Kto idzie ze mną na imprezę Somersby?

przez Eliza Wydrych

27 września odbędzie się najbardziej epicka impreza roku. Lord Somersby na końcówkę września zaplanował party na którym będą blogerzy, internetowe gwiazdy, przedstawiciele mediów + zaproszeni goście. Impreza jest TYLKO na zaproszenia, a gwiazdą wieczoru będzie m.in boska Ella Eyre!

Na blogach wystartowały właśnie konkursy, w których możecie wygrać podwójne zaproszenia na tę imprezę. Sama mam 4 takie zaproszenia i nie zawaham się ich rozdać. Zadanie konkursowe jest niezwykle proste. Wystarczy napisać w komentarzu jak nigdy nie ubralibyście się na imprezę. Wiecie, takie najbardziej obciachowe zestawienia, wieś tańczy i śpiewa. Im bardziej abstrakcyjnie tym lepiej! Wasza wyobraźnia jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, więc spodziewam się niezłego ubawu.

Konkurs trwa od 04.09.2014 do 11.09.2014 włącznie . Możecie brać udział w wielu konkursach, nie tylko w jednym. Segritta już swój ogłosiła, KominekPaweł Opydo, Janek ze Stay Fly i Andrzej z Jest Kultura też. Każdy konkurs jest zupełnie inny, więc możecie wybrać, w jakiej konkurencji chcecie wziąć udział.

Możecie też wziąć udział w konkursie, który odbywa się na stronie Somersby.

W konkursie mogą brać TYLKO osoby pełnoletnie, a zgłaszając się akceptujecie regulamin.

Powodzenia!!
[hr style=”dotted”]

 Wyniki
Podwójne wejściówki zgarniają:

1. Paula (paula_es@******)
2. Ania (ania-pp@*****)
3. Flip (filip_seka@*****)
4. coffee (aleksandra.m.j.s@******)

Czekam na Wasze dane teleadresowe na eliza.wydrych(małpa)gmail.com

Gratuluje i do zobaczenia na imprezie! 🙂

ZOBACZ TAKŻE

166 komentarzy

imslim 4 września, 2014 - 7:49 pm

Nie ubrałabym się w strój baletnicy z kaloszami 😀

Monika 4 września, 2014 - 7:49 pm

Na imprezę nigdy nie zalozylabym mega „modnych” butów typu sprzątaczka łazienek w szpitalu czyli tzw Brickenstockow, spódnicy plisowanej do polowy lydki , białego golfu, szalu typu boa. O to mój look 😀

Patrycja 5 września, 2014 - 9:08 pm

Bogu dzięki! A już myślałam, że tylko mnie te buty kojarzą się ze służbą zdrowia.

Patrycja MM 4 września, 2014 - 7:50 pm
Ania 4 września, 2014 - 7:59 pm

dżinsowa spódnica z kabaretkami. Do tego białe kozaczki i pokarbowane włosy!!! TRagedia

izka 4 września, 2014 - 8:00 pm

nie poszłabym w dresach. Takich z trzema paskami na ramionach i na nogach

Anonim 4 września, 2014 - 8:00 pm

W różowej miniówce bym nie poszła i kozakach za kolano. So slutty

Goska 4 września, 2014 - 8:01 pm

haha świetny pomysł na konkurs. Nigdy nie ubrałabym się wyzywająco. Np sukienka z ogromnym dekoltem i niemal gołym tyłkiem.

Victorski 4 września, 2014 - 8:04 pm

Białe skarpetki i sandały. Kwintesencja polskości i tandety 😀

Anonim 11 października, 2015 - 7:19 pm

Coś ty się człowieku na polskość tak uwziął? To nie jest trendy.

Anonim 4 września, 2014 - 8:09 pm

A ja za żadne skarby nie założyłabym panterkowej sukienki z bolerkiem (inaczej wdziankiem – tak mówi moja babcia), białych kozaczków koniecznie do połowy łydki i koniecznie ze szpicem, a do tego torebki na krótkim pasku z wężowej skórki. Chociaż babcia zawsze powtarzała, że to modne 🙂

Joannamp 4 września, 2014 - 8:10 pm

Taka stylizacja składa sie z wielu elementów. Kilka dni przed imprezą zamieniamy nasz adres zamieszkania na pobliskie solarium i leżymy tam tak długo az osiągniemy kolor hebanowy. Następnie farbujemy włosy na platynowy blond i starannie je prostujemy. Najważniejsze elementy juz osiągnięte, teraz pójdzie z górki. Zakładamy czarny stanik, biała obcisła bokserke musi byc odpowiednio krótka, aby nie daj Boże przypadkiem nie zasłaniała nam tyłka w naszych obcisłych leginsach. Usta malujemy na różowo, intensywna kreska na oku i juz prawie jesteśmy gotowe. Jeszcze tylko odpowiednio wysokie szpilki, najlepiej lakierowane na włosy opaska wysadzana diamencikami i jesteśmy gotowe na podbój klubów!

frn 4 września, 2014 - 8:11 pm

nigdy, przenigdy nie poszłabym w białych kozaczkach i białych rękawiczkach i do tego z czymś ala odkurzacz na plecach!

Anna 4 września, 2014 - 8:16 pm

nigdy nie nałożyłabym skafandra kosmonauty no bo… bez przesady 😛

Czarna_Ospa 4 września, 2014 - 8:19 pm

Najbardziej obciachowa, imprezowa stylizacja?
To bardzo proste!
Białe, szpiczaste szpilki z paskiem na kostce. Granatowe dresy z gumką na nogawkach – koniecznie z dwoma paskami! Czerwony cekinowy top – jak najkrótszy, aby ukazać wszystkie słodziutkie fałdki i ten cudowny tatuaż róży na biodrze. W przypadku ochłodzenia: sprana, jeansowa kurtka – za duża o dwa rozmiary. Nie zapominajmy o najmodniejszych dodatkach tego sezonu: wystających majtkach od Dżiordżio Aramanii i czapce bejsbolówce z napisem: „I am BAD Woman”. Gdzieś jeszcze trzeba schować swojego nófcia Smartfona w różowej obudowie z kryształkami i puder od Diota, dlatego najlepsza będzie Szanelka prosto z ulicy Ruskiej (Lublin pozdraffia ;D ).
Look a’la cud, miód i orzeszki gotowy 😀

PATKA 4 września, 2014 - 8:19 pm

+ cekinowa bluzka ( w złotym odcieniu)
+ dresy typu „ortalion” (połączenie zielonego-fioletowego-białego)
+ obowiązkowo sandały ze skarpetkami
+ wytapirowana fryzura i mocny makijaż
= stroj (nie)idealny !! -_-

Weronika 4 września, 2014 - 8:20 pm

Hmm … Spodnie dzwony, ale takie przykrótkie, przed kostkę … Sztruksowe! W kolorze fuksji. Do nich pasek z wielką metalową klamrą w kształcie kwiatu. Do tego brązowe drewniaki i białe skarpetki oczywiście. Na górę, koszulka na ramiączkach, z takiego sztucznego, śliskiego materiału, która jest odkryta na plecach – a konkretnie ma takie sznurki, które kojarzą się z obwiązanym baleronem 😀 Kolor blady róż, wpadający we wrzosowy … Na to oczywiście bolerko! Najlepiej z printem zeberkowym. Na szyi zielone, plastykowe korale, a na nadgarstku zegarek w kolorze złota, wysadzany mnóstwem cyrkonii. Dodatkem, który doda jeszcze więcej stylu może być krótka, panterkowa apaszka.
Voilà!
Gorąco pozdrawiam : ))

Karcia 4 września, 2014 - 8:23 pm

Nie ubrałabym połączenia składającego się z lateksowej spódniczki, białych kozaczków i panterkowej bluzeczki! Stanowczo mówię NIE!! ;o

Pozdrawiam! 🙂

aguś 4 września, 2014 - 8:24 pm

białe kozaczki, obcisła skórzana spódnica i do tego różowa skórzana ramoneska – duże NIE! a jeszcze najlepiej jakieś ostro pofarbowane loki do tego i cała wieś tańczy i śpiewa, na szczęście Lord nie robi imprezy na wsi 😀

fashion-white 4 września, 2014 - 8:25 pm

A więc tak: białe kozaczki i różowa spódnica to standard. Ale sandały na paseczki i czarne kabaretki z mega dużymi oczkami do kusej miniówki to już lekka przesada 🙂 Często widziane przeze mnie braki brwi i tapir w połączeniu z tym „outfitem” są nie do przebicia! 🙂 Tak więc nigdy nie ubrałabym się tak jak w opisie mimo tego iż potrafię być bardzo odważna i asertywna 😉
http://www.fashion-white.blogspot.com

Hanka 4 września, 2014 - 8:31 pm

Hmmm… podobno człowiek najbardziej się uczy na własnych błędach. Ja już wiem, czego na pewno nigdy nie założę.
Kiedyś, dawno temu postanowiłam fajnie się ubrać. I wyszło ciekawe zestawienie: czerwona spódniczka w białe grochy z białą falbanką, biała bluzka, szary sweterek. Do tego sandałki na średniej wysokości koturnie. Całość dopełniły błyszczące rajstopy (przecież było zimno, mogłam się przeziębić!), które pięknie prezentowały się w sandałach.
Tak. Zdecydowanie przedobrzyłam. Szkoda, że przekonałam się o tym dopiero w komunikacji publicznej, czując na sobie dziwne spojrzenia współpasażerów. Dziś wychodzę z założenia, że lepiej mniej niż więcej. I całkiem dobrze na tym wychodzę 🙂

Eliza Wydrych Strzelecka 4 września, 2014 - 8:41 pm

Póki co białe kozaczki rządzą 😀

Roksana 4 września, 2014 - 9:09 pm

Białe kozaczki ze szpicem, jeansowa mini z haftami na kieszeniach, żarówiaste rajstopki no i oczywiście mega świecąca się bluzka ( brokat czy też cekiny) z odkrytymi plecami, wiązana na szyi – tandeta jakich mało, ale i takich ludzi sie widuje 😀 .

ania 4 września, 2014 - 9:10 pm

Nigdy w życiu nie założyłabym stroju królującego za czasów mojej młodości na dworcu w mojej rodzinnej miejscowości w godzinach odjazdu autobusu do oddalonego o kilkanaście kilometrów „clubu”. Chodzi o biel od stóp do głów z „klasycznymi” białymi kozakami w szpic plus do tego włosami farbowanymi na borsuka (ciemne od spodu biel od góry) czy ewentualnie domowej roboty nieudanymi pasemkami.

MartaLalique 4 września, 2014 - 9:31 pm

Hej! Białe kozaczki to przeżytek! Teraz na imprezy chodzi się w neonach! Na przykład takie całuśne Żabki mają w zwyczaju zakładać dla swojego Księcia neonowe zielone ciuszki… Zielono od podeszwy w nowych lubotinach przez zieloną kusą kieckę i kolczyk w pępku, po zielone sztuczne rzęsy. Obowiązkowo odblask! Nie zgubisz Żabki w tłumie, a i ona poczuje się jak miss łąk zielonych. Widziałam, nie polecam… no chyba, że masz parcie na spojrzenia. 😉

Iga 4 września, 2014 - 9:45 pm

Na imprezę nie poszłabym w :
– białych KORONKOWYCH kozakach na obcasie: http://allegro.pl/artbut-biale-koronkowe-buty-kozaki-slubne-r-36-i4533888219.html
– do tego białe kabaretki
– różowa mini sukienka
– i kaszkiet na głowę

🙂

Ola 4 września, 2014 - 9:52 pm

Nigdy nie założyłabym białych koronkowych kozaczków.
Nigdy nie założyłabym starego, beżowego biustonosza do bluzki bez pleców.
Nigdy nie założyłabym skarpetek do sandałów.
Nigdy nie założyłabym skarpetek do balerinek.
Nigdy nie założyłabym butów ze zdartymi flekami.
Nigdy nie założyłabym ubrania w połyskliwym różu.
Nigdy nie założyłabym czegoś, co odsłania moje fałdy tłuszczu.
Nigdy nie założyłabym podróbki.
Nigdy nie założyłabym wzorzystych rajstop.
Nigdy nie założyłabym spodni, uwydatniających „camel toe”.
Nigdy nie założyłabym białych spodni, mając na sobie białe stringi.
Nigdy nie założyłabym czegokolwiek, co ukazałoby moje stringi.
Nigdy nie założyłabym czegoś wulgarnego.
Nigdy nie założyłabym białego biustonosza do czarnej siateczkowej bluzki.
Nigdy nie założyłabym czarnej siateczkowej bluzki, mając na sobie jedynie biustonosz.
Nigdy nie założyłabym czegoś w odcieniach czerwieni, które sprawiają, że wyglądam jak kurtyzana.
Nigdy nie założyłabym czegoś, co sprawiałoby, że wyglądam jak kurtyzana.
Nigdy nie założyłabym sukni ślubnej Angeliny Jolie.
Nigdy nie założyłabym welona Angeliny Jolie.
Nigdy nie założyłabym sukni, składającej się z samych kwiatów. (polecam wygooglać).
Nigdy nie założyłabym futra.
Nigdy nie założyłabym sukni z tafty.
Nigdy nie założyłabym bikini tył do przodu.
Nigdy nie założyłabym stringów tył do przodu.
Nigdy nie założyłabym stroju Borata.
Nigdy nie założyłabym czegoś z lateksu.
Nigdy nie założyłabym panterki i zeberki jednocześnie.

To chyba tyle. Zmęczyłam się 🙂

Anonim 4 września, 2014 - 9:54 pm

Crocsy, czerwone kabaretki, dżinsowa mini, zielona bluzka cała w cekiny i kurteczka do pępka w szkocką kratę 😀 Nigdy bym tego nie założyła, nawet na bal przebierańców 😀

patka 4 września, 2014 - 10:17 pm

Myślę, że nie założyłabym tylko jednej rzeczy: pianki do nurkowania. Wszystko inne by przeszło, pod warunkiem, że byłaby to impreza dla przebierańców 😛

magda gdynia 4 września, 2014 - 10:24 pm

zrywam boki z tych wlosow farbowanych na borsuka!! dla mnie ten komentarz wygrywa na razie ..pozdraiwam! ps.swietny pomysl na te komentarze :)!

Eliza Wydrych Strzelecka 4 września, 2014 - 10:55 pm

Borsuk wymiata, zdecydowanie 🙂

Mała Polka we Frankfurcie Blog 4 września, 2014 - 11:51 pm

Borsuk najlepszy! 😀
Oby ta moda nie wróciła, bo z tym to różnie bywa. 😉

Anonim 6 września, 2014 - 1:18 pm

a ja sie jeszcze z tym spotykam, tylko nie wiedziałam jak to nazwać 🙂

podkarpacie pozdrawia hahaha

Pad 4 września, 2014 - 10:31 pm

Białe adidaski + niebieskie rajstopki + białe kabaretki kolanowki + zielona spódniczka + błękitna bluzka z połyskującym napisem + czerwona sportowa bluza.

DOBRA PRZYZNAJE SIĘ ubrałam się tak kiedyś na dyskotekę szkolna <\3

Klaudia 4 września, 2014 - 10:49 pm

Nie zalozylabym żadnej stylizacji inspirowanej inną blogerką niż Fashionelka!

Sue 4 września, 2014 - 10:51 pm

Cześć Eliza!
W momencie, gdy pójdziemy już wspólnie na imprezę, nie musisz się martwić bo na pewno nie założę zielonej, obcisłej spódnicy zrobionej z worków na śmieci z długim trenem z tego też materiału, do tego czarnego, obcisłego, lateksowego topu z odkrytymi ramionami, naszyjnika – różańca (i taka jest moda), złotych bransolet cyganki, grubego, srebrnego paska w cekiny zapinanego na klamrę z wielkim V, airmaxów neonowa zieleń oraz we włosach nie będę miała korony (w końcu LORD robi imprezę). Tak więc nie masz się co martwić, wstydu nie będzie!

Pozdrawiam i zostawiam dobrą nutkę na wieczór.
https://www.youtube.com/watch?v=uyTVyCp7xrw

P.S. Szybki konkurs dla Ciebie – z jakiego filmu jest ta piosenka?

Anka 4 września, 2014 - 10:51 pm

A ja nigdy nie poszłabym po prostu nie ubrana na imprezę 😀 Pianka do nurkowania jest wygodna, tylko trochę gorąco… ja już jedną taką imprezę zaliczyłam polecam!

marcia 4 września, 2014 - 10:59 pm

nie ubrałabym…mocherowego bereciku…bluzeczki z falbankami i wykładanym kołnierzykiem…spódniczki do pół łydki z grubym plisem oraz drewniaki tzw trepki oczywiscie z dodatkiem białych skarpetek…czyli moda niepokazowa:)

Misia 4 września, 2014 - 11:02 pm

Moje najbardziej obciachowe zestawienie: Ofiara solarium ze spalonym prostownicą skunksem na włosach (platyna plus czarne pasma), niebieski cień do powiek, wściekle różowe policzki i agresywna, czarna kredka dookoła oczu (bad girl!), do tego brwi odrysowane od szklanki kredką (markerem?) i mini deski surfingowe z motywem rozmaitych kwiatów/serduszek i innych płaskorzeźb przylepione do palców. Ubranie: motywem przewodnim jest brokat, cekiny i golizna. Przykład: dżinsowa mini, siateczkowo-przezroczysto-neonowa bokserka, najlepiej z kokieteryjnym napisem (typu „krąży pogłoska, że jestem boska”), jakieś spiczaste szpilki lub koturny, najlepiej białe ze złotymi klamrami w cyrkonie. Do tego pasek i torebka (obowiązkowo złote, zdobione kwiatami, motylami, cyrkoniami), sygnowane nazwiskiem znanych, światowych projektantów (najczęściej biednej Coco Chanel, która przewraca się przez to w grobie).

Brr! 😀

Gosia 4 września, 2014 - 11:11 pm

Nigdy nie poszłabym w tzw. stroju Ewy 😉

Ponura 4 września, 2014 - 11:16 pm

Nie ubrałabym się.

Magda 4 września, 2014 - 11:19 pm

Nigdy. ale to przenigdy nie poszłabym prawie nago na imprezę. Żadnego odkrytego tyłka, czy prześwitujacej sukienki z niczym pod spodem jak Rihanna ostatnio.

Anonim 4 września, 2014 - 11:23 pm

Nigdy nie ubrałabym się w sandały zestawione ze skarpetkami typu kabaretki o dwóch skrajnych kolorach (np.neonowy róż i zieleń), do tego czerwone leginsy i babciny fartuch rodem z PRL`u. Tego typu paznokcie: http://strefa-kobiety.pl/wp-content/uploads/2010/01/tips6.jpg niebieski, brokatowy makijaż „z balkonikami” pod same brwi i kreski zrobione złotym eyelinerem którym również nie pokryłabym brwi, dzień wcześniej nie pokryłabym całego ciała samoopalaczem z którego korzystać nie potrafię więc mam żółte plamy na całym ciele, próbując to zakryć nie używam najciemniejszego podkładu jaki znalazłam w mieście, oczywiście nie wykańczam pudrem i różem, którego ilość daje wrażenie poparzenia. Natapirowanych włosów nie obcinam „od miski”, niczym Jim Carrey w filmie „Głupi i głupszy” pofarbowane na różowo i nie używam każdego dostępnego koloru lakierów do włosów (od barw podstawowych po te z brokatem, te drugie oczywiście podwójnie). Neonowe tunele w uszach, płaszcz przeciw deszczowy typu ponczo, dwie różne rękawiczki, które znalazłam gdzieś na strychu bez par z poobcinanymi palcami. Bransoletki od nadgarstka po sam łokieć, każda „z innej parafii” kilka również na nodze. Plastikową torbę „z Biedry”

Magda 4 września, 2014 - 11:36 pm

Nigdy nie założyłabym czegoś za małego i tak obcisłego, w czym byłabym istnym podobieństwem ludzika Michelin.. 😀

załączam przykład, gdyby komuś ciężko było to sobie zobrazować:
http://celebrities.blox.pl/resource/beth_michelin.jpg

Mała Polka we Frankfurcie Blog 4 września, 2014 - 11:41 pm

Mnie niestety nie będzie w tym czasie w Polsce. 🙁

Eliza Wydrych Strzelecka 4 września, 2014 - 11:43 pm

smutek 🙁

Mała Polka we Frankfurcie Blog 4 września, 2014 - 11:54 pm

Może kiedyś jeszcze Lord zorganizuje jakąś imprezę, na której będę mogła być. 😉

Ola 4 września, 2014 - 11:45 pm

Na impreze nie założyłabym butów Croksów razem z beżowymi nylonowymi podkolanówkami do tego dzinsowe rybaczki obszyte cekinami i złotymi nitkami natomiast na góre bluzka z długimi rekawami coraz bardziej rozszerzającymi sie na końcach(dzwony) a na nią druga bluzka na ramiączkach w tandetnym neonowym kolorze z jakimś głębszym przesłaniem w sylu: funky girl,lets party,be free,i am sexy itp.

Gosia 5 września, 2014 - 1:17 am

Najpierw maraton po solariach- spalenizna to podstawa! Później wizyta u fryzjera- tleniony blond z kolorowymi pasemkami to jest właśnie to! Kosmetyczki się 'nie znajo’, dlatego make-up wykonuję sama- podkład o 3 tony za ciemny (po tym solarium to ciężka sprawa, ale może jakoś się uda zdobyć fluid dla murzynek), niebieskie powieki, różowe policzki. Aaa, byłabym zapomniała! 4 (minimum!) warstwy tuszu do rzęs, i 'idealnie’ narysowane brwi (najlepiej szerokości nitki). Ciało musnę balsamem z drobinkami (drobinami? im większe, tym lepsze!)brokatu, żeby błyszczeć (jak najprawdziwsza gwiazda!). Dobrze że wczoraj byłam u manikiurzystki, to mi walnęła takie tipsiory w szpic, że oja. Różowe z brokacikiem, jak mi któraś podpadnie to jest czym oczy wydrapać. No dobra, czas na OOTD, albo raczej OOTN (Outfit Of The Night)- w końcu królowa jest tylko jedna. Plisowana mini, bluzka odsłaniająca pępek (no chyba nie po to robiłam kolczyk w pępku i tatuaż nad tyłkiem żeby ich teraz nikt nie oglądał..?), białe kozaczki w szpic na szpileczce, 30 brzęczących bransoletek, dłuuuugie kolczyki, no i pierścionek z kamieniem, takim no wiecie! Na koniec pół litra perfum (najlepiej Dżiordżio Armani), różowy błyszczyk o zapachu gumy balonowej na usta (guma of kors w buzi, żeby nie było) i ruszam na podbój miasta! Obym tylko nie zapomniała o futerkowej torebeczce z króliczkiem playboya, bo jak ja będę wyglądać..?!!!

Tak właśnie nie chciałabym wyglądać na imprezie- czasem widzę takie 'sexy laski’, i aż się buzia sama śmieje 😀
Pozdrawiam, Gosia 🙂

Paula 5 września, 2014 - 1:36 am

Nigdy na imprezę lordowską nie ubrałabym się tak jak Kot w butach, jak Kaczor Donald albo Kubuś Puchatek!
Pełna stylizacja rządzi, a nie tam, jedna część garderoby 🙂

eMka 5 września, 2014 - 3:18 am

widzę, że króluje tutaj kicz w stylu białych kozaczków 😀
to ja zarzucę czymś podobny, zauważonym w Krakowie na ryneczku. A więc nigdy nie włożyłabym na siebie….

bieluśkiej mini prezentującej moje zgrabne, a jakże, pośladki, do tego góra bikini w żółte cekiny. PLUS… uwaga, teraz będzie petarda… pończochy, samonośki z przeogromną koronką, która ewidentnie rzuca się w oczy, bo przecież nie ma się pod czym skryć…
oczywiście w kolorze cielistym, aby ktoś nazbyt nie pomyślał, że czarne mogłyby być seksowne. stopy przyodziane w sandałki z platformą na szpilce, oba elementy z przezroczystego plastiku pięknie prezentujące moje wzmocnienie na palce, co by oczko w sexi pończochach nie poleciało.
Całość przykryta (poza klubem bez tęskno-wzroku mężczyzn nie sposób się ogrzać) fuksjowym fake-futerkiem.
Tipsy, sztuczne rzęsy, skutecznie uniemożliwiające zamknięcie oczu, włosy z drpieżnym tapirem.. pominę- to drobiazgi.
Dodam, że zwieńczeniem mojej stylizacji koniecznie musiałyby zostać kryształy Swarovskiego – wszędzie 😛
ahh.. w ręku dzierżę WITONA prosto z Turcji 😉

Tyśka 5 września, 2014 - 6:57 am

Właściwie to założyłabym prawie wszystko. Byłam już na imprezie w różowych ortalionowych dresach z trzema paskami, ubrana od stóp do głów w cętki czy w klasycznym zestawie na turystę: białe skarpety+sandały. Wszystko zależy od charakteru imprezy, a to były to oczywiście imprezy przebierane 🙂 Jednak na pewno nigdy nie założyłabym futra lub przebrania niedźwiedzia. Byłoby mi po prostu za gorąco i makijaż na pewno by tego nie wytrzymał 😉

Nieznajoma 5 września, 2014 - 7:27 am

Trochę słabo z oryginalnością. Białe kozaczki czy miniówa? To już przeszłość.
Na imprezę nie poszłabym w szerokich spodniach(bojówkach czy tym podobnych), adidasach, luźnej, niemal męskiej koszulce, kieszenie obowiązkowo wypchane telefonem i portfelem, do tego bluza rozpinana. I pomyśleć, że jeszcze parę dobrych lat temu tak właśnie bym się ubrała SZOK :O

Marta 5 września, 2014 - 8:20 am

Nigdy nie ubrałabym się w strój jakiegoś zwierzaka 🙂

Krystyna 5 września, 2014 - 9:40 am

Eliza ja nie muszę opisywać stroju, gdyż po jednej imprezie w takowym się obudziłam nie wiedząc skąd, ale musiałabym go zaprezentować wizualnie tylko nie wiem jak bo nie można wkleić zdjęcia 🙁

Karolina 5 września, 2014 - 9:43 am

Nigdy nie ubrałabym rajstopek z lycry…

Paula 5 września, 2014 - 9:59 am

Ja nigdy nie założyłabym odblaskowej przy krótkiej bluzki, mini odsłaniającej pupcie, różowych pończoszek i trepków 😉
a pamietam jak jeszcze w latach 90tych latały dziewczynki w drewnianych trepkach w kwiatki nie kwiatki 😉

Edyta Lech 5 września, 2014 - 10:02 am

Na imprezę u Lorda nigdy nie poszłabym w spodniach.

Klaudia 5 września, 2014 - 10:31 am

nie ubrałabym się w strój płetwonurka.

tithens 5 września, 2014 - 10:43 am

Nie wiem, co Wy macie z kozaczkami – ja bym nie poszła w GARSONCE ! 😀

Carolencia 5 września, 2014 - 10:55 am

Zaczynając od góry nie założyłabym bym wełnianej opaski, złotego, błyszczącego topu z odkrytym brzuchem, który odsłaniał by duży wiszący, tandetny kolczyk w pępku. Spódnicy tiulowej w neonowych kolorach i zmechaconych getrów i białych szpilek w wisieńki 🙂

Paulina 5 września, 2014 - 10:56 am

(Nie)idealna stylówka na taką imprezę, to zaczynając od dołu:
brązowe koturny z paskami ze sztucznej skóry
miętowe skarpetki trochę przechodzone
różowe kabaretki
bardzo obcisła skórzana czarna miniówka, znad której wystają różowe stringi z siateczki i z cekinami(fałdka tłuszczu dobrze uciśnięta)
biały, przykrótki ”podkoszulek kombajnisty”
włochaty kociak spod pachy
dużo złotej biżuterii z ”diamentami”(muszą cię zauważyć!)
w ręce, wiadomo, pomarańczowa reklamówka od Jill Sander
włosy potraktowane karbownicą, oczywiście należy dodać sztuczne pasma włosów, do swoich brązowych – platynowe pasma,
kapelusz z wielkim rondem uniemożliwiającym wszelkie ruchy
Poproś przyjaciółkę, żeby ubrała się identycznie, zwiększycie siłę rażenia!

Wspaniała impreza gwarantowana!

Dzoana 5 września, 2014 - 10:58 am

różowe japonki EMU + cekionowe szorty+ przeswitująca koronkowa bluzeczka + tleniony blad _ kokardki we włosach. Nonono !

Asia 5 września, 2014 - 10:59 am

Stringi i szelki! 🙂

Daria 5 września, 2014 - 11:22 am

Ja np. nigdy nie ubrałabym się w KOSTIUM KĄPIELOWY w połączeniu z białymi ażurowymi kozakami za kolano do tego oczywiście świeżo wytlenione, natapirowane włoski i czarna jak smoła henna na brwiach. O kolczyku w pępku, koniecznie z cekinowym motylkiem to chyba oczywista oczywistość? Jako wykoińczenie ałtfitu białe rękawiczki i diadem. Coś ala sunrise festival w połączeniu z króliczkiem playboya i gwiazdą manieczek 😀

kozka 5 września, 2014 - 11:34 am

Nigdy nie założyłabym : polarowej kamizelki , jasnych,wycieranych jeansów – dzwonów (na dodatek za krótkich), nie założyłabym też do tego poplamionego t-shirtu(chociaż to niby modne takie kontrolowane plamienie ale heloł,bez jaj), ani czarnych szpilek-kaczuszek(w sensie,że takich niskich a`la 1 gimnazjum na rozpoczęcie roku szkolnego) zapinanych na kostce z meeeega długimi noskami-czubkami.
Na 100 % nie dobrałabym do tego plastikowego,srebrnego diademu,dużego pierścionka z automatu za 2zł.
Myślę jeszcze,że nie dobrałabym do tego szanelki za 15 zł – mimo,że to taki tręd (Eliza lovka<3) wśród gwiazd 🙂 i szaliczka marki DolceiKappana albo Kucci.
Buźka 😉
Mega pomysł na konkurs.
Teraz się boję, że jak mnie wybierzesz to "w co ja sie ubiorę" skoro mój właśnie publicznie napisałam,że nie założyłabym mojego ulubionego outfitu 🙁 Smutek ;P

magda 5 września, 2014 - 11:51 am

Dres z kreszu, białe skarpetki, bolerko! Nigdy!

Anula 5 września, 2014 - 11:57 am

Jako dziecko, wakacje spędzałam w domku moich rodziców nad jeziorem i obok stała słynna imprezownia PAKA. Jedna panna wyskoczyła w stroju, którego nigdy nie zapomnę, miałąm wtedy może z 10 lat, a prezentował się on tak-zaczynamy od góry:
-super utlenione na blond włosy zaplecione w dwa warkoczyki po obu stronach głowy;
-makijaż na wampa-czarno-srebrny cień, czarne brwi, pomarańczowy podkład i róż, a do tego srebrno-różowa pomadka;
-koronkowa pudrowo-różowa bluzeczka na ramiączkach i wystający biały stanik na plecach, ramionach i z przodu;
-goły brzuch z „diamentem” w pępku;
-spódniczka, a bardziej pasek ledwo zakrywający pośladki również w kolorze pudrowego różu i oczywiście koronka;
-wystające białe stringi;
-i moje ulubione teraz: białe koronkowe kozaczki, zapinane na zamek z tak ogromnym szpicem, że rozmiar wyglądał na 45 lekko;
-do tego mini torebunia również biała przewieszona przez ramię.
Tipsy też miała oczywiście.
Tak więc konwencja kolorystyczna została zachowana. Myślę, że to najlepszy przykład na to jak NIE należy się ubierać na imprezy.

PS. Swoją drogą nie kumam mody na zakładanie krótkich skarpetek do obcasów i sandałów….tak też bym się na pewno nie ubrała.
Pozdrawiam i życzę miłego dzionka wszystkim 🙂

kaasiaa 5 września, 2014 - 12:13 pm

Nigdy ale to nigdy bym nie ubrała sukienki w kwiatki (np. na wesele) 😀 😛
czylabym sie jak stara baba…
brzmi znajomo? 🙂 🙂 🙂 🙂

Eliza Wydrych Strzelecka 5 września, 2014 - 12:17 pm

taaaak!

Anonim 5 września, 2014 - 12:13 pm

Białe kozaki czerwona skórzaną mini koszulka sportowa w kolorze fioletu i opaska we włosach cud miód obciach jak malowany

PinkandMint 5 września, 2014 - 12:23 pm

Nigdy nie „założyłabym” nieogolonych nóg, przetłuszczonych włosów i nieestetycznych paznokci. Białe kozaczki, dresy, buty kowbojki? Czemu nie, raz się żyje! 😀 Wieś-party moje i moich znajomych przeszło już do historii. 😀

PoprostuBartosz.pl 5 września, 2014 - 12:28 pm

Rurki, zdecydowanie.

Dudi 5 września, 2014 - 12:31 pm

Idealny komplet do tego, żeby nigdy nie pokazać się w nim na imprezie,
Kolekcja Jesień/Zima 2014:

– Klapki (najlepiej marki „Dadi das”). Niech napis będzie odblaskowy 😉
– Białe skarpetki naciągnięte na nogawki
– Żółte ortalionowe spodnie z napisem na boku „Gad czuuuz mi”
– Czarna KONIECZNIE obcisła koszulka marki „Fruit Of The Loom” z napisem „Fcuk”
– No i marynara marki „W sam raz na raz” z przydługimi rękawami
– Z fantastycznych dodatków MUSI BYĆ złoty kajdan, czapka z daszkiem i zegarek „kasjo”. Ach! zapomniałbym o gumie do żucia!

🙂

NIKA 5 września, 2014 - 12:47 pm

Nigdy nie założyłabym skarpetek (a już na pewno nie takich rajstopowych) do japonek! ggrrr na taką imprezę nie wypada! Pozdrawiam 😀

Kasia 5 września, 2014 - 12:48 pm

Nigdy bym się nie ubrała na imprezę jak lejdi rodem z Ascot 😀

Anonim 5 września, 2014 - 1:40 pm

W moim przypadku odpada suknia wieczorowa z mięsa lub lateksowych prezerwatyw:-) styl lady G nie dla wszystkich duszyczek…Z góry przepraszam za zgorszenie:-)

DZU 5 września, 2014 - 1:16 pm

W 2 klasie podstawówki moja Mama już pozostawiała mi pewną wolność wyboru jeśli chodzi o stroje, z czego nie omieszkałam w stosownym momencie skorzystać. Pewnego dnia rano musiała wyjść wcześniej do pracy , a wtedy ja do szkoły wystroiłam się według własnego gustu w różowo-żółty kostium arlekina + grube prążkowane zielone rajstopy . Patrząc z perspektywy czasu sądzę, że był to chybiony wybór modowy i nie ubrałabym się tak nigdy na imprezę 😀

Zani 5 września, 2014 - 1:44 pm

Suknia z mięsa i lateksowych prezerwatyw:-) stanowczo nie dla stylu lady G!hehe Za zgorszenie z góry proszeni jestescie o wybaczenie:-)

Anonim 5 września, 2014 - 1:46 pm

Białe kozaczki za kolano, kabaretki, krotkie dżinsowe spodenki ze srebrnymi cyrkoniami, białe futerko, i do tego, na włosach opaska diabelskimi różkami #fashionkilla

Enka 5 września, 2014 - 2:07 pm

Białe skarpetki +klapki Kuboty!
Do tego krótkie spodenki w kolorze śniegu z wystającymi, świecącymi po oczach pośladkami, różowy siateczkowy t-shirt, pod nim biały push – up. A na głowie kapelusz kowbojski. Oł je!
No tak bym raczej nie poszła. Chyba, że by mi ktoś dobrze zapłacił. 😀

karolaina 5 września, 2014 - 2:13 pm

w worek od ziemniaków w odcieniu pudrowego różu, w talii przepasany pasem do bellydance w jasnozielonym kolorze. Długość kreacji do pół łydki, do tego chińskie, białe buty sportowe, a na głowę melonik. W rękę wzięłabym jeszcze jabłko, ostatnimi czasy symbol patriotyzmu. Przegryzałabym je tańcząc na srodku parkietu ;-P

lecia 5 września, 2014 - 2:21 pm

Nigdy nie założyłabym stroju, którego najróżniejsze wariacje przemknęły mi przed oczami na weselach, studniówkach, połowinkach i innych imprezach tego typu, w którym lubują się zarówno moje rówieśniczki, jak i niektóre ciocie klocie.
A mianowicie – „szeleszczącej” atłasowej sukienki do połowy łydki z wielką błyszczącą klamrą wysadzaną cyrkoniami w pasie, do tego niskie szpilki w szpic, obowiązkowo z klamerką lub wiązane na kostce, co by jeszcze skrócić nogę, a stopę wydłużyć do rozmiaru kajaku! Do tego nigdy nie założyłabym pasującego szeleszczącego szalu lub, co gorsza, bolerka, spod którego wystawałyby mi plecy 😀 Tego looku nigdy nie dopełniłabym gigantycznymi lokami w połączeniu z wyprostowaną na sztywno grzywą, całość koniecznie spryskana toną lakieru, brylantyny i oczywiście brokatu!

PS MARZĘ o usłyszeniu Elli na żywo!

Madź 5 września, 2014 - 2:28 pm

Nie ubrałabym się w jabłko nadryzione z jednej strony przez robaka, z drugiej przez uszminkowane zęby. Chociaż…

Karolka 5 września, 2014 - 2:42 pm

Sandaly+skarpety+koszula w kwiaty 🙂 pozdrawiam 😉

jd 5 września, 2014 - 2:51 pm

nigdy nie założyłabym białej bluzki i kolorowego stanika (pomarańczowy, żółty, różowy)

vigoss 5 września, 2014 - 2:53 pm

Miesiąc przed planowaną imprezą trzeba przestać się golić, bo pończochy-kabaretki na gładkich nogach wyglądają po prostu nudno, nie ma to jak prawdziwe warkoczyki na łydkach! Na stopy zakładamy klapki Kubota. Podkreślam wysportowany bieganiem po kebaby tyłek krótkimi panterkowymi spodenkami własnoręcznie zrobionymi z pluszowego dresu (DIY na propsie!) . Muszę jakoś wyraźnie zaznaczyć, że gdzieś powinnam mieć talię… Wiem, neonowa baskinka! A żeby już nikt nie zwątpił w to, że tę talię mam, dobiję niedowiarków paskiem ze zrebrnej ekoskóry z wielką klamrą, głoszącą, że jestem „SEXY”. Czy wspomniałam o tym,że na palcach u stóp mam pierścionki z cyrkoniami, tak tajemniczo połyskującymi pod wzmocnieniem palców pończoch? Z górą nie ma co szaleć, bo nie można przesadzić z taką ilością piękna na raz, więc ograniczam się do przedwczorajszego beżowego stanika (chyba jest ciasnawy, ale w sumie mniejsze ciuchy dodają +15 do seksapilu, dobrze jest. Ale czy ona zawsze był beżowy?…) i siateczkowej białej bluzeczki, odsłaniającej mój brzuszek (bo tam klamra „SEXY”). I zielone bolerko, w końcu na imprezę idę, nie?
Ojej, jeszcze przecież muszę się umalować… 😉

Anetta 5 września, 2014 - 3:13 pm

Witaj, chciałabym się podzielić moim wielkim zniesmaczeniem,którego doznałam oglądając zdjęcia z imprezy w jednym z popularnych warszawskich klubów. Jedna z dziewczyn założyła gorset, typowy gorset zakładany do alkowy w towarzystwie wysokich szpilek, różowiutki, z kokardkami, pięknie poliestrowy, do tego miała jasnoniebieskie dżinsy opinające oponkę miłości na brzusiu i mocny makijaż.Włosy w stylu „przechodziłam obok i trzasnął we mnie piorun”. Nigdy zatem Fashionelko nie ubrałabym się w ten sposób na imprezę. Rzeczy z alkowy zostawmy w alkowie.

Wika 5 września, 2014 - 3:27 pm

Nigdy nie założyłabym na imprezę nic z mojej szafy…

Wojciech 5 września, 2014 - 3:43 pm

Czapka w stylu jestem gimbem, sweter robiony przez babcię w latach 60, na to odblaskowa kamizelka „pracuje przy sprzątaniu ulic”, krótkie spodnie do tego długie do kolan białe skarpety a na nie stylowe crocsy po które z pewnością ktoś stał o 7 pod lidlem 😀

Anka do Franka 5 września, 2014 - 4:47 pm

Sandały, skarpety, tiulowa spódniczka, bluzka cekinowa i do tego… dla smaku ofkors wełniana czapa z pomponem. Chociaż w chwili zapomnienia mógłby to być niezły outfit.

Aleksandra 5 września, 2014 - 4:55 pm

klapki KUBOTA, skarpety, dżinsowa mini, albo może lepsze byłyby rybaczki moro (mam 160 cm wzrostu:)), …co na górę?…kresz, taki turkusowy. lub malinowa krótka bluzeczka odsłaniająca brzuch. błyszczyk na usta i gofrownicą pokarbowane włosy. srebrny plecak ze PVC. A może gorzej byłoby gdybym założyła piramidy w takim okropnym ciepłym błekicie i … siateczkową białą bluzeczkę z długim rękawem a pod spód staniczek własnorecznie zafarbowany na fioletowo (1,30 h gotowania w kotle – masakra. cała kuchnia w granatowe plamy:()

Aga 5 września, 2014 - 5:19 pm

Bluzka z wieśniackim tekstem (córeczka tatusia, krąży plotka, że jestem boska) + satynowe bolerko na krótki rękaw + torebka (biała podróbka louis vuitton) + mega opięte legginsy + skarpetki „sportsy” + balerinki = wiejska księżniczka gotowa na imprezę 😀

kotbarspin 5 września, 2014 - 5:59 pm

źle dopasowany stanik (taki wiecie, podciągnięty pod kark ;))
siateczkowa bluzka
mini (różowa, jeansowa, jakakolwiek – byle wyzywająca)
buty w szpic (ale ten szpic musi być taki no, okazały :))
do tego gratisowe hity: futerka (a już naturalnego to w ogóle), okularów typu matrix tudzież w stylu lat 2000 – wielkie, nierówno przyciemniane bez oprawek z masą kryształków swarovskiego, koniecznie tatuaż typu tribal i piękne cekinowe sztuczne szpony 😀

Niestety nie mogę powiedzieć, że białych butów bo wracają do łask 😛

kotbarspin 5 września, 2014 - 6:00 pm

ah! i jeszcze przypomniało mi się – w latach 2000 były modne takie plecaczki srebrne jakby dmuchane. hot hot hot! 🙂

Kamila 5 września, 2014 - 6:51 pm

Hi,
po pierwsze nigdy, po prostu nigdy w życiu nie dopasowałabym do mojego outfitu torebkobuta (tak serio, coś takiego istnieje! :D). Kolejną rzeczą której nigdy nie ubrałabym na imprezę są okulary (tak wiem, jest pełno fanów okularów i koszuli w kwiaty) … sorry ale dla mnie to żenada. A co do samych ciuchów to nie ubrałabym klasyka, czyli białych kozaczków ze szpicem (chociaż może gdyby pasowały do torebkobuta to kto wie? :D), spodni ortaliononowych w zestawie z koszulą w panterkę albo jeszcze lepiej z futerkiem i to różowym <3

Anonim 5 września, 2014 - 6:56 pm

Scena z tych true story w złym guście..:
opcja zła: jesteś na imprezie sama.
opcja bardzo zła: podrywa cię facet przebrany za księdza (to nie halloween)
opcja fatalna: to nie jest przebranie.
Pozdrawiam 🙂

Anonim 5 września, 2014 - 7:02 pm

Nigdy przenigdy nie włożyłabym klapek Kubota, do tego białych skarpetek (w sumie w ogóle żadnych skarpetek), chociaż, jak to mówią, „always remember where you come from”. 🙂 Zrezygnowałabym też z szortów od Christiana Bombera i długiego skórzanego płaszcza a’la Matrix 🙂

aggg 5 września, 2014 - 9:04 pm

(Nie)idealna kreacja:
Rozowe plastikowe japonki i obowiazkowo zielone skarpetki z palcami (no wiesz,takie 'rekawiczki’ na stopach). Do tego spodnie 'rybaka’ – do pol lydki, obowiazkowo podwiniete na nogawkach. Oczywiscie koronkowe, krwistoczerwone stringi ponetnie podciagniete do pepka. A w pepku rzecz jasna- blyszczacy kolczyk. Dalej koszulka- cala w cekinach i nie za dluga- aby zaslonila tylko to co powinna, ale na tyle przeswitujaca, zeby na imprezie zachecac lekko juz wstawionych lowcow do godowych rytualow.
Calosc dopelnia makijaz ala podbite oko z tecza wokol oraz niemyte od tygodnia posklejane blond straki finezyjnie opadajace na ramiona.
No. I teraz kazdy bedzie moj!

Anonim 5 września, 2014 - 9:48 pm

Przed każdym malowaniem musi być grunt, więc solarium i tipsy opiłowane w kwadrat , włosy trupa, czyli eleganckie doczepki w kolorze czarnym, bo ładnie kontrastuje z białym blondem, ewentualnie trwała ala hełmofon. Obowiązkowo bikiejki ( BK – biale kozaczki), a jak są w pastowaniu, to ewentualnie takie czarne pantofle na klocku, spódnica w gumkę z gniecionego materiału do pół łydki, sweter szetland z golfem, przepasany cekinowym paskiem ( kto bogatemu zabroni ?), i do tego wygodna i stylowa torebka z plecionego sznurka.

E_Leni 5 września, 2014 - 9:52 pm

To z golfem szetlandem to pisalam ja – E_Leni 🙂

E_Leni 5 września, 2014 - 10:05 pm

Przed każdym malowaniem musi być grunt, czyli wizyta w miejscowym solarium, tipsy opiłowane w kwadrat, z frenczem, włosy trupa czyli eleganckie dopinki w kolorze czarnym, które piękne kontrastują z białym blondem. Na stopę czarne pantofle na klocku, a jak są w pastowaniu, to ewentualnie bikiejki ( BK – białe kozaczki), spódnica w gumkę z gniecionego materiału do pół łydki, sweter szetland z golfem (może będzie zimno … ??? no najwyżej się trochę spocę ), przepasany cekinowym paskiem a do tego praktyczna torebka z plecionego sznurka.
Sexy Hot i Praktycznie

Marta 5 września, 2014 - 10:44 pm

Największa modowa padaka to ortalionowy kombinezon, turecki sweter i białe, cygańskie mokasyny. Żaden make up tego nie uratuje!

agaaga 6 września, 2014 - 12:14 am

Nigdy nie ubrałabym klapków Kuboty i skarpetek do kompletu! Do tego na pewno nie pokusiłabym się o welurowe dzwony (aż przypominają się lata podstawówki) i za małą bluzkę co by to tłuszczyk nie wyskoczył! 🙂

Ada 6 września, 2014 - 12:41 am

Chciałam wkleić zdjęcie patrycji wojnarowskiej z imprezy playboya, ale uznałam że mam za duży szacunek do innych czytelników. Tak bym się nigdy nie ubrała na imprezę-to w sumie moja konkursowa propozycja. 🙂

Anonim 6 września, 2014 - 1:20 am

Mysle ze najgorszym posunieciem jakim mozna wykonac jest zalozenie czarnego biustonosza +plus sniezno biale ramionczka do ecri sukienki. Do tego japonki prosto z czajnaszop. Prosto z wiochy

Olcia^^ 6 września, 2014 - 1:44 am

Dresy z lat 90 tych te w kolorach tęczy albo wymiocin pawia, koniecznie z białymi lampasami po boku, do tego koszulka polo a najlepiej dwie,z podniesionym kołnierzykiem. Na glowe kaszkiet, karbowane włosy z różowymi doczepkami i kokardkami. dodatkowo okulary przeciwsłoneczne i kalosze z futerkiem na nogach. To dopiero zestaw obciach, którego nie założyłabym nigdy na impreze !!!

imbirek 6 września, 2014 - 10:36 am

W strój kąpielowy Borata 😉

sm 6 września, 2014 - 11:00 am

Raczej nie założyła bym kalesonów ojca i rozpięte za małe body…

olexander2 6 września, 2014 - 11:25 am

Kowbojskich spodni z odsłoniętymi pośladkami, do tego czarne buty na koturnie w białych skarpetkach, podkoszulek taki dziurkowany jak mają meksykańscy gangsterzy i żółta kamizelka a’la Werter, plus laska z wygrawerowanym na jej mosiężnej czaszce ” Only god can judge me”, okulary lenonki, obowiązkowy różaniec wokół szyi i dopełniający dzieła zniszczenia zegarek kieszonkowy z własnym zdjęciem w środku.

Vicky 6 września, 2014 - 11:54 am

Ja nie założyłabym czepka pływackiego, a Wy? 😛

pollyna 6 września, 2014 - 11:59 am

Mój absolutely fabulous outfit wygląda tak: czerwone rajstopy, takie wiecie z lycrą błyszczące do tego dżinsowe krótkie spodenki i super koszulka z nadrukiem „oczy mam wyżej” wiecie jaka coo nieee? No i żeby za zimno nie było no to jakieś odjechane bolerko np w kolorze żółtym. Do tego świetnie będa pasowały sandały na koturnie, tapir na głowie jakiś błyszczący cień na oczach i ruuuuuszam w miasto girls!! 🙂

Natalia 6 września, 2014 - 12:08 pm

Nie nie nie i jeszcze raz nie mówię legginsom obcisłym, połyskującym (np.imitującym skórę) i uwidaczniającym wszystko! Butów których bym nie założyła nigdy, to z pewnością botki/obcasy ze szpiczastym czubem (np.czarne ze złotym :O )
Czas na górną część 'ałtfitu’: koronkowa przy-krótkawa prześwitująca bluzeczka uwidaczniająca cały stanik w panterkowym wzorze. No i torebeczka czarna, błyszcząca z klamrami na krótkim paseczku -najlepsze! 😛
Wystarczy czasem się rozejrzeć na imprezie, zawsze znajdzie się ktoś kto ma 'super stajla’ 😀

Ola 6 września, 2014 - 1:06 pm

najgorsze połączenie? Hmmm… jest ich chyba więcej niż tych super. Dla mnie chyba nic nie przebije obcisłych jeansowych spódniczek pod które założony jest szykowny bawełniany dres (w końcu trzeba być przygotowanym na każdą pogodę…) Do tego koronkowa bluzka na ramiączkach w neonowym kolorze (w końcu chińskie ciuchy łapią trendy jakoś z przed 5 lat idealnie) założona na równie obcisłą bluzkę z długim rękawem w kolorze powiedzmy czerwono-pomidorowym (żeby nie pokazać za dużo ciała, trzeba być skromnym!). Do tego sandałki z rzemyków na szykownym i wygodnym obcasie typu kaczka, nałożone na cieplutkie skarpety frotte. Całość stylizacji uzupełnia plastikowa korona z miniwelonem dodana do gazety córki kuzynki (tutaj lekko ironicznie, poczucie humoru itd). Tak, wydaje mi się że to byłaby najgorsza stylizacja na świecie, zwłaszcza jakby z pod ubrań jeszcze seksownie prześitywała bielizna, wystawały metki, no i widać było plamy z przed wyjściowego mycia zębów i nakładania ubrań w już zrobionym makijażu (czyli gostowny podkład na dekolcie bluzki 😀

Dona 6 września, 2014 - 1:25 pm

Na imprezę nigdy nie założyłam jeszcze takiego połączenia jak: atłasowa, srebrna bluzka z rozszerzonym, długim rękawem, sztruksowa spódnica w kolorze miedzi, białe, frotowe rajstopy, czerwone 3 cm kozaczki bez palców, a do tego futerka w panterkę, przezroczystej, plastikowej torebki wraz z moherowym, żółtym beretem 🙂

Mryś 6 września, 2014 - 1:32 pm

Wydaje mi się, że najbardziej „obciachowe” wrażenie sprawiają osoby, które wyglądają nie jak ubrane, a przebrane. Może to dziwne, ale nie przeszkadzają mi borsuki, makijaż nakładany szpachelką, białe kozaczki i wszelkie inne gąski. 🙂

A jeśli chodzi o poczucie własnej obciachowości to nigdy nie założę legginsów. Nigdy.

Sandra 6 września, 2014 - 2:11 pm

Znam takie przypadki, gdzie dziewczyna Założyła czarną bluzkę / top a pod spodem biały biustonosz. Wszystko pozostałoby słodką tajemnicą, gdyby nie obecny ultrafiolet <3

Asia:) 6 września, 2014 - 4:34 pm

Ja nigdy nie poszłabym na imprezę przebrana za księżniczkę. Generalnie diadem na głowie nie wchodzi w grę..Dodam, że dotyczy to również bali przebierańców! Szczególnie fryzura typu skunks (część włosów platynowy blond, część w kolorze kruczoczarnym) w połączeniu z diadem musiałaby się prezentować niezwykle „elegancko”. Całość dopełniłabym takimi plastikowymi klapkami z drobinkami brokatu na takim małym obcasiku,ew. z pomponem ( taki jakie zawsze sprzedają na odpustach dla dzieci). Oczywiście zapuściłabym paznokcie u stóp i pomalowała je na opalizujący róż i trochę obdrapała, żeby nie wyglądało, że się za bardzo „odstawiłam”. Buty kupiłabym lekko za małe, żeby mój wyrafinowany pedicure odpowiednio z nich wystawał – tak, żeby moje palce delikatne dotykały podłogi. Jako sukienkę ubrałabym bawarskiego dirndla w kolorze trawiastozielonym. Sam dirndl całkiem uroczy, ale dodatki dodają „tego czegoś”. Aaa no i nogi ” au naturel”, żeby się pochwalić kilkudniową szczecinką.

sezonada.pl 6 września, 2014 - 8:16 pm

A ja nie ubrałabym się na imprezę gustownie, stylowo i modnie zarazem. Tak wyszykowanych imprezowiczów jest legion. Być niezauważonym w tłumie to w sumie większy obciach niż ciuchowe faux pas. Witam różową, lateksową bezę (może być nawet ślubna). Grzebię wszystkie piękne minimalistyczne małe czarne z dyskretnym wdziękiem. Cześć ich pamięci!

Sandra 6 września, 2014 - 10:00 pm

Strój zmutowanego pająka czyli psa Sylwastra Wardęgi <3 Do tego białe skarpety, sandałki z bazarku, siatka z Biedronki i Polak na 100% 🙂

Anonim 11 października, 2015 - 7:24 pm

A to ci Polka! Gratuluję poczucia własnej godności – poniżania Polaków, kiedy się na co dzień używa języka polskiego.

Anonim 6 września, 2014 - 11:09 pm

Nigdy? Coś takiego nie istnieje, gdyż właściwe połączenia nawet z najbardziej tandetnych rzeczy mogą zrobić nowatorskie haute couture 😉

Dominika W. 7 września, 2014 - 1:05 am

Jak to moja babcia mówi ( sympatyczna starsza pani dla której długa spódnica to podstawa ) : ” Wnusiu Ty moja pamiętaj byle by tyłka Ci nie było widac ! Babcia za Ciebie się wstydzic nie będzie.” Dlatego nigdy nie założyłabym ( fanfary proszę 😛 ) typowej dżinsowej miniówki, nie daj Boże jeszcze do tego jakiś kolorowych rajtuz bo i takie cuda widywałam na imprezach i o matuchno chroń mnie przed tym !! – bandażowego topu. O tak !! Mowa tu o kawałku kwadratowej szmatki, elastycznie opinającej się na cyckach, lekko odkrywającej brzuch. Do tego stylowy „kozak” do kolana a’la wczesna Doda i odstraszacz mojej babci oraz wszystkich fajny facetów gotowy :).

Lipiec 7 września, 2014 - 12:50 pm

Postawiłabym na klasykę gatunku, znaczy się: białe kozaczki, podróba torebki LV, oczywiście tej z monogramem canvas, do tego jakieś legginsy, najlepiej w panterkę – tak obcisłe, że idealnie odznacza się pod nimi bielizna. Do tego topik z siateczką na rękawach, koniecznie w modnych odcieniach różu, a spod niego zalotnie wyzierający zielony stanik. Niczym wisienka na torcie dżinsowy kaszkiecik z logiem Chanel zrobionym z błyszczących cekinów i voila!

Paulina 7 września, 2014 - 1:13 pm

Czerwone buty Puma Ferrari, bojówko-szwedy w kolorze moro i koszulka Nickelback, koniecznie sprana.

Psmok 7 września, 2014 - 1:30 pm

Oaza-style! Coś Wam to mówi? Babeczka musi iść KONIECZNIE! w spódnicy za kolano (ale bardziej odpowiednia byłaby do połowy łydki), dozwolone są delikatne falbanki na dole i kwiatowe motywy, których nie powstydziłaby się tapicerka rodem z PRL. Oczywiście stopy zdobią „szybkobiegi palestyńskie”. Na górze obowiązkowo jakiś topik i na niego rozpinana prosta koszula, która jeszcze została po szalonych szkolnych inauguracjach w szkole. Wiecie, taki motyw pt. „szczypta luzu w tym smutnym jak pizda outficie”. Obowiązkowo pod pachą musi być gitarrra, co by rozkręcić co sztywniejsze towarzystwo. Towarzysz musi mieć na sobie sandałki do długich workowatych spodni, koszula oczywiście wciągnięta do nich, a na górę przyduża flanelowa koszula, rozpięta. Ten sam luźny motyw co u przedstawicielek płci pięknej. Cały klub jest nasz, możemy iść głosić dobrą stylówę 🙂

http://www.s462934905.online.de/oazade/wp-content/uploads/2013/04/IMG_5448.jpg

Olalala 7 września, 2014 - 1:35 pm

Nie ubrałabym się w: panterkowe legginsy; obcisły, skórzany gorset z ćwiekami; do tego toczek z siateczką na głowie i crocsy 😉

Anonim 7 września, 2014 - 2:37 pm

świetny konkurs… można sie nieźle uśmiać czytając komentarze, a raczej stylówki :)). Proszę sobie wyobrazić mega pewną siebie pannę z utlenionymi (odcień ten nazywam „obsikany śnieg”- przepraszam za słowo jeśli kogoś zniechęciło lub obrzydziło), karbowanymi włosami których większą część stanowią doczepki – takie chamskie od których spinki widać oczywiście w innym odcieniu, bo o tym samym jeszcze nie zdążyli wyprodukować (made in china, jakością przypominające włosy lalki barbie). Oczy pięknie podkreślone niebieskim cieniem z brokatem oraz bardzo grubą eyelinerową kreską coś w stylu „kocie oko”. Na ustach i policzkach róż! obowiązkowo dużo różu. W uszach kolczyki indyjskie, blaszane, bogato zdobione przeróżnymi kamieniami wiszące prawie do pępka, wyciągające ucho do tej samej długości. Szyja przyozdobiona wszystkim, co można znaleźć w szkatułce… złoto, srebro, korale naturalne i sztuczne, perły, kolie…etc. Chodzący jubiler jednym słowem. Różowa koszula z wieeeelkim kołnierzem zapinana na haftki… oczywiście rozmiar za mały by te haftki się rozchodziły i pięknie prezentowały biust oraz brzuch. Zapomniałam dodać, że koszula nie dłuższa niż do pępka, a spod niej piękna wylewająca się oponka, spalona na solarium z lekkim akcentem w pępku w postaci kolczyka – oczywiście jakiś znak firmowy Chanel, Nike lub coś w tym stylu. Spódniczka mini (baaardzo mini do połowy pośladków, by jeszcze zaprezentować piękne stringi!) jeansowa, biodrówka, zawieszona baaardzo nisko, trzymająca się tylko na pięknym, grubym, świecącym białym pasku z równie piękną, błyszczącą klamrą prezentującą również logo znanej firmy (innej niż kolczyk w pępku). Naciągnięte na nogi czerwone kabaretki… a całość zamkną przepiękne JAPONKI! Wymieniłam najbardziej rażące elementy na imprezach, a jest ich mnóstwo… można pisać, pisać i pisać. Pozdrowienia 🙂

Jack 7 września, 2014 - 5:14 pm

Jest malo rzeczy, w ktorych nie poszedlbym na impreze, ale wlasciwie przychodzi mi do glowy jeden stroj:P na glowie czepek plywacki, zapuszczone wasy niczym Zagloba, pomalowane na rudo, doklejony pieprzyk Cindy Crawford. Rozowa koszula z krotkim rekawem ( rozpieta dolem, zeby pokazywala brzuch). Na dole jensy, bez kieszeni z tylu i za krotkie. Skarpety w romby jak angielski lord no i kierpce oczywiscie…

Lolivkaa 7 września, 2014 - 5:46 pm

Na imprezę nigdy nie założyłabym różowej spódnicy, zielonej bluzki i złotych kozaczków na mega cienkiej szpilce.

Anonim 7 września, 2014 - 6:22 pm

jak impreza to obowiązkowe…
cekiny..najlepiej DUŻO cekinów, w końcu na imprezie trzeba błyszczeć zwykły nadruk na bluzce oj nie wystarczy !!
tak więc bluzeczka cekinowa..całaaaaa a co tam, (stawiam na klasykę, więc włóż róż) obowiązkowo dekolcik, nie tam jakiś lekki..do pępola !!! a niech widzą wdzięki, będzie większe branie.
dół..tu też trzeba kusić także dziś wybieramy spodnie..ale nie takie zwykle jeansy ! mega dopasowane, niech widzą tą figurę klepsydry!! ! ..niech się pupa odznacza..tak tak..!
proponuję najlepiej o rozmiar mniejsze od tego który normalnie nosisz! a niech wylatują boczki, boczule.. ważne że 34 rozmiar.

buciki buciki..no to chyba jakieś klapeczki na obcasiku, (pięta czooorna ) przecież jak się dama napije to i tak tańczy na bosaka.

dodatki wedle uznania aczkolwiek duży błyszczący zegarek (najlepiej ten z króliczkiem playboya )kolejnym must have + wisiorek, najlepiej ze swoim imieniem…
aaa no i pierścionki ! te tooo obowiązkowo na kciuka!!!

torebkaaa jakaś mini „chanel”, przecież nikt nie zauważy że to podróba;))

pozdrrrrrrrrrr ;)))

Dominika 7 września, 2014 - 11:11 pm

Nie założyłabym :
Kapelusza zrobionego z liści. (jesień się zbliża to taki akcencik:))
Bluzki z rękawami jak te rajstopy kabaretki.
Płaszcza jak z matrixa. Skórzanego oczywiście.
Jeansów dzwonów lub rybaczków.
Nie można zapominać także o białych kozaczkach!
A no i dodatki nie założyłabym białych rękawiczek, torebki ze skóry węża.
Biżuteria:
Gotycki czarny naszyjnik, taki który wiążę się na kokardę z tyłu i liczy się, żeby był jak najmocniej ściśnięty.
Wielki złoto miedziany Pierścień najlepiej z jakimiś wybrakowanymi dziurami po brakujących „diamentach”.
I wielkie jak koła od roweru kolczyki.
Oczywiście makijaż w stylu papugi ary + mocno podkreślone różem i bronzerem policzki! 🙂

Sylwia 8 września, 2014 - 10:49 am

E tam, miniówka i białe kozaczki oklepane są, w zasadzie już się takich smaczków nie spotyka na imprezach 😀 Czego nie założyłabym na imprezę? Dokładnie tego, czego nie założyłabym w ogóle na wyjście z domu! 🙂

smallJ 8 września, 2014 - 1:38 pm

Nigdy nie mów nigdy ale z pewnością na imprezę nie wybrałabym się w kapciach i piżamie :))))!!! Wszystkie inne konstelacje nie wykluczone!
Pozdrawiam

Werko 8 września, 2014 - 2:24 pm

Na imprezę nie założyłabym nigdy niczego przez co ucierpiałoby choć jedno zwierzątko( czyt. futro czy inne straszne ubrania)

Wer 8 września, 2014 - 2:45 pm

Na imprezę nie założyłabym na pewno sukni z dużą krynoliną, bo byłabym odizolowana od wszystkich i nie mogłabym swobodnie tańczyć. ; )
wyglądałoby to mniej więcej tak:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/37/1850-g-cruikshank-crinoline-parody.png

UNGIRL 8 września, 2014 - 5:06 pm

Wieś tańczy i śpiewa? Bardzo proszę!
Legginsy koronkowe, prześwitujące. Przed kostkę, oczywiście. Żeby było lepiej widać buty – obcas kaczuszka, pseudoskóra w kolorze ecru, metalowa aplikacja przedstawiająca coś pomiędzy kwiatem a psem skaczącym wesoło po polu i wielki szpic wywinięty wesoło do góry. Do tego bluzka – bokserka, w jaskraworóżowym kolorze, kończąca się w połowie bioder – tam gdzie obowiązkowo założyłabym pasek D&C – przecież musi być modnie! Spod całej stylizacji zalotnie musi wystawać lekko sprana bielizna, z kilkoma zmechaceniami czy dziurkami. Przecież bielizna się nie liczy, a nawet jeśli to przecież takie sexy! Pod rękę torebka, koniecznie najnowszy model LV prosto z bazarku. Dziewczyny będą zazdrościć – i dobrze! Cała stylizacja jest bardzo klasyczna i minimalistyczna, dlatego chętnie poszaleję jeszcze z biżuterią – cekiny, bogactwo i sztuczne metale są w cenie!
Stylizacja nie wystarczy, więc przed imprezą spędziłabym jakieś 40 godzin w solarium i w osiedlowym salonie fryzjerskim – jajko sadzone na głowie raz poproszę! Ten kurczaczkowy kolor będzie najlepiej pasował do spalonego koloru skóry. Podkreślonego jeszcze ciemniejszym podkładem, koniecznie odcinającym się w okolicach szyi. Do tego pomadka – im jaśniejsza, bardziej dająca po oczach perła, tym lepiej! Rzęsy – tylko doklejone. Kilometrowe. Konturówka, turkusowy cień, dużo różu do policzków i wyskubane brwi zastąpione piękną kreską zrobioną kruczoczarną kredką z dużymi drobinami brokatu. Gotowe!
Niestety nie jestem na tyle odważna żeby skusić się na taką stylizację marzeń, na szczęście często widzę osoby stosujące się do wyżej przedstawionych zasad 😉

Iza 8 września, 2014 - 5:24 pm

Nigdy przenigdy nie poszłabym w białych kozaczkach, lateksowej czarnej mini i koronkowej, obcisłej, czerwonej, na ramiączka, z dużym dekoltem i odkrytym brzuchem bluzce haha

Zielona Żaba 8 września, 2014 - 8:32 pm

Wiecie co? Moim zdaniem na imprezę można założyć dosłownie WSZYSTKO. Nic nie jest zabronione, ani obciachowe (no.. może strój policjanta mógłby nieco wystraszyć towarzystwo). W koncu z imprez najlepiej zapamiętuje się te szalone, dziwnie ubrane i dobrze bawiące się osoby. A im dziwniej ubrane tym bardziej rzucające się w oczy. Mogłabym więc przebrać się za różowego króliczka, albo Myszkę Miki, założyć znienawidzone przez was białe kozaczki i błyszczące rajstopy, a nawet skarpetki połączyć z sandałami. Na głowę założyłabym złotą, papierową koronę (prawdziwe złoto jest w cenie..) i zostałabym królową balu. Każdy patrzyłby tylko na mnie, każdy by ze mną chciał zatanczyć! Na pewno! Na imprezach liczy się tylko dobra zabawa, a nie strój. A ja spodziewam się na prawdę dobrej zabawy na imprezie u Lorda 🙂

Aleksandra 8 września, 2014 - 10:12 pm

Jestem ogromną fanką strojów, które szumnie nazywa się „po domu”. Uwielbiam czasem poknurzyć pod kocem i wyglądać wiejsko. Jestem jednak dużą dziewczynką, całkiem obytą, więc nigdy nie ubrałabym się tak na imprezę, a już na pewno nie u Lorda. Żeby była jasność, o jaki strój mi chodzi, opisuję poniżej, wersja zimowa, bo winter is coming.

Spodnie

Szare dresy, męska S z jakiegoś sklepu sportowego sprzed lekko 7-8 lat. Ściągacze na dole, dziura na kolanie, oczywiście za duże. Z przodu zastanawiająca plama o kolorze żółtym, pewnie jajko, albo potrawka curry, jedyna rzecz, którą umiem ugotować.

Bluzka

Namiętnie kiedyś haftowałam i wyhaftowałam sobie na koszulce napis „I’m fuckin’ gorgeous”, dookoła są gwiazdki z cekinów w gustownym złocie, napis wściekle różowy. Haftuję mniej więcej tak, jak gotuję.

Sweter

Lubiłam go, był Moim Ulubionym Swetrem – nie był przypałowy, zwykły czarny sweter. Nosiłam go zawsze, kiedy nie miałam co ubrać, byliśmy nierozłączni. Do czasu, kiedy zahaczyłam o gwóźdź w ścianie i rozerwałam rękaw. Ale da się go jeszcze założyć!!

Skarpety

Mam takie jedne w żółwie i biało-różowe paski, są cudowne i idealnie pasują do mojego wieku, czyli 23 lata.

Jak jest naprawdę zimno, to na to wszystko nakładam jeszcze stary polar od Taty. Szary z kapturem, przypalony papierosem, z czasów, kiedy Tato był jeszcze palaczem. Chyba wszystko jest jasne…

Wer 8 września, 2014 - 11:35 pm

Na imprezę na pewno nie założyłabym sukienki z ogromną krynoliną.
a/ niewygodne
b/ nie miałabym jak rozmawiać a co dopiero tańczyć z innymi
c/ jednym słowem izolacja!

Zdzislaw 9 września, 2014 - 12:21 am

Pfff, nie ma stroju w którym bym nie poszedł na imprezę. Przecież to impreza!

Choć w białych kozakach to bym nie chciał. Kiepsko by mi się tańczyło na obcasach.

Agakny 9 września, 2014 - 1:10 pm

Masakrycznie ubranie widziane na żywo hehe spodnie dresowe brudne z trawy czarne adidasy zniszczone i brudne i super pomieta koszulka z podobizna kota sylwestra do tego z widocznymi śladami po molach i piękny kapelusz z woalka nie mam nic do braku gustu ale niechlujstwo i chodzenie po ulicach w pogiętych i brudnych ubraniach przyprawia mnie o palpitacje serducha

coffee 9 września, 2014 - 2:25 pm

Na imprezę nigdy nie ubiorę
sukni co przypomina worek,
ani dresów i kozaczków białych,
rajstop kabaretek i butów za małych.
Nigdy też nie wdzieję panterki,
różowej miniówki, bluzeczek w zeberki,
„sweterka” co wygląda jak rybacka siatka,
ani bluzki za krótkiej, by być jak małolatka!
Nie owinę szyi szalem typu boa,
neonowego bolerka nie zarzucę na ramiona,
nie włożę niczego co z lateksu zrobione,
Prześwitujące bluzeczki też nie będą noszone!

Malwina 9 września, 2014 - 3:21 pm

Nigdy nie założyłabym na imprezę/i gdziekolwiek indziej martwego ani żywego 😉 królika, norki lub szynszyli. Nie zabrałabym również mechanicznego królika na smyczy, ze strzelającymi na prawo i lewo czerwonymi oczami, które kilka dni temu były sprzedawana koło fontanny w Warszawie 😀

Pozdrawiam!

Monia 9 września, 2014 - 4:25 pm

Brokat, treski, rzęsy sztuczne
Wtem imprezy będą huczne!
Złote koła w uszach wiszą,
Dziś w Glamour o Tobie piszą!

Kreski zamiast brwi wskoczyły,
Falą spojrzeń otoczyły.
Szpilki nogi wykrzywiają,
Nic pewności nie dodają.

Brąz na twarzy ubolewa,
Kolor dębowego drzewa.
Ogryziony tips się jeży,
„To coś żyje?!” – nikt nie wierzy!

Pępek widać spod panterki
Platin włosy od fryzjerki,
Żeby tego było mało,
Gdzieś tam z boczków wystawało!

Nie ma klasy ani wdzięku,
Wzbudza nic… no oprócz lęku!
Lateks trzeszczy spod jej nóg,
Rzuca torbę w sali róg!

„To chanelka?!” „MK dzieło?!”
Nie! LV na szwie ucięło!
Taki outfit zapodała,
Bawić dobrze się musiała! 😉

Eternity01 9 września, 2014 - 5:02 pm

Na pewno bym nie nałożyła kozaczków panterki, do tego rajstopki najlepiej w kropeczki !!:) krótkich jeansowych szortów jasnych, bluzeczki na ramiączkach z dekoltem sięgającym pępka oczywiście ociekająca w cekiny, do tego bolerko sweterkowe w paski i dużo biżuterii z cykorii , kolczyki, bransoletki i kuferku imitującego logo LV 🙂

9 września, 2014 - 5:53 pm

Nigdy, przenigdy nie ubrałabym bym na imprezę razem, ani osobno:
* wielkiego różowego futerka
* kolorowej cekinowej bluzki wiązanej na szyi i oczywiście bez pleców 😉
* dżinsowo-tiulowej falbaniastej mini-spódniczki
* kabaretek
* białych kozaczków z wieeelkim czubem w szpic
* mini czarnej torebeczki na grubym pasku z mnóstwem ćwieków i zdobień
* a na dodatek oczywiście ogromne, pozłacane kolczyki, minimum 20 metalowych bransoletek kółek
Makijaż też jest istotną kwestią 😉 różowe usta, ogromna ilość cienia do powiek, sztuczne rzęsy i tona różu! Fryzura powinna pasować do stroju, dlatego albo wysmażyłam bym włosy prostownicą albo zrobiła ogromne loki. Na pewno uzupełnieniem stylizacji była by mlaskająca w ustach guma do żucia 😉

Lissie 9 września, 2014 - 6:01 pm

świecące legginsy, masa cekinów, szpilki z charakterystyczną czerwoną podeszwą, które z louboutin’em mają niewiele wspólnego, białe rajstopy, biała torebeczka na łańcuszku, opaska z kocimi uszami, no i może fedora 😛

ollq 9 września, 2014 - 8:26 pm

WYOBRAŹMY SOBIE, że wcale nie kocham czerni, szarości, beżu, klasyki z subtelnymi przełamaniami… wielkie wyjście = na bogato! I zapomnijmy przy tej okazji o jakimkolwiek pozytywnym znaczeniu tych słów. Kolory, tekstury i blask(och lateks). Najlepiej wszystko co masz! Proponuję zacznijmy od głowy – tu możemy poszaleć(jeśli mamy włosy!) Fryzura w stylu texas girl daje duże pole do popisu, uzyskaną objętość możemy dowolnie ozdobić nie zapominając o dostępnych na rynku różnokolorowych farbkach do włosów(wszystkich bez wyjątku). Makijaż? Może śliwkowe oko(tak jedno), a reszta zależnie od nastroju. Zważając na fantastyczną budowę ludzkiego ciała patrz. jako taka symetria osiowa: mamy parę uszu, rąk, nóg, a do tego 20 palców z paznokciami(istne szaleństwo). Chcę zaznaczyć, że dzięki temu nie musimy się zbytnio ograniczać: zastanawiasz się jaką parę kolczyków wybrać? OBIE! pierścionki, bransoletki? a ile uniesiesz! w sumie i torebki możesz mieć dwie, a co! Dalej: lateksowe leginsy proponuję, a pod spód kabaretki(intensywnie różowe) i sądzę, że świetnie by tu zagrały białe kozaczki. Jeśli mimo wszystko byłby problem z butami, pamiętaj że masz dwie nogi i możesz założyć dwa różne buty(z różnicą wysokości nie szalej z uwagi na zdrowie) W swojej białej torbie SZANEL koniecznie miej buty na później, na zmianę – słynny polski zestaw skarpety+sandały/klapki w pewnym momencie stanie się wybawieniem. Nie zapomnijmy o nieestetycznej bieliźnie wymykającej się spod kontroli i widocznej gołym okiem to tu to tam fałdzie. Siateczkowa bluzka w kolorach tęczy podkreśli cały efekt i domknie stylizację(albo i nie – zależy od rozmiaru twojego i bluzki). Ach i pamiętaj o spójności z partnerem! 😉

blimblamblom 9 września, 2014 - 9:37 pm

Najstraszniejsze w moim anty imprezowym stroju jest to, że jest on (o zgrozo!) z życia wzięty. (Nie)wątpliwą inspiracją jest moja babcia i jej „stylówka” gdy wyszła mi na spotkanie po zajęć w szkole. Dodam, że każdy szczegół ma tu ogromne znaczenie i tworzy jedyny look w swoim rodzaju. Przechodząc do sedna, babcia arcy odważnie zmiksowała style pożyczając ode mnie niezwykle wówczas modne, o trzy rozmiary za duże, sztruksowe, oliwkowe bojówki i podwinęła je niczym dwa kolosalne donaty nad kostkę. Do tego nonszalancko dobrała koronkową, białą bluzkę i fioletową garsonkę z lat 80 z poduchami (niech żyje „Dynastia”). Zdecydowanie mocnym elementem tej stylizacji były skarpetki w kolorowe kwiatki z przewagą koloru koralowego do sandałków na obcasie. Całość stylizacji dopełniała fryzurą a la Marylin Monroe i jadowitą, różowa szminka. „Wystrzałową masz babcię” skwitowali znajomi. Nie da się ukryć, że nie jedna trendsetterka byłaby pod wrażeniem ;).

Ola 9 września, 2014 - 10:54 pm

Dużo tutaj komentarzy, które ciężko przebić.
Ja nie ubrałabym się nigdy na imprezę w baardzo kusą spódniczkę (ledwo, ledwo za pupę), do tego podkolanówki tybu kabaretki, najlepiej „posypane” brokatem pasujące idealnie do trampek imitujących znane wszystkim conversy. Do takiego stroju najlepiej założyć top, oczywiście krótki przed pępek, koniecznie z cekinami. Najlepiej czerwony. W wersji na chłodniejsze dni katana, sprana czarna. Uzupełnieniem stroju będzie czarna torebka na ramię ładnie odcinająca się po środku biustu, gdy ktoś ją założy „na skos”. Kończąc ten prawie „idealny” image nie można zapomnieć o modnej fryzurze – natapirowanej oraz pięknym makijażu- grube czarne kreski oraz cienie z brokatem, który zsypie się pod oczy. Oczywiście niedopasowany róż i jesteśmy gotowe. Można iść na wieczór strachów:)

Marcin 10 września, 2014 - 12:51 pm

Jak dla mnie zdecydowanie odpada strój z porcelany oraz ze słomy, mimo, że takie kreacje bezwzględnie gwarantują bycie w centrum uwagi przez całą imprezę 😀
1. http://joemonster.org/art/14467
2. http://gfx.mmka.pl/newsph/261693/213838.3.jpg
Pozdrawiam 🙂

Alex 10 września, 2014 - 10:43 pm

Nigdy nie mów nigdy
Głosi stare powiedzenie
To co dzis obciachem
Za rok pokochasz szalenie.

Bo moda się zmienia
I ewouuluje
Jak cztery pory roku
Przemija i czaruje.

Co dzis krzykiem mody
Jutro pyłem w eterze
Spójrz na Brikenstocki
Bo ja wciąż nie wierzę!

Więc nie gardź kubotami,
Kozaczkami białymi,
Siateczką, kabaretkami
Tipsami złotymi

Halkami, pufkami,
Kostiumem spidermana,
Wenecką maską, kontuszem,
Żupanem i surdutem.

A może rycerska zbroja srebrzsta
I skarpetki z sandałami
Nic przecież lepiej nie chroni
Przed płci damskiej atakami!

Spójrz na Supermana
Nosił majtki na spodnie
Nikt nie pytał, czy modnie,
Moze po prostu wygodnie?

A Maria Antonina
Modę francuską zmieniła,
Choć z wielkim poufem na głowie,
Kilka framug w Wersalu uszkodziła.

Więc nigdy nie mów nigdy
To Ci tylko zaszkodzi
Wstrzymaj schematy, rusz ziemię
Bądź Kopernikiem mody

I razem z Lordem imprezuj
Jakby jutra nie było
Byle nie w stroju Adama,
Bo by się źle to skończyło!

Lumpster 11 września, 2014 - 7:56 am

Nigdy nie ubrał bym się w białe skarpetki i klapki kubota na imprezę, a widziałem takich delikwentów. Do tego niebieski dresik z 4 paskami, a na klatę obowiązkowo sprana bluza Lonsdale. Czyli typowy strój dresa z meliny.

Alex 11 września, 2014 - 1:02 pm

Dodawałam wczoraj, ale coś nie poszło chyba, bo się dziś nie pojawiło, więc jeszcze raz:

Nigdy nie mów nigdy
Głosi stare powiedzenie
To co dziś obciachem
Za rok pokochasz szalenie.

Bo moda się zmienia
I ewouuluje
Jak cztery pory roku
Przemija i czaruje.

Co dziś krzykiem mody
Jutro pyłem w eterze
Spójrz na Brikenstocki
Bo ja wciąż nie wierzę!

Więc nie gardź kubotami,
Kozaczkami białymi,
Siateczką, kabaretkami
Tipsami złotymi

Halkami, pufkami,
Kostiumem spidermana,
Wenecką maską, kontuszem,
Żupanem i surdutem.

A może rycerska zbroja srebrzysta
I skarpetki z sandałami
Nic przecież lepiej nie chroni
Przed płci damskiej atakami!

Spójrz na Supermana
Nosił majtki na spodnie
Nikt nie pytał, czy modnie,
Może po prostu wygodnie?

A Maria Antonina
Modę francuską zmieniła,
Choć z wielkim poufem na głowie,
Kilka framug w Wersalu uszkodziła.

Więc nigdy nie mów nigdy
To Ci tylko zaszkodzi
Wstrzymaj schematy, rusz ziemię
Bądź Kopernikiem mody

I razem z Lordem imprezuj
Jakby jutra nie było
Byle nie w stroju Adama,
Bo by się źle to skończyło!

sasaaa 11 września, 2014 - 7:39 pm

Nigdy nie założyłbym, a co już mówić na imprezę 🙂
– koszulki z pokemonem,
– spodni łączonych z dwóch materiałów, tj. sztruksu i dżinsu, z przodu jeans, z tylu sztruks (kiedyś takie widziałem;p)
– czapki z daszkiem – szczególnie z jakiejś stacji benzynowej tzw, darmówka.
– męskich stringów z gumką na jedno biodro:D
– no i na pewno nigdy nie ubrałbym się w jednym kolorze od stóp do głów – np czerwonych spodni, czerwonej koszuli, brakowałoby tylko do kompletu czerownych butów. Lubię ubierać się kolorowo, ale nigdy za dużo danego koloru;)

Jedwabna 11 września, 2014 - 9:00 pm

A ja nie ubrałabym się nigdy w czerwoną, starodawną kratę od góry do dołu. Mam to przed oczami, zwykłe stare i schodzone adidasy, spodnie i kamizelka w czerwoną kratę, jak te na kocach, do tego koszula w kropki z żabotem i kaszkiet w pepitkę – a do tego na deser – najbardziej obciachowa i kolorowa torebka, oczywiście Louis Vuitton a la bazarek (Monogram Multicolor):D PS. Widziane kiedyś naprawdę, a torebka okropna w oryginale, a co dopiero jej podróbka 😀

Eve Nova 11 września, 2014 - 9:54 pm

No cóż, jest parę takich rzeczy, od których włos się na głowie a to jeży, a to mdleje na zmianę 😉 I stokroć wołałabym iść na imprezę nago, niż ubrana w takie oto ‘cosie’:
1. Strój pt. „schrup mnie” – dziewczę owinięte i obwiązane do granic możliwości. Za małe wszystko: krótkie spodenki i kłusy top, plus buty ze sznureczkami wiązanymi aż do kolan. Na widok takiej dziewczyny ślinka tobie cieknie, ponieważ przypomina wiązaną szynkę/baleronik roboty twojej babci.
2. „Seksi kocię” – ubrana w panterkę od stop do głów- nawet bielizna jest w ciapy. Podskakuje niczym szop z pełnym pęcherzem i macha swoimi pomalowanymi półmetrowymi szponami myśląc jaka z niej dzika kocica. Faktycznie masz ochotę ją upolować…. a głowę powiesić nad kominkiem, by pochwalić się przed znajomymi jakiego stwora upolowałeś.
Podobny styl prezentuje ‘Barbie’, tyle tylko, że ubiera się na różowo i nie ma szans na podskoki ponieważ ugina się pod ciężarem tapety na twarzy.
3. ‘Przygarnij mnie’ – potocznie nazywana obdarciuchem. Jeansy mają więcej dziur niż materiału. Do tego bluza o 4 numery za duża. Takie dziewczę wzbudza w tobie niemałe emocje …masz ochotę ją przytulić i dać parę złotych.
4. Ostatnia grupa to ‘UFO’ – wszystko co się świeci ultra kolorem, jest mocno nastroszone i ogólnie brak ci słownictwa, na opisanie ich stroju.
;))))

Natt 11 września, 2014 - 11:17 pm

Polska wieś tańczy i śpiewa – czyli :
Białe bawełniane skarpetki z falbanką tuż nad kostką.
Sandałki czarne z lakierowanymi, świecącymi paseczkami.
Mini wersja mini, dżins błękitny wytarty po bokach.
Żeby wiatr nie zawiał pod tą naszą mini ( w końcu nerki chronić trzeba ) rajstopki 20 DEN kolorem idealnie niepasującym do koloru skóry, jaśniutkie jak dla albinosów.
Topik na cienkich ramiączkach, kolor… jakikolwiek – i tak będzie wyglądał „cudownie”. Z pewnością w odcieniu innym niż kolor ramiączek od stanika … ( no chyba, że bez stanika… – do przemyślenia ). Pamiętamy o pępku ! Bo nikt nie ma takiego jak my, więc pokażmy go światu.
Obszerny sweter z wełny z merynosów. Najlepiej ze wzorem niczym świąteczne swetry Bridget Jones.
Całości uroku dodadzą pokarbowane włosy!
Paznokcie srebrny brokat ! Flesze są nasze !
The more make-up – the better make-up !
I kto rządzi na parkiecie ?

Młoda 14 września, 2014 - 1:08 am

Kiedy wyniki? Bo nie wiem czy rezerwować sobie termin 😉

Eliza Wydrych Strzelecka 14 września, 2014 - 9:15 am

dzisiaj! 🙂

Anonim 15 września, 2014 - 1:05 am

nie ma T-T

fash 14 września, 2014 - 2:10 pm

jak będzie wyglądała ta impreza? na otwartej przestrzeni (dworze) czy w „budynku”? i jak to jest z drinkami każdy płaci sam ? pytam bo juz raz pokazywałaś fotorelacje z takiej imprezy 🙂

marta 15 września, 2014 - 2:52 pm

Na imprezę, nie ważne jaką NIGDY PRZENIGDY nie założyłabym białych „botkowych” kozaczków, białych skarpetek z dwoma poziomowymi szarymi paseczkami podciągniętych do połowy łydki. Przykrótkich rybaczek – biodrówek z których wszystko się wylewa a z tyłu widać o wiele więcej… Spod wspomnianych spodni wyłaniające się zaciągnięte pod talię koronkowe krwistoczerwone stringi. Bluzka to lateksowy gorset z wyciętymi plecami. Pod spodem o 2 rozmiary za mały biustonosz – wałeczki na plecach muszą być a uniesiony pod brodę cycek to obowiązek w takiej stylizacji!

Mat 16 września, 2014 - 1:44 pm

Witam. Są już wyniki bo doczekać się nie mogę? 🙂

Comments are closed.