Dziś napiszę Wam o magicznym miejscu, w którym spędziliśmy ostatnie dwa dni. To kompleks 20 domków na tratwach usytuowanych na jeziorze Cheow Lan. Można się tam dostać motorówką, a przejażdżka do najbliższej miejscowości trwa półtorej godziny. Nie ma tam zasięgu, a prąd pochodzi z generatora.
Droga do osady wiedzie przez bajeczną okolicę. Widoki zapierają dech.
Po półtorej godziny wyłania się przed nami niewielka osada.
Oferty noclegowej tego miejsca nie znajdziecie na booking.com – zwykle zatrzymują się tam tubylcy i pojedynczy turyści, którzy jakimś cudem dowiedzieli się o osadzie. Piotrek z The Boat Trip usłyszał o tym miejscu zupełnie przypadkiem. Zachwycony postanowił dodać je do planu zwiedzania Tajlandii. I dobrze!!!
Na stałe mieszka tam ok. 7 osób. Ci ludzie dbają o gości, przygotowują dla nich pokoje i posiłki. Wszystko, co serwują, muszą wcześniej przywieźć ze stałego lądu. Tajskie dania, które nam przygotowywali, były przepyszne, co zresztą można było wywnioskować, patrząc na nasze puste talerze.
Życie płynie tu bardzo leniwie, a jej rytm wyznaczają godziny posiłków. Jest śniadanie, lunch i kolacja. Pomiędzy posiłkami można kąpać się w jeziorze, skakać z trampoliny czy pomostu i pływać kajakiem. To idealne miejsce na chill i okazja do obcowania z przyrodą.
Zastanawiacie się pewnie, jak z toaletą i prysznicem. To wszystko tu jest! Nie są to komfortowe warunki, ale kaman, czy ktoś naprawdę spodziewa się luksusów w takim miejscu? Zresztą cudownie było brać prysznic w ciepłym monsunowym deszczu.
Tworzyliśmy tu bezcenne wspomnienia, doświadczaliśmy rzeczy, które nie są normalnie dostępne.
Pokoje wyglądały tak. Z okna rozpościerał się przepiękny widok na jezioro i dżunglę, a materace były bardzo wygodne i ogromne. Spokojnie mogłyby pomieścić się tam 4 osoby. Czego chcieć więcej?
Największe wrażenie zrobiła na mnie nocna wycieczka kajakami. Wypłynęliśmy kilkaset metrów od naszej osady, podziwialiśmy bujną roślinność oświetloną przez księżyc, wsłuchiwaliśmy się w odgłosy wydawane przez dzikie zwierzęta i liczyliśmy gwiazdy. To było magiczne doświadczenie!
Cudownie było obcować z tubylcami – poznawać ich kulturę, jeść ich lokalne przysmaki i podziwiać okolicę. Dzięki The Boat Trip znowu dane nam było zobaczyć prawdziwą Tajlandię.
12 komentarzy
Eliza, nadrabiam właśnie Twoje posty bo jakis czas tu nie zaglądałam i w dwóch postach gdzies niżej przeczytałam ” to co sie dzieje w Bangkoku zostaje w Bangkoku”. CO TAKIEGO SJE TAM DZIEJE ? Błagam, odpowiedz, jestem zafascynowana Twoimi opisami miejsc, ktore zobaczyłaś i strasznie mnie ciekawi czemu nie chcesz nam uchylić rąbka tajemnicy 🙂
Czym się poruszacie po Tajlandii? Samochodem?
Miejsce iście bajkowe, jestem po wielkim wrażeniem tych zdjęć *.*
Cudnie. Zazdroszczę przygody ?
Kluczowe pytanie: CZY SĄ TAM PAJĄKI? 😉
Super macie to zorganizowane, piękne miejsca <3
Fashionelko nie zapomnij o Stasiu. W nas siła. Zostało juz tak nie wiele czasu…pomagasz psiakom, informujesz o pseudohodowlach itp nie zapomnij o tym maleńkim chłopczyku. Bardzo proszę o maleńki wpis dotyczący jego choroby i formie pomocy. Wierzę, że Twoje czytelniczki pomogą!
wow pięknie <3
tez tam bylam, suuuper miejsce 🙂
Dobre miejsce by uzyskać pozytywną energię! To jest to, co lubię 😉
Czy woda jest ciepła? Bo wygląda na taką ciemną, groźną…
hej, czy możesz mi podpowiedzieć w jaki sposób zarezerwować tam nocleg? z góry dzięki, pozdrawiam
Comments are closed.