Jest 14.07.2005r godzina 14.00, punktualnie stawiam się w agencji pracy w Hatfield o owocowej nazwie blueberry. Mam spotkanie w sprawie pracy. Są wakacje, a ja przyjechałam do Anglii żeby zarobić swoje pierwsze pieniądze. Jestem podekscytowana i przerażona jednocześnie. Czy mój angielski jest wystarczająco dobry żebym mogła się dogadać? Czy uda mi się wypełnić cały kwestionariusz? Uroczy starszy Pan zaprasza mnie na fotel przed sobą. Rozmawiamy, szybko wypełniam puste pola, drżąca ręka zdradza moje zdenerwowanie. Uff Skończyłam. Uścisk dłoni i mogę wracać do domu. Pozostaje mi tylko czekać na telefon. Czuję się trochę jak osoba odprawiona z kwitkiem. „Oddzwonimy do Pani” – sami przyznacie, że nie wróży to dobrze. Następnego dnia o 9 rano irytujący dźwięk budzi mnie z głębokiego snu – „Pani Eliza? Udało nam się załatwić Pani dwie prace. W hotelu w mieście obok i w indyjskiej restauracji. Praca w hotelu od pn-pt od 10-16, a w restauracji od pt-nd od 18-24, czy jest Pani zainteresowana?” – „TAK!!!” – niemalże krzyczę! Pierwszy raz staram się o jakąkolwiek pracę i od razu dostaję dwie?! W hotelu i restauracji wymagają czarnego uniformu. Biegnę więc do Primarka żeby kupić 2 pary czarnych spodni, 2-tshirty i 2 eleganckie koszule.
Praca w hotelu jest ciężka, nie stoję na recepcji jak bym sobie tego życzyła, sprzątam w pokojach. Rano dostaję listę z numerami pokoi do posprzątania. Czasem jest 10, a czasem 12. Obleczenie pościeli super king size’owego łóżka graniczy z cudem, ale daję rade. Czyszczenie toalety też nie należy do przyjemności. A jak wygląda praca w indyjskiej restauracji? Jestem jedyną kobietą, poza mną sami hindusi patrzący na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem. Stoję za barem, robię drinki, myję szklanki, nalewam piwo. Podoba mi się tam. Po zamknięciu wszyscy zbieramy się przy okrągłym stole i jemy kolacje, oni rękami ja sztućcami. W weekend pracę kończę o północy, o pierwszej padnięta kładę się spać.
Pierwsze dwa tygodnie były super, czułam się tak dorośle. Miałam dwie prace, swoje własne pieniądze i świadomość, że moja praca się podoba i jest potrzebna. Po sześciu tygodniach miałam tego wszystkiego serdecznie dość. Bolała mnie każda część mojego szesnastoletniego ciała. Potrzebowałam wytchnienia, chwili dla siebie. To codzienne wstawanie doprowadzało mnie do szału.
Wytrzymałam jeszcze tydzień. To było siedem tygodni cholernie ciężkiej pracy, uświadomiłam sobie wtedy, że nie chcę tak żyć, nie chcę już nigdy tak harować! Obiecałam sobie, że znajdę taką pracę, którą pokocham całym sercem, której wykonywanie będzie przyjemnością. W której będę odpoczywać, ale gdy będzie trzeba będę dawać z siebie wszystko. Praca za granicą jednak bardzo wiele mi dała. Przede wszystkim pomogła poznać wartość pieniądza i uświadomić mi jak ciężko w dzisiejszym świecie je zdobyć.
Prawie cztery lata temu założyłam bloga, z nudów. To miał być mój internetowy pamiętnik, moje miejsce w sieci. Nic specjalnego i wartego uwagi innych. Nie wiązałam z blogiem żadnych poważnych planów ani nadziei. Teraz blog jest moim wymarzonym miejscem pracy. Takim z którego właściwie mogłabym nie wychodzić. Robię to co kocham, piszę, podróżuję, stroje się, testuje, smakuje, tworzę, wybieram i dzielę się z Wami tym co dzieje się w moim życiu. Nie mam nikogo nad sobą, nie muszę przed nikim odpowiadać, jeśli chcę mogę zrobić sobie tygodniową przerwę by np. odpocząć i naładować akumulatory. Później wracam ze zdwojoną siłą i dodaje wpisy jak szalona. To niesamowite, że co miesiąc odwiedza mnie ok. sto tysięcy unikalnych czytelników. To naprawdę napędza do działania. Ślicznie Wam dziękuje, że ze mną jesteście!
Skąd pomysł na podzielenie się z Wami moją historią? Portal pracuj.pl prowadzi obecnie akcję „Pracuj z pasją”. Poproszono mnie o opowiedzenie swojej historii i pokazanie Wam, jak cudownie się żyje kiedy nasza praca jest jednocześnie naszą pasją. Pamiętajcie, każdy jest w czymś dobry. Dlaczego by nie wykorzystać tej naszej mocnej strony i nie związać z nią naszej pracy? Jest taki piękny cytat „Rób to co kochasz, a już nigdy nie będziesz musiał pracować” – tego Wam wszystkim życzę!
Zachęcam Was też do wzięcia udziału w konkursie. Jeśli udało Wam się połączyć pracę z pasją (a mam nadzieje, że takich osób są tu TYSIĄCE!) podzielcie się swoją historią na http://www.pracujzpasja.pracuj.pl
Ilu z Was może z ręką na sercu powiedzieć, że idzie do pracy z przyjemnością?
88 komentarzy
Serce rośnie 🙂 Tak trzymaj!! Życzę każdemu takiej pracy, która będzie jego pasją! Tak jak u mnie! 🙂
Też pracowałam w Anglii i dokładnie wiem jak to jest. Świetnie to opisałaś Elizka
ja też i też pamietam ból we wszystkich czesciach ciala
Bardzo fajna akcja, bardzo fajny pomysł. Ja jeszcze nie znalazłam swojej pasji, ciągle szukam, choć zastanawiam się jak w dzisiejszym świecie mam tego dokonać – studiuję, pracuję dorywczo, nie robię tego na co mam ochotę bo blokują mnie pieniądze (a chciałabym podróżować, zwiedzać…). Trzeba mieć wiarę we własne możliwości, ja jej nie tracę 🙂
Ania pięknie napisane, jesli my w siebie nie wierzymy kto kto!? ja też nie tracę nadziei 🙂
Fajnie czyta się takie historie. Kiedyś przeglądałam archiwum Twoich blogów – niesamowicie się zmieniłaś przez te kilka lat i nie da się ukryć, że odniosłaś olbrzymi sukces. Bardzo lubię Twoje wpisy, bo widać, że wkładasz w nie mnóstwo pracy i serca 🙂 Rób dalej to, co kochasz i pruj do przodu Elizka! 🙂
Bardzo inspirująca i motywująca jest Twoja historia.
U mnie w tej materii jeszcze pod górkę… ale droga już prosta do celu 🙂
Pozdrawiam!
Gratulacje ! Połączenie pasji z praca to najpiękniejsze, co może w zyciu być :)))
Jesteś inspiracją wielu młodych ludzi, to cudownie, że jesteś tak mądrą osobą i że ludzie mogą poznawać takie właśne historie
Fajnie, że miałaś odwagę to napisać
odwaga to dobre słowo niektórzy nie przyznają się do pracy za granicą, wstydzą się jej ;/
szusuzi,
15.05.2013.r 23:20
od dłuższego czasu przeglądam twojego bloga i kocham twój styl 😉
jako ze orientujesz się dobrze w temacie torebkowo-zakupowym , chciałam się zapytać Ciebie, gdzie mogę dostać średniej wielkości, podłużnego, JET SET’A michaela korsa? patrzyłam na strony typu zalando i inne internetowe butiki jednak nie mogę nigdzie znaleźć, a na allegro często gęsto są podróbki ..
bardzo proszę o odpowiedź, pozdrawiam 🙂
hmmm nie mam pojęcia, ja podłużnego jet seta kupiłam na net-a-porter, ale póki co nie mają ich
ja widzialam te jet sety niedawno na theoutnet.com
Piękna historia 🙂 Fajnie jest robić to, co się kocha.
Też robię co kocham, teraz zaczynam nowy etap Elizko, i to Londynie:) Again:)
Praca z pasją to najważniejsze obok rodziny co może się zdarzyć – życie jest jedno i trzeba wykorzystać na ile sie da nasz potencjał i roztaczać szczęście:)
Nawet fotki dostosowane. Kiedy piszesz o pracy w anglii fotki za szare i ponure a jak o blogu nagle kolorstyczny mix 🙂
haha tez zwrocilam na to u uwagę 😛 😛
Cudowna historia i jakże inspirująca Elizka
Cieszę się, że podkreśliłaś to, że praca za granicą wiele Cię nauczyła. Niektórzy wstydzą się pracy na tzw „zmywaku” a jeszcze inni wyśmiewają tych którzy tak pracowali.
Szacun Eliza
Co za piękna historia, od jakiegoś czasu uwielbiam czytać Twoje wpisy, naprawdę świetnie piszesz
Właśnie rzuciłam prace „z pasją” i czuję się wolna 🙂 ! Wiem, że to było mi potrzebne! Teraz wylatujemy z narzeczonym na dwa tygodnie na wczasy po powrocie mam się stawić w potencjalnym nowym miejscu pracy … tym wymarzonym 🙂
Powodzenia! Ja znalazlam TA moja prace! Pomagam ludziom i sprawia mi to frajde.
Ja też znalazłam tą wymarzoną pracę. Kocham pracę z ludźmi a moja praca mi to właśnie umożliwia 🙂
Super! bardzo Cię podziwiam, wydajesz się taką swojską dziołchą 🙂 maleńka rada: brakuje mi strasznie polskich końcówek, polskich znaków (’stroje’, 'jemy kolacje’) i przecinki kuleją, zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim to przeszkadza (mi tak :>), ale widzę że z szacunkiem odnosisz się do konstruktywnej krytyki, więc postanowiłam napisać, pozdrawiam ciepło!
Dzięki, faktycznie powinnam zwracać na to DUŻO większą uwagę! Obiecuję poprawę 🙂
Urocze zdjęcia 🙂
Pięknie to opisałaś! Należę do tych, co do pracy chodzą z przyjemnością! Mimo, iż spędzam w niej 13 godzin dziennie to po prostu lubię ją. Nie jest to praca marzeń, ta wymarzona będzie w moim zasięgu dopiero za kilka dobrych lat… Jednak ta obecna właśnie przybliża mnie do tej wymarzonej 🙂
Miałaś 16 lat i wyjechałaś do Anglii do pracy?
Tak. Mieszkalam u mojego taty 🙂
a teraz jeżdżąc na wypady zakupowe do Anglii mieszkasz u taty czy w hotelach?
Mój tata nie mieszka już w Anglii od lat 🙂
Zatrzymuję się w hotelach
już się wystraszyłam, że sama w wieku 16 lat w wielki świat pojechałaś
Po tym jak założyłam swój własny biznes, własny sklep internetowy, z całą pewnością mogę odpowiedzieć: TAK, chodzę do pracy z przyjemnością:)
Ten tekst pozwolił mi spojrzeć na Ciebie inaczej. Nie jak na snobke lubiącą sukces i ma kase nie wiadomo skąd. Widać, że sama cięzko na wszystko pracujesz i nikt nie ma prawa mówić Ci na co masz wydawać pieniądze, a na co nie. Brawo tak trzymaj!
Bardzo podoba mi sie to co napisala 🙂 Jestes swietna!
Buziaki
Ciekawa akcja! 😉
http://fashionelka.pl/jadlospis-na-redukcje-wagi-5/
skąd te korale? 😉
Zara 🙂
boskie są ile kosztowały?
99zł
Eliza jesteś moją ulubioną blogerką. Twój lifestylowy blog jest wg mnie idealny, poruszasz każdy temat który mnie na ten moment interesuje 🙂
Wspaniale móc pracować z pasją, zdecydowanie warto do tego dążyć… Mam nadzieję, że niedługo będę mogła cieszyć się pracą na 100%!
Ja póki co, nie robię tego co kocham ;/. Ale jestem coraz bliższa tego! 🙂
Długą drogę przeszłaś i swietnie, że Ci się udało. Tylko zastanawia mnie, ile twoja praca „z pasją” ma wspólnego z dochodami, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że bycie blogerką, nawet bardzo dobrą, otwiera furtkę do Harrods’a. Czy może jednak chodzi o bogatego narzeczonego, a „pasja”, to jedna wielka ściema?
Uwierz mi, otwiera 🙂
Elizko, wielkie dzieki za tego niezwykle inspirujacego posta. Byłoby super, gdybyś dodawała wiecej wpisów z cyklu „jak sb w życiu poradziłam” 🙂
Od siebie moge dodać tylko- blogowanie jest wspaniałe i nigdy, przenigdy nie zamieniłabym go na żadna inna czynność!
Po prostu kocham to robić i tyle! :))
Dokladnie! zgadzam sie z subtelna 🙂 uwielbiam takie wpisy! to dopiero jest inspiracja!
Historia jest piekna i zazdrosczę Ci tego, że robisz to co kochasz i ze robisz to cholernie dobrze!
Zgadzam się, Twój blogj est moim ulubionym
Ja, w tym momencie mogę tak powiedzieć! Ale długo trwało zanim do tego doszłam! Najpierw pracowałam w sklepach z butami czy ciuchami- już nigdy nie chciała bym wrócić do miejsc, w których tak wyzyskują ludzi! Potem podobnie ja Ty, jako pokojówka w hotelu w Irlandii i wiem coś o ścieleniu kingowych łóżek przy moim wzroście, niespełna 160cm! Teraz jestem szczęśliwa, gdzie pracuję nie zdradzę, ale dodatkowo mam czas na bloga, który jest moją pasją!;)
pozdrawiam
To chyba marzenie każdego by rodzić to co się kocha i nie czuć wewnętrznego przymusu chodząc do pracy. Szkoda, ze w Polsce jest z tym ciezko, ludize boją się zaryzykować i iść na swoje bo zwykle mają kredyt na kilkadziesiat lat i rodzine do wykarmienia…
No ja właśnie mam kredyt na 20 lat, pracuje w korporacji i boje się zaryzygować i odejść. 2 letnia córka, mąż też pracuje w korpo, może kiedyś się zdecydujemy. Eliza a Twój kredyt?
Ula, nie mamy kredytu
najfajniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że tyle czasu minęło, osiągnęłaś naprawdę wiele, a nadal wydajesz się być normalną dziewczyną, niewydumaną i nie robiącą nic na siłę. na Twoim blogu jest naprawdę sporo fajnych treści, masz o czym pisać i dzielisz się tym z czytelnikami, a do tego robisz to, co lubisz. oby tak dalej, a blog niech działa jak najdłużej! 🙂
Elizko, z całego serca Ci gratuluję tego kim teraz jesteś. Przeszłaś ogromną drogę, zasługujesz na wszystko co najlepsze. Mam nadzieję, że Twoja historia będzie motywacją i lekcją dla młodych dziewczyn – że uporem, siłą, i wiarą we własne marzenia można być tam gdzie się chce. Wszystkiego co najlepsze!
Dziękuję pięknie! 🙂
moja praca jest moją największą pasją i nie wyobrażam sobie, żeby nagle jej nie było, albo żeby robić coś innego. Codziennie wiem, że zrobiłam coś dobrego, czerpię z tego radość i satysfakcję. Wstaję codziennie rano i CHCĘ tam iść nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że to moje życie i kocham to co robię 🙂 to uczucie jest bezcenne, bo dzięki temu, wypalenie zawodowe jest mi obce, niechęć, monotonia, rutyna również. Każdemu tego życzę, szukajcie dziewczyny swojej pasji w życiu i spróbujcie zrobić z niej swój sposób na życie. Na pewno się uda, być może nie od razu, ale kiedyś na pewno, a wtedy Wasze życie będzie 150 razy lepsze 🙂
nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę… mam nadzieję, że kiedyś i mi, prędzej czy później, będzie dane móc utrzymywać się z mojej pasji. Tak czy inaczej, gratuluję i życzę Ci jak najlepiej 🙂
Kiedyś też bede tak myslec o swojej pracy 🙂
taaa, możesz sobie tak pisać bo ci się udało. mnie zostaje tylko prędzej czy pozniej strzelić sobie w łeb bo nie mam ochoty pracować za 5zł na godzinę jak to jest w polsce
Spoko, tyle że taki wpis zamiast zmotywować może zdemotywować, bo ok, ty sobie piszesz o naleśnikach i ciuchach z Primarku, przemycając jednocześnie dumnie info że z takiego pisania stać cię na nowe mieszkanie, samochód, wycieczki itd., ale… to nie jest oczywista ani logiczna droga dla większości osób, rozumiem zarobki i „pracę” poprzez blog u dużego formatu blogerek jak Chiara Ferragni, to jest cała machina przemysłowa, ale to… No nie wiem, może brakuje mi wiary, też chyba zacznę wrzucać przepisy na szejka z 2 składników i niewyraźne foty z przymierzalni, zdobędę pierwszy milion!
Mon zycze Ci zebys czerpala z pracy tyle przyjemnosci co ja i zeby Cie bylo stac na wszystko czego sobie zapragniesz ;))
Pierwszy raz zajrzałam na Twojego bloga jeszcze jak nie był lifestyle’owy i muszę przyznać , że im dłużej tu zaglądam tym darzę Ce większą sympatią. Nie obraź się, ale na początku myślałam, że jesteś snobką. Zaglądałam tu raz na jakiś czas tylko z ciekawości jak będzie wyglądać stylizacja. Pozytywnie mnie zaskoczyłaś zmianami na blogu. Jest teraz dużo ciekawszy i teksty są coraz lepsze. Uważam, że z wielkim taktem odpisujesz tym osobą, które piszą różne niezbyt smaczne rzeczy na twój temat. Muszę też przyznać, że po przeczytaniu tego tekstu lubię Cię jeszcze bardziej 🙂
Eliza! i tak miałaś odrobinę szczęście, że za zarobione w Anglii pieniądze mogłaś pozwolić sobie na kupowanie ubrań i tych przeróżnych dodatków, które nam później zaczęłaś serwować na blogu. Niestety nierzadko ludzie wyjeżdżają za granicę tylko po to, by później w ciągu roku za te pieniądze się po prostu utrzymać… Pozdrawiam.
Akurat pieniądze tam zarobione przeznaczylam na coś innego 😉
Ty miałaś w Anglii tatę, to już o niebo lepiej niż tysiące Polaków. Tacie też pewnie nie płaciłaś za mieszkanie? Moja siostra znaczną część tego, co zarabia w Londynie, wydaje na życie tam i wynajem jedynie pokoju. Nie przywozi do Polski wszystkich zarobionych pieniędzy.
Ciekawy wpis, bo wreszcie mozna Cię bliżej poznać, dowiedzieć się czegoś więcej, poza tym jest dość ładnie napisany, miło się czytało, ja lubię blogi , na których można nie tylko obejrzeć zdjęcia, ale i coś przeczytać. Ale niestety dla mnie bloger nigdy nie będzie zawodem, przedstawianie blogowania jako zawodu daje przykład masie nastolatek i in. osobom bez okreslonego zawodu prosty przekaz – załóż bloga będzie Cię stać. Dlatego mamy taki wysyp blogów, poza tym dziwi mnie, że nie piszesz nic o psychologii, którą kończysz, nie interesowały Cię te studia, czy jednak zamierzasz pracowac w zawodzie? Psychologia to ciekawy kierunek, a u nas w kraju psychologów brakuje, więc ciekawa jestem czy wiążesz z tym swoją przyszłość.
u nas w kraju brakuje psychologów?? caterina w jakim kraju mieszkasz? bo w Polsce niestety psychologów i humanistów mamy aż nadto więc w sumie nic dziwnego, że blog jest lepszym wyjściem…
Tak brakuje, studiuje kierunek, który obciąża mnie psychicznie bardzo i uważam, że jest ich mało, po prostu problem polega na tym, ze każdy chciałby zarabiać fortunę po jakichkolwiek studiach, więc ludzie potem nie pracują w zawodzie, tylko szkoda, że nikt nie patrzy na to, że nasza polska edukacja jest za darmo, boli mnie, że tak bardzo tego nie szanujemy. Oczywiście mówię o psychologach nie po jakiś wyższych szkołach czegoś tam. Moim zdaniem za mało osób pracuje potem w zawodzie, bo ogólnego dostępu do psychologów nie ma, ewentualnie prywatnie. A żyję w Polsce, nie spinaj się tak, chilluj. xD
argument 'uważam, że jest ich mało’ nie jest zbyt obiektywny 😉 poczytaj sobie artykuły albo statystyki z urzędów pracy o zawodach, które generują największą ilość bezrobotnych absolwentów.
brawo Eliza spełnienie w życiu to najważniejsza rzecz 🙂
Bardzo ciekawy post, fajnie ze dowiedzialam sie o Tobie czegos nowego, zazdroszcze to wspaniala rzecz robic to co sie kocha w zyciu 🙂
szczęściara z Ciebie, że tak szybko znalazłaś swoją wymarzoną pracę i w sumie to przez przypadek 😉 Ja nadal szukam tego co chciałabym robić…. mam nadzieję że niedługo znajdę. Poza tym planuję w tym roku pojechać do Anglii, aby trochę zarobić i może odłożyć albo wydać na zakupy 😉
pozdrawiam
Moze moje pytanie wyda się niektórym śmieszne albo naiwne…ale ja na nie nie znam odpowiedzi 😉 na czym polega zarobek?w jaki sposób blog zarabia na siebie i jego Autora/Autorkę ? Pytam z czystej ciekawości.Swoją drogą super blog.gratuluję!
Dostaje się pieniądze za prowadzone na blogu akcje reklamowe, akcje sponsorowane i reklamy.
Zgadzam się że trzeba podążać za pasją, szkoda tylko że w szkołach tego nie mówili i z tego co słyszałam nadal nie mówią. Jak ja byłam w gimnazjum to nauczyciele potępiali uczniów za to, że chcą iść do szkoły zawodowej. To był i nadal jest wstyd, a to wcale nie powinno tak być. Teraz jest masa bezrobotnych absolwentów szkół wyższych, którzy poszli do liceów a po nich na studia, bo co mieli robić po liceum albo technikum, gdzie mieli tylko kilka miesięcznych praktyk i nic się na nich nie nauczyli. Moim zdaniem od najmłodszych lat należy w ludziach szlifować ich talenty, ale żeby to zrobić w naszym pochodzącym jeszcze z XVII wieku systemie edukacji trzeba by zrobić rewolucję, taką na miarę tej francuskiej. Gratuluję sukcesu! Oby jak najwięcej takich szczęściarzy:)
Mega mnie zainspirowałaś!:) Też piszę bloga od pewnego czasu, ale postanowiłam wiele w nim pozmieniać. Pozdrawiam i trzymaj tak dalej!:)
Piękna historia
Ja mogę z ręką na sercu powiedzieć, że „chodzę” do pracy z przyjemnością. Ale daleka jestem od wmawiania innych że zawsze praca z pasji jest ultra przyjemna, człowiek wypoczywa i jest super kolorowo. Swietnie jest pracować i robić to co cię jara. Pracujesz z kreatywnymi ludzmi, rozwijasz się, uczysz nowych rzeczy, poznajesz nowych ludzi. Ale nawet w takiej pracy zdarzają sisę elementy przez które po prostu trzeba przebrnąc. Nie da się inaczej. Szczególnie gdy nasza praca łączy się z innymi ludzmi. Za siebie jestesmy w stanie odpowiadać, za swoje umiejętności, za swój czas pracy i termin. Ale jesli pracuje się z ludzmi jest bardzo wiele czynnikow na ktore nie mamy wlywu. Czyjs zly dzien, czyjes wyzywanie sie na tobie bo mu zle w zyciu, czyjes absolutnie nie rozumienie specyfiki twojej pracy, wmawianie ze wie sie lepiej gdy sie nie wie nic. I mimo wielkiej milosci, jarania sie kolejnymi projektami czasem czlowiek lapie sie na westchnieu dlaczego styka sie ze sciana ignoracji ktora wmawia Ci ze wie lepiej majac wrazliwosc trabanta. Zdarzaja sie chwile zwatpienia gdy robisz cos najlepiej jak potrafisz i nie spotyka sie to w polowie z tak dobra reakcja jak to co robisz na szybko, odwal sie i tak ze nie chcesz sie pod tym popdisac ale klient sobie tak zazyczyl. Fajnie jesli nie ma sie takich rozkmin., Fajnie jak sie nie stykasz z takimi sytuacjami. Ale fajnie jest tez spotykac sie z czyms takim bo hgdy trafia sie ktos kto rozumie, wie i kuma to czlowiek sie podwojnie cieszy 🙂 Nawet jak przechodzi przez etapy swojej pracy ktorymi nie jara sie strasznie a tylko odrobine 😉
Cieszę się, że są ludzie tacy jak Ty,tacy , którym udało się zrealizować swoje marzenia,
też tego pragnę i mam nadzieję, że mi się to uda 🙂
Pozdrawiam.
Gdzie mieszkalas bedac w londynie?
Mieszkałam w hatfield nie w londynie 🙂
Super, z tą historią o Anglii to trochę jakbym czytała swój pamiętnik. Taki sam horror przeszłam, ale wytrzymałam ciut dłużej.. 6 miesięcy. Fakt, że zarobki są tam niezłe, ale jak się zaczęłam zastanawiać, to co mi z tych pieniędzy, skoro haruję 6 dni w tygodniu po 16 godzin i nie mam kompletnie czasu dla siebie? A jak miałam wolne to miałam ochotę tylko spać do południa, a potem telewizję oglądać. Patrzyłam na ludzi, którzy ze mną pracowali – oni byli tam już wiele lat, ale nie mieli żadnego życia. Samotni, bez nadziei na przyszłość, jedyną radość dawało im kupno nowego samochodu albo telewizora. Pieprznęłam tym i pomyślałam to samo co Ty – że chcę czerpać z życia i robić coś, co kocham. Długo mi zajęło, żeby to sobie odpowiednio wykombinować, ale udało się 🙂 Więc jak ktoś mówi, że się nie da, to mu nie wierzcie.
Gratuluje i życzę dalszych sukcesów! Go girl!:-) xxx
Szczerze gratuluję! Łączenie pracy z pasją to spełnienie marzeń. I choć lubię swoją pracę, w której walczę o ciekawe projekty (kosztem coraz większej liczby zajęć), to skrycie marzę o własnej firmie zw. ze zdrowym stylem życia. O budzeniu się w małym domku na wsi i pracy na werandzie. Eliza naprawdę jesteś szczęściarą i z całego serca życzę ci, aby twoje marzenie dot. miliona odwiedzin bloga spełniło się.
Pozdrawiam,
Agnieszka
Mialas rozmowe w Hatfield:)A ja tam pracowalam rok w tk maxxie pozniej zaczal sie macierzyński:)aczkolwiek daty zupełnie inne ale milo powspominać:)wciaz pracuje w tk maxxie ale juz w innym miescie,w zasadzie to juz trzeci z kolei bo przez prace meza przenosimy sie co jakis czas ,a na szczescie praca ta daje mi ta możliwość ,ze jej nie trace tylko robie transfer.Lubie ja,lubie otaczać sie tymi wszystkimi pięknymi rzeczami ktore tam sa ehh te torebki,buty,akcesoria No i tzw gold label:).przebywam w uk od 10 lat i przez 5-6 lat ,miałam prace mniej lub bardziej lubiane,ale wciaz szukałam tej wymarzonej co było trudne bo nie wiedziałam co tak naprawde chce robic.Sklep tk maxx pokochałam i powoedzialam sobie musze sie tam dostać.Jedno cv,drugie,trzecie w koncu trafiłam na czas rekrutacyjny.Szybka rozmowa kwalifikacyjna,po 30 min oddzwonili czy chce dla nich pracowac.Poznalam wspaniałych ludzi,szybko dostrzegli we mnie potencjał,zostałam team leaderem,myslalam o karierze itd ,a zycie zweryfikowało:)wybrałam rodzine,dzieci ,meza.Pracuje tylko w weekendy przez co nie moge byc nikim na wyższym stanowisku bo nie jestem dyspozycyjna.Ale nie zaluje bo wiele sie nauczyłam i mam nadzieje wykorzystac to w przyszlosci(niech tylko dzieciaki podrosną bo jeszcze malutkie sa).Pozdawiam piekny,motywujący blog:)
Comments are closed.