Ile to razy wpadałaś na świetny pomysł, w głowie rysował Ci się perfekcyjny plan, ale przez te wszystkie myśli zwątpienia, odkładałaś go na później? Ile razy potrzebowałaś potwierdzenia od innych, że Twój pomysł jest naprawdę dobry. I ile razy wątpiłaś w swoje kompetencje mimo kursów, podyplomówek, ogromnego doświadczenia i wiedzy? Ile razy myślałaś – kogo to w ogóle zainteresuje, kto to kupi? Ile razy dałaś sobie podciąć skrzydła wierząc w te wszystkie brednie, że się nie uda, że coś Ty wymyśliła?
Pomysł
To podstawa. Bez dobrego, przemyślanego, spójnego i wiarygodnego pomysłu ani rusz. Ja na swój cierpliwie czekałam 9 lat. Blogowałam, ale to mi nie wystarczało. Chciałam robić więcej, chciałam coś tworzyć! Nie miałam pomysłu na nic konkretnego, a obiecałam sobie, że nie wejdę w coś, czego nie będę w 100% pewna. Odrzucałam wszystkie propozycje wydania książek od wydawnictw i wszelkie oferty stworzenia kolekcji. Nie czułam tego, nie chciałam robić niczego na siłe.
Presja była całkiem spora, wszyscy twórcy wypuszczali swoje produkty, jedni wydawali książki, drudzy sprzedawali t-shirty, a jeszcze inni współpracowali z markami i tworzyli swoje kapsułowe kolekcje. Mistrzem była dla mnie Joasia Glogaza, która stworzyła własną markę, wydała ebooka, wydała książkę papierową, zrobiła kurs online i regularnie blogowała! Zachodziłam w głowę, jak ona to w ogóle ogarnia?!
Moi odbiorcy pytali, kiedy moja kolej, a ja nie miałam pojęcia! Wierzyłam jednak, że to w końcu przyjdzie, że muszę być cierpliwa.
Bardzo w tym okresie pomagała mi maksyma:
Definiują Cię dwie rzeczy
Twoja cierpliwość gdy nie masz nic
I Twoja postawa gdy masz wszystko
Pomysł na kulinarnego e-booka wpadł na początku 2018 roku. Wiedziałam, że to jest TO! Nie słuchałam ekspertów, którzy mówili mi, że e-booki się w Polsce nie sprzedają, że liczy się tylko papier. Tak bardzo wierzyłam w ten projekt, że nie nikt nie był w stanie mnie zatrzymać.
Kiedy wydalam ebooka usłyszałam „Jeśli uda Ci się sprzedaż 500 w miesiąc, to możesz być z siebie dumna”. Ja 500 egzemplarzy sprzedałam w kilka godzin. To tylko upewniło mnie w przekonaniu, że obrałam dobry kierunek. Po sześciu miesiącach sprzedało się ponad 16 tys egzemplarzy moich dwóch kulinarnych e-booków.
Przychodzi taki moment, kiedy słowa i rady Twoich mentorów nie mają już racji bytu. Weź wtedy sprawy w swoje ręce i idź ścieżką, w którą wierzysz. Ja tak zrobiłam.
Po Fash Food Bookach czyli moich kulinarnych e-bookach nabrałam pewności i zaczęłam realizować inne pomysły. Napisałam e-booka o hashtagach, a razem z Mateuszem stworzyliśmy 12 katalogów hashtagów tematytycznych. Mijają właśnie trzy tygodnie od premiery. Kupiliście ze sklepu już prawie 8000 produktów. Takiego obrotu sprawy nie zakładaliśmy nawet w najodważniejszych snach!
W tym momencie kończę skład mojego kolejnego e-booka „O wydawaniu e-booków”. W planach są kolejne projekty.
Jak już wpadniesz na pomysł i go zrealizujesz, nabierzesz odwagi, a w Twojej głowie pojawi się milion kolejnych pomysłów. Ja mam roboty na kolejne 5 lat. Pomysły dosłownie spadają mi z nieba 🙂
Nie szukaj potwierdzenia u bliskich
To naturalne, że chcesz skonsultować swój pomysł z bliskimi. Kto jak nie bliscy powinien okazać nam wsparcie, zmotywować i dodać wiatru w żagle? Niestety nie zawsze tak to działa. Wiele z Was pisze mi, że nie ma wsparcia, że bliscy podcinają skrzydła i demotywują.
Moje pytanie brzmi, po co konsultujesz swój pomysł z kimś kto prawdopodobni nie ma zielonego pojęcia o Twojej branży? Dlaczego oczekujesz wartościowej porady od kogoś kto zupełnie nie zna się na tym co planujesz zrobić?!
Tak, bliscy chcą dla nas dobrze, ale to co dla nich jest dobre, nie musi być dobre dla nas. Bliscy chcą nas przestrzec przed zagrożeniami, chcą oszczędzić nam rozczarowań, chcą nam pomóc, ale to przez czym nas ostrzegają może być czymś o czym marzymy!
Stabilizacja motylka to szpilka – Jan Izydor Sztaudynger
Przykład. Rodzice chcą dla nas stabilizacji, pewnej posadki, spokoju. My chcemy zdobywać świat, ryzykować, poznawać i zarabiać na swojej pasji. Stabilizacja, spokój i pewna posadka to dla nas jakiś koszmar. Rodzice nas nie zrozumieją, a my ich. Jesteśmy z innej generacji, mamy inne życiowe cele.
Przestań szukać potwierdzenia u osób, które nie są ekspertami w Twojej dziedzinie!
Dlaczego wątpisz w swoje kompetencje?
To jakaś plaga. Są ludzie tak cholernie zdolni, z ogromną wiedzą i doświadczeniem, ale ciągle w siebie nie wierzą i uważają, że muszą się jeszcze wiele nauczyć, że z czym do ludzi, że jest przecież tylu prawdziwych ekspertów, a oni to jakieś szaraki. Skala problemu jest ogromna!
Warto tu wspomnieć o Syndromie Oszusta. To psychologiczne zjawisko, które powoduje brak wiary we własne osiągnięcia. Nie ważne, że mamy ogrom dowodów własnych kompetencji. Nie ważne, że mamy wiedzę i doświadczenie. Coś każe nam myśleć, że jesteśmy oszustami, że nam się udało, że to nie wynik naszej pracy, tylko po prostu jakiś przypadek. Łut szczęścia! Statystyki mówią, że ok 70% światowej populacji w pewnym etapie swojego życia doświadczyło syndromu oszusta.
Inna kwestia to niskie poczucie własnej wartości, brak wiary w siebie i milion kompleksów. To potrafi przytłoczyć, ograniczyć, zamknąć na nowe. Jeśli masz z tym problem MARSZ NA TERAPIĘ. Po prostu ten temat ogarnij bez użalania się nad sobą. Dojdź do źródła problemu przy pomocy psychoterapeuty, a nie jakiegoś coacha. Uporządkuj te sprawy, wyjdź na prostą, uwierz w końcu w siebie i zacznij działać!
Nie zapomnijmy o tych, którzy uwielbiają chodzić na coraz to nowe kursy i szkolenia, ale nie wykorzystują tej wiedzy w praktyce. Zamiast tego wolą się ciągle szkolić. Nie ważne, że sami mogliby już te kursy prowadzić, oni szukają coraz to nowych możliwości nauczenia się czegoś bo są przekonani, że tak wiele jest jeszcze wiedzy do pochłonięcia. To błędne koło, które skrywa strach przed działaniem.
PS Weź te wiedzę w końcu wykorzystaj!
Czy mój pomysl jest naprawdę dobry?
Wątpliwości pojawiają się zawsze i dobrze! Dzięki nim możesz rozpracować ten pomysł, rozłożyć go na czynniki pierwsze i przeanalizować. Kiedy już to zrobisz zadaj sobie te cztery pytania:
Czy w moim odczuciu ten pomysł jest dobry?
Odrzuć te wszystkie „złote rady”, kompleksy, wątpliwości i zadaj sobie pytanie, czy widzisz potencjał w tym pomyśle? Dlaczego na niego wpadłaś? Co w nim jest takiego świetnego? Zobacz jego wszystkie dobre strony.
Czy ten projekt pozytywnie wpłynie na innych?
Czy to co stworzysz w jakimś stopniu pomoże ludziom? Może dzięki temu będzie im się lepiej żyło, łatwiej wykonywało swoją pracę, może im po prostu umili czas, albo zmotywuje?
Czy jesteś kompetentna w tej dziedzinie?
Odpowiedz sobie na pytanie czy jesteś kompetentna. Odrzuć Syndorm Oszusta i poczucie „muszę się jeszcze wiele nauczyć. Zastanów się, czy wiedza i doświadczenie które POSIADASZ wystarczą do stworzenia tego projektu?
Na co właściwie czekasz?
Jeśli odpowiedziałaś twierdząco na trzy powyższe pytania, to ja naprawdę nie wiem na co jeszcze czekasz…
To jak, zaczniesz w końcu realizować swój pomysł? 🙂
46 komentarzy
Cześć,
Mam świetny pomysł na biznes, ale boję się zacząć, bo założenie firmy w Polsce, księgowość i podatki mnie przerażają. Boję sie, że coś przegapię i będę mieć problem ze skarbówką 🙁
To też ogromny problem 🙁
Pozdrawiam,
Kasia
Zatrudniasz księgową i problem z głowy 🙂
Zakładałam firmę w zeszłym roku i… nie ma się czego bać! Też byłam przerażona, internet podsyłał mi długie listy urzędów, które trzeba odwiedzić, a realia okazały się inne.
Przede wszystkim przyjdź się na darmową konsultację do biura rachunkowego (u większości z nich zapytania o porady są za darmo), żeby doradzili ci, jaki nr. PKD działalności powinnaś mieć i czy będzie obowiązywał cię VAT. Jak się boisz sama prowadzić księgowość, to zatrudnij biuro – koszty nie są duże, a głowa spokojna. Sama się zdecydowałam, choć wszyscy mi mówią, że na pewno ogarnęłabym płacenie – ale nie chcę, nie znam się i wolę by robił to ktoś, kto się zna.
A samo założenie? W moim przypadku było to pół godziny w Urzędzie Miasta, bo oni obecnie wszystko sami przesyłają pomiędzy urzędami.
Eliza, wielkie dzięki za ten artykuł. Ja wciąż twierdzę, że Polacy są narodem strasznie niepewnym siebie, któremu brakuje wiary. Dlatego swego czasu powiedziałam sobie, że będą wspierać każdą małą polską firmę w mojej okolicy, bo one sa tego warte. Jeśli pojawia się mała rodzinna piekarnia, to staram się w niej kupować, jeśli pojawia się mała firma produkująca ręcznie portfele, staram się zrobić w niej zakupy. Wspieranie polskich biznesów (oczywiście mam na myśli produkty dobrej jakości) jest naszym dobrem wspólnym. Pieniądze pozostają w kraju, a komuś właśnie pozwoliliśmy uwierzyc w siebie, że to co robi jest właściwie, że udowodni rodzinie, że jego odwaga i podjęte ryzyko sie oplacaly. I to jest najpiekniejsze. Damy mu dowód na to, że może być dumnym, pewnym siebie człowiekiem, bo stworzył coś niezwykłego. I najważniejsze – staje się inspiracją dla innych. Jemu się udało, Tobie też może. Być może doda Ci to na tyle odwagi, że za jakiś czas Pan z piekarni kupi u Ciebie naturalne kosmetyki, bo zawsze o produkcji takich marzylas, ale brakowało Ci tej iskierki wiary, pewności siebie i odwagi. Tej iskierki, którą dziś Ty we mnie Eliza wzniecilas.
Ale się cieszę, że wpis zadziałał! Sviskammm i dziękuję za inspiracje by wspierać lokalne biznesy
To takie prawdziwe! Ja syndrom oszusta mam chyba od zawsze. Zawsze czuję, że mało wiem, że nic mi się nie uda, na rozmowy kwalifikacyjne chodziłam z przekonaniem, że i tak tej pracy nie dostanę, bo będzie mnóstwo osób, które okażą się lepsze ode mnie. W końcu dostałam wymarzoną pracę w branży travel, a rekruterów przekonałam… swoją determinacją, energią i zapałem! Tak powiedzieli. Że mimo braku doświadczenia zawodowego w tej branży widać, że chcę się rozwijać i warto we mnie zainwestować. To trochę dodało mi odwagi. Ale prowadząc mój raczkujący dopiero profil podróżniczy na insta, nadal mam problem, by uwierzyć, że to co robię będzie dla kogoś interesujące. W końcu ludzie robią lepsze zdjęcia, odwiedzili więcej krajów/miejsc, mają ogromne doświadczenie, więc co ja niby mam zaoferować od siebie? Ale jednak nie poddaję się. Działam dalej, staram się być w tym lepsza i może ktoś kiedyś uzna, że moje travel tipy są przydatne 🙂 I masz rację – być może terapia też by tu pomogła.
Aniu, napisz pls gdzie można Cię znaleźć na insta? Chętnie Cię odwiedzę 🙂 Kibicuję!
Ania, terapia to naprawdę genialna sprawa!!! Sciskam i więcej wiary w siebie! Jesteś super!
Ja chciałam coś zmienić w swojej pracy od kilku lat. Nie miałam zielonego pojęcia co to może być. Myślałam, myślałam i nic do głowy mi nie wpadało. Przyszedł czas na remont zajarałam się odnawianiem mebli z PRL, tak odnowiłam kilka mebli do domu a nawet kilka sztuk dla znajomych. Chociaż praca twórcza i kreatywna ale dla kobiety ciężka, niby to było to ale nie do końca. W końcu kilka miesięcy później mama poddała mi pomysł.. Zacznij robić zaproszenia ślubne (papeterię ślubną) i tak się zaczęło. Nie miałam zielonego pojęcia co i jak. W internecie informacji jak na lekarstwo, więc metodą prób i błędów dochodziłam sama do wszystkiego. Zmysł i wyobraźnię mam ponieważ jestem po szkole plastycznej. Za chwilę minie rok. Cały czas się rozwijam ulepszam, i idę do przodu,. Sprawia mi to radość i odpoczynek mimo tego że dodatkowo pracuje na pełny etat w drugim wyuocznym zawodzie.
Dziewczyny szukajcie pasji, hobby, ryzykujcie. Będzie ciężko ale warto bo dopiero jak przerzucimy kartkę książki na drugą stronę to będziemy wiedzieć co jest dalej.
Jak nie my to ktooo??!!!
Nie bójcie się.
Uwierzcie w siebie.
Ewelina ale piękna historia! Dzięki, ze się nią podzieliłas!!!
Szalenie motywujący wpis, dziękuję za niego! O syndromie oszusta słyszę chyba po raz pierwszy, ale ewidentnie coś w tym jest. Gratuluję decyzji o wydaniu pierwszego e-booka, to było odważne posunięcie, ale czas pokazał, że słuszne 🙂 Życzę sobie mieć tyle samozaparcia w dążeniu do celu i spełniania marzeń.
Dziękuję za słowo wsparcia. TRzymam kciuki za Ciebie! 🙂
Eliza świetny tekst, dziękuję za niego bo tak wiele mi uświadomił! O syndromie oszusta słyszę pierwszy raz ale spotykam się z nim na codzień, jakie to to prawdziwe co napisałaś jakbym czytała o sobie. Fajnie, że tworzysz i potrafisz przekazać z taką energia swoje teksty.
Ten wpis to mistrzostwo. Nie wiem, czy ktoś uwierzy w moja historie ale 10 lat temu z nudów usiadłam do laptopa i będąc na studiach stworzyłam biznesplan marzeń. Nazwałam mój projekt Polish Vintage Store. Chciałam otworzyć stacjonarny sklep z ubraniami tworzonymi przez studentów z ASP z całej Polski, jeździć, poznawać ich, dać im przestrzeń. Chciałam sprzedawać tam i w sieci perełki z SH. Chciałam stworzyć tam swego rodzaju azyl dla młodych ludzi sprzedając kawę i domowe ciasto. Zrobiłam analizę finansowa, zdiagnozowalam klientów, odbiorców i dostawców. Wysłałam ten pomysł do Aniołów Biznesu. Byłam pełna werwy. Jednak to był trudny czas w moim życiu. Bardzo toksyczny związek i codzienne wbijanie do głowy jak mantra przez ex partnera „jestes beznadziejna”. Po pewnym czasie odkryłam Showroom i zdałam sobie sprawę, że to w 80% własnie mój pomysł!!! Teraz mam kolejne marzenie biznesowe. Więcej wiary w siebie, a Ty Droga Elizo motywujesz mnie każdego dnia ❤️
Artykuł w punkt. Ja mam 3 problemy…
1. non sto się szkolę i teoretycznie wiem, że w wielu tematach mogłabym sama już poprowadzić szkolenie ale z drugiej strony myślę sobie „jest dużo mądrzejszych osób ode mnie w tym temacie… co ja tam wiem…”,
2. tysiąc pomysłów na minutę… i sama nie wiem co wybrać i szukam kolejnych i kolejnych… :/
3. trudno mi wysiedzieć w miejscu i jak już nawet na coś się zdecyduje to po kilku tygodniach znowu to zmieniam…
ALE… teraz wybrałam nowy projekt i postanowiłam, że zrobię wszystko aby wypalił. Trzymajcie kciuki 🙂
Ja już działam! <3 Będzie workbook o mądrym zarządzaniu rzeczami – jak odgracając przestrzeń zacząć zmieniać swoje życie na lepsze. Totalne "know how" jak uporać się z nadmiarem ale na tyle mądrze, by pociągnęło to za sobą kolejne zmiany (np. rozwój kompetencji itp.)
Długo mi zajęło, żebym uwierzyła – nie w pomysł i ideę, bo ja wiem, że to działa i jak bardzo, bo jestem tego żywym dowodem i bliskie osoby w moim otoczeniu również. Trudno mi było uwierzyć właśnie w to, że ludzie będą chcieli to kupić, zwłaszcza właśnie w formie elektronicznej.
Dziś już jednak mam ustaloną wstępnie datę premiery i zwyczajnie wiem, że się uda zrealizować choćby mój plan minimum
Jestem lekarzem w trakcie specjalizacji. Za około 1,5-2 lata będę otwierać własny gabinet. Działam, tym co mam- dużą nieruchomością do remontu, kredytem i chęciami. Pracuję duzo, odkładam. Oczwiscie codziennie słyszę : „po co Ci to?” , „dzisiaj nikt juz tak nie robi”, „nie utrzymasz tego sama”, „będziesz musiała się zrzeszać” „lepiej zburzyć i zbudować nowy (dom)”. A ja chcę:
1. być na swoim – stworzyć miejsce
2. decydować, z kim pracuję
3. inspirować ludzi swoją pracą
A jednak widzisz-nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie „czy jestes kompetentna w dziedzinie”. Bo przecież mam małe doswiadczenie, bo działka medyczna szeroka i zabiegowa tez, bo nie mam nabitej ręki i nie umiem „wszystkich” operacji, bo kazda pacjentka inna i nie zawsze umiem w sposob adekwatny, tj. rozwiazac jej problemu z ktorym przyszła. Tu mam duzo, duzo wątpliwosci.
Zaczęłam… kilka dni temu 🙂 dawno nie czułam w sobie tyle siły, odwagi i motywacji. Realizacja pomysłu pochłania mnie bez reszty! To cudowne uczucie, zwłaszcza po miesiącach zastanawiania się i wątpliwości.
Ten post to sama prawda- trzeba działać, jeśli wierzy się w swój pomysł. A bliscy… gdy pomysł się powiedzie będą wychwalali Cię i mówili, że zawsze w Ciebie wierzyli… i tak już z nimi jest, nic z tym nie da się zrobić ?
Eliza! Mam takie przeczucie, że jesteś w ciąży:)
Wróżki z Ciebie nie będzie 🙂
Najważniejsze w życiu jest to by wierzyć zawsze w samego siebie, nawet jeśli inni uważają zupełnie inaczej. Trzeba zawsze dążyć do celów i i robić to w co się wierzy mimo wszelakich barier.
Eliza dzięki za ten wpis może nie do końca byłam Twoją super fanką,ale ten wpis dodał mi pewności że mam kontynuować swój pomysł na siebie i swoją karierę. Akurat nie mam pomysłu na biznes, ale na ścieżkę rozwoju, zawodową. Celnie wspominałaś Syndromie oszusta to on mnie dotychczas hamowal i teraz w wieku 32 lat spełniam swoje niedoszłe pragnienia z czasów studenckich. Bo przecież kurs,staż, naukę języka powinnam mieć już dawno za sobą. Niestety często strach czy bariera finansowa mi na to nie pozwalała. Teraz staram się to przezwyciężyć i walczyć o marzenia by nie zostać starym zgredem. Pomysł i plan się kreuje i wygląda sensownie. Warto było czekać. Taki wpis jak Twój dają kopa. Dzięki!
Bardzo podoba mi się cytat na początku wpisu
Kochana, podpisuję się pod wszystkim. Jeszcze dodam: warto, naprawdę warto zapisywać sobie nasze cele – od najmniejszego do największego. Kiedy coś zostało napisane, ma większa siłę sprawcza w naszych umysłach. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji i własnego doświadczenia.
Bardzo ciekawe zjawisko – syndrom oszusta. Mimo takiej powszechności występowania nieczęsto się o nim słyszy
Dzięki Eliza, ja właśnie jestem na etapie uświadamiania sobie, że jednak coś umiem, chociaż ciągle mi się wydaje, że w pracy w każdej chwili może wypłynąć moja „wielka mistyfikacja”. Szukam pomysłu na siebie, niby racjonalnie wiem, co potrafię, ale z tyłu głowy ciągle coś mi powtarza, że to wszystko jest niewystarczające. Na szczęście mój mąż ciągle mi potarza, żebym w siebie nie wątpiła, stara się mnie wykopać z gniazda.. tylko czasem tak trudno w to uwierzyć :). Może faktycznie psychoterapia jest rozwiązaniem, tyle że do tego też trzeba dojrzeć. W każdym razie dzięki, że przypominasz, żeby ufać przede wszystkim własnej intuicji.
A tak z innej beczki, można dostać Twoje e-booki w formacie .mobi? No i super robota z # tematycznymi!
Hej. Właśnie znalazłam Twój artykuł i bardzo się z tego cieszę. Od 10 lat prowadzę firmę, jednak zaczęłam się zastanawiać czy ta praca daje mi 100% satysfakcję, czy całkowicie mnie zadowala… okazało się, że już nie mam powera, którego miałam na początku pracy. Brakowało mi także wiedzy w prowadzeniu biznesu, promowaniu, finansach… w swojej dziedzinie wiedzę mam ugruntowaną i moja praca (artystyczna) daje mi poczucie, że robię coś wartościowego i że kocham to co robię. Sytuacja rozwiązała się sama – moja przyjaciółka- pracownica korpo na wysokim stanowisku zrezygnowała z pracy z powodu złego stanu zdrowia. Długo szukała jakiegoś rozwiązania dla siebie, aż w końcu przy winie wymyśliłyśmy, że połączymy nasze siły. Ona uzupełni moje braki w marketingu i finansach, a ja będę mogła skupić się na pracy twórczej. Już działamy 🙂 2 dni temu założyłyśmy spółkę i działamy z naszym sklepem internetowym. Dziękuję Ci za inspirujący artykuł:-)
Moje cele te, które muszę szybko zrealizować są ważne, jednak mam ważniejsze, które wymagają odwagi i czasu. Na odwagę narazie mnie nie stać, ale małymi kroczkami zmierzam do celu.
Wierzę w pozytywne rozwiązania problemów, kłopotów i w szczęśliwe zakończenie.
Weszłam bo szukałam motywującego kopniaka… słuchałam Cię ostatnio na stories i głupio i się zrobiło przed sam sobą bo porzuciłam swego bloga… a tak w niego wierzyłam… zdarzyły się rzeczy różne i tak wyszło… już napisałam do informatyka… już wracam i jak wierzyłam tak wierzę dalej. Ściskam ciepło wszystkich. Dzięki Eliza <3
Ale super! You go girl!!
Kopniaka na zapęd dostałem i już zaczynam działać. Ma pewny plan i temat do zrealizowania więc zastrzyk ochoty i chęci jak najbardziej na tak. Mam cichą nadzieję, na właściwe rozwiązanie tematu, co ucieszy mnie niezmiernie.
Wpis na blogu jak najbardziej trafny, a temat na czasie.
To prawda,że trzeba uwierzyć w siebie i do dzieła.Twój wpis dał mi dużo do myślenia,dziękuję.
Pomysł to jedno,a efekty to drugie.Podziwiam i ogromnie gratuluje bo naprawdę nie licznym się to udaje.
Wątpliwości pojawiają się zawsze,ale kto nie ryzykuje ten nie je kawioru.Początki zazwyczaj nie są łatwe.Ciekawy wpis.
Zazdroszczę , oczywiście bardzo pozytywnie .Dopięłaś swoich marzeń i to się liczy .
Wiara w siebie czyni cuda .Słuchać tylko i wyłącznie własnej intuicji .Marzenia maja to do siebie że potrafią się spełniać i tego wszystkim życzę .Świetny artykuł .
Marzenia są po to , aby je spełniać .Dopięłaś swego i tylko się cieszyć , bo nie wszystkim się udaje .
Inspirujący artykuł .Mam w planach coś co miało by rację bytu , ale zawsze coś stało na przeszkodzie , a tu widzę , że muszę w końcu cos postanowić i realizować się .
Marzenia mam od dawna ,ale boję się podjąć konkretnej decyzji .Podziwiam ludzi którzy stawiają karty na jedno .Muszę lepiej poznać rynek i w końcu coś zdecydować .Mam nadzieję ,że to będzie trafione w sedno .Bardzo ciekawy wpis .
Zgadzam się z Tobą , że bliscy zamiast wspierać , potrafią jedynie podcinać skrzydła .Czasem kierujmy się własną intuicją .Świetny wpis .
Wątpliwości zawsze się pojawiają , ale jak się nie zaryzykuje to się nie dowiemy ,a wówczas możemy tylko żałować .Świat do odważnych należy .Świetny , bardzo motywujący wpis .
Dobry pomysł to połowa sukcesu .Czasem intuicja .Inspirujący artykuł , bardzo dziękuję .
Bardzo wartościowy wpis. Czytałam z zaciekawieniem. Po przeczytaniu wiem więcej więc będzie łatwiej zdecydować czy w to iść.
Dokładnie, potwierdzenie albo wsparcie od bliski jest fajne jeśli jest, ale jeśli go nie ma to nie oznacza, że pomysł skazany jest na porażkę – niby logiczne ale warto sobie o tym przypominać 😉
Bardzo dobry wpis… podesłałem znajomemu z podobnym problemem i liczę na to, że może jednak zdecyduje się na terapię.
Najważniejsza jest wiara w siebie i dużo motywacji, inspirujący wpis 🙂
Comments are closed.