Kategoria książki jest mocno zaniedbana, czas ją odkurzyć i trochę rozruszać. Dziś recenzja książki Wybrani, która jest pierwszą częścią bestsellerowej sagi. Jestem więcej niż pewna, że książka odniesie spektakularny sukces. Prawa do jej wydania do tej pory zostały sprzedane do 18 krajów! A wiecie kto jest za to odpowiedzialny? – M.in brytyjska redaktorka Wybranych, która odkryła również autorkę kultowego Zmierzchu.
Książka jest niezwykle wciągająca, przeczytałam ją podczas jednego wieczoru. Jeszcze nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło 🙂
Ale zacznijmy od początku. Książka opowiada o szesnastoletniej Allie. Nastolatka znajduje się na życiowym zakręcie. Jej ukochany brat zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, rodzice wciąż się kłócą, a ona sama wpada w coraz to nowe tarapaty, które za każdym razem kończą się aresztowaniem. Rodzice Allie nie potrafią sobie z nią poradzić i podejmują decyzję o wysłaniu jej do elitarnej szkoły z internatem. Nie ma znaczenia to, że aktualnie trwają wakacje. Serio, nie ma chyba gorszej rzeczy niż zostać wysłanym do szkoły z internatem i to jeszcze w wakacje… Praktycznie z dnia na dzień, Allie musiała pożegnać się z przyjaciółmi i jechać do zupełnie obcego miejsca, pełnego obcych ludzi.
Po kilku dniach ukazuje się, że Akademia Cimmeria, wcale nie jest takim strasznym miejscem. Dyrektorka szkoły prosi by mówić do niej po imieniu i przychodzić z każdym nawet najmniejszym problemem, wszyscy są dla niej mili, szkoła zafundowała jej pełna wyprawkę (łącznie z ciuchami) i wygląda na to, że Jo jest świetnym materiałem na przyjaciółkę. W szkole co prawda jest sporo nauki, a sztywny regulamin daje o sobie znaki, ale generalnie Allie jest zadowolona. Nie brakuje też przystojniaków, Carter i Sylvain praktycznie walczą o jej względy.
Po kilku tygodniach w szkole zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Niektórzy uczniowie zostają ranni z niewyjaśnionych przyczyn, inni dziwnie się zachowują. Gdy podczas balu wybucha pożar, a jej koleżanka ginie z powodu poderżniętego gardła Allie zdaje sobie sprawę, że pod tym wszystkim kryje się jakaś tajemnica. Nastolatka zaczyna intensywnie się zastanawiać co właściwie robi w elitarnej szkole, gdzie wszyscy albo są wybitnymi uczniami, albo mają bardzo wpływowych rodziców. Dziewczyna ostatnimi czasy w szkole radziła sobie fatalnie, a jej rodzice są zwykłymi urzędnikami. Jaką tajemnicę kryje historia jej rodziny? Kim tak naprawdę jest i co dzieje się za murami jej szkoły?
Zachęcam po sięgnięcia po tę pozycję. Trzyma w napięciu i praktycznie nie można się od niej oderwać. Z niecierpliwością czekam na kolejne części Sagi. Tymczasem zapraszam Was do wzięcia udziału w konkursie.
KONKURS
Zadania konkursowe są dwa. Wy wybieracie które bardziej wam pasuje. Jeśli ktoś jest nadgorliwy może zrobić oba zadania, ma wtedy większą szansę na wygraną.
Stwórzcie stylizacje inspirując się mundurkami Akademii Cimmeria (biel, czerń, granat) i wyślijcie ją na [email protected]
– Autorki dwóch najlepszych stylizacji otrzymają bony o wartości 150zł do zrealizowania w H&M
– Autorki trzech stylizacji otrzymają książki Wybrani
LUB
Odpowiedzcie w komentarzu pod spodem na pytanie „Wyobraź sobie, że w Twoim otoczeniu wszyscy kłamią i knują intrygi. Jakiej osobie byłabyś w stanie zaufać bezgranicznie”
– Autor najciekawszej odpowiedzi otrzyma bon o wartości 150zł do zrealizowania w H&M
– Trzy autorki kolejnych ciekawych komentarzy otrzymają książki Wybrani
Konkurs trwa od 23.03.2013 do 27.03.2013
Powodzenia!
WYNIKI
Wow otrzymałam od was ponad 140 komentarzy i ok 80 stylizacji! Liczba zwycięzców jest niestety ograniczona, poniżej nagrodzone, konkursowe prace. Na dane teleadresowe zwycięzców czekam do 4.04.2013 pod adresem [email protected] 🙂
Stylizacje
1. Pierwsze miejsce i bon o wartosc 150zł otrzymuje Dominika Banaszak (domiba@*****)
2. Drugie miejsce i bon o wartości 150zł otrzymuje Ewelina Sławińska (ewelina.slawinska@****
Książki otrzymują
1. Olga Ruszkowska (hip-ola@****)
2. Milena Stopczyńska (milka823****)
3. Karolina Wantuch (karolina.wantuch@***)
Bon o wartości 150zł otrzymuje Julia (yuliaaaa@***)
Moja odpowiedź może wydawać się nie na temat. Postaram się jednak Was przekonać, że w przedstawionej sytuacji, powinniśmy nie szukać osoby, której możemy zaufać, a raczej powinniśmy skoncentrować się na INFORMACJACH. Ufajmy informacjom, nie ludziom. Obecnie coraz częściej zdarza się, że bezgranicznie ufamy drugiej osobie, opierając na niej całe swoje życie. Dana osoba staje się dla nas filarem. Niestety, zdarza się, że filar okazuje się nietrwałą konstrukcją i wówczas upada cały nasz świat. Bardziej ufamy temu, co do nas mówi, czy pisze drugi człowiek,temu, co komunikują nam inni ludzie, a mniej wysiłku wkładamy w to, aby samodzielnie, z posiadanych przez nas informacji wyciągać dobre wnioski i myśleć. Bardziej wierzymy zaufanemu bądź wzbudzającemu nasze zaufanie człowiekowi niż logice informacji i twardym danym. Uwodzą nas emocje. Zbyt często jesteśmy zbyt leniwi i wygodniej nam przyjąć gotową, podaną na tacy argumentację, tymczasem powinniśmy nauczyć się samodzielnie analizować sprawy, zdarzenia, sytuacje… Podsumowując, generalnie- w sytuacji, kiedy wszyscy kłamią i manipulują, powinniśmy ufać tylko sobie, a konkretnie- swojemu rozumowi, analizie i logicznemu myśleniu.
Książki otrzymują
1. Aga (aga.kuchcinska@***)
2. 4premiere (seena@***)Wybieram kategorię drugą: generalnie cieżko zaufać komuś jesli z założenia wiemy,że knuje intrygi i kłamie, choc wokół nas, w otoczeniu często sa takie osoby i musimy radzić sobie w czasem bardziej lub mniej fatalnych warunkach. Czujemy się sfrustrowani, zdołowani i w dziwnych menadrach bezradności, bo nikt wokół nas nie jest wybrańcem naszej duszy. Więc kto mógłby nam pomóc?
Rodzina, ta jest opoką i wartościa bezcenną, to nie karta MAstercard, ktoś bliski z tych samych korzeni nie może być na wskroś zakłamany i wobec nas nieczuły, tu kryje się rozwiązanie przynajmniej dla mnie:)
3. Agata (agawnuczek@***)
Zawsze był przy mnie, gdy łzy skrzyły mi się w wielkich zielonych ślepiach niczym mróz. Towarzyszył mi w podróżach trójkołowcem po żwirze w gospodarstwie babci, zbierał do pudełka wszystkie moje kropelki łez ze szczęścia i smutku, kiedy hormony dawały o sobie znać, powierzałam mu przez całe życie wszystkie swoje tajemnice! Do lasu, jako trzyletnia ‚reprezentelka clubu zwieząd’ zawsze ze mną chodził, a w ‚clubie’ raz był doradcą finansowym (no co! Grosze od babci też ktoś musi liczyć!) raz po raz był fundatorem, potem jeszcze stażystą, a awansował na szefa (!) jakoś po moim 6 roku życia jak poszłam do przedszkola, był nauczycielem, sprawdzał moje sprawdziany i zawsze dostawałam szóstki (tradycyjnie, czerwony pasek pod koniec dnia szkolnego). Jakoś jak miałam z dwanaście lat to był moją ‚psiapsiułką’. Proste, nie? Zaczęłam się ubierać ‚punkowo’. Pierwsze sympatie to było coś! Rzeka, normalnie rzeka łez (teraz to ze ze śmiechu, jak wsadzam nos w album). I jak do tej pory, od nikogo nie usłyszałam, że Pluszak Śpioszek mnie obgadywał! To się nazywa przyjaciel!
Gratuluje!
167 komentarzy
Wiadomo! nikomu bym nie zaufała:) Chyba, że sobie, oczywiście:) Bo twierdzę, że najlepszym przyjacielem każdego człowieka powinien być on sam!
samej sobie! skoro wszyscy kłamią tylko ja mogę odnaleźć prawdę…
Gdybym znalazła się wśród ludzi, którzy na każdym kroku kłamią i knują intrygi, zaufała bym osobie, w której oczach widziałabym prawdę. Wiadomo- oczy są zwierciadłem duszy i myślę, że umiałabym rozpoznać czy właśnie ten człowiek jest osobą, której mogę bezgranicznie zaufać. Krótko, ale uważam, że właśnie ten sposób jest najlepszy.
Chyba ciężko było by komukolwiek zaufać i w takiej sytuacji zaufałabym z pewnością swojej intuicji i kierowałabym się rozumem.
Na chwilę obecną na pewno mojej córce. Ma dopiero 5 lat i jest jeszcze taka ” czysta „, i cieszę się bardzo, że nauczyłam Ją, że ma mi mówić zawsze prawdę, nawet jeżeli jest najgorsza. Już kilka razy udowodniła mi, że mogę Jej ufać, i moim marzeniem jest, żeby nasza ” nitka ” się nie zerwała:)
Ja zaufałabym temu który kłamie najwięcej i manipuluje najlepiej, pasowalibyśmy do siebie 😉
A serio to od zawsze uwielbiam mitomanów, z nimi zawsze jest ciekawiej i nie można się nudzić, masz pewność, że za każdym razem tę samą historię opowiedzą inaczej! 🙂
haha to prawda:)
w takim razie ufałabym tylko Bogu i samej sobie 🙂
Komu byłabym w stanie zaufać bezgranicznie? Na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba – moja mama. Dlaczego akurat Ona w sytuacji, w której nikogo nie mogę być pewna? To właśnie mama była ze mną od początku mojego życia, z Nią zamieniłam pierwsze słowa. Zawsze się Jej zwierzałam, powierzałam tajemnice i nigdy się na Niej nie zawiodłam. Co więcej, zawsze i w każdej sytuacji była dla mnie oparciem. Nawet wtedy, gdy popełniałam kolejne „błędy młodości” nie krytykowała mnie i moich wyborów, lecz starała się doradzić i pomóc. To osoba, na którą zawsze mogłam i nadal mogę liczyć i jestem przekonana, że zawsze mogę się do Niej zwrócić i nigdy mnie nie zawiedzie. Dlatego też w krytycznej sytuacji zdałabym się tylko na moją mamę.
Muszę przeczytać! A ta stylizacja to na nas czy kolaż? 😀
Kolaz tez moze byc 🙂
Spoko, dzięki, ale równe szanse? 😀
To oczywiste, że w takiej sytuacji zaufałabym tylko swojemu mężowi. Z dwóch powodów: on wie, że jako królowa ściemy, mistrzyni konfabulacji i złota medalistka w blefowaniu rozpoznam każde kłamstwo. Poza tym nie można jednocześnie kłamać i przeżywać orgazmu. Więc zafundowałabym mu chwilę prawdy i sprawa byłaby jasna:)
Jeśli wszyscy wokół kłamią i knują to nie wiem nawet czy sobie potrafiłabym zaufać, łatwo się pogubić co jest prawdą a co nie i zdecydować jakie zachowanie jest właściwe … Jednak gdy wszystko co mnie otacza jest ułudą, a ja jestem tego świadoma i uważna to myślę że jedynym i słusznym wyborem jest moja osoba.
Komu zaufałabym zawsze? Są to moje psy- nie dość, że jako zwierzęta nie potrafią kłamać, i wszelkie emocje mają na ich mordkach, to wiem, że w sytuacji zagrożenia by mnie obroniły, i nie wahałyby się skrzywdzić kogoś, kto by chciał mi coś zrobić.
Popieram! Miałam napisać to samo 🙂
Jak to nie potrafią kłamać? Pytałam się ostatnio mojego psa grzecznie, kto zeżarł parówki z mojego talerza, a futrzak z miną niewiniątka patrzył mi prosto w oczy i nie zamierzał się przyznać:)
Nie przeczytałam twojego komentarza i napisałam to samo 🙂 widzę, że dużo osób myśli tak jak ja – im bardziej poznaję ludzie tym bardziej kocham zwierzaki…
Pionierko, on na pewno był święcie przekonany, że te paróweczki są dla niego i dlatego zrobił taką głupią minę. Psy to słabi kłamcy, może i próbują nas czasem przechytrzyć, ale wystarczy jedno spojrzenie na te ich nagle skulone ciałka, wymijający wzrok i podkulony ogon, żeby wiedzieć że ktoś „zeżarł” całą zgrzewkę papieru toaletowego albo że czeka nas kąpiel 😀
Zaufałabym rodzicom i siostrze, ich jestem bardziej pewna niż siebie. Ale udawałabym, że ufam wszystkim:)
A ja zaufałabym swojej kotce! 😀 Ona nigdy nie kłamie, bo całe życie modli się do lodówki 😀 A tempo w jakim pożera swoje posiłki nie dają wątpliwości, że nie kłamała, że była głodna.
Pozdrawiam! 🙂
Zrobiłabym wszystko, żeby to inni zaufali mnie. Zdobyć zaufanie innych i dowiedzieć się więcej i poznać prawdę. Taki byłby plan:)
Wybieram kategorię drugą: generalnie cieżko zaufać komuś jesli z założenia wiemy,że knuje intrygi i kłamie, choc wokół nas, w otoczeniu często sa takie osoby i musimy radzić sobie w czasem bardziej lub mniej fatalnych warunkach. Czujemy się sfrustrowani, zdołowani i w dziwnych menadrach bezradności, bo nikt wokół nas nie jest wybrańcem naszej duszy. Więc kto mógłby nam pomóc?
Rodzina, ta jest opoką i wartościa bezcenną, to nie karta MAstercard, ktoś bliski z tych samych korzeni nie może być na wskroś zakłamany i wobec nas nieczuły, tu kryje się rozwiązanie przynajmniej dla mnie:)
A recenzją mnie zachęciłaś do przeczytania!!
Nawiązując do historii z książki, polecam serial o nieco zbliżonej tematyce:Pretty Little Liars <3
Muszę przeczytać! 🙂
skoro wszyscy wokoło mnie kłamią i knują intrygi to zaufałabym tylko sobie i swojej kobiecej intuicji, która prawdopodobnie wałczyłaby z sercem, jednak rozum by wygrał:) nie uwierzyłabym psu, kotu, najlepszemu przyjacielowi, nawet złotej rybce:)
Zawsze był przy mnie, gdy łzy skrzyły mi się w wielkich zielonych ślepiach niczym mróz. Towarzyszył mi w podróżach trójkołowcem po żwirze w gospodarstwie babci, zbierał do pudełka wszystkie moje kropelki łez ze szczęścia i smutku, kiedy hormony dawały o sobie znać, powierzałam mu przez całe życie wszystkie swoje tajemnice! Do lasu, jako trzyletnia 'reprezentelka clubu zwieząd’ zawsze ze mną chodził, a w 'clubie’ raz był doradcą finansowym (no co! Grosze od babci też ktoś musi liczyć!) raz po raz był fundatorem, potem jeszcze stażystą, a awansował na szefa (!) jakoś po moim 6 roku życia jak poszłam do przedszkola, był nauczycielem, sprawdzał moje sprawdziany i zawsze dostawałam szóstki (tradycyjnie, czerwony pasek pod koniec dnia szkolnego). Jakoś jak miałam z dwanaście lat to był moją 'psiapsiułką’. Proste, nie? Zaczęłam się ubierać 'punkowo’. Pierwsze sympatie to było coś! Rzeka, normalnie rzeka łez (teraz to ze ze śmiechu, jak wsadzam nos w album). I jak do tej pory, od nikogo nie usłyszałam, że Pluszak Śpioszek mnie obgadywał! To się nazywa przyjaciel!
Zaufałabym…sobie! To chyba najbezpieczniejsza z opcji. Sobie można bezgranicznie ufać zawsze i wszędzie. ;D
Ja z pewnością wierzyłabym najmniej godnej zaufania osobie, bo to zawsze taki człowiek okazuje się tym, który jest „podwójnym agentem”, zaskakuje wszystkich i pozostawia po sobie wielki szok i zdziwienie, a zarazem facepalm, jak nie mogliśmy się wcześniej tego domyślić 🙂
Czy na postawie tej ksiażki został nakręcony film ? Coś mi kołacze po główce ale nie jestem pewna czy we właściwym kierunku …
Nikomu nie można ufać bezgranicznie – nawet sobie samemu …
Odpowiedź na powyższe pytanie jest banalnie prosta – zaufałabym tylko mojej kotce, która zna się na ludziach, potrafi się rzucić z pazurami na tych o niemiłej osobowości i przymilać się do tych którzy mają dobre serce. 🙂
Szczerze mówiąc jakoś łatwo mi sobie to wyobrazić ..bo ostatnio właśnie wydaję mi się jakby wszyscy kłamali i byli przeciwko mnie. W takich chwilach wiem,że zaufać mogę tylko sobie. Tylko siebie mogę być na 100%pewna , tylko sobie mogę ufać bezgranicznie i tylko na sobie mogę polegać. Ale zawsze głowa do góry i damy redę przeciwstawić się wszystkiemu i wszystkim.:)
Zaufałabym mojemu psu, ponieważ im bardziej poznaję ludzi tym bardziej kocham zwierzęta.
zeby dwudziestoparo letnia kobieta, ktora zaraz wychodzi za mąż czytała takie ksiązki….troche żenujące.
Bardziej żenującym jest fakt nie czytania w ogóle.Jeśli ja ponad 30 lat czytam książki dla dzieci to jaka jestem?
Co jest złego w czytaniu? Ja czytam różne książki a i tak wchłaniam najlepiej Pottera, Zmierzch i Igrzyska Śmierci.
Aleksandra wstyd mi za takich ludzi jak Ty. Nieczytanie jest głupie, a czytanie tylko chwalić!
Zaufałabym swojej mamie – jej miłości, uczciwości i szczerości jestem w stu procentach pewna 🙂
Gdyby w moim otoczeniu wszyscy kłamali i knuli intrygi nikomu nie byłabym w stanie zaufać, bo nie można ufać komuś kto Cię bez przerwy okłamuje. Jedyny wyjątek jaki bym zrobiła – to zaufanie swojej miłości, bo uważam, że gdy ktoś Cię darzy miłością, uczuciem tak bezgranicznym i bezwarunkowym, to nie jest w stanie okłamywać osoby, którą kocha. Ja tak kocham i ja w to wierze. Kiedyś szkole uczyłam się wiersza, w którym było napisane coś takiego: „Pierwsze kłamstwo myślisz: och zażartował ktoś. Drugie kłamstwo – gorzki śmiech. Śmiechu nigdy dość. A gdy to trzecie już przestąpi Twój próg, gorzej rani Cię niż na wojnie wróg.” (nie jestem już pewna czy to dosłowny cytat – ale na pewno to ten przekaz). I tym przesłaniem kieruje się w życiu. Każdy ma prawo do błędu, ale jeśli przyłapie kogoś na kłamstwie trzy razy – osoba taka traci moje zaufanie bezpowrotnie. Uważam, że o ile pierwszy czy drugi raz to być może faktycznie przypadek, to trzecie kłamstwo jest już wykonane z jawną premedytacją. I dotyczy to przyjaciół jak i miłości, choć co do tej drugiej, to mam nadzieję, że nie zawiodę się nigdy.
A ja zaufałabym swojemu psiakowi:) Zwierzaki nie potrafią kłamać 😀
Haha dokładnie teraz czytam tą książke:) ale wymiękłam po kilkudziesięciu stronach 😛 Dla mnie stanowczo za bardzo przypomina Zmierzch…
Ale miło mi, że mamy na półkach to samo 😉
ufać można tylko sercem.
Jeśli chodzi o stylizację to ma być jedna propozycja czy może być kilka 😀 ?
Tak 🙂
Pozwolisz że zacytuję Fokusa z Paktofoniki:
„Nie ufam nikomu, kocham tylko tych co na to zasłużyli!”
Dziękuję za uwagę :))
Myślę, że w takiej sytuacji ciężko byłoby nawet zaufać samej sobie. Niestety jest tak, że człowiek bardzo często dla własnego bezpieczeństwa nie zauważa „pewnych” rzeczy lub po prostu nie chce ich zauważać i rezygnuje z poznania prawdy. Jest też wtedy podatny na opinie innych. Jednakże,to co czujesz w środku jest najważniejsze. Nie na darmo mówi się, że warto ufać swojej intuicji:)
Gdybym spotkała takie osoby byłoby na pewno trudno odnaleźć mi się w takiej sytuacji, bo teraz mam zaufanych przyjaciół. Ale jak mam sobie takie coś wyobrazić to spróbowałabym dowiedzieć się prawdy dlaczego ta osoba taka jest, kłamie i knuje intrygi. Jednej osobie, której bym zaufała bez jakich zastrzeżeń, byłby nim mój ukochany, a tylko temu, że miłość ponoć się buduję na szczerości, wytrzymałości i zaufaniu, więc nawet jakby on kłamał ja i tak bym mu bezgranicznie ufała. A całej reszcie, którą bym podejrzewała o kłamstwo by „zniknęła” z mojego życia, bo wole być sama i żyć w prawdziwe, niż mieć wielu przyjaciół którzy żyją w fałszu. Wiem, że trudno byłoby mi wymazać wspomnienia przeżyte z tymi „przyjaciółmi”, ale według mnie tak by było lepiej. W sumie już przeżyłam taką przygodę, że straciłam kilka osób bardzo mi bliskich przez cholerne KŁAMSTWA, która wymyślały. Ludzie kłamią, gdy są w sytuacji, w której nie umieją sobie poradzić i w takiej, której nie mają ochoty kontynuować o czym bardzo dobrze mówi cytat Barbary Rosiek: „Trzeba kłamać, by robić to, na co się ma ochotę.”.
Jeśli znalazłabym się w środowisku ludzi kłamiących i knujących intrygi, na początku zaufałabym sobie.
Zaufanie przychodzi z czasem i wiedzą jaką mamy na temat danej osoby nie możemy nikomu zaufać ot tak.
Świat beztroski, zły i szorstki zawsze był z nami.
Jednak od niedawna, muszę żyć z tymi gnojami.
Kłamią i manipulują,
lecz jeszcze bardziej oszukują.
Dlaczego życie nie może być proste?
Po co żyć? Lepie rzucić się pod mostem?
Tak mówią wszyscy, lepiej ich nie słuchaj,
a wszystkich kłamców po dupie podmuchaj.
Co robić kiedy nikt nie jest wierny?
Zaufaj temu, kto nigdy nie był obojętny.
Dla ciebie wszystko za młodu robili,
nie pozwól, aby ci kłamcy to wszystko zniszczyli.
Zaufaj tym ludziom, którzy z wielkim sercem,
co noc się budzili w wielkiej męce.
By ci było lepiej, nie jedli sera pleśniowego,
abyś wykształcił się na człowieka mądrego.
Mowa rzecz jasna, o rodzicach wielkich,
którzy wychowali nas na ludzi wielkich.
I nawet kiedy cały świat się zawali,
a ludzie nienawiścią będą do ciebie pajali.
Pamiętaj o tych, którzy Cię spłodzili
i na rękach co wieczór z Tobą chodzili.
To twoim rodzicom możesz zaufać
i nawet po sprzeczce nie bój się do nich zapukać
Ich ręce są dla Ciebie zawsze otwarte,
bo ich zaufanie jest tego warte.
Hahahahaah, padłam 😀
Zaufała bym wyłącznie sobie gdyż dzieląc się z kimś jakąś tajemnicą zawsze mamy obawę , że ta osoba się z nią komuś podzieli. Jeżeli chce się zachować jakiś sekret to można go powierzyć wyłącznie sobie.
W sumie ja mam podobną sytuacje.. Więc najprościej będzie odpowiedzieć na to pytanie z prawdziwego zdarzenia… Przyszły i niedoszły mąż zawiódł, ” przyjaciółka” podwójnie oszukała, rodzice z zaściankowym myśleniem także…. Jedyną istotą, która mnie nie zawiodła i dzięki temu wiem, że zawsze do końca będę jej ufać, którą znam od urodzenia, która biła mnie czym popadnie za dziecka, która zamiast cukru dosypywała mi soli do herbaty i która w nocy obcięła mi 10 cm włosów- jest moja siostra. Tak jej zawsze powierzę swoje sekrety i siebie samą, bo tylko ona w tej kryzysowej sytuacji myślała o mnie..
Bezgranicznie ufam mojej najlepszej przyjaciółce, wiem że jeżeli cokolwiek się stanei, ona będzie stać za mną murem i zrobiłaby wszystko żeby mi pomóc. Nie miałabym problemu nawet z ukrywaniem zwłok w środku nocy:)
też tak kiedyś myślałam o swojej przyjaciółce i od ponad roku nie rozmawiamy ze sobą, bo okazała się być wiedźmą.
ja zaufałabym tylko samej sobie nawet najbliższym bym nie zaufała bo nie byłabym pewna że oni też nie knują i kręcą więc wolałabym nie ryzykować i też im nie ufać ino wolałabym polegać na sobie samej.
Zaufałabym TOBIE!!!!! 🙂
Weronika to się nazywa przekupstwo 😉
hihi , że ja o tym wcześniej nie pomyślałam 😀
Naturalnie, zaufałabym moim rodzicom i tym najbliższym, których znam praktycznie od urodzenia, bo mogę być całkowicie pewna ich prawdomówności i uczciwości. Jednak w konieczności wyboru kogoś mi zupełnie nieznanego, byłabym nieufna w stosunku do tych, których wygląd i zachowanie sprawiałyby wrażenie idealnych. Czasami pozornie mili ludzie jako jedyny cel stawiają osiągnięcie własnych korzyści, nie zaś przyjaźń. Dlatego myślę, że najbardziej warci zaufania są ci, którzy nie wysuwają się na pierwszy plan, a obustronne zaufanie z naszej i ich strony przychodzi po dłuższym czasie. A żeby naprawdę poznać człowieka trzeba z nim zjeść tę przysłowiową „beczkę soli”. 🙂
Ile stylizacji można wysłać?:)
ile się chce 🙂
super ja wyslalam trzy!!!!
kocham moją mamę! <3 więc zaufałabym tylko jej.
Chyba zaufałabym Bogu … nie jestem nadgorliwie wierzącą ale dobrze było by wiedzieć , że oddajesz komuś w pewnej cześci swoje życie – idziesz do niego z troskami i czekasz na to żeby cię pokierował myślę , że to dotyczy wszystkiego w co wierzymy , w innej religii tez przecież można zawierzać swoje troski … Podejrzewam , że to zależy w jakim momencie mojego , życia by to się stało .. cały czas czekam na list z Hogwartu jakby w końcu przyszedł i musiałabym podjąć tę decyzję właśnie tak to poszłabym do Dumbledora … :p
Mojemu partnerowi,dlaczego?bo, jestem w stanie rozszyfrować każde jego usilne próby ukrycia prawdy.Ponadto bardzo dużo rozmawiamy,jego gesty,mimika są w stanie zdradzić,ze coś jest nie w porządku.Dla mnie jest on bardzo czytelny,czasem wolałabym nie zauważać tych wszystkich sygnałów jakie mi posyła jego ciało:)Znamy się bardzo dobrze,ponad 10 lat i jesteśmy jak dwa plociuchy,nie potrafimy przed sobą skrywać tajemnic.Prędzej czy później mówimy sobie,niezależnie od tego czy są to miłe tajemnice czy odwrotnie:)
ja zaufałabym mojej mamie 🙂 na niej zawsze mogę polegać, jest mi najbliższa i kocham ją najmocniej na świecie 🙂
Dokładnie ja tez tylko mamie bym zaufała, to osoba której ufam bez względu na wszystko
Takim zaufaniem darzę swojego partnera.Jemu mogę powierzyć największe tajemnice i tak też czynię.Dla mnie jest on na tyle czytelny,że każde usilne próby nie mówienia prawdy spełzają na niczym.Przekazuje mi informacje całym sobą,nie musi mówić:)Czasem jest to zabawne,kiedy chce coś ukryć przede mną,tak bardzo się stara,że niechcący wpadam na trop.Nie jest fajtłapą,a kłamie słabiutko.Wystarczy wziąć go w krzyżowy ogień pytań 🙂 i prawda sama się wylewa.No,ale my jesteśmy taką para co to się „nagadać” nie może,więc wszystko jasne.
kurcze,nie było tego komentarza,to ja się tu produkuję,proszę o wykasowanie jednego:) stylizacji nie zrobię,bo dla mnie to czarna magia,wolę podglądać z bloga:)
Elizo,ratuj,co z moim komentarzem konkursowym?mam pisać trzeci raz?bo tu jakieś dziwne rzeczy się dzieją,pojawia się i znika,hmm..
Myślę, że zaufałabym zupełnie obcej osobie, która jest poza tym wszystkim i pomogłaby mi oderwać się od rzeczywistości, nie mam pewności, że rodzina i przyjaciele, nie są w zmowie i nie knują intryg przeciwko mnie.
Zaufałabym tylko sobie, ponieważ siebie znam najbardziej. Człowiek jest na tyle skomplikowany, że nie można mieć pewności nawet co do własnej rodziny : )
Przepraszam, że tak nie w temacie ale mam pytanie: miałaś może kiedyś szpilki Jimmy Choo? Zakochałam się w tych: http://www.net-a-porter.com/product/60311 ale zastanawiam się czy będą wygodne…
Nie, nigdy nie miałam szpilek od Jimmiego
Dzięki za odpowiedź! To mega miłe, że zawsze odpowiadasz na pytania swoich czytelniczek 🙂 Pozdrawiam!
Tez mi sie marzą buty Jimmiego:)
Czy ubrania do stylizacji mają być z jakiejś konkretnej firmy, strony itp? Czy po prostu w odcireniach jakie podałać ?
Po prostu w tych kolorach 🙂
Jedyną osobą której mogłabym bezgranicznie zaufać jest moja mama. Wystarczyłoby spojrzeć jej w oczy, by ujrzeć dusze, by się przekonać, że siła matczynego uczucia i więzi jest w stanie przezwyciężyć najgorsze zło a serce nigdy nie przestanie kochać. Upływający czas nie jest w stanie tego zmienić. Świat, który stałby się światem ludzi przeklętych, ludzi którzy nie umieliby kochać, którzy patrzą na drugiego człowieka z chęcią zadania cierpienia w postaci kłamstw, knowań w imię własnej korzyści są ludźmi słabego charakteru, słabej siły, słabej cierpliwości. Moja mama do takich osób nie należy, dlatego to jej bym wierzyła.
Skoro kłamią wszyscy, to może ja sama też się oszukuję? Dlaczego miałabym ufać sobie samej? Każdemu zdarzają się momenty powiedzenia czegoś czego później żałuje czy skłamania choćby w niewinnej sytuacji. Lepiej uważać na to co się mówi i komu powierza się tajemnice. Można później bardzo się zawieść…
„Nie ufam nikomu, kocham tych kt\u00f3rzy na to zas\u0142u\u017cyli „
Ja zaufałabym tylko moim przyjaciołom i mamie. Oni nigdy w życiu mnie nie okłamali i nigdy w życiu się na nich nie „przejechałam” dlatego też ufam im bezgranicznie.
Zaufałabym tylko sobie, nikomu innemu
„Wyobraź sobie, że w Twoim otoczeniu wszyscy kłamią i knują intrygi. Jakiej osobie byłabyś w stanie zaufać bezgranicznie”
Chyba zaufałbym dziadkowi, ponieważ mój dziadek jest zawsze bardzo bezpośredni i łatwo byłoby rozpoznać gdyby faktycznie coś kręcił. Dodatkowo przydałby się jego umiejętności, ponieważ jakoś umie rozpoznać komu można zaufać a komu nie (nie wiem jak to robi, ale faktycznie prawie zawsze się sprawdza).
Jezu ufam Tobie! <3
Ciężko jest zaufać komuś, kto kłamie i knuje intrygi. Myślę, że można spróbować wejść w takie otoczenie ludzi i postarać się zrozumieć ich postępowanie. Jednak ja ufam swojemu mężowi. To chyba jedyna osoba, która jest najbliższa mojemu sercu i wiem, że mogę na nim zawsze polegać.
„M.in brytyjska redaktorka Wybranych, która odkryła również autorkę kultowego Zmierzchu.”
kultowego?! chyba wśród 13 latek…
Baby, saga jest kultowa i nie ma co do tego wątpliwości. To brzmi trochę hejtersko. To samo tyczy się Justina Biebera, ludzie sie z niego smieją, niby słuchają go tylko nastolatki, a koleś zrobił niesamowitą kariere, jest spełniony i zbija kokosy 🙂
Wiadomo, że najłatwiej hejtować i wyszydzać, ale fakty nie kłamią
Eliza, lepiej bym tego nie napisała.
Zaufałabym mojej mamie, jej zawsze moge ufac bez wzgledu na wszystko
Zaufałabym tylko sobie, mam taki dar ze zwsze wiem kiedy ktoś kłamie, wiec szybko bym wiedziała kto jest w tym zlym kregu
Samej sobie nei ufam a co dopiero komus innemu. Każdy kłamie i każdy ma swoją cenę, niestety
straszne rzecz o czlowieku napisalas
Denerwują mnie teksty w stylu „lepiej tego nie pisz” lub „chyba dla 13 latek”. Każdy ma prawo czytać co zechce i nie powinien być w związku z tym wyśmiewany.
Elizo, czy mogłabyś mi powiedzieć, czy czarna koszula jest odpowiednim strojem do pracy biurowej? Jeśli tak, jaki dół do niej dobrać? (preferowałabym spodnie) No i jakie buty?
Pozdrawiam
Świetnie sie ta książka zapowiada, jestem jej bardzo ciekawa
Uwielbiam książki tego typu, na pewno sobie kupię (a stylizacja wyslana)
Ciężko z tym zaufaniem do innych ludzi, co u mnie zauważył mój instruktor jazdy (jeździsz tak, jakbyś nikomu nie ufał, jakby każdy miał Ci krzywdę zrobić). I o ile to się sprawdza na drodze, bo dzięki temu jeżdżę bezpiecznie, to niekoniecznie zawsze sprawdza się w życiu. Głównie dlatego, że przez brak zaufania jestem nastawiony na każde zachowanie, od tego, że ktoś mnie skrzywdzi, do tego, że mnie na piedestał wyniesie.
Z drugiej strony, dzięki temu mam garstkę naprawdę świetnych przyjaciół, którym nie tylko ufam, ale jestem ich pewien.
a kiedy kolejny wpis weselny np. o wieczorze panieńskim, kawalerskie??
Na dniach 🙂
Mamie. Z moją mamą łączy mnie tak silna więź, że nikt nie byłby w staniej jej rozerwać. Mama nigdy mnie nie zawiodła w potrzebie i zawsze mogę na Nią liczyć. Jest bardzo mądrą kobietą, która wiele w życiu przeżyła. Dla mnie chce jak najlepiej, zawsze służy radą. Mam już 28lat, a wciąż, gdy podejmuję ważną życiową decyzję, zwracam się do Niej. Nie po to, by podjęła ją za mnie, ale po to, by rozmowa z Nią pomogła mi zrozumieć czego sama naprawdę chcę 🙂
Zaufałabym mojemu tacie, jemu jednemu.
Oczywiście, że samej sobie. Nikomu tak nie ufam. Wiadome ludzie pod wpływem różnych czynników robią rózne rzeczy, przez co my tracimy do nich zaufanie.
Jeżeli wszyscy kłamią i knują intrygi to nie ma najmniejszego sensu ufać nikomu, oprócz sobie. Skoro całe otoczenie blefuje to trzymając w parze z tą osobą, prędzej czy później zostaniemy wciągnięci w jej kłamstwa i staniemy się ofiarą.
Oczywiście możemy udawać, że nie wiemy nic o spisku i celowo zbliżyć się do źródła kłamstwa, w celu zdobywania dowodów i możności analizowania prawdy. „Bratanie się” z zarzewiem fałszu mogłoby być korzystne, bo bylibyśmy na bieżąco z planowanymi oszustwami tej osoby. Osobiście nie zaufałabym tej osobie, udawałabym przyjaciela by jak najdłużej czerpać korzyści z tej „przyjaźni”, a gdybym zorientowała się, że ta osoba odgadła moją taktykę, wtedy szybko przejęłabym sprawy w swoje ręce i stworzyła jednoosobową drużynę, w której czułabym się najlepiej i z którą zmierzyłabym się ze światem.
Gdy wszyscy naokoło kłamią, najpewniejszym źródłem jesteśmy my sami, bo wiemy co myślimy i co możemy uczynić, wtedy nasze zachowanie jest przewidywalne – wiemy czego się spodziewać, a czego nie, wtedy wiemy do czego jesteśmy zdolni.
Jeśli osobie to Bogu, albo mojej mamie.
Ale jeśli miałabym tak mega szczerze odpowiedzieć to byłyby to moje książki. Nigdy nie kłamią i mają dla mnie czas i ciepłe słowa. 🙂
Jak zdarzyłaby się taka sytuacja ( choć mam nadzieję że nigdy się nie zdarzy ), że wszyscy w moim otoczeniu by kłamali, najprawdopodobniej zaufałabym sobie, ponieważ samego siebie długo nie da się oszukiwać. Nawet jak człowiek się mami że jest inaczej niż pokazuje nam to rzeczywistość to prędzej czy później łuski opadną z podświadomości, która ukaże nam prawdę. Gdyby wszyscy w moim otoczeniu knuli intrygi zaufałabym samej sobie ponieważ trudno żebym sama przeciwko sobie knuła 😉 , moim kotom ponieważ są zbyt leniwe żeby knuły intrygi i co najważniejsze są to jednak dalej zwierzęta, więc nie próbowałyby zaszkodzić ręce, która je karmi i mojej Owieczce – pluszakowi, która towarzyszy mi od 5 roku życia i przez te 13 lat już wiele razy udowodniła że nigdy, ale to przenigdy się nie wygadała i wiem że mogę powierzyć jej swoje najskrytsze sekrety, a ona będzie milczała jak zaklęta.
Zaufałabym swojej kobiecej intuicji, już ona podpowiedziałaby mi co mam robić.
Gdyby wszyscy knuli intrygi, a ja miałabym komuś zaufać, to na pewno zaufałbym swojej mamie. Są chwile, że nie można ufać nawet sobie, a moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką i nie są to tylko puste frazesy 🙂
A kiedy bd wyniki konkursu ?
Gdyby wszyscy byli przeciwko mnie, oferując mi same kłamstwa, i gdybym zmuszona była wybrać kogoś, komu mogę zaufać, zapewne posłuchałabym swojej intuicji. Czyli wychodzi na to, iż najpierw zaufałabym sobie. Usiadłabym w cichym, ciemnym pomieszczeniu, wzięłabym kilka głębokich oddechów i wejrzała w głąb siebie. W wyborze osoby godnej zaufania nie kierowałabym się ani sercem, ani rozumem. Raczej duszą, bo to ona widzi wszystko. To ona jest wszystkim. Przemyślałabym każdą możliwą opcję. Powolutku. Gotowa przeanalizować wszystkie za i przeciw. Oczami swej duszy ujrzałabym to 'coś’ w kimś, komu powinnam zaufać. Gdybym właśnie wtedy dostrzegła ten jeden promyczek prawdy w konkretnej osobie, nie zastanawiałabym się długo. Po prostu zaufałabym sobie i w ten właśnie sposób odnalazłabym kogoś, komu mogę zaufać. Abyśmy byli w stanie dostrzec prawdę w kimś, musimy najpierw ujrzeć prawdę w samym sobie i bezgranicznie swej osobie zaufać. Bo to od nas samych się wszystko zaczyna. My musimy ufać sobie, aby później odnaleźć kogoś, komu będziemy mogli również zaufać. To my jesteśmy początkiem.
Jedyną osobą, którą obdarzyłabym zaufaniem w otoczeniu pełnym kłamstwa i intryg, byłaby moja mama. Wiem, że zawsze mogę na niej polegać, jest moją przyjaciółką, ale zarazem odpowiedzialnym rodzicem. Mogę śmiało powiedzieć, że ufam jej bardziej niż sobie 😉
Zaufałabym swojej przyjaciółce. To, że wszyscy knują nie oznacza jeszcze, że te kłamstwa są wymierzone przeciwko mnie. Ufam swojej przyjaciółce i myślę, że nie byłaby w stanie zachować czegoś tak… intrygującego jak intryga wyłącznie dla siebie. Myślę, że razem poknuć sobie jakaś intrygę byłoby zdecydowanie raźniej, niż snuć ją samemu ;-).
ufałabym tylko osobie która mówi lub robi coś co wcale nie jest jej na rękę, a to oznacza że chce być po prostu szczera i przede wszystkim zawsze patrzy prosto w oczy , nie unika kontaktu wzrokowego to wg mnie zawsze niesie prawdę
Zaufałabym osobie, która zwierzałaby mi się, wtedy poznałabym jej sekrety, a jeśli ona nie chciałaby bym komukolwiek powiedziała nie knułaby intryg przeciwko mnie. Jeśli ona by mi zaufała to ja też byłabym w stanie.
W sytuacjach tak krytycznych ciężko zaufać komukolwiek, gdyż 'everybody lies’, a my, ludzie, nie lubimy się zawodzić, bądź rozczarowywać. Poza tym kto skaże się na samobójstwo ufając komuś, kto na to nie zasługuje? Ja mam dwie takie osoby, którym mogę w pełni zaufać, i choć 'wszyscy kłamią i knują intrygi’ to zaryzykowałabym i zaufałabym mojemu najwspanialszemu chłopakowi, który w każdej sytuacji potrafi powiedzieć mi prawdę oraz mojej przyjaciółce, dla której szczerość to podstawa.
Zaufałabym sercu, a dokładnie rytmowi mego serca, które pomaga mi w najwazniejszych momentach mojego życia. Oczywiscie kontaktuje się Ono z rozumkiem ( jak to Kubuś Puchatek mowi – „miś o małym rozumku, tak ja” człowiek o małym rozumku”). Serce i rozumek razem tworzą doskonały duet we współczenym świecie. Grunt to wierzyć w siebie i ufać sobie! A jeśli wierze sobie, to serce i rozum pomogą mi odszukać przyjaciół, którym w pełni będe mogła zaufać. Ważne jednak, to patrzeć na wnętrze człowieka, anie na jego zewnętrzność 🙂
buziale :*
Zaufałabym osobie, którą widzę codziennie w lustrze:)
Pozdrawiam!
Jest jedna osoba, której ufam bezgranicznie. Jest nią moja babcia. Ona zawsze przedkłada czyjeś szczęście nad swoje. Jestem pewna, że nigdy by mnie nie okłamała, nawet dla mojego dobra. Prawda leje się jej z oczu. Pozdrawiam moją kochaną babcię <3
Zaufałabym Pinokiowi 🙂 Wiedziałabym kiedy kłaamie 😀
Chciałam wziąć udział, ale ta odpowiedź jest tak perfekcyjna…
trzymać się zasady broń PANIE BOŻE od przyjaciół a z wrogami sobie jakoś poradzę 🙂
Tym razem w terminie 🙂
Wysłałam swoją propozycję kolażu, ale jeśli mogę zwiększyć swoje szanse, to spróbuję i tutaj.
Kiedy wszyscy wokół knują intrygi możemy zaufać tylko sobie. Ciężko wtedy mieć zaufanie do kogoś innego. Wszechobecne intrygi kojarzą mi się z jednym z moich ulubionych seriali „Revenge”. Tak jak Emily, ufałabym tylko sobie, a gdyby ktoś starał się zdobyć moje zaufanie dokładnie bym go sprawdziła. W takiej sytuacji na bok odstawić trzeba swoje uczucia, jeśli nawet nasza rodzina nie jest co do nas do końca szczera…
(po Twoim opisie MUSZĘ przeczytać tę książkę!)
a ja na przekór wszystkim zaufałabym osobie która najwięcej knuje.Dlaczego?Bo skoro żyłabym w świecie , w którym wszyscy knują najlepiej byłoby zbratać się z tym , który jest w tym mistrzem!
W całym moim życiu nie usłyszałam ani jednego zdania prawdy. Od samego początku ludzie wokół mnie pokazywali, że wypowiadanym słowom nie można ufać, uśmiech nie jest szczery a wyciągnięte ramiona są tylko po to, by sięgnąć po coś dla mnie najważniejszego. Słyszałam kiedyś o prawdzie, o bezinteresowności ale nie dawałam w te bajki wiary. Nigdy nie nauczono mnie wierzyć. Nauczyłam się za to znajdować punkt zaczepienia i jak po sznurku docierać do sedna kłamstw. Nauczyłam się zmyślać, ściemniać, knuć i oszukiwać tak dobrze jak ludzie wokół mnie… czasami nawet lepiej. Wtedy pojawił się On. Kłamał jak wszyscy inni, uśmiechał się gdy tego potrzebował, bawił intrygami. Wydawał się wciąż być gdzieś wokół. Nigdy mnie nie chronił ale nie pozwalał bym doznała porażki. Nie otaczał ramieniem, manipulował i mną i otoczeniem tak, bym była szczęśliwa. Nie chował mnie za swoimi barkami ale nie okazał nigdy litości osobie, która próbowała mnie skrzywdzić. Kłamał zawsze patrząc mi prosto w oczy… zaufałam mu bezgranicznie.
Gdy wszyscy kłamią i knują intrygi najlepiej jest zaufać samemu sobie, chodź na pewno zdarzy się i nam chwila zwątpienia czy aby na pewno to inni kłamią a nie my sami podświadomie. Na pewno mogłabym zaufać swojej najlepszej przyjaciółce, gdyż ona nie potrafi kłamać, jest osobą szczerą, wrażliwą i baaardzo lojalną. Są również rodzice, którzy będą ze mną ” na dobre i na złe” i myślę, że udałoby się im przezwyciężyć plagę kłamstwa poprzez miłość do własnego dziecka. Wiem, że na tych osobach moge polegać i w tym obłudnym, kłamliwym świecie dałabym radę odnaleźć siebie, oraz prawdę, a nie zgubić się w labiryncie intryg.Jednocześnie mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do takiego stanu rzeczy, mimo że z coraz wiekszą łatwością przychodzi nam obrzucanie winą innych, kłamanie we wszystkim byle zyskać coś lub nie narazić się na przykrość.
Zaufać jedynie mogłabym sobie i swojemu psu … on na 100% nic nie wygada i nie będzie knuł intrygi. 😛
Jakiej osobie byłabym w stanie zaufać, kiedy dookoła samo kłamstwo i intrygi? Może równie podstępne, ale tej, która dałaby się najbardziej manipulować. Tylko manipulacją i podstępem mogłabym dowiedzieć się cokolwiek więcej, a skoro osoba byłaby łatwa do „formowania” – równie łatwo puściła by przysłowiową parę z gęby lub po prostu pogubiła się w zeznaniach. W końcu przekonałaby się, że skoro pękła, straciła autorytet wśród innych spiskowców i pozostałam jej tylko…ja. 🙂
Zaufałabym bezgranicznie osobie, którą znam od wielu lat… może się to wydawać dziwne jednak w 100% byłabym pewna co do zachowania oraz prawdomówności mojego przyjaciela. Jestem przekonana, że wyczułabym w jego zachowaniu nawet najmniejsze zwątpienie czy też rozkojarzenie. Wystarczy spojrzeć „głęboko” w oczy, instynkt zrobi swoje 🙂
zaufać mogłabym tylko swoim dzieciom 🙂 generalnie dzieci są prawdomówne a moje mówią wszystko co czują.a nawet kiedy zdarzy im się małe kłamstewko to od razu wiem o tym ponieważ znam je najlepiej na świecie p.s. buziaki dla moich słodziaków
Wszyscy kłamią? To okropne! Nie wiem, jak mogłoby wyglądać moje życie w takiej sytuacji. Jest na szczęście jedna osoba, która do kategorii „wszyscy” się nie zalicza 🙂 Hanna. 7 miesięcy. Szczerze radosna, uśmiechnięta, kochająca. Wystarczy, że spojrzę jej w oczy i widzę prawdę (chyba też prawdę o sobie…).
Kłamstwo na każdym kroku? To okropne! Nie wiem, jak mogłoby wyglądać moje życie w takiej sytuacji. Jest na szczęście jedna osoba, która do kategorii „wszyscy” się nie zalicza 🙂 Hanna. 7 miesięcy. Szczerze radosna, uśmiechnięta, kochająca. Wystarczy, że spojrzę jej w oczy i widzę prawdę (chyba też prawdę o sobie…).
Gdyby wszyscy kłamali i knuli intrygi zaufałabym mojemu mężowi, on nigdy nie jest jak wszyscy:) Wiem, ze bardzo mnie kocha i nigdy nie potrafiłby mnie zranić i zawsze mogę na niego liczyć. Właśnie na tym chyba polega miłość…
P.S. Jeśli wygram to bon przeznaczę na urodzinowy prezent dla niego:)
Osobie, która najlepiej kłamie. Wychodzę z założenia, że jeśli najlepiej kłamie, to i najlepiej mówi prawdę. Gdy w końcu przyjdzie ten moment by przestać kłamać, gdy atmosfera stanie się klarowniejsza, w końcu chciałabym ją poznać. Poznać ją całą.
Jest jeszcze powiedzenie „W każdym kłamstwie jest ziarenko prawdy”. Jeśli zaufam osobie, która kłamie najlepiej, w jej kłamstwie będzie największe ziarno prawdy. A choć namiastka prawdy, budzi we mnie zaufanie.
Jak wiadomo w dzisiejszym świecie nie ma praktycznie zbyt wielu ludzi którym można ufać i powierzać swoje sekrety i tajemnice.W swoim życiu miałam bardzo dużo tak zwanych pseudo przyjaciółek.Krótko żyję na tym świecie ale wiem że ufać można tylko Bogu….Kocha miłością bezgraniczną najlepiej nas zna komu więc ufać jak nie jemu.. .Wystarczy z nim porozmawiać i człowiekowi odrazu robi się lepiej … Pozdrawiam…!
Ww takiej sytuacji zaufałabym… swojemu kochanemu Pieskowi 😀 Najlepszy, szczery przyjaciel człowieka 🙂
Komu bym zaufała? Ludziom raczej nie warto! A już na pewno nie w sytuacji o której piszesz. Wiec wybór pada na moją ulubioną torebkę! Jest zawsze blisko mnie! Powierzam jej wszystkie moje tajemnice! Zna mnie jak nikt inny! Nie potrafi mówić… i właśnie dlatego to najlepszy z możliwych wyborów! A jeśli ktoś myśli, że nie jest „osobą”… ma rację. Ale chyba najważniejsze, że jest mi bliska i już nie jeden raz wybawiała mnie z opresji 🙂
Bezgranicznie zaufałabym swojemu psu. Jego nieświadomie podkulony ogon jest odpowiedzią na wszystkie wybryki. 🙂
Bezapelacyjnie,zawsze,bez wzgledu na sytuacje dookoła i na okolicznosci zaufalabym najlepszej przyjaciółce jaka mam MAMIE <3
Zaufałabym osobie, która kłamie najwięcej. W końcu każdy kij ma dwa końce.
Zaufałabym mojej Mamie! Ona po prostu nie potrafi kłamać a gdy próbuje coś ukryć zdradza ją uśmieszek i „to” spojrzenie 🙂
Zaufałabym Mojego Najwspanialszemu Narzeczonemu, Jemu ufam bezgranicznie, znam już go od 5 lat. On wie co dla mnie dobre, a czego się bezgranicznie wystrzegać. Jak tylko z Nim się spotykam to przechodzę z profanum do strefy sacrum, przeżywam coś transcendentalnego. Niebawem to z nim będę spędzać każdy dzień i każdą noc, jak takiej Kochanej Osobie można nie ufać.
zaufałabym mamie <3
tylko mamie 🙂
Monolog. Sama do siebie mówię, szaleństwo. Zakłamani, wszyscy jesteście tacy sami! Oszuści… Powinnam was wszystkich wytępić, otruć jakimś veritaserum lub innym specyfikiem dezynfekującym rzeczywistość! A najgorsze jest to, że jestem jedną z was. Wstyd mi, że patrzę prosto w oczy i kłamię śpiewająco. Śpiew jest jedną z moich silnych stron, podobnie jak kreowanie własnej prawdy. Nikomu już nie można ufać, nawet sobie. Może pies? Ponoć to wierny przyjaciel, który oleje kapcie wroga i obedrze nogawkę, gdy trzeba… Największym znanym mi kłamcą jestem ja, więc nie powinnam sobie ufać. Tylko ja jeszcze jestem w stanie sobie prześwietlić i zmienić więcej, niż tylko siebie, więc teoretycznie nie mogę siebie samej oszukać. To rzucę monetą: orzeł- ufam sobie, reszka- ufam psu. Orzeł. Ale ze mnie Mesjasz. Mam monetę z dwoma orłami. Cud! Powinnam stworzyć sobie własny ołtarzyk – w końcu jestem boska. Boska jak nordycki Loki! Loki, ufam tobie!
Chociaż każdego dnia bardzo się staram aby moje myślenie było pozytywne, po zderzeniu się z rzeczywistością bywa całkiem na opak. Moje drugie 'ja’ na każdym kroku podsuwa mi czarne scenariusze o intrygach i niecnych planach jakie snują inni wobec mojej osoby. Ta weselsza część mnie, nakazuje cieszyć się życiem, zwraca uwagę na to, jak pięknymi istotami są moi bliźni..ludzie znajdujący się tak blisko..ci, których tak bardzo lubię obserwować. Kiedy zanurzam się w przemyśleniach daje o sobie znać 'pesymistyczna strona Kingi’. Przed oczami pojawiają się prawdziwe obrazy ran i cierpień, które zadały osoby będące uosobieniem czułości, miłości, szczerości, lecz noszące imię Panna Intryga, Pan Kłamca, Panicz Fałszywy..
Wierzę w ludzi…tak bardzo się staram..ufam, że wszystkie uśmiechy, miłe gesty, słowa są w całej swej rozpiętości są szczere i płyną prosto z serca..tzn. beztroska Kinga tak twierdzi.
Bardzo trudno jest odróżnić osoby fałszywe od tych, które mają dobre intencje. Te pierwsze często znajdują się blisko nas, bacznie przyglądają się nam, zawsze są chętne do wysłuchania naszych zwierzeń, ich starania nakierunkowanę są na to aby jak najwięcej o nas wiedzieć- są wręcz odzwierciedleniem przyjaciół, lecz każdy ich ruch jest zaplanowany i przemyślany. Jednakże gdybym miała komuś bezgranicznie zaufać nie byłaby to osoba o powyższych cechach. Dystans, lekka czujność, prostota uczuć, wewnętrzny spokój, spontaniczność- to przymioty, które przyciągnełyby mnie do drugiej osoby. Dlaczego akurat osoba o takim charakterze?? Nie wiem…tak przeczuwam. A dlaczego, to nie ja sama miałabym być tym człowiekiem, któremu mogłabym bezgranicznie zaufać? Pewnie dlatego, iż czasem jestem nieprzewidywalna..nawet dla samej siebie.
Pozdrawiam 🙂
Gdy wszyscy dookoła zajmowaliby się tylko kłamstwem i intrygami z zaufaniem byłoby trudno. Zatem wymyśliłabym sobie przyjaciela i ufała tylko jemu 🙂
W takiej sytuacji najlepiej zaufać komuś kto Cię szczerze nienawidzi – zawsze może mu się wymknąć coś o czym nikt inny nie chce mówić.. a nawet jeśli nie to sprawi że będziemy postrzegać wszystko jak najgorzej więc mogą nas czekać jedynie miłe niespodzianki, a nie rozczarowania 😉
Może to głupie i naiwne, ale ufałabym wszystkim bez zmian. Nie chciałabym żyć w kręgu ciągłych podejrzeń i wątpliwości. Zaufanie jest dla mnie podstawą codziennego życia, nawet gdybym miała się zawieść na bliskich mi osobach.
Bezgranicznie zaufałabym tylko mojej mamie. Od lat jest moim żywym pamiętnikiem, który skrywa wszystkie moje tajemnice. Wiem, że nigdy się na niej na zawiodę!
Tej, która pod sercem Mnie nosiła
Ta, która wiele nocy przy łóżeczku spędziła,
Która łzy wylewała, mleko grzała i do lekarza prowadzała
Która zawsze była, jest i będzie
Mamą nazywana!
Komu mogłabym bezgranicznie zaufać? To jedno z najtrudniejszych pytań jakie mogło być zadane. Jako dziecko pewnie odpowiedziałabym, że każdemu, bo co taka mała istotka może wiedzieć o życiu. Każdy kolega jest przyjacielem, a słynny „Pan z cukierkiem” to też przecież nic złego. Dziecięca naiwność… Jeśli chodzi o mnie w najwcześniejszych latach dziecięcych, moimi najbardziej zaufanymi osobami byli moi kumple z podwórka. Później standardowo szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum. I nie wiadomo czemu, nigdy przez myśl mi nie przeszło by zaufać swoim własnym rodzicom. Wszak to rodzina powinna być dla mnie najważniejszą wartością i źródłem zaufania. Ale jak to dziecko, myślałam kategoriami „powiem mamie to zabroni, a przyjaciółka udzieli dobrej rady”. W praniu wychodziło, że rady wcale nie były tak cudownie genialne, a mówiąc o swoich pomysłach mamie, z pewnością wybiłaby mi je z głowy, co zresztą wyszłoby mi na dobre. Z biegiem czasu coraz bardziej zamykałam się w sobie. Założyłam rodzinę, zaszłam w ciążę. Zaufanie do wszelkiej istoty żyjącej z dnia na dzień malało i malało… Czym było to spowodowane? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Może po prostu się zmieniłam, nie dostrzegając momentu, w którym miała miejsce moja przemiana, a może najzwyczajniej w świecie, życie zbyt mocno skopało mój delikatny tyłek. Przestałam ufać komukolwiek, a momentami miałam wrażenie, że nie ufam sama sobie. Zaczęłam wtedy się zastanawiać co zrobiłam źle, gdzie popełniłam błąd. Nie musiałam długo czekać na moment, kiedy moje życie posypało się na kawałki. Wydawało mi się, że to koniec, że dotknęłam dna i już się z tego nie wygrzebię. W nieoczekiwanym momencie pomocną dłoń wyciągnęła do mnie mama. Jak za pomocą czarodziejskiej różdżki rozwiązała wszystkie moje problemy i zawróciła na dobrą drogę. To był ten moment, kiedy uświadomiłam sobie, że popełniłam ogromny błąd nie obdarzając jej zaufaniem. Dziś jest zarówno moją najlepszą przyjaciółką, jak i najbardziej zaufaną osobą, a czasami nawet mam wrażenie, że ufam jej bardziej niż sobie.
Moja odpowiedź może wydawać się nie na temat. Postaram się jednak Was przekonać, że w przedstawionej sytuacji, powinniśmy nie szukać osoby, której możemy zaufać, a raczej powinniśmy skoncentrować się na INFORMACJACH. Ufajmy informacjom, nie ludziom. Obecnie coraz częściej zdarza się, że bezgranicznie ufamy drugiej osobie, opierając na niej całe swoje życie. Dana osoba staje się dla nas filarem. Niestety, zdarza się, że filar okazuje się nietrwałą konstrukcją i wówczas upada cały nasz świat. Bardziej ufamy temu, co do nas mówi, czy pisze drugi człowiek,temu, co komunikują nam inni ludzie, a mniej wysiłku wkładamy w to, aby samodzielnie, z posiadanych przez nas informacji wyciągać dobre wnioski i myśleć. Bardziej wierzymy zaufanemu bądź wzbudzającemu nasze zaufanie człowiekowi niż logice informacji i twardym danym. Uwodzą nas emocje. Zbyt często jesteśmy zbyt leniwi i wygodniej nam przyjąć gotową, podaną na tacy argumentację, tymczasem powinniśmy nauczyć się samodzielnie analizować sprawy, zdarzenia, sytuacje… Podsumowując, generalnie- w sytuacji, kiedy wszyscy kłamią i manipulują, powinniśmy ufać tylko sobie, a konkretnie- swojemu rozumowi, analizie i logicznemu myśleniu.
zaufałabym swojemu tacie. wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. w każdej sytuacji. nigdy mnie nie zawiódł . zawsze, kiedy tylko potrzebuje czyjejś pomocy, wsparcia, pomaga.jest przy mnie zawsze. to najukochańsza osoba na świecie. nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek mogłabym Go stracić. kocham Go, a miłość wiąże się z bezgranicznym zaufaniem, dlatego to właśnie On byłby taką osobą.
A kiedy wyniki?tak orientacyjnie?
właśnie kiedy wyniki
Były już wyniki?
Też przyłączam się do pytania o datę wyników 😉
Zaraz będą! 🙂
Wygrałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Eliza bardzo dziękuję za docenienie mojej stylizacji
Gratuluje 🙂
Hura! Wygrałam książkę 🙂 Szkoda że bonu się nie udało, ale cóż widać lepsi wygrali 😛
Wow, jestem na liście, dziekuje Eliza:)))) Super, gratuluje pozostałym wygranym!!!!!!
Serdecznie dziękuję za przyznaną książkę, bardzo się cieszę:))
Szkoda :/
Wymyśliłam taki fajny wierszyk
Ale gratulacje 😉
Stylizacja nr 2 najlepsza!
Mam czysto techniczne pytanie: mamy czekać, aż Elizka się do nas odezwie czy same wysłać emaila z adresem? Nigdy nic nie wygrałam i stąd to pytanie:P
Wyslij maila z adresem na [email protected]
Uwielbiam takie historie. Już zamówiłam na allegro 🙂
Comments are closed.