Niemal na każdym weselu zdarza się, że goście którzy potwierdzili swoją obecność nie przychodzą.I jeśli ich nieobecność NAPRAWDĘ jest uzasadniona to ok, przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, ale jeśli dzień przed, a czasem nawet kilka dni po dostajemy telefon z głupim usprawiedliwieniem pilniczek się w kieszeni otwiera. Dla mnie to totalny brak taktu i szacunku do pary młodej. Ślub to jeden z ważniejszych dni w ich życiu. Zapraszają bliskich by im w tym dniu towarzyszyli. Kiedyś znajoma opowiadała mi, że na wesele jej siostry nie przyszło 25 osób, które wcześniej potwierdziły swoją obecność! Nawet sobie nie wyobrażam jak musiało być jej przykro patrząc na te puste miejsca. Druga ważna kwestia to koszty jakie przecież ponieść trzeba. Nie ma nic „przyjemniejszego” niż płacenie za nic, zwłaszcza kiedy płaci młoda para, która zaczyna nowe, wspólne życie nierzadko od zera.
Zebrałam 10 najgłupszych i najbardziej absurdalnych usprawiedliwień. Wszystkie są autentyczne, niestety.
1. Bo nie miałam z kim zostawić psa – przepraszam, ale o weselu nie dowiadujemy się przecież kilka dni wcześniej. Wiemy o nim nierzadko od miesięcy! Czy naprawdę nie możemy na te 2-3 dni załatwić „niańki” dla pupila?
2. Bo nie dostałem urlopu na poniedziałek – Wesele było w sobotę, poprawiny w niedzielę, a poniedziałek to przepraszam co? Odpowiedzialni ludzie wracają w niedziele do siebie, a w poniedziałek idą do pracy.
3. Bo w następnym tygodniu mam egzamin – No tak, wszyscy wiemy, ze alkohol zabija szare komórki, ale przecież nie zabije wszystkich! Nie stracimy pamięci od kilku.. no dobra, od kilkunastu kieliszków wódki. No chyba, że chodzi tu o czas, dwa dodatkowe dni na naukę mogą okazać się zbawienne, ale chyba można było pomyśleć o tym wcześniej?
4. Bo nie miałam co do koperty włożyć, wiesz jak jest – Mnie by takie wytłumaczenie obraziło. Przecież nie o pieniądze w tym wszystkim chodzi. Jeśli komuś faktycznie byłoby głupio przyjść bez koperty mógłby przecież kupić drobny upominek nie przekraczający kwoty choćby 50 zł, serwis, pościel itd. Liczy się obecność!
5. Bo zaprosiliście nas na końcu – Tak to już w życiu bywa, że ktoś jest zapraszany pierwszy, a ktoś ostatni. Czy to naprawdę ma aż tak duże znaczenie? Swoją drogą nieźli z nich detektywi.
6. Bo nam się krowa ocieliła – aha..
7. Bo zaprosiliście nas bez dzieci – Małżeństwo ma okazję w końcu wyrwać się od dziecek i wspólnie pobawić to Ci wytwarzają sobie jakieś głupie problemy.
8. Bo nie jem mięsa i wszyscy by je we mnie wciskali – Jestem pewna, że na weselach ludzie mają ciekawsze rzeczy do robienia. Poza tym, wystarczy zgłosić wcześniej Parze Młodej, że nie jemy mięsa, a kuchnia przygotuje jarskie dania i przystawki. Żyjemy w XXI wieku, nikogo to już dziś nie dziwi.
9. Bo mi włosy źle leżą – tak, to autentyczny przypadek. Kobieta zadzwoniła do Panny Młodej w dniu ślubu i powiedziała, że jednak nie przyjdzie bo włosy…
10. Bo Wy też do nas nie przyszliście – Jak Kuba Bogu.. to już jest przegięcie. Potwierdzać obecność, a później tak głupio się wytłumaczyć
Jestem mega ciekawa waszych doświadczeń w tej kwestii. Znacie jakieś równie głupie usprawiedliwienia?
326 komentarzy
nr 6 bo krowa sie ocielila hahahha najlepsza wymówka EVER
a czego nie rozumiecie z krowa? rodzaca kobiete tez byscie zostawily, bo wesele??? uwazam, ze nawet jak sie nie idzie na wesele to prezent trzeba podarowac. a co do wesela bez dzieci to jestem za. bo pamietam wesela gdzie nie bylo porzadnego pierwszego tanca, bo wszedzie biegaly male larwy.
A może zamiast rozkminiać jak „głupie” były te wymówki to doceniłybyście że ktoś żeby być miły nie mówi prawdy. Bo prawda jest taka, że komuś może po prostu się nie chcieć iść na cudzy ślub. Dla młodych to najważniejszy dzień, dla ich rodziców może też ale dla reszty to już raczej przykry obowiązek i niepotrzebne koszty (dojazd, strój, fryzjer, kwiaty i koperta). I to wszystko po to żeby wynudzić się w towarzystwie cudzych przyjaciół, jedząc jedzenie którego się nie lubi (a lubią państwo młodzi).
Za te same pieniądze można sobie urządzić mega bibę w najlepszej restauracji w mieście, ale z ludźmi których się naprawdę lubi.
Poza tym, dzisiaj – kiedy każdy ściaga się z czasem i nadmiarem obowiązków – każdy wolny dzień jest na wagę złota. I każdy chce go spędzić z kimś kogo naprawdę lubi i tak jak naprawdę lubi – a nie na cudzej nudnej, męczącej imprezie, w towarzystwie cudzych przyjaciół i jeszcze za takie pieniądze (koperta) że za tą samą sumę spokojnie możnaby z przyjaciółmi ryan airem polecieć na weekend do mediolanu i zatrzymać się w jakimś hosteliku i naprawdę cudownie wybawić.
Iza ciężko docenić te wymówki. W ogóle nie rozumiem Twojego punktu widzenia. Rodzinę należy wspierać i to właśnie jeden z takich przypadków. To co napisałaś jest egoistyczne. Jestem ciekawa co Ty byś zrobiła gdyby z zaproszonych gości przyszło tylko 20 % bo reszta woli wydać te pieniądze w restauracji itp.. Wesela to przecież nie tylko przykry obowiązek, to szansa na spotkanie dawno nie widzianej rodziny i zabawę w gronie najbliższych.
Faktycznie wszystkie wymówki są zabawne, a dla pary młodej muszą być strasznie denerwujące… Tylko mam wrażenie, że niektóre osoby z komentarzy w punkcie 6 śmieszy prawdobodobnie samo słowo krowa. Moi rodzice mieli kiedyś krowy więc mogę rzucić niektórym trochę światła. Zacznijmy od tego, że dla rolników problemem jest nawet samo pójście na ślub jeśli trzeba na niego dojechać gdzieś daleko, bo ok. 18-19 doi się krowy (nie, krów się nie da wydoić na zapas, albo za dwa dni). Więc jeśli cała rodzina chce jechać na ślub musi szukać kogoś kto się zajmie gospodarstwem, da im jeść itd. Jeśli ktoś ma ich 10 to ok. pewnie ktoś życzliwy i chętny na zarobienie w taki spsób, ale jeśli mowa kilkadziesięciu to nie wiem czy jest nadal tak łatwo. Ok. 6 – 7 znów się je doi więc tak samo, jeśli wesele było blisko to jeszcze dobrze. A z samym cieleniem się: Jeśli ktoś po weselu mówi, że nie przyszedł, bo mu się krowa wtedy cieliła nie widzę nic śmiesznego. Tak jak napisała Engaro nikt, by nie zostawił kobiety, która rodzi. A czasem do głupiego ocielenia potrzebne są dwie, albo trzy silne osoby. Jeśli chodzi o to, że się ocieliła z dwa dni wcześniej – małe ciele jak dziecko, co chwilę trzeba do niego zaglądać (w nocy też). Dodatkowa praca dla osoby, która miałaby się zając tym wszystkim. Także sama wymówka z ocieleniem może wtedy być śmieszna, ale jak się nie wie ile problemu jest bez tego.
Do Izy… Gdyby para młoda nie przepadała za kimś to sądze, ze nie zapraszałaby tych osób.. No bo po co? Więc o jakiej nudzie, czy o przebywaniu wśród obcych ludzi, czy, ze to „cudze wesele”… Skoro Cie zaprosili tzn. że Cię szanują, Twoją osobę i chcą, abyś była w tym najważniejszym „dla nich” dniu wraz z nimi proste.
Do Dominiki…
Sorry, ale nie zawsze na wesele są zapraszane osoby, które się szanuje i które są mile widziane. Bratowa mojego męża nienawidzi mnie, a ma dwie niezamężne siostry i miała nadzieję, że mąż mnie zostawi podczas imprezy, bo będzie świadkiem i wybawi te dwie dewotki. Tak się nie stało- mąż tańczył ze mną, a tamte dwie siedziały za ławą z minami nieboszczek. Do tej pory bratowa jest przekonana, że to ja nie pozwoliłam na zabawy z Jej siostrami, ale ja nic z tym nie miałam wspólnego! Po prostu nie jest typem bawidamka. Nienawiść została spotęgowana i wciąż odczuwam pogardę bratowej mojego męża. Teraz buntuje męża-brata, że jego rodzina to wieśniaki i jej jest lepsza- mamy uczestniczyć w jej durnych imprezach (a to roczek w kościele, a to msza na dwa latka) i szantażuje nas zastawiając takie emocjonalne pułapki: nie chcecie się modlić za nasze dziecko? Pfff… Nikt z nas do kościoła nie chodzi, no tak mamy… Jak jest msza za jej rodzinę, to nasza stoi pod płotem… Ot taka bigoteria… Masakra…
Do Izy – Słodki Jezu, jeśli to ma być dla kogoś katorga, to faktycznie lepiej nie przychodzić, nikt nikogo do niczego nie zmusza przecież, ale chodzi o to by poinformować z odpowiednim wyprzedzeniem o tym. Jeśli nie chcesz do kogoś iść to po prostu w wyznaczonym terminie odmawiasz, wystarczy powiedzieć – „bardzo mi przykro ale niestety nie dam rady” i o ile nie jest to ślub Twojej siostry/córki to sądzę, że to zamyka temat. Skoro to taka kara to chyba już wiesz z wyprzedzeniem, że nic z tego i nie musisz informować na dobę przed (albo wcale), że wolisz lecieć do Mediolanu, można to zrobić wcześniej.
U nas było tak, że moja ciocia zadzwoniła tydzień czy dwa wcześniej i powiedziała, że zapomnieli że mamy ślub i już wykupili sobie bilety do Norwegii, do córki.
No sory, ale my ich zapraszaliśmy dużo, duzo wcześniej. Chamidło i już!
a bilety do Norwegii drogie nie są… denerwują mnie takie głupie wymówki. jak się nie chce przychodzić to nie potwierdza się przybycia
co do wymowek, to z krówa jest najlepsza ; )
jesli chodzi o ceny biletow do norwegii to one roznia sie bardzo. Wiem z doswiadczenia ; ) Raz jest to cena ok 200zł, innym ponad 600.(bilety lotnicze)
Ostatnio przegrzebałam mnóstwo stron o tanich lotach i stwierdzam: Norwegia to chyba najtańszy kierunek w tanich liniach lotniczych, nawet przed Szwecją, i trafić na okazję jest naprawdę bardzo łatwo…
no tak, brak kopertki boli…
Zgadzam się z tobą w 100000% Na moim weselu nie było 7 osób i każda podała taką wymówkę że aż chciało mi się śmiać m.in dom nie mógł zostać pusty, bo okradną…
O usprawiedliwieniach mogłabym pisać godzinami, jestem wedding plannerką i klienci często zdradzają mi takie historie zza kulis. Wyobraźnia gości weselnych nie zna granic
to podaj, proszę, kilka ciekawszych przykładów, bo jestem bardzo ciekawa! 🙂
A nie łatwiej przyjąć do wiadomości że ktoś nie chce przyjść i przestać się pytać dlaczego.
to ma być przyjemność dla pary młodej i dla gości a nie przymus
Zwykle to goście dzwonią z wytłumaczeniem, wydaje mi się też, że wytlumaczenie należy sie parze młodej
Bez żartów, jak ktoś nie chce przyjść, to wystarczy nie potwierdzać obecności . Przykrość dla pary młodej pozostanie, ale przynajmniej nie będą płacili za puste miejsca , a i może zaproszą kogoś innego.
Dokladnie!
Jesli potwierdzili a teraz człowiek traci za talerzyk to co? Powinno sie takich opierdolić z góry na dół
Wszystko pięknie. W teorii. A w praktyce nie ma szans nie potwierdzić, bo para młoda do spółki z rodzicami katują swoich przyszłych gości telefonami i pytaniami o obecność, nie przyjmując do wiadomości słowa NIE. I zawsze pytają: DLACZEGO? Trudno się oprzeć takiej kampanii i domyślam się, że niektórzy dla świętego spokoju w końcu zgodzą się przyjść a w ostatnim momencie wycofają. Nie, nie pochwalam potwierdzenia obecności i wystawienia do wiatru ale tylko z powodów kosztów za tzw. talerzyk. Aha – i niestety nie jest tak, że zaprasza się najbliższych, najważniejszych. W dzisiejszych czasach często młodzi stosują plan zapełnienia sali dla swojego szoł i katują każdego, kto może być ich „oklaskiwaczem” i przynieść dobrą kwotę w kopercie.
Załamałabym się jakby na mój ślub nie przyszło 25 osób. Przecież to strata rzędu 5 tysięcy!
a jakby przyszli to zysk ile tysięcy? ale głupia jesteś…
Według mnie jak się nie przychodzi na wesele a potwierdziło się obecność, to powinno się zapłacić za to co zostało zrobione!
Alek błagam… Tu nie chodzi o zysk, ale o to, że każdy na swoje grosze ciężko pracuje i jak ma stracić 5 tysięcy, a nawet 500zł to mu przykro, dla niektórych to ogromny wydatek.
No bo nie będzie miał kto prowadzić, jeżeli oboje małżonków się napije. A i kwestia noclegu, gdy ktoś przyjeżdża z daleka, np. z zagranicy…
Wtedy raczej – przynajmniej u mnie w rodzinie i wśród znajomych zawsze tak było – para młoda powinna zapewnić nocleg. W hotelu, pensjonacie albo u kogoś z rodziny, kto może pomóc. Chyba, że ktoś jest NAPRAWDĘ z daleka i na przykład nie stać go na podróż z USA czy Stanów na jedno wesele. Ale o takich rzeczach mówi się z wyprzedzeniem, a nie na tydzień przed.
Podobnie z przejazdem – na wszystkich weselach, na których byłam, jeździł mały wynajęty bus, który odwoził miejscowych gości do domu, ew. podejmował się tego np. świadek, który nie pił czy ojciec pana młodego albo panny młodej. Po taksówkę też można zawsze zadzwonić.
Nie słyszałam nigdy o weselu, na którym trzeba było samemu martwić się o nocleg i transport na miejscu. Nawet kiedy szłam tylko jako osoba towarzysząca. Wesele to ogromny koszt, potwornie dużo roboty przy organizacji i goście powinni to uszanować – jeśli nie chcą przyjść, niech odmówią ze stosownym wyprzedzeniem i powiedzą szczerze, o co chodzi. Wiele osób nie idzie, bo – jak pisze Fashionelka – „nie mają co włożyć do koperty”, wstydzą się do tego przyznać i wymyślają głupie powody. A przecież jeśli idziemy do kogoś, na kim nam zależy, to nie powinno mieć znaczenia i nie jest wstydem dać mały, ale znaczący coś upominek. Chyba, że para młoda to rekiny biznesu i obliczają wesele jako bilans zysków i strat.
Poważnym powodem do nagłej rezygnacji z udziału w weselu jest choroba, nagły wyjazd, którego nie da się przełożyć ani ominąć, śmierć kogoś bliskiego, rodzinne problemy. I wtedy powinno być jasne, że nikt nie lekceważy sprawy ani nie robi tego złośliwie. Ale powody, które wymieniła Fashionelka, są po prostu absurdalne. Chyba naprawdę wolałabym usłyszeć wprost „bo was nienawidzę” 🙂 Z tego wszystkiego ta krowa przekonuje mnie najbardziej – jeździłam kiedyś konno i z tego co pamiętam,
noooo dokładnie tak . a nie kurwa mówić 2 dni przed!!!
Czego to ludzie nie wymyślą, nr 6 mój faworyt
Kiedyś kuzynka obraziła się własnie za to, że zaprosiłam ją bez dzieci. Byłam w szoku
A ja jestem w szoku jak można zaprosić kogoś z rodziny bez dzieci ;///
Jak ktoś chce przyoszczędzić to niech zrobi skromny obiad a nie zaprasza rodziców bez dzieci.
U mojej kuzynki brat cioteczny zaprosił samych rodziców a jej nie,bardzo było jej przykro.
Dla mnie to brak taktu.
Z kolei ja uważam, że wesela bez małych dzieci są świetnym pomysłem – zwykle dzieci powyżej określonej godziny zaczynają marudzić, że chce im się spać, że są zmęczone, że im się nudzi, a przez to ich rodzice nie są w stanie dobrze bawić się na weselu, co więcej niektóre dzieciaki nie potrafią się zachować, a to przeszkadza wszystkim gościom.
mysle ze to zaden brak taktu, tylko chlodna kalkulacja – z ciocia i wujkiem sa relacje bliskie i rodzinne, ale kuzyni to inna bajka – np zmanierowani hipsterzy z ktorymi para mloda od lat nie utrzymuje zadnych kontaktow – zycie a nie brak taktu 😀
kokosowa-nutella, dziecko a dziecko to jest różnica. nie wiem, czy ktoś by się dobrze bawił, gdy pod nogami biegają dzieci, rodzice je gonią, a połowa osób na weselu już jest po kilku drinkach, zawsze może zdarzyć się jakieś nieszczęście. dziecko, które jest nastolatkiem-ok.
Tu nie chodzi o oszczędzanie, tu chodzi o przewidywanie niefortunnych zdarzeń, już nie mówiąc o tym, że nagle o 21 połowa gości wyjdzie bo ich dzieci chcą spać.
Lena, „rodzice nie są w stanie dobrze bawić się na weselu” myśle, ze to rodzice powinni zadecydowac jak chcą się bawić i ile chcą zostać na weselu
mam dziecko i jakos dziwnie by mi bylo gdyby dziecko nie zostalo zaproszene na wesele (szczególnie jeśli bylo by to wesele w rodzinie)
rozumiem oczywiscie, ze ktos może miec koncepcje wesela bez dziecka, wtedy ja sie po prostu na takim weselu nie zjawie czy sie komus takie tłumaczenie podoba czy nie, bo jak ktos nie ma dziecka to ma chyba błędne wyobrazenie, ze kazdy rodzic ma sztab opiekunek w postaci babc, cioc, sasiadek, sióstr i kolezanek na takie wypadki
ja nie mam, sytuacja jest taka, ze nie mialabym dziecka z kim zostawic na dwa dni jeżeli wesele bylo by w innym miescie
Ja bym nie poszła na wesele,jeśli ktoś by mnie zaprosił bez dzieci, uważam, że wypada tak zrobić, a o tym czy rodzice chcą bawić się sami czy z dziećmi to już oni powinni zadecydować. Ale na pewno bym nie potwierdziła obecności nie narażała nikogo na dodatkowe koszty.
Moim zdaniem obrażanie się o to, ze ktoś na swojej imprezie weselnej ma jakies wyobrazenia na temat tego kto sie bedzie bawił jest po prostu brakiem kultury. Tak zwyczajnie. Przeciez to Mlodzi placa za wesele, za organizacje i sorry ale ewentualne straty za pijanego wujka czy nieogarniete dzieci rowniez. I tak jak sie jakos nie obraza rodzina ze ktos nie zaprasza wujka ktory nie umie pic, albo kuzyna ktory po kieliszku ma ochote sie z kazdym bic to sie nagle wszyscy smiertlenie obrazaja o to, ze ktos nie chce miec dzieci miedzy nogami w trakcie swojej imprezy gdzie leje sie alkohol. Nie jestesmy hiszpanami gdzie dzieci ogarniaja sie same, gdzie bawia sie tak, ze nie przeszkadzaja. Wciaz jestesmy w Polsce gdzie rodzina dumnie pojawia sie z dziecmi w kosciele, potem dziecko zaczyna ryk nudy w momencie gdy mlodzi zaczyaja sobie slubowac a madra mamusia nie wpadnie na to, zeby wyjsc tylko po calym kosciele roznosi sie ryk dziecka zamiast slowa przysiegi. Dzieci ktore biegaja miedzy nogami gosci czy ekipy w trakcie samego wesela bo sa nie ogarniane przez rodzicow ktorzy w koncu gdzies wyszli tez nie sa wcale taka wielka rzadkoscia. Pracuje na weselach, bylam na kilkudziesieciu. Na palcach jednej reki wymienie te na ktorych z przyjemnoscia patrzylam na dzieci, wiekszosc byla ogarnieta i zajmowala sie ta czescia ktora ogarnieta byla mniej, na jednym z wesel byla tez animatorka ktora na trzy godziny zajela pociechy ktore potem poszly spac. Skoro idziemy do kogos na impreze musimy uszanowac jego zasady. Jesli sie obrazamy znaczy ze nie potrafimy sie zdaje sie zdysnansowac do swojego rodzicielstwa. Na moim weselu kazda z par ktora dzieci miala przyszla bez nich. Nie dlatego, ze dalismy taki warunek bo zapraszalismy wszystkich ale dlatego, ze chcieli bawic sie bez dzieci. Tak po prostu.
Erill, chyba ci sie cos pomylilo, nie w tę strone poszedłeś. Kto tu mowi o obrazie rodziców, ktorzy zostali zaproszeni bez dzieci? Ja bez dziecka nie przyjde i sie za to nie obrażam, ale niech para młoda sie nie obraża za to, ze ja nie przyszlam, bo zostalam za proszona bez dziecka
Masz rację Erill, za granicą wszystko jest lepsze, Polacy nawet nie umieją wychowywać dzieci ;/
(sarkazm)
bo zaprosić rodziców z dopiską ”bez dzieci”to hamstwo tyle!
Ja również nie jestem za zapraszaniem małych dzieci. Co innego nastolatki, ale małe dzieci na weselu to po prostu męczarnia dla wszyststkich:
1. Dzieci z reguły na takich imprezach dostają małpiego rozumku i bawią się w berka między stołami i między tańczącymi. A to potrafi rozwalić całe wesele.
2. O godzinie 20 zaczyna się marudzenie, że do domu… i trzeba motać transport/ taksówkę/ lub angażować niepijącego wujka
3. Racja że rodzice nie mogą się wyluzować… co chwile jest mamo pić, mamo siku, mamo jeść itd… więc zabawa przerywana
4. Picie wódki- moim zdaniem dzieci nie powinny tego oglądać. ( moje dzieci, nigdy nie uczestniczą w imprezach, gdy na stole jest wódka)
5. to niebezpieczne!! widziałam na własne oczy jak dziecko w zabawie wpadło na kelnera niosącego gorącego strogonowa. i był płacz!
w mojej rodzinie na wesela nie zabiera się małych dzieci. Od tego są poprawiny. Gdy wszyscy już są „grzeczni” i nie trwa to do rana. Naprawdę krzywda się dziecku nie stanie jeśli zostanie na jedną noc pod opieką niani/ dziadka/ babci/ koleżanki itp.
A moim zdaniem argument o dzieciach jest bezsensowny. Rodzice mogą pobawić się sami, lekki oddech od domowych obowiązków.
Jeśli już w rodzinie jest spora ilość dzieciaków to świetnym pomysłem jest wynajęcie animatora czasu wolnego. Stworzy kącik dla maluchów, zapełni im czas, stworzy z nimi upominek dla pary młodej. U Nas w Wielkopolsce to jest bardzo popularne. Rodzice dobrze się bawią, dzieciaki mają zajęcie, a Para młoda szczęśliwa, że goście zadowoleni;)
Ja pamiętam, że kiedy ja była dzieckiem nawet jak byłam zaproszona na wesele to rodzice i tak mnie zostawiali z babcią/ wujkiem nie ważne czy to był 1 dzień czy 2 i nie widziałam tym nic złego. Ludzie nie dajmy się zwariować! Jak oglądam zdjęcia ślubne moich rodziców z wesela czy kiedy oni byli na weselu u kogoś to jakoś ciężko mi zauważyć gromadkę dzieci biegającą wokół pary młodej tańczącej np. pierwszy taniec.
Teraz chyba jakoś po prostu zmieniło się podejście do dzieci. Co w cale nie jest dobre…
🙂
Sama robiłam wesele i prosiłam wszystkich bez dzieci.
jedna para (chrzestny męża z żoną) przytargali dzieciaki i już o 22 ich nie było (a wesele bez poprawin…). Natomiast reszta z chęcią oddała dzieci pod opiekę swoich teściów/ teściowych/znajomych i mówili, że dziękują bo już dawno nie mieli takiego wieczoru wytchnienia i zabawy.
Gdybym miała dzieci tez bym ich na żadne wesele nie brała – one się męczą, dorośli się męczą a dwa dni rozłąki jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Ale jaja 😀
Jakoś u mnie w rodzinie nie było problemu z dziećmi,zawsze były wynajęte pokoje w których rodzice kładli maluchy i wracali na salę.Na weselu wujka,jak miałam 7 lat to bawiłam się do 8 rano a rodzice zwinęli się po 3,więc nie wiem w czym problem.
A przypadek o którym wspominałam to 16 letnia córka,która nie dostała zaproszenia na ślub brata ciotecznego z którym miała stały kontakt ;//// Jej rodzice poszli,ale niesmak pozostał i do dzisiaj trzymają dystans.
Albo jeszcze inne para zaprosiła kuzyna lat dwadzieścia parę bez rodziców.Odmówił.
Ja w takiej sytuacji też bym od razu odmówiła.Takie wybiórcze zapraszanie daje wyraz selekcji gości,poczułabym że moje dziecko jest traktowane jako rodzina drugiej kategorii.
Tacy ludzie są zwyczajnie nie odpowiedzialni. Nikt nie lubi głupich wymówek w żadnej sytuacji, a już na pewno nie kilka dni po swoim ślubie. Po to zaprasza się kilka miesięcy przed żeby każdy miał czas sobie wszystko zaplanować…ale najwidoczniej nie każdy tak myśli.
Co do punktu nr 7 gdybym miała dzieci i ktoś zaprosiłby mnie na wesele bez nich też bym nie poszła, bo mnie akurat by to uraziło
Dlaczego?
Sama pamiętam, jak byłam młodsza i chodziło się z rodzicami na wesela – ja o 22 chciałam już jechać do domu, bo nie było co robić i chciało mi się spać, a czułam się głupio, że rodzice nie mogą się pobawić. Nie umiesz zostawić dzieciaka na jeden wieczór? Wesele to w Polsce (dla mnie niestety) impreza, na której alkohol leje się litrami, wprost idealne miejsce dla dzieci… ;/
W takim razie młodym pozostaje chyba niezapraszanie w ogóle ludzi, którzy mają dzieci, jeżeli nie życzą sobie na weselu bachorów, które o 20 zaczynają jęczeć, że już chcą do domu, a wcześniej biegają między stołami – skoro nie da się tych ludzi zaprosić bez dzieci. Nie każdy ma wizję wesela jako imprezy prodzieciowej, a dzień ślubu jest dniem PAŃSTWA MŁODYCH i to oni powinni decydować o kształcie tego dnia. Wielka obraza, trzyletni Kubuś i czteroletnia Juleczka na pewno bardzo przeżywają brak zaproszenia… 😉
nr 6 the best!!!!
a co jeśli mamy w rodzinie kogoś, kto wyszedł z nałogu alkoholowego i tłumaczy nam się „nie, ponieważ wszyscy będą mnie namawiać na alkohol”? mówiąc tak, pokazuje, że nie jest jeszcze na tyle silny, żeby powiedzieć stanowcze „nie”, gdy ktoś proponuje, musimy zaakceptować jego decyzję.
Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek nie przyszedł na wesele z powodu Dnia Złej Fryzury, włosy zawsze można spiąć, poza tym, tego dnia kto inny jest najważniejszy, nikt nie będzie zwracał uwagi na jej fryzurę… 🙂
czasami panny mlode sa naprawde brzydkie i grube i wtedy to inne kobiety mimowolnie skupiaja cala uwage. poza tym ja bym nie chciala byc uwieczniona na zdjeciach z brzydka fryzura wiec rozumiem osobe ktora nie przyszla
żartujesz sobie iza, nie? ;ooo kogo obchodzi jak TY wychodzisz na zdjęciach na cudzym ślubie? wyjmij głowę z dupy!
Nie każdy jest tak wyrozumiały jak ty, Elizo, niestety jeżeli chodzi o pkt 4. Większość Młodych liczy na prezenty i aż się trzęsie żeby policzyć ile przyszło im z kopert i co dostali w tajemniczych wielkich pakach. Dlatego większość osób woli nie iść, jeżeli nie ma kasy albo zwyczajnie mu szkoda wyłożyć od tak min. 200zł (chociaż słyszałam że wypada dawać nie mniej niż 400-500zł), niż potem być obgadywanym przez połowę rodziny, że dał tylko cośtam… Ale fakt faktem, że powinno się odmowić od razu, a nie na tydzień przed.
Popieram za to żeby na wesele nie zapraszać dzieci. Wg mnie nie ma nic bardziej wkurzającego niż płaczące albo krzyczące dzieci, które rodzice gonią po całej sali i które się niemalże depcze, a ich rodzice wychodzą z wesela o 21:00, bo „mała jest już śpiąca”.
Bez przesady z tymi dziećmi. Oczywiście że mogą być irytujące, ale moim zdaniem zaproszenie z dziećmi to dobra sprawa,a przynajmniej da się zrobić, jeśli rodzic jest zaradny i odpowiedzialny.Pamiętam jak byłam z bratem na weselu z rodzicami, mieliśmy wtedy po kilka lat. O godzinie 20 czy 21 razem z babcią zniknęliśmy z imprezy, rodzice zostali bawić się dalej 🙂 Da się 🙂
do lo_ Tak, ale nie wszystkie babcie też chcą zniknąć z imprezy o 20/ 21 😉 nie wiem czemu np. taka 60-letnia babcia ma się ewakuowac z imprezy tylko dlatego by zabrac wnuczki. No swoje dzieci juz wychowała, a rodzice niech zajmą sie swoimi pociechami. Ale wiem, że są takie babcie co by nawet nie poszły na wesele gdyby musiały zostać z dziećmi. Druga sprawa, jeżeli na weselu będzie takich dzieci z 3-4 to raczej kilka godzin będzie nudne, szczególnie, jesli są to małe dzieciaki. Z jednej strony młodzi rodzice narzekają, że nie mają czasu dla siebie, by wyjść, spotkać się, zaszaleć, spędzić czas intymnie bądź w gronie przyjaciół, ale na wesela dzieci ciągną? Co innego taki 12-latek, co innego 4 latek.
To z dziećmi to się chyba zmienia w zależności od punktu siedzenia. Kiedyś dzieci mnie denerwowały na weselach a teraz sama wolałabym pójść z dzieckiem i wyjść właśnie o 21, w sumie nie widzę w tym nic niestosownego, że ktoś nie zostaje do rana. W końcu liczy się obecność a nie balanga do upadłego 🙂
Dla mnie zapraszanie bez dzieci to jest właśnie bardzo mądry pomysł – miejsce, gdzie praktycznie wszyscy piją nie jest najlepszym miejscem do zabawy dla dzieci to raz, a dwa pamiętam, że jako dziecko chodziłam na wesela i dla mnie nie miały one żadnego znaczenia, a zajmowałam tylko miejsce i para młoda musiała za to płacić 🙂
zgadzam się z Agatą w jednej i drugiej kwestii. Moja mama nawet raz powiedziała „nie idę na wesele bo mnie nie stać, żeby włożyć w kopertę 300zł”. Ale poszła.
Zgadzam się też z tym, żeby zapraszać ludzi bez dzieci. Według mnie wesele to nie miejsce dla dzieci, tym bardziej, że one nie obchodzą z nami radosnego dnia, dla nich, szczególnie dla tych małych, to bez różnicy, czy są na placu zabaw, czy na obiedzie u babci, czy na weselu. Tylko będą biegać, wpadać pod nogi, a o 22 będą śpiące i ups, połowa gości wychodzi „bo dzieci chcą spać”. Wesele to nie miejsce dla dzieci, a rodzice wiedząc kilka miesięcy wcześniej mogą kogoś załatwić do opieki i załatwić kogoś w zastępstwie, jakby pierwsza opcja nie wypaliła.
Na wesela znajomych chodzę bez dzieci, proszę wtedy mamę, żeby przyjechała i zajęła się nimi. Nie jest to problemem, jak wesele odbywa się blisko, natomiast kiedy na wesele musimy dojechać kilka godzin, to obarczanie starszej osoby naszymi pociechami na dłuższy okres czasu, byłoby niezbyt miłe, opiekunka odpada, bo raczej nie chciałabym zostawiać obcej osobie dzieci na tak długo i wtedy odmawiam.
Wesele u rodziny to co innego, dzieci też należą do rodziny i dlaczego nie miały by brać udział w takiej uroczystości. Tym bardziej, że ślub często zaczyna się o godzinie 15 – 16, potem jest obiad i do tej 20:00 – 21:00, maluchy spokojnie mogą uczestniczyć w imprezie. Potem rodzić powinien pójść położyć dziecko, albo wynająć do tego opiekunkę. I nie widzę nic złego w tym, że rodzic wychodzi wcześniej, przecież na weselu nie chodzi o to żeby się zachlać i wpaść pod stół o godzinie czwartej nad ranem, tylko, żeby się razem z Państwem Młodym weselić, nawet tylko do 21:00.
może ty tak liczysz na prezenty….ja majac swoje wesele nawet o tym nie pomyslalam…. w ostatnich czasach wesele to jedyna okazja aby cała rodzina mogła się spotkać razem….przykre ale prawdziwe. wreszcie można spotkac kyznów których nie widziało się pare lat, bo kazdy na wyjazdach…
Muszę się z Tobą zgodzić. Moja bratowa już nie mogła wyrobić i pod koniec wesela na końcu stołu zaczęła liczyć kasę z kopert i specjalnie za każdym palcem miała „posegregowane” która koperta od kogo :/
A co do wymowek to jeszcze żeśmy z Narzeczonym nie zaczęli zapraszać a już jego brat nam mowil(na rok przed), że chyba będzie u kogoś grać (gra na organach w kościele) a jego żona twierdzi że taka data(sierpien) to na wakacje nie pojedzie się… :/
Jeszcze chcę dodać, że komentarz „nie mamy z kim zostawić dzieci” to po prostu głupota. Gdybym szła na wesele najbliższej przyjaciółki, kogokolwiek, na dodatek wiedząc o tym kilka miesięcy wcześniej, załatwiłabym kogoś do tych dzieci, a jakby nie wypaliło to miałabym plan B. Jeszcze większą głupotą jest wymówka „nie mam z kim zostawić psa”. Pies nie może być chociaż kilku godzin sam? Wiedząc o weselu kilka miesięcy wcześniej NAPRAWDĘ nie mamy go z kim zostawić? Nie mieć żadnych znajomych, którzy mogliby się nim zaopiekować przez noc?
A mówienie, że się nie dostało urlopu na poniedziałek to szczyt egoizmu. Wracasz z wesela w niedziele? I nie wyśpisz się na poniedziałek? Twój sen jest ważniejszy od najważniejszego dnia w życiu młodej pary? Egoizm…
no moj sen jest wazniejszy od cudzego wesela. od mojego wyspania się zależy moja efektywnosc, moja praca, moj ewentualny awans. a cudzy slub – dla pary mlodej wazny dzien – dla mnie impreza jak wiele innych
Iza no po Twojej wypowiedzi to ja bym Ciebie na ślub nie zaprosiła 😀 „Cudze wesele” wtf za takich darmozjadów faktycznie szkoda płacić
U nas z tym problemu nie było, mieliśmy też w sumie dość elastyczną umowę z właścicielem sali, i wszystkie niepewne przypadki mogliśmy rozwiązać do tygodnia przed weselem. O wiele gorzej było z tym, żeby goście pamiętali o tym, że mają potwierdzić obecność (bądź nie), o co prosiliśmy w zaproszeniach – jakbyśmy nie obdzwonili połowy zaproszonych i zajęli się organizowaniem imprezy na potwierdzoną ilość osób, to byłoby zabawnie 😀 dużo śmiechu było za to przy kuzynce, która była w zaawansowanej ciąży i uparła się, że przyjdzie, bo bardzo chciała się spotkać i pobawić z całą rodziną. Termin miała wyznaczony na tydzień po naszym weselu, ale w takiej sytuacji to nigdy nic nie wiadomo. Przyszła, pobawiła się (na siedząco, ale zawsze) i urodziła w terminie 🙂
a moja kuzynka rano kupiła kwiaty, uczesała się i o 11 urodziła 😀 a o 17 byś ślub a juz byli tak blisko 😀 hihi. ale to fatum poszło dalej, na ślub innej kuzynki nie pojechałam bo byłam tydzien po porodzie, ciekawe komu przekaże dalej takie szczęście 😀
Eliza jeszcze jesteś przed więc najlepsze przed Tobą, gdy gość który potwierdzi a później nie przyjdzie tłumacząc że… Pomyliły mu się soboty! Wtf?
hahahaha 🙂
Haha 😀 przypomniało mi się, jak moja przyjaciółka zrobiła dokładnie to samo 🙂 Co prawda nie z weselem, ale z 18-tymi (rany, kiedy to było…) urodzinami naszej wspólnej znajomej. Na szczęście skończyło się przybyciem z (mega) opóźnieniem 🙂
czy będziesz robiła poprawiny? i czy na twoim weselu będzie dużo alkoholu? a może zrobiłabyś post o daniach na wesele i może post o tym jakim/jakiego koloru garnitur, krawat, koszule dla drugiej połówki preferujesz :*
Tak, będziemy robić poprawiny. Co do alkoholu, nie mam pojęcia tym zajmie się Mateusz. Ponoć są jakieś przeliczenia, że kupuje się 0,5litra na głowę. Ilość jak dla mnie kosmiczna, ale lepiej żeby był nadmiar niż, żeby zabrakło. Co do dań, kolorów garniturów itd to wkrótce pojawią się wpisy o tej tematyce
a czy ty zapraszałaś z dziećmi i czy zaproszenia dostarczałaś osobiście?
Coś o tym wiem, potwierdzanie obecności, a później nie pojawienie się na ślubie i weselu to przykra sprawa i nieodpowiedzialne podejście (także ze względu właśnie na koszta). Mnie najbardziej inrytuje jak ktoś mówi, że przyjdzie z osobą towarzysząca, a póniej przychodzi sam, bo jednak nikogo nie znalazł. A to, że Młodzi zapłacili za to miejsce to już nikogo nie obchodzi…
no niestety zdarza, się ja na wesele bliskiej koleżanki z dużym wyprzedzeniem zaprosiłam 3 kolegów (2 jako opcje awaryjne) na tydzień przed okazało sie że żaden nie może więc zaprosiłam kolejnych 4 i też nie mogli. Do koperty włożyłam tyle by wyszło na zero, najgorsze jednak to że ludzie nie bardzo chcieli się integrować, a ciężko się bawić samemu.
Na wesele powinno się iść albo z partnerem życiowym, albo samemu. Przyjście z kimkolwiek to idiotyzm. Mój facet nie jest entuzjastą takich imprez i przy potwierdzaniu obecności powiedziałam wprost – przyjdę sama. Mój facet był wniebowzięty bo ja bawiłam się znakomicie, a on pograł sobie z kolegami lola.
Na ślub mojej rodzonej siostry nie przyszedł wujek, bo jego 13-letni syn nie dostał zaproszenia z osobą towarzyszącą! Brat rodzony mojej mamy! To już jest przegięcie! Mama chciała już mu dać takie zaproszenie, ale siostra powiedziała, że nie ma takiej opcji żeby dziecko zapraszała z osobą towarzyszącą.
O ja pierdzielę, nieźle…
U mnie w rodzinie była taka sytuacja, że kuzyn zapraszał swoje kuzynostwo bez osób towarzyszących jeśli nie byli małżeństwem lub chociażby narzeczeństwem, jednak w tym przypadku ważne było to, żeby się znali. Ja byłam nieźle wkurzona na zaistniałą sytuację, gdyż ze swoim parterem byłam już kilka lat, mieszkaliśmy razem, ale fakt oni nie mieli okazji się poznać, więc zostałam dopisana do zaproszenia rodziców 😀
Komiczne to było, albo raczej tragikomiczne… :/
u mnie na weselu byla 1. potwierdzona nieobecnosc’ – 'bo pokłóciłam się z chłopakiem’ (w domyśle- nie przyjdę z chłopakiem, to sama tez nie przyjdę )
jeśli chodzi o dzieci- ja mam swoich dwójkę i jako mama twierdze, ze wesele to nie miejsce dla dzieci- oczywiście jeśli zaprasza nas ktoś z rodziny to idziemy z dziećmi, ale powiedzmy na 21 organizujemy im 'transport do babci’ 😉 a potem bawimy się sami, ale wole gdy w ogóle ich nie zabieramy
ale na niektórych weselach jest już osobna salka dla dzieci- osobna zabawa i animator, który organizuje im zabawę (np. klaun albo zwyczajna 'niania’) tak by nie pałętały sie pod nogami dorosłych 😉 bardzo fajna sprawa
zwracam tez uwagę by na zaproszeniach nie pisać ’ z osoba towarzysząca’ u kogoś kto ma partnera np. kilka lat – tylko łaskawie wpisać pełne imię i nazwisko tej osoby- moim zdaniem to nie uprzejme, bo niektórzy przecież nie decydują się na ślub nigdy i w związku z ty nigdy nie będą 'pełnoprawnym ’ partnerem?
ja wpisałam na zaproszeniu moją koleżankę i jej partnera, jak się później okazało rozstali się na niecały miesiąc przed weselem,
więc lepiej wpisać z osobą towarzyszącą 😛
Zgadzam się z VIP. Na zaproszeniach wpisuję ” z osoba towarzyszącą”. Miesiąc ( później/wcześniej?) przed ślubem będę zamawiać winietki i wtedy zapytam czy wpisać kogoś konkretnego.
Wiem, że mogą być „sytuacje kryzysowe” i nagła zmiana partnera dzień przed, zastanawiam się, czy może nie zostawić sobie kilku winietek „pustych” i samej nie wpisać wtedy gościa ręcznie, albo…sama nie wiem…wpisać „Gość niespodzianka” fabrycznie na 2 czy 3 🙂
EWA miałam to samo…zostałam dopisana do zaproszenia mojej mamy, chociaż byłam zaręczona a kuzynka jeszcze pytała się mnie czy coś planujemy…no żal
Ja już wolę zeby mi ktoś nie podał powodu niż podał taki, że mnie obraza sądzac, że w niego uwierzę. U nas właściwie poza moją ciotką i koleżanką nikt nie wykazał się jakąś durną wymówką. Najczęsciej bylo od razu w dniu dania zaproszeń, ze ten termin im nie odpowiada, albo ze juz mają wyjazd. Z drugiej strony mielismy gosci ktorzy wyrwali sie z pracy w sobote i w niedziele z rana do niej wrocili ale byli z nami tego na. Wiec jak sie chce to sie wszystko da.
A ja mam pytanie zupełnie z innej beczki, czy założenie jasne/kremowej itp sukienki na ślub, przez gościa oczywiście uważasz za nietakt? Obraziłabyś się gdyby ktoś przyszedł ubrany w taki kolor?
Nikt nie powinien odwracac uwagi od Panny Młodej, ktoś obcy oglądając zdjęcia może je pomylić, teraz nie każda Panna Młoda zakłada bufiastą suknie bezę że z kilometra widać, ale kolor biały czy ecru to jak dla mnie tylko dla Młodej.
Oczywiście, że to nietaktowne. Nie powinno zakładać się sukienki kremowej, już o białym nie wspominając! Już lepiej założyć-jako gość-na ślub czarną sukienkę, niż jakąkolwiek jasną.
Oczywiście, że nie. Niech sobie przychodzą nawet w śnieżnobiałej. Dla mnie to żaden nietakt.
Biel jest w tym dniu zarezerwowana tylko dla Panny Młodej. To po prostu zasada savoir-vivre.
Aż muszę skomentować… 😀 na mój ślub (rok temu) w biel ubrała się moja… teściowa!!! Trochę mnie zatkało bo była „strojniejsza” niż ja! Na szczęście Panna Młoda i tak błyszczy mimo wszystko! 😀
Eliza, też myślałam kiedyś tak jak Ty, dopóki nie zobaczyłam zdjęcia ze ślubu siostry koleżanki i gdyby nie to, że ją znałam, nie wiedziałabym która to Panna Młoda 🙂
Z jednej strony śmieszne, ale z drugiej niekoniecznie. Żeby wyjść z twarzą z odmawiania przybycia na wesele trzeba się wykazać niebywałym taktem. Takt ten dotyczy obu stron.
Tak względem tego punktu dotyczącego zapraszania na końcu. Zauważcie, że jest różnica między zaproszeniem kogoś jako pierwszego a czterdziestego, ale w czasie mniej więcej jednakowym. Problem pojawia się w sytuacji kiedy do wesela zostają dwa tygodnie, zaproszenia rozesłane miesiące temu i nagle ktoś dostaje zaproszenie. To jest naprawdę nietakt i to ze strony zapraszających… Eweidentnie widać, że ktoś zrezygnował i teraz zapycha się powstałą dziurę. Ja bym odmówiła i na pewno wolałabym stracić kasę niż sprawić przykrość komuś kto doskonale zdaje sobie sprawę z powodu zaproszenia…
Ja miałam 16 lat kiedy byłam pierwszy raz na weselu i nie chciałam iść, bo… nienawidzę być filmowana, alkoholu napić się też nie mogłam, a myśl o pijanych wujkach, których nie znam a którzy będą chcieli mnie wyrwać do tańca mnie przerażała. niestety poszłam, bo mnie namówili i szczerze mówiąc nie bawiłam się wcale. musiałam uciekać przed pijanymi panami wymyślając coraz to nowsze wymówki… nie lubię takich „biesiad”. cieszę się, że nie trafiłam na drugie takie wesele od tamtej pory. poza tym teraz już mam swojego partnera do tańca.
Taaaak, ale jeśli nie cierpisz wesel, możesz odmówić od razu przy zapraszaniu! To nie zbrodnia! W poście chodzi o ludzi, którzy olewają parę młodą po potwierdzeniu, co jest uzasadnione w wypadkach szczególnych, za jakie uznaję:
a) śmierć własną lub kogoś bliskiego
b) chorobę własną lub kogoś bliskiego
c) poród
d) spóźniony samolot/pociąg, śnieżycę, awarię
e) wielką szansę zawodową (np. ktoś wygrał konkurs, nie spodziewał się tego, dzień przed weselem ma rozdanie nagród w Singapurze)
A jeśli się po prostu nie chce, to można wymyślić nieobrażającą inteligenci młodych wymówkę i już. Zaproszą sobie kogoś kto chce i może, nie będą wywalać kilku stówek na martwe dusze.
Do Zuzanna O.
Nie wierzę, że wypunktowałaś sytuacje życiowe, które uważasz za 'usprawiedliwione’, żeby nie przyjść na wesele. Jeśli już wyszłaś za mąż to na pewno byłaś przewrażliwioną panną młodą. A jeśli jeszcze nie wyszłaś, to pewnie będziesz.
Zgadzam się Eliza. Nie po to prosi się gości o potwierdzenie przybycia, żeby potem tłumaczyć się ocieleniem krowy. Ja z takimi hardkorowymi przykładami się nie spotkałam, jedynie z „nie mam co do koperty włożyć”.
Moja kuzynka powiedziała, że nie przyjdzie bo mąż na weekend będzie w delegacji – nic w tym dziwnego poza tym, że mąż jest bezrobotny. A zapraszanie bez dzieci – moim skromnym zdaniem impreza z alkoholem nie jest dla dzieci, ja zapraszałam bez dzieci ale nic to nie dało, np. zaprosiłam ciotkę z wujkiem a zamiast ciotki przyjechał wujek z trójką dzieci 🙂 Niektórzy goście nie czytali zaproszeń i nawet jak było bez dzieci przychodzili z trójką. To tylko moje skromne zdanie, ale po kilku godzinach wesela biegające między stołami dzieci to nic zabawnego – wręcz przeciwnie.
dokładnie, wesele to nie miejsce dla dzieci.
wiec skoro mąż bezrobotny to pomyśl ze nie a pieniędzy na wyjście weselne.wesele to nie tylko prezent, trzeb akupić kwiaty coś do ubrania iść do fryzjera.to jest koszt nie kazdego stac żeby wydac kilkaset zł za jedną noc a potem nie mieć na chleb.a o biedzie cięzko mówić ,więc wymyśla sie jakąś wymówkę.
nie rozumiecie tego.
jakbym iała wydać 1000 zł żeby napić sie wódki to wolę sobie kupić np pralkę bo mi się psuje
do kik. no juz bez przesady z tymi wydatkami na wesele.prezent trzeba dac to i owszem ale kwiaty malo kto kupuje, ja odkad chodze na wesela nigdy nie kupilam nikomu zadnych kwiatow bo to bezsens. kwiaty za chwile uschna a panstwo mlodzi i tak nie maja co zrobic z taka iloscia kwiatow i najczesciej je rozdaja badz rozwoza na groby bliskich… tak, tak. lepiej juz podarowac jakas ksiazke czy wino a takowe mozna nabyc nawet za 10 zl jesli juz tak bardzo chcemy. ale obowiazku dawania kwiatow NIE MA. poza tym zawsze mozna ofiarowac cos wykonanego wlasnorecznie, jesli masz zdolnosci np narysowac ladny obrazek, wykonac cos z masy solnej, gliny, modeliny itp itd, mozliwosci jest wieeeeele. stworzyc ciekawym, smieszny filmik na dvd z fotkami mlodych – jesli mamy, jesli nie zawsze mozemy pokombinowac i je zdobyc, badz jesli to rodzina to z fotkami rodzinnymi. fryzjer/kosmetyczka rowniez nie sa obowiazkowe. nigdy u takowych nie bylam przed zadnym weselem. umalowac chyba kazda z nas sie potrafi jesli robi to na codzien a jesli nie to i na wesele nie musi albo moze potrenowac przed nim zeby nie bylo niespodzianek…..
cz.2 do kik: kolejna sprawa to stroj, kto komu kaze kupowac nowa kreacje na kazde wesele? nie mozna zalosyc czegos co mamy w szafie? chyba spodnice i elegantsza bluzke ma w szafie kazda z nas podobnie jak kazdy facet ma garnitur. za tydzien mam wesele i po raz pierwszy kupilam sobie sukienke specjalnie na wesele, wczesniej wykorzystywalam czesci garderoby ktore juz mialam w szafie i jakos nieszczegolnie wyroznialam sie w tlumie. idziesz na wesele by towarzyszyc panstwu mlodym i z nimi przezywac ten dzien? czy po to by sie pokazac i zablysnac przed innymi? zastanow sie.
do elizy: niestety liczenie na kase/prezenty jest powszechne. panstwo mlodzi czesto wyliczaja i oczekuja kto ile dal, zazwyczaj chca zeby impreza sie chociaz zwrocila. takie sa niestety realia,wesele to droga impreza i jesli mlodzi zarabiaja po 1500 na miecha to niestety ale na to licza. w ogole tego typu imprezy jak chrzciny, komunie, wesela to bardzo interesowne imprezy i niestety najczesciej to rodzice wpajaja takie cos mlodym ludziom do glowy i tak juz zostaje.
Miesiąc przed ślubem dostałam wiadomość od koleżanki na Facebooku, że nie przyjdzie, bo jej chłopak ma tego dnia inwentaryzację w pracy, a mają umowę, że bez siebie nie chodzą na imprezy. I że przeprasza mnie, że pisze to na Facebooku, ale chyba zmieniłam numer i nie mogła się do mnie dodzwonić. Prawdopodobnie w ogóle nie próbowała, bo od pięciu lat nie zmieniłam numeru.
Druga powiedziała, że mama wykupiła jej wycieczkę, na którą mają jechać wspólnie i mimo tego, że wcale nie ma ochoty na nią jechać, to nie może mamie tego zrobić i z nią nie pojechać.
jeszcze ten wyjazd jestem w stanie zrozumieć, pieniądze zapłacone, no ok, trudno. Ale nie pójście na wesele „bo chłopak nie może, a my nie imprezujemy osobno”? serio? chyba chłopak jej wybaczy to, że jego dziewczyna pójdzie sama na wesele koleżanki, nawet na kilka godzin… tylko świadczy o chłopaku
Dobry post 🙂 Jak my prosiliśmy naszych gość odmowy były przeważnie takie jak:
Bo w następnym tygodniu mam egzamin (to powiedział starszy 2 tyg. przed ślubem, o tym że będzie starszym wiedział od początku planowania ślubu)
Bo nie dostałem urlopu na poniedziałek
Bo zaprosiliście nas bez dzieci
i najlepsze bo zaprosiliście nasze 16 letnie dziecko bez osoby towarzyszącej 🙂
Mieliśmy też inną przygodę 2 dni przed weselem odmówiła nam jedna para, a w ten sam dzień zadzwoniła inna (która wcześnie odmówiła) i powiedzieli, że jednak przyjdą.
Najważniejsze jest to, że Ci co chcieli nam w tym dniu towarzyszyć przyszli, a wesele się udało 🙂
A ja rozumiem wymówkę, ze ktos nie ma z nim zostawić dzieci.
Nie kazdy ma rodzinę, dziadkow z obu stron itp. Albo mają starych czy chorych rodziców. A nie kazdego stac na niankę, ot polskie realia.
No ale w momencie zaproszenia taki kto chyba wiem, ze za np.2 czy 4 miesiące jego dziecko będzie dalej małe i jesli ma 4 lata to nie będzie mia nagle 18 po kilku miesiącach:P
Ja byłam tylko na jedynym weselu w zyciu i miałam ok.8-9 lat.
I racja, był cyrk, moi rodzice spoznili się z mojego powodu, wyszli wczesnie takze z mojego powodu.
Zgadzam się, u mnie w rodzinie wszyscy zapraszają z dziećmi, bo właśnie jak się nie ma z kim zostawić z rodziny to co zrobić, a ja jakiejś obcej niańce bym nie zostawiła, bo nigdy nie wiadomo jak to jest. Po prostu poszłabym na trochę krócej i dziecko wiadomo, pilnuje się, nie zostawia w samopas, też da się bawić, u mnie wszyscy tsk robią, a jeśli napisane by było, że bez dzieci, to zapytałabym czy mogę jednak wziąć je ze sobą, jeśli nie, to trudno.
Fajny post! Nie wiem czy kojarzysz forum wizaż ale tam właśnie jest podobny temat- najgorsze wymówki gości weselnych. Polecam, kupa śmiechu i zabawy na kilka godzin! 🙂
A propos ślubów i wesel, to mnie spotkała sytuacja w „drugą stronę”. Koleżanka z byłej pracy ze względu na ciążę zdecydowała się na ślub i jak mi o tym wspomniała powiedziała, że mam się „szykować”. Tydzień później poprosiła mnie o to, żebym ją pomalowała do ślubu, a muszę zaznaczyć, że nie jestem makijażystką, a raczej samoukiem. Odpowiedziałam, że jasne, że jeżeli nie będę miała żadnego egzaminu na uczelni (studiuję zaocznie) to chętnie ją pomaluję. Miesiąc przed ślubem okazało się, że zaproszenia nie dostałam, a jeżeli chodzi o makijaż to poprosiła mnie o to, żebym przyjechała do niej ok. 10, żeby ją pomalować. Tylko, że problem był taki, że mieszka 35 km ode mnie. I nawet słowem nie wspomniała o jakimś zwrocie kosztów itd…i szczerze, powiedziałam jej, dwa tygodnie wcześniej, że nie dam rady do niej dojechać ze względu na uczelnie. Żałuję jednak, że nie powiedziałam jej szczerze, dlaczego nie przyjadę
Ale miala tupet…
pfff
Wybacz Elizo, ale uważam, że nie masz racji co do argumentu dotyczącego dzieci. Ja sama jeszcze nie mam dzieci, ale gdyby ktoś zaprosił na wesele mnie i męża, bez dzieci to bym nie przyszła… Uważam, że jest to co najmniej chamskie ze strony pary młodej. Chyba, że byłoby to dziecko poniżej roku to jeszcze dałoby się zrozumieć. Po pierwsze jeśli ma się dziecko to należy ono do naszej rodziny, więc albo się zaprasza wszystkich albo nikogo… A może by tak nie zaprosić męża? Ja nie widze miedzy tym a tym różnicy. Po drugie, niektórzy nie czują się komfortowo zostawiając komuś dzieci na noc…
A ja mam dziecko, i wszystkie widze Pani które sie tu o tym punkcie wypowiadają dzieci nie mają.
Mam dziecko i gdybym mogła z chęcia bym zostawiła.
Jak bym dostała zaproszenie bez dziecka, to bym zadzwoniła i
a. zapytała czy moge je zabrać, bo nie mam z kim zostawić
b. czy jest szansa na jakis pokoj, mozemy sami zaplacic jak cos, bo całej nocy nie wytrzyma i wole miec miejsce dla niego żeby położyć go spać.
c. czy eżeli moge przyjsc z nim, jest pokoj, to czy bedzie jakieś krzesełko do karmienia, bo jest jeszcze mały i nie siedzi przy stole samodzielnie. a jak nie ma czasu, to niech da numer a sie dowiem wszystkiego, zarezerwuje sobie pokoj jak najblizej sali zeby nie latac za daleko. 🙂
i po problemie 🙂
biegające 3 latki miedzy stołami, kelnerami, które po 22 zaczynaja kłasc sie po podłodze i marudzic bo sa spiące a muzyka za głosna to nic przyjemnego ani dla gosci, ani dla rodziców. zero frajdy z wyjścia.
opiekunka bierze za nocke ok 100-150 zł. jak bym z 3 miesiace wczesniej wiedziała i zupełnie nie miała z kim zostawić, to bym wzieła opiekunke do hotelu, dała jej ksiazke i niech siedzi z małym (ponizej roku) w pokoju. a moze jakas sąsiadka by chciala i za mniejsza sume nocke spedzic z dzieckiem ktore spi.
Naprawdę nie widzisz różnicy? Mąż jest dorosły i może korzystać z takiej imprezy w pełni, dziecko wcale. Zabieranie dzieci na nocne tańce z alkoholem i głośną muzyką jest co najmniej dziwne. Jasne, że takie wesela się zdarzają, ale nie można mieć pretensji do pary młodej, że sobie nie chce czegoś takiego fundować.
Na naszym weselu były dzieci i mi nie przeszkadzały. Dla mnie jest to chamskie i tyle. Jeśli dziecko jest starsze niż rok nie widzę problemu. U nas była 4 dzieci, roczne, dwulatka, 4-latek, 6-latek, i wszystkie oprócz rocznego wspaniale się bawiły (fortepian- główna atrakcja!) i rzeczywiście rodzice wyszli wcześniej (ok. 23-24) ale ja nie widzę w tym nic złego, mnie samą męczą wesela do rana i sama nie zostaję zazwyczaj dłużej niż do 1-2.
Różnica jest taka, że nocne imprezy z dużą ilością alkoholu TO NIE JEST ODPOWIEDNIE MIEJSCE dla małego dziecka. Dziwię się, że te wszystkie kochające mamusie tego nie rozumieją.
Do Bub i pozostałych. Jeśli na weselu alkohol jest w takich ilościach jak piszecie, a goście pijani, to świadczy to o nich bardzo źle i z dziećmi czy bez, ja bym przeprosiła i wyszła po paru godzinach.
4 z 10 to autentyki z mojego wesela, ale na szczęście odwołali na tyle wcześnie że nie musiałam za nich płacić
Kilka razy byłam na weselach z córką, wtedy miała 4 lata i uwierzcie mi nie było najmniejszych problemów w kościele, przy stole, córcia się nie nudziła, świetnie się bawiła a kiedy już było widoczne zmęczenie poprostu położyła się spać w wynajętym pokoju hotelowym, wszystko zależy od wieku dziecka i mnóstwa okoliczności, bo np. ja bym nie zostawiła nikomu kilkumiesięcznego dziecka na pól popołudnia i całą noc tylko po to, aby iść się pobawić, no sory taka jestem i każdy ma prawo zapraszać gości bez dzieci i każdy ma prawo odmówić pójścia na takie wesele bez dziecka, a poza tym dlaczego miałabym nie pójść z własnym dzieckiem, nie rozumiem tego, maluch chyba aż tak bardzo nie pląta się młodej parze i innym gościom pod nogami?? każdy rodzic zna swoje dziecko i sam powinien zadecydować czy pociecha wytrzyma czy lepiej zorganizować opiekę? ale napewno słaby jest argument, ze młoda para zaprasza małżeństwa bez dzieci bo są tak wspaniałomyślni i chcą aby rodzice się bawili bez dziecka, odpoczęli i w ogóle mieli chwile dla siebie.
Dokładnie!
Ja na szczęście nic takiego nie przeżylam ufff ale niektóre są bardzo infantylne brrr , głupio by było mi cos takiego powiedzieć do Nowożenców tłumacząc się:/ Życie
A czy jeśli gość zaproszony zadzwoni do nas , aby poinformować, ze niestety nie przyjdzie na wesele, czy należy pytać dlaczego, drążyć temat, namawiać?? czy poprostu podziękować za informację ?
hahahhaahahahahhahah nie wieże że ludzie są aż tak bezczelni ! Ale cóż, bywa i tak ! Mam nadzieje ze kiedyś na moim ślubie coś takiego się nie wydarzy ! 🙂 Pozdrawiam!
Tak sobie myślę, po tych wszystkich postach na temat wesel, tutaj i na innych blogach, że zrezygnuję z wesela na rzecz jakiegoś skromnego spotkania z najbliższymi, a całą kasę przeznaczę na wycieczkę! ;D Wyjadę sobie z mężem na piękne i słoneczne wakacje, a pieniądze które wydałabym na weselę – wydam na wszystko co bym chciała (i mój mąż:) ) !
Ja chyba też przy tym zostanę. Spotkanie z najbliższymi, a z pieniędzy, które moglibyśmy wydać na wesele urządzimy łazienkę, kuchnię i sypialnię w nowym mieszkaniu. Owszem mogę spać na materacu, ubrania trzymać w kartonach, gotować na dwóch palnikach, ale nie kosztem jednego wieczora. Nawet jeśli to miałby być najważniejszy wieczór w życiu-jednak życie codzienne bierze górę. A najpiękniejszy wieczór w życiu odbijemy sobie, gdy dorwiemy jakieś tanie loty, gdziekolwiek, byle było ciepło. Będziemy sami i będziemy się cieszyć sobą, nie potrzebne nam ciocie, kuzynostwo i osoby towarzyszące 🙂
Dziewczyny,ja też mam plan na skromne przyjęcie,bez poprawin,raczej taki uroczysty obiad/kolacja. Nienawidzimy z moim narzeczonym wesel,durnych zabaw,ciotek/wujków wyciągających do tańca i depczących po piętach i w ogóle weselnego klimatu. Także planujemy tylko taki obiad/kolację właśnie. Tylko tak się zastanawiam,jak to zorganizować,by nie było to nudne? Macie jakieś pomysły? Boję się,że jak nie będzie muzyki (a nie chcę jej,by nie rozwinęły się z niej właśnie takie weselne tańce),to będzie cicho i drętwo. Ma ktoś może doświadczenie z organizacją takiego przyjęcia?
punkt 5 i 7 to przypadki z mojego wesela, z mała róznicą, Zaprosilam nie bez dzieci, ale 3 kuzynow w wieku nastoletnim bez dziewczyn. Sorry, ale przy 50 osobowym weselu, bardzo kameralnym, nie mialam ochoty zapraszac 3 zupelnie obcych dziewczyn, które byłyby tylko osobami towarzyszącymi tego dnia, bo stalych dziewczyn nie mieli. Cóz, obrazili sie, mamusia tez.
Do listy dodaje jeszcze usprawiedliwienie, ze akurat na wycieczke jedziemy tego dnia 🙂
Ale powiem Ci, ze nasze wesele zrobilo sito i zobaczylismy, kto tego dnia chciał byc z nami:)
Moja siostra brała ślub pół roku temu i nikt nie odmówił w ostatniej chwili 🙂
A co do dzieci, to nad salą weselną był mały hotelk, który siostra wynajeła i jak dzieci były śpiące to rodzice po prostu kładli je i bawili się dalej. Co prawda siostra zapraszała tylko najbliższą rodzinę z pociechami, reszta dostawała zaproszenia bez dzieci.
świetny pomysł z tym hotelikiem:)
Wszystko ok…ale co do punktu nr 7 nie zgodzę się…będziesz miała dzieci to spojrzysz na to inaczej.
Z dzieckiem różne rzeczy mogą wypaść i wybacz ,ale ono sobie nie planuje choroby czy coś innego. Osobiście gdyby moje dziecko rozchorowało się w takim dniu ,to przykro mi ale nie poszłabym na ślub. W głowie bym tylko miała jak się ono czuje itd. W takiej sytuacji nie umiałabym się bawić. A zostawić dziecko z kimś innym…Z KIM? Niania ,opiekunka nie dziękuje widziałam taką ilość nagrań z kamer domowych co takie panie robiły dzieciom ,że NIGDY NIE ZARYZYKOWAŁABYM kosztem mojego dziecka. Sama nie miałabym z kim zostawić pociechy ,zwłaszcza gdy potencjalna osoba do opieki też idzie na ślub tu babcia dziecka lub ciocia. Tak więc co mają zrobić osoby które NAPRAWDĘ nie mają z kim zostawić dziecka? Nie przyjść wcale bo nie można z dzieckiem…Byłam na kilku ślubach z dziećmi i wymienione sytuacje ,że dzieci przeszkadzają czy też biegają nie miały miejsca. A poza tym sama byłam na ślubie z dzieckiem syn miał 10 miesięcy i zamiast przeszkadzać wręcz przeciwnie. Każdy chciał ponosić, powozić…Plusem było ,że ślub odbył się latem i podczas zabaw na parkiecie on sobie smacznie spał na ogrodzie w wózku. Było też kilkoro starszych dzieci ,ale dla takich pociech para młoda zazwyczaj organizuje kącik zabaw. I osobiście jestem właśnie za takim fajnym rozwiązaniem dla osób z dziećmi.Poza tym nie trafiłam jeszcze na wesele zwane WIEJSKĄ POPIJAWĄ może dlatego mam inne doświadczenie w tej sprawie.
fajnie ze kazdy chcial ponosic i powozic dziecko – w sumie po to jest wesele 😀
Ogólnie za dziećmi na weselach nie przepadam, sama na swoim poprosiłam orkiestrę, aby ogłosili, żeby rodzice przypilnowali swoje dzieci podczas pierwszego tańca pary młodej, nie ma nic gorszego niż takie bąble plątające się pod nogami. Była też animatorka, koleżanka, która ma świetny kontakt z dziećmi. Przeznaczyliśmy na ten cel jeden pokój wypełniony zabawkami siostrzenicy, dzieci bawiły się wesoło, a rodzice mogli spokojnie potańczyć w każdej chwili mogąc sprawdzić, czy z pociechami jest wszystko ok.
Zgadzam się z Niką. Nie masz dzieci to nie rozumiesz.
Organizując wesele w dzisiejszych czasach nietrudno o zaproszenie profesjonalnego animatora do zabaw z dziećmi…jeśli rodzice mają życzenie przyjść z dzieckiem wówczas mamy pewność, że dzieci nie będą chaotycznie biegały po sali a zajmą się czymś konkretnym…. skręcanie balonów, zabawy z chustą, konkursy, na to wystarczy wygospodarować niewielką przestrzeń , która zwykle się znajdzie w jakiejś restauracji czy hotelu..Bardzo dobrym rozwiązaniem jest także pokój dla dzieci, gdzie będą mogły np ok 23:00…24:00 pójść spać i osoba, która będzie ich tam pilnowała. ( Swoją drogą rodzice zawsze mogą doglądać pociech i są o tyle spokojniejsi, że nie zostawili ich w domu z obcą osobą) To naprawdę niedrogi ( szczególnie w porównaniu do innych kosztów wesela) pomysł a ilu oszczędzi problemów..i rozważań typu,,zapraszać gości z dziećmi czy bez”…;)
Czytam, czytam i nie wierze. Na swoje wesele dwa lata zaprosilam wszystkich BEZ dzieci-nie mialam ochoty ogladac na weselu biegajacych wszedzie dzieciakow (to byl MÓJ dzien i mialam do tego prawo)- i nikt nie robil z tego problemu, mimo ze wiekszosc gosci miala juz pociechy. W dniu wreczania zaproszen wszyscy mieli powiedziane, ze maluchy moga zabrac na poprawiny i naprawde nikt nie poczul sie z tego powodu obrazony.
U mnie tak samo, jak nie ma wiejskiej popijawy, tylko kultura, to z dziećmi nie ma problemu, chyba, że to wyjątkowe urwisy 🙂 Ale zawsze jest ktoś, kto nie chce tańczyć, albo akurat odpoczywa i może popilnować chwilę 🙂 Również nie zostawiłabym dziecka z niańką, a rodzina właśnie zazwyczaj też idzie, więc nie ma wyjścia, a na całą noc nie trzeba zostawać, ja nie mam jeszcze dziecka, ale i tak całą noc nie zostaję.
U mnie szczyty absurdu osiągnęła kuzynka, która w piątek wieczorem (ślub w sobotę) zadzwoniła do mojej mamy z wytłumaczeniem, że nie przyjdą bo nie ma spodni dla syna chociaż byłyśmy w ciągłym kontakcie i jeszcze w poniedziałek twierdziła, że przyjadą…
Drugi był kuzyn, który dostał zaproszenie dla siebie, dziewczyny i 2 dzieci, wszystko oczywiście potwierdził słowami „przyjedziemy” a potem gdy się okazało, że nie zamierza przywieźć dzieci (we wtorek przed ślubem) zbulwersowany naskoczył na mnie z tekstem: „przecież nie powiedziałem, że dzieci będą”…
Ehhh rodzina…
My chyba mieliśmy „szczęście” bo wszyscy goście, którzy się wcześniej zadeklarowali przyszli, a nawet parę osób, które twierdziło, że jednak nie przyjdzie, przyszło. To było traumatyczne przeżycie, bo liczba miejsc ograniczona, winietki na stołach i weź tu kogoś wciśnij, jak do okrągłych stolików nie zawsze można było dołożyć kolejne krzesło. Więc część siedziała przy stoliku dziecięcym…
Nie spotkałam sie z ww ani innymi głupimi i nie głupimi tłumaczeniami bo zwyczajnie nie zapraszałam na ślub i nie przyjażnię się z ludżmi, którzy nie chcą ze mną spędzać czasu i tyle 🙂
Co do tych zaproszeń bez dzieci to ja bym tak pochopnie się nie wypowiadała.. Będziesz sama miała dziecko/dzieci to może zrozumiesz 🙂 My też nie byliśmy entuzjastycznie nastawieni do zapraszania gości wraz z dziećmi, ale szanowaliśmy to, że nie każdy ma możliwość, bądź też chce zostawiać dzieci. Teraz jak mamy własne dziecko to wcale nie traktujemy wyjść z nim jako kary i wyrwania się, bo po prostu bardzo kochamy spędzać czas z córeczką i wcale nam nie przeszkadza jej obecność. Oczywieście są osoby, które nie mają z tym problemu i też to szanuję, bo wcale nie oznacza to, że kochają swoje dzieci mniej. Tylko jako osoba robiąca wesele brałam pod uwagę i szanowałam zwyczaje gości 🙂 Nie raz słyszałam już „żadnych rozwrzeszczanych bachorów na swoim weselu nie chcę” a po paru latach te same osoby latały na wszytskie wesela ze swoimi dziećmi 😛
A nie przyszło Ci do głowy, że wesele, gdzie pije się litry alkoholu, gdzie zdarzają się różnego rodzaju alkoholowe ekscesy to nie jest impreza odpowiednia dla dziecka? Byłam kiedyś na takim weselu gdzie było ponad 200 osób. Część bawiła się kulturalnie ale było paru takich co poszli na całość. Dzieci oczywiście były zachwycone ale nie sądzę aby oglądanie pijanych dorosłych rwących się do tańca, bijatyki względnie amorów było dla nich budującym przykładem.
Buba a nie przyszlo ci do glowy ze chociazby w tv codziennie dzieciaki stykaja sie z takimi scenami, ze podchmielony wujek i kuzyn spiacy na krzesle to przy tym pikus? Wydaje mi sie ze czasy wesel jak z filmu Wesele juz minely i wyobrazenie niektorych ze jest to patologiczna popijawa sa bardzo przesadzone!
U mnie jedna z kuzynek za powód nieobecności podała iż moralnie się nie zgadza z faktem ze to mój drugi ślub ( ten byl tylko cywilny) a nie mam rozwodu koscielnego z pierwszego. Zabolało. A to najbliższa rodzina i to mlodsza ode mnie. Ehhh. Dobrze ze udalo mi sie nie placic za te rezerwacje. A jeslu chodzi o „krowe” to fakt autentyczny z ta roznica ze sie nie cielila tylko nie mial kto krow wieczorem nakarmic. Ot rodzina – najlepiej razem na zdjeciu. Pozdrawiam.
Mi też było bardzo przykro, że na mój ślub nie przyszedł bardzo bliski przyjaciel, bo nie miał pieniędzy, boli mnie to do dziś, bo razem chodziliśmy na sluby mniej ważnych osób, a on nie pojawił się na moim.
To była główna wymówka, brak pieniędzy, albo że ktoś nie dostał wolnego w pracy – to potrafię zrozumieć, bo ja sama nie dostałabym wolnego na swój własny ślub, w poniedziałek musiałabym przyjść do pracy. Wystosowałam, więc pismo do regionalnego i on zgodził się bez mrugnięcia okiem.
A takie bardziej zrozumiałe?
Moja kuzynka zaczęła rodzić i ciotka powiedziała, że nie jest w stanie psychicznie się dobrze bawić, wiedząc, że córka jest w szpitalu.
I kilka przypadków śmierci…
Ale to już trudno by się było bawić, prawda?
Nie pojechaliśmy całą rodziną na ślub mojego kuzyna, bo mama była w ciąży, a mnie i siostrę (miałyśmy 18 i 19 lat) zaprosił bez osób towarzyszących. I ani mama by się nie bawiła ani my, bo 2 lata wcześniej byliśmy na ślubie jego brata (też bez osób towarzyszących) i praktycznie nie było osób w naszym wieku, a trochę starsi – wszyscy z osobami towarzyszącymi. Musiałyśmy uciekać przed pijanymi i natrętnymi starcami. Ale mimo iż na ślub nie pojechaliśmy to rodzice wysłali parze młodej pieniądze na prezent, a wymówką była ciąża.
Widzę że większość komentujących ludzi nie za bardzo rozumie idei wymówki… Jeśli ktoś nie chce przyjść na wesele bo jest obrażony ze zaprosiło się go bez dzieci, albo bez osoby towarzyszącej albo z innych głupich powodów to powinno się odmówić jak się dostało zaproszenie! Nie na dzień przed weselem albo dwa dni po. Za chociażby posiłki płaci się od osoby a koszt to 100-500 zł za osobę! Trochę szacunku do pary młodej która za to płaci….
Nie znoszę wesel i na nie nie chodzę, ale powiadamiam o tym w wyznaczonym terminie.
Zawsze mam problem co powiedzieć bo przecież jak powiem prawdę to się ktoś obrazi.
„Zapraszają bliskich by im w tym dniu towarzyszyli.”
Bliscy, czyli mama, tata, dziadkowie, rodzeństwo. Wątpię, żeby zrobili taki numer 😀
Moja rodzina jest bardzo liczna (mój dziadek ma dziesięcioro rodzeństwa), dlatego zawsze jest tak że tego trzeciego pokolenia już nie zapraszają, bo by chyba na weselu było z 500 osób 🙂
Elizko mam do Ciebie prośbę! zostałam zaproszona przez mojego chłopaka na wesele jego siostry i nie mam najmniejszego pojecia co powinnam ze sobą zabrać, mam na myśli jakiś niewielki, nieprzesadzony, ale jednak podarunek. zazwyczaj jak szlam z nim na jakies rodzinne uroczystości kupowałam piękny bukiet kwiatów, ale teraz para młoda zamiast kwiatów chce kupony lotto i forma ich wręczenia tez przysparza mi problemów ., masz moze jakiś pomysł? dodam ze mamy z chlopakiem po 20 lat i nie jest to tak ze wręczamy razem jakiś prezent młodej parze, bo oboje jestesmy jeszcze na utrzymaniu rodziców itp. byłabym wdzięczna za jakikolwiek pomysł ! 🙂
podłączam się do pytania!
ja będąc na weselu widziałam kupony lotto uformowane jako pąki kwiatów i ktoś z nich zrobił bukiet 🙂 było to ciekawe rozwiązanie 🙂
Ja dostałam własnie taki bukiet z kuponów lotto, albo najśmieszniejszy to patelnia, z wstążką zamiast kwiatów, uśmiałam się nie mało gdy to zobaczyłam 🙂
myślę, że nikt poważny, komu zależy na Parze Młodej nie tłumaczy się w powyższy sposób, myślę, że warto przed ślubem porządnie zastanowić się kogo się zaprasza, a na pewno nie zostaniemy wystawieni do wiatru 🙂
Na moim weselu było bardzo dużo dzieci i nie było zadnych problemów. Wynajelam dwie opiekunki z klubu dziecięcego, które przez 5 pierwszych godzin wesela zajmowały sie dziećmi, organizowały im gry i zabawy 😉 potem rodzice z dziećmi albo pojechali do domu albo rozeszli sie do pokoji ;)Niektore dzieci bawily sie do 24:) uważam, ze to rodzice sami powinni decydować czy chcą przyjść z dziećmi czy bez 🙂 A bawiace sie i tanczace dzieci na weselach są moim zdaniem urocze 😉
Nie mogę zgodzić się z tym, że ocielenie krowy to głupi argument. Prawda, może brzmieć śmiesznie. I choć ledwo to pamiętam, bo ludzie na wsiach już raczej krów nie hodują (chyba że większe hodowle dla firm mleczarskich), to poród to była zawsze masakra. Nawet jeśli wszystko było ok, to trzeba było malucha i jego mamę (albo jak były bliźnięta) dokładnie pilnować przez jakiś czas, nawet nam, małym dzieciom pozwalano przy nich siedzieć. Jeśli mąż musiał zostać w domu, to co żona sama miała na ten ślub iść?
Dokładnie, to akurat jest spory problem, kiedyś nie mogliśmy wrócić do domu od teściów mających wielkie ekogospodarstwo, bo mąż był potrzebny przy wyciąganiu cielaczka, który się zaklinował – czterech rosłych facetów miało z tym problem! Gdyby nikogo wtedy nie było przy krowie, na zmarnowanie poszłaby i ona, i cielak. Moi teściowie nawet na moim weselu nie zostali do końca zabawy i nie korzystali z noclegu na miejscu, bo musieli jechać obrządzać (nikt na wsi u nich już się tym nie zajmuje i nawet nie mieli kogo prosić). Nie jeżdżą też na wakacje. Choć tak sobie myślę, że przeważnie jako tłumaczenie nieobecności jest to wykręt bez pokrycia w rzeczywistości.
Małżeństwo ma okazję w końcu wyrwać się od dziecek i wspólnie pobawić to Ci wytwarzają sobie jakieś głupie problemy. DZIECEK???
Tak, dziecek
tez znam slowo „dziecek” – „z dzieckami”, „o dzieckach” jest fajne ;]
o chyba jakaś gwara – pytanie tylko jaka?
gwara śląska cieszyńskiego
Na szczęście na moim ślubie byli wszyscy zaproszeni goście. Upewnialiśmy się jednak, czy wszyscy będą i czy z osobami towarzyszącymi, wesele było nieduże i nie chcieliśmy zmarnować żadnego miejsca. Najgorszym chyba rozwiązaniem jest potwierdzić swój udział, a potem po prostu się nie zjawić.
Eliza, pytanie z innej beczki. Mam takiego jak Ty platynowego Tiffaniego, po slubie zamierzam go dalej nosic, wiec nasuwa sie pytanie jakie obraczki wybrac? Z tylu glowy sie gdzies ma, ze obraczka powinna byc zlata, no ale nijak mi to pasuje do pierscionka zareczynowego. Podjelas juz decyzje?
Tak, ja się zdecydowalam na tę obrączkę http://www.tiffany.com/Shopping/Item.aspx?sku=GRP00379&cid=288152&mcat=148204 W połączeniu z pierścionkiem wygląda skromnie. Jak dla mnie jest idealna
Dobry pomysl, a co macie w planie dla pana mlodego?
Ja z kolei miałam trochę inną sytuację. Zostaliśmy zaproszeni całą rodziną na ślub, miesiąc wcześniej zginęła nam bliska osoba ale stwierdziliśmy że i tak przyjdziemy tylko po prostu nie będziemy się bawić. Jednak tydzień przed ślubem zmarła kolejna osoba z naszej rodziny i gdy poinformowaliśmy że w takim wypadku już nie damy rady przyjść to para młoda naciskała na nas strasznie (mimo, że miejsca jeszcze nie były opłacone) a w rezultacie się na nas wszystkich obraziła..
U nas na szczescie goscie dopisali
ufff…
chociaz pare osob wlasnie sie wahalo, przez to ze mieli zaproszenie bez dzieci…
heh…
Z obecnością na weselach miałam rożne sytuacje. Zawsze jako przedstawicielka rodziny chodziłam ja i moja mama, ponieważ, tata był często w delegacjach, a urlop u niego rzadko był możliwy. Najczęściej mówiłyśmy od razu, że niestety, ale przyjdziemy tylko na ślub, a para młoda i tak naciskała. To zawsze była mało komfortowa sytuacja, bo mama nie chciała chodzić bez taty, a ja połowy rodziny nie znałam. Zazwyczaj wychodziłyśmy o wiele wcześniej, co oczywiście było odbierane jako nietakt, choć delikatnie uprzedzałyśmy, że to wesele „nie jest nam po drodze”. Później kończyło się to wielkim fochem ze strony rodziny pary młodej. Dlatego uważam do dziś, ze jeśli ktoś nie ma ochoty, czasu i etc. to na wesele nie powinien przychodzić,bo dla niego to zawsze, będzie problem, a czasami nawet nieporozumienia z rodziną, a para młoda nie powinna naciskać na gości. Takie sprawy należny załatwiać szybko, bo dla kogoś kto właśnie zaczyna nowa drogę życia, nasza niezapowiedziana nieobecność to tez kłopot nie mały.
Nie ma nic „przyjemniejszego” niż płacenie za nic – piszesz w tekście, natomiast w wymówce nr 4 argumentujesz, że przecież nie o pieniądze chodzi…sprzeczność?
Wymówka nr 10 – jeśli się do kogoś nie przyszło to faktycznie ta druga osoba może nie czuć się zobowiązana przyjść do siebie…
To dwie różnie sprawy, w momencie kiedy ktoś nie ma pieniędzy na prezent ślubny nie jest to dla mnie nic dziwnego. Tzn, rozumiem, że różnie ludziom się w życiu układa i absolutnie nie wymagam od nich nie wiadomo czego, ale jeśli zaproszony gość potwierdza obecność, a później nie przychodzi to tak, jest to jak najbardziej nie na miejscu.
Wymówka nr 10 w takim razie po co potwierdzała swoją obecność?! Nie widzisz sprzeczności? 🙂
Ostatnio zostałam zaproszona bez osoby towarzyszącej i nie tylko, że nie poszłam, ale i również moi rodzice, wujek i dziadkowie. Taki zbiorowy „foch”. Wesele było w bliskiej rodzinie, a ja (magisterium), brat i córka wujka (studia licencjackie) zaproszenia dostali bez partnerów. Niby nic, ale… jestem starsza od panny młodej i pół roku młodsza od pana młodego, a spokrewnione w tej samej linii kuzynki, uczęszczające jeszcze do zawodówki, zaproszenia dostały podwójne. Dodatkowo, cała reszta kuzynostwa jest „na miejscu”, tzn. w promieniu 20-30 km, a ja i mój brat studiujemy za granicą, więc zupełnie nie rozumiem zapraszania bez partnerów (+ z moim chłopakiem jesteśmy razem dwa lata, przyjeżdżamy do mojego domu na święta, itd.).
Oczywiście, zaproszenie odmówiliśmy tydzień po jego otrzymaniu, jeszcze przed ustalonym terminem odmów.
Jednak najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że wujek, któremu wręczono zaproszenie dla niego (z osobą towarzyszącą, chociaż świeży rozwodnik i nie ma partnerki obecnie) i jego córki (w kopercie, nie otwierał), podziękował w imieniu swoim, córki i jej chłopaka. A zapraszająca para się tylko uśmiechnęła i że nie ma za co. No rzeczywiście nie ma za co, skoro chłopaka jego córki nie zaprosili, ale nawet wstyd im było to powiedzieć, kiedy wręczali zaproszenie.
Ja rozumiem, ciąża, wesele na szybko, ale czy to nie można tak powiedzieć? Przepraszam, ale wiecie jak to jest, nie możemy zaprosić za dużo osób, więc… A tu nic, tylko jeszcze udają, że na zaproszeniu jest partner, jak nie ma. No kabaret.
To jak Ci tak zależy, żeby chodzić ze swoim chłopakiem na wesela, to po prostu za niego wyjdź i wtedy będziecie zapraszani razem!
Moja bardzo bliska koleżanka obraziła się na mnie, bo nie napisałam jej chłopaka na zaproszeniu, tylko widniało NN z osobą towarzyszącą. Gdyby byli po slubie to nie ma dla mnie problemu, co mnie obchodzi że są kilka lat ze sobą? A jesli by się rozstali? Nigdy nic nie wiadomo, przy organizacji swojego slubu dowiedziałam sie o jakie pierdoły ludzie sie obrażają…
ja myślę,że większość z tych wymówek i tak sprowadza się do jednego – ludzie po prostu nie mają pieniędzy. bo tak naprawdę to nie jest kwestia tylko tego,co się włoży do koperty. byłam w ubiegłym roku na kilku weselach i za każdym razem kosztowało to całkiem sporo,bo i do ubrania coś trzeba kupić dla siebie i dla partnera (zdarzały nam się wesela+poprawiny tydzień w tydzień,więc jedna sukienka to raczej za mało),trzeba młodym coś dać do koperty,trzeba na miejsce dojechać i wrócić (zawsze było to kilkaset km),nie wspominając o kosmetyczkach,fryzjerach i innych,choć wiem,że nie każdy z tego korzysta. więc każde z tych wesel kosztowało nas kilkaset złotych lekko. oczywiście zacisnęliśmy pasa,żadnej z par nie odmówiliśmy,bo byli to bliscy nam ludzie i daliśmy radę finansowo,ale nie powiem,było ciężko. problem polega na tym,że ludziom nie chce się poświęcać i zaciskać pasa,by sprawić komuś przyjemność swoją obecnością. łatwiej im odmówić i z głowy. moim zdaniem wszystkie wspomniane przez Elizę wymówki sprowadzają się właśnie do tego.
Dokładnie i plus jeszcze ”obgadywanie” że ewentualnie za mało dało się do koperty.Niestety,w większości przypadków pieniądz rządzi.
Ech, czytam i sie zloszcze. Po swoim weselu dwa lata temu mam duzo przykrych przemyslen. Po pierwsze, impreza jest calonocna, z dowozem, wyzywieniem, muzyka, imiennymi zaproszenia,i, prezentami do domu itp. Pod wzgledem odswietnosci mozna to porownac w zasadzie z sylwestrem czy balem w restauracji czy hotelu. Ile kosztuje taki bal? Ok. 800 zl od pary. I nie ma tam miejsca dla dzieci, bo to impreza nocna. Dla dzieci jest slub i ewentualnie obiad po slubue (po czym wynajety przez mlodych dojazd rozwozic moze dziecimdo domow gdzie czekaja opiekunowie). Trudno zaakceptowac fakt, ze wymaga sie od mlodych by byly dzieci na nocnej imprezie, by ponosili koszty opiekunek i noclegu dla dzieci, ktorych na tego typu wydarzeniu i tak nie powinno byc. Bo nie powinny ogladac wstawionych ludzi i wszelkiej masci ekscesow do jakich dojsc moze, ot chocby spontanicznych wymiotow mniej odpornych gosci ;))) i to naprawde ne jest decyzja rodzicow, ani pole do obrazania sie. Tak jak na kinder bale ne zaprasza sie starszych, tak na wesela dzieci. Nie ten target. Natomiast co do kasy… Nie zauwazylam po moich znajomych, by oszczedzali na strojach, fryzjerach czy bizuterii. Najlatwiej obnizyc koszty dajac mlodej parze mniej kasy i tak niestety zrobili prawie wszyscy nasi znajomi, co bylo bardzo przykre. Od wielu par dostalismy 300 zl mimo tego, ze te pieniadze tk byl koszt jedzena i zabawy dla jednej osoby, a my zapewnialsmy jeszcze dojazd, paczki i noclegi. Impreza ksztowala 50 tysiecy, otrzymalismy niecale 20 i to w 60 procentach od najnlizszej rodziny, chrzestnych po prostu. Reszta nie daje kasy bo nie musi, bo nie widac w momencie przyjscia, natomiast na fryzjerow i paznokcie jakos dziewczyny mialy. To jest dopiero zenujace. W tym kontekscie zabieranie dziecka i wyjscie z imprezy o 22 tez jest nie fair, para mloda placi za doroslych gosci na cala noc i jeszcze za dzieci a konczy sie na tym, ze po dziewiatej nie ma polowy sali. To co jest wazniejsze, swietowanie z mlodymi waznego wydarzenia czy pilnowanie interesow dzieci? Nikogo za zawartosc koperty nie obgadywalismy ale kilka znajmosci sie rozluznilo. Bo przeciez znamy sie. Wiemy, kto ma kase i poskapil jej dla nas, wykorzystujac oszczednosci nasze i pueniadze rodzicow do zabawy za poldarmo, a kto faktyczne ma klopoty finansowe.
A do wymowek dolaczam tekst przyjaciolki, ktora 4 dni przed weselem zadzwonila, ze maz dostal zaproszenie na slub kolegi i ma byc swiadkiem, a ona nie chce go w tym waznym dniu zostawic samego. Coz… Jakbym byla swiadkiem to chyba bym wczesniej o tym wiedziala niz 4 dni przed wydarzeniem. No coz, prawda jest taka ze przyjaciolka sie z mezem poklocila i on z nia nie chcial pojsc, a jak widac przyjazn nie byla tak wielka b chciala przyjsc sama choc na slub. Bylo mi bardzo przykro.
Ilona, widzę, że jesteś jedną z tych, co oczekują, że wesele ma im się zwrócić i wręcz mają pretensję do gości, że nie płacą za siebie w postaci kasy w kopertach -.- to jest dla mnie okropne, wesele się robi po to by ponieść wszelkie koszty, to nie jest składkowa domówka w domu, gdzie organizator 'udostępnia’ swój dom a reszta robi zrzutę i przynosi alko, jedzenie jako zapłata za wstęp -.- przecież cała w tym idea, że jedyną rola osoby zaproszonej jest się pojawić i wnieść dobrą atmosferę w przyjęcie, upominek weselny to tylko dodatek dla dobrych wspomnień -.- cała w tym idea, że wesele się nie zwraca, czy w dzisiejszych czasach wszystko ma przynosić zysk?? jeżeli 50tyś złotych na wesele jest zbyt obciążające to rezygnujesz z jakichś fajerwerków, robisz np. skromniejszy bufet, skromniejsze dekoracje, mniej kelnerów… schodzisz do 30tyś a jak wciąż za dużo to zapraszasz mniej osób… wiadomo, że koperty są bardzo mile widziane, bo odciążają parę młodą, ale to wstyd oczekiwać ich od gości -.-
Beb lepiej bym tego nie ujela!
Byłam zaszokowana, gdy po weselu przyjechał do mnie dawny znajomy (po jego weselu) i zaczął razem ze swoją świeżo poślubiona małżonka wymieniać, kto ile włożył do koperty. Ja na swoim ślubie nie oszczędzałam, miałam dwie bardzo drogie (jak na moją kieszeń) sukienki, fryzjera, piękna salę, bardzo dobrego fotografa i morze kwiatów. Stać nas było na taki ślub, więc taki mieliśmy, ale nie obliczałam, kto ile powinien włożyć do koperty, żeby wesele się zwróciło. Wręcz przeciwnie założyliśmy, że się nie zwróci, bo tak było u mojego brata, czy brata mojego męża. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że po ślubie jeszcze zostało nam pieniędzy? Nie wiem co jest tego przyczyną, ale chcę wierzyć, że wynikało to z sympatii naszych gości do nas. A oczekiwanie i rozliczanie z tego, kto ile włożył do koperty jest OKROPNE!!! Po co w ogóle kogoś zapraszać? To ewidentny dowód na to , że nie zależny Ci na obecności tej osoby, tylko na tym aby dorzuciła się do twojego wesela…
Nr 6 :O … padłam!! 😀 😀
Eliza a Wy zapraszacie z dzieckami czy sami dorośli?
Z dzieckami 🙂
Mojej kuzynce ciotka powiedziala ze na slub nie przyjdzie bo nie ma w co sie ubrac. a sukienek nie bedzie kupowac na jeden dzien. jak to uslyszalam myslalam ze z krzesla spadne.
Mistrzyni 😀
Na wesele do mojej kuzynki nie przyszło 40 osób z jednej części rodziny. Wszyscy potwierdzili przybycie. Okazało się, że Para Młoda nie zaprosiła jakieś ciotki z rodziną. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego w tym przypadku oznaczało tragedię. Nie zapomnę płaczącej Matki Panny Młodej nad pustymi stołami.
Widzę że część wypowiadających się osób nie zrozumiało tematu.
Problem nie polega na tym, że ktoś odmówił w wyznaczonym terminie.
Tylko na tym że potwierdził przybycie, a w ostatniej chwili przed weselem czy nawet po dzwoni i się tłumaczy dlaczego nie przyszedł w absurdalny sposób.
Czy jeżeli ktoś zostaje zaproszony bez dzieci to co, raptem dowiaduje się o tym na kilka dni przed ślubem i dopiero się obraża. A w chwili potwierdzania nie był świadomy, że dzieci nie są zaproszone.
Termin potwierdzeni to najczęściej miesiąc przed ślubem. Więc ten miesiąc przed wiemy, że zaproszenie jest bez dzieci, że osoby te nie były na naszym ślubie, że po prostu w tym miesiącu raczej nie stać nas na dodatkowe wydatki, czy że trzeba zorganizować opiekę dla psa na ten dzień.
I jak jestem wstanie zrozumieć to, że ktoś w wyznaczonym terminie odmawia przyjścia chociażby z powodu braku zaproszenia dzieci. Tak podając taki powód w ostatniej chwili po tym jak się wcześniej potwierdził jest absurdalne i świadczy tylko o braku kultury gościa nie Pary Młodej.
Co do tego bo byłem zaproszony ostatni to przecież w jednym dniu wszystkich nie zaproszę i mi jest obojętne czy będę ostatnia czy nie.
Tak z drugiej strony nie uznaję dopraszania gości 2 tyg przed bo mi ktoś odmówił. Nie mówię że bym się obraziła. Ale zapraszanie 2 tyg przed moim zdaniem jest nie stosowne zwłaszcza gdy przygotowania do ślubu są głośne i trwają kilkanaście miesięcy. Bo byłabym jeszcze w stanie to zrozumieć gdy ślub przygotowywany jest w ostatniej chwili np z powodu ciąży.
PS Chętnie poczytałabym post odnośnie zaproszeń nie chodzi mi o sam wygląd graficzny tylko sposób wpisywania gości.Sam sposób zapraszania, tekst. Co myślisz o tych wszystkich dodatkowych wierszykach czy istotne dla ciebie jest że ktoś nazywa cię osobą towarzyszącą czy jesteś ujęta jako pierwsza czy jako druga. Bo z tego co czytałam ludzie potrafią się obrazić bo „kuzyn zapraszając mojego chłopaka napisał że zaprasza go z osobą towarzyszącą”.
Mam na co dzień do czynienia z zaproszeniami widziałam wiele różnych ciekawych (czasami wręcz absurdalnych i śmiesznych) rzeczy dlatego ciekawi mnie twój punk widzenia jak i innych czytelników bo w brew pozorom można dużo pisać na ten temat.
mnie niesamowicie irytuja w temacie zaproszen dwie rzeczy
1. uzywanie skrotow Sz.P np w zaproszeniu dla brata, siostry, rodzicow, naprawde bliskich znajomych, kumpli z podstawowki – o co chodzi? bo bylo w szablonie i pusta pała nie pomysli ze w sumie glupio do wlasnego brata w zaproszeniu pisac Sz.P? 😀
2. osoba towarzyszaca – jesli imie i nazwisko osoby towarzyszacej jest znane, to dlaczego nie nazwac jej w zaproszeniu tym imieniem i nazwiskiem, bo w szablonie bylo? nie kazdy ma tak komfortowa sytuacje, ze ma swojego partnera, ale pisanie w zaproszeniu np zareczonej parze, gdzie wiadomo ze przyjda razem, ze np Jan Kowalski ma przyjsc z osoba towarzyszaca, a wiadomoze przyjdzie z Janina Nowak – no ludzie litosci
a golabki, cytaty z papieza i inne zaproszeniowe koszmary to osobna jeszcze historia
Moje znajome małżeństwo kiedyś zrobiło niezły dowcip mało przytomnym zapraszającym. Zarówno mąż jak i żona dostali imienne zaproszenia” z osobą towarzyszącą”. Więc wzięli ze sobą na imprezę znajomą parę, on jako osoba towarzysząca dla żony a ona dla męża. Świetnie bawili się razem.
buahahaaahah mistrzostwo swiata 😀 ku przestrodze jak ktoras panna mloda z panem mlodym maja budyn w mozgu i nie mysla zeby temu weselu nada chociaz rys indywidulanosci 😉
mam nadzieję, że moi goście nie zawiodą i przybędą na przyjęcie zgodnie z wczesniejszymi potwierdzeniami…
A mnie interesuje jak wygląda sytuacja kiedy np. nawet ta najbliższa rodzina ( chrzestna, siostry cioteczne itp czy przyjaciele) mieszkają o 200 km drogi od nas, co w takiej sytuacji? wiadomo, ze młoda para zawsze informuje swoich gości, ze w tym i w tym dniu przyjadą z wizytą i zaproszeniami, ale czy jest jakaś odległość, która „usprawiedliwia” wysłanie zaproszenia pocztą no i oczywiście telefoniczne zaproszenie, bo chyba nie sposób jeździć dosłownie po całym kraju i osobiście zapraszać każdego, a takie rozproszone rodziny przecież się zdarzają . jak to wyglądała z praktycznego punktu widzenia?
U mojego brata jedno zaproszenie poszło pocztą, ok 1600 km…. najpierw poszło telefoniczne, a potem pocztą. Na moje już się sami wprosili, ale zaproszenie dostaną osobiście tylko i wyłącznie dlatego, że 3 miesiące wcześniej bierze ślub moja kuzynka i oni też są zaproszeni 🙂
listownie też zapraszam jednych przyjaciół. Telefonicznie poinformowałam ich dużo wcześniej (urlopy w pracy itp), a gdy przyjdzie czas – liścik pójdzie:) Brakłoby mi weekendów, żeby wszystkich objeździć osobiście
Przed moim weselem niezły cyrk był z ciotką męża. Najpierw obraziła się, że nie my wpadliśmy zaproszenie (pomyliłam się w adresie i teściowa wypisała nową kopertę), a później odmówiła przybycia, bo „nie wie co będzie robić za pół roku, czy np. pod samochód nie wpadnie” (wtf??). Kilka razy ją prosiliśmy, namawialismy, nawet trzy dni przed ślubem ojciec był u niej w tej sprawie -za każdym razem odmowa. I co? Przyszła pod kościół, złożyła życzenia i obraziła się, że „chamy nawet na obiad jej nie zaprosili” :)))
Mam synka i gdyby mnie ktoś bez niego zaprosił to oczywiście, że odmówiłabym… Uważam, że to brak szacunku Młodej Pary do gości… Piszecie, że to i tam to jest głupie i nielogiczne… a czemu niby nie zaprasza się dzieci? z wygody… gdybym chciała uciekać przed własnym dzieckiem to bym się o nie nie starała… a wybór czy chce się je zabrać czy wyrwać się z domu i odpocząć od niego powinno się pozostawić gościom bo dziecko tez człowiek, a nie jakaś inna kategoria… na nasz ślub nie przyszła 1 osoba – kuzynka, ponieważ urodziła dzień wcześniej cudowną córunię 🙂
oczywiscie ty moglabys odmowic bo cie zaprosili bez synka i to brak szacunku ze strony pary mlodej dla ciebie i dla synka, ja bym swojego nie zabrala, bo nie chcialabym wychodzic o 20 „bo maly jest spiacy” albo zeby gonil miedzy stolami i kladl sie na podlodze w gescie protestu „bo jest spiacy” – to wg mnie brak szacunku dla pary mlodej, np moich dobrych przyjaciol czy rodziny, z ktorych wesela wychodze o 20 – od tego sa nianie, babcie, ciotki, rodzenctwo, przyjaciele – w takiej sytuacji dziecko mozna zostawic pod opieka i po krzyku
i nie demonizujmy, ze „swojego dziecka z nikim nie zostawie” i inne wydumane, ktore mozna przeczytac wyzej
sprawa indywidualna i tyle
„bo nam się krowa ocieliła” hahaha nie mów, że to prawdziwy przypadek! 😀
do mnie nie przyszli goście z bliskiej rodziny, bo akurat trafiła im się wycieczka last minute 😀
Bo żal mi będzie ze pani młoda którą ……. hmmm….. wychodzi za takiego palanta ( przypadek autentyczny)
Przecież takich problemów można uniknąć w prosty sposób – zaprosić jedynie osoby z którymi jesteśmy w bliskich stosunkach. Mój brat brał rok temu ślub cywilny i wesele było kameralne: rodzice, dziadkowie, znajomi i rodzice niektórych z nich z którymi znają się od lat. Wszyscy zaproszeni się stawili a impreza była bardzo udana. Żadnego wiejskiego umpa umpa z ciotkami, które zaprasza się po to, by „rodzina nie gadała”. Szczerze, kogo to obchodzi? Takich ludzi widzi się raz na parę lat i jakoś ani mnie to ziębi ani grzeje, co taka osoba o mnie myśli. Co do dzieci, to naprawdę nie dziwię się, że młodzi nie uwzględniają ich w zaproszeniu. Swój ślub planuję za rok, nie mamy jeszcze wybranego terminu, ale wiem, że również nie chciałabym by biegały między stołami.
Elizo!!
W czewcu mam wesele kolezanki, szukam dla Niej jakigos prezentu alre nie mam zadnego pomyslu. Moze moglabyss mi cos doradzic, dodam ze nie mam za wiele pieniedzy i niechce na to wydac majatku, szukam rowniez sukienki i butow moze cos doradzisz??
No to ja też się dorzucę fajnymi wymówkami:
1) Bo zaprosiliście mnie na jednym zaproszeniu z siostrą, a nie jesteśmy przecież małżeństwem (oczywiście siostra przyszła bez najmniejszych problemów, zaproszenie dla mamy było osobne, ponieważ jej mąż zmarł i głupio było napisać Ciocię z osobą towarzyszącą i dziećmi….)
2) czwartek wieczór przed ślubem: wiesz co, doszliśmy do wniosku, że nie wyrobimy się do soboty do 16 z tą przeprowadzką, więc nie przyjdziemy.
A co do dzieci, my zapraszaliśmy z dziećmi i już mamy pierwsze problemy przez to, np jedna nam zapowiedziała, że mamy wynająć dla niej pokój (pokój w tym lokalu kosztuje 120zł!!!), żeby miała gdzie dziecko karmić!! Choć moja kuzynka ma jeszcze lepiej;) Jej jedna powiedziała, że ona przywozi swoją nianie i chce pokój i wyżywienie dla niej (dla niani oczywiście) 😀 Po prostu brak słów…
Ludzie, ja wiem, że rodziny się nie wybiera, ale ja bym się z takimi nie zadawała 😉
Powiedz że możesz najwyżej zarezerwować, no bez przesady…
Moja koleżanka usłyszała 3 dni przed, od swojej siostry że ta nie przyjdzie, bo dowiedziała się że na weselu będzie jej „największy wróg” i kazała wybierać na zasadzie „albo ona, albo ja”… Przykre ;/.
tak, bo sie z powrotem zeszliśmy i nie chcemy żeby cala rodzina pytala co jak dlaczego 😀
Elizka, a tak w temacie wesela : masz już buty na Ten Dzień?:) wiem, że był o tym post, a ja właśnie niedawno trafiłam na te : http://www.charlotteolympia.com/bridal-runaway-bride/grace.html, i pomyślałam, że może się nimi podzielę – ja chyba je wybiorę na swój 🙂 Pozdrawiam
Przypadek z mojego własnego ślubu. Bliscy przyjaciele moich rodziców, których znam od kiedy pamiętam i uważam za część rodziny, powiedzieli, że nie nie przyjdą bo zostali niewłaściwe zaproszeni. Zapraszałam ja z obecnym już mężem. W piątek przed sobotnim ślubem moi rodzice „musieli” ich osobiście zapraszać bo inaczej nie mieli ochoty przyjść. A przecież należy im się odpowiedni szacunek i należyte zaproszenie …. dosłowny cytat.
I jeszcze jedno też z mojego podwórka, nie byłam na weselu bo zaprosiliście…… a jak on był to ja nie….. mowa o członkach rodziny która ze sobą nie rozmawia od lat.
Generalnie z zapraszaniem gości, ich tłumaczeniem itp jest dużo wręcz absurdalnych historii i każdy z nas wiele mógłby opowiedzieć.
Do mojej znajomej na wesele nie przyszło 80 osób które potwierdziło przybycie :/
Jeśli o mnie chodzi to kwestię obecności dzieci na weselu rozwiązuje wynajęcie „niani” dla grupki dzieciaków. Koszt nie jest duży, rodzice nie mają kłopotu co zrobić z dzieckiem, a dzieci już na samej imprezie mają ciekawie zorganizowany czas dzięki czemu rodzice mogą się spokojnie pobawić…Tak własnie planujemy to rozwiązać na swojej imprezie.
Pamiętam jak mój brat cioteczny, brał ślub 8 lat temu, dokładnie 2 kwietnia 2005 roku w dzień gdy zmarł papież Jan Paweł II. Jeden z wujków, który potwierdził przybycie, kilka dni przed ślubem zadzwonił do niego i powiedział, że jednak nie przyjdzie bo papież jest chory… Pamiętam też, że jak dotarła do nas na tym weselu wiadomość że papież zmarł to kilka osób wyszło. Parze młodej było przykro, bo przecież skąd mogli wiedzieć rok wcześniej gdy załatwiali termin ślubu, że tak się wszystko ułoży. Ja bawiłam się do końca, czas na smutek był później.
u mnie w rodzinie byla taka historia ze smolenskiem – bylo ogromne wesele kuzynki to fakt, zaproszono jakies 400 osob (maja duza rodzine, to fakt, spotykaja sie, utrzymuja kontakt stac ich bylo – dlaczego wiec nie) nie przyszla prawie polowa…
jak dla mnie dramat i totalny brak ogarniecia i szacunku dla pary mlodej, ale zalezy jakie kto ma przekonania
Jedyną wymówką, jaką jestem w stanie zaakceptować w kwestii wesel to zdrowie. Choć w takim przypadku jest to usprawiedliwienie, a nie wymówka. Na moim weselu nie było moich dziadków. Mają swoje lata i pomimo, że potwierdzili, nie przyjechali. Wiedziałem o tym, kilka dni przed ślubem, ale nie mam im tego za złe. Dla starszych ludzi podróż kilkaset kilometrów w jedną stronę może być wyzwaniem, rozumiem i akceptuję to. Wszelkie inne wytłumaczenia to żenada.
Biorę ślub pod koniec czerwca, rodzina wie o tym od dość dawna. W Wielkanoc dowiedziałam się, że mój Chrzestny, czyli w teorii bardzo ważna osoba, jedzie sobie z żoną i wnuczką na wczasy do Hiszpanii „bo była akurat dobra cena. więc sama rozumiesz”
Nie nie rozumiem! Ślub ma być raz w życiu a z tego co wiem Hiszpania nie planuje oddzielić się od Europy lub zniknąć z powierzchni globu. Dodam, że chrzestny jest dość zamożny i cena wczasów jest najbardziej idiotyczną wymówką.
Chyba masz jednego chrzestnego z moim mężem, jego też nie było na naszym ślubie bo pojechał sobie na last minute…
No trochę się przeraziłam, bo za rok wesele 😉 dobrym pomysłem jest też wysłanie zawiadomień na około pół roku przed ślubem (ja np. mam wesele w czerwcu więc w styczniu planujemy wysłać zawiadomienia, żeby ludzie planując sobie urlopy np. zagraniczne uwzględnili naszą datę). Oczywiście później wysyłamy tradycyjne zaproszenia. A dla najbliższej rodziny i znajomych zaproszenia w formie krótkiego filmu (nagrywamy sami:)).
Pozdrawiam
Eliza na jakim filmie byłaś ostatnio w kinie, preferujesz ten rodzaj rozrywki, sporo piszesz o książkach, podróżach, gotowaniu a kino? masz jakiś swój ulubiony tytuł?
Nie chce się wierzyć, że te wytłumaczenia są autentyczne! Przed naszym weselem nie było akurat takich wymówek, ale kilka z nich zdarzyło się przed innymi rodzinnymi okolicznościami! 🙂
U mnie koleżanka bardzo bliska powiedziała, że nie przyjdzie bo nie ma kasy. Namawiałam ją, mówiłam, ze inni też nie mają bo takie czasy, a ona ciągle, że się wstydzi i już. Miałam do kościoła przyjść. Nie przyszła. Przyjaciel, który dzień wcześniej się potwierdził z osobą towarzyszącą nie pojawił się ani na ślubie, ani na weselu. Od tamtej pory (to już prawie rok) nie mam z nim kontaktu :/. Kit z tym, że straciłam 400 zł, najgorsze jest to, że miałam okrągłe stoliki po 6 osób. W rezultacie przy jednym znajomi siedzieli w 4, a w takim przypadku spokojnie mogli usiąść przy naszym stole! (ale trakcie wesela trochę za późno było na przestawianie)… :/
ałaaa, wymówki Waszych gości rozwalają mnie na łopatki 🙁
Na mój ślub kuzyn nie przyjechał, ponieważ dzień przed ślubem stwierdził że ” 40 km to jednak za daleko a tak w ogóle to mu się nie opłaca…”
natomiast siostra stryjeczna stwierdziła, że jej córka o 16 (o tej godzinie był ślub) ma popołudniową drzemkę, a o 19 kładzie się spać więc nie warto przychodzić na godzinę na wesele, bo przecież nie mogą jej zostawić z dziadkami… ( dziadkowie w wieku 50-55 lat, zdrowi na ciele i umyśle, normalnie zajmujący się 3letnią wnuczką) 😀
oczywiście wszystkie te informacje przekazano mi dzień przed ślubem:)… a za miejsca i tak trzeba było zapłacić:D
Miałam podobnie przed moim ślubem, „wyjątków” była masa. Była ciocia z wujkiem, którzy wysłali…TELEGRAM kilka dni przed ślubem z informacją, że się nie pojawią. Był kuzyn, który nie miał z kim zostawić psa. Była znajoma, której chłopak poleciał do Rosji…przykłady można mnożyć. Oczywiście w ostatnim tygodniu, kiedy lista była zamknięta, zrezygnowało chyba 10 osób. A kasa przepadła.
U nas były dzieci na weselu, w tym 6 letnia chrześnica mojego męża, oczko w głowie teściowej (pierwsza wnusia). Efekt był taki, że wystrojona w dziecięcą wersję sukni ślubnej podczas pierwszego tańca cały czas wisiała mężowi na rękawie żeby tańczył z nią nie ze mną, a jak tego nie zrobił to teściowa zarzuciła na niego focha, że dziecko ignoruje…
MASAKRA!!! Ja nie jestem przeciwniczka dzieci na weselach, ale „madre” mamusie moglyby pomyslec, zeby zabrac dzieciaka chociaz na chwile w takich momentach. Przeciez to moj, jedyny pierwszy taniec, a nie kolko graniaste! Juz nie wspomne ile wypadkow dzieje sie wlasnie w takich sytuacjach.
Masakra… aż mi przykro jak to czytam
Elizka robiłaś kiedyś zakupy w Primarku? Jak oceniasz sklep?
Elizka, a masz gdzieś zdjęcie pierścionka zaręczynowego?jakiś link?:) chętnie bym zobczyła 🙂
moja siostra niedawno ślubowała i zdecydowała się na obrączki Baucherona, śliczne! 🙂 a Ty jakie masz zdanie? Pozdrawiam gorąco:):)
Proszę http://fashionelka.pl/will-you/
Jak czytam komentarze weselnych gości pod tym postem, dotyczące takich problemów jak zapraszanie dzieci, zapraszanie osób towarzyszących, hierarchia i związane z tym problemy emocjonalno-społeczne owych gości, problemy z wartością prezentów to się cieszę, że ja ucięłam temat wesela przy samej brzydko mówiąc dupie. Polacy nie potrafią się bawić szczerze, prawdziwie i na luzie. Cieszę się, że oszczędziłam sobie uwag odnośnie brzydoty mojej sukienki, niesmacznego jedzenia, przepychu, czy tego jaką żyłą jestem bo nie zaprosiłam Twojego dziecka. Pomysł na bardzo prosty ślub, który po czasie wcale nie przynosi niedosytu, czy zgryzoty z powodu niesnasek rodzinnych wygląda następująco: Zarezerwuj termin w USC, zarezerwuj kilkudniowy pobyt nad morzem zbiegający się z terminem ślubu w USC, kup wymarzoną sukienkę (oczywiście im mniej na nią wydasz tym więcej pieniędzy zostanie na mini miesiąc miodowy nad morzem), poinformuj swoją siostrę i brata pana młodego, że będą świadkami na waszym ślubie, zaproś rodziców i nikogo więcej, w wyznaczonym terminie udaj się na ceremonię do USC i po niej zrób wspólną focię, wskocz we wcześniej spakowany na wyjazd samochód i gaaaaaazuuu nad morze, po powrocie wywołujesz fotkę ze ślubu i przesyłasz kopie rodzinie z radosną informacją o zawartym związku małżeńskim. I właśnie jak czytam komentarze pod postem to cieszę się ogromnie, że tak zrobiłam. Najlepsze jest to, że po upływie pewnego czasu nadal nie żałuję tej decyzji!
świetna opcja, gratuluję odwagi.
Wymówka nr 6 jest najlepsza 🙂
Moja rodzinka organizowała w październiku zeszłego roku wesele mojego brata… i wyobraźcie sobie, że sąsiad który nie potwierdził swojej obecności i który nie przyszedł na wesele wytłumaczył się tym że dla mojego taty 200 złoty z tą czy w tamtą to bez różnicy…. no ręce opadają na takich gości…
Zaproszenie bez dzieci… trzeba z tym BARDZO uważać. Bratanek mojego taty, czyli bardzo bardzo bliska rodzina, w dodatku bardzo bogata, zapraszał bez dzieci. Moja mama była oburzona, odebrała to jako osobistą zniewagę i nie ważne było dla niej, że nie tylko my, ale wszyscy otrzymali takie zaproszenia. Na wesele nie poszła, mimo, że ja sama ją namawiałam (miałam chyba 10 lat, moje siostry kilka lat mniej). Namawiał ją też mój tata, żeby chociaż do kościoła poszli, a na przyjęcie nawet na 2-3 godziny. Uparła się, że nie. Nie było problemu, że nie miałybyśmy z kim zostać, bo mieszkamy wspólnie z dziadkami, parę domów dalej ciotka. Ojciec ostatecznie też nie poszedł, bo było mu przykro iść samemu, coś w stylu „przegrany facet bez żony, co jego kobieta nie stand by your man”. Zgrzyt w rodzinie był okropny, do dziś praktycznie się nie kontaktujemy. Jak drugi bratanek krótko po tym brał ślub, to byliśmy już wszyscy zaproszeni, ale my jako dzieci i tak nie poszłyśmy, bo ja nie chciałam, bo nikogo dosłownie nie znałam, z 12 lat wtedy miałam. Uważam, że nie warto oszczędzać te dodatkowe parę tysiaków na dzieciach. Cóż to jest w kontekście całego życia… A, i uważam, że te dywagacje o plątających się dzieciach są bez sensu, ileż to razy byłam na weselach gdzie były dzieci i młodzież i nikomu nie przyszło do głowy marudzić na nie. Fakt, rodzice maluteńkich dzieci wychodzili wcześniej. A co do tego, że to „nie jest impreza dla dzieci” – ze względu na alkohol – bez przesady, na jakie wy wesela chodzicie, ja nie byłam na takim żeby było nieprzyzwoite dla dziecka.
Moim zdaniem bratanek Twojego taty zrobił najmądrzejszą rzecz w życiu, nie zapraszając żadnych dzieci. Bezbłędnie zweryfikował tym normalność członków swojej rodziny.
Kompletnie nie rozumiem, dlaczego uważacie, że „zgrzyt” odbił się na młodych i pozostałych członkach Waszej familii? Przecież to Twoi rodzice się nie popisali?
Wyobraź sobie, że istnieją ludzie, którzy nie życzą sobie obecności dzieci na swoim weselu, bo a) nie lubią ich b) nie zamierzają ponosić dodatkowych kosztów zw. z opieką nad nimi (nianie, animatorki, osobne pokoiki i stoliki, łazienka z przewijakiem) c) uznają, że impreza, która trwa CAŁĄ NOC i pije się na niej alkohol – NIE JEST DLA DZIECI. I nie – nie oznacza to defaultowo, że na takim weselu wszyscy leżą pod stołami.
Dobrze by było zdać sobie sprawę, że nawet w dzisiejszych liberalnych czasach dzieci nie są i nie muszą być traktowane na równi z dorosłymi, a to oznacza, że nie muszą rozmawiać z każdym, słuchać o wszystkim i nie mają wstępu na niektóre imprezy. Proste.
„Uważam, że nie warto oszczędzać te dodatkowe parę tysiaków na dzieciach. Cóż to jest w kontekście całego życia…” Przekonasz się, gdy zaczniesz na siebie zarabiać. 🙂
Mnie kiedyś kuzyn zaprosił bez osoby towarzyszącej (miałam lat 22) – wiedząc oczywiście, że mam chłopaka. Mam nadzieję, że się nie zdziwił, że nie przyszłam.
My nie zapraszamy tzw „osób towarzyszących” jeśli to miałaby być obca dla nas osoba. Po pierwsze dlatego że to nie będzie standardowe wesele tylko przyjęcie i nikt do tańczenia zmuszany nie będzie. Po drugie – dlaczego na ślubie na który zapraszam naprawde tylko najbliższe mi osoby ma być ktoś kogo kompletnie nie znam a sama zaproszona musiała się postarać by ktokolwiek z nią poszedł? Jeśli zaproszona ma chłopaka, tak jak w Twoim przypadku, rozumiem – zaprosić wypada obydwoje, jeśli ma szukać byleby nie iść samej – sorry. Nie zapraszam nawet brata mojego taty bo zwyczajnie nie mam z człowiekiem kontaktu, kompletnie nie interesuje sie co u mnie a o tym że wychodzę za mąż dowiedziałby się… z zaproszenia. Ja również nie oczekuje że zostanę zaproszona na impreze u niego bo po prostu nie kontaktujemy się ze sobą. Tak samo głupie jest zapraszanie kogoś „bo ona mnie zaprosiła” i nie ważne, że od czasu owego zaproszenia już się wiele zmieniło i kontakt prawie zerowy.
No tak, odwoływanie swojego przyjścia na wesele rzeczywiście może lekko zdenerwować. Po to są potwierdzenia żeby wczesniej przewidywać pewne sytuacje. Nie wszystkie sie oczywiście da, w wakacje zmarła mi babcia a tydzień później miałam wesele, oczywistym jest więc fakt że na nie nie poszłam mimo wcześniejszego potwierdzenia. Para była wyrozumiała.
Jednak irytuje mnie inne zachowanie przyszłych współmałżonków. Przy telefonie od Pana Młodego o potwierdzenie przybycia powiedziałam, że niestety nie będę mogła przyjść, gdyż mam we wtorek po weselu egzamin. On naciskał, namawiał żebym przyszła w końcu jeden wieczór mogę poświęcić, w nocy i tak bym przecież nie uczyła.. Bagatelizował mój powód, wręcz ośmieszał, a ja czułam się zmuszana aby przyjść, musiałam powtarzać najgrzeczniej jak umiem wiele wiele razy że na prawdę nie mogę.. Niestety na jedym telefonie się nie skończyło :/ Jestem na ciężkich studiach (medycyna) i nie mogłam sobie pozwolić na stracenie tak naprawdę dwóch dni tuż przed egzaminem. W sobotę trzeba się wyszykować, dojechać, sobotnia noc zarwana więc w niedzielę odsypiać.
Takie zachowanie uważam za nietaktowne, niejednokrotnie Para Młoda oczekuje że goście porzucą wszystko aby tylko być na ich weselu. Jestem w stanie zrobić na prawdę wiele dla najbliższej rodziny (dla ślubu mojej siostry poświęciłam duużo czasu i zaangażowania na długo przed weselem), ale nie będę rzucać wszystkiego i biec na ślub rodziny którą widziałam raz w życiu.. Także do każdego NIE od gości dorzućcie odrobinę zrozumienia, nawet jeśli będzie to NIE po wcześniejszym potwierdzeniu. Różne sytuacje się zdarzają w życiu.
twoja wymowka rowniez jest glupia. na medycynie dowiedzialas sie o egzaminie na kilka dni przed weselem??? moglas sie zaczac uczyc ten 1 dzien czy 2 dni wczesniej i nic bys nie stracila. poza tym co to za wymowka: niedziele trzeba odespac :/ z wesela mozesz wrocic o 24-1 i nic nie trzeba odsypiac. durne tlumaczenie po prostu i tyle. tak trudno zrozumiec, ze ktos kto bierze slub chce miec gosci? nikt nie oczekuje, ze rzuci sie wszystko ale egzamin o ktorym wie sie od jakiegos czasu,podobnie jak o weselu to przesada.
Rzeczywiście trochę głupią miałaś wymówkę. Egzamin we WTOREK? Ja poszłam na wesele jako os. towarzysząca mojego chłopaka na 2 dni przed maturą i było ok. Wróciliśmy o 24:00 i nie musiałam nic zarywać, a o weselu wiedziałam odpowiednio wcześniej, więc wszystko rozplanowałam tak żeby ten jeden wieczór móc poświęcić – bez przesady… >..<
U mnie byli wszyscy-jedna kuzynka nie chciala, bo kasy nie miala,ale dala sie przekonac ze nie o to chodzi. To byl „darmowy” swiateczny weekend nad jeziorem dla wszystkich lacznie z dziecmi, wiec zdziwilabym sie jakby sie nie pojawili 😀 nie dziwie sie ludziom ze nie przychodza jesli Panstwo Mlodzi robia wesele pod siebie na „odwal sie”. Wesele jest dla gosci…trzeba o tym pamietac-stworzyc warunki i tyle-inaczej nie ma co zabierac sie za organizacje 😀
Ok, nie chce mi się czytać wszystkich komentarzy więc być może się powtórzę.
Moje wesele jest za 6 tygodni, na tą chwilę odmówiła nam kuzynka, ponieważ jest na wózku inwalidzkim i musiałaby dojechać 365 km, oczywiście zapewniaaliśmy jej nocleg w hotelu w pokoju przystosowanym dla niepełnosprawnych, jednak nie zdecydowała się przyjechać i ja to rozumiem. Odmówił nam też kuzyn narzeczonego, którego zaprosiliśmy z żoną i dziećmi. Nie podał do końca powodu, ale zrobił to na tyle wcześnie, że nie widzę problemu.
Faktycznie obawiam się, że ktoś mi potwierdzi przybycie i go nie będzie…tak na prawdę to fakt ten mnie przeraża! Mam nadzieję, że moi goście okażą się w porządku zwłaszcza, że, primo – nie dawaliśmy do zaproszeń karteczek z listą życzeń (kasa dla świnki skarbonki i wino/książki/psie bobki zamiast kwiatów). Uważam to za jedną z najtragiczniejszych „tradycji” weselnych – zapraszanie i w zaproszeniu, zanim jeszcze goście się zdecydują, podawanie z czym mają przyjść. To tak jakby powiedzieć: wpadnij na moje urodziny w sobotę, tylko przynieś mi na prezent kasę a zamiast kwiatów fajną płytę. Masakra jakaś. A secundo to zaprosiliśmy wszystkich z dziećmi i w sumie zrobiliśmy to z kilku powodów, a decyzja nasza była w pełni przemyślana. Powody to między innymi fakt, ze ślub bierzemy w dzień dziecka, oraz fakt, że w mojej najbliższej rodzinie jest 4 dzieciaków z którymi jestem bardzo blisko i bez których nie wyobrażam sobie żadnych uroczystości rodzinnych. U mojego narzeczonego jest także dokładnie 4 takich bliskich maluchów. Do tego dochodzą dzieci przyjaciółek i zrobiło się…15 🙂 Ale ja się bardzo cieszę, ponieważ uważam, że dzieciaki robię fajny klimat na weselu, jednak ostateczną decyzją czy rodzice przyjdą z dziećmi zostawiamy rodzicom. Każdemu mówimy, że zapewniamy opiekę na weselu (animatorka) oraz transport do domu dla dzieciaków, a w gestii rodziców pozostawiamy tylko zorganizowanie kogoś kto z tym dzieciakiem potem w domu zostanie, ponieważ chcemy uniknąć sytuacji, że rodzice pojadą zawieźć dzieciaki i już nie wrócą. Na tą chwilę jedna kuzynka już powiedziała, że najmłodsze zostawi w domu, ale dwie starsze córeczki przyjdą, bo na pewno będzie to dla nich wielkie przeżycie 🙂 Poza tym ksiądz nie pozwolił nam sypać pod kościołem ryżem ani płatkami więc mamy zadanie dla dzieciaków – dostaną sprzęt do robienia baniek i będą nam robić bańkowy deszcz po wyjściu z kościoła 🙂 Rozumiem, że ktoś może nie chcieć dzieciaków na weselu, ale zdania, że to są „bachory”, „dzieciory” które nie potrafią się zachować i psują weselną zabawę są moim zdaniem bardzo nie na miejscu!
A z ciekawych wymówek jakie usłyszała moja przyjaciółka, która zaprosiła wieloletniego przyjaciela, który potwierdził i nawet przyszedł do kościoła, ale nie pojawił się na weselu było: musiałem pomóc bratu naprawiać dach! Mistrzostwo świata 🙂
Już mnie szlag trafia , jak czytam o zaproszeniach z dziecmi lub bez… za 2 tyg.wychodzę za mąż. Wesele na ok.70osób. Kuzyni dorośli , każdy ma nastoletnie(lub pełnoletnie już) dziecko. Gdybym miała zapraszać z dziećmi , zrobiłoby się 140 osób…. A jeszcze dorosła „młodzież” zapewne chce z osobą towarzyszącą… Dlaczego pieniądze to temat tabu??
LUdzie , przecież to fura pieniędzy! Za każde dziecko do lat 12 płacę 50% , nawet za dwulatka!!
Zapraszałam bez dzieci….. jak komuś się nie podoba , nie musi przychodzić.
Przykład z rodziny. Wujek X przyjechał na wesele mojej kuzynki tylko z żoną i dał 300zł. Rok później ten sam wujek przyjechał na wesele do innej kuzynki – z żoną i 4 dzieci !!!! I też dał 300zł….
Innym razem „kochane” czyjes dziecię rozwaliło lampę oświetleniową DJ-a. Bagatela 3tys. Rodzicom było baaaaardzo przykro , ale za szkode zapłacili Młodzi!!! Ja wiem….. zaraz będą się na mnie wydzierać , że tylko o pieniądzach… Ale takie są fakty!!
Zatem , entuzjaści zabierania dzieci na wesela- weźcie pod uwagę fakt , że PM płacą też za wasze dzieci. I bez sensu są tłumaczenia , że małe dziecko mało zje…Stawka jest ustalona i manager lokalu nie pyta , czy dziecko je mało czy dużo.. Młodzi mają wynajmować animatorkę lub niańkę ?? No chyba lekka przesada :)) Zajmowanie się dzieckiem to obowiązek rodziców…nie można takich spraw zwalać Młodym na głowę. Pozdrawiam :))
Czytam wasze wszystkie komentarze, oburzenia takty i nietakty, i mi się coś robi ! Będziecie przygotowywac swój ślub za SWOJE ciężko zarobione pieniądze ciekawe czy bedziecie prosić kuzynki z dziećmi czy nie !
Przedstawie Wam moje odczucia. Brałam ślub w sierpniu 2012 r, razem z mężem sami na niego pracowaliśmy mimo, że rodzice się chcieli dołożyć, ale mają swoje wydatki, jak zaczeliśmy robić listy gości wyszło nam 212 osób ( rodzina + kilkoro przyjaciół bliskich) i pytanie czy zapraszam z dziećmi chodzi mi tutaj o wiek 0-12 bo starszych od razu wpisywaliśmy mieliśmy 8 w wieku 13-15 lat, i 15 dziecek w wieku 2-9. No ale mama moja i teściowa, że to nie wypada tak, że trzeba OK ! Płaciliśmy za 2 dniowe wesele 300zł od osoby w restauracji, i mieliśmy 15% zniżki na dzieci do 7 roku życia. na ślub przyszli wszyscy nie miałam żadnych odmówień, cieszę się z tego ale opisze Wam sytuacje…
1) Kościół – w kościele jeden wielki pisk. wrzask bieganie, kręcenie się przy przysiędze mojej kuzynki córcia zaczęła się tak drzeć, że za nią mojego brata syn również, pod koniec przysięgi łaskawie wyszli z kościoła ja nie słyszałam przysięgi mojego męża…czytałam mu z ust !!!( ps dobrze że słowa przysięgi znaliśmy na pamięć bo księdza nie było słychać )
2) Pierwszy taniec – mieliśmy ułożony Sebastian się potkną o córkę jego kuzyna i przygniótł małą po, pierwszy taniec skończony.
3) zostałam ubrudzona czekoladowymi cukierkami przez kuzynki córkę, która zaczęła się owijać w moją sukienkę… byłam brudna w czekoladzie jakbym siadła na dużej kupie
4) rodzinki z młodszymi poszli na pokoje spać bo „mamusi przy niej musi być ” a mamusia tatusia nie puści bo się opije!!
Pomińmy to, że dzieci krzyczały brudziły ściągały dekoracje plątały się pod nogami!!!
Najlepsze było to, że miałam skromną sukienkę córka mojej chrzestnej też przyszła w białej sukience gdyby nie to, że miałam długą nie byłabym zauważona jako pani młoda, 🙂
OD Cioteczki mojego męża dostaliśmy Pustą kopertę , a później opowiedział do całej rodziny, że wyglądałam jak bida a nie Pani młoda 🙂 ( a sukienkę miałam z Madonny 😉 )
Bardzo żałuje, że zaprosiłam dzieci na swoje wesele!
boze, jak mozna dac pusta koperte :/ ale swoja droga to jak doszliscie do tego, ze to akurat od tej ciotki?
Pewnie reszta gości podpisała koperty/prezenty. 😉
Podałaś, Kamilo, bardzo racjonalne powody dlaczego nie zapraszać dzieci. Może teraz co niektórzy dostrzegą, że problemem niekoniecznie jest tu kasa, ale też komfort podczas wesela. A komfort musi odczuwać przede wszystkim Para, a nie jakaś mamusia, która chcę żeby jej wynająć nianię i hotel…
Z tymi dziećmi co chcą tańczyć z Młodymi to chyba największa masakra. Młodym wstyd tak ciągle opędzać dziecko i mordują się z nim tańcząc zgiętym wpół co drugą piosenkę. Pół biedy jak ktoś „kocha dzieci”, ale jak ktoś ich nie może zdzierżyć, to takie coś może tylko nieźle denerwować…
Wydaje mi się, że Twoje traumatyczne przeżycia związane są z tym, że miałaś 212 osób i jestem przekonana, że nie ze wszystkimi masz stały, bliski kontakt, a dzieciaki widujesz raz na kilka miesięcy. W takiej sytuacji trudno wymagać, abyś czuła jakąkolwiek więź emocjonalną ze swoimi gośćmi, a zwłaszcza z dziećmi. Nie jestem zwolenniczką takiej masówy. Mimo, ze na moim weselu będzie 15 dzieci (a zaledwie 60 dorosłych w tym my-PM, fotograf i DJ) to nie wyobrażam sobie weselu bez któregokolwiek z tych dzieci! Większość znam niemal od poczęcia 😉 Widziałam jak rosły, stawiały pierwsze kroki, zaczynały mówić „ciociu” 🙂 Po prostu nie wyobrażam sobie wesela bez nich 🙂 Ale faktycznie uprzedzę mamy dwóch najmłodszych dwu-latków, że jeśli zaczną płakać w trakcie mszy, żeby z nimi wyszły. Są to bliskie mi osoby więc jestem pewna, że zrozumieją. Bez ciśnienia drogie panie 🙂
Ja bardzo nie chciałam zapraszać mojego kuzyna i jego patologicznej rodziny, ale uległam prośbom mamy i w efekcie jego niewychowane bachory potargały moją suknię ślubną i zniszczyły księgę gości. Do dziś sie do nich nie odzywam.
Sonia,
tu nie chodzi o całkowity zakaz zapraszania dzieci. Jeśli ktoś je lubi i czuje się z nimi emocjonalnie związany, to czemu nie? Gdybyś jednak stwierdziła, że nie zaprosisz tej 15 , to czy ich rodzice mieliby prawo obrazić się i nie przyjść na Twój ślub i wesele?
Z przytoczonych powyżej historii wyciągam osobisty wniosek, że nie warto robić wystawnego wesela dla dalszych krewnych, z którymi się generalnie nie widujemy. Wygląda na to, że w najlepszym wypadku nas oleją, a w najgorszym napsują krwi przed imprezą, w trakcie i po.
Facepalm nie wyobrażam sobie zaprosić gości bez dzieci, po prostu. To tak jakby zaprosić ciocię samą bez wujka, bo wujek lubi się napić i zepsuje mi imprezę. Albo zaproszę samą babcię, bo dziadek już jest stary i i tak nie będzie się bawił. Albo zapraszasz całą rodzinę, albo wcale. Takie jest moje zdanie i takie mam przekonania. Podobnie jak z dawaniem listy prezentów i kartek w zaproszeniach, że chce dostać kopertę i wino. Są pewne zasady dobrego wychowania, które są niepodważalne. I już.
Sonia,
na temat zapraszania dzieci w kontekście zasad wychowania wypowiedziałam się parę wpisów wcześniej. Tutaj tylko powtórzę, że dzieci nie są równe z dorosłymi, a to oznacza, że nie muszą uczestniczyć we wszystkich rodzinnych imprezach. Jak zapraszasz do siebie na imieniny koleżanki, czy sąsiadów i siedzicie wieczorem przy piwie/winie/wódce i sałatce jarzynowej, to dzieci też się przy Was kręcą?
Dla mnie brakiem dobrego wychowania jest np. zapraszanie kogoś wyłącznie do kościoła, a to – jak ze zdumieniem odkryłam – dość powszechny i niebudzący sprzeciwu zwyczaj. W proponowanym przez Ciebie module wychodziłoby więc np. na to, że czyjś pięciolatek jest ważniejszym uczestnikiem imprezy niż trzydziestoletni znajomy z pracy, czy właśnie rzeczona ciocia. I to jest niepodważalny brak taktu.
Nie wiem, czy jest sens rozgrzebywać temat, ale podzielę się ostatnią refleksją: nie widuję kilkulatków (ani nawet dziesięciolatków i nastolatków) w szpitalach ani na pogrzebach (chyba że chodzi o rodziców). Dziwnym trafem tak ważne w egzystencji rodziny „momenty przejścia” jak choroba czy śmierć obywają się bez uczestnictwa małoletnich, a ich opiekunowie nie uważają, że pociechy omija coś istotnego. I nie czują się tym obrażeni.
Miałam wątpliwą przyjemność uczestniczenia w paru pogrzebach – nie zauważyłam, by dzieci w wieku szkolnym żegnały ciocie, wujka. W szpitalu onko, w którym regularnie odwiedzam teściową – zarówno w weekendy jak w tygodniu – nie natknęłam się dotąd na wizytujących poniżej 18 roku życia.
Chciałabym w związku z tym zapytać wszystkich oburzonych, czy to nie lekka hipokryzja? „Rozrywka i wesoła impreza? Tak – to w końcu członek rodziny!” „Pogrzeb i wizyta w szpitalu o babci albo kuzynki? Nigdy w życiu! To przecież MAŁE dziecko!!!”
Zapewne zmienię zdanie, jeśli wejdzie moda na zapraszanie dzieci… na rozprawę rozwodową. 😉
Trudno mi uwierzyć, że w XXI wieku są jeszcze osoby, które uważają, że dzieci nie są równe z dorosłymi! Nie rozumiem jak można stawiać dziecko brata/siostry niżej niż kolegę z pracy (bo jest dorosły) lub ciocię-siódmą-wodę-po-kisielu. A już kompletnie nie rozumiem co jest złego w zawiadamianiu znajomych bliższych i dalszych o uroczystości zaślubin w kościele i zapraszania na tą uroczystość. Ślub to przede wszystkim uroczystość w kościele a potem impreza, dlatego to właśnie na ślub powinno zapraszać się wszystkich bez wyjątku, natomiast wesele to spotkanie dla najbliższych, w gronie których chcemy świętować ten dzień. Wesele nie jest po to, żeby się pokazać, ale żeby weselić. Z kim będziemy się radować tego dnia to tylko i wyłącznie nasza decyzja.
Facepalm oczywiście, że dzieci zaprasza się na wesela, bo to wesołe spotkanie rodzinne, które zapamiętają na długie lata! Kwestia odwiedzania chorych w szpitalach i obecności na pogrzebach to decyzja rodziców. Jeśli nie rozumiesz, dlaczego małe dzieci nie powinny oglądać śmierci, bólu, smutku i rozpaczy, a powinny spędzać wesoły czas z rodziną i być świadkami jak najbliżsi zakładają rodzinę to ja już nie mam nic do dodania.
Mi numer odwaliła… kumpela która miała być świadkiem… Na dwa mce przed, oznajmiła mi że na dzien dzisiejszy ma inne priorytety i musze sobie poszukać zastępstwa dla niej… Jak zapytałam o powody to powiedziała że ma problemy finansowe… Szczegół że właśnie wróciła z Afganistanu gdzie całkiem nieźle zarabiała a jeszcze 2 tyg przed rezygnacją się żaliła że potrzebuje lokaty pieniężnej i sie na tym całkiem nie zna i nie wie gdzie ma dać oszczędności bo na koncie lezeć nie mogą (bo za dużo ich)… Tydzień po tym jak zrezygnowała zapisała się na 2 kursy jezykowe, prawo jazdy oraz była w trakcie poszukiwania nauczyciela od hebrajskiego. Ja wiem że nasz ślub będzie w Niemczech i ów kumpela ma 800 km do przejechania ale miała zapewniony transport, nocleg i wiedziała o tym juz rok wcześniej a nawet sama wyraziła chęć bycia świadkiem…
Ja tego nie rozumiem. Jeśli ktoś chce przyjść to przyjdzie. Jak nie może, to trudno – wiadomo każdy ma swoje powody i problemy. Najważniejsze jest przede wszystkim to, żeby w odpowiednim czasie dać znać, że się nie przyjdzie bo wiadomo wszystko kosztuje. Natomiast wysłuchiwanie jakichś głupich wymówek jest śmieszne. Lepiej nie powiedzieć nic niż to że mi się krowa ocieliła 😀
Poza tym 50 zł na prezent dla byle kolezanki to naprawdę nie jest mało. Za tą samą cenę to można iść na obiad z kimś kogo naprawdę się lubi.
A takie gadanie, że ktoś mógł o egzaminie wcześniej pomyśleć.
No chyba każdy normalny człowiek ma tyle własnych spraw i tyle się w jego życiu dzieje, że nie będzie układał życia pod czyjś ślub – przeciez to jakiś absurd.
To tak jakby gość zażądał od panny młodej żeby dostosowała termin swojego ślubu i wesela do jego egzaminów.
W życiu są ważniejsze sprawy – nasze własne priorytety i sprawy mniej ważne – cudze śluby.
Nareszcie mądry i jak najbardziej na miejscu komentarz 🙂 Pozdrawiam
Uważam, że zapraszanie na wesele bez dzieci to nietakt. Niech rodzice zadecydują czy chcą je zabrać ze sobą, czy mają z kim zostawić. Na moim weselu była 3 malutkich dzieci i żadne nie marudziło. Nawet nie zauważało się ich obecności, bo nie przeszkadzały! A jak były senne to po prostu położyło się je w pokoju i było bez problemu. Rodzice ani babcia nie musieli nigdzie wychodzić. Zależy jak się dzieci wychowuje.
Niektóre absurdalne 🙂 Al nie martw się 🙂 Wiesz jakie moja koleżanka miała wymówki, aby nie iść do szkoły ? Sorki, ale muszę pilnować domu lub/i psa 🙂 To jest dopiero głupia wymówka :0
Ojj, ja zaproszenie „przyjdź bez dziecka” uważam za nietaktowne. Wiadomo jednak, że dzieciaczki o określonej godzinie marzą o pójściu spać. Jeśli rezerwuje się hotel dla gości, w jednym pokoju mogą spać dzieciaczki, a opiekować się nimi może jakaś Pani Niania, bądź zaufana ciocia. Nie ma problemów nie do rozwiązania 🙂 Chociaż z drugiej strony – niby nietakt, a i tak większość przychodzi bez dzieci, żeby maluchów nie męczyć 🙂
ciekawe kto za pokój i nianię zapłaci
Ale nie chodzi o to że ktoś nie przyjdzie w ogóle.Wytłumaczenie że zostałam zaproszona bez dzieci mi nie pasi.Ok, ale tu chodzi o to że już potwierdziliśmy udział a potem nie przyszliśmy.To jak? najpierw potwierdzamy że ok pasuje że bez dzieci a potem jednak nie przychodzimy???
Z własnego doświadczenia najgłupsze wymówki to: 1) bo mam chory kręgosłup i nie dałabym rady wysiedzieć w samochodzie w drodze na ślub, 2) bo mam problemy w życiu, nie chce się tłumaczyć, zadzwonie później (informacja wysłana przez sms, od roku koleżanka nie zadzwoniła- ja nie mam zamiaru).
Inna sprawa, że ślub i wesele to wielki sprawdzian przyjaźni. I nie tylko wtedy, gdy ktoś odmawia udziału. Ale również wówczas, gdy ktoś w końcu przychodzi, ale wychodzi po godzinie albo po prostu zwyczajnie widać, że nie dzieli z Wami Waszej radości lub nie rozumie, że w tym dniu naprawde nie macie głowy załatwiać ich rocznemu dziecku elektronicznej niani (i dodatkowo obrażanie się o to, bo „co to za organizatorzy, że o gościach nie myslą”). Ech.
Mądrzy rodzice maluchów wezmą je na wesele mniej więcej do 20, 21 póki towarzystwo jest w miarę trzeźwe. Później dzieciaki zostają wysyłane do babci, mamy itd jeśli mają możliwość, a jeśli nie to do pokoju hotelowego które powinni zapewnić młodzi. Sama kiedyś pilnowałam dziecka kuzynki w pokoju hotelowym na weselu, a rodzice bawili się do woli na dole. Spotkałam się też z sytuacją, że malutkie dziecko zostało położone w pokoju pary młodej, ponieważ rodzice zapowiedzieli, że i tak wyjdą około 1 w nocy więc ten pokój nie był potrzebny Młodym. Jak ktoś chce spędzić ten dzień z Młodą Parą to nic nie stanie na przeszkodzie, trzeba się tylko umieć dogadać i otworzyć serce na ludzkie sprawy 🙂
Ostatnio odmówiłam przyjścia na wesele z powodu który mi się nie podoba :/ Termin wesela pokrywał się z terminem mojego jedynego urlopu w wakacje. Z moim narzeczonym nie mamy możliwości wyjechać razem w innym terminie, nawet na weekend. Przyznam że powód jest beznadziejny w porównaniu z tak wyczekiwanym wydarzeniem koleżanki… Mimo wszystko przyznałam się jej, że po prostu jedziemy na wakacje i było mi baardzo głupio.
Druga sprawa. Kuzynka dla pewności zadzwoniła do swojej rodziny na miesiąc przed uroczystością, aby potwierdzić ich przybycie. Okazało się że 40 osób nie przyjdzie. Co by było gdyby nie zadzwoniła??
Znam to z własnego doświadczenia i z wesel moich sióstr. o ile na moim weselu brakowało ok. 10-12 procent, (co stanowiło ok. 40-42 osób)to u mojej najmłodszej siostry było już totalne przegięcie brakowało ok 80-90 osób. „Najlepsze” w tym wszystkim jest to, że nie pojawiła się w komplecie najbliższa rodzina za to można było liczyć na znajomych, sąsiadów.jakże prawdziwe jest stare przysłowie gdzie się wychodzi ładnie z rodziną ( a tu nawet i nie na zdjęciu bo jej nie ma:() Niestety ludzie bardzo często nie mają za grosz taktu i nie liczą się z tym jakie ktoś ponosi koszty zapraszając takie osoby, których później finalnie i tak nie widzi.Smutne to, ale jakże często prawdziwe:(
to przy weselu na ponad 400 osób 40 osób to nie duzo, fakt ze powinni wczesc=niej poinformowac ze nie beda. Moze byc tez taka sytuacja ze wy gdzies popelnilicie powazny bład i ludzie sie obrazili.
Co jak co ale wymówka z egzaminem jest mi bardzo dobrze znana. Jeśli studiujesz normalny kierunek, a nie kolejną zapchaj dziurę, to wiesz że są egzaminy do których nauka tydzień wcześniej nie wystarczy. Zostałam chrzestną w tym roku. Impreza była w weekend przed egzaminem (egzam w piątek) poszłam do kościoła, ale na imprezę nie.Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Jeżeli faktycznie studiujesz normalny kierunek to dobrze wiesz, że egzaminy nie są zapowiadane z tygodniowym wyprzedzeniem. Ba! Niejednokrotnie wykładowcy informują o terminach już na początku semestru, więc jeżeli wiesz, że jest sesja i w tym terminie wypada ślub to po prostu powiedz, że nie da rady w miarę wcześnie a nie tydzień przed ślubem kiedy nie można już nic zrobić.
Zapraszanie kogoś bez ich dzieci jest przykre i w ogóle mnie nie dziwi, ze ktoś nie chce przyjść bez dzieci, a tłumaczenie ” Małżeństwo ma okazję w końcu wyrwać się od dziecek i wspólnie pobawić to Ci wytwarzają sobie jakieś głupie problemy.” Jest po prostu śmieszne dla kogoś, kto ma dzieci. Bo jeśli już rodzice chcą gdzieś wyjść sami, to na pewno nie pójdą sami na wesele- uroczystość rodzinną, a raczej wybiorą się w jakiś wolny weekend do kina lub restauracji. Wesele ucieczką od dzieci- a to dobre! Apeluję do przyszłych Par Młodych zapraszajcie CAŁE RODZINY (jeśli należą oni do Waszej rodziny) lub nikogo. Unikniecie przykrych sytuacji, które nie powinny mieć miejsca.
Z moich obserwacji – dzieci najczęściej wytrzymują na weselach maksymalnie do północy, nie wspominając już o tych najmłodszych dla których często impreza kończy się przed 22. Organizacja przyjęcia to spory koszt a pamiętajmy, że większość restauracji liczy dzieci jak osoby dorosłe, czyli płacimy pełną kwotę bądź niewiele mniej…. Natomiast nieprzyjście na uroczystość bez wcześniejszego informowania, bądź szukanie błahej wymówki na kilka dni przed weselem jest przykre – pomijając już koszta.
Taaa dzieci na weselach są taaakie bezproblemowe. Tak uważacie? To posłuchajcie! Byłam rok temu na ślubie mojego powiedzmy przyszywanego brata (siostrzeniec męża mojej cioci, ale jesteśmy w zbliżonym wieku, razem bawiliśmy się na imprezach u cioci i traktujemy się jak brat i siostra). Największe cyrki były właśnie z dziećmi. Z początku PM chciała zrobić wesele od 15 lat. Niestety wszystkie mamusie się oburzyły i wymusiły obecność swoich progenitur na przyjęciu. Ponadto miał być ( tak chciały matki polki) pokój, gdyby dzieci chciały spać, osobne menu, stolik ze słodyczami i chipsami, jakieś dmuchane zamki, zjezdzalnie i inne cuda wianki (oczywiście za pieniądze młodych, którzy sami za wesele płacili). Ufff jakoś to załatwili. Po części rodzice pomogli, z niektórych rzeczy mamuśki z wieeelkim fochem zrezygnowały. Nadszedł dzień ślubu. W kościele cyrki, bieganina, krzyki, latanie po ołtarzu. Nikt z rodziców nie pomyślał by dzieciątka wyprowadzić na zewnątrz i zająć czymś. Nad parą młodą ulitowali się inni goście, w tym ja z narzeczonym, zebraliśmy dzieciarnię na dziedziniec by tam się pobawiły. Największy horror rozgrał się na weselu. W czasie pierwszego tańca dzieci kręciły się pod nogami młodych i chciały do kółeczka z PM. Adam (mój „brat”) o mało się nie potknął o jedną czterolatkę. Później wiadomo- zabawa. Akurat! Dzieci wiszące na pannie młodej, włażące pod sukienkę, chcące tańczyć i na ręce a jak nie to ryk, histeria i bieg do matek. Mamuśki z awanturą, że ich skarby są ignorowane i nie mogą się bawić. Kilkoro dzieci konieczie chciały być na sesji młodych. Na szczęście nie doszło do tego. O zrujnowanych dekoracjach, potłuczonych naczyniach i chęci spania w pokoju młodych nie wspomnę.
Dla mnie jako rodzica fakt, ze ktoś zaprosił mnie na wesele bez dziecka, jest obraźliwy. A co, dziecko jest niewystarczająco dobre, żeby dostać zaproszenie? To para mloda zapraszając bez dzieci pokazuje brak klasy. A teksty blogowicza, ze można się wyrwać od 'dziecek’ są głupie i idiotyczne. Poniżej krytyki.
U nas głupich wymówek nie było, po prostu kilka osób potwierdziło obecność a później nie przyszli:/
A z drugiej strony to my kiedyś odmówiliśmy przyjście na wesele znajomych. Byłam wtedy w ciąży i tydzień po tym jak zostaliśmy zaproszeni trafiłam do szpitala i dowiedziałam się, że większą część ciąży będę musiała leżeć. Od razu zadzwoniliśmy do Młodych i powiedzieliśmy, że niestety taka sytuacja i nie będziemy mogli być, niestety znajomość wtedy się skończyła.Mój mąż i tak poszedł na ślub, ale Młodzi i tak byli obrażeni:?
A moja mama została zaproszona na wesele „z dziećmi”, mama – lat 55 z dziećmi w postaci córek, lat 23, które są w stałych związkach od kilku lat, o czym młoda para doskonale wiedziała. wesele 300km od miejsca zamieszkania, bez noclegu… skończyło się tak, że żadna z nas nie poszła, wszystkie trzy odmówiłyśmy.
Czytam i czytam komentarze do wpisu i nasuwają mi się różne wnioski:
1. Poglądy komentujących są tak różnorodne jak poglądy osób zapraszanych na wesela. Mamy więc cały przekrój społeczny i „widzi mi się” typowego bywalca wesel od strony młodych jak i gości. Niebezpiecznie było by was mieć razem na jednej sali weselnej 😉
2. Problematyczni mogą być zarówno goście jak i para młoda. Goście gdyż „obraza”, foch lub bojkot i namawianie innych do tak niecnych czynów przychodzi im bardzo łatwo, zbyt łatwo. Młodych gdyż mając dzieciatą rodzinę urządzają wesele bez dzieci lub wrzucają wszystkich do jednego worka czyli fochatą ciocię, kuzynkę z piątką dzieci, rolnika z krową przy nadziei i samotną bratanicę która wstydzi się przyjść sama i odmawia 48 godzin przed godzina zero. Podejście indywidualne się kłania dla osób specjalnej troski – przy jego braku robi się śmiesznie po weselu a nawet w trakcie.
3. W pewnych przypadkach dla własnego zdrowia psychicznego, małe przyjęcie dla najbliższej rodziny i przyjaciół jest lepszym pomysłem niż dla 200 osobowej tłuszczy.
4. Mając wielką wiedzę na temat zachowań ludzi przed w trakcie i po weselu podejść do własnej dużej imprezy w stylu: nie ważne ile dadzą, nie ważne czy wszyscy przyjdą, ważne abyśmy się sami dobrze bawili a nie myśleli tylko o tym co się nie udało. Jeśli nie mamy luzu i silnej psychiki patrz punkt 3.
5. Mieć takich ludzi aby czuwali nad ślubem i weselem aby młodzi nie zauważyli, że dwie mamusie z pociechami przed przysięgą wylądowały poza zasięgiem słuchu, wujek Józek pojechał do domu o 23 bo chciał bić współbiesiadnika i delikatnie pouczone zostały mamusie, że sala taneczna to nie jest plac zabaw w berka, przy sypaniu ryżu przed kościołem nie wyjdzie ksiądz i oznajmi na cały regulator „”i kto to będzie sprzątał?” i najważniejsze: dopilnuje skrzynki z kopertami i zmagazynowanych prezentów aby ktoś z gości się celowo nie wzbogacił (autentyk z ubiegłego roku – sprawca „nieznany” tzn znany ale nie wiadomo który 😉
6. Życzyć sobie aby zdjęcia weselne nie były podobne do tyłowego z postu.
Pisałyście sporo o zapraszaniu rodziców bez dzieci na wesela. Ja niedługo będę robić własne wesele. Mam ogromą rodzinę i niestety selekcji dokonać po prostu muszę. Nie jest to kwestia tego, że dzieci powinny czy nie powinny być na weselu. Najzwyczajniej w świecie nie stać mnie, żeby zaprosić wszystkich, kiedy większość rodzin ma od 3 do 7 dzieci. Rozwiązałam to tak, że dzieci z najbliższej rodziny zapraszam, a z tej nieco dalszej sobie daruję, ponieważ części nawet nie udało mi się poznać. Akurat w mojej rodzinie ludzie dosyć rozsądnie podchodzą do sprawy i sami podobnie to rozwiązywali. Ani ja się nie obrażam, ani nikt na mnie. Mówię w takiej sytuacji, że bardzo chętnie zaprosiłabym wszystkich, ale niestety nie mam takiej możliwości. Każdy, komu zależy na mnie i ma choć trochę zrozumienia, będzie wiedział, o co chodzi. Z tym, że każdą sytuację należy rozpatrzeć indywidualnie i w razie czego zainteresować się, jak rodzice chcą poradzić sobie z dzieckiem na weselu – można też zawsze zaoferować im pomoc.
– Co do potwierdzenia obecności – zdecydowanie jestem zwolenniczą dzwonienia i upewniania się. Sama z doświadczenia wiem, że nawet jeśli pilnuje się potwierdzenia to często w natłoku zajęć to po prostu umyka. Jeśli to możliwe sama staram się potwierdzać od razu przy zapraszaniu, pod warunkiem, że wiem na 100%, że będę.
Bylam zmuszona do odrzucenia zaproszenia mojego najukochanszego kuzyna, ze wzgledu na egzamin na uczelni, egzamin ktorego nie moglam przelozyc. Odmowilam w wyznaczonym terminie, nie zaplacili za moje miejsce. Zaraz po egzaminie wsiadlam w samolot – 4h lot i 5h przesiadki – i stajac na rzesach zrobilam wszystko zeby dojechac chociaz na poprawiny. Na samolot wydalam prawie 700€. Dalam koperte i cieszylam sie, ze moge chociaz w malym stopniu swietowac ten wazny dzien. Rodzice mojego kuzyna stwierdzili, ze jakby mi zalezalo, to bym doleciala na slub…
Mam taką ciotkę, która nigdzie się bez dzieci nie rusza, więc usprawiedliwienie „bo zaprosiliście nas bez dzieci” jest mi doskonale znane 🙂
Wytłumaczenie mojej bardzo bliskiej przyjaciółki, która odmówiła prawie 2 miesiące przed moim weselem: „a bo wiesz, koleżanka w pracy będzie miała urlop, to ja będę miała więcej roboty i będę musiała iść do pracy w tą sobotę”. Zaznaczę, że przyjaciółka pracuje w biurze (księgowość), które w weekendy jest zamknięte, a ona pracuje na umowę-zlecenie i nie ma najmniejszego problemu, żeby zrobić sobie wolne nawet w środku tygodnia. Ale akurat w tą sobotę…
w ten oto sposob odmowila mi najblizsza rodzina……nie jestesmy az tak bliska rodzina,bo wujek sie upije,bo za miesiac jade wczasy,bo inni tez nie ida,bo sanatorium,bo nikogo nie znam,last minute do blugarii,okres,czasem lepiej powoedzec wprost bo mam w d….. twoje wesele niz gadac takie bzdury
Nie lubię wesel i nie chodzę,nie potrafię się naginać do istniejącej sytuacji.Wszyscy o tym wiedzą i nie zapraszają mnie,nie jestem tym rozżalony.
Przeczytałam wszystkie komentarze pod tym wpisem. Zaczynam się zastanawiać, czy warto w ogóle robić wesele.
my mamy wesele w czerwcu. I już wiem 2 kuzynki nie przyjdą bo mają egzamin( studia zaoczne). co najmniej jakby nie wiadomo co studiowały. I nie że sama studiowałam i wiem że dla chcącego nic trudnego. no z tą krową to masakra 😀
A co wy na to:
Jestem chrzestnym Panny Młodej, wesele podobno za niecałe trzy tygodnie, młodzi rozwozili i wysyłali zaproszenia trzy tygodnie temu. Do nas mieli przyjechać, mieli wysłać – takie pogłoski w rodzinie, najprawdopodobniej dostaniemy max tydzień przed weselem (telefonicznie, bądź w bezpośredniej rozmowie trzy miesiące temu z rodziną, która to organizuje, zero tematu wesela.
Jechać na wesele czy nie?
…” bo nikogo nie będę znała”… myślałam, że na wesele przychodzi się dla Pary Młodej a nie dla gości, ale OK 🙂
no nieźle 😀 ja też nie jem za wiele mięsa i jakoś to dla mnie nie jest problemem 😉 a co do pieniędzy to nieraz słyszałam, że ludzie dają pocięte gazety w koperty 😀 to już wolę iśc i dac głupie kwiaty niż kopertę z gazetą ;D
Mając rodzinę na wsi, wymówkę z krową po części rozumiem, bo przy krowich czy końskich porodach się asystuje ze względu na bezpieczeństwo zwierząt. No ale zwykle zostaje jeden członek rodziny a reszta idzie. No i zwykle to jest powód gdy do porodu jeszcze nie doszło i trzeba pilnować.
My z dziećmi zrobiliśmy tak, że zapraszaliśmy z dziećmi i zapewnilismy animatorkę aby się nimi zajmowała.
A najgłupsza wymówka po potwierdzeniu? Nie idę, bo koleżanka tez nie idzie (dodam że obydwie potwierdziły).
Mama mojego chłopaka usprawiedliwiała nas, że nie przyjdziemy na wesele, bo rzekomo moi rodzice nie pozwolili mi iść jakobym się z nim za krótko znała XD <3 …a mam 21 lat… XD
Witam Was,niestety z tą kopertą to prawda.W tym roku otrzymaliśmy 5 zaproszeń od znajomych i rodziny.W KAŻDYM pisze aby dawać „pieniążek” a zamiast kwiatków to winko,albo jeszcze książke,inni znów maskotkę a jeszcze inni zażyczyli sobie żarcie dla psa albo obroże i miski…takze nie mówcie mi że głupie są tłumaczenia…tylko na głupie,chamskie zaproszenia po prostu nie chce się iść…a nie daj Boże za mało do kopert się wsadzi…to „dupa obrobiona” na najblizsze lata…a bo ten to tyle zarabia,a tamten mógł odłożyć…wesela to paranoja,chamstwo i żenada po prostu…jak się tylko da – odmawiam. I tyle.A z mężem wesela nie wyprawialiśmy dużego,tylko skromnie dla najbliższych i to bez „żebractwa”.Nie wspominając że młodzi tylko jęczą „mam nadzieje że się zwróci”…mogliby chociaż przy gościach tego nie mówić…wstyd.
A już typem najgorszym z najgorszych są goście, którzy nawet nie pofatygują się o jakąś wymówkę, tylko uparcie milczą w kwestii przybycia ;/
Na swoim blogu wystosowałam do nich pewien manifest 😉
Mam 12 lat i też uważam ,że wesele bez dzieciaków to przyjemnie dla dorosłych ,bo potrafię sobie wyobrazić ale nie trzeba od razu od ,,larw” wyzywać.
teściowa moja: ” Nie przyjdę na Wasz ślub, bo ona jest rozwódką z dziećmi…”
brat przyszłego męża: ” Nie przyjdę na Wasz ślub, bo będę biegać…”
Drugi brat z żoną: ” Nie przyjdę na Wasz ślub, bo mamy nie będzie…”
Chore te tłumaczenia…ale jakby mój przyszły mąż powiedział rodzinie że np, nie przyjdzie do chrześniaka na komunię to będzie maniana roku 2015!!!! Z rodziną wychodzi się tylko na zdjęciu i to pozowanym!!!!
BO JESTEM ZŁA Na MOJĄ KOLEŻANKE WIEC NIE PRZYJDĘ.
postanowilam zaprosic na swoje wesele mojej mamy dwie kolezanki. obydwie znaja sie z reszta ze sobą i przyjaznią się, a i ja każdą z nich znam osobiscie i nawet lepiej niz czesc innych gosci. Jedna z tych kolezanek zapytala tą druga czy dzwonila juz moze do mojej mamy zeby powiedziec ze doszlo do niej zaproszenie na wesele, a ta powiedziala ze nie dzwonila. wiec tamta z kolei dowiedziala sie od mojej mamy ze jednak tamta dzownila i mowila ze doszlo. w skrocie jedna kolezanka obrazila sie na ta drugą ze tamta jej sklamała. w zwiazku czym dostalam odpowiedziec ze nie przyjdzie na moje wesele bo jej kolezanka moze nie chce jej widziec to ona sie nie bedzie napraszac. powiedzialam ze posadze je przy innym stoliku, ze mi zalezy na obecnosci, zeby przyszla i sie nie wyglupiala. ale ta sie uparła i nie doszło do niej tłumaczenie ze slub, wesle jest moje, a nie innych ludzi czy tez kolezanke. tym bardziej ze powodu do jakis drastycznych klotni nie mialy.
tylko zwykłe ze jedna drugiej cos nie do konca tak odpowiedziała, horror i głupota
„Bo wesele to dla mnie wieśniacka rozrywka znikomej jakości”. Czy takie uzasadnienie by było ok?
zgadzam się, nie cierpię wesel od dziecka….i nie wiem czemu one służą….czy nie lepiej zrobić poczęstunek ( obiad poweselny dla najbliższych) a nie do rana a na wsiach jeszcze drugi dzień……ile można jeść, tańczyć i patrzeć na upite gęby……no i witać się z rodziną, której się nie zna…….brrrrrr
Bo pojadłem wczoraj fasoli i bym bardzo pierdział
Dla mnie w tym dniu jedyną wymówką jest śmierć kogoś z rodziny, albo podobny, ekstremalny przypadek. Nie ma większego dowodu życzliwości dla człowieka niż zaproszenie na jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu, a takim przecież ślub jest. Jeśli czyjś „wróg” jest na weselu, to powinno się do niego podejść na początku i powiedzieć: „Nie róbmy im dziś scen ok? Zachowujmy się cywilizowanie”. Jeśli ktoś czuje się niekomfortowo zawsze może wyjść koło północy. Nigdzie nie ma obligu, że trzeba siedzieć od początku do końca. to samo dla ludzi z dziećmi. Zresztą to zależy od wieku dzieci. Czasami jak są małe, to się za nie praktycznie nie płaci. Żaden problem poprosić Parę Młodą, gdy tylko dostanie się zaproszenie: „Możemy zabrać Jasia?”. W Warszawie za dzieci do 12 roku życia płaci się o wiele wiele mniej (one mało jedzą, nie piją alkoholu, a o 23:30 i tak robią się senne). Dla Pary Młodej te 50zł to na pewno żaden problem, a na pewno już mniejszy niż 600zł za nieobecność obojga rodziców (ceny znam z doświadczenia). Jeśli jakaś część rodziny jest w trudnej sytuacji, może wysłać tzw „delegację” (u mnie często tak robi rodzina ze wsi, której zwyczajnie nie stać aby w 10 osób jechać i stroić się na imprezę do stolicy). Para Młoda prawie zawsze zna sytuację finansową gości, i nie obrazi się gdy zamiast 300 róż dostaną 5. Bo tu nie o to chodzi. Ci którzy wymyślają różne usprawiedliwienia, choć wcześniej potwierdzili przyjście, w moim mniemaniu nie zasłużyli na zaproszenie. Para Młoda traci na tym ogromne pieniądze. Brałam udział w 5 weselach. w rodzinie tylko raz się zdarzyło, że nie przyszła osoba, która potwierdziła zaproszenie. Była to 70-letnia babcia, która nabawiła się zapalenia.
A moja siostra cioteczna stwierdzila, że nie przyjdzie bo w piatek ma wesele przyjaciółki i koniecznie w sobote o 12:00 musi isc na poprawiny 🙂 (Nasz slub byl w sobote o 16:00) Co Wy na to??
jeśli jest starszą ,to oczywiście ,że musi .W innych wypadkach nie.
Nic nie przebije – „Bo nie będzie żadnych naszych znajomych” 😉
Będąc dzieckiem byłam zabierana na wesela i miło wspominam, bo nie szalałam, tylko „podsłuchiwałam” starszych, poznawałam swoją rozległą rodzinę i wszystkie plotki. Wydawało mi się to naturalne, że pełno dzieci jest na weselu. Marzyłam również o hucznym weselu. Teraz, gdy jestem dorosła i czytam te wszystkie komentarza i pomyślę sobie ile tak naprawdę to jest pieniędzy, nerwów, obrażania się gości, stresu czy się zwróci itp, przy tym nie utrzymyję zbyt zażyłych kontaktów z rodziną to jestem przekonana, że wesele mnie nie interesuje. Zorganizuję wystawny obiad dla rodziny, może osobno jakieś spotkanie dla znajomych i wystarczy. Pieniądze można inaczej wydać.
Kiedyś mój kuzyn zaprosił mnie na wesele i okazało się, że termin wesela jest taki sam jak porodu naszego pierwszego dziecka. Powiedzieliśmy mu z żoną od razu przy zapraszaniu, że jak tylko się jeszcze młody nie urodzi to na pewno będziemy.
Okazało się, że dziecko urodziło się tydzień przed jego weselem po urodzeniu dostało żółtaczki więc wyjście ze szpitala się przesunęło. Ostatecznie Żona z dzieckiem wyszli ze szpitala w piątek przed weselem w sobotę.
Nie poszliśmy na wesele, przez rodziców przeprosiliśmy ich za nieobecność, ale wiedzieli od samego początku jaka jest sytuacja.
Oczywiście śmiertelnie się obrazili.
Jak myślicie czy to jest dobry powód żeby się gniewać? Po czasie jaki już od tego dnia upłynął dochozę do wniosku że chodziło o kopertę?
Praktycznie każda z tych wymówek jest bez sensu ,bo większość wypadków dało się przewidzieć już miesiąc wcześniej i normalnie odmówić . Co do psów nie którzy biorą małe psy ze sobą na wesele trzymają je w samochodzie i całe wesele doglądają . Pies nie zginie jak zostawimy go w domu na jeden dzień ,wystarczy zapewnić wodę i jedzenie na cały dzień, oraz kuwetę Bo zaprosiliście nas bez dzieci -owszem dzieci to często problem ,dla ulubionej cioci ,ale dużo domów weselnych organizuje czas dla dzieci , dmuchane domki ,huśtawki , zaciszny kącik ze słodkościami , pokoje dla karmiącej mamy i dla dzieci ,które są senne .Oczywiście to dodatkowy koszt ,ale dzieci da się zająć na weselu ,żeby nie przeszkadzały . Dlatego uważam ,że powinno się zapraszać rodziców z dziećmi ,a rodzice sami zdecydują co z tym dalej zrobić. Bo mi włosy źle leżą -kapelusz jest bardzo modnym nakryciem głowy na takie wypadki .Chyba jedyne usp jakie mogłabym jeszcze uwzględnić oprócz choroby to jedynie to z egzaminem ,ale tylko jeśli to naprawdę ważny egzamin i wypadł w ostatniej chwili ,bo niestety u nas na uczelni czasami egzaminy zapowiadają z dnia na dzień i nic sie z tym nie da zrobić. Bądźmy ,dla siebie ludźmi nikt nie lubi wyrzucać pieniędzy w błoto jeśli nie chcesz przyjść ,albo masz do tego powody uprzedź dużo wcześniej . Może na to miejsce para młoda zaprosiła by kogoś innego dla kogo wcześniej nie starczyło by miejsca,albo porostu zaoszczędziła te pieniądze i za nie kupiła sobie coś na nowy start ,
Ja nie wiem po co w ogóle robić jakieś wystawne wesela…., ja wolałbym kameralnie wśród rodziny i najbliższych znajomych a nie bezsensownie wydawać kasę. Im większe wesele tym większy problem, kasę lepiej zainwestować w coś potrzebnego a nie wystawnego i ulotnego. Jak dla mnie są znacznie przyjemniejsze i mniej stresujące doznania niż być młodą parą na weselu, a kasę można przeznaczyć np. na miesiąc miodowy lub budowę domu 🙂
Ja osobiście też zapraszałabym bez dzieci dalszą rodzinę i znajomych, dla bliskich zawsze opieka się znajdzie.
Cześć.
Dość przypadkowo trafiłam na tą stronę (jakaś sugestia na facebook’u) i muszę przyznać, że jeden punkt spowodował, że poczułam się wywołana do odpowiedzi.
Chodzi mi o 5), czyli zaproszenie na końcu.
W niedalekiej przyszłości będę uczestniczyła w ślubie mojej przyjaciółki z dzieciństwa. Niestety (a może nawet i lepiej) tylko ślub 🙁 Dlaczego?
Napisała do mnie na FB ok. miesiąc przed ślubem, żebym podała jej swój aktualny adres (niedawno się przeprowadziłam), bo chce wysłać zaproszenie na ślub, bo nie ma czasu jeździć z zaproszeniami. Oczywiście jej podałam go.
Tego samego dnia wieczorem zadzwoniła do mnie, czy może nie chcę na poprawiny przyjść. Zaskoczyła mnie tym, poprosiłam o czas do namysłu.
Na drugi dzień jej odmówiłam przyjścia na poprawiny.Dlaczego?
Może się za bardzo honorem ujęłam, ale stwierdziłam, że zaproszenie telefoniczne miesiąc przed na poprawiny, gdzie wiedziałam, że inni znajomi z naszej wspólnej paczki od ponad miesiąca mają zaproszenie na wszystkie uroczystości, to lekka przesada. Powiem więcej – dla mnie to oznacza, że mnie nie szanuje, że dla niej tylko bym była „zapchaj” dziurą, bo ktoś jej zrezygnował z poprawin.
Smaczku do tego dodaje to, że zaproszenie w wersji papierowej wysłała 2 tygodnie po podaniu jej mojego adresu (zdradził ją stempel pocztowy i adnotacja PRIORYTET), z informacją o poprawinach oraz terminem potwierdzenia… dzień po podaniu jej mojego adresu.
Proszę Was, drodzy czytelnicy i drogie czytelniczki tego bloga, o informację, czy w tej sytuacji, jaką miałam okazję przeżyć, punkt 5 „najgłupszych usprawiedliwień” rzeczywiście jest złym.
Pozdrawiam,
Ewelina
A mnie ciotka chrzestna powiedziała że przyjdzie jak jej dam tysiąc złotych bo musi się ubrac i kupić mi prezent
Ja dwa razy zrezygnowałam z powodu pogrzebu, akurat były w ten sam dzień. Na jeden ślub do kościoła zdążyłam, ale na wesele nie zostawałam.
Oh, głupi ten ranking, nie przyszli, ponieważ mają Panią/Pana w poważaniu i starali się to ubrać w grzeczne słowa. Wiedzieli, że będzie nudno, drętwo, niesmacznie, że muzyka będzie tandetna, a Pani/Pan będa robić idiotyczne rzeczy w reakcji na prymitywne przyśpiewki. Postanowiliśmy z mężem darować sobie i innym tych przykrości i pobraliśmy sie w ciszy i spokoju bez zbednej i kosztownej „szopki” ślubnej. Szczytem idiotyzmu są niektórzy, co jeszcze się zadłużają na pare lat, żeby zrobić kiczowate wesele… a po roku się rozwodzą, ponieważ on leży jak kaszalot na kanapie przez cały czas a ona zapieprza w domu z bachorkiem drących na rękach…brak słów
A co powiecie na to: kuzynka robiła wesele trzy lata temu. Kuzynostwa mamy sporo. Każdego z kuzynow i kuzynek (nawet młodszych ode mnie) zaprosiła osobno, na osobnym zaproszeniu. Ja jako jedyny (miałem wtedy 22 lata) dostałem zaproszenie z rodzicami?
Oczywiście nie poszedłem. Bo uznałemto za brak zaproszenia. Chamstwo, gdy nawet 16 latki dostają zaproszenie osobne z osobą towarzyszącą, a prawie 23 latek z rodzicami…
U mnie na wesele kuzyn głupio się tłumaczył, że jedzie do Grecji na wakacje.
ciekawa jestem co mi będą niedługo mówić 🙂 Na szczęście mam zamiar zaprosić tych, którzy już na nasz ślub czekają 🙂
Nie poszłam… i nie zadzwoniłam, bo młodzi prosili o potwierdzenie 1,5 miesiąca przed weselem, a mnie coś bardzo ważnego wypadło nagle. Trudno.
Niektóre z tych wymówek nie są bez sensu – np. ta z kopertą. Z jednej strony piszecie, że nieważne, ile się da (swoją drogą nie wiem gdzie widzieliście pościel lub serwis do 50 zł jako drobny prezent…), ale wystarczy wejść w jakikolwiek „weselny” temat na jakimkolwiek forum i w spekulacjach, ile dać, rzadko pojawiają się kwoty niższe niż 400zł. To sporo. I komentarze, jak to sie potem w rodzinie poobrażali, bo chrzestny dał tylko tyle, a całość się nawet nie zwróciła. Swoją drogą ta sami się trochę w ten kozi róg zapędziliśmy – w zamożniejszych krajach dawanie do koperty min. tzw. „talerzyka” jest zwyczajem kompletnie obcym, tam faktycznie zaprasza się ludzi, aby podzielić się z nimi swoim szczęściem, a nie stawiać pod murem finansowym. Nie każdy też wesela lubi. Pomijam kwestie tańca, to można ominąć (chociaż nachalni wodzireje też się trafiają), ale już mięso jest dobrym powodem. Albo wmuszany alkohol. Kto nie czai tematu, nie zrozumie, ale kto chociaż raz się z tym zetknął wie jak tyranowato potrafią się ludzie na takiej imprezie zachowywać. Moim zdaniem – państwo młodzi wykażą się sporą klasą, jeśli nie będą drążyć tematu wymówki. Z pewnością nikt nie odmawia, by sprawić im przykrość, a podanie wymówki bynajmniej nie jest obowiązkiem.
W czerwcu br. miała ślub i wesele córki. Przygotowania trwały od 2 lat, bo to duże miasto i rezerwacja sali musi być z takim wyprzedzeniem. Wszystko było zaplanowane co do kropki, sala, zespół muzyczny, fotovideo, no i w ostatnich miesiącach przed ślubem zaproszenia dla gości, wysłane lub osobiście przez Narzeczonych wręczone bliskim. Zaproszenia były rozdane na 3 miesiące przed ślubem. Niektórzy potwierdzali od razu, ze będą i pięknie dziękowali, inni natomiast potrafili odpowiedzieć, ze mają czas do terminu, który określili państwo Młodzi w zaproszeniach. Suma sumarum, do 01 czerwca potwierdziła praktycznie większość, inni zwlekali, co spowodowało, że córka zaczęła obdzwaniać i dopytywać się. To z kolei spowodowało, że tak naprawdę, z liczby 167 zaproszonych gości odmówiło 35, a najgorsze co mogło być, że kolejne 7 osób mimo potwierdzenia po prostu nie przyszlo. Jakież było moje zdziwienie, kiedy moja siostra (ciocia Pani Młodej)w czwartek na 2 dni przed weselem zadzwoniła i powiedziała że jej nie będzie, bo jej nowy partner nie dostał dnia wolnego i wysłano go w delegację. Oniemiałam, jestem matką chrzestną jej syna, nasze dzieci zawsze były zżyte i nie mogłam uwierzyć, że na ślubie mojego pierwszego dziecka taki powód jest dla niej wytłumaczeniem. Postanowiłam „pomóc” i zadzwoniłam do dyrektora firmy, w której pracował jej przyjaciel z prośbą aby nie wysyłał w delegację mojego przyszłego szwagra (siostra wdowa), Pan dyrektor odpowiedział, że nigdzie nie wysyła Pana X, i jego zdziwienie również było że taki powód znalazł aby nie być na ślubie w rodzinie. Po tym wszystkim moja siostra zadzwoniła z pretensjami jakim prawem sprawdzam jej partnera itd. Przeżyłam to bardzo, że tak potraktowała mnie jedyną siostrę i moją córkę a ten dzień pozwolił mi wykluczyć ją z rodziny. Pomijam fakt, że przeżyli to też Państwo Młodzi. Tak się po prostu nie robi. Jesli ktoś nie ma zyczenia niech odpowie tak jak jedna z par….” dziękujemy za zaproszenie, ale nie bedzie nas” bez podawania przyczyny i tłumaczenia się. My nie pytaliśmy o nic więcej. Na
przyszły rok (ślub syna) mam już doświadczenie i nauczkę, myślę że potrafimy przygotować się inaczej i nie dostaną zaproszeń Ci, którzy bez powodu nas zlekceważyli. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
Za pare dni biorę ślub. U mnie najciekawszymi wymowkami bylo usprawiedliwienie się Ciotki mojego nazeczonego. Powiedziala ze nie bedzie na naszym slubie, bo jej sie nie oplaca dwa razy jezdzic nad morze ( pochodzimy z wybrzeza) ma wykupione wczasy w lipcu i dopiero wtedy przyjedzie. Ale i tak nic nie przebilo mojego kuzyna, ktory informacje, ze nie przyjedzie na slub podal przez mojego wjka, ktory akurat przez przypadek byl w jego stronach i wpadl na kawe. Nawet nie zadzwonil z zyczeniami, nie napisal glupiego smsa.
Nie wiem co was tak oburza? Ja sie modlilam, zeby ludzie zrezygnowali i nie przyszli. Cokolwiek nie powiedza jest ok. Byle przed wyznaczonym terminem potwierdzania obecnosci. Ci co mieli byc- byli. Po co na sile kogos uszczesliwiac i placic 200 zl za talerzyk, zeby dostac w zamian serwis za 50 zl. Badzmy dorosli. Jesli liczycie, ze 120 osob bedzie podzielac wasza radość w tym wyjatkowym dniu to was musze sprowadzic na ziemie. 10% waszych gości, w najlepszym przypadku, będzie podzielać Wasze szczęście. A z rodzina wychodzi sie najlepiej na zdjeciu stojac w środku, kraje zdjęcia zawsze można obciąć- taka dobra rada.
Mi koleżanka powiedziała, że nie wie czy przyjdzie na moje wesele, bo nie jest w stanie w tym momencie określić, co wtedy będzie robić (za 3 miesiące). Zaproszenia na pewno nie dostanie.
PROBLEM W TYM ,ZE W DZISIEJSZYCH CZASACH RODZINY BLISKIE NIE ZYJA W ZGODZIE, A BYWA I TAK ,ZE LATAMI ZE SOBA NIE ROZMAWIAJA..TO JAK SPEDZIC CZAS NA WESELU W GRONIE RODZINNYM?
JESLI MOZNA TO CHCIALABYM SIE POZALIC..MOJA MAMA I MOJ TATA TO NAJGORSI TESCIE JAKICH MOZNA MIEC..TO CO WYPRAWIALI Z NAMI , A PRZEDE WSZYSTKIM Z MOIM MEZEM TO MOZNA BY FILM NAKRECIC..ZE WSCIEKLOSCI , ZE OBOJE POJECHALISMY DO PRACY ZA GRANICE…MAMA POSZLA ZGLOSIC NA POLICJE, ZE MAZ MNIE UPROWADZIL.. I PRZETRZYMUJE ZAGRANICA…NO I WYKPILI JA..I WIELE INNYCH…
Zaproszenie mi nie doszło. Wysłane listem poleconym za pitwierdzeniem idbioru
W czasie przygotowań do mojego ślubu oraz w jego dzień dowiedziałam się, kto jest prawdziwym przyjacielem. Pierwsza z przyjaciółek, gdy poprosiłam ją na świadkową, odmówiła – bo będę w pracy, ja nie nadaję się na świadkową, nie wiem, czy dostanę wolne. Co już mnie ścięło, ale spoko. Następnie tydzień przed ślubem wykręciła się chorobą bliskiej osoby, a fakt jest taki, że od początku nie chciała iść, bo jej partner był za granicą. Druga przyjaciółka natomiast została z wielką radością moją świadkową, mimo, iż dzień po moim ślubie żegnała (usypiała) swojego psa, z którym była zżyta strasznie i wiem, jak to przeżywała. Są więc ludzie i „ludzie”.
Nie rozumiem czemu głupią wymówką jest, że krowa się ocieliła. Tak, bo ludzie chcą by cielak sam się ocielił, był pomiędzy innymi krowami, nie tylko swą mamą, a krowy w tych czasach są brutalne i kopią, bodą bez więkrzego powodu , bo tak. Nikt nie osuszy cielaka, nie sprawdzi czy wszystko ok. Jeszcze krowie macica wyleci i już po krowie. Najpierw ludzie mówią jak oni kochają zwierzęta, jakie to one biedne, a jak przychodzi co do czego to dziwią się, że trzeba się nimi zająć. Ugggh
Bardzo przydatny artykuł. Widać lekkie pióro autora 🙂 Pozdrowienia!
Comments are closed.