Kojarzycie tag #myfirst7jobs? To naprawdę świetna sprawa. Różni ludzie piszą o swoich pierwszych siedmiu pracach. Niektórzy po prostu je wymieniają, inni dodają od siebie jakiś komentarz. Kiedy pierwszy raz to zobaczyłam, wiedziałam, że stworzę o tym wpis. Chcę podzielić się podzielę z Wami moimi wspomnieniami dotyczącymi siedmiu pierwszych prac. Nauczyły mnie one wiele. Wspominam je z ogromnym sentymentem i bardzo się cieszę, że tego wszystkiego doświadczyłam. To także dzięki nim jestem tu, gdzie jestem.
Dodawanie gier na stronę www
Moim zadaniem było dodawanie gier dla dziewczyn na stronę internetową mojego brata. Chodziłam wtedy do w gimnazjum. To były ubieranki, gry w gotowanie, robienie makijaży, gry Barbie itd. Najpierw wyszukiwałam grę, a potem dodawałam ją na stronę. Kolejny krok to nadanie jej nazwy (oczywiście pod SEO) i opisanie jej. Żeby wiedzieć, co wpisać w opisie, musiałam w te wszystkie gry zagrać, co akurat było jedną z lepszych stron tej pracy. Opis musiał mieć minimum 500 znaków, więc już wtedy szkoliłam warsztat. Liczyła się kreatywność – opis miał zachęcić dzieciaki do kliknięcia, więc musiałam się nieźle nagimnastykować. Dostawałam 1 zł za dodanie jednej gry. Kiedy doszłam do wprawy, 100 gier dodawałam w 3 dni.
Prowadzenie strony z grami dla dziewczyn
Wyobraźcie sobie taki motyw. Od tygodnia dodajecie gry na stronę, uzbierało się na Waszym koncie już ponad 200 zł. Nie możecie doczekać się wypłaty, aż tu nagle… klops! Brat postanowił sprezentować mi jedną ze stron na urodziny – właśnie tę, na którą od tygodnia dodawałam gry. Dał mi ją, a ja byłam bardziej niż wkurzona. Myślałam: „Gdzie moje 200 zł?! Wolę kasę niż jakąś głupią stronę! Co ja niby mam z nią teraz robić?!”. Teraz wiem, że to było genialne zagranie ze strony mojego brata. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Zaczęłam rozwijać serwis, polubiłam go i cieszyłam się, że jest mój. Uczyłam się pozycjonowania (wtedy to było banalnie proste), nawiązywałam współpracę z innymi stronami, wymieniałam się linkami i zaczęłam sprzedawać powierzchnię reklamową. Reklamy AdSense, banery, afiliacje, akcje jednorazowe… Ta strona przynosiła naprawdę fajne dochody, prowadziłam ją do 3. roku studiów. Dzięki niej byłam niezależna finansowo, to było cudowne! Potem straciłam do tego serce na rzecz blogowania – ale o tym później.
Wypełnianie ankiet
Ta praca polegała na wypełnianiu ankiet. Za każdą wypełnioną ankietę dostawałam 50 zł. Właściwie nie były to pieniądze, tylko bony Sodexo, które mogłam zrealizować w różnych sklepach. Uwielbiałam wypełniać ankiety, więc robiłam to z przyjemnością.
Praca sprzątaczki w John Lewis
Uwielbiałam przyjeżdżać na wakacje do Anglii. Miałam to szczęście, że mieszkał tam mój tata, dlatego wszystkie zarobione pieniądze szły do mojej kieszeni. Moją pierwszą pracą za granicą była praca sprzątaczki w John Lewis The Place to Eat. Moim zadaniem było sprzątanie ze stolików, zbieranie naczyń, segregowanie ich i zawożenie na zmywak. Sala była ogromna i byłyśmy z Aną tylko we dwie. Robiłam tam dziennie po kilka kilometrów i dźwigałam naprawdę ciężkie tacki. Ale wiecie co? Przypominało mi to te wszystkie gry w prowadzenie restauracji, w które tak namiętnie grałam. Żeby przyszli nowi klienci, musimy wyczyścić dla nich brudne stoliki – i ja właśnie tym się zajmowałam. Najbardziej nie lubiłam pory lunchu, bo nagle zjawiały się tłumy, a ja musiałam biegać jak szalona, by nikt nie czekał na stolik. Co wspominam najlepiej? To, że mogłam tam jeść to, co tylko chciałam – a jedzenie mieli tam genialne! Mogłam wykorzystać 30 minut przerwy, więc dzieliłam ją na pół i organizowałam sobie 2 przerwy po 15 minut. Ooo matko, ile ja wtedy pyszności wcinałam! Smak tych dań i deserów pamiętam do dziś.
Praca sprzątaczki w hotelu
Kolejne wakacje i kolejne miesiące spędzone na pracy w Anglii. Tym razem pracowałam jako sprzątaczka w hotelu. Sprzątałam w pokojach, myłam łazienki i zmieniałam pościel. Praca przez 5 dni w tygodniu w godz. 9:00–16:00. Dużo w tej pracy widziałam i dużo się nauczyłam. Niektórzy goście traktowali nas jak ludzi gorszej kategorii. Patrzyli na nas z pogardą, ostentacyjnie chowali portfele, poganiali nas i tak dalej. Przymykałam na to oko i robiłam swoje. Wiedziałam, że za kilka tygodni stąd spadam i że już nigdy nie będę tak pracować.
Praca za barem w indyjskiej restauracji
Praca w hotelu mi nie wystarczała – zatrudniłam się jeszcze w indyjskiej restauracji, gdzie byłam barmanką. W praktyce wyglądało to tak, że o 16:00 kończyłam pracę w hotelu, a o 18:00 stałam już za barem. Pracowałam do północy, a w weekendy do późnych godzin nocnych. I tak przez 2 miesiące. Pod koniec byłam styrana i miałam tego serdecznie dość. Chciałam wracać do mojego wygodnego życia w Polsce, do błahych obowiązków i spotkań ze znajomymi. Tego brakowało mi najbardziej – takiego normalnego życia. Snu też mi bardzo brakowało. Od stania za barem i ciągłego kręcenia się bolały mnie kolana, a nadgarstki rwały po nocach od mycia szklanek. Ale tego właśnie chciałam. Po takim trzymiesięcznym maratonie wiedziałam, że już nigdy nie będę tak pracować. Poznałam wartość pieniądza, zobaczyłam, jak ciężko trzeba na nie pracować. To były moje najdłuższe wakacje w życiu; w październiku szłam na pierwszy rok studiów.
Blogowanie
Kiedy 8 lat temu założyłam bloga, nawet mi się nie śniło, że będę mogła na nim zarabiać. To miała być odskocznia od rzeczywistości, mój internetowy pamiętnik. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że decyzja o założeniu bloga była jedną z najlepszych w moim życiu. Do dziś jestem w szoku, że to wszystko tak się rozwinęło, że poszło w tym kierunku. Z domu rodzinnego wyniosłam operatywność i zaradność, więc kiedy tylko zobaczyłam, że mogę z bloga czerpać jakieś profity, postanowiłam bliżej się temu przyjrzeć i to wykorzystać. Robię to, co kocham, i jeszcze na tym zarabiam. To jest praca, o jakiej marzyłam!
Jestem ogromnie ciekawa, jakie są Wasze doświadczenia. Napiszcie o swoich 7 pierwszych pracach. Jak je wspominacie? Nauczyły Was czegoś, a może nie chcecie do tego wracać?
80 komentarzy
Hej. Ciekawy wpis,ale pyszne jedzenie w Anglii? Chyba ktos tutaj za bardzo koloryzuje ?
Proponuje wybrać sie do John Lewis i spróbować. Poza tym jedzenie w Anglii jest genialne. Dostaniesz tu wszyTkie kuchnie świata i to na najwyższym poziomie ??
Moją pierwszą pracą było w czasie ferii zimowych rozdawanie ulotek w centrum. 8h na zimnie przez całe 2 tygodnie ferii. Ale radość przy odbieraniu pierwszych zarobionych pieniądzach nie do opisania! ? Pozniej, w liceum, weekendowo dorabiałam jako hostessa w supermarketach. Najbardziej podobało mi się jak miałam rozbudowane stoisko np z herbatą do przygotowywania- czas leciał mega szybko! W czasie wakacji po maturze pracowałam w butiku odzieżowym w centrum handlowym. Byly wakacje więc najczęsciej w pracy byłam sama. Musiałam nauczyć się punktualności (otwierałam sklep), pomóc dobierać rzeczy, kasować i odbierać dostawę towaru. Na pierwszym roku studiów zaczęłam pracę w McDonaldzie, miałam tam popracować tylko chwilkę a zostałam na rok. Znam te głupie stereotypy o pracy w Maku. A ja dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedziec ze ta praca najbardziej mnie ukształtowała. Nauczyła organizacji, sprawności w działaniu i odporności. I tez, podobnie jak Tobie praca sprzątaczki w hotelu,dała odpowiedź, ze nie chce w życiu tak pracować. Następnie miałam krótką przygodę z ankietami. Moim zadaniem było przeprowadzanie telefonicznych ankiet dotyczących satysfakcji Klienta w danym temacie. Polecam, jak ktoś lubi duzo gadać? W tej pracy zauważono mnie i trafiłam do biura back office. Dzisiaj pracuję w jednej z najwiekszych polskich społek z Klientami Biznesowymi i Instytycjami Publiczymi. Ale tylko dzięki przebytej drodze i zebraniu wachlarzu doświadczeń potrafię docenić to co mam i się w tym spełniać?
PS to mój pierwszy tag! ??
Cudowny komentarz! Dziekuje Ci za niego i brawo dla Ciebie!!!
Pracowałam w McDonalds za granicą i po prostu uwielbiałam tę pracę!
Nie wiedziałam, że pracowałaś od gimnazjum tak ciężko. Szczerze mówiąc, dzięki temu wpisowi zmieniłam swoje zdanie na Twój temat, bo jednak czasami miałam wrażenie, że traktujesz pieniądze bardzo lekko. Ale zapracowałaś sobie na nie i masz na to prawo!
Ja też zaczęłam pracę wcześnie – w liceum sprzątałam mieszkania i myłam okna. Na 3 roku studiów dziennych podjęłam pracę na portalu o kulturze, gdzie nie otrzymywałam żadnych konkretnych pieniędzy, a książki i bilety do kina, teatru, w zamian za co pisałam recenzje. Ćwiczyłam warsztat pisarski. Po dwóch latach zostałam wiceprezesem portalu, co bardzo dużo nauczyło mnie o reklamie, marketingu i zdobywaniu sponsorów/partnerów biznesowych.
Na 5 roku studiów (oprócz portalu), zatrudniłam się w korporacji, gdzie pracowałam w contact center (odbierałam telefony, tłumaczyłam ludziom faktury, naprawiałam telefonicznie problemy techniczne sprzętów).
Po skończeniu studiów los się do mnie uśmiechnął i dzięki pracy na portalu o kulturze udało mi się otrzymać pracę (na zastępstwo) w Operze Krakowskiej na stanowisku Koordynatora ds. PR. W końcu prawdziwa praca! I to w tak prestiżowej instytucji kulturalnej w Krakowie. Byłam przeszczęśliwa. Pracowałam tam 5 miesięcy.
Później za namową przyjaciółki i obecnego męża programisty postanowiłam przebranżowić się w kierunku zarządzania projektami IT i już po miesiącu intensywnej, samodzielnej nauki zostałam Project Managerem. Teraz nie wyobrażam sobie innej pracy, kocham to co robię, zarabiam bardzo dobre pieniądze i w końcu mogę śmiało powiedzieć, że ciężka praca i dyscyplina popłaca 🙂
Ale cudownie jest czytać tak wspaniałe komentarze. Piękną drogę przeszłaś ??
PS wiele osob ktore czytają bloga tylko powierzchownie mlze odnieść takie wrażenie. Piszą ze mam bogatych rodziców, ze jestem utrzymanką męża, tak jest łatwiej. Po co sie zagłębiać i poznać kogoś, skoro mozna od razu przylepić mu łatkę. Fajnie, ze dodałam ten wpis i fajnie, ze chociaż kilka osob zmieni dzieki niemu o mnie zdanie 🙂
Tez mialam kiedy o Tobie takie zdanie. Myslalam ze jestes jak Maff.albo Jesica M. A później zaczelam ogladac vlogi i wywiady z Toba. I okazalo sie ze jestes tak ciepla, tak sympatyczna ze… mimo ze nie interesuja mnie moga uwielbiam do Ciebie zagladac. Jestem pelna podziwu co osiagnelas i strasznie dodajesz mi tym motywacji! Mam nadzieje ze i moj blog kiedys odniesie taki sukces hehe 🙂 Wpis o Twoich poczatkach byl niesamowita motywacja! Tym bardziej ciesze sie ze udalo Ci sie samej to wszystko osiagnac, bo cholera – zasluzylas sobie!
A wiesz, ze Maff i Jess tez pracowały od nastoletnich lat? Dziewczyny tez same doszły do tego co maja. Media pokazują to co chcą i jak chcą. Nie dajmy sie zmanipulować 🙂
Heh też pracowałam jako wręcz dziecko stemplując numerki na biletach do klubów 😀
Nie znam dziewczyn jak Ty osobiście, wiec mój odbiór jest totalnie poprzez media – ale taki sam odbiór miałam Ciebie! – poprzez media.
Jednakże wgłębiając się w Twojego bloga zmieniłam totalnie o Tobie zdanie! I choć dla Ciebie to raczej bez znaczenia, to poprzez wgłębienie się Twojego bloga nabrałam do Ciebie dużego szacunku. Okazało się, że prezentujesz na nim coś więcej. Jest to bardziej wartościowe.
Ps Wiesz, media to nie wszystko. Blog to wizytówka autora. I na tej podstawie człowiek też wyrabia sobie opinię. Może błędną – ale to indywidualny odbiór.
Do dyskusji wkradła się jakaś inna „M.” 😉 Dziękuję za odpowiedź, szalenie miło że dbasz o relacje z czytelnikami i odpisujesz na komentarze 🙂
Maff za bardzo nie śledzę, ale słyszałam, że Jessica również ciężko pracowała/pracuje na swój sukces. Każdy ma to, na co sobie zapracował. Mam wrażenie, że coraz mniej jest osób, które są czyimiś utrzymankami.
M. czy mogłabyś przybliżyć w jaki sposób udało Ci się przebranżowić na Project Managera? Obecnie kończę studia inżynierskie, zrobiłam kilka szkoleń z Project Managementu i nie wiem, gdzie mogłabym się zaczepić, aby nabrać doświadczenia. Opowiesz jak to wyglądało u Ciebie? Jeśli masz ochotę to napisz do mnie prywatnego maila [email protected] Pozdrawiam serdecznie !
Moja pierwsza praca – kasjerka w Carrefourze, przez agencję pracy, w liceum, po szkole. Zarabiałam wtedy jakieś 4 złote za godzinę, ale to było dla mnie nieistotne – ważne było aby mieć swoje pieniądze 🙂
Druga praca – mniejszy sklep spożywczy, tam już 7 zł na godzinę, ale zrezygnowałam, bo pracowałam sama na zmianie do północy i było kilka niebezpiecznych sytuacji.
Później były prace dorywcze, takie jak konsultantka Avon, prace przy inwentaryzacjach…
Następnie McDonalds – tam przepracowałam 3 miesiące i wspominam tą pracę doskonale, jednak zwolniłam się aby otworzyć swoją własną działalność. Teraz już drugi rok zajmuję się sprzedażą szkolnych podręczników, a w przszłym roku otwieram lokal gastronomiczny 🙂
Gratuluje i powodzenia! Jak juz otworzysz koniecznie sie pochwal! ?
Mam wrażenie, że przedsiębiorczość to nie tylko coś, czego się uczymy. Zauważyłam, że wiele takich osób zaczynało pracę dosyć wcześnie, jak na warunki obecnych czasów. Co ciekawe, nie szliśmy do pracy dlatego, że w domu się nie przelewało, ale dlatego, ze chcieliśmy. Też wcześnie zarobiłam moje pierwsze pieniądze i chociaż w domu niczego mi nie brakowało to nie chciałam brać od rodziców kasy, chociażby na ksero na studiach. Te pierwsze przygody nie dawały ogromnych pieniędzy, ale zawsze miałam swoje własne (nie darowane a zarobione) pieniądze i dziś jestem z tego bardzo dumna. Tym bardziej, że dziś wykorzystuję także wiedzę i doświadczenia z tamtych lat:)
Moze powiesz cos wiecej o ankietach?? Skad je brac??
W jaki sposób zarabiasz na blogu?
Pierwsza praca, lat 14, wakacyjny staż w lokalnej gazecie. Druga, zmywak we francuskiej restauracji (w Holandii). Chyba byłam niezła, bo po miesiącu awansowałam i zostałam kuchcikiem, tudzież kucharką od przystawek i deserów. W między czasie była praca czwarta, wakacyjny staż w polskim Ministerstwie Gospodarki. Potem dwa miesiące w holenderskim Burger Kingu, udzielanie zorganizowanych korepetycji i wreszcie stanowisko na uniwersytecie (nic wielkiego, prowadzenie ćwiczeń ze studentami, sprawdzanie prac i egzaminów). A teraz? Moja pierwsza „prawdziwa” praca jest tą wymarzoną, pracuję w instytucie badawczym.
Kag swietnie! ?
Super wpis. Kto raz wsiąknie w blogowanie ten nigdy nie skończy. jest to etat na 24/7 fash ty to masz zacięcie 🙂 Podziwiam twoją wytrwałość i dążenie do celu. Co roku przyjeżdzam rodziców do polski na urlop, i co roku sobie wmawiam, teraz odpocznę: pooglądam telewizję, wyśpię się cały czas spędzę na nic nie robieniu:) a tu co? nagrywam nowe tutoriale, robię nowe wpisy itd. blogowanie cały rok. bo bez tego życ nie umiem:)
Super wpis Eliza!:)) ja swoją 1 prace zaczęłam po liceum w zakładzie sortujacym truskawki i choć było ciężko pracowałam tam z koleżankami i wspominam ten czas cudownie:) później praca w restauracji przez prawie cały okres studiów inżynierskich która nauczyła mnie przede wszystkim podejścia do klienta i samodyscypliny. Następnie parę sklepów odzieżowych które uswiadomily mi ze jednak praca z ludźmi jest praca najcięższa i ze juz powoli się wypalam. Podziwiam ludzi którzy od początku wiedzą do czego chcą w życiu dążyć, są dumni ze swojej pracy, wykonują ja z satysfakcja i zaangażowaniem:) Ja obecnie dalej szukam ale myślę że już jestem na dobrej drodze i mam nadzieje ze wystarczy mi deterkinacji:) trzymajcie kciuki!!:)
Ja także dalej szukam…ale to szukanie także jest fajne i pożyteczne. Dużo się o sobie nauczyłam!
Ja zaczęłam od ulotek w liceum. Całe wakacje stałam w upale lub deszczu i zarabiałam 6 zł/h. Później udzielałam korepetycji z matematyki, ale tylko dzieciom i gimnazjalistom, bo aż taka dobra nie byłam. Po pierwszym roku finansów i rachunkowości zrezygnowałam ze studiów i dostałam pracę w reserved jako sprzedawca. Przepracowałam tam około roku i wróciłam na studia, tym razem na logistykę. Przyzwyczajona do w miarę stałego zarobku zaczęłam pracę na stoisku z czapkami, potem stoisko z okularami, potem w sklepie z elegancką odzieżą męską, potem w medicine. Cały czas umowa zlecenie, zaczęłam olewać studia (bo im więcej h w pracy tym większa wypłata) i w tym momencie powtarzam szósty semestr. W przerwie wyjechałam do Anglii i pracowałam jako kelnerka w hotelowej restauracji. Tutaj pojawiła się moja frustracja na polskie zarobki – 9 zl/h, w Anglii 8 funtów…zaoszczędziłam więcej niż w Polsce bym zarobiła. Teraz znowu pracuję w medicine, wróciłam na studia i znowu je olewam…nie lubię tego kierunku, nie widzę się w tym. Wiem czego nie chcę robić, bo nienawidzę swojej pracy i marnej kasy…ale nie wiem co chciałabym robić. Nie wiem w czym jestem dobra, nie mam pasji. Taki człowiek szarak. A piszę to bo chcę coś zmienić. Chcę wiedzieć w którą stronę iść. Dlatego proszę o solidnego kopa, jakąś motywację, cokolwiek. I Ciebie Elizka i Was, którzy przeczytają ten komentarz.
Tylko nie myślcie że jestem mega nieszczęśliwa i zgorzkniała, jestem mega wesołą osobą, która po prostu nie wie co począć ze swoim życiem… 😉
Zaskoczyłaś mnie! Udowodniłaś, że sukces osiąga się pracą 🙂
ja mam 25 lat i nie miałam w zyciu 7 prac… mialam jedna, cale studia racowalam w sephorze. przeszlam ta dluga droge i juz wiem ze nigdy nie bede pracowala w handlu, mam tez nadzieje ze nie bede wiecej pracowala za najnizsza krajowa na umowe zlecenie… spotkalo mnie tam wiele dobrego ale skonczylo sie na wykorzystywaniu mnie, jako mlodej i naiwnej, i na mobbingu, czego nie zapomne do konca zycia 🙁 zaraz po skonczeniu studiow podjelam prace ksiegowej ale nigdy nie zapomne jak to jest pracowac poniekad fizycznie, ciezko, zarabiac malo i byc zle traktowana. doceniam to co mam i do czego doszlam, nauczylam sie szacunku do pracy, ludzi i pieniedzy. ale to dopieo teraz wiedzie mi sie dobrze, a wszystko zawdzieczam tylko sobie :):) i to jest najwieksza satysfakcja
skąd bluzeczka?
TO ja jestem jakis inny, moze roznica pokolen, pierwsze dwie prace? W liceum zaiwanialem w studiu fotograficznym w ciemni wywolywalem zdjecia kleintow, seryjnie jak glupi czasami w godziny robilo sie 5 filmow… od szefowej dostawalem za free ciemnie i materialy na moje zabawy z kamera, a ze to byly lata 80 byla to nejlspza zaplata, potem byl bazar i stanie w niedziele od 6 by dostac jak najlepsze stoisko….
Potem wyjazd do niemiec i praca jako sprzatacz na targach, co sie anogladalem ciekawych targow to moje, potem bylem jako security na tych samych targach, potem obsluga klienta i w koncu samodzielnosc na poczatku jako sprzedawca ubezpieczen, wszystkie kursy sprzedazy, wszystkie kursy pracy nad soba spowodowaly kim jestem dzisiaj. Potem przez wiele lat jako informatyk do SAP… i od nie wiem juz kiedy wlasciciel witryny koncertowej w niemczech… i FOTOGRAF koncertowy, mysle ze bez tej pierwsze pracy jeszcze w czasach analogowych nie bylbym tak dobry w tym co robie… a jak pomysle ze fotografowolem z fosy takie gwiazdy jak Bryan Adams, Sting, Blink 182, Green Day, Red Hot Chilli Peppers, albo Ed Sherana jak jeszcze gral koncerty dla kilkudziesiciu osob a potem dla 15 tysiecy, to ciesze sie ze wybralem taka droge…
A tobie Fash dzieki za wpis, pokazuje przede wszystkim jedno jesli sie bardzo chce, wierzy sie w cos i pracuje czasmai z wielka determinacja, mozna osiagnac wiele i nawet jeszcze wiecej, czego ci gratuluje….
Dzieki za ten komentarz! Jej, jak sie ciesze ze napisałam ten tekst. Tyle genialnych histori w komentarzach!!!
Mogłabyś napisać trochę więcej o Twojej pracy związanej z wypełnianiem ankiet? Gdzie znalazłaś tę ofertę itp.
Z góry dzuękuję!
Pierwsza praca to zbieranie truskawek, mało dochodowa ale poznałam tam moją najbliższą koleżankę, z którą mam cudowne relacje do dziś 🙂 następnie podczas studiów była praca w punkcie ksero na uczelni i „na kasie” w L.Eclercu. Pamiętam gdy świętej pamięci Babcia prosiła bym się „nie przemęczała” i chciała mi dawać co miesiąc taką samą sumę pieniędzy jaką bym zarobiła 🙂 ale chciałam mieć coś totalnie własnego. Potem był McDonalds za granicą, uwielbiałam (!) tę pracę, atmosferę i ludzi. Schudłam też kilka kilo 😀 była także sieciówka z ubraniami, Harrods i dom opieki społecznej, gdzie napatrzyłam się na ludzkie cierpienie 🙁 aż w końcu jestem tam gdzie powinnam być i (pewnie niewiele z Was mi uwierzy) pracuję jako strażnik więzienny, lub jak kto woli potocznie klawisz 😀 ale praca daje mi mnóstwo satysfakcji i wiem, że chcę zostać już w więziennictwie 🙂 pozdrawiam!
Niesamowite!! Brawo ??
Cieszę się, że pojawiają się takie posty, możemy Cię poznać z innej strony.
Pierwsza praca:) Mc Donalds a jak. Przez okres 7 miesiecy nauczylam sie przede wszystkim efektywnego podejscia do pracy. Pozniej wyjazd za granice i rok opieki nad dziecmi. Ukszaltowalam przez to swoje ja. Po tym okresie studia i kolejno trzy prace: sprzataczka na czarno, babysitting i pozniej jako fotomodelka na fashionesta.com. Jako fotomodelka pracowalam jednak przez krotki okres, skoczylam szybko na stanowisko fotografa i sama organizowalam fotoshootingi itd. Pozniej w tej samej firmie objelam stanowisko online manager. Branza mi jednak nie odpowiadala i przenioslam sie w zupelnie nowy swiat: urzad do spraw dzieci i mlodziezy (w DE jako Jugendamt) i tutaj sobie spokojnie odwalam moja robote. Ale zmieniam co jakis czas dzial, bo sie jednak nudzę.
oj nazbieraloby sie. pierwsza „praca” za kase? To raczej takie kieszonkowe od babci. Mialam swoj zestaw obowiazkow i co tydzien odwiedzaialm babcie, najpierw sprzatalam, a potem wcinalam ciacho i pyszny obiad. Niby nic takiego ale traktowalam to bardzo powaznie i bylam u babci w kazdy weekend 😀 Trwalo to od podstawowki do matury. Babcia miala posprzatane a ja mialam pare groszy ktore moglam odkladac 🙂
Potem byly wakacje miedzy gimnazjum a liceum – moje pierwsze wakacje za granica. Opiekowalam sie 3letnim dzieciakiem i sprzatalam w firmie elektrycznej i w barze dla mlodzizy osiedlowej. Tak to funcjonowalo przez 3 wakacje z rzedu – za kazdym razem udalo mi sie oszczedzic na wakacje w Chorwacji. Ostatnie wakacje to moje usamodzielnienie sie – zostalam w wiedniu na stale. Mialam wiele prac, niektore byly straszne…. Pracowalam przez ponad rok bardzo ciezko (od pon do piatku po 16 godzin dziennie, w weekendy troche krocej), a zarobion pieniadze wydawalam na to, na co nie moglam sobie pozwolic jako nastolatka w domu rodzinnymw polsce. Czesc wysylalam rodzicom 🙂 Prcaowalam jako sprzataczka w knajpach, restauracjach i u prywatnych ludzi (niektorzy byli tak obrzydliwi ze szok – jedna koieta przyklejala obkrwawione podpaski do kafelek w lazience!, rorzucala kawalki niezjedzonego kurczaka po domu i chowala zuzyte prezerwatywy pod materac zeby sprawdzic czy dobrze sprzatam). Robilam tez na zmywaku, bylam opiekunka do dzieci, kelnerka. Dopiero jak wyszlam za maz odetchnelam (czyli juz rowno 10lat), skonczylam szkoly, zdobylam dyplomy, przez 6 lat pracowalam w korporacji by od kilku miesiecy stac sie osoba samodzielna – jestem fotografem, pracuje sama na siebie i rozwijam biznes. Mam 30lat, kochajcego meza, a teraz zaczynamy budowac dom. Wszytsko co mam zarobilam sama swoim uporem i ciezka praca i wiesz co? nie zaluje ani troche, nie zaluje ani jednego znalezionego kondoma pod materacem, ani jednej podaski na scianie, zadnego talerza mytego papierem (jedna pani zabraniala uzywac plynu do naczyn), kazdego ponizania w korpo. Nauczylam sie pokory i strasznie sie ciesze ze tak pokierowalam swoim zyciem 😀
Bardzo ciekawy post i zgadzam się z przedmówczyniami – dzięki temu można Cię lepiej poznać i zobaczyć, że jesteś niezwykle kreatywną i zaradną businesswoman.
Ja z kolei całe życie w edukacji, by potem niespodziewanie odkryć swoje powołanie. A wyglądało to tak:
1. Nauczycielka jęz. angielskiego w Polsce – 3 lata
2. Asystent nauczyciela w Anglii (gdzie znalazłam swój prawdziwy dom, miłość i pasję) – 6 lat
3. W międzyczasie na równi z asystenturą dwie inne prace – nauczycielka jęz. polskiego, angielskiego i informatyki plus kurs pedagogiczny i mozolne początki samozatrudnienia jako tłumacz, do dziś nie wiem jak mi się to udało ogarnąć w 2 lata…
4. W pełni wykwalifikowana i uwielbiająca bezgranicznie swoją pracę tłumaczka jęz. angielskiego (EN-PL/PL-EN) – firma istnieje od 2008 r., a od 2011 r. jest to moja jedyna praca i największa życiowa pasja i wielka przyjemność.
Czyli 4 🙂
Eliza, gratuluje wytrwalosci! I podejsciem do zycia. Lubie Twoja przedsiebiorczosc ?
Moja historia jest ciekawa. Zaczelam od bycia niania jeszcze w liceum.
Pozniej, na pierwszym roku studiow zaczelam pracowac w firmie informatycznej. Zaczelam od odbierania telefonow, skonczylam na prowadzeniu projektow. Spedzilam tam 4 cudowne lata. Pozniej pracowalam w agencji rekrutacyjnej.
Long story short, dzisiaj pracuje w Stanach Zjednoczonych. Nie, nie sprzatam. Siedze przy biurku I kazdego dnia ucze sie czegos nowego 😉
Nauczylam sie angielskiego sama, bo chcialam. Bo pracowalam ciezko ponad 3 lata nad tym.
Nie nie stac mnie jeszcze na dom, ale nie poddam sie! Dodam, ze mam 29 lat. I czuje sie mloda i wiem, ze wszystko przede mną! ???
Cudownie! Go girl! I trzymam kciuki by wszystko szło zgodnie z planem i bys znalazła wymarzony dom! ?
Moja pierwsza praca na zmywaku, ale w Ustce.
Swietny wpis Eliza, dziekuje ? tyle tu cudownych komentarzy ze same one sa dobra lekcja dla wszystkich.
Moja pierwsza prace pamietam jak dzis. Podstawowka, stanie za lada w sklepie spozywczym na osiedlu. Poprosilam wlascicielke czy moge pomoc a ona sie zgodzila wiec obslugiwalam klientow I wykladalam towar na polki za oranzade czy wafelka hehe. Pozniej dlugo nic az w koncu dostalam prace w sklepie Diverse jako kreator wizualny wiec bylam odpowiedzialna za ubieranie manekinow, wystawy sklepowej I calego wystroju sklepu. Jak ja uwielbialam te robote hihi bo moglam doradzac klientom w co sie ubrac I sama tez zyskalam wiedzy jak postepowac z klientami itd. W tym samym czasie pracowalam tez jako dziennikarz w lokalnej gazecie gdzie wyszukiwalam ludzi do metamorfoz. Swietna sprawa bo wtedy wlasnie otworzylam sie bardziej. Wcześniej bylam bardzo niesmiala. Kolejna praca to w trakcie studiow w Niemczech w szpitalu I sprzatanie w biurach. Ciezko bylo ale bylo warto bo moglam za te pieniadze zrobic sobie prawo jazdy I stalam sie bardziej samodzielna finansowo. Potem praca w drogerii Natura I w koncu upragniony wyjazd do Londynu. Tam dopiero otworzyly mi sie oczy I zrozumialam co to ciezka praca. Zaczelam na sortowni, pozniej krotka historia dla Royal Mail jako listonoszka 🙂 dzieki wstawaniu rano i czestych nockach wiedzialam ze tak praca jest nie dla mnie. Wlasnie tam poraz pierwszy zostalam zwolniona za palenie papierosa poza czasem wyznaczonym na to i myslalam ze swiat sie wlasnie zawalil. Ale dzieki temu zdarzeniu zebralam sie w sobie i aplikowalam o prace w British Gas gdzie teraz pracuje jako Analityk od spraw jakosci I zarządzania I uwielbiam te prace. Kto by pomyslal:)
Genialna historia! Kurcze ale zwolnienie za papierosa? To musiał być szok! Jacy oni suurowi!
Czytając wpisy na ten temat sama zrobiłam sobie podsumowanie swoich zajęć. Wyszło mi z niego, że chyba słabo pracowałam i byłam mało przedsiębiorcza ;). Pierwsza praca to robienie ankiet (chodzenie po domach i prośba o uzupełnienie ankiety) – nawet niezła kasa za godzinę wychodziła, ale to było dla mnie trudne psychicznie ;). Potem pracowałam na technicznej infolinii Neostrady i bardzo miło wspominam ten czas. Lubiłam tę pracę, bo chociaż niektórzy klienci dawali popalić, to poczucie, że komuś pomogłam dawało mi wiele satysfakcji! Później przewinęły się nocne inwentaryzacje i praca na kasie w marketach. A po nich zaczęłam praktyki w zawodzie już. W sumie nie napracowałam się zbyt ciężko chyba ;).
Ja jestem chyba z tych rozpieszczonych księżniczek 😉 Nigdy nie pracowałam w wakacje ani też nigdy nie pracowałam fizycznie/w sklepie/w barze itd. Rodzice jakoś nigdy specjalnie nie kazali mi pracować, a ja miałam gdzieś z tyłu głowy że pracować będę przez 40 lat, także wykorzystałam maksymalnie czas obijania się 😉 Nie uważam żeby było to coś złego, nie czuje się przez to uboższa duchowo czy jakoś szczególnie rozwydrzona. Moje przyjaciółki też nie pracowały także było to dla mnie coś zupełnie normalnego.
Moja pierwsza praca to były praktyki w kancelarii, ale nie wiem czy to się liczy, bo oczywiście pieniędzy za to nie dostawałam 😉 Potem poszłam już do pracy w po studiach, najpierw parę miesięcy w kancelarii, potem prawie 4 lata w dziale prawnym a teraz pracuję w amerykańskiej korporacji.
Oj tam, od razu księżniczka 😉 Ja też nie pracowałam od dziecka, dopiero na studiach zaczęłam łapać „fuchy” w zawodzie przy różnych projektach. Ale zamiast pracy zarobkowej w liceum zaczęłam działać jako wolontariusz w domu dziecka, a potem na studiach w kole naukowym. Nie dostawałam za to pieniędzy, ale wszystkie inne dodatkowe wartości już tak – zaradność, otwartość na ludzi, elastyczność, samoorganizacja… Każdy idzie inną drogą, byle konsekwentnie i do przodu! 🙂
Moja pierwsza „praca” ?! Czereśnie! Pewnie wiele z Nas jeżdziło na zbiory czereśni, nie mogłam się doczekać aż przekrocze magiczne 130 cm. i będę mogła pracować przy zbiorach 🙂 Wystarczało na gumy turbo i jakieś inne słodycze 🙂
Poważniejsze prace zaczęłam na studiach, mimo iż studiowałam dziennie musiałam pracować na pełny etat. Da się!
Byłam sprzedawcą w sklepie odzieżowym, takim co Dzień dobry mówi się zanim klient wejdzie, wytrzymałam rok i byłam dumna że odeszłam 🙂
Później przez 4 lata była nianią! Trafiłam na wspaniałą rodzinę i dziękuje im za to że pokazali mi jak można wychowywac dzieci bez krzyków, zakazów i podnoszenia głosu 🙂 W międzyczasie pracowałam jako monter reklam i studiowałam dziennie! Da się!
A jak skończyłam studia, czekało mnie zderzenie z rzeczywistością i powrotem na wieś. BEZROBOCIE! Długo nie wytrzymałam, już po 3 miesiącach założyłam własną firmę i jestem szczęśliwym fotografem ślubnym! Kocham to co robię i cieszę się że miałam odwagę na to żeby podjąć ryzyko 🙂
Cudowne! Widziałam Twoje zdjęcia, są magiczne ??
Dziękuje <3 Staram się! 😉
Również pracowałam w UK – w barze dla rodzin weteranów wojennych. Sprzątałam ze stołów, zanosiłam napoje i dostawałam sporo napiwków. Po tygodniu znałam każdego i zagadywałam za każdym razem ulubione osoby. Dużo się nauczyłam, przede wszystkim pozbyłam się oporów przed rozmową po angielsku. To było przed maturą, więc do matury ustnej z angielskiego podeszłam na totalnym luzie.
Później były studia zaoczne i pierwsza poważna praca. Pracowałam na recepcji w salonie fryzjerskim przez ponad rok. W weekendy również pracowałam, więc wychodziło, że nie miałam dnia wolnego, bo w jeden weekend miałam studia, a w następny siedziałam po 12 godzin w pracy. W pewnym momencie miałam dość (byłam po prostu zmęczona) i zaczęłam szukać czegoś innego. Trafiłam do wydawnictwa prawniczego, gdzie zajmowałam się obróbką tekstu. Nie wspominam tej pracy dobrze, bo biuro nie było ogrzewane i nie było ciepłej wody. Co chwilę byłam chora, więc straciłam jakąkolwiek motywację. Jedyny plus – miałam 5 minut do domu.
Potem była praca w firmie pożyczkowej, korpo ubezpieczniowym i w końcu praca, która nadała sens mojemu życiu – zajmowałam się mediami społecznościowymi. Już gdzieś kiedyś czułam do tego pociąg, ale dopiero tam odkryłam, że to moja pasja i tym chcę się zajmować. To był kop motywacyjny do tego, by założyć własną firmę i robić to na swój rachunek.
Bloga traktuję jako dodatkowe źródło dochodu w razie problemów finansowych itd. Choć nie powiem, z czasem marzy mi się, aby był głównym źródłem dochodów. Może kiedyś się uda :))
Zaciekawiłaś mnie wypełnianiem ankiet! Napisz proszę o tym coś więcej 🙂 jakoś przez internet czy normalnie stacjonarnie 🙂 ?
Ja aktualnie mam 32 lata, syna, męża i firmę.
1. W liceum miałam staż w spółce SA produkującej paliwa
2. W liceum udzielałam korepetycji z j. polskiego oraz historii
3. Uczyłam pro bono angielskiego – niepełnosprawnego chłopca
4. Najpierw na studiach sprzedawałam via Allegro produkty zamawiane z USA
5. Następnie z Niemiec
6. Pracowałam w agencji tłumaczeń (4 lata) podczas dziennych studiów magisterskich (UJ)
7. Sześć lat temu założyłam butik tłumaczeniowy, który obsługuje tuzów polskich i zagranicznych
Pewnie się da, ale trzeba mieć wiele siły, pokonać wiele barier, niejednokrotnie zanegować zdanie ważnych osób i wierzyć w cel
Super tekst! Moja siodemka:
1 Praca na plantacji truskawek
2 plantacja malin
3 plantacja fasolki szparagowej
4 ekspedientka w sklepie z paszami dla kur (wspomniam z rozbawieniem! ilez sie czlowiek nauczyl o kurczakach!)
5 ekspedientka w sklepie ogrodniczym
6 sprzedwca aparatow sluchowych (pierwsza „powazna” praca)
7 trener audiologii
…
a teraz mow mi pani doktor (filozofii, ale pismo mam rodem ze szkoly medycznej) – pojelecialm do USA, zrobilam PhD i teraz pracuje sobie jako naukowiec na uniwesytecie w Kalifornii i bardzo sobie chwale 🙂
Miło się czyta to co Pani pisze, fajna strona, gratuluje.
W wieku 16 lat byłam pomocą kuchenną, dwa lata później kelnerką, następnie kucharką i teraz praca w sklepie z odzieżą używaną. To nie jest praca marzeń, ale staram się ciągle rozwijać 😉
No to ze mnie jest leń w porównaniu do was. Jak byłam w podstawówce i liceum to pomagałam w sklepie z zabawkami i piekarni – rodzinne interesy. Nie dostawałam za to pieniędzy ale tez nie miałam jakiś większych potrzeb. Jak byłam na studiach to przez ponad rok zajmowałam sie przepisywaniem kaset – zawsze szybko pisałam więc byłam w stanie pisać ze słuchu bez robienia pauzy. Na 4 roku studiów informatycznych rozpoczelam prace w zawodzie. I tak oto od 2004 roku jestem pracującym w korporacji informatykiem i bardzo lubię swoją pracę. Tak więc za młodu nie przepracowywałam się jakoś bardzo, a jeżeli czegoś potrzebowałam to dostawałam to od rodziców. Nie byłam dla nich wielkim obciążeniem bo tak naprawde moje potrzeby były minimalne. Teraz ja pracuje, rodzice są na emeryturze i jestem im w stanie pomóc i podziękować za to że miałam czas dla siebie i na nauke i że dzięki temu jestem tu gdzie jestem 🙂
Hej Eliza! Mam prośbę, możesz powiedzieć coś więcej na temat tej pracy z wypełnianiem ankiet? Jak to mniej więcej wyglądało, dostawałaś jakąś ilość ankiet do wypełnienia na dany temat, sama sobie wybierałaś ankiety czy jak? Pytam, bo teraz jest dużo takich ofert pracy, a dla biednego studenta jest to dość interesujące 😉 Pozdrawiam!
Świetna sprawa! 🙂
Sorka za offtop Fash ale do kiedy jestes w Londynie ? Pytam bo sama sie wybieram tam w tym tygodniu 🙁 i słyszałam ze ochłodzenie idzie 🙁 masz jakieś sugestie co robic w deszczowym Londynie , bo troche atrakcji odpada 🙁
Pierwsza praca: zbieranie truskawek. Druga: roznoszenie ulotek zimą;) trzecia: dawanie korepetycji z chemii. Czwarta: praca w dobrej restauracji jako kelnerka. Piąta: praca w podłej stołówce przy koloniach. Szósta: praca w normalnej restauracji. Siódma: praca w szpitalu. Jestem lekarzem 🙂
Przepraszam, wiem, że nie na temat, ale czy mogłabyś odpowiedzieć gdzie zakupiłaś bluzkę ze zdjecia? Za chwilę będę mamą karmiącą i taka byłaby idealna na czas laktacji.
Pozdrawiam,
Kamila
Mohito! 🙂
pierwszy raz przeczytałam komentarze od deski do deski! Równie interesujący jak sam artykuł. Jesteś super i masz super czytelników Eliza 🙂 porządna dawka pozytywnych emocji na cały dzień! Pozdrawiam
Każda praca nas czegoś uczy jeśli tylko jej na to pozwolimy 🙂 Niektóre uczą cierpliwości, jeszcze inne pokazuja nam czego na pewno w życiu robić nie chcemy i nie możemy, bo będziemy nieszczęśliwi:) ja np. przez pewien czas w trakcie studiów pracowałam w jednym z supermarketów na kasie – ta praca była strasznie nieproduktywna moim zdaniem, taka monotonna i nudna… nie wiem jak ludzie moga to robić na co dzień, ale niektórzy sprawiali wrażenie, że im to odpowiada… ja się tam męczyłam strasznie… pracowałam też w hotelu jako pokojówka i pomimo, że ta praca wydaje się o wiele „brudniejsza” sprawiała mi o wiele więcej radości, bo byłam nieustannie w ruchu i generalnie lubię pracę fizyczną, szkoda, że jest tak mało płatna
Super wpis! Widzę, że zainspirował wiele osób do napisania o swoich pierwszy pracach! Sama też nabrałam ochotę do podzielenia się tym, chyba też napiszę u siebie post z #myfirst7jobs
Szkoda, ze nie wspominacie o wolontariatach, np. dla fundacji czy stowarzyszeń. w Polsce niestety to ciągle nie jedt popularne. co innego na zachodzie, gdzie nawet 80 % emerytów jest wolontariuszami. pracując tez mozna byc wolontariuszem chociaz godzine w tygodniu. Jeśli chodzi o prace zarobkową to dla mnie to jest praca na umowę i dłużej niz 3 miesiące. Takie wakacyjne zajęcia nie mają prawie nic wspolnego z prawdziwa praca orzez cały rok jako np. osoba sprzątajaca, kasjerka, praca z klientem, ogólnie z ludzmi. a nie daj noze z nadętym szefem lub rozpuszczoną szefową. a jednak większosc Polakow wlasnie tak pracuje.
Mi bardzo dużo dała praca w sklepie – więcej pewności siebie i śmiałości. Ale ostatecznie najbardziej cieszę się z blogowania 🙂 Też miałem jakieś wcześniejsze przygody ze stronami internetowymi, ale dopiero w bloga włożyłem całe moje serce i to był krok w dobrą stronę!
[…] są teraz, musieli pracować. Blogerzy też włączyli się do akcji. Pod wpisem stworzonym przez Fashionelkę pojawiło się całe mnóstwo komentarzy. Sporo było takich w których czytelnicy opisywali jak […]
Ja pracowałam przy ulotkach, jako korepetytorka, administrator baz danych, kelnerka a teraz pracuję jako opiekunka osób starszych w Niemczech 🙂 Sprawia mi to wiele satysfakcji, pomimo ze praca do najlżejszych nie należy.
Moje pierwsze prace to było rozdawanie ulotek, bardzo się wstydziłam i nie sądzilam, że tyle ludzi będzie je brać:) Potem podeszłam poważnie do zawodu, który zamierzałam uprawiać i zatrudnilam się jako pomoc krawcowej, po nocach robiłam swoje projekty kolekcji …i dziś jestem tu, gdzie jeste, czyli projektuję odzież, którą kupują kobiety i lubią się w nią ubierać.
Kto w swojej przeszłości nie miał romansu z gastronomią 🙂 Świetna akcja, dzieki której możemy poznać się bliżej. Potrafi łączyć ludzi dzięki podobnym doświadczeniom. Zapraszam do siebie na #myfirst7jobs
Okres studiów i koniec liceum kojarzę głównie z kilkom akcjami weekendowymi jako hostessa 🙂 Póki co 7 prac jeszcze nie miałam, ale jak tylko zamknę licznik to z pewnością opiszę to na blogu 😉
Hej, na czym dokładniej polegała ta praca ze stroną internetową? Ja niestety chciałam zarobić na studia, aby pójść w przyszłym roku, już od wakacji mam 3 praca, po 3 miesiącach okazuje sie, że będę pracować tylko na pół etatu, chciałabym jakoś sobie dorobić, niestety za 800 zł będzie ciężko wyżyć 🙁
A mi najbardziej podoba się to, że tych prac jest aż 7 i każda przedstawiona jest jako wartość. W moim (pewnie trochę starszym, ale tylko trochę) pokoleniu było takie podejście, że najlepiej złapać jedną pracę i kurczowo się jej trzymać, choćby nie wiem, co. Zacisnąć zęby i nie ryzykować (choć u autorki jakoś bardzo płynnie te prace przechodziły jedna w drugą:) W każdym razie, żeby znaleźć pracę, w której naprawdę człowiekowi dobrze, trzeba porobić różne rzeczy (i potem wszystkie się przydają!)
Dokładnie! Wszystkie mi się przydały 🙂
przygodę z praca zaczęłam bardzo szybko, mając 18 lat wyjechałam do Angli, juz po kilku dniach znalazłam prace w fabryce z żywnością . Do dnia dzisiejszego mam koszmary, było tam strasznie zimno(około 2-3 stopni), zakryta od stop do głów (czepki, fartuszki, rękawiczki i kalosze za duże o 2 rozmiary). Skrzynki z sałata były bardzo ciężkie i mokre mimo tego musiałam je nosić poniewaz Pani Manager (polka) nie pozwalała na pomoc ze strony facetów. Po 3 dniach dostałam światłowstrętu, moje oczy były spuchnięte, jak sie pózniej okazało każdy to przechodził ponieważ sałata była myta w chlorze (do dni dzisiejszego nie jem sałaty ?). Stojąc na liny motywowalam sie jedynie tym ile bluzek i butów bede mogła sobie kupić za moje pierwsze zarobione pieniądze. Przepracowałam tam 2 miesiące i wróciłam do szkoły. Na studiach dorabiałam bawiąc dzieciaki. Przy nich nauczyłam sie cierpliwości. Po studiach pracowałam jako sekretarka w kancelarii adwokackiej. Siedziałam po 12 godz przy biurku, pisałam pisma urzędowe w tej samej chwili przyjmowałam petentów, odbierałam telefony i milion innych rzeczy miałam na głowie które musiały wyjsć w ten sam dzień. Na początku podobało mi sie ale pózniej zmęczenie formy i przepracowanie dawało sie odczuć, na dodatek dostawalam najniższa krajowa. Zwolniłam sie i wyjechałam do Uk, obecnie pracuje jako operator maszyny w fabryce ? Tęskno za Polska, tęskno za latem nawet za zima zaczęłam tęsknić. Juz wiem co czuł Mickiewicz i Mrożek na emigracji i dlaczego tyle tego było na języku polskim.
Świetny wpis! Masz rację – każda praca czegoś uczy, nawet taka, która wydaje się najgorsza i najcięższa, jest kolejnym schodkiem do tej wymarzonej 🙂
Moje wyglądały następująco (mam 29 lat)
1) 14 lat – jednodniowy „incydent” zbierania truskawek – mnie nauczyło pokory do pracy fizycznej, wcześniej również spędzałam wakacje na wsi i pomagałam już jako dziecko przy takich pracach ! Super doświadczenie… może ktoś powie, że nie, ale niektóre moje koleżanki nie widziały na żywo nigdy krowy.. 😉 oczywiście to żart, ale często tak jest.
2) 16 lat – praca na akord w drukarni, wkładanie ulotek do folii, składanie czasopism i takie tam, ile zrobisz tyle zarobisz 🙂
3) 19 lat – Praca w ING jako hostessa przy obsłudze bankomatów, wpłatomatów, bankowości internetowej (jeszcze wtedy było to nowością i nie każdy to potrafił ) – pierwszy w życiu poważny kurs w głównej siedzibie banku, kontakt z ludźmi, możliwość przekazywania wiedzy.
4) 20 lat – Roczny staż w jednym z publicznych urzędów, trafiłam na świetnych ludzi, był to dział techniczny, nauczyłam się tam zarówno pracy biurowej jak i miałam okazje chodzić po dachach budynków.. to tak w skrócie.
5) Wakacyjna praca w Telemarketingu – za którą nigdy nie dostałam ani grosza, ponieważ pewnego pięknego dnia okazało się, że biura już nie ma…nauczyłam się, żeby sprawdzać dokładnie swoich pracodawców, a także szanować ludzi po drugiej stronie słuchawki, nawet jak czasami są nieco irytujący, to ich praca.
6) Praca w sklepie Online – od doradcy klientów po graficzkę… – nauczyłam się bardzo dużo przydatnych rzeczy, wtedy też zrozumiałam, że kierunek studiów jaki studiuje nie jest do końca tym co chciałabym robić w życiu, ponieważ jestem osobą bardziej kreatywną… Również wtedy zaczęłam robić zdjęcia, z czasem za pieniądze, pochłaniało to moje całe wolne weekendy, ale jak się robi coś co się kocha to nie czujemy zmęczenia )
7) Praca w dużej światowej korporacji – wydawało się ok, lepsze zarobki, doświadczenie z językiem itd.. coś co bardziej jest związane z moim kierunkiem studiów, mimo że wcześniej od tego uciekałam.. nauczyłam się bardzo dużo, przede wszystkim języka angielskiego – tak to w pracy nauczyłam się najwięcej, nie na kursach, nie na studiach. Nauczyłam się tam również asertywności i dobrej komunikacji, POZNAŁAM MIŁOŚĆ SWOJEGO ŻYCIA ( w między czasie dalej rozwijałam się fotograficznie i marzyłam, żeby kiedyś całkiem było to moim zawodem na full time).
8) Życie pokazało, że pisze najróżniejsze scenariusze, nawet takie których nigdy w życiu nie spodziewalibyśmy się – trafiłam do UK wraz ze swoją drugą połówką, pracuje w dużej firmie logistycznej… tak, dalej nie w zawodzie marzeń, ale jakoś trzeba się dorobić sprzętu i innych rzeczy które z znikąd nie przychodzą. Wbrew pozorom to praca bardziej kreatywna niż w korpo, więc nie jest źle.
9) Dostałam również prace na weekendy i w końcu robię zdjęcia dla dużej angielskiej agencji reklamowej oraz współpracuje z firma robiącą zdjęcia na angielskich weselach… po powrocie do Polski po tej długiej mozolnej drodze, wchodzę w fotografię na full time i albo wyjdzie albo nie, ponoć nawet mam talent 😉
Mając lat naście parałam się pracą hostessy. Bolące nogi, niezainteresowani ludzie i wielka satysfakcja, gdy ktoś włożył do swojego koszyka śmierdzący ser francuski. 😀
Potem pracowałam w sklepie zoologicznym za 6 zł/h 12 godzin dziennie, ale właściciel doprowadzał mnie i resztę załogi do nerwicy żołądka. Wtedy jeszcze nie znałam pojęcia mobbingu, więc po prostu zadzwoniłam i powiedziałam, że już nigdy więcej tam nie przyjdę, bo mam dość beczenia między półkami.
Na początku studiów przyjęłam się do supermarketu, gdzie spędziłam 4 lata. Nauka pokory to mało powiedziane. Była to moja pierwsza praca, z której musiałam utrzymać się w 100%, więc nie było łatwo.
Następnie nastąpił ogromny skok – konkretne zarobki, praca w inwestycjach. Zero doświadczenia, 10000% chęci i ktoś po prostu dał mi szansę, a ja wykorzystałam ją szybko awansując. Niestety, po 3 latach firma z „rodzinnej” organizacji bliskiej pracownikowi i klientom ze wspaniałą atmosferą zaczęła pretendować do miana korpo w najgorszym tego słowa znaczeniu. Odeszłam.
Dzisiaj pracuję w małej, 5-osobowej firmie. Pomagam fundacjom i stowarzyszeniom generować darowizny, tworzę dla nich pomysły na działania i wymyślam coraz to nowe rzeczy, związane z naszym rozwojem. Na tę chwilę jest to coś, czego potrzebuję. Odpoczynek od pracy z klientem, kreatywna i rozwojowa praca, spokój i stabilizacja.
1. Rozdawanie ulotek. Nauczyłam się tego że do teraz biorę je zawsze bo wiem że część z nich stoi az wszystko rozda, a są sprytnie omijani przez większość przechodniów 🙂
2. Hostessa na zawodach sportowych. Lekko, przyjemnie, fajne pieniążki 🙂
3. Hostessa na imprezach w klubach. Koszmar. Pijani natrętni faceci, dobre stawki ale szybko zrezygnowałam 🙂
4. Wklepywanie danych do komputera, praca zdalna, ile zrobisz tyle zarobisz, na pewno nauczyła dobrej organizacji 🙂
Eliza mam pytanie z innej beczki. Założyłam sobie fanpage i bloga, który zupełnie nie był nastawiony na zarobek. Zebrało mi się na nim ponad 30k lajków. Pomyslalam ze moze warto trochę więcej w niego wlozyc, zainwestowalam w oprawę graficzną itp. Czy polecasz jakies kursy do prowadzenia bloga? Warto robic to samemu i czekać az cos się ruszy czy lepiej podbic do jakiejs profesjonalnej firmy?
A ja mam pytanie z innej beczki, i z ciekawości zapytam: jak wspominasz w tekście, że prowadzenie strony z grami dla dziewczyn przynosiło niezłe dochody to dlaczego z niej zrezygnowałaś na rzecz innych w późniejszym czasie prac? Czy poprostu ten biznes poprostu się wypalił i nie szło jak kiedyś czy chciałaś spróbować czegoś innego?
A tak pozatym świtny tekst. Widać ostatnio, że blog i social media Twoje bardzo się rozwinęły i podążasz w mega dobrym kierunku, tak trzymać ! 😉
Zrezygnowałam bo, straciłam do tego serce. Na tapecie był już mój blog i wolałam calą energię zainwestować w niego. Tę stronę wchłonął do swojej grupy mój mąż. Także wszystko zostało w rodzinie 😛
Diękuję za ciepłe słowo <3
Ja również pytanie nie powiązane – dotyczące Macbooka – ile godzin trzyma Ci bateria? 🙂
Mój model jest dość stary, mamo już chyba piąty rok. Trzyma ok 6 godzin
Comments are closed.