Zastanawiałaś się kiedyś na tym? Czujesz, że jesteś swoim ciałem czy je posiadasz? Odpowiedz na to pozornie proste pytanie może bardzo dużo powiedzieć o naszym podejściu do ciała. O stosunku do niego. Przekonaniach i wierzeniach na jego temat. Co więcej, to jaki mamy do ciała stosunek determinuje nasze myślenie, działanie i postrzeganie…
Wczoraj na stories zadałam to pytanie moim czytelnikom i czytelniczkom. 63% osób, które wzięło udział w ankiecie stwierdziło, że posiada swoje ciało.
Która odpowiedź jest prawidłowa? Nie chcę narzucać Wam żadnego sposoby myślenia, moim celem jako psycholożki jest zwrócenie na to zagadnienie Waszej uwagi. Zainspirowanie Was do refleksji. Wybór, jakiego dokonałyście/liście mówi o Waszym podejściu do ciała, a to ma potężny wpływ na myślenie, działanie, podejście do siebie itd.
Jestem swoim ciałem
Z Waszych licznych wiadomości wywnioskowałam, że osoby, które wybrały „jestem swoim ciałem”, lubią je, akceptują, szanują i mają z nim kontakt. Czują i słyszą sygnały, jakie z niego płyną, dbają o ciało dając mu to, czego ciało właśnie potrzebuje (a nie co umysł karze mu potrzebować). To zwykle osoby, które przeszły długą drogę samopoznania i samoakceptacji, dbają o zdrowie psychiczne i samorozwój. To często osoby po psychoterapii, warsztatach rozwojowych czy kursach. To osoby, które z dumą mówią „Jestem ciałem, tak samo jak jestem umysłem i duchem. Jestem całością.
Posiadam swoje ciało
Osoby, które wybrały opcję „posiadam swoje ciało” prezentowały 4 różne podejścia.
Pierwszą grupę stanowiły osoby nienawidzące swojego ciała, nieidentyfikujące się z nim, nielubiące go. Albo osoby traktujące ciało przedmiotowo, jak narzędzie, które ma służyć. Sportowcy często pisali, że ciało to ich narzędzie w osiągnięciu jakiegoś celu. Wymagają od niego, trenują, przekraczając granice.
Druga grupa to osoby religijne, dla których na pierwszym miejscu jest dusza, a ciało… ciało to źródło pokus, ciało jest grzeszne (Tako rzecze Biblia). Ciało to coś w czym mieści się duch. Ciało jest korpusem, które po śmierci zrzucamy i nie ma żadnego znaczenia. Wiele osób pisało, że takie myślenie bardzo im pomaga nie przywiązywać się do ciała w myśl zasady „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”
Trzecia grupa to osoby wyznające filozofię buddyjską. „Nie jestem swoim ciałem, nie jestem swoimi myślami, jestem nieskończoną i wieczną energią mentalną”. Buddyści wierzą, że śmierć jest tylko etapem przejścia, a każda istota przechodzi przez kolejne wcielenia. Ciało w którym jesteśmy jest nam dane tylko w tym życiu, po śmierci karma decyduje jaką inkarnacje przyjmiemy. Buddyzm traktuje ciało z szacunkiem i miłością.
Czwarta grupa to osoby chore, z defektami, otyłe bądź bardzo chude. One pisały – „Nie chcę być ciałem, bo nie chcę być chorobą, nie chcę być otyłością, nie chcę być defektem”. Dlatego nie chcą się z tym ciałem identyfikować.
Nie wiem co wybrać
Sporo osób pisało, że miało z tym pytaniem potężny problem. Nie potrafiły odpowiedzieć. I ja to rozumiem, bo to jest naprawdę trudne, filozoficzne pytanie. Wielu z nas nie zastanawia się nad takimi tematami. Wielu uznaje to, za bezsensowne rozkminy. Trudność z odpowiedzą na to pytanie może sugerować kiepską relację z ciałem, brak kontaktu z nim. Ciało jest kontenerem naszych emocji, ciało pozwala nam doświadczać, czuć, smakować, widzieć itd. Ciało wysyła nam mnóstwo sygnałów, ale osoby „odcięte od ciała” tego nie słyszą i nie poczują.
Wiele osób, które nie potrafiło odpowiedzieć pisało, że brakuje trzeciej opcji, czwartej czy nawet piątej. Jedni pisali, że czują się jak niewolnicy swojego ciała, że to ciało posiada ich (tak pisały często osoby przewlekle lub nieuleczalnie chore). Były też głosy, że ktoś czuje, że jest swoim ciałem i jednocześnie je posiada.
Interpretacji było mnóstwo i chcę Wam powiedzieć, że nie ma złej odpowiedzi czy złej interpretacji. Natomiast każda interpretacja mówi wiele o naszym podejściu do ciała, o stopniu w jakim potrafimy się z nim skontaktować.
Jak nauczyć się kontaktować z ciałem?
Myślę, że to jest super ważne zagadnienie, warto się nad tym pochylić. Poczytać co mówi o tym psychologia, wprowadzić do codziennego życia ćwiczenia, które pomogą nam skontaktować się z ciałem, usłyszeć sygnały z niego płynące. Sporzeć na nie z innej niż dotychczas perspektywy. Właśnie dlatego tworzę właśnie 6-dniowe wyzwanie rozwojowe „Bądź”, temat podejścia do ciała będziemy poruszać drugiego dnia. Będę uczyć Was jak stworzyć relacje ze swoim ciałem, jak się z nim skontaktować i usłyszeć.
Wyzwanie rozwojowe „Bądź”
O co chodzi z tym wyzwaniem?
Jestem psycholożką i wiem jak potężną rolę w naszym życiu odgrywa dbanie o zdrowie psychiczne. Celem wyzwania jest pomóc Wam odzyskać wewnętrzny spokój, zadbać o siebie, spojrzeć na siebie przychylnym okiem i zrozumieć co kieruje naszymi myślami i działaniem.
Dlaczego „Bądź”?
Bo właśnie o to chodzi, by BYĆ! Byc tu i teraz, nie w przeszłości, nie w przyszłości, tylko TU. Chodzi o to by być świadomym, uważnym, dobrym dla siebie i wyrozumiałym.
Jakie są założenia wyzwania?
- wyzwanie trwa 6 dni
- każdy dzień jest poświęcony innemu zagadnieniu
- do wyzwania możesz podejść razem z grupą bądź wtedy, kiedy znajdziesz na to czas, przestrzeń i ochotę. Dostęp do wyzwania i materiałów jest na za wsze
Co dostaniesz w ramach wyzwania?
- ebooka z treściami na 6 dni. To teksty wprowadzające w temtat. Przemycam w nich sporą dawkę solidnej wiedzy psychologicznej
- karty pracy czyli karty z zadaniami i ćwiczeniami do wykonania każdego dnia (będą zadania dodatkowe dla prymusów)
- dostęp do zamkniętego profilu na instagramie, w którym będą live’y (podczas których będziemy omawiać każdy dzień i dzielić się przemyśleniami) oraz materiały dodatkowe
Ile to kosztuje?
Standardowa cena dostępu do wyzwania do 50zł, ale z uwagi na obecną sytuację (pandemia, kryzys) otworzę przedsprzedaż, w ramach której będzie można kupić dostęp do wyzwania za 37zł! Zależało mi na tym, by cena była przystępna, by do wyzwania mogło podejść jak najwięcej osób.
Przedsprzedaż rozpocznie się 11.11.2020 i potrwa do 15.11.2020
(w tych dniach edytuje ten wpis i dodam link do wyzwania)
Wyzwanie startuje 16.11.2020
Dajcie znać kto dołącza do naszego wyzwania no i jaka jest Wasza odpowiedz na pytanie w tytule
8 komentarzy
Podpisuję się pod zestawem „jestem swoim ciałem i posiadam swoje ciało”. Ale chyba pomimo to, że kocham i dbam o „siebie”, czuję, że ta moja cielesność jest tylko tymczasowa, jest niejako „naczyniem” na moją świadomość, czy moją duszę (…co bardziej rozumiem jako „ja”)… Stąd jednoczesne wrażenie posiadania. Ciężka kwestia do wyjaśnienia, hah – dziękuję Ci za jej poruszanie; będę główkować! 🙃
Świetny artkyuł. Uważam że swoim ciałem trzeba się interesować i go słuchać jak biologiczny komputer, ktróry potrzebuje konserwacji, odpoczynku! To ważne!
Ciekawy wpis .Często sam zadaję sobie takie pytanie .Ciało w opakowaniu wygląda nieco inaczej , niż bez opakowania .Akceptacja przede wszystkim .
Owszem ,posiadam swoje ciało jak mam wewnętrzny spokój .Jestem dobry i wyrozumiały do czasu , ale ludzie co mnie ostatnio otaczają doprowadzają do łez .
Ja to nieraz sobie sama na udry robię. Ale uczę się dbać o moje ciało i traktować je z czułością.
Żeby jeszcze mieć te 6 dni czasu 🙂
Dla mnie osobiście jest najważniejszy wewnętrzny spokój , bo od czegoś należy zacząć. Opakowanie jest dodatkiem, ale może też wiele zepsuć. Bardzo ciekawy wpis, dał mi dużo do myślenia.
Jeśli o mnie chodzi to zależy od dnia. Są dni lepsze i gorsze i tu chyba ciało nie ma nic wspólnego ze sobą , a jedynie psychika człowieka. Dobre nastawienie do świata to też lżej dla ciała i umysłu. Pandemia wszystko psuje. Pozdrawiam.
Comments are closed.