Kolejny wpis gościnny i kolejny facet na blogu. Felipe, gość który śmiesznie i głośno gada. Irytujące, ale czasem daje rade tego słuchać. Ma dla Was kilka porad i wskazówek w związku z pracą w korporacji. Jak przetrwać i nie zwariować?[hr style=”dotted”]
Korpo jest jak kasyno. Nieważne jak ułoży się wasza ścieżka, kariera lub wyścig (tych małych, szarych zwierzątek) to i tak korporacja wygra: „Dziękujemy za wkład pracy i zaangażowanie, ale sytuacja firmy zmusiła nas do ….” – bla, bla, bla…
No dobrze o co chodzi i po co to wszystko?
Chciałem się podzielić kilkoma spostrzeżeniami na temat tego, jak przetrwać w korpo i na koniec dnia nie być przegranym.
1. Każdy, nawet „najgrubszy” i wpływowy prezes, to człowiek. Patrzcie na jego potrzeby i sytuację, w której się znajduję. Przede wszystkim, nie bójcie się spojrzeć pod przykrywkę władzy i stanowiska. Czasem to istotnie wpływa na zrozumienie tego, jak postępuje i kieruje firmą.
2. Korpo zawsze wygrywa. W związku z tym nie traktujcie swojej pracy zbyt dosłownie. Zaangażowanie – tak! Nadgorliwość i gonitwa – nie! Musicie mieć dystans do tego, co tam się dzieje, bo to wasza praca, a nie wasze życie.
3. Jak mogą to Cię podjebią. Nie ma złudzeń – każdy pracuje na swój rachunek i gdy w projekcie robi się bardzo gorąco, Twoje nazwisko może pojawić się przy okazji czegoś, co nie zostało zrobione (spokojnie, najpierw na fajku zostaniesz poklepany po plecach: „ jest ok, dzięki mordo, bez Ciebie by się nie udało).
4. Blokuj kompa (windows+L lub ctr+alt+del). Tego nie trzeba tłumaczyć. No, chyba, że lubisz Biebera na tapecie lub odpisywanie na głupie maile: „ serio stawiasz dziś browar? Swędzą Cię uda?”
5. Zanim kogoś opieprzysz na mailu powiedz mu to wprost, np.: „Słuchaj, siedzimy w tym razem. Prosiłem, umawialiśmy się na coś, a Ty się nie wywiązujesz. Nie chcę problemów, więc przychodzę do Ciebie. Rozwiążmy sprawę, by nie mieszać w to przełożonych”. Nie działa? No cóż… Robisz więc swoje i piszesz zjebę, ale wiesz, że chciałeś/łaś inaczej.
6. Nie odpisuj na maile po 18. Pracę można optymalizować i jak jesteś dobry, to się wyrobisz. Zostajesz po godzinach – ok, ale nie pokazuj tego całemu światu! Poza tym, jak napiszesz do klienta raz po godzinie 18:00, to już zawsze będzie od Ciebie oczekiwał dostępności po godzinach pracy.
7. Szanuj się. To akurat zawsze i wszędzie. Jesteś w pracy na danym stanowisku, bo zasłużyłaś/łeś na to! Masz umiejętności i kompetencje. Jeśli nie zaczniesz od siebie, ludzie nie nabiorą do Ciebie szacunku. Nie dajmy się obrażać, marnować naszego czasu, wmawiać nam coś, czego nie ma, wrabiać w projekty, czy naginać nasze możliwości. To nie jest proste, ale szanujemy się! I tyle.
8. Pamiętaj o swojej wartości – to też element szacunku. Nie da się czegoś zrobić? Eee tam! Zawsze się da! Walcz, pytaj, kombinuj, czytaj, skoncentruj się! Możesz popełniać błędy, ale działaj!
Bądź sobą. Ja np. jestem nieuważny i nie ukrywam tego w pracy. Znam swoją słabość i proszę o pomoc, równocześnie rozwijając i pokazując dobre cechy.
Pamiętaj, że Twoje życie nie toczy się za oknami szklanego budynku. Tak naprawdę toczy się ono w domu – wśród rodziny, znajomych, mężów, żon itp.
PS A Wy o której dziś wyszliście z pracy?
65 komentarzy
bardzo zgadzam się z punktem nr 5. Bardzo.
Eliza świetny pomysł z tymi tekstami gościnnymi. Miła odmiana, ciekawe tematy. Chcemy więcej 🙂
Coraz więcej facetów na blogu. To mi się podoba 😀 😀 😀
Mnie też 😀
Eliza, skąd robiłaś te zdjęcia? Widok piękny
Z pokoju w Marriocie 🙂
A Łukasz jeszcze coś napisze?
Kim jest Łukasz?
pewnie chłopak fashionelki
Przecież ona ma męża O.o
Mam znajomą, która od 2 lat pracuje w korporacji. Nie mam z nią kontaktu od 3 miesięcy, cały dzień siedzi w pracy, do domu wraca po 21. Żyje tą pracą. To jest chore.
Ja też pracuje w korpo, ale nie ma szans, żebym została dłużej niż 8h w pracy (no chyba, że są płatne nadgodziny). Choćby się waliło i paliło o 17 wylogowuję się i wychodzę do domu.
Są korporacje gdzie pracownik ma pracy na 2h dziennie, a resztę siedzi na necie a są takie gdzie siedzisz po 14 i nie wyrabiasz… Sama gdy miałam mało pracy wychodziłam nawet przed czasem, ale były też lata, gdy siedziałam po 16h dziennie (nadgodziny bezpłatnie) i cieszyłam się, że mam super dynamiczną pracę w której się uczę i rozwijam. Kiedy przestało mi to odpowiadać po prostu rozstałam się z korpo i pracuję teraz na własny rachunek i na własnych zasadach 🙂 Ja wierze w prostą zasadę: jak coś mi nie pasuje, zmieniam to i tego życzę wszystkim którzy w korpo są niezadowoleni lub nieszczęśliwi 🙂
czyżby Kominek?
ja nie widzę podobieństwa
Kominek dający rady na temat pracy w korpo – fascynujące….
Świadomość, że to tylko praca, a życie dzieje się poza nią jest bardzo ważna. Niestety większość zmienia swoje priorytety i pnie się do góry zaniedbując wszystko inne wokół ;/
Racja, nic nie toczy się za oknami szklanego budynku, ale czasem przychodzi taki moment, kiedy praca przedostaje się do życia domowego. Jesteśmy zdenerwowani, trochę zestresowani… Normalne, ale fajne jest, kiedy można się tym podzielić z ukochaną osobą pisząc sms i jeszcze lepiej, kiedy nasza ukochana osoba staje się naszym „kręgosłupem”, po cichu w jednym czy dwóch smsach potrafi dać nam ogromne wsparcie i siłę do stawienia czoła całemu światu 😉
PS. gościnne wpisy są fantastyczne 😉
Dodałbym jeszcze jeden punkt. Nie zaprzyjaźniaj się ze współpracownikami. Nigdy
Tu się nie zgodzę. Z własnego doświadczenia oraz doświadczenia osoby mi bliskiej wiem, że warto nawiązywać przyjaźnie (wiadomo, że zawsze ostrożnie). Z tego względu, że w korporacjach stosuje się metodę polecania do pracy takie przyjaźnie prosperują na przyszłość 🙂
Znajomości, kontakty – tak. Przyjaźnie – nigdy. W pracy, szczególnie w korpo, nie istnieje coś takiego jak przyjaźń.
Ja mam bardzo wielu przyjaciół z korporacji… i nigdy mi to nie zaszkodziło w mojej 7 letniej karierze 🙂
To zależy o jakiej korpo mowa. Są toksyczne korpo, które wciągają naprawdę głęboko. Ja przeszłam prawie pranie mózgu. TEraz pracuje w niewielkiej, panuje normalna, niekorporacyjna atmosfera i zasady i jest ok.
Eliza piękne są te zdjęcia, a pomysł z takimi wpisami uważam za fantastyczny
Nie tylko w korpo tak jest. Ja jestem nauczycielką w przedszkolu prywatnym i też różne rzeczy się dzieją. Najlepiej jakby każdy rodzic miał mój numer telefonu (oczywiście prywatny bo służbowego właścicielka nie zapewni) i mógł dzwonić z byle powodu np. czy moje dziecko zjadło dziś zupkę? a czy zrobiło kupkę? Potrzebuję czegoś? znajdź możliwie najtaniej i weź fakturę nawet gdyby kosztowało to 6,59zł. Oczywiście na takie zakupy możesz iść jak już wyrobisz swoje 8 godzin. szkoda gadać
Pracuję w prywatnym przedszkolu i mam taką samą sytuację….niestety ,ale u prywaciarzy to jest częsty przypadek- brak szacunku, wyzyski i to co mówi rodzic jest najważniejsze. Masakra!
ja do niedawna pracowałam w firmie, która z wierzchu wydawała się przepełniona przyjacielsko/rodzinną atmosferą, ale w środku to było bagno, które wciągało mnie coraz głębiej. odeszłam z firmy po 2 latach i nagle okazało się, że:
– nie mam przyjaciół,
– moje zdrowie jest w opłakanym stanie,
– zaczęła mi wracać depresja.
musiałam na nowo odkrywać swoje zainteresowania, nauczyć się dysponować wolnym czasem DLA SIEBIE, a nie DLA FIRMY.
Mam nadzieje, że jest juz lepiej w każdym z tych trzech punktów?
Jakimś cudem udało mi się przetrwać w korpo 2 lata (i nadal tam pracuję) i mogę potwierdzić – wszystkie punkty się zgadzają. Choć oczywiście trochę czasu zajęło mi wyciągnięcie podobnych wniosków, ale człowiek uczy się na błędach 🙂
to wszystko prawda, praca w korpo mnie wykańczała, uciekłam z mordoru jak najszybciej mogłam. Nigdy więcej…
Dobre rady, zwłaszcza ta dotycząca blokowania kompa. W mojej korpo czasem koledzy sobie robią głupie dowcipy 🙂
Zgadzam się z większością tych punktów. Jeszcze bym dodała żeby umieć zachować zdrowy dystans ze współpracownikami (zwłaszcza jeśli się jest szefem) bo jak raz się pozwoli przekroczyć pewną granicę to potem trudno to zmienić. No i jeszcze coś oczywistego – trzeba mieć dobre relacje z szefem ale nie znaczy to że trzeba mu włazić w tyłek. Nie lubię w korporacji tych wszystkich plotek i intryg i radzę się trzymać z daleka. Zgadzam się całkowicie z punktem 2. – rodzina i przyjaciele na pierwszym miejscu. Niestety wielkie korporacje bardzo lubią ludzi, którzy się całkowicie poświęcają pracy i takie osoby mają często awans szybciej (zwłaszcza jeśli nie mają żony/męża i dzieci)
punktualnie 16.45!:D
brawo, robisz to dobrze 😀
Ja o 15.45 staram się robić już porządek na biurku 😀 i pierwsza stoję pod drzwiami 😉 aleeee nie pracuję w korpo 😉
Mnie wkurza jak wracam po urlopie a mój open space cały w taśmie klejącej. Dwa razy tak już miałam
Filip z Twoim wpisem zgadzam się w 1000%. Podpisuję się pod każdym punktem obiema rękami
Dzięki 🙂
Wiele lat przepracowałam w korporacji (nawet w dwóch) i zgadzam się z tymi punktami w 100 procentach.
Pomysle o tym jutro zaczynajac od 8 ten pieprz0ny wyscig szczurow!
nr 5 i 6. ZDecydowanie się zgadzam
Ja od 7 dzisiaj i zamiast o 15 wyszłam o 16:45 :/
ja podobnie niestety
Po dyżurze w szpitalu wyszłam dopiero o 7:00 😉
NIESTETY 19:00!
Wiem strasznie, już z tym na szczęście kończę!
A to wcale nie korporacja, a moje stanowisko to Kierownik Biura pracujący z Zarządem firmy.
Ja skończyłem o 17.00. Organizacja czasu jest kluczem. Nie opierdzielam się, nie siedzę na facebooku tylko robię swoje. O 17 jestem gotowy do wyjścia.
Szkoda tylko, że w większości przypadków późne wychodzenie nie wynika z opierdzielania się tylko np. z tego że o 16:55 szef przynosi robotę na już, wciąż trwa spotkanie które powinno dawno się skończyć itp
Podoba mi sie, wszystko prawda – tylko czasem trudno zastosowac:) Najbardziej podoba mi sie podpunkt szanujmy sie:)
Nie ma to jak praca na własny rachunek. To prawda, że często pracuje się prawie 24 godziny na dobę, ale robi się to dla SIEBIE (i ZUS-u rzecz jasna).
Miałem przyjemność liznąć kiedyś trochę pracy korporacji i nie wspominam tego źle. Trzeba mieć też pozytywne podejście do życia, by nie dać się zwariować.
Ale własna firma to zupełnie, zupełnie co innego. Nie każdy będzie tu pasował, ale jeśli męczysz się pracując u kogoś, pomyśl właśnie o takiej zmianie 🙂
Miałam okazję pracować w Korpo… Nie jest łatwo, ale mimo obietnic rodzinnej atmosfery i cudowności pracy w takowym miejscu, da się żyć. Problem polega na tym, że korporacja, to nie miejsce dla każdego. Są ludzie, którzy się w niej doskonale odnajdują, ale właśnie… jest pewne ale. Najczęściej to ludzie nakręceni na karierę, często single, którzy żyją właśnie pracą. Mimo to, mimo tego że nie wytrzymałam w korpo tyle, ile chciałam, to właśnie praca tam dała mi najlepszy start i nauczyła oddzielać życie prytwatne od pracy. Zawsze będę mile wspominać pracę w korpo, i szczerze powiedziawszy warto polecić ją każdemu, kto ma wysokie zamiary i chęci, ale do końca nie wie, jak to wygląda i z czym się je…
Dużo zależy od szefa i tego jakie on ma podejście do pracy. Jeżeli jest fair to nie będzie chciał nadgodzin i smutnych min swoich pracowników.
nigdy nie pracowałam w korporacji i jakoś nie widzę się w takim miejscu, ale kto wie co życie przyniesie… takie rady na pewno nie zaszkodzą 😉
Ja bym chciała zobaczyć jak się pracuje w korporacji. Może mnie życie kiedyś zaskoczy?
Ja pracuję w korpo i fakt, te wszystkie historie nie są z palca wyssane… ale ja mam pozytywne podejście, pracuje po to żeby zyc a nie zyje po to żeby pracować, robie swoje, wychodzę zawsze punkt 16:30, są dni kiedy jestem „zuzyta na maxa” no ale to raczej będzie w każdej pracy… faktem jest również to, ze chciałabym na swoje, ale mam dopiero 22 lata i zycie przede mną a zawsze jakies doświadczenie ;)))
ja pracuję w korpo od 8 lat i zaskoczę Was, ale pracuję od 7:00 do 15:00 ( nie, nie sprzątam, mam stanowisko specjalistyczne 🙂 ). Biorę udział w wielu projektach, zarówno na szczeblu lokalnym jak i międzynarodowym, bywa gorąco, stresująco, ale są i dobre strony. W domu zdarza mi się pracować ale to nie jest jakiś standard. Raczej moje widzimisię.
Szef – człowiek, rozumie, że mamy życie, rodziny. Jak coś mam do załatwienia to mogę sobie zorganizować dniówkę pod siebie. Gdy mój Tato zachorował na nowotwór porozmawiałam z dyrektorem, który podsumował to tak: „gdy firma potrzebowała Pani nas nie zawiodła, teraz my będziemy dla Pani, proszę robić co słuszne, czas pracy organizować, tak żeby było Pani wygodnie, mam nadzieję, że Pani Tato wyzdrowieje”. Powiem, że mnie bardzo mile zaskoczyła ta rozmowa. Niestety Tato nie wydobrzał, ale prawie wszyscy koledzy, łącznie z dyrektorem wspierali mnie i nawet przyszli na pogrzeb. Morał? Miejsce pracy tworzą ludzie a mój przykład daje nadzieję, że istnieją korporacje, które szanują człowieka.
Ja już zapomniałam co to brak nadgodzin 🙁
Zgadzam się ze wszystkimi punktami. Filipe wie o czym mówi
„Szef nie zawsze ma rację, ale zawsze jest szefem” 😉
coś bardzo na czasie. wczoraj czekałam na dworze przez półtorej godziny (praca taka, że czekam na szefową z grupą dziewczyn a potem jedziemy sprzatać domki). Byłam tam o 9.15. o 10:45 zaczęłam iśc w strone domu wkurwiona i gotowa rzucić prace. Szefowa ma do mnie pretensje ze poszlam.. Aha. warto dodać że za stanie ani dojazd nie mam płacone..
zaczynam od 8-9, powroty różnie czasem nawet po północy, ale nigdy przed 18 : )
Właśnie trzeba się szanować, niezależnie od miejsca, trzeba rozsądnie podchodzić do pracy. Nie emocjonalnie, nie nerwowo. Na ludzie, nawet w korpo.
A jeśli nie można przetrwać w korpo, to zmienić korpo, czy uciec? 🙂 Wolne duchy raczej wybierają to drugie.
Nie tylko w dużej korpo, ale też w mniejszych firmach, nie ma co szukać przyjaźni. Prędzej, czy później znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wykorzystać nasze dobre intencje. Zachowanie dystansu wskazane, od razu wtedy człowiek zdrowszy. 🙂
zgadzam się w 100% z tymi radami, dzięki nim można w spokoju (o ile się da w spokoju) przetrwać w korpo
Ja uważam, że jak kto sobie pościeli, tak się wyśpi. Tez pracuję w korpo, ale jest naprawdę ok, ludzie spoko, nie trzeba robić nadgodzin, wychodzę codziennie o 16:00. Nigdy nie pracuje w domu ani o pracy nie myślę. Jestem pracownikiem najemnym. Jestem odpowiedzialna za część procesu a nie za cały biznes i za to co robię firma mi płaci, a nie za zaharowywanie się do cna. Tyrać jak wół warto gdy firma płaci straszne kokosy, albo gdy to nasz własny biznes. Dlatego szkoda mi moich koleżanek, które potulnie siedzą do 19:00 w pracy, bo nie mają śmiałości zapytać kandydata czy nie znalazłby 15 minut na rozmowę do godziny 16;00 albo np następnego dnia rano (pracujemy w rekrutacji). Całe dnie w pracy spędzone i dziwią się, że nie mają kiedy poznać jakiegoś faceta.
Comments are closed.