałeś za prawdę absolutną. To jest trudne do zobaczenia i do zaakceptowania. Bo niejako ktoś zbudował fundamenty Twojego świata na przekonaniach, z którymi dziś, jako dorosły człowiek, zupełnie się nie zgadzasz. No i Twoją robotą jest te fundamenty zamienić na takie, które będą w zgodzie z Tobą. Bo fundamenty, na jakich stoi Twoje życie ma olbrzymi wpływ na Twoje myśli, działanie, przekonania, wychowanie dzieci, nawiązywanie relacji itd.
Trudno jest odkryć swoją prawdę, trudno jest zajrzeć w głąb siebie i usłyszeć swój głos. Trudno jest pozwolić sobie na odkrywanie świata po swojemu. Ja miałam potężne poczucie winy, że w ogóle pozwoliłam sobie myśleć po swojemu. Ciężko mi było powiedzieć „sprawdzam!” i faktycznie sprawdzić, czy te prawdy, mądrości i tezy słyszane w życiu mi w ogóle służą, czy są dobre, czy są prawdziwie MOJE.
Dojrzałość i wolność
Mija prawie rok mojej psychoterapii w nurcie psychodynamicznym. Jestem dumna z drogi, jaką przeszłam. Drogi trudnej, bolesnej, ciężkiej i momentami smutnej. Szukanie siebie, odrzucanie tego, co nam nie służy jest trudne ale jest też piękne i uwalniające.
To prawdziwa dojrzałość i wolność. Wolność, jakiej nie czułam nigdy wcześniej. Jestem ciekawa co jeszcze odkryję. Bo dziś juz wiem, że celem psychoterapii nie jest „naprawienie mnie”. Celem psychoterapii jest odkrycie mnie, cudownej istoty;
Warto wiedzieć, że psychoterapia nie tylko pomaga w bardzo trudnych życiowych sytuacjach, zaburzeniach, chorobach psychicznych. Psychoterapia jest też cudownym samorozwojem. Szukaniem siebie, szukaniem odpowiedzi na pytania, przejmowaniem prawdziwej kontroli nad swoim życiem, myśleniem, relacjami. Psychoterapia zmieniła i wciąż zmienia jakość mojego życia na lepsze.
Jaki macie stosunek do tego tematu? Psychoterapia to dla Was coś naturalnego, normalnego? Czy może temat tabu?
Moją misją jest oswajanie psychoterapii, na swoim przykładzie pokazuje ponad 300 tysiącom osób (które obserwują mnie na blogu, fejsie i instagramie) jakie to ma dobroczynne, lecznicze i uwalniające działanie.
38 komentarzy
Brawo. Robisz dobra robotę dla uświadamia ludzi czym jest psychoterapia i że jest ona oznaką siły o odwagi
Dziękuję za ciepłe słowo 🙂
Psychoterapia jest dla mnie czymś, na co mogą sobie pozwolić bogaci ludzie (chodzi się na wizyty przez długi czas np. co tydzień? Wizyta kosztuje pewnie około 150-200 zł?), którzy mają na to czas. Jako przeciętnie zarabiająca matka małego dziecka uważam, że ten temat mnie nie dotyczy. Może kiedyś. Jak dziecko będzie starsze i jak już będę miała ten metaforyczny idealny, wysprzątany i wypachniony dom. Wtedy może przyjdzie czas na piwnicę. Nie zaczyna się ciężkich, długotrwałych i gruntownych porządków w piwnicy, jak trzeba na bieżąco ogarniać górne piętra i domowników, a pozostały wolny czas (w niedużym wymiarze) woli się poświęcać na swoją pasję, bo życie jest krótkie i trzeba wybierać.
Jest darmowa psychoterapia na NFZ
Świetny tekst i bardzo dobre porównanie.
Jak boli ząb to idziemy do lekarza, jak jest problem z rurą to dzwonimy po hydraulika, a jak źle się czujemy psychicznie to nic z tym nie robimy. A nasze zdrowie psychicznie przekłada się na nasze relacje, pracę, zarobki, marzenia. Wiele ludzi nie pozwala sobie na wydatek na siebie, bo przecież dzieci, rodzina i jeszcze opłaty. Tylko że ta terapią może sprawić że ludziom wokół będzie się lepiej żyć, może odważymy się pójść po podwyżkę, zmienić pracę, powiedzieć mężowi, że inaczej chcemy wydać pieniądze. W konsekwencji może to być ogromny zwrot w naszym życiu. To jest jak inwestycja, tylko w siebie i od nas zależy ile z niej później wyciągnięty.
Sama jestem w procesie terapii i jakie to jest uwalniające i gdybym wiedziała to wcześniej moje życie potoczyłoby się inaczej i żyłabym swoim życiem. Nie kupuje się od razu 3 domów na raz i pięciu samochodów, więc terapię też można zaplanować lub ograniczyć wydatki na pewnie czas. Niekiedy kilka sesji jest wystarczających na dany moment. Ludzie bardzo łatwo oceniają z boku, zamiast zastanowić się dlaczego ktoś coś robi lub nie. Przecież nie wiemy jakie ktoś miał dzieciństwo ile musiał się napracować żeby coś osiągnąć, a teraz może być zmęczony i potrzebować zmiany.
Dokładnie! czasem wystarczą konsultacje i nie ma potrzeby zaczynania psychoterapii. A czasem konsultacja jest wstępem do terapii. Ja widząc ile dobrego zmieniła w moim życiu terapia żałuje, że nie zdecydowałam się na nią wcześniej, no ale… tak pewnie miało być. Wczesniej nie miałam tej gotowości, siły i odwagi
Elizo, czy na terapie w ramach NFZ nie jest potrzebne skierowanie? Jezeli tak, a czy w tej sytuacji – jeżeli ktoś jak Ty chciałby korzystać z terapii nie z powodu zaburzeń, tylko formy samorozwoju – to czy otrzyma skierowanie, bo chce się rozwijać i „sprzątać piwnice”? Orientujesz się bardziej w temacie, wiec będę wdzięczna za odpowiedz. Ponadto należy wziąć pod uwagę czas oczekiwania na terapie NFZ. Ja rozumiem, ze kogoś może zwyczajnie być nie stać na terapie czasowo (małe dzieci i praca) i finansowo (600-800 zł mc przez rok lub kilka lat, bo takie są stawki na rynku i czas trwania terapii psychodynamicznej).
Piękny tekst, dodał mi otuchy. Wczoraj rozpoczęłam swoją psychoterapię. Od 7 tam walczę z napadami lęku i atakami paniki. Lęk jest tak ogromny, że zupełnie przejął kontrolę nad moim życiem i sprawia, że codzienne aktywności wydają mi się trudne. Wiem, że przede mną długa droga, ale wierzę że dam radę i odzyskam swoje dawne życie 🙂 Dzięki Tobie przestałam traktować pomoc psychoterapeuty jako oznakę tego, że jestem słaba, że sama sobie nie radzę.
Zbierałam się bardzo długo, żeby pójść na psychoterapię. Wcześniej nie było mnie na nią stać i kiedy dostałam podwyżkę, stwierdziłam, że przeznaczę ją właśnie na psychoterapię. Chodzę na nią parę miesięcy i już czuje zdecydowaną różnicę w moim myśleniu. Byłaś dla mnie inspiracją, gdyby nie ty może nadal bym się wahała czy warto pójść. A naprawdę warto! 🙂
Jeju jakie to cudowne, żę podwyżkę przeznaczyłaś na psychoterapię, najlepsza inwestycja w siebie 🙂
Tak się cieszę, że byłam inspiracją i że się zdecydowałaś. Sciskam!
A ja swoją przygodę z terapią rozpoczęłam równo pół roku temu, pierwsza sesja była prezentem na urodziny. Ode mnie dla mnie. I tak już funduję sobie ten prezent co tydzień od sześciu miesięcy 🙂 Droga to trudna, wylane morze łez, glowa pękająca z bólu, mdłości. Ale są też chwile zdziwienia, radości i ogromnej satysfakcji. Jaram się każdą kolejną sesją, nie mogę się doczekać czego tym razem dowiem się o sobie. A nie raz są to zaskakujące treści! I za każdym razem widzę więcej siebie, więcej zmian na lepsze, więcej dobra w moim życiu 🙂 Nie zamieniam na nic. Kocham ten proces i jestem mega dumna z siebie.
A wszystkim, którzy wciąż się wahają z różnych powodów i/lub nie mają kasy, czasu, odwagi, itp. chcę powiedzieć głowa do góry, na wszystko przyjdzie pora. Ja też najpierw kończyłam pierdyliard studiów, szkół, itp. Później, w tym i późniejszym czasie było mi szkoda kasy, której nie miałam, czasu, który wolałam przeznaczyć na coś innego i odwagi, bo zwyczajnie się tego bałam, choć dobrze wiedziałam, że potrzebuję terapii coraz bardziej. Aż w końcu nadszedł MÓJ dzień! Czekałam na niego 10 długich lat. Życzę wszystkim tego właśnie DNIA 🙂 Powodzenia!
Bardzo się odnajduje w tym co piszesz ❤️ Ściskam mocno!
I za to jestem Ci wdzięczna. Kiedy zobaczyłam, jak o tym opowiadasz, po prostu sięgnęłam po telefon i zarezerwowałam wizytę. A myślałam o terapii lata. Dziś to już 2 miesiąc i otwieram oczy coraz szerzej… 🙂
Jenyyy to jest takie cudowne jak czytam, że ktoś decyduje się na terapie dzięki moim pogadankom. Brawo za Twoją siłę i odwagę!!!!
Witam,
nie chce nikogo urazić … sama długo zastanawiałam się nad terapią głównie z przyczyn finansowych, ale we Wrześniu postanowiłam że daje sobie rok i przeznaczam te pieniądze na terapię chociaż było mi ciężko.
Zwróciłam się z problemem ponieważ mam łuszczyce a dla łuszczycy pokarmem jest stres.
Stwierdziłam muszę spróbować terapia, dieta, suplementy.
Ten kto tego nie przeżył nie zrozumie ile rzeczy wyszło jak trudną drogę przeszłam żeby to przepracować i pracuje nadal. Nawet ciężko to opisać .
Uważam że każda osoba w wieku np.18 lat powinna przejść taką terapie .Przepracowanie żeby wejść w dorosłe życie bez traum i nie przekazywać dalej tak jak ja przekazałam swoje lęki córce.
„Żeby był porządek na pierwszym pietrze, drugim, w kuchni, łazience” Powinna być posprzątana piwnica.
Ale wiem że każdy ma swoją drogę swój czas.
Życzę samych dobroci.
Pozdrawiam Monika
Monika, cudownie, że podzieliłaś się z nami swoim doświadczeniem i radami. Dzięki!
Praca nad sobą nie jest tylko dla bogaczy… Im wcześniej zajmiesz się tym tematem, tym lepiej. Poza tym dobry psychoterapeuta nie musi przyjmować tylko prywatnie. Nie ma na to reguły, Ja chodzę do psychoterapeutki na NFZ i nie czuję tego, by angażowała się mniej i słabiej.
Justyna, dzięki za Twój komentarz! To pomoże wielu osobom <3
Myślę, że świadomość ludzi jest coraz większa, jednak warto cały czas podejmować temat psychoterapii bo niestety jest spore grono osób, które wrzuca do jednego worka psychoterapię, psychiatrię czy psychologie, a osoby zwracające się o pomoc są stygmatyzowane.
Rozpoczęłam terapię, ale niestety nie trafiłam na właściwą psychoterapeutkę. Może spróbuję ponownie za jakiś czas. Póki co, sama sobie uporządkowałam wiele rzeczy w głowie i jestem z tego dumna 🙂
No niestety czasem tak bywa, warto zrobić research, poczytać o nurtach i wybrać. Ja jestem w nurcie psychodynamicznym/psychoanalitycznym i to jest totalnie moja bajka, komuś może bardziej podpasować poznawczo-behawioralny nurt, choć wielu terapeutów psychodynamicznych twierdzi, że nurt behawioralny jest doraźny, że łata dziury zamiast sprzątać piwnicę.
Ja właśnie wróciłam, po kilku terapiach interwencyjnych gdzieś kilka lat temu jestem gotowa się zabrać za sprzątanie od piwnicy po dach 😉 Czuję że mi ten bałagan strasznie już przeszkadza i nie pozwala ruszyć dalej. I mimo że to jest takie fch..j trudne to mam zamiar się z tym zmierzyć.
Ola brawo za Twoją odwagę i siłę! 🙂
Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką, wiele osób naśmiewało się z Amerykanów, którzy w filmach czy serialach korzystali z psychoterapii „bez powodu” (czyt. nie mając klinicznych zaburzeń, takich jak depresja czy nerwica natręctw). Uważaliśmy to za fanaberię i dowód słabości. Przyznaję, że sama wtedy też tego nie rozumiałam, miałam w głowie wizję, że chciwi psychoterapeuci naciągają bogatych klientów, którzy „sami sobie stwarzają problemy”. Dzisiaj jestem zachwycona tym, że coraz więcej mówi się o psychoterapii jako o elemencie samorozwoju i dbania o siebie. Ludzie tak wiele czasu i pieniędzy poświęcają na zabiegi „upiększające”, oszukiwanie czasu, odchudzanie i modne ubrania, a wciąż tak mało na zdrowie – zarówno to fizyczne, jak i psychiczne. Cudownie, że to się powoli zmienia. Myślę, że każdy z nas mógłby wiele zyskać na przepracowaniu swoich problemów i barier, które nas blokują – bo przecież wszyscy je mamy, nawet, jeśli się do tego nie przyznajemy. Szacun, że o tym mówisz i starasz się przekonać niedowiarków 🙂
Oj tak, każdy bardzo by zyskał po przepracowaniu problemów, no ale wiele usób usilnie twierdzi, że żadnych problemów nie ma. I ok, takie jest dziś ich myślenie. Do terapii też trzeba być gotowym, trzeba tego naprawdę chcieć i wiedzieć po co się to robi
Dziękuję za ten post!
Psychoterapia jest wspaniała. Jestem dopiero po 9 sesjach, ale po każdej z nich wychodziłam z wielkim WOW na twarzy, bo odkryłam coś o siebie. Podziwiam terapeutów za to ile pracy wkładają w to, by towarzyszyć nam w tej pięknej, lecz trudnej drodze. Polecam absolutnie każdemu, by się tej drogi podjąć!
Zaczęłam psychoterapię 8 lat temu. Moje życie już wyglądało tragicznie. Ciągłe nieudane, dziwne, toksyczne relacje, pracoholizm, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, zaburzenia odżywiania, nienawiść do siebie i do innych, poczucie wartości na minusie. Terapię poleciła mi koleżanka. Poszłam, nie będąc świadoma o co w ogóle chodzi. Prawdopodobnie był to nurt poznawczo-behawioralny z tego co teraz mogę się domyślać. Na początku nawet mi się podobało. Chodziłam raz w tygodniu przez 3 lata. W tym czasie głównie skupiałam się na tym jak to inni mnie ranią i jakiego to ja mam pecha. O sobie mówiłam mało. Jednak komfort życia mi się polepszał. Po 3 latach zakończyłam terapię. W porównaniu do wcześniejszych czasów poprawa była. Zajęłam się następnie bardziej coachingiem, żeby jeszcze bardziej poukładać sobie życie od strony bardziej praktycznej. Jednak dalej ciągle coś uwierało, bolało mocno, a w momencie wychodzenia w kolejne relację, rozpadłam się na kawałki. Schemat się powtarzał mimo już takiej dużej wcześniejszej pracy. Wtedy sama już poszłam z powrotem na terapię. Tym razem w nurcie psychodynamicznym. Od ponad 3 lat teraz mam sesje 2 razy w tygodniu. I jest to dla mnie coraz trudniejsze. Mimo że jest to bolesne, wiem, że sprzątam piwnice i strych już teraz bardzo dokładnie. Jestem też świadoma już wielu rzeczy, Jednak świadomość a czucie to jeszcze 2 różne sprawy. Wiem, czas długi u mnie. Ale widocznie taki jest mój przypadek. Czasem się złoszczę na to, że innym wystarczy kilka sesji i jest spokój. Ale wiem, że bez terapii moje życie byłoby już dawno w gruzach. Finansowo bywało różnie, ale to był mój priorytet. Wiedziałam że to jest najważniejsze na ten moment, więc wszystkie inne wydatki momentami szły na boczny plan.
Magda! Wielkie dzięki za Twoją historie. Brawo za Twoja sile i odwage w odkrywaniu siebie na terapii i usuwaniu schematów
Ja chodzę w ramach NFZ, zupelnie za darmo. Tak, potrzebne jest skierowanie na ktorym jest wpisany powód jak na kazdym innym skierowaniu. Trafiłam na wspaniałego psychologa i tak jak Eliza żaluje ze nie zdecydowałam sie na to wcześniej, ale tez teraz jestem najbardziej gotowa na to. Pozdrawiam.
Myślę, żeby się udać.
Ciesze się, że coraz więcej mówi się o psychoterapii i coraz mniej ludzi boi się pokazać, że sobie z czymś nie radzi. Ja od roku również chodzę na psychoterapię, aby poradzić sobie z trudnym dzieciństwem.
Bardzo ważny temat, w okresie lockdownu u wielu osób pogorszył się stan zdrowia psychicznego. Sama zastanawiam się nad udaniem się do fachowca.
Super wpis! Naprawdę warto o tym rozmawiać 🙂 Sama chodzę na psychoterapię i muszę przyznać, że bardzo mi pomaga 😉
Bardzo ciekawy temat i super, że o tym mówisz. Powoli coraz więcej osób zaczyna rozumieć, że choroby psychiczne są tak ważne i szkodliwe, jak te fizyczne. I to nie jest nic wstydliwego!
Czekamy na porównanie mat do akupresury, bo sporo było w okół tego szumu i myśle, ze wiele osób jest zaciekawionych 🙊
bedzie post 🙂
Hej. Dzięki za ciekawy tekst. Uważam że psychoterapia to ”rozwijanie” psychiki, tak jak uprawianie sportu rozwijanie formy i sprawności, dbanie o zdrowie.
Zastanawia mnie jednak, czytając że czasem zajmuje to lata, i w zasadzie można do konca zycia chodzic na terapię, na ile jest to mowienie i doswiadczanie przeszlosci, dziecinstwo itp .. czy te ”problemy”, czy ta piwnica w koncu nie jest posprzątana? tematy i problemy nie powinny sie skonczyć? czy to moje mylne pojęcie… czy na bieżaco dochodzą nowe rzeczy po prostu, czyli piwnica cały czas sie kurzy…
Przeraza mnie po prostu perspektywa ze tyle to moze trwac, co nie jest proste, jak sama mowisz terapia to wstrzas bole głowy stres…
i czasem niestety po prostu nie ma się na to czasu.. jak na wiele rzeczy typu sport, dbanie o siebie, dzieci etc..)
dzięki i pozdrawiam
Dzisiejsze czasy sprzyjają .Bardzo ciekawy temat i wcale nie wstydliwy bo każdego może dotknąć .Dobrze że są tacy przed którymi można się wyżalić
Comments are closed.