No i dopadł mnie. Po 6 miesiącach zdrowej diety i regularnych ćwiczeń dopadł mnie kryzys. Zaczęło się bardzo niewinnie, pewnie dlatego na początku to zbagatelizowałam. Pistacje leżały na blacie w kuchni, kto w ogóle je tam położył? A, wezmę kilka! Wiecie jak to jest z pistacjami… Jak już zaczniesz, to naprawdę trudno skończyć. No, chyba że zjesz całą paczkę.
Nie zjadłam wszystkiego, ale cały dzień podjadałam. Przed posiłkiem, po posiłku, za każdym razem kiedy wchodziłam do kuchni, sięgałam po niewinną garstkę orzeszków. Przecież to orzechy, więc są OK na diecie: zawierają zdrowe tłuszcze, mają właściwości oksydacyjne i obniżają poziom cholesterolu…
No dobra, ale te pistacje były całe w soli! Zjadłam ich ogromną ilość i zdecydowanie nie mogę tego zaliczyć do zdrowej przekąski.
Zaczęło się od niewinnego podjadania, ale potem było już tylko gorzej. Wiecie, jak już coś takiego zrobicie, to pozwalacie sobie na dalsze grzeszenie. I tak dałam sobie przyzwolenie na zjedzenie nieplanowanego burgera z frytkami i sosami po 22:00. Potem były jeszcze lody i baton.
Następnego dnia zjadłam 2 jagodzianki, garść cukierków, lody, a wieczorem poszłam na grilla. Dzisiaj jest wesele i czeka mnie naprawdę sporo pracy nad sobą, by wyjść z tarczą, a nie na tarczy.
Co z treningami? Niby chodziłam na siłownię, ale poranne biegi zamieniłam na rowerek stacjonarny. Wolne tempo, zero zmęczenia. Dawałam z siebie ledwo 40%.
Generalnie MASAKRA. Czuję, że staczam się po linii pochyłej, ale jednocześnie nie chcę się do tego przyznać. Stąd ten wpis – muszę stanąć w prawdzie i uświadomić sobie porażkę. Dałam ciała i mam kryzys, ludzka rzecz, prawda? Po prostu wszystko puściło, a ja rzuciłam się na słodycze i fast foody. Wszystkie zdrowe nawyki i zasady, które pielęgnowałam, poszły w cholerę.
Jak poradzić sobie z kryzysem?
Najważniejsze to w odpowiednim momencie się ogarnąć. Nawrzeszczeć na siebie, dać sobie kopa w tyłek i wrócić na dobre tory. Zwizualizowałam sobie cel. Płaski brzuch, wyrzeźbione ciało. Dlaczego na te 4 dni o tym zapomniałam? Od rana siedzę na Pintereście i przeglądam fotki pięknie wyrzeźbionych kobiecych ciał. Są idealne, chcę takie! Wszystko zaprzepaszczę, jeśli się nie ogarnę. Motywacja wzrasta. Patrzę w lustro na moje nagie ciało i jest OK. Nie jest genialnie, ale jest w porządku. Widzę, jak ogromną pracę już wykonałam. Te 6 miesięcy sprawiło, że zaczęłam znowu się sobie podobać. Samoocena skoczyła w górę, wyładniałam. Ale to nie wszystko, muszę działać dalej. Obrałam przecież konkretny cel. To jest tylko przystanek. Serio chcę to wszystko zaprzepaścić?
Najważniejsze to w odpowiednim momencie się ogarnąć. Nawrzeszczeć na siebie, dać sobie kopa w tyłek i wrócić na dobre tory. Zwizualizowałam sobie cel. Płaski brzuch, wyrzeźbione ciało. Dlaczego na te 4 dni o tym zapomniałam? Od rana siedzę na Pintereście i przeglądam fotki pięknie wyrzeźbionych kobiecych ciał. Są idealne, chcę takie! Wszystko zaprzepaszczę, jeśli się nie ogarnę. Motywacja wzrasta. Patrzę w lustro na moje nagie ciało i jest OK. Nie jest genialnie, ale jest w porządku. Widzę, jak ogromną pracę już wykonałam. Te 6 miesięcy sprawiło, że zaczęłam znowu się sobie podobać. Samoocena skoczyła w górę, wyładniałam. Ale to nie wszystko, muszę działać dalej. Obrałam przecież konkretny cel. To jest tylko przystanek. Serio chcę to wszystko zaprzepaścić?
Masz kryzys? Ludzka rzecz, każdy je ma. Ale weź się w garść! Jeśli zjesz coś „złego”, nie dawaj sobie przyzwolenia na opuszczenie treningu. Nie dawaj sobie przyzwolenia na zjedzenie kolejnego batona, lodów czy burgera. Jeśli nie powiesz w odpowiednim momencie STOP, będzie niezwykle ciężko wrócić do gry. Tego chcesz? Chcesz znowu przytyć, nie mieścić się w ulubione ciuchy, zamienić rurki idealnie opinające tyłek na luźne legginsy? Co z treningami? Przecież uwielbiałaś ten moment zaraz po ciężkim treningu. Euforia razy milion!
Weź się w garść, słyszysz?
61 komentarzy
Masz rację tak właśnie jest, jak raz odpuścisz tak potem ciężko wrócić ja miałam taki kryzys odpuściłam i nie potrafiłam wrocić do zdrowego trybu życia. Ale po kilku mięsiącach postanowiłam dać sobie szanse i od poniedziałku znowu zacząć walke o piękne ciało. Mam nadzieje,że tym razem sie nie poddam
Olulaa, brawo! Jeśli potrzebujesz dodatkowej motywacji wydrukuj sobie tabelki z wyzwaniami i codziennie je wypełniaj. Mnie to bardzo pomogło na początku mojej walki o piękną sylwetkę http://fashionelka.pl/pobierz-tabelke/
Ta tabelka jest genialna! Ciągle próbowałam ćwiczyć, zdrowo się odżywiać i po kilku dniach wszystko wracało na stare tory. Stwierdziłam, że zacznę od tego wyzwania. Przy okazji pomyślałam „skoro nie jem słodyczy, to mogę jeszcze poćwiczyć”. Chwilę później zaczęłam podkradać przepisy z bloga. Jak na razie tylko kilka cm mniej, ale mam zapał jak nigdy dotąd. Czuję się świetnie, a najwięcej radochy mam w momencie, kiedy wieczorem zakreślam, że kolejny dzień z rzędu odniosłam sukces! 🙂
Dziękuję za ten wpis… w idealnym momencie. Aż mam łzy w oczach. Wracam do gry! U mnie cały miesiąc był beznadziejny 🙁
Oj, to prawda.. trzeba wiedzieć, kiedy wziąć się w garść. Może jeśli taki kryzys Cię dopadł, to wróc do tabelek? Ja tak zrobiłam i zadziałało 🙂
Eliza, jakiego programu używasz do montażu filmików ? 🙂 będę bardzo wdzięczna za odpwiedź 🙂
wydaję mi się ze takie mega kryzysy przychodzą wtedy gdy serio wszystko się człowiek wyrzeka czyli na początku całkowita eliminacja słodkiego kalorycznego itp a jedzenie tylko zdrowego jedzenia i tutaj kilka miesiecy i i pojawia się MEGA apetyt na słodkości których nie jadl ktoś jakis okres wiec moje motto to wszystko z umiarem i oczywiscie ruszać się 🙂 ja też ćwiczę około tygodnia mam nadzieję że nie poprzestanę, życzę powodzenia Elizka:)
Tylko własnie mnie ratował cheat meal. Raz w tygodniu pozwalałam sobie na coś słodkiego/burgera/etc. Kryzys mnie dopadł dzień po cheat mealu. Tak jakbym się zbuntowała przed tym jednorazowym wyskokiem i chciała go przedłużyć
A ja miałam tak że nie jadłam w ogóle słodyczy i było ogólnie wszystko pięknie ładnie do czasu aż w święta nie wytrzymałam i zjadłam kawałek ciasta.. wszystko poszło się… 🙂
Kurczę Elizka, ale masz wyczucie czasu i miejsca! 2 dni mialam swój cheat meal day i było wszystko ok, ale troche sie zbuntowałam i powtórzyłam go wczoraj – bo ile można żywic sie zdrowo?! Ech tak łatwo ulec pokusie:( ciesze sie ze nie tylko ja mam słabsze dni i juz motywuje sie do dalszej walki.
Wiem cos o tym. Zrzucilam 12kg. Doszlam do wagi 48.5kg a od 53kg to byla męczarnia do zrzucenia. Bylam mega dumna. Walka 6msc. I pojechałam na wakacje. W ciagu 10dni plus 5kg nq wadze. A potem znowu plus 4kg i tak tkwie. Dowiedzialam sie ze mam niedoczynność i walczę dalej alr jak mi zostalo na 58kg to waga stoi..ani centymetry nie leca!! ; (
Przy niedoczynności rozważ przejście na paleo lub AIP. Ogólnie gluten i nabiał to szkodniki milion. Wiem coś o tym bo sama sie z tym pałuję. Z wagą na szczęście nie, ale z samopoczuciem… sprawdz też poziom wit D3 (metabolit 25OH) i zrób krzywe cukrową i insulinową (koniecznie w tym samym czasie) Insulinooporność czesto idzie w parze z niedoczynną tarczycą i przeszkadza w zgubieniu kilogramów. No i przede wszystkim porzuć endokrynologa jeśli ten uważa że trzeba tylko brać Letrox/Euthyrox i kontrolować TSH a reszta nie istotna….
Absolutnie nie porzucaj lekarza! Niedoczynność tarczycy to choroba, choroby się leczy pod okiem lekarzy. Oczywiście, że trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, przebadać itd. ale pod opieką, żeby nie zrobić sobie większej krzywdy. Ja też mam niedoczynność. Pierwszy lekarz zrobił mi tylko usg i kazał zbadać tsh, na tej podstawie postawił diagnozę i przepisywał leki. To mi nie pasowało, więc znalazłam sobie innego lekarza, który rozszerzył badania i słucha wszystkich moich pytań, obaw… zawsze odpowiada, nie krytykuje i póki co czuję się świetnie. Teraz dużo pisze się w internecie o odstawianiu leków, odchodzeniu od lekarzy i leczeniu się na własną rękę, to nie jest dobra droga. Na organizm trzeba patrzeć całościowo, ja takiej wiedzy nie mam, nie chcę na sobie eksperymentować. Jak mam wątpliwości idę do lekarza, ostatnio konsultowałam się z dietetykiem klinicznym (polecił witaminę D3 i spirulinę, albo jakieś inne glony). Wiem, że ta waga bardzo Cię martwi, ale postaraj się podejść do tego spokojniej. Będziesz brała leki, trochę zmienisz nawyki żywieniowe, odpowiednie ćwiczenia i zobaczysz, że będzie lepiej. Najważniejsze to zachować we wszystkim umiar i rozsądek. Na początku będziesz potrzebowała więcej cierpliwości, ale wszystko się uda, zobaczysz:)
Do CALIOPE: co do glutenu i nabiału to szkodzi on tym, którzy cierpią na jego nietolerancję więc proszę się powstrzymać od takich ogólnych sądów!!!
Fashionelko a jak radzisz sobie z treningami w takie upały? 🙂
Pytanie nie do mnie, ale ja ćwicząc wieczorami, włączam wiatrak 🙂
Jak ćwiczę na siłowni to jest klima 😛
Gdy tylko kryzys próbuje mnie dopaść (na szczęście dla siebie potrafię w porę rozpoznać ten stan) przypominam sobie jak bardzo bieganie daje mi radość. I po kryzysie! spróbujcie:)
Pistacje to masakra jeszcze z jednego powodu: prażone zawierają tłuszcze trans. Jak i każde inne orzechy poddawane obróbce cieplnej. Od czasu do czasu spoko ale lepiej sie oduczyć. Z tego samego powodu mąka migdałowa NIE nadaje sie do pieczenia. Z czegoś co z założenia ma być zdrowsze niż biała mąka, robi się coś równie niezdrowego. Ogólnie jednak wytrwanie na diecie jakiejkolwiek to nie lada wyzwanie. Ja nie jem glutenu, nabiału, cukru, strączków, kasz… i bywa ciężko ale nie daję się bo wrócić na dobrą droge jest trudniej niż sie opanować przed zjedzeniem czegoś co nie służy 😉
Dlaczego nie jesz glutenu, nabialu, strakow i kasz?
Głowa do góry, będzie dobrze! 🙂 Trzymam kciuki !
Eliza kiedyś przez przypadek trafiłam na ten filmik https://www.facebook.com/mariuszczerniewiczcom/videos/694192207351280/ i pomyślałam o Tobie. Proszę , obejrzyj i zastanów się czy chcesz kontynuować dietę z cheat mealem. Ten chłopak ma ogromne doświadczenie, posiada kartę PRO IFBB więc na pewno wie co mówi.
Mi też się właśnie ciągle wydawało, że ten cheat meal to jest po prostu zaprzepaszczenie całego tygodnia ciężkiej pracy. Ja bym chyba miała straszne wyrzuty sumienia gdybym po wylaniu tylu potów po prostu zjadła coś tłustego lub słodkiego. Ja cały tydzień jem to na co mam ochotę ale po prostu malutkie porcje. Z tym, że ja nawet nie przepadam za hamburgerami, pizzą i słodyczami. Nigdy mnie to nich nie ciągnie 😉
Dasz radę! Już tyle pracy za tobą, szkoda to teraz zaprzepaścić 🙂 Efekty są MEGA! Nie poddawaj się, wszystko ogarniesz 🙂 Bądź dumna z tego co już osiągnęłaś, ale jeśli nie jest to jeszcze czego pragniesz, dajesz dalej! Pozdrawiam i sama walczę o motywację 🙂
Przez te straszne upały też prawie 2 tygodnie nie widziałam fitness clubu :'( całymi dniami bunkrowałam się w domu, a wieczorem rower, jakieś piwko i pizza. W końcu nakrzyczałam na siebie, wstałam w niedzielę i równo z recepcjonistką przybyłam na siłownię 😀 cały tydzień zrealizowałam tak jak chciałam i jestem mega szczęśliwa. Kolejny tydzień przede mną i mam nadzieję, że będzie równie owocny. Za tydzień wyjeżdżam na obóz kitesurfingowy i nie chcę się tam zbłaźnić jeśli chodzi o kondycję 😀
Eliza serio wyczucie masz ! Dzieki za ten wpis;) Fajnie wiedzieć, że nie jestem sama..
Ja od początku sierpnia nie miałam cheat mealu co poskutkowało tym, że dzisiaj zjadłam podwójny obiad (co prawda zdrowy, ale ogromny), gigantyczny kawałek tarty i kawałek sernika… Jadłam, mimo że było mi tak słodko, że już mnie mdliło, ale jadłam dalej!!! ;/ Jest mi tak z tym źle i ciężko, że za chwilę (muszę poczekać, bo się obżarłam) wskakuję w strój do biegania i idę zrobić 5 km… Jutro będzie nowy dzień i jeszcze pójdę na siłownię, a resztę tarty dam komuś na wynos 😀
Ja własnie przez takie własnie cos popadłam w zaburzenia odzywiania . Zaczeło sie niewinnie od diety – pózniej uzyskalam swoj upragniony cel ale jednak ambicje były górą i chciałam wazyc mniej . Tydzien diety a pozniej nie wytrzymywalam i rzucałam sie własnie na takie rzeczy . Prawda jest taka że nalezy jeść wszystko bo kiedy zaczynasz ograniczac i spróbujesz to rzucasz sie jak dzika .. Na słodkie ,słone przede wszystkim na tłuste . Nie warto ograniczac wszystkiego bo tylko człowiek się męczy . Bez sensu siedziec na Pinie i ogladac innych – czy to naprawde motywuje ? Do czego ? Chyba tylko do zaburzen odzywiania bo tez chcesz wygladac jak inne chude . Warto sie zastanowic dlaczego sa takie fit – Czy dlatego bo cwicza , zdrowo sie odzywiaja, a moze to tylko pozory ? Wiekszosc ludzi zazdrosciło mi figury która osiagnełam ale tak naprawde nie wiedzieli ze cierpie na anoreksjie i bulimie . Rozumiem doskonale kiedy człowiek chudszy czuje sie lzej , lepiej ale czasami warto dac sobie na luz zjesc batona i nie czuc sie winnym , przestac sie ograniczac i po prostu cieszyc sie życiem 🙂 Elizo jesteś , byłas i bedziesz ładna a waga ? To że ciut przytyjesz nie czyni Cie potworem czy złym człowiekiem 🙂 Dalej będziesz miała znajomych i męża :)Wiadomo warto zdrowo sie odzywiac i czuc sie dobrze w swoim ciele . Przez te kilka dni tego obzarstwa po prostu nagromadziła Ci sie woda w organizmie , moze i ciut waga podskoczy ale zaczniesz jesc tak jak wtedy to wróci do normy 🙂 Głowa do góry !:)
Trafiłam przypadkiem na tego bloga, bo nigdy wcześniej nie czytałam blogów. Ale zostaję. Masz bardzo dobrą motywacje. I to dobrze że podobasz się sama sobie 😉 Pozdrawiam :*
Trzymam za Ciebie kciuki! 🙂
Dasz radę 🙂
ech u mnie tez zawsze tak niewinnie sie zaczyna no i potem wszystko od poczatku 🙂
Może poszukać zdrowych zamienników cukru ? Stewia, ksylitol. Po tym nie będziesz miała ochoty na szkodliwy cukier, zarówno biały jak i brązowy. Należy pamiętać, że robimy to też dla naszego zdrowia, a nie tylko sylwetki.
Hej 😀
Na Twojego bloga natrafiłam jakiś miesiąc temu i muszę przyznać, że jest REWELACYJNY. Najlepsze w nim jest to, że nie wszystkie posty skupiają się na modzie, a wręcz przeciwnie. Pokazujesz, że nikt nie podał Ci sukcesu na tacy, a wszystko osiągnęłaś samodzielnie. Niezwykle mnie motywujesz za co bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości w dążeniu do celu oraz powodzenia w przyszłości 😉
Eliza, powiedz proszę jak nazywa się Twój trener personalny z cityfit? 😉 wystarczy mi samo imię, z góry dzięki! 😉
Tomasz Ostap – Polecam!
to mój brat 😉
nie wiedziałam, że jesteś z Lublina, pozdrawiam 🙂
Taak! Potrzebowałam takiego wpisu! Nie martw sie, nie jesteś z tym sama 😉 Dziękuje 🙂
Wstrzeliłas sie tym wpisem w moja obecna sytuacje idealnie. Tez pęklam równo po 6 miesiącach. Wcześniej nawet będąc na urlopie w domu rodzinnym potrafiłam prawie codziennie robić kilera Chodakowskiej bez specjalnego motywowania sie. A dzis mija dokładnie miesiąc odkąd ostatnio biegałam (wcześniej robiłam to regularnie). Kryzys zaczął sie wlasnie od zaprzestania ruchu (miałam bardzo napiety grafik) potem stresy zaczęłam zajadać słodyczami. Co ciekawe, przez ten miesiąc nie utylam ani grama, wręcz ubyło mi 2cm w talii i ok 1kg (mysle ze to spadek mięśni) nie mniej jednak czuje sie mentalnie grubasem. Czas zeby trening i zdrowe posiłki znowu zajęły priorytetowe miejsce w kalendarzu!
Eliza dziękuję Ci za ten wpis :-* . Po sześciu miesiącach diety i zrzuceniu paru kilogramów zauważylam, że wracam do starych nawyków żywieniowych. Muszę się wziąć za siebie, bo szkoda aby moja ciężka praca poszła na marne.
Mam dokladnie to samo … 6 miechow minelo, wszyscy zachwycaja sie efektem a ja … lece w dol
Pewnie jak sie sobie czlowiek popusci, to trudno przyhamowac. Ale czasami lepiej dla zdrowia zjesc dobrze cos zlego (czyli zrobic to z przyjemnoscia, powoli przezuwajac i rozkoszujac sie tym). Po prostu. Pozdrawiam serdecznie Beata
bluzka wszystko zakrywa bo jest bardzo luźna. załóż top na biust i zrób zdjęcie jeszcze raz 😉
dla mnie zawsze punktem krytycznym jest okres. przechodzę go bardzo ciężko i zawsze wtedy odpuszczam treningi całkowicie. ciężko wrócić nawet po tych kilku dniach przerwy. ale daję radę,bo wiem,że samo się nic nie wydarzy,wszystko trzeba wypracować. dużo siły,Eliza! trzymam kciuki!
Elizo, powiedz czy jakoś specialnie dbałaś o biust w trakcie odchudzania? pozdrawiam
Jak mam kryzys to patrze na swoje zdjecia z piekna sylwetka i od razu odkladam czekolade;)
tak, z kryzysem każdy z nas musi wcześniej czy później się zmierzyć. Najważniejsze to nie poddawać się całkowicie ze względu na nasze małe słabości 😉
Mój dietetyk ostrzegał mnie przed traktowaniem jedzenia jako nagrody. Jeśli słodycze lub fast food, które zjadamy jako cheat meal, są traktowane jako nagroda to prędzej czy później zaczniemy czuć się źle. Jak to? Nagroda tylko raz w tygodniu? Przecież dobrze się spisuję, ćwiczę, jem zdrowo, czyż nie zasługuję na nagrodę częściej? Uwielbiam czekoladę i lody i jem je raz w tygodniu, ale nie jako cheat meal, nagrodę za siódme poty na siłowni. Traktuję to jako coś, na co mam ochotę. Jestem na zdrowej diecie od roku, cel jakim było schudnięcie 12 kg osiągnęłam już dawno, zmieniłam swoje podejście do jedzenia – jedzenie jest czymś, co ma być dla mnie dobre, ma pozytywnie wpływać na moje zdrowie i dlatego wybieram zdrowe produkty. Wybieram lody z mniejszą zawartością cukru, robione na miejscu, a nie masową produkcję. Lody jako dodatek do spotkania towarzyskiego przy kawie, a nie napychanie się, bo cały tydzień na to czekałam.
Myślę, że na każdego działa coś innego. Kryzys to zupełnie normalna rzecz, wiedziałam ze prędzej czy później przyjdzie i wiem, ze za jakiś czas znowu się pojawi. JEsteśmy tylko ludźmi. Najważniejsze to w porę sie ogarnąc. Na mnie cheat meal działa mega dobrze i to pod każdym względem. Muszę trzymać się w ryzach, bo jeśli będę podczas kazdego wypadu na miasto pozwalać sobie na loda, to wrócę do starych złych nawyków. Mogę tylko raz w tygodniu i koniec, nie ma negocjowania.
Figura super, ale włosy !!! no chce takie dłuugie 🙂 u mnie niestety nie rosną w takim tempie.. a odnośnie diety 🙂 ja jak chudłam wyeliminowałam niemalże całkowicie ze swojej diety słodycze (kupnych nie tykam po dziś dzień w ogóle!). Natomiast czasem pozwalałam sobie na ciasta, ciasteczka domowej roboty 🙂 Teraz z kolei dosłownie z 3 razy w tygodniu wpada jakiś słodycz, a nawet i częściej, ale w małych ilościach ! dla mnie to jest złoty środek 🙂 I nie traktuję jedzenia jako sposobu na spędzanie wolnego czasu 😉 jedzenie ma przede wszystkim zaspokoić głód, a nie zabić nudę ! Jedzcie tylko jak jesteście głodne 🙂
Spróbuj nie jeść pieczywa,ziemniaków i makaronu,a przejdzie Ci ochota na słodycze.Wówczas nawet będziesz mogła zjeść całą paczkę pistacji czy migdałów.Bez wyrzeczeń:)
skąd miałaś tyle niezdrowego żarcia w domu, skoro rzekomo z mężem tak super się odżywiacie?
Nie widzę związku. Nie jadłam tego w domu tylko poza nim 🙂
Ja od dziś wdrażam tydzień bez słodyczy 🙂 Zaczynam od małych kroczków, trzymaj za mnie kciuki:)
Powiem Ci jedno – ważne, że masz świadomość, że taki kryzys przeżywasz. Sama wprowadzając zdrowy tryb życia tej świadomości nie miałam, a też zaczęło się niewinnie. Później zorientowałam się, że to nie zmierza w dobrą stronę.
Udało się wygrać z kryzysem, chociaż nie było zbyt łatwo. Nie poddawaj się, tylko walcz, a zostanie Ci to wynagrodzone ;)))
Swoją drogą uwielbiam pistacje, ale przez aparat stały niestety nie mogę jeść orzechów (tylko pini, które są miękkie), więc moja dieta się bardzo zmieniła od tego czasu, bo nie ciągnie mnie do chipsów, słonych orzeszków, twardych ciastek itd.
U mnie właśnie po pół roku przyszedł kryzys na diecie wegetariańskiej, ale nie poddaję się!:)
Ja teraz trochę poluzowałam z jedzeniem na urlopie, codziennie kawa, wafelek do kawy, prawie codziennie piwo, czasem smażona ryba i frytki, wiadomo jak to na wakacjach jest 😉 Kryzys już taki jest że się czasem pojawia, ważne żeby go sobie wybaczyć i iść dalej, nawet małymi kroczkami. Ale po kryzysie przeważnie przychodzą nowe siły i koniec końców osiąga się jeszcze więcej niż wcześniej:)
Jak to jest jeść rozkładające się mięso zwierzęcia na posiłek?
Jeśli pytasz o to czy było smaczne, to tak, było 🙂
OGROMNA DAWKA MOTYWACJI!!!! 🙂 A co do Ciebie? Jestem przekonana, że dasz sobie świetnie radę z tym kryzysem… 🙂
Hej, ja jak czytalam o Twojej walce z kg to tak jabym czytala o sobie, nigdy nie bylam otyla, ale wlasnie na zmiane chudlam i tylam. W momencie jak chudlam wracalam do starych nawykow zywieniowych i tak w kolko. Teraz juz jestem na dobrej drodze. Mysle, ze jesli czlowiek sie bardziej skupi na nowych mozliwosciach jakie daje zdrowa dieta, a nie na ograniczeniach, wtedy tak bardzo nie kusi, zeby podjadac i lamac zasady diety. Dla mnie sprawa stala sie prostsza jak zaczelam tworzyc dania wegetrianskie, ciagle jem ryby i owoce morza, ale zrezygnowalam calkowicie z miesa i drobiu. Teraz skupiam sie bardziej na tym co nowego moge miec dzieki zdrowemu stylowi zycia. Nie tesknie juz tak za slodyczami etc. Pozwalam sobie na cos slodkiego mniej wiecej raz w tygodniu i jest ok 🙂 pozdrawiam
Polecam poczytać sobie o diet breaku albo cheat day;) Tak długie trzymanie się „na smyczy” też nie jest dobre dla naszego organizmu i baaardzo przeciąża naszą psychikę.Wszyscy,którzy trenują na siłowni i trenują mądrze stosują jedną z tych dwóch wyżej opisanych zasad i dzięki temu mają więcej motywacji i siły psychicznej aby wytrwać w treningach.
Pozdrawiam,
Smarkula
Comments are closed.