Jak sobie radzić z oparzeniami słonecznymi

przez Eliza Wydrych

Słońce w naszym kraju to produkt deficytowy, ale sorry, taki mamy klimat… Ze względu na niedobory słoneczne często mamy dość duże – nazwijmy to – parcie na opaleniznę. Niestety nie da się złapać złocistego brązu w jeden dzień – a szkoda. Pokazałam Wam, jak korzystać ze słońca z głową (link do posta), ale za dobrze Was znam i wiem, że nie jeden z Was pokutuje ze łzami w oczach za czas spędzony na plażowej patelni! Nie martwcie się: na bolesne konsekwencje pobytu na słońcu też są dobre i sprawdzone sposoby.

Warto wyjaśnić sobie, czym jest oparzenie słoneczne – medycyna określa je jako ostry odczyn oparzeniowy. Jego wynikiem jest bolesny rumień, któremu towarzyszy stan zapalny tkanki podskórnej. Dolegliwości pojawiają się w kilka godzin po kąpieli słonecznej i stanowią przykrą pamiątkę z urlopu. Często już w trakcie łapania słońca pojawia się wysypka, która powinna być dla nas znakiem ostrzegawczym!

Kolejnym etapem jest silne zaczerwienienie skóry oraz jej przegrzanie. Poparzona skóra jest odwodniona, wrażliwa na dotyk, a ból odczuwalny jest nawet przy poruszaniu się. Pamiętajcie, że opalenizna to nic innego jak reakcja obronna organizmu na nadmiar promieniowania słonecznego! Biada osobom o jasnej karnacji – to one najczęściej zmagają się z oparzeniami.

fashKonsekwencje oparzeń I stopnia po słońcu można łagodzić na kilka sprytnych sposobów. Wierzcie mi na słowo, ulga będzie nieziemska!

1. Okłady z kefiru lub zsiadłego mleka – czyli babcine rady zawsze w cenie! Przyjemny chłód, który ściąga skórę, w kilka sekund zamienia się w dość dziwnaczną substancję. Ulga gwarantowana. Niestety tylko chwilowa.

2. Pantenol – stara jak świat pomarańczowa puszka pełna cudownego eliksiru. Jego składnik (D-pantenol) przekształcany jest w skórze w kwas pantotenowy. Co ciekawe, jest on składnikiem kosmetyków do opalania, szamponów czy odżywek. Jego wpływ na włosy, skórę i paznokcie jest zbawienny. Stosowany na oparzenia posłoneczne odczuwalnie łagodzi ból, nawilża odwodnioną skórę i ułatwia jej regenerację. Wykazuje także działanie przeciwzapalne. Aplikacja tego specyfiku jest bardzo prosta: wystarczy wstrząsnąć pojemnik i spryskać oparzenia – momentalnie wytwarza się piana, która działa kojąco. Pantenol kosztuje jedynie 7 zł!
Można też zaopatrzyć się w krem z d-panthenolem. Są nawet takie w których znajduje się az 10% tego składnika.

3. Żel aloesowy – w swoim składzie zawiera wyżej wspomniany D-pantenol, a także alantoinę, wyciąg z aloesu czy glicerynę. Taki miks łagodzących składników powoduje niezłą uglę w cierpieniu wołającego o pomoc poparzonego ciała. Można go stosować także na odmrożenia!

4. Maść steroidowa – zazwyczaj stosowana przy oparzeniach II stopnia, ale gdy wszystkie metody zawodzą, warto spróbować! Nawilża i regeneruje skórę, docierając do jej najgłębszych warstw.

5. Okłady z lodu – przynoszą natychmiastową, ale tylko chwilową ulgę. Kiedy powyższe metody są poza naszym zasięgiem, okłady z lody to najrozsądniejsze wyjście.

6. Maść witaminowa – W tamtym roku ta maść uratowała moje wakacje. Pisałam Wam o niej tutaj. Spiekłam się na raczka, nie mogłam się ruszać, bo plecy piekły jak cholera. Na szczęście miałam ze sobą maść witaminową, która kosztuje coś ok 4zł. Wysmarowałam nią całe plecy i następnego dnia po oparzeniu nie było śladu. Wszystko zbrązowiało. Byłam w głębokim szoku! Maść co prawda ma w składzie retinol, ale to jej najsłabiej działająca pochodna, więc nie ma co się martwić. Normalnie maści z retinolem nie wolno używać w okresie letnim!

WAŻNE: Oparzenie I stopnia nie wymaga wizyty u lekarza. Konsultacja lekarska niezbędna jest przy oparzeniu II stopnia.

Zanim położycie się na plażowym ręczniku i zaczniecie pochłaniać promienie słoneczne, zorientujcie się, czy nie stosujecie leków powodujących przebarwień pigmentacyjne. Wszyscy wokół trąbią, by nie opalać twarzy – a to dlatego, że właśnie tam możemy nabawić się przebarwień. Ja na twarz nakładam krem z SPF 50.

Pamiętajcie też o kontrolowaniu wszelkich zmiany skórnych. Jeśli coś wzbudza Wasz niepokój, skonsultujcie się z lekarzem! Ja swojego pieprzyka o ciemnogranatowym zabarwieniu badam regularnie, a niedawno zdecydowałam się na usunięcie go. Lepiej dmuchać na zimne!

We wtorek lecę na Zakynthos, nie chcę nabawić się słonecznego oparzenia i będę w miarę rozsądnie korzystać z kąpieli słonecznych ale na wszelki wypadek zaopatrzyłam kosmetyczkę w maść witaminową i kremy z D-Panthenolem.

ZOBACZ TAKŻE

17 komentarzy

Maria 23 sierpnia, 2015 - 7:33 pm

Maść witaminowa pomogła mi nie raz 🙂

Haniaa 23 sierpnia, 2015 - 7:50 pm

Ja najczęściej stosuję okłady z lodu, ale ostatnio kupiłam w aptece żel chłodzący SOPOT SUN z Ziaji. Zawiera 3% D-panthenolu, alantoinę i wapń. Po każdym korzystaniu z kąpieli słonecznej nakładam ten żel, a potem jeszcze na noc i rano nie ma śladu po czerwonej skórze 😉

Kasia w San Francisco 23 sierpnia, 2015 - 8:09 pm

Ja sie kiedys tak spalilam w Tajlandii, ze przez rok mialam slady. Od tej pory uzywam filtra i dawkuje slonce. Polecam jogurt i zimny prysznic zaraz po zauwazeniu czerwonych sladow.

Anonim 23 sierpnia, 2015 - 9:38 pm

Najlepiej się nie opalać w ogóle.

Anonim 23 sierpnia, 2015 - 10:59 pm

W tym roku się poparzyłam w górach na ręce tak mocno że wystąpił bardzo duży obrzęk (ręka mi spuchła dwukrtonie) i pojawiły się bąble. Pomogły mi okłady z sody oczyszczonej polecone przez panią kierownik apteki.

Justyna 24 sierpnia, 2015 - 12:22 am

Kremy z filtrem i panthenol to must have każdego wakacyjnego wyjazdu!

Karola Franieczek 24 sierpnia, 2015 - 8:16 am

Babcine rady zawsze w cenie, choć mi najwygodniej mieć przy sobie coś z D-Pantenolem. Pomaga. Piszesz o lodzie, owszem przyniesie ulgę, ale to niemały szok dla spieczonej skóry. Ja osobiście nie jestem w stanie wytrzymać takich okładów, ale bardzo dobrze sprawdzają się okłady z zimnej wody. Wystarczy namoczyć czystą, miękką (żeby nie raziła skóry) ściereczkę, czy ręcznik i przyłożyć do spieczonego ciała.

justekmakemesmile 24 sierpnia, 2015 - 8:48 am

Tak się przyzwyczaiłam do używania filtrów, że jest to dla mnie rutynowe – niczym picie wody:)

Szymon 24 sierpnia, 2015 - 9:28 am

Również wybieram się na Zakynthos we wrześniu – jaki hotel wybrałaś i z jakiego biura podróży? Poprosze o rekomendację 🙂 Szymon

zycienienabogato 24 sierpnia, 2015 - 10:00 am

Ja wolę się mnie opalić, niż za bardzo:) Dlatego uważam na słońce. Chociaż lato trwa tak krótko, że szkoda się smarować faktorami 50+:) Dla mnie ochrona na poziomie 6 to max:)

kika 24 sierpnia, 2015 - 12:58 pm

dobre rady! Kupuje d-penthanol na wyjazd

Domi 24 sierpnia, 2015 - 1:18 pm

Ja na szczęście jeszcze nigdy się nie spiekłam. Mam coś takiego, że po prostu czuję, kiedy trzeba zejść ze słońca. Poza tym filtry to podstawa:))

Alabasterfox 24 sierpnia, 2015 - 2:43 pm

Ja niestety zapomniałam podczas ostatniego pobytu na Malcie o Pantenolu i musiałam uciekać się do miejscowych aptek, a tam tylko kremy z jego domieszką – niewiele pomogły niestety, a mój partner doznał wtedy poważnego poparzenia słonecznego – do tego stopnia, że zbierał mu się płyn pod skórą – wystarczył dzień bez filtra, a zrzucał warstwy skóry przez kolejne dwa tygodnie – nie warto lekceważyć kremów z filtrami 🙁

MISIA 24 sierpnia, 2015 - 4:05 pm

nie polecam laikom maści sterydowej, jeżeli ktoś nie umie sterydów miejscowo stosować – szczególnie na twarz.

http://martuu9x.blogspot.com/ 24 sierpnia, 2015 - 5:47 pm

maść witaminowa to podstawa 🙂

iga 25 sierpnia, 2015 - 11:29 am

Podobno maść o nazwie Lucas’ Papaw Ointment z papają jest niesamowita na wszelkie uszkodzenia skóry. U nas niestety słabo dostępna.

Anonim 25 sierpnia, 2015 - 9:17 pm

Ze względu na skutki uboczne sterydy stosowałabym tylko w ostateczności, gdy naprawdę wszystko inne zawiedzie 🙂

Comments are closed.