W sobotę przebiegłam pierwszą w życiu dychę w 27 Biegu Powstania Warszawskiego. Dałam z siebie wszystko i przebiegłam w czasie jakiego nawet nie zakładałam. Cudowne emocje i ogromna satysfakcja. Nawet nie próbowałam opanować wzruszenia kiedy zawieszano na mojej szyi medal ze znaczkiem Polski Walczącej. Mój pierwszy w życiu biegowy medal.
Kilka godzin przed biegiem wybraliśmy się ze znajomymi do Muzeum Powstania Warszawskiego. Chciałam żeby ten bieg był czymś więcej niż tylko 10 kilometrowym dystansem do pokonania. Chciałam zobaczyć jak to było, chciałam posłuchać relacji, zobaczyć te wszystkie poruszające eksponaty i obejrzeć archiwalne dokumenty. Chyba najbardziej poruszyły mnie kartki i listy, które zaczynały się słowami – „Żyję i jestem zdrowy”, albo „wszyscy żyjemy”…
Dziś obchodzimy 73 rocznicę Powstania Warszawskiego. O 17:00 cała Polska w milczeniu oddała Hołd Powstańcom i ofiarom walk. W sobotę 11 tysięcy osób oddało sportowy hołd w 10 kilometrowym biegu „Zabiegaj o pamięć”. Jestem dumna, że byłam częścią tej cudownej inicjatywy. Jestem dumna, że swoją pierwszą dychę przebiegłam w takich okolicznościach.
Przed startem patrzyłam na ten bieg jak na coś wielkiego. 10 kilometrów, godzina ciągłego biegu, ogromny wysiłek, odciski na stopach, zakwasy… Słuchajcie, to wszystko to nic! Bardzo szybko przekonałam się, że nie jestem żadną bohaterką. Prawdziwych bohaterów widziałam na trasie.
Widziałam mężczyznę, który biegł o kulach. O KULACH. Budził ogromne poruszenie. Wszyscy mu kibicowali i kierowali do niego słowa uznania. Nigdy nie widziałam tak ogromnej determinacji. Ten obraz zostanie w mojej pamięci na zawsze. Będę sobie o tym przypominać, kiedy stwierdzę że „nie dam rady”.
Widziałam staruszka, który nieco zgarbiony biegł ile sił w nogach. Biegł szybciej niż młodzi, pełni energii ludzie. Jak widać wiek nie gra tu żadnej roli. Ten widok zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Widziałam mnóstwo kibiców i osób, które nas (biegaczy) wspierały. Nie macie pojęcia jakiego to dawało kopa. Chyba najbardziej zapadła mi w pamięć para emerytów, która stała na przystanku i głośno krzyczała „dziękujemy”. Byłam o krok od rozklejenia się.
Niesamowicie ujmujący i uroczy był widok rodziny z małymi dzieciakami. Wszyscy stali na chodniku i robili ogromny hałas uderzając metalowymi sztućcami o garnki. Tak, sztućcami o garnki! Ten gest dawał wszystkim ogromnego powera.
Przybiłam dziesiątki piątek ludziom, którzy przyszli nam kibicować i widziałam mnóstwo serdecznych gestów. Dawno nic nie wyzwoliło we mnie tyle pozytywnych emocji.
To był klimatyczny wieczorny bieg, na trasie porozstawiane były głośniki, z których dochodziły strzały. Był czas na refleksje i chwilę zadumy. Miałam kilka momentów kryzysowych (bolący odcisk, kolka), ale widząc wyżej wspomnianych bohaterów nie mogłam się poddać. Czym były moje „problemy” typu odcisk czy kolka?!
Mam ochotę na więcej i właśnie zaczęłam przygotowania do półmaratonu. Najbliższy w październiku, zrobię sobie taki urodzinowy prezent.
30 komentarzy
Niesamowite!Dzieki tobie poszłam wczoraj pierwszy raz w życiu na marszobieg,byłam z siebie taka dumna!Akurta poszłam na nasza lubelska rowerowke przy Zalewie,po burzy i biegłam w stronę cudownej tęczy 😀 I dzisiaj obejrzałam te całe uroczystości…coś mnie poruszyło i zaplanowałam sobie,ze na za rok tak sie przygotuje,ze rownież pobiegnę w tym biegu! 😀 Ale jesCze nie wiem jak sie do niego dobrze przygotować,przez ten rok.Moze stworzyłaby pani post o tym jak przygotowała sie pani do tego 10 kilometrowego biegu? 🙂
Moje fascynacje sięgają raczej krótkodystansowych ćwiczeń, czyli fitnessu. Bieganie wiąże mi się z za długim milczeniem ;D
Gratuluję Ci bardzo. Wspaniale stawiłaś czoła wielkiemu wyzwaniu.
Udział w takich biegach uzależnia i to mocno 🙂 pamietam swój pierwszy bieg, też na 10km podczas Biegnij Warszawo. Mega przeżycie 🙂 a dystans półmaratonu to już uwielbiam 🙂 teraz zaczynam przygotowania do maratonu. Miałam przebiec go rok temu,ale ciąża zmieniła moje planu tak,wiec pora to nadrobić 🙂
Eliza czekałam na ten wpis! Ogromne gratulacje,że dałaś radę i się nie poddalaś. Dla mnie 1 sierpnia to zawsze dzień pełen emocji i wzruszenia. Mieszkam w Warszawie i to co dzieje się tutaj o godz. W jest nie do opisania…te syreny,ten tłum i Ci starsi, ogromnie skromni świadkowie i uczestnicy Powstania przyprawiają mnie o dreszcz i łzy…Trudno opisać to słowami.
Wspaniale, że to zrobiłaś <3
Ja spędziłam sobotę z babcią, która opowiadała mi co widziała w czasie Powstania i co przeżyła. Wszystko spisałam! Jest nieskładnie, chaotycznie, bo tak się mówi, kiedy ból i wzruszenie chwyta za gardło a ty starasz się być najsilniejsza jak umiesz.
<3
Za rok również pobiegnę! Dopiero zaczynam, ale ten bieg będzie moją OGROMNĄ motywacją. Nie zrzucenie kilogramów, a właśnie to: oddanie hołdu Bohaterom w taki piękny sposób!
Wzruszające! Szczegolnie jezeli chodzi o starszych ludzi krzyczacych „dziekujemy!”. Niestety nie biegłam, ale za rok na pewno nadrobie. Wielka duma ukończyć taki bieg. Szacunek Eliza!
Paula, dzięki 🙂
Taaak, uczestnicy biegu przez całą sobotę przechadzający się po mieście w ”powstańczych’ opaskach, dźwięki strzałów podczas biegu i ludzie stojący z atrapami broni wzdłuż drogi. Powstańczy bieg. Elizo, powinnaś być dumna z siebie, ponieważ ukonczylas swój pierwszy w życiu bieg, ale jego organizacja, takie udawanie powstania (bo czym innym były te dźwięki oraz ci ludzie z bronią) mnie osobiście sprawiły… zawód. Taka zabawa w wojnę, podczas gdy 73 lata temu tutaj rozpoczęła się tragedia. Nie jest to temat na urozmaicenie biegu.
Wydaje mi się, że sam w sobie bieg jest atrakcyjny, że można zrobić jakąś zbiórkę, cokolwiek, zeby jakoś pomóc.
Osobiście, nie powtórzę tego nigdy w życiu, nawet pisząc ten komentarz czuję jak jest mi niedobrze na samą myśl. Ci ludzie zasługują na więcej niż na zabawę w ich przeżycia.
Ania, rozumiem Twoje podejście. Na początku te strzały mnie drażniły i miałam podobne odczucia do Twoich. Ale w momencie kiedy było mi mega ciężko, miałam kryzys, usłyszałam te strzały, zobaczyłam dziewczyny ubrane w stylizacje z tamtych czasów to jakoś dało mi to kopa.
Eliza, koniecznie staruj. Zobaczysz ile to daje energii i chęci do życia. Ja z koleżankami z Zabiegane.com robimy w tym roku Koronę Polskich Półmaratonów – jest więc okazja startować w różnych miastach Polski. Kolejnym krokiem będzie biegowa eksploracja Europy – a co!
W Lublinie jest maraton, ale po Lublinie biega się bardzo ciężko. W dół, w górę, w dół, w górę i tak w kółko. Dlatego przygotowuję się do półmaratonu krakowskiego w Lublinie. Będzie mi łatwiej 😀
Gratulacje! Moja pierwsza oficjalna dycha za półtora miesiąca, ale wcześniej były już dwie „po cichu” 🙂 Czy korzystasz z porad jakiegoś trenera w odniesieniu do półmaratonu, czy polegasz jedynie na tym co wiesz i co możesz znaleźć w internecie? I drugie pytanie: zdradzisz jaki miałaś czas w tym biegu? 🙂
Moim mentorem jest kolega, który biega w maratonach. Przygotowywał nas też do dychy 🙂
Gratulacje! i powodzenia w przygotowaniach do półmaratonu 🙂 Mój pierwszy półmaraton biegłam w takiej pogodzie jaką uwielbiam podczas biegania (w deszczu) Tobie też życzę wymarzonej pogody w tym dniu 🙂
10 km – super! Gratuluję wyniku i życzę dalszych sukcesów 🙂
Jak w październiku uda Ci się przebiec półmaraton to będzie mega wyczyn :). Ludzie do półmaratonu przygotowują się minimum rok czasu. Wówczas startują w wielu biegach na 5 oraz 10 km. Musisz bardzo dobrze przygotować ciało bo łatwo możesz się nabawić na takim długim dystansie kontuzji.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki !!!
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka
Aga, ja biegam regularnie od 2 miesięcy. Do półmaratonu zostały kolejne dwa. Wyczynem byłoby pobiegnięcie maratonie 😛
Ja przebiegłam półmaraton po 3 miesiącach treniwania samodzielnie, więc z tym rokiem bym nie przesadzała. Od 10 do 21 jest naprawdę blisko 🙂
Jeśli temat Powstania Warszawskiego Panią zainteresował, to zapraszam do odwiedzin na moim blogu: projekt-dziadek.blogspot.com
Niesamowite! Super sprawa 🙂
W jakim czasie przebiegłaś pierwszą dychę?
1:01 🙂
a może bieg w rodzinnych sthttps://www.facebook.com/IGolejowskaDycha/photos/a.733465766803784.1073741828.733457336804627/972104426273249/?type=3&theaterronach Fash ? 😀
Słowa może nieco nad wyrost, ale jestem twoja treningową siostrą bliźniaczką: biegam od dwóch miesięcy, w zeszłą sobotę przebiegłam pierwszą dychę w baaardzo podobnym czasie, a w tym tygodniu osiągnęłam 12 km, oprawiając wynik na 10 o 4 minuty! Żałuję, że w tygodniu nie zawsze mam czas na regularny trening (po 10 godzinach pracy nie zawsze mam siłę na więcej wysiłku niż krótki trening interwałowy w zaciszu domowym), ale będę starała się dotrzymać Ci kroku! Trzymam kciuki za półmaratony, maratony i wszelkie inne biegi na które się odważysz!
Ale super!!! DZieki za kciuki! Ja trzymam za Ciebie <3
Gratulacje, Eliza! To piękne, że połączyłaś ten bieg ze zwiedzeniem Muzeum Powstania Warszawskiego. Bardzo mi się podoba jak ludzie łączą znaczenia i chcą nadać czemuś głębszego znaczenia.
Wzruszyłam się, czytając o tych wszystkich ludziach, których spotykałaś na trasie. To musiało być wspaniałe uczucie.
wzruszyłaś mnie tym wpisem…z całego serca gratuluję tej dychy i przede wszystkim zobaczenia w tym biegu tego właściwego celu! polecam akcję Filipa Chajzera,który co roku zbiera pieniądze na godne życie powstańców.
Ja zawsze rycze jak kibicuje maratończykom na ostatnich 200 metrach 🙂 to silniejsze ode mnie:) i tez ciepło wspominam swoją pierwsza dychę. A emocje po półmaratonie to kosmos :))
Już nie mogę się doczekać :))))))
Comments are closed.