Ślub bierze się (zwykle) raz w życiu. Para młoda narażona jest na masę wpadek. Młodzi są w centrum uwagi, każdy śledzi ich kroki, dlatego warto wiedzieć czego się wystrzegać i na co uważać. Niektórzy goście lubią obrażać się o (waszym zdaniem) pierdoły, zobaczcie o co przede wszystkim. Napisałam też o rzeczach, które mnie drażnią i których bardzo, bardzo nie lubię.
Zaproszenie kogoś bez osoby towarzyszącej
Tutaj w grę wchodzą pewnie kwestie finansowe, para młoda chce zaoszczędzić i na rękę im zaproszenie jednej osoby zamiast dwóch. Ogromnym nietaktem jest zapraszanie kogoś bez osoby towarzyszącej kiedy innych zaprasza się z kimś. Poszlibyście na wesele sami, wiedząc, ze Wasz partner został w domu? Nie byłoby Wam głupio i smutno widząc mnóstwo świetnie bawiących się par? Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Co więcej, nawet jeśli wiemy, że ktoś jest singlem zaproszenie powinno być dla dwóch osób.
Napis „Osoba towarzysząca” na winietce zamiast imienia i nazwiska
O ile jestem w stanie zrozumieć kiedy na zaproszeniu widnieje np. Tomasz Kowalski z Osobą towarzysząca, tak nie rozumiem, kiedy to samo jest napisane na winietce. Od wysłania zaproszeń do ślubu mamy zwykle trzy albo dwa miesiące. Goście wtedy potwierdzają swoją obecność (bądź nie) i już wtedy zwykle wiedzą z kim pójdą. Wypada o to zapytać i napisać imię i nazwisko na winietce.
Pijana panna młoda albo pan młody
Najgorsza rzecz z możliwych. Na szczęście nigdy nie byłam na weselu na którym pannę lub pana młodego „poniósł melanż”, ale słyszałam mnóstwo takich historii. Pijana panna młoda śpiąca na stole, albo pijany flirtujący i odważnie tańczący pan młody.
Wychodzenie na sesje zdjęciową w trakcje wesela
Kiedyś to było normalne. Po obiedzie para młoda i świadkowie zbierali manatki i jechali na sesje ślubną do studia albo w plener. Goście bawili się sami, stół pary młodej świecił pustkami i było nieco dziwnie. W końcu takie zachowanie zaczęło być uznawane za nietakt i już się tego (tak często jak kiedyś) nie praktykuje.Ktoś powie, że to ze względu na ograniczony budżet. Przecież makijaż, fryzura i umawianie się z fotografem na inny termin to kosztowna sprawa, a sesja trwa bardzo krótko. Otóż nie, taka sesja trwa minimum 3 godziny, opuszczanie gości, którzy przyszli by świętować wasze zaślubiny jest niefajne, a koszty w porównaniu z tymi jakie wydaje się na wesele są minimalne.
Pozwalanie na organizowanie zboczonych zabaw
Warto uzgodnić wcześniej z zespołem/orkiestrą/djem zabawy jakie zostaną zorganizowane podczas oczepin. Te z podtekstem seksualnym zwykle są mega obleśne. Wyobraźcie sobie to „kobieta trzyma w dłoniach szklankę z wodą, mężczyzna w rozporku pustą butelkę. Kobieta ma za zadanie „przenieść” wodę ze szklanki do butelki.” – Brzmi jak niezła zabawa, nie? Najgorzej kiedy kobiety i mężczyźni są już pijani, nie mają wtedy żadnych zahamowań, a wodzirej jeszcze podkręca atmosferę.
Opuszczenie własnego wesela
Tak po prostu bez słowa, bez pożegnania para młoda postanawia urwać się z imprezy. Bardzo, ale to bardzo słabe zagranie. Nowożeńcy powinni być ostatnimi osobami opuszczającymi weselną salę. Co z pożegnaniem gości, kto ma to za nich zrobić, rodzice? Świadkowie? Goście przyszli tam dla nich, a oni „wyszli po angielsku”.
Liczenie kopert w trakcie wesela
Wyobrażacie sobie coś takiego? Para młoda znika w trakcie wesela by przeliczyć pieniądze zebrane w kopertach. Tak jakby to o to w tym wszystkim chodziło. Robiąc research do tego wpisu przeczytałam mnóstwo historii na ten temat. Goście widzieli, że młoda para liczy pieniądze, bo się z tym specjalnie nie kryła. Wstyd!!!
Wyciąganie gości do zabaw na siłę
Wrr nienawidziłam tego. Nie zawsze ma się ochotę na szaleństwa na weselu, zdarza się, że chcemy po prostu popatrzeć. Ale nie! Ktoś nagle łapie cię za ręce i ciągnie na środek sali byś akurat wzięła udział w konkursie z balonami. Na szczęście odkąd jestem mężatką nie muszę łapać welonu, ani bawić się w te dziwne zabawy z podtekstem seksualnym.
Wypisałam 8 wpadek, ale jestem pewna, że jest ich znacznie więcej. Zastanawiałam się nad „zapraszanie gości bez dzieci”, ale kwestia jest sporna. Część gości faktycznie może się za to obrazić, a część podziękować, że mają szansę wyrwać się bez dzieci na imprezę.
Dołożycie coś do listy? 🙂
419 komentarzy
Kwestie finansowe niestety nie zawsze pozwalaja zaprosic gosci wraz z dziecmi 🙁
Czy ja wiem? Jak ktoś już wyłożył kilkadziesiąt tysięcy na wesele, to czy serio tak ogromną różnicę mu zrobi, jak dorzuci do listy gości trójkę dzieci? Poza tym restauracje oferują dla dzieci tańsze dania-połówki, wiadomo przecież, że czterolatek nie pochłonie porcji takiej samej jak tatuś.
Tu się rozchodzi o priorytety – mało która panna młoda oszczędza na kiecce, kosmetyczce, czy kwiatach, dlaczego więc z taką łatwością przychodzi im oszczędzanie na gościach?
Według mnie brak funduszy nie jest usprawiedliwieniem. Jest to duży nietakt – zarówno zaproszenie rodziców bez dzieci, tylko części rodziny jak i dorosłych ludzi bez osób towarzyszących. W mojej rodzinie miałam kilka przykładów wybiórczych zaproszeń na rodzinne uroczystości – tylko rodzice bez dorosłych dzieci, tylko dziadkowie bez reszty rodziny, kiedyś zaproszono moją siostrę bez reszty rodzeństwa i rodziców. Różnie się tłumaczono – brakiem miejsca, brakiem pieniędzy. Według mnie to jednak brak klasy był przyczyną. Jeśli kogoś nie stać na wesele, niech go nie robi. Jeśli kogoś nie stać zaprosić wielu gości – niech dobierze ich tak, aby byli tylko ci najbliżsi, ale za to całą rodziną. Jeśli nie nie wystarcza funduszy na zaproszenie osób towarzyszących – niech nikt, kto nie ma obrączki na palcu nie dostanie podwójnego zaproszenia, chociaż to i tak głupie rozwiązanie.
Zawsze, kiedy moja rodzina dostawała takie wybiórcze zaproszenia, bojkotowaliśmy całą imprezę i ten wybrany reprezentant odmawiał uczestnictwa. Co ciekawsze, potem słyszeliśmy jak organizatorom było przykro z powodu nieobecności zaproszonych gości.
Sama, organizując własne wesele, zaprosiłam całe rodziny wraz z dziećmi. Postarałam się też aby zaproszenia i winietki były imienne (też dla dziewczyn/chłopaków moich gości). Nie popełniłam ani jednej z wymienionych gaf, ale to chyba nie jest szczególne osiągnięcie.
czasami to nie budżet ogranicza liczbę gości, ale mała sala weselna. Moja rodzina jest bardzo liczna – ok.120 osób + znajomi. A gdzie jeszcze goście pana młodego … ? Wtedy nie ma wyjścia, zaproszenia bez dzieci …
RKR – na razie nie mam dzieci, ale kiedy już będę je miała nie wyobrażam sobie pójścia na wesele bez nich. Może inaczej – kilkulatka i tak bym zostawiła pod opieką dziadków, bo i po co ma się maluch męczyć. Ale gdybym dostała zaproszenie z wyraźnym zaznaczeniem, że moje dzieci nie są mile widziane – olałabym imprezę i tyle. Duży nietakt.
Uważam, że wesele bez dzieci to żaden obciach. Zwłaszcza jeśli ktoś planuje rozpoczęcie ślubu i wesela w późniejszych godzinach i cały jego przebieg jako elegancką imprezę, a nie typowe wesele z zabawami na parkiecie od godziny 16.
Dzieci zaproszonych gości, które są już panienkami i młodymi kawalerami otrzymałyby osobne zaproszenia z osobą towarzyszącą – to normalne. Nie wyobrażam sobie nie zaprosić moich młodszych kuzynek albo kuzynów. Mówię raczej o małych dzieciach … takich do 13 lat. Nieraz nie ma wyjścia …
Może dlatego, że to jej wesele i chce wyglądać pięknie… to zdarza sę tylko raz w życiu. Poza tym jeśli w rodzinie jest tylko 3 dzieci to nie ma problemu, ale jeżeli jest ich np. 16? To moim zdaniem jest to już dość spory koszt…
Ostatnio byłam na eleganckim weselu, gdzie nie było ani jednego dziecka. Ludzie bawili się świetnie, mogli wyrwać się z domu bez dzieci, żaden maluch nie biegał pod nogami. Na weselu się pije. A miejsca w których się pije to nie są miejsca wskazane dla dzieci.
Nietaktem jest niezaproszenie starszych dzieci (nastoletnich), ale maluchy zazwyczaj niestety odwalają płacze, przedstawienia i wyciągają rodziców do domu.
Kiedy wy ludzie zrozumiecie, ze wesele to nie kinderbal?? Ze to zadna zabawa dla gosci jak pod nogami plącze sie dzieciak albo niemowle sie wydziera w niebogłosy. Juz nie daj Boze jak cos sie stanie, podchmielony delikatnie wujek dziecko podepcze albo – sytuacja prawdziwa – rozpedzony dzieciak wpadnie na szklane drzwi, ktorych nie zauważył. Przeciez to para młoda za wszystko jest odpowiedzialna, do kogo pozniej beda pretensje? Jeszcze rozumiem w miare drugi dzien, czyli tzw poprawiny, kiedy jest luzniejsza atmosfera. Skoro nie mozecie chociaz na kilka godzin rozstac sie z dzieckiem, to zostancie w domu a nie narzucajcie parze młodej, ze ma zapraszac z dzieckiem, bo tak.
A ja uważam, że to gość popełnia nietakt obrażając się i bojkotując wesele przez to, że dzieci musiały zostać w domu. Przecież krzywda im się nie dzieje.
U mnie w rodzinie zaproszenie z dziećmi do lat 10 spowodowało by, że musiałabym zaprosić więcej niż 20 dodatkowych osób, nawet liczone w tanim menu, po połowie to jest 70 zł x 20 = 1400 zł + wynajęcie dwóch lub trzech opiekunek, pokoje jak dzieciom zachce się spać… łącznie dodatkowe 10000.
A co do wybiórczych zaproszeń: z jakiej racji mam zapraszać ciotkę, której nie znoszę? To mój ślub i ma być moim pięknym dniem, więc chcę go spędzić z ludźmi, których kocham.
Wreszcie napisałaś coś sensownego 🙂
dzdzięki 🙂
Skoro dotąd nie pisała niczego sensownego, to dlaczego wciąż ją czytałaś i doczekałaś tego posta?
Na wesele zaprasza się tych gości, z którymi chce się spędzić ten dzień. Uważam, że lepiej zaprosić bliskich znajomych, przyjaciół kosztem cioci, która nie wie nawet kim jest panna młoda, albo dzieci, których nigdy nie widziałam.
To para młoda decyduje z kim chce świętować.
Brawo Mlena!:) Popieram w 100%!
świetny wpis! Sama nie lubie jak para młoda wychodiz na sesje podczas wesela ;/
A ja szczerze mówiąc mam zamiar uciec na sesję ślubną. Ślub i wesele odbywają się 20 metrów od plaży, myślę, że zniknięcie na 30 minut nikogo nie urazi, a zdjęcia będą cudowną pamiątką.
Oprócz tej sesji mam zamiar umówić się na „normalną” pełnogodzinową.
Co innego uciec na sesję ślubną nie wiadomo gdzie, a co innego zrobić kilka zdjęć w ładnym miejscu 20 metrów od domu weselnego. Skoro plaża jest tak blisko, goście pewnie w trakcie przyjęcia będą tam chodzić się przewietrzyć, więc to tak, jakby się nie opuszczało zabawy.
Bywałam na weselach, na których denerwowały mnie wpadki pary młodej, co wpadki rodziców pary młodej, którzy np. zaprosili 3/4 swoich znajomych i rodziny, przez co młodzi nie zaprosili swoich przyjaciół i znajomych (ograniczony budżet).
I bardzo denerwują mnie zawsze sztywne pary młode, które zapraszają na wesele, a potem nie potrafią się bawić z rodziną i przyjaciółmi, kłócą się o duperele. Kurde, przecież to jest dla nich wyjątkowy dzień, kłócić się mogą potem, przez całe życie, ale może nie przy ludziach?
Pewnie była to cena pokrywania kosztów ślubu przez rodziców. Słyszałam o czytałam o przypadkach, w których młodzi w pewnym momencie wolą się już nawet wycofać ze ślubu niż spełniać wszystkie oczekiwania w stosunku do ceremonii i przyjęcia rodziców :/
Dobre spostrzeżenie.To raczej jest dlatego że rodzice nie dość że ”zasponsorowali” wesele,to jeszcze chcą zaprosić prawie całą rodzinę,aby nie być potem obgadywanym przez tę nie zaproszoną część.Nie rozumiem takiego podejścia,przecież jaki sens jest zapraszać rodzinę z którą de facto nie utrzymuje się bliskich kontaktów?Podobnie jest podczas Świąt Bożego Narodzenia i te wszystkie gafy/obrażanie się za nieudany prezent dla pociotków i krępujących pytań(kiedy dzidziuś?) od osób z którymi widujemy się raz na rok lub dwa lata.Po co ludzie tak komplikują sobie życie i niszczą uroczystość,która powinna być bardzo miłym wspomnieniem a nie rodzinną konieczną katastrofą?
dokładnie, jak ktoś robi wesele na koszt swoich rodziców to później takie cyrki wychodzą..
Myślę, że młodzi przed ślubem powinni to ustalić z rodzicami, że chcieliby zaprosić grupę swoich przyjaciół i podać liczbę. W lipcu miałam wesele syna i młodzi policzyli swoich przyjaciół – było to ponad 30 osób. Razem z rodzicami panny młodej uznaliśmy, że zapraszamy tylko najbliższą rodzinę: nasze rodzeństwo z dziećmi i oczywiście nasze mamy, czyli babcie młodych (niestety dziadkowie nie doczekali ślubu). Syn i synowa byli zachwyceni, że na weselu było tak wiele młodych osób (oprócz ich przyjaciół licznie przybyli kuzyni). O tym, że młodzież fantastycznie się bawiła nie muszę dodawać. Starsi też nie narzekali. Chciałabym odnieść się do kwestii dzieci na weselu. Ślub jest świętem młodej pary – to oczywiste, ale jeśli decyduje się na zapraszanie rodziny i urządzanie wesela, to wesele nie jest ekskluzywnym balem, tylko uroczystością rodzinną, a w rodzinie powinno być miejsce zarówno dla babci staruszki, jak i pięcioletniej kuzynki. Na weselu moich dzieci była piątka przedszkolaków – nikomu nie przeszkadzały, nie wrzeszczały, nie wpadały na szyby i gości. Wystarczy zadbać o miejsca przy stole, drobne gadżety i dać im też możliwość zabawy. Jeśli zapraszamy na wesele młode małżeństwo, które ma dwójkę dzieci i nie będzie miało z kim zostawić tych dzieci, to po usłyszeniu że „bez dzieci” po prostu nie przyjdzie. Nie można w taki sposób zapraszać kogoś. Ja osobiście wolałam chodzić na wesela bez dzieci (gdy miały po 2 – 3 lata). Ale pamiętam radość 6- letniej córki gdy zabraliśmy ją na wesele i mogła na żywo zobaczyć piękną pannę młodą. Od tej pory zawsze chodziliśmy na wesela z dziećmi. Poza tym pamiętajmy, że rodzice bardzo kochają swoje dzieci i też chcieliby mieć je ze sobą na tak ważnej uroczystości rodzinnej i to im należy zostawić decyzję ” czy z dziećmi czy bez”. Uważam, że lepiej ograniczyć krąg krewnych, ale zapraszać w komplecie.
A taj jeszcze na marginesie. Dobre wesele dla 100 gości jest kosztownym przedsięwzięciem zarówno dla młodych, jak i dla rodziców. Machina weddingowa chłonie budżet na każdym kroku i powiem szczerze, gdyby nie było nas stać, odradzałabym młodym taką formę wesela.
Uważam, że przy skromnym budżecie można przemyśleć taką organizację ślubu, aby był to wyjątkowy i niezapomniany dzień bez wyrzeczeń i kosztów. Wystarczy trochę kreatywności, bo naprawdę, nie zawsze wpasowywanie się w promowane trendy jest tego warte.
Pamiętajcie to ma być wasz szczęśliwy dzień, ale nie jest on najważniejszy, bo potem jeszcze ważniejsze są zwykłe szare dni, które zamienią się w lata i dziesiątki lat ……. z ukochaną osobą.
wow, ale super wpis !
nawet do glowy by mi nie przyszlo, ze cos takiego gdzies jest spotykane, choc ja slubu na razie nie planuje,to na pewno przydadza mi sie Twoje wskazówki i się troche posmialam 🙂
pozdrawiam
Jeszcze sobie pomyślałam: totalną wpadką dla mnie jest nie zaproszenie gości na wesele bezpośrednio uzasadniając to tak, że się akurat tej rodziny nie zna, bo nie ma z nimi bliskiego kontaktu. I potem przyjeżdża tatuś i mamusia i zapraszają w imieniu pary młodej. Totalna ignorancja. Po co w ogóle brać ślub skoro jeszcze się do niego nie dorosło? 😉
A po co zapraszać na ślub kogoś, z kim nie utrzymuje się kontaktu?
Po pierwsze, po co zapraszać kogoś, kogo się nie zna? To Twój ślub – rodzice już swój mieli.
organizując wesele człowiek chce się czuć swobodnie w gronie gości, jeżeli miałabym zaprosić całą rodzinę to wyszłoby mi z 250 osób. Ja wole zamiast mojej ciotki z którą nigdy nie miałam kontaktu (oprócz może kilku chwil kiedy byłam mała i nie pamiętam) zaprosić moją przyjaciółkę która nią jest już od podstawówki, aczkolwiek uważam, że jak już zapraszamy np. rodzeństwo babci to zapraszamy całe rodzeństwo a nie wujka tak a ciotkę nie, w takiej sytuacji się z tobą zgodzę 😉 A rodzice zapraszający na ślub w imieniu pary młodej nawet nie przyszły mi do głowy. Co to znaczy że rodzice zapraszają kogoś w moim imieniu (wbrew mojej woli) bo uważają że tę osobę należy zaprosić? To w końcu jest moje wesele a nie ich 😉
A co ma piernik do wiatraka?
Nie zrozumiałam tego wpisu: myślałam, że do ślubu dorasta się wtedy, kiedy spotyka się osobę, z którą chce się spędzić resztę życia (na dobre i na złe, obojętnie co by się nie działo), a tutaj proszę, okazuje się, że nie! Dorosłeś do ślubu, jeśli zapraszasz gości osobiście! W dodatku gości, których nie znasz… (dla mnie absurdalne)
Nie chodzi mi o zapraszanie rodziny której się nie zna. Po prostu uważam, że lepiej nie zapraszać kogoś z kim jestem spokrewniona na zasadzie „piąta woda po kisielu”, niż wysyłać rodziców. Ja jako gość nie czuję się dobrze, na weselach u ludzi, których też pierwszy raz na oczy widzę.
Uważam, że każdy ma prawo zaprosić na swój ślub kogo chce, a rodzice nie mają prawa decydować, że mam zaprosić ciocię Lucynkę, siostrę zmarłej żony dziadka kuzyna Mariusza. Ja postawiłam rodzicom warunek: chcecie się dołożyć do organizacji przedsięwzięcia OK, ale jeśli macie zamiar dopisać mi do listy gości rodzinę do piątego pokolenia wstecz (której nie znam) to dzięki, ale nie potrzebuję Waszej kasy.
strasznie staromodnie podchodzicie do tematu! wesele to dzień i decyzje pary młodej, a nie zastanawianie się co ludzie powiedzą… 🙂
Uważam, że nietaktem są również przynoszone przez obsługę gotowe porcje potraw na talerzach. A co jeśli ktoś za czymś nie przepada, albo ma alergię? Nie powinno się wybierać za kogoś tego co ma się znaleźć na jego talerzu i w jakich proporcjach. To w końcu wesele, a nie szkolna stołówka. Poza tym dostając tego typu danie gość czuje się wręcz zmuszony by zjeść wszystko, bo głupio zostawić rozgrzebane resztki.
A moim zdaniem to nie jest złe rozwiązanie tylko trzeba takie rzeczy ustalić od razu. Zapytać gości czy mają jakieś specjalne preferencje żywieniowe i wszystko spersonalizować.
Przepraszam, ze co?
Gdy w restauracji zjedlismy tyle ile mozemy ale zostalo cos na talerzu to tez w siebie wmuszamy „bo glupio zostawic rozgrzebane resztki”? Wiekszej glupoty w zyciu nie slyszalem. Jezeli ktos ma specjalne wymagania dietetyczne to zazwyczaj informuje swoich gospodarzy (jakiejkolwiek imprezy/spotkania towarzyskiego z jedzeniem) i nie ma problemu, nie zyjemy juz w 19.
Argumenty totalnie chybione, nie bardzo sobie wyobrazam szwedzki stol na weselu, gdzie mamy kilkuset gosci.
Czasem restauracja właśnie w taki sposób serwuje dania i para młoda zwyczajnie nie ma nic do powiedzenia.
Nikt przecież nie wybiera. Przy serwowanych potrawach na wszelkiego rodzaju uroczystościach goście dostają menu, gdzie jest kilka pozycji do wyboru lub ustala się wcześniej, co kto chce zjeść.
Osobiście wolę wesela, na których dania są serwowane – tak jest bardziej elegancko.
ROBERT, co w tym niewyobrażalnego? Przyniesienie tac z żywością zamiast talerzy z gotowym posiłkiem to jakaś wielka różnica i niewygoda? Wesele na kilkaset osób? KILKASET? A kto robi takie wesela? Chyba celebryci. Większość śmiertelników wydaje przyjęcie na ok 50-150 osób max. Oczywiście, zdarzają się wyjątki. Co do rozgrzebanych resztek – przytoczyłam mało sensowny argument, który jednak jest dość powszechny wśród ludzi i nie raz już o tym słyszałam. To jasne, że nie ma sensu pakować w siebie jedzenia na siłę. Ja jednak wolę, kiedy mam przed sobą czysty talerz i samodzielnie dokonuję wyboru co do tego, czym się pożywię 🙂
Alergik sobie poradzi, jest do tego przyzwyczajony. Ja mam masę alergii (ziemniaki, jabłka, pomarańcze, cytryny, sztuczne barwniki, aromaty itd. itd.) ale nie wyobrażam sobie, by przyszli młodzi specjalnie dla mnie kazali gotować oddzielne dania – bo tak by to się musiało skończyć, gdyby wszystko na talerzu miało być dla mnie jadalne. Po prostu wybieram to co mogę.
Z reguły na weselach woda mineralna w dzbankach jest dekorowana cytryną, w takim wypadku proszę obsługę o wodę bez cytryny.
Dania wędrujące na talerzach są jeszcze gorsze, dłużej się czeka na całość, komuś zabraknie a głupio mu do obsługi wołać.
Nigdy nie czułam się zmuszona do zjedzenia wszystkiego tylko dlatego, że było na talerzu.
Jeśli miałabym alergię, uprzedziłabym o tym parę młodą. Przecież wiadomo, że nikt sam się nie domyśli.
Jeśli za czymś nie przepadasz to tego nie jesz. No ludzie kochani, przecież na wesele nie idzie się po to, żeby zjeść ulubioną potrawę – od tego jest restauracja.
Dla mnie wpadką jest, jak młoda para mówi, że nie robi wesela dla kasy, a na zaproszeniu pisze, że chce pieniądze. Wg prośba o pieniądze na zaproszeniu jest obciachowa.
Wesele do trudna sprawa. Wiadomo, że wszystkim nie dogodzisz.
tylko wyobraz sobie parę(np ja osobiście) która ma dom,i kredyt na 35 lat. Masz juz wszystko w domu- chcesz dostac 4 miksery, 2 odkurzacze, 5 tosterów? czy wolisz pieniążki, które włożysz w coś co potrzebujesz?
Rzeczywiście kwestia wierszyków z prośbą o pieniądze, umieszczanych na zaproszeniach ślubnych, bywa problematyczna. Nie każdy uważa je za taktowne. Część gości woli podarować młodym prezent: może już dawno coś wyjątkowego upatrzyli, może prezent jest mniej oczywisty niż pieniądze? Osoby mniej zamożne, którym trudno włożyć do koperty choćby 200 zł, często wolałyby podarować jakiś upominek, ale wierszyk jest jednoznaczny…
To po co organizować coś, na co w zasadzie kogoś nie stać?
Te wierszyki są tragiczne, obciachowe i nie wyobrażam sobie czegoś takiego napisać. Spaliłabym się ze wstydu ;/ I jeszcze zamiast kwiatów wino, zamiast kartki z życzeniami czekoladki, a zamiast składania życzeń zaśpiewać piosenkę 😉 Tragedia. Ostatnio z moim chłopakiem stwierdziliśmy, że my na zaproszeniach napiszemy, że zamiast kwiatów przyjmujemy samochody/perfumy/kolczyki z brylantami 😉
teraz bez pieniędzy nikt sie na wesele nie wybiera.. jak ktoś nie ma to po prostu nie dalej, nie spotkałam sie, żeby były prezenty zamiast kopert
Ja np mam taki problem że ślub będzie w Polsce a mieszkam zagranicą….. i jak mam ze sobą zabrać garnki, tostery czy inne takie?
A może 10 mikserów? Nie od dziś wiadomo, że teraz zamiast prezentów daje się pieniądze.
MISIA: moja droga brylanty chyba nie sa w cenie kwiatów? Jeżeli dla ciebie to nietakt to dostaniesz 8 mikrofalówek i 5 zestawów ze sztućcami, jak będziesz zadowolona to gratuluję. Ja nie zamierzam tego gówna magazynować bo wyjeżdżam z kraju za pół roku i nie będę wspomnianych powyżej rzeczy woziła, w dodatku inne pary zazwyczaj mieszkają ze sobą.
Jeżlei chodzi o dzieci to nie zaproszę ponieważ impreza trwa do 3 w nocy i to nie impreza dla dzieci. Może jeszcze mamy im polewać wódki? Po drugie na filmikach ślubnych z dziećmi można zaobserwować jak dzieci przemykają podczas pierwszego tańca młodych wrzeszczą , i nie wyglądają na zadowole z faktu że muszą tam być. Wg mnie ślub to nie miejsce dla dzieci!
Pozdrawiam!
A kiedy ostatnio słyszałyście lub widziałyście, że ktoś dostał 10 mikserów, 5 tosterów itp.? Boja nigdy. Słyszę tylko te historie już od 20 lat jak to 6 żelazek ktoś dostał itp. To nie te czasy, że goście lecą po toster bo młodym się przyda.
Szczerze byłam na dużej ilości wesel, głównie na takich gdzie tych wierszyków nie było w zaproszeniu. I nie widziałam tych tłumów z prezentami. Owszem trafiło się może kilka osób (góra 5) co jakieś pudło miało z prezentem, ale nie było to 5 jednakowych prezentów.
A drugi przykład: wiesz, że masz wesele koleżanki, kuzynki, siostry itp spodziewasz się, że cie zaprosi, i co ile razy myślałaś nad prezentem dla niej: o odkurzaczu, tosterze czy mikserze? Bo rozumiem, że wszystkie te osoby co argumentują tu, że nie chcą kilkunastu takich samych prezentów to jak sami są zapraszani na wesele to kupują prezenty gdy wierszyka nie ma, że Młoda Para chce pieniądze.
Z tymi wierszykami jest różnie. Sama nie zamierzam nic takiego wypisywać na zaproszeniu, ani, że chcę koperty( tak szczerze mówiąc jest mi obojetne czy dostanę prezent kopertowy, czy nie:) jesteśmy na początku drogi i z własnych sprzętów posiadamy odkurzacz, mikser i…suszarke do włosów, także w sumie wszystko sie przyda;p), ani że nie chcę kwiatów (chociaż nie przepadam za bukietami;p). Gdzieś tam puszczę w eter, że może lepiej wino, czekoaldki, książkę, ładna kartkę z życzeniami, inny drobiazg- byle nie te kwiaty;p Chciałam zbierać karme dla schroniska dla zwierząt, ale uznałam, że chyba nie będe robić pokazówki i po prostu za pieniądze, które pewnie i tak dostaniemy, sama kupie tę karmę:)
Pijana para młoda to chyba coś najgorszego, co może się przytrafić na weselu 😀 Na szczęście nigdy nie byłam świadkiem takiej sytuacji (oby to się nie zmieniło 😉 !
Dodałabym jeszcze – pijani rodzice państwa młodych i pijani świadkowie. No niestety, nie tylko para młoda musi powstrzymać się od nadmiaru trunków. Nie ma nic gorszego (dla młodych), jak ich pijany rodzic, wyrywający mikrofon konferansjerowi czy wyjaśniający jakieś wieloletnie konflikty w rodzinie. Tak samo świadkowie – tu byłam – nomen omen – świadkiem, kiedy drużba tak się uchlał i to jeszcze przed północą (oczepinami), że żal było patrzeć. Wymiotował gdzieś w przedsionku palarni, był agresywny, kłótliwy, męczący, głośny. A że siedział przy stoliku młodych, gdzie były skierowane wszystkie spojrzenia – był duży niesmak. W końcu udało się go jakoś wywabić i wywieźć, funkcję drużby na oczepinach i do końca wesela wziął na siebie partner/mąż świadkowej.
Rodzice i świadkowie niestety też trochę „służą” na weselu i nie godzi się pić na umór. W moich stronach jest zwyczaj, że ojciec młodej rozporządza alkoholem – pilnuje, by wszelkie trunki były na stole, donosi, zabiera puste butelki. Byłam na weselu, kiedy od samego początku wódka lała się strumieniami, w stylu „raz się żyje, jest wesele” i naprawdę było nieciekawie. Wyszliśmy z mężem przed północą. :/
organizowanie wesela kilkadziesiąt kilometrów od miejsca ślubu (to częste w przypadku Warszawy, aby obniżyc koszty) i NIEZAPEWNIENIE GOSCIOM DOJAZDU NA MIEJSCE WESELA (zdażylo mi sie,ze maly autobus byl wynajety tylko dla najblizszej rodziny, reszta musiala sobie radzic sama). To samo, jesli para mloda zapewnia dojazd tylko na wesele, a o powrot musisz martwic sie samemu…
To akurat zdarza się bardzo często, ale też nie uważam, żeby było fajne.
Nie wiem dlaczego to tak razi, że jeśli zapraszamy na wesele w odpowiednie miejsce, takim problemem jest załatwienie sobie transportu. Nasi wszyscy goście byli z tego samego miasta, a i tak zostaliśmy postawieni pod murem i musieliśmy wynająć autobus -_-’
Ale i tak super było xD
Dojazd i powrót to jedno. To samo tyczy się noclegu, chyba że jest wcześniej jasna informacja co do tego.
Niestety nie tylko w Warszawie takie sytuacje mają miejsce. Bardzo często transport jest zapewniony tylko z kościoła na wesele, a potem goście muszą radzić sobie sami. Nie ma problemu jeśli wesele jest w granicach miasta,z którego pochodzi lub w którym nocuje większość gości, ale jeśli jest za miastem koszty taksówki już nie są takie małe.
Raz byłam na weselu gdzie jako transport powrotny służył malutki busik, w którym nawet na stojąco i w ścisku nie wszyscy chętni się zmieścili. Innym razem, był 6-cio osobowy samochód, na który trzeba było czekać, aż po kolei rozwiezie gości. O kolejności wsiadania do niego decydowała PM. W efekcie, po zakończeniu wesela musieliśmy czekać ponad godzinę, zmęczeni, w pustej sali, bo byliśmy gośćmi Pana Młodego i wszystkie koleżanki jego żony nas wyprzedziły:) A wesele było w malej miejscowości, w górach gdzie nie ma taksówek:)
Ja nie wiem jacy teraz wszyscy są roszczeniowi.
Nie wiem dlaczego ktoś by miał za mnie organizować mi dojazd na imprezę (bo wesele to impreza jakby nie patrzeć),
Jak koleżanka zaprasza was na urodziny, to też życzycie sobie transport i nocleg?
Bo w innym przypadku nie przyjdziecie.
Jak ktoś was zaprasza załóżmy do innego miasta, aby go odwiedzić (np koleżanka która się gdzieś wyprowadziła) to też skorzystacie tylko jak zagwarantuje wam transport.
w 100% zgadzam się z postem!
Eliza, a jak było u ciebie? zapraszałaś gości z dziećmi, czy nie?
pozdrawiam
Tak, zapraszaliśmy gości z dziecmi
Też uważam, że nietaktem jest zapraszanie gości bez dzieci. Jak byliście mali to nie lubiliście wesel? Oczywiście nie mówię tu o skrajnościach w stylu trzymania dzieci niemal do rana kiedy już całe towarzystwo jest w weselnym nastroju. Dobrym rozwiązaniem jest zorganizowanie animatora dla dzieci – często jest możliwość oddzielenia jakiegoś kawałka miejsca dla dzieci. Poza tym – jeśli ktoś uważa że wesele to nie miejsce dla jego dziecka to po prostu go nie zabierze. Ale część gości doceni, że mimo posiadania dzieci, których może nie mają z kim zostawić – mogą być z nami w tym dniu. Nawet jeśli miałoby to być tylko kilka godzin 🙂
Dojazd na miejsce wesela? Uważam, że można zorganizować przejazd kościół-sala weselna ( jeżeli są w różnych miejscowościach), ale para młoda nie jest od niańczenia gości. Wszyscy są dorośli i skoro zdecydowali się na przyjęcie zaproszenia to wzięli pod uwagę również transport.
Eliza, chochlik ortograficzny się wkradł – przyszliby nie przyszli-by.
bardzo fajny tekst 🙂
Wychodzenie pary młodej w trakcie wesela na sesję niestety cały czas ma miejsce, a przynajmniej miała jakiś rok temu 😉 Wciągnie na siłę do zabawy niestety też 🙁 nie przepadam za weselami, ale z różnych powodów na nich bywałam, i ciągłe teksty „tańcz”, „idź weź udział w zabawie” albo nawet „pij” były zwyczajnie słabe. To, że nie tańczę nie znaczy, że źle się bawię, w tym samym czasie mogę po prostu rozmawiać z kimś nowopoznanym i niezwykle interesującym 😉
Dla mnie wpadka to za długie oczepiny, które ciągną się w nieskończoność, naginane zabawy, ktore sa nudne.
Nudne? Często są obleśne, fuuu..
Zgadzam się ze wszystkimi. Niestety sesje ślubne w dzień wesela jeszcze się zdarzają. Nie chodzi tu tylko o nietakt wobec gości, ale także o opuszczenie przez parę młodą wesela, które tak skrzętnie wcześniej przygotowywali. Moja sesja trwała ponad 4 godziny i nie wyobrażam sobie, żebym na tyle uciekła z wesela i tak ten dzień minął mi bardzo szybko i czułam niedosyt:). Poza tym sesja w inny dzień wiąże się zazwyczaj z niewielką dopłatą, a plusem jest to, że nie trzeba się spieszyć.
Ze wszystkim co napisałaś się zgadzam
Dobry wpis gwoli przypomnienia.
Osobiście nie znoszę tandetnych „gier i zabaw weselnych” obciach na maksa! Ma ktoś pomysł jak wybrnąć z tego z twarzą? Wypadałoby w sensowny sposób jakoś zagospodarować czas poświęcony na tzw oczepiny.
W ogóle bez oczepin, czy wersja „soft”?
Jeśli w ogóle bez oczepin to można po prostu pominąć ten przystanek – może nikt nie zauważy;), albo wrzucić jakąś atrakcję – niektórzy puszczaja lampiony, mozna zaprosić parę tańca towarzyskiego, puścić prezentację obrazującą historie waszej znajomosci, zrobić gościom quiz na znajomość Młodej Pary…
Jeżeli wersja – oczepiny „soft”- to test na zgodnośc Pary Młodej, oczywiście rzucanie welonu i muszki, czy tam innych gadżetów, stary, tradycyjny taniec na gazecie nie jest jakiś mocno „obleśny”, widziałam zabawy typu „jaka to melodia”… może sami coś wymyślicie, albo podpowie Wam DJ, czy orkiestra.
Bardzo się cieszę, że to właśnie dziś ukazał się kolejny post na temat wesela. Niedawno zareczylam się ze swoim chłopakiem i ustalilismy datę ślubu. Bardzo jednak przerażają mnie te wszystkie kwestie organizacyjne, nie wiem też od czego zacząć. Czy najpierw załatwić salę na dany dzień czy też księdza.? Co jest łatwiej dostosować do daty ślubu? Nie wiem też jaki jest zwyczaj jeśli chodzi o wręczanie księdzu koperty, ile powinno się w niej znaleźć i kiedy należy ją wręczyć. Z niecierpliwością będę czekać na twoją odpowiedź. Z góry bardzo dziękuję . Pozdrawiam Aga
Trochę ponad rok temu przechodziłam przez organizację wesela brata więc może i ja pomogę 🙂 Moim zdaniem zdecydowanie powinnaś zacząć ustalenia listy gości tak orientacyjnie, żeby móc wybrać odpowiednią salę. Następnie rezerwacja sali bo to tam najciężej będzie z terminem, jednego dnia na jednej sali odbędzie się jedno wesele, a w kościele jednego dnia może odbyć się kilka ślubów:)
Co do księdza i koperty najzwyczajniej w świecie powinnaś się tam wybrać z narzeczonym i porozmawiać, dla księdza to sprawa najzwyklejsza w świecie, niektórzy mają nawet swój „cennik” ;/
powodzenie w przygotowaniach!:)
Radzę najpierw załatwić salę u Księdza termin szybciej się znajdzie.
Aga, nie przejmuj sie, ksiaz z pewnoscia ci wyjasni ile powinno byc w kopercie. Zazwyczaj sa jakies stawki. I najprawdopodobniej kazdy moment jest dobry 😉
Zgadzamy się z przedmówcą, że najlepiej w pierwszej kolejności ustalić mniej więcej listę gości, następnie znaleźć salę na daną ilość osób i w wybranym miejscu, a następnie udać się do księdza i zarezerwować datę (nie zapominajmy, że jeśli na miejsce wesela obraliśmy sobie salę gdzieś za miastem, również ślub może odbyć się nie w naszej parafii, a np. w pobliskim kościółku wiejskim). Co do koperty, można zapytać księdza, ile zwyczajowo młode pary płacą za ślub lub ustalić cenę samemu i wręczyć wybraną kwotę osobiście, podczas któregoś ze spotkań.
Najważniejsza jest rezerwacja sali 🙂 Niektóre sale mają zapisy na 2 lata wprzód! Potem można się wybrać do kościoła- tak na prawdę rezerwacja nie odbywa się wcześniej niż jakieś pół roku do roku 🙂 My księdza po prostu zapytaliśmy ile wynoszą opłaty za ślub i ksiądz powiedział nam konkretną kwotę. I trzeba księdza zapytać czy w tej kwocie jest np wyłożony dywan, czy są jakieś kwiaty czy organistę trzeba osobno opłacić? Każdy kościół ma inne zasady 🙂 Pieniądze daliśmy księdzu na ostatnim spotkaniu przed ślubem, chyba dwa dni wcześniej. Wiem też, że ludzie dają w dzień ślubu gdy idą podpisać akt małżeństwa. Uważam jednak, że lepiej załatwić tę kwestię wcześniej aby w dzień ślubu nie musieć już o tym myśleć 🙂
Przedstawiłaś kwintesencję najbardziej denerwujących mnie ślubnych sytuacji. Nie wiem, jak można wpaść na pomysł opuszczenia gości, by przeliczyć pieniądze – też byłam gościem na takim weselu :/ Przykre jest też nie zadanie sobie trudu poznania imienia i nazwiska osoby towarzyszącej. Nasi goście powinni czuć się 'chciani’ na przyjęciu, również Ci którzy towarzyszą naszym przyjaciołom i rodzinie!
Bardzo nieprzyjemne jest również zapraszanie części gości na ceremonię zaślubin, a części na wesele. Rozumiem ograniczenia budżetu pary młodej, ale chyba lepiej dla dalszych znajomych zorganizować już jakieś osobne spotkanie niż narażać ich na koszty (przecież i tak każdy 'wyszukuje’ się na ceremonię i wręczy jakikolwiek prezent przy składaniu życzeń!). Dostałam kilka lat temu takie zaproszenie. Nie skorzystałam 😉
Teraz sama szykuję się do swojego ślubu i chociażby przy szukaniu zespołu jednym z ważniejszych czynników były dla mnie rodzaje zabaw, jakie organizują. Takie, które miały w swoim repertuarze zabawy z podtekstem od razu odrzucałam, nawet mimo deklaracji, że mogą z nich zrezygnować. Jak organizują takie zabawy to niestety zostaje to już w całym ich stylu prowadzenie imprezy i wolę nie ryzykować, że wypsnie im się jakaś przaśna uwaga 😉
ślub to ważne wydarzenie w życiu i wiele osób wypada „powiadomić”. poinformować, że byłoby nam miło, gdyby byli z nami w tej chwili. Nie muszą przynosić żadnego prezentu. Przecież nie da się zaprosić na wesele wszystkich znajomych, sąsiadów itd.
Mi jest niemiło, kiedy czasem dowiaduję się, ze ktoś ze znajomych czy dalszej rodziny wziął ślub i nawet się słowem nie zająknął. Wg mnie postąpiłaś niegrzecznie nie przychodząc na mszę, bo nie zaoferowano Ci udziału w imprezie.
Zawiadomienia (a nie zaproszenia) o ślubie to odwieczna, problematyczna kwestia. Wysyłać czy nie? Jedno i drugie wydaje się nietaktem :/
@MEG W jaki sposób wyobrażasz sobie składanie życzeń po ceremonii ślubnej bez wręczenia jakiegokolwiek upominku? Ja sobie tego nie wyobrażam. Naturalne oczywiście jest też to, że nie przyjdziesz na takie wydarzenie w dżinsach. Tak więc młoda para naraża Cię na koszty, a sama woli zaoszczędzić na Twoim 'talerzyku’.
Postępowanie tej pary było niegrzeczne, a nie moje, bo to zwyczajne wyciąganie prezentów. Jeśli nie stać nas na duże wesele i zapraszamy samą rodzinę to już lepiej zorganizować dla znajomych spotkanie przy ognisku w następny weekend po ślubie, zaprosić ich na nie przy zapraszaniu na ceremonię i już to będzie 100 razy bardziej eleganckie niż takie dzielenie gości, jakiego ja doświadczyłam.
Jest to jednak i tak mocno naciągane rozwiązanie i naprawdę ostateczność. Jeśli nas nie stać to niestety nie zapraszamy, a jak „wypada” to zapraszamy na całość imprezy.
Zgadzam się z Meg. Ślub to nie wesele i huczna impreza, tylko jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu dla dwojga pobierających się ludzi. Wiadomo, że nie ma możliwości zaproszenia wszystkich ludzi na wesele (chyba, że ktoś ma bardzo dużo pieniędzy lub małą rodzinę i niewielu znajomych). Jeżeli dostaję zawiadomienie od koleżanek, kolegów, którzy uczestniczą na co dzień w moim życiu, ale nie są mi na tyle bliscy, aby zapraszać na wesele, to szczerze powiedziawszy jest mi bardzo miło. Oznacza to, że chcą, abym uczestniczyła w jednym z najważniejszych wydarzeń w ich życiu jakim jest ślub, a nie wesele. Jeżeli zaślubiny odbywają się w moim mieście to idę do kościoła czy urzędu. Co za problem ubrać się sukienkę (każda ma chociaż jedną w szafie) i kupić kwiaty?
Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach, czasach strasznego konsumpcjonizmu, zapomina się o tym co jest najważniejsze.
Ewelina, jeżeli ktoś decyduje się na ślub w jakimś obrządku religijnym (a nawet, jeżeli jest to ślub cywilny czy humanistyczny) to nie wesele jest najważniejsze w tym dniu, tylko właśnie ślub. Moment składania sobie przysięgi w obecności kapłana czy urzędnika. To jest kwintesencja tego dnia, to wydarzenie niesie ze sobą konsekwencje prawne, życiowe a nie późniejsza zabawa na weselu, choćby nie wiem, jak była udana. Dlatego nie zgadzam się z Twoim rozumowaniem. Trudno jest zaprosić wszystkich znajomych na ślub i wesele, tak jak pisze niżej MEG. Jednakże fakt, że para młoda zaprasza na tę najważniejszą dla niej chwilę i chce, zachęca do uczestnictwa w niej, do bycia świadkiem składanej przysięgi małżeńskiej jest bardzo piękny i naprawdę miły. Można, a nawet trzeba potraktować to jako komplement. Wydaje mi się też, że każdy potrafi ocenić zażyłość relacji między młodymi a sobą i nie będzie spodziewał się całonocnej biby u koleżanki z pracy z sąsiedniego działu albo znajomej z liceum. Mam wielu przyjaciół, którzy się ostatnio pobierali i bardzo ucieszyła ich obecność znajomych, którzy zechcieli poświęcić dla nich swój czas. I wcale a wcale nie przeszkadzało im, że znajomi nie kupili specjalnie sukien, garniturów, szpilek i kapeluszy rodem z szafy arystokracji brytyjskiej (każdy facet ma w szafie białą koszulę i spodnie w kant a kobieta wyjściową sukienkę). A jako prezenty wystarczyły kwiaty, czekoladki z zabawną karteczką, kartka z gratulacjami czy w wersji hard: dwa kubki albo filiżanki.
@EWELINA DZIUBIŃSKA
Idąc tylko do Kościoła na ceremonię możesz kupić mały bukiecik kwiatków za 20 zł i ubrać się w jedną ze sukienek, które masz w szafie.
Jak widzicie, mam w tym zakresie zupełnie inne zdanie. Może warto wspomnieć, że wesele, o którym mówię to nie była skromna uroczystość wynikająca z braku funduszy młodych. Wręcz przeciwnie.
Zostali po prostu znajomi podzieli na lepszych i gorszych podczas gdy wszyscy żeśmy się w tym gronie znali. Jestem daleka od konsumpcjonizmu, takie zachowanie to po prostu brak klasy i bardzo niegrzeczne dzielenie na lepszych i gorszych.
Uwierzcie mi, to naprawdę nie było fajne. Jeśli planujecie tak podzielić swoich znajomych na własnych ślubach to odradzam 😉
Ewelina, ZUPEŁNIE nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Tak jak już ktoś napisał – wesele jest jedynie miłym dodatkiem, a najważniejszym wydarzeniem tego dnia jest ślub. Nie jesteś rodziną danej osoby, nie należysz do ścisłego grona przyjaciół tej osoby, ale jednak pomyślała o Tobie i wręczyła Ci zaproszenie? Powinnaś odczuć radość, że mimo wszystko o Tobie pomyślała, że jednak masz dla niej jakieś znaczenie, skoro chce, abyś towarzyszyła jej w tej chwili.
Nawet organizując duże wesele, zawsze niestety trzeba kogoś pominąć. Nie da się zaprosić wszystkich na raz: rodziny, przyjaciół, ale jeszcze sąsiadów, koleżanek z liceum, koleżanek ze studiów, koleżanek z pracy i tak dalej.
Twoje argumenty są wręcz śmieszne – para młoda zapraszając Cię na ślub naraża Cię na koszty, bo MUSISZ się wyszykować i kupić prezent.
Nie, nie musisz. Bez przesady, ale idąc na niecałą godzinę do kościoła nie potrzebujesz kupować sobie z tej okazji nowej sukienki i iść do kosmetyczki i fryzjera. Wystarczy ubrać się adekwatnie do okazji i miejsca – zapewne posiadasz w szafie choć jedną spódnicę i jedną parę eleganckich butów.
Prezent? W cenie 20zł możesz kupić ładne kwiaty, książkę czy jakikolwiek inny drobiazg. Sama kartka z miłymi życzeniami też jest jak najbardziej ok.
Dla mnie dużo bardziej żenujące są osoby o właśnie takim podejściu – jestem zaproszona na wesele, więc muszę się „wyszykować”, kupuję nową sukienkę, nowe buty, nową torebkę, nową biżuterię, lecę do fryzjera i do kosmetyczki na manicure, pedicure i makijaż… A potem parze młodej daję prezent za 50zł, bo przecież bez przesady, nie stać mnie na więcej. Takie są priorytety niektórych ludzi.
I przy tej okazji, wiecie co dla mnie jest największym obciachem i weselną wpadką?
Dla mnie są to ludzie, którzy zostają zaproszeni przez kogoś na ten najważniejszy dzień w życiu, a w zamian za to się obrażają, stroją fochy, demonstracyjnie nie przychodzą. Bo zaproszenie źle napisane, winietka nie taka, bo jak mogą wymagać wina zamiast kwiatów, bo narażają na koszty, bo nie zapewniają transportu, noclegu, a na dodatek tort był za słodki, a orkiestra nie grała moich ulubionych piosenek.
Może ja jestem jakaś mega tolerancyjna… Ale będąc zapraszaną przez kogoś na wesele nie oczekuję, żeby ta osoba specjalnie do mnie dzwoniła z pytaniami: „czy aktualnie się spotykasz z jakimś mężczyzną? jak się nazywa?”, „czy zamówić ci transport spod domu i z powrotem?”, „w jakiej formie kelner ma ci podać obiad?”, „czy może jesteś na coś uczulona?”…
Oczywiście to miłe, jeśli para młoda tak robi, ale bez przesady – nie wymagam aby każdy był na bieżąco z moim życiem uczuciowym, nie stanowi dla mnie problemu wsiąść w samochód i gdzieś podjechać, nie jest też dla mnie problemem zapłacenie za taksówkę. A na pewno nie takim, żebym się obraziła i nie przyszła.
To ja jestem dla pary młodej, nie oni dla mnie. To ICH dzień, nie mój.
Ależ Gosiu wcale nie musisz go rozumieć!
Cała sytuacja doprowadziła do ogromnych nieprzyjemności w gronie znajomych, część z tych którzy zaproszeni byli na wesele wymyślili jakieś wymówki i odmówili przyjścia, bo głupio się czuli przed resztą, równie bliskich nie zaproszonych znajomych. Generalnie zrobiło się nieprzyjemnie i niezręcznie.
Ale jasne, świetne zachowanie młodych, tłumaczmy ich 😉
Zaproszenia znajomym nie były wręczane tylko przekazane przez serwisy społecznościowe wszystkim (i tym 'lepszym’ i 'gorszym’ ) znajomym w krótkiej rozmowie więc już totalnie nad interpretujesz sytuację, której nie znasz 😉
Pisanie na zaproszeniach o osobie towarzyszącej jeszcze jest w pewnych sytuacjach zrozumiałe, ale już na stołach rozstawianie takich karteczek to mega wtopa. I tak potwierdza się przybycie danej osoby na wesele. Nie jest więc chyba takim strasznym wysiłkiem zapytanie o imię i nazwisko towarzysza.
Lepiej wysłać takie zawiadomienie. Moja kuzynka brała ślub i nikomu o tym nie powiedziała, nie robiła wielkiego wesela tylko małą skromną uroczystość dla rodziców, dziadków rodzeństwa. Wiadomo chodziło o koszty. Cała rodzina dowiedziała się o ślubie ze zdjęcia na portalu społecznościowym. To nie była miłe zagranie. Mogła chociaż zadzwonić albo wysłać takie powiadomieni a na pewno nikt by nie miał jej za złe tego że nie robi wesela tylko skromną uroczystość. Można by było pojechać dać kwiaty albo drobny upominek albo nawet złożyć się z rodziną na piękny bukiet i wysłać pocztą kwiatową, i jej by było miło i nam.
Zaproszenie na sam ślub – raczej zawiadomienie – jest wręcz przeciwnie – bardzo taktowne. Znaczy, że chcesz, by ten tak ważny Sakrament „podzielało” z Tobą grono ludzi, na których w jakiś sposób Ci zależy – np. współpracownicy, dalsza, dalsza rodzina, czy koledzy, których lubisz, ale na co dzień nie macie zbytniego kontaktu. Moim zdaniem obecność na czyimś Ślubie nie jest obligująca do wystrojenia się i prezentowania: obecność i życzenia, a dla osób wierzących także przyjęta Komunia Święta, jest cenniejsza niż kwiaty, czekoladki, czy „nie daj Boże” prezenty wyższej wartości. Będąc w tym temacie – większym nietaktem ze strony gości proszonych na wesele jest nieobecność na ślubie! niż zaproszenie gości na sam ślub.
Twój przypadek jest mocno pogmatwany, ale nie powinnaś mierzyć wszystkich tą miarą – nawet w dobie wszędobylskiego internetu zaproszenie, czy zawiadomienie ABSOLUTNIE nie powinno być przekazane wirtualnie. Myślę, że nawet jeśli mieszkamy w jednym mieście i na prawdę, ale to na prawdę nie udaje „nam ” się spotkać – należy wysłać pocztą (bardzo elegancka i oficjalna oraz z uszanowaniem adresata forma)!
Rozumiem Twoje oburzenie sytuacją, którą przeżyłaś, ale powinnaś raczej krytykować nie kwestię zawiadomienia o ślubie, ale sposób zawiadomienia.
Na pocieszenie przytoczę przykład, Osoby, której pomagałam przy organizacji wesela, wcześniej pomagałam w najtrudniejszych chwilach, byłam na każde zawołanie o różnych porach, a zaproszenie na ślub i wesele otrzymałam od Niej po wcześniejszym odebraniu jej po pracy po 22. i zamiast umówić się w czwórkę, choćby w kawiarni – Ona zaproponowała McDonald’s i w trakcie jedzenia frytek otrzymałam od Niej zaproszenie….nie chodzi o to, czy ja cokolwiek dla Niej zrobiłam, ale właśnie o to, jak postanowili mnie i mojego TŻ zaprosić….no comment
Sama jestem w trakcie organizacji Ślubu i wesela i zawiadomienia będę rozdawać niemalże „na prawo i lewo” 😉 – jestem osobą bardzo kontaktową i chcę, by właśnie w Kościele było wiele osób, by temu tak ważnemu Sakramentowi towarzyszyło wielu świadków, również tych innych wyznań. W końcu wesele to „tylko ozdoba” tego najważniejszego w życiu „TAK” 😉
Zdarzyło mi się nie iść na wesele, bądź opuścić je wcześniej z racji durnych oczepin. Strasznie nie lubię być wyciągana na siłę do zabaw z bananem 😉
A przekaz „zależy nam na twojej obecności, ale nie na tyle, żeby się z tobą bawić” był grzeczny? Słabe jest dzielenie gości na tych, na których warto się wykosztować i na „statystów” w kościele, żeby z mszy były ładne zdjęcia.
Podpięłam się pod opinie Elizy dotyczącej niestosownych zabaw! Wszelkie inne, niesprośne są całkiem spoko 😉
@KOCZILLA No właśnie… :/
Na pewnym weselu zostałam wyciśnięta na siłe do zabawy gdzie musiałam tańczyć przed gośćmi w jakimś durnym konkursie, dj dosłownie wyrwał mnie z tłumu i nie miałam wyjścia, była to straszne upokorzenie dla mnie, od tego czasu nie biorę udziału w żadnych zabawach nawet się im nie przyglądam.
Chyba kojarzę Twojego męża, rocznik 86, chodził do Wyszyńskiego, dobrze myślę, że z Rakowa?
Yeah 🙂
Zaproszenie moich rodziców, zaproszenie siostry z mężem. A mnie nie, bo nikogo nie mam poza Córką, a mogę zostać w tym czasie z dziećmi siostry…
matko, co za tupet! :/
Para Młoda wszystko zaplanowała, nawet to, z kim mają zostać dzieci Twojej siostry :/ Ogromny nietakt!!
Współczuje, aż przykro się robi.
No,tak,nie liczysz się,bo nie masz męża…Masakra zaproszeniowa:/
No czegoś takiego nie chciałabym doświadczyć.. Nie wiem jak ludzie mogą myśleć w taki sposób.
A zaproszenie pod panieńskim nazwiskiem? 20 parę lat po rozwodzie – ale fakt pozostaje faktem 🙂
Ja z kolei dostałam kiedyś zaproszenie z Osobą Towarzyszącą – gdzie mój przyszły mąż był znany 🙂 Tak to jest jak zaprasza się rodzinę z którą nie utrzymuje się kontaktu – jakieś dzieci siostry babci czy coś 🙂
A co do zapraszania na sam ślub bez wesela – to akurat rozumiem. Nie raz byłam. Na ogół dzieje się tak w sytuacjach gdzie organizowany jest mniejszy czy większy obiad dla najbliższej rodziny, albo ma się sporą rodzinę, a chce się zaprosić również znajomych.
Często wpadki wynikają też z niedomówień. Znam przypadek gdzie Młodzi w tym całym zabieganiu nie dogadali się – organizowali właśnie obiad dla najbliższej rodziny. Wpadka pojawiła się w temacie Świadków. Świadek został zaproszony ze swoją dziewczyną, natomiast Świadkowa – bez chłopaka. Młodzi nie zrozumieli się czy zapraszają z partnerami czy nie. I wtopa gotowa 🙂
:O Niektórzy ludzie powinni się dobrze zastanowić zanim sami zdecydują się na zakładanie własnej rodziny.
Moja kuzynka dostała kiedyś zaproszenie na wesele bez osoby towarzyszącej bo była po rozwodzie 2 miesiące i według matki panny młodej było to za wcześnie na nowe znajomości… lol
Taką samą sytuację miała moja koleżanka. Para młoda z góry zadecydowała, że jak ma małe dziecko to nie da rady przyjść, a i przy okazji zajmie się swoim chrześniakiem (oczywiście jej brat z mężem i rodzicami zaproszenia dostali).
Miałam też podobną sytuację, jak Lifeblogerka, ślub brałam w październiku i w tym samym roku dostaliśmy zaproszenia na 5 wesel. Wszystkie ze strony mojego Męża i za każdym razem byłam „osobą towarzyszącą”. Przykro się robi, bo były to zaproszenia od osób, które znałam od wielu lat i od bliskiej rodziny Męża.
Zapraszanie rodziców z dziećmi dorosłymi na jednym zaproszeniu, miałam już wtedy 18 lat, więc dzieckiem nie byłam. Myślę że w takim przypadku, wystarczyło osobne zaproszenie, nawet bez osoby towarzyszącej.
Ale po co? Mieszkacie razem? Jesteście rodziną? Zaproszenie jest bez osoby towarzyszącej? To dlaczego dwa zaproszenia?
Z bardzo prostej przyczyny- osoba dorosła jest odrębną jednostką, nie jest przyklejona do rodziców. Uważam, że od 16 roku życia w górę dzieciom należą się osobne zaproszenia, a nie wpólne z rodzicami. To czy z osobą towarzyszącą czy bez to już kwestia Młodej Pary, ale osobne imienne zaproszenie jest po prostu miłe.
Kiedy byłam mała zawsze obrażałam się jak tylko rodzice dostawali zaproszenie, a ja musiałam zostawać w domu. To było straszne.
„taka sesja trwa minimum 3 godziny”
to zależy, ile potrzebujesz zdjęć. dla mnie robienie sesji w innym dniu niż ślub, to nie sesja ślubna, ale sesja w stroju ślubnym 😉 zależy mi, by mieć pamiątkę właśnie z tego dnia. aby na zdjęciach były emocje itd. dlatego wolę mieć tylko 10-15 fotek z sesji i wyjść na 45-60 minut. a że nasze wesele będzie w restauracji na terenie zabytkowego pałacu z pięknymi ogrodami, zaproponujemy gościom w tym czasie mały spacer (byłam już na takim weselu i opcja spaceru była super).
„koszty w porównaniu z tymi jakie wydaje się na wesele są minimalne” – może dla Ciebie 😉 makijaż + fryzjer + koszt fotografa to w przybliżeniu 700-1000 zł. sporo osób zarabia niewiele więcej przez miesiąc, a na ślub i wesele wydaje 15 tys.
Zgadzam się z Tobą w 100 % Zresztą w moim regionie to normalne, że para młoda wychodzi na sesję w trakcie wesela 🙂 Nie każdego stać na to aby zapłacić dwa razy za fryzurę i makijaż. Dla mnie niektóre wpadki tutaj opisane są śmieszne. Wesele bez zabaw to nie wesele. Mój obecny narzeczony na weselu mojego kuzyna miał napisane osobatowarzysząca i jakoś z tego powodu się nie powiesił 😛
Ja w ogóle nie planuję sesji ślubnej, właśnie dlatego że wydaje mi się to strasznie naciągane. Będę mieć zdjęcia ze ślubu i obiadu, w tym kilka pozowanych. Dla mnie wystarczy 🙂
A jeżeli chodzi o dzieci… to są one strasznie irytujące. Nie dość, że rodzice nie mogą „swobodnie” się bawić to często dzieciaki są na weselach zbyt długo, biegają, krzyczą, piszczą, grają balonami… Jest to uciążliwe dla samych rodziców jak i całej reszty.
Problem może rozwiązać np. pani zatrudniona tylko do organizowania dzieciom czasu, która zajmie dzieci zabawą i o właściwej porze wyśle je do spania.
zgadzam się. wszystko też zależy od liczby dzieci. gdybym chciała zaprosić dzieci z całej rodziny to by wyszło ich 20!! czyli z wesela zrobiłby się kinder bal….
Rozmawiałam z panną młodą na której weselu było właśnie ok 20 pociech 😉 Zatrudnili animatorkę- studentkę za naprawdę małe, lecz godne pieniądze. Dzieci bawiły się z nią w jakby oddzielnej części sali, przy swoim stoliku. Animatorka malowała twarze, organizowała im czas.
Po godzinie dzieci nie odstępowały jej na krok. Nie biegały do rodziców, nie szukały wrażeń. Wszystkie miały zajęcie. Zrobiły m.in plakat pamiątkowy dla małżonków, przyklejały swoje zdjęcia, rysowały.
Czuły, że robią coś ważnego i rodzice mieli święty spokój 😉
O stosownej porze pani zabrała wszystkie dzieci do pokojów, przeczytała bajki i spały do samych poprawin.
Z taką opcją można pozwolić sobie na dzieci na weselu 😉
wreszcie ktoś normalnie gada! 🙂
Według mnie należy zapraszać wyłącznie dzieci z rodziny. Malutkie dzieci i kilkulatki na jednym zaproszeniu z rodzicami, a nastolatki oddzielnie, najlepiej z osobami towarzyszącymi. Natomiast dzieci znajomych spokojnie mogą zostać w domach, tak jak przy większości imprez towarzyskich. Przecież kiedy organizuję urodziny w klubie to moje koleżanki nie zabierają dzieci i nie robią z tego powodu problemów:)
NIKA, wszystko ok, ale tylko wtedy, gdy każde z tych rodzin będących z dziećmi ma zagwarantowany pokój i nocleg i wtedy faktycznie owa animatorka może położyć dzieci spać. Ale jest wiele sal weselnych, gdzie w ogóle nie ma możliwości noclegu (np. restauracje). No i jeśli dane osoby mieszkają np. w tym samym mieście, co wesele, to raczej nie organizuje im się noclegu. A w takim wypadku tak czy siak rodzice muszą w godzinach wieczornych wyjść, bo dziecko chce spać.
ULA, myślę, że dużo zależy od tradycji w danej rodzinie, regionie itp. Np. u mnie jest właśnie tak, jak napisałaś. Zapraszane są dzieci z rodziny, w końcu są one siostrzeńcami/bratankami pary młodej. Natomiast osoby typu znajomi z pracy są zapraszani bez dzieci. I nikt się nie obraża, przecież bez przesady, że np. koleżanka z pracy, która kontakty ma tylko ze mną, ma czuć się zobowiązana zapraszać jeszcze moje dzieci (a co jeśli mam ich pięcioro?;P).
zgadzam się z tymi wpadkami, a w szczególności najbardziej żenujące są zabawy po oczepinach np. poszukiwanie wódki lub przekładanie jajka przez nogawkę spodni i rozpoznanie pana młodego poprzez dotykanie kolan;// żenada!!!!!! często na wiejskich weselach są takie zabawy. Eliza a ty jakie miałaś po oczepinach zabawy?
Właśnie, Eliza opowiedz! 😉
ja też jestem ciekawa!
Mnie zawsze denerwowało, jak miałam 15 lat i rodzice dostali zaproszenie na ślub i wesele „wraz z dziećmi” i ja siedziałam za stołem myśląc o tym, że mój chłopak siedział sam w domu a mój kuzyn w moim wieku właśnie bardzo dobrze się bawi ze swoją dziewczyną. W sumie nawiązanie do pierwszej wpadki 😉
Dzięki Tobie będę pamiętać czego nie robić na swoim weselu!
Sorry ale 15 latka nie jest osoba dorosłą i nie spotkałam się z tym żeby była zaproszona wraz z osobą towarzyszącą, według mnie to przesada.
Nie wyobrażam sobie zapraszać 15- latków wraz z osobą towarzyszącą, po pierwsze nie są to osoby dorosłe żeby je tak traktować, a po drugie taki 15-latek przyszedłby z dziewczyną/chłopakiem jeśli ma, a para młoda bardzo często tej osoby nie zna lub z kolegą/koleżanką której młodzi również nie znają. Dlaczego niby mam gościć na swoim przyjęciu, na które zapraszam bliskie mi osoby, zupełnie obcą osobę, której prawdopodobnie już na oczy nie zobaczę? I na dodatek jeszcze ze nią płacić? A poza tym, to nie spotkałam się z tym aby 15-latkowie byli zapraszani z os.towarzyszącą.
ANIA zamknęła temat, zgadzam się w 100%.
Raz byłam na weselu gdzie młodzi pozwolili swoim rodzicom zaprosić tą dalszą rodzinę, z którą się wieki nie widzieli. W rezultacie para młoda znała z 60 osób, a 80 już nie. To była mega wtopa.
Rodzice nie powinni wtrącać się w listę gości, nawet gdy dokładają się do wesela. To nasz dzień, a zapraszanie osób które widzieliśmy raz w życiu? Jaki to ma sens?
Nie do końca się zgadzam. Prawdą jest, że zapraszanie osób o których istnieniu się wcześniej nie wiedziało nie jest potrzebne ale zapraszanie rodziny z którą nasi rodzice żyją w dobrych stosunkach jest w dobrym guście. Żyjemy w kraju gdzie przyjęte jest, że rodzice są współorganizatorami wesel i osobiście nie widzę problemu w zaproszeniu kilku osób na których zależy mojej mamie.
Moi znajomi brali ślub około rok temu. Zorganizowali dosyć „wystawne” wesele i kiedy się dowiedzieli, że jeden z naszych znajomych chce przyprowadzić ze sobą osobę, z którą nie jest z związku mięli zamiar mu powiedzieć wprost aby tego nie robił. Mimo, że to nie dotyczyło mnie byłam mega zażenowana. Nie wiem czy ostatecznie to zrobili, ale takie zachowanie to zdecydowanie wpadka.
Z kolei mój brat robiąc wesele zaznaczył, że raczej nie planują opiekunki na weselę, więc dzieci również nie zapraszają. Poza tym mój tata twierdzi, że wesele to nie impreza dla dzieci. Jakiś czas temu byłam na weselu gdzie dzieci były i pewna para już bardzo późnym wieczorem próbowała uspać małe dziecko (max roczek) na zewnątrz kiedy było już chłodno i słychać było glośną muzykę ze środka i to również było żenujące. )
Ja sama na ten temat nie mam zdania i rozumiem obie strony. Rodzice także powinni znać umiar i nie trzymać marudzących dzieci do późnych godzin wieczornych.
Zapraszanie dzieci to faktycznie sporna kwestia. W nawiązaniu do opisanej przez Ciebie sytuacji nasuwa mi się jednak pytanie: po co brali na wesele roczne dziecko? Ja też nie planuję zatrudniać opiekunki, o czym wszyscy zostaną poinformowani. Rodzice dostaną zaproszenie z dziećmi i sami zdecydują czy zabierają ze sobą dzieci na wesele. Mam nadzieję, że te to nie będzie jakaś wpadka z naszej strony…
Mnie jeszcze drażni olewka młodych. Chodzi mi o to, że bardzo fajnie i miło mi jest jak para młoda podczas wesela zamieni chociaż kilka słów ze mną, zapyta jak się bawię itp. Goście czują się wtedy baaardzo docenieni i ważni, czują, że dla młodych ich obecność jest istotna. Kiedy widzę, że młodej parze nie spieszno do rozmowy z gośćmi przy stole, to mam wrażenie, że wisi im to, jak się mam. Oczywiście czasami trudno jest znaleźć ten czas dla wszystkich zaproszonych, ale noc jest długa i można z większością zamienić kilka słów, jeśli nie podczas tańca, to przy stole. Dla mnie to bardzo ważne.
Wiem o czym mówisz. Też nie lubię, gdy Panna Młoda zachowuje się jak księżniczka i wydaje się nie zauważać spod warstw tiulu i satyny nikogo 😉
czy podczas Twojego ślubu zdarzyły Ci się jakieś niedopatrzenia?
Sama zastanawiam się nad zaproszeniem kilku gości bez osób towarzyszących. I nie chodzi tu zupełnie o kwestię finansową, a mianowicie o liczbę dostępnych miejsc. Mamy znajomych, którzy aktualnie są „sami” i idąc na wesele wzięliby ze sobą kogoś z przypadku, a nie chcemy robić selekcji – tego zarosimy, a tego nie. Dodam, że chodzi tutaj o grupę kilku osób, która na co dzień trzyma się razem – jeśli zaprosimy wszystkich z osobami towarzyszącymi – wielkie prawdopodobieństwo, że zabraknie miejsc na sali, jeśli zaprosimy samych – będą wszyscy i w znajomym gronie. Jeśli zupełnie zrezygnowalibyśmy z zaproszenia tych osób – śmiertelnie by się obrazili… Natomiast jeśli nikogo na stałe nie mają, to może jest to lepsza opcja. Oczywiście, jeśli ktoś jest w związku to taka opcja zaproszenia bez drugiej połówki zupełnie odpada, faktycznie jest to wtedy ogromna wpadka!
Weź pod uwagę że czasem możesz nie wiedzieć czy ktoś żyje w związku… Zdarza się że mimo bliskich relacji czasem po prostu o pewnych zażyłościach się nie wspomina. Wydaje mi się że jeśli to dobrzy znajomi wypadałoby najpierw porozmawiać czy mają swoją „drugą połówkę”, jeśli okaże się że są singlami spytajcie czy taka opcja zaproszenia wchodzi w grę. Sama przeszłam taką rozmowę i było mi dużo milej niż gdybym dostała zaproszenie bez osoby towarzyszącej.
A jeśli do czasu wesela sobie kogoś znajdą, co wtedy?
byłam kiedyś na weselu u bardzo dobrych znajomych, trzymamy się razem w jakiejś 20 osobowej grupie od wielu lat. zostało z nami ustalone że zostaniemy zaproszeni bez osób towarzyszących. bez dzielenia, że Ci są „samotni” więc przyjdą sami, a tamci w parach. nikt nie miał pretensji, bo zostało to z nami ustalone, i rozumielismy że jeśli chcemy się bawić wspólnie starą dobrą ekipą to musi to tak wyglądać. i szczerze, jedno z lepszych wesel ever 🙂
Eliza, uwielbiam Cię! Myślałam, że tylko ja nie lubię takich zabaw. Niestety doświadczyłam sytuacji, w której zostałam siłą wyciągnięta do zabawy. Znam kilka par, które odmówiło właśnie z powodu nie zaproszenia dzieci. Wpis rzeczowy i konkretny. 🙂
Też tego nienawidzę. Nie zapomnę nigdy jak siłą zostałam wyciągnięta do łapania welonu, a akurat byłam niedługo po zakończeniu wieloletniego związku. Koszmar.
Uważam że zapraszanie par z dziećmi jest totalną porażką… Dzieciaki bardzo często po prostu się nudzą, przez to plączą się pod nogami i marudzą. Przez to ich rodzice a nasi znajomi zamiast bawić się i świętować, biegają za dziećmi, krzyczą i nierzadko wcześniej wychodzą. Przecież to nasz dzień i nie mamy ochoty przejmować się rozbitym kolanem, albo tym że dzieciakom coś nie smakuje. Przecież można zostawić je w domu z kimś rodziny, znajomych lub wynająć opiekunkę. A wyciąganie do zabaw? Masakra. Nigdy w nich nie uczestniczę bo większość z nich jest po prostu obleśna i mało zabawna, natomiast para młoda bardzo często naciska co jest mało taktowne.
Rozumiem, że w Twojej rodzinie dzieci nie uczestniczą również w Wigiliach, urodzinach, imieninach etc.?
Nie wyobrażam sobie zostawienia swojej pięcioletniej córki w domu z kimś obcym lub nawet z rodziny! Nie mogłabym z czystym sumieniem się bawić. Byliśmy z mężem i córką na weselu razem i zabawa była rewelacyjna. Kwestia podejścia, ponieważ ja nie traktuję córki jako problemu… Radzę przemyśleć.
A czy wigilia trwa do rana? Czy jest na niej strasznie głośna muzyka i wódka leje się litrami?
Wesele to nie jest imnpreza dla dzieci.Rozumiem przyjecia, chrzciny etc. Dzieci biegajace posali, nudzace sie, spiace przy stole, koszmar. Denerwuje mnie to podejscie , ze dobry rodzic musi wszedzie zabierac dziecko – wcale nie musi i nie powinien – na Sylwestra tez pojdziecie ezdzieckiem, bo inaczej bedziecie mieli wyrzuty sumienia? Nie wiedzialam nawet, ze mozna sie obrazic o to , ze ktos nie zaprosil na wesele z dziecmi.Typowe podejscie Matek Polek.
Zaproszenie rodziców bez dzieci jest towarzyskim nietaktem. Zawróćcie uwagę na to, że inaczej patrzycie na dzieci Wy – młodzi i bezdzietni, a inaczej rodzice tych dzieci – wasi potencjalni goście. Dziecko jest pełnoprawnym członkiem rodziny i większość rodziców obrazi się, że ich ukochane słoneczko nie jest mile widziane na imprezie. Nie na miejscu jest też argument z „uwalnianiem” rodziców od ich własnych dzieci, aby mogli się swobodnie bawić – pozostawcie tę decyzję samym rodzicom.
A mnie irytuja teksty: dzieciaki często się nudzą. A skąd wiesz? Ja sie nigdy na weselach nie nudziłam, bawiłam się z innymi dziećmi, tańczyłam. A że jakieś płacze czy marudzi lub nie umie się zachować to tylko świadczy o rodzicach, że nie umieją mu wytłumaczyć gdzie jest i po co. Bo uwierz mi ale już 3 latkowi można wytłumaczyć po co tu przyszedł i jak ma się zachowywać, jeżeli się chce.
A to że rodzice muszą opiekować się swoimi dziećmi? No niestety nikt za nas dzieci nie wychowa. To jest głównie w ich gestii i ich zadanie. I moi zdaniem lepiej dziecko uczyć od małego i zabierać na różne imprezy (nie muszą dzieci siedzieć do rana, można wcześniej je odwieźć i wrócić) tłumacząc jak się mają zachowywać przebywając z innymi. Co im wolno czego nie.
Mnie nie irytuje obecność dzieci na weselach, a to że rodzice się swoimi dziećmi nie interesują. Na wszystko im pozwalają i maja w nosie co ono robi. I nie świadczy to źle o dzieciach, a tylko i wyłącznie o ich opiekunach. Jeżeli nikt ich nie nauczy i nie powie jak może się zachowywać to niestety samo wiedzieć nie będzie.
Matko! Mamy XXI wiek. Wesele już przestało być wiejską potańcówką rozpoczynającą się w południe, a raczej zmierza w kierunku eleganckich przyjęć. Moje wesele rozpoczynam mszą o 17, dzieci nie zapraszam i nikt nie ma z tym problemu. Wodzireja i zabaw też nie będzie, a rodzice się nie wtrącają 😉 Uwierzcie, że goście odetchnęli z ulgą. Traktujemy to jako pierwszą poważną imprezę, na której wspólnie jesteśmy gospodarzami.
Wesele to eleganckie przyjęcie, to nie jest miejsce dla dzieci.
Największą wpadką jaką pamiętam z wesela było, jak mama pana młodego ulotniła się o godzinie 19:00 (rodzice rozwiedzeni) i przy podziękowaniu dla rodziców obecny tylko ojciec pana młodego (od jego strony)…
Ostatnio, gdy byłam na weselu zespół ze świadkami zapraszał ludzi do zabawy rzucając kapeluszami w gości. Chwilę wcześniej wyszłam się przewietrzyć, po powrocie miałam zbite kieliszki, bo świadkowa chciała mnie koniecznie włączyc do zabawy, ale nie zauważyła, że mnie najzwyczajniej przy tym stole nie ma (choć dobrze wiedziała, ze nigdy nie uczestniczę w takich konkursach) i musiałam sama latać za obsługą i prosić o sprzątnięcie szkła i nowy zestaw. Mogę tylko powiedzieć, ze takiego wstydu, przed paniami kelnerkami to jeszcze nie czułam.
Hahaha ja właśnie ze względu na te wszystkie rzeczy nie byłam jeszcze na ani jednym weselu 😀 Niestety teraz coraz więcej kuzynów i kuzynek z którymi dorastałam powoli wchodzi w okres ślubów i mnie to czeka. Ale jako nastolatka zawsze się wywijałam, bo wesele kojarzyło mi się z czymś straszliwie żenującym.
Nie do końca zgadzam się jakoby zaproszenie kogoś bez osoby towarzyszącej było nietaktem. To znaczy, jeśli dana osoba ma stałego partnera którego chociaż kojarzę to OK, niech będzie. Ale jeśli na moim ślubie i weselu mają być kompletnie obce mi osoby towarzyszące z tak zwanej łapanki, to ja tak nie chcę. Chodzi mi o te wszystkie zapraszane często z przypadku „dziewczyny na wesele”, których nie znam, i pewnie nigdy więcej nie zobaczę. Chciałabym w tym dniu być otoczona osobami którym zależy na mnie i moim szczęściu, przyjaciółmi i rodziną, a nie obcymi ludźmi.
A czy zdajesz sobie sprawę, że Twoim samotnym gościom może zrobić się przykro kiedy będą siedzieć sami przy stole, a inni w tym czasie będą się bawić i tańczyć? Nie każdy jest na tyle odważny, żeby zapoznać kogoś na miejscu. Masz strasznie egoistyczne podejście.
w niedalekiej przeszłości uczestniczyłam w dwóch weselach.w tamtym okresie byłam sama.
na pierwsze zostałam zaproszona bez osoby towarzyszącej i miałam chęć z nudów zwinąć się przed 24.
na drugie otrzymałam zaproszenie z osobą towarzyszącą. zabrałam przyjaciela, KOMPLETNIE NIEZNANEGO nikomu, bawiłam sie rewelacyjnie. Mój towarzysz bardzo szybko zyskał sympatię innych gości a ja miałam z kim tańczyć i rozmawiać.
Parze młodej powinno zależeć na dobrym nastroju gości, nawet jeśli byłby on wynikiem towarzystwa „osoby z łapanki”
Bardzo dziwne podejście. Na swoje wesele zapraszałam każdego z osobą towarzyszącą. Nie wyobrażam sobie, żebym decydowała o tym czy moi goście mają przyjść z kimś czy sami. Sama poczułabym się bardzo niekomfortowo w takiej sytuacji. Organizując swoje wesele trzeba też myśleć o gościach, nie jesteśmy w stanie być z nimi przez cały czas, a będąc w parze z pewnością będą bawić się lepiej niż będąc samemu i być zmuszonym na siłę szukać kogoś do tańca. Mi było bardzo miło poznawać koleżanki i kolegów moich gości, chociaż nie byli ich stałymi partnerami, a jedynie właśnie osobami towarzyszącymi.
Ufff… już myślałam, że tylko mnie nie śmieszą te durne, zboczone zabawy.
Dla mnie wpadką jest też zapraszanie bez osoby towarzyszącej młodzieży już po tym 15 roku życia. Siedzenie przy stole z rodzicami jest już w tym wieku nudne i warto, żeby dać takiej osobie możliwość wyboru czy chce kogoś przyprowadzić.
Mam ogromną rodzinę i prawie co roku wesele. Jednak pierwsze zaproszenie z osobą towarzyszącą dostałam w wieku 18 lat 🙂
Bez przesady, żeby zapraszać piętnastoletnią kuzynkę z osobą towarzyszącą 😉
My akurat zapraszamy gości bez dzieci (tzn. na zaproszeniu widnieją tylko imiona i nazwiska dorosłych). Oboje uważamy, ze całonocna impreza z alkoholem to nie miejsce dla maluchów, z resztą sala nie ma oddzielnego pokoju dla dzieci i nie planujemy wynajmowania opiekunki. Ale niektórzy goście i tak pytają, czy mogą przyjść z dzieckiem no i akurat brak nam śmiałości, żeby im tak wprost odmówić.
A większość gości zapraszamy w parach i na oddzielnych zaproszeniach, wyjątkiem są dzieci w podstawówce i w gimnazjum, one dostają zaproszenie razem z rodzicami.
Zaproszenie kogoś na wesele do miejsca oddalone o kilkadziesiąt lub nawet kilkaset km od miejsca zamieszkania i nie zapewnienie noclegu! Nie mówię o drogim hotelu dla każdego gościa z daleka, ale łóżko w mieszkaniu rodziny lub znajomych „stąd”. Parę lat temu wraz z zaproszeniem na wesele dostałam kilka adresów hoteli, w których miałam sobie zafundować nocleg.
Tak z ciekawości, ile km miałaś do pokonania?
Myślałam, że tylko mi się to zdarzyło 😀
W tamtym roku narzeczony przyniósł do domu zaproszenie z dołączoną karteczką z adresami „miejsc w których nasi goście najwygodniej spędzą noc”. Przeglądając ją, miałam wrażenie, że Państwo Młodzi wydrukowali po prostu listę hoteli 4*+ w okolicach i przekazali ją gościom.
Jesteśmy z Krakowa, wesele odbywało się w Gdańsku.
Całkowicie zgadzam się co do organizacji wszystych obleśnych zabaw podczas oczepin. Niedawno byłam na weselu na którym Wodzirej rozebrał Panów biorących udział w zabawie oczepinowej do bokserek. Dwóch z ośmiu wcześniej opuściło zabawę jednak Wodzirej zupełnie się tym nie zraził. Dla mnie było to całkowicie żenujące.
Co do liczenia pieniędzy, ostatnio wyczytałam gdzieś, że PARA MŁODA otwierała koperty bezpośrednio po ich otrzymaniu (nie wyłączając tych, które otrzymywali pod kościołem!!!). Sama nie jestem skąpa jeśli chodzi o koperty ale sytuacje uważam za całkowicie nie na miejscu! Nie każdego jest stać na wkładanie 1000 zł., a wyciąganie pieniędzy z koperty najgorzej świadczy o Młodych, nie gościach. To samo tyczy się rozpowiadania po znajomych „kto ile dał”. Koperta powinna być miłą niespodzianką, prezentem, a nowożeńcy zdecydowanie zbyt często zachowują się jakby tylko to było ważne.
Poza tym, świetny wpis 🙂
Słyszałam o sytuacji gdzie kamerzysta filmował WSZYSTKICH składających życzenia, a świadkowa miała za zadanie układać koperty w kolejności otrzymania. Później Młodzi oglądając nagranie – sprawdzali ile kto włożył do koperty.
Słyszałam też o kartkach z głupim tekstem wkładanym do koperty zamiast pieniędzy. A szczytem było włożenie do koperty przeciętych na pół 200zł (bo podobno przynosi pecha). To akurat mi ktoś ze znajomych mówił ze 3 lata temu.
Sytuacja z kamerzystą również obiła mi się o uszy ale to 200 zł. to już szczyt chamstwa. Młodym z pewnością było bardzo miło kiedy dowiedzieli się z kim spędzili swój wielki dzień.
PS. Moja kuzynka dostała „w prezencie” pocięte gazety wsadzone do koperty.
Ja niestety słyszałam o sytuacji, gdzie podczas wesela ktoś ukradł młodej parze wszystkie koperty. Najprawdopodobniej któryś z gości skorzystał z okazji…
Proponuję też post na temat wpadek gości weselnych 😀
na wesele mojej przyjaciółki jej kuzynka przyszła z dzieckiem (zaproszonym) i opiekunką do dziecka – nie zaproszoną i bez uprzedzenia, że takowa się pojawi.
Opiekunka była przygotowana – miała odpowiednią fryzurę i sukienkę na wesele i zajęła miejsce przy stole razem z gośćmi. „Na szczęście” jedna para, która miała się pojawić nie przyszła więc krzesełko się znalazło.
Z kolei na nasze wesele jedna z cioć zapowiedziała się z pieskiem, ponieważ nie może pieska zostawić na noc w domu samego… na szczęście ostatecznie znalazła się jakaś opieka do pieska 😀
dobry pomysł z tymi wpadkami gości. Najgorsze- dawanie pustych kopert! I dziewczyny w czarnych sukienkach, rozumiem, że elegancko, ale ślub to nie pogrzeb 😉
Judyta – nie żyjemy w XIX wieku, żeby narzucać komuś w jakim kolorze ma założyć sukienkę, a porównywanie czarnej sukienki do żałobnej czerni jest już nie na miejscu.
JUSTYNA
Ja byłam dwa razy na weselu w czarnej kiecce, raz była cała czarna, innym razem z kolorowym kwiatowym akcentem, nikt mnie nie wyrzucił, nie obgadał, Młoda nie zabiła mnie wzrokiem. Na jednym weselu byłam starościną, więc ten „zwyczaj” czy jak to się zwie już chyba odszedł do lamusa 😉
Na moim weselu jedna para też przywiozła ze sobą opiekunkę do swojego półrocznego dziecka. Para miała zapewniony nocleg, więc postawiła nas przed koniecznością zamówienia w hotelu dodatkowego miejsca dla tej opiekunki.
Z ciekawszych życzeń gości:
– nocleg nie tylko po weselu ale i na dzień przed, co było zrozumiałe jedynie w przypadku ludzi, którzy musieli przyjechać z drugiego końca Polski…,
– kolejna para, która też nocowała w hotelu, następnego dnia ok. godz. 13 (wymeldowanie) zażądała przetransportowania ich z hotelu na PKP (dosłownie 10 minut piechotą, prosta droga).
Czarne sukienki? A co za różnica, nikt nikomu nie powinien wybierać stroju.
Ania, naucz się czytać wyraźnie, skąd Ci się ta Judyta wzięła? 😉 pozostaję przy swoim. Na ślub nie powinno się zakładać ani nic białego ani czarnego. Czemu? Bo biel jest zarezerwowana dla panny młodej, a zamiast czerni powinniśmy ubrać jakiś kolor. Żeby podkreślić radosny dzień, którego jesteśmy świadkami. Ja na swoim ślubie nie chciałabym nikogo widzieć ani w bieli ani w czerni. I dlaczego od razu zarzuca mi się, że moje poglądy są z 'lamusa’? Nie mogę mieć własnego zdania? 😉
Justyna, a co byś zrobiła gdybyś była w żałobie? A Para Młoda byłaby dla Ciebie bardzo ważna i chciałabyś być z nimi w tym dniu? W ubiegłym roku byłam na weselu moich przyjaciół dosłownie półtorej tygodnia po pogrzebie mojej ukochanej babci. Założyłam czarną, koronkową sukienkę, bo odczuwałam wtedy potrzebę noszenia żałoby po babci i cały czas ubierałam się na czarno. Ale na wesele poszłam, bo Państwo Młodzi byli dla mnie ważni, chciałam z nimi być, a odbywało się 250 km od mojego miasta więc nie mogłam być tylko na ślubie. Nie chciałam tez, żeby przepadły im pieniądze za wesele i nocleg. Po prostu bawiłam się spokojniej, mniej tańczyłam, nie piłam alkoholu, ale byłam z przyjaciółmi w ważnym dla nich dniu. I nikt nie miał do mnie pretensji, że ubrałam się na czarno. A moja babcia miała taki charakter że nawet gdybym na tym weselu tańczyła na stole w czerwonej sukience to nie miałaby nic przeciwko:)
Ula, nie wyobrażam sobie, żeby iść na wesele półtora tygodnia po śmierci ukochanej babci, którą miałaś potrzebę opłakiwać (nosiłaś żałobę). Strój, ani to, że „nie chciałaś, żeby kasa się zmarnowała” nie ma tu NIC do rzeczy. Żałoba, to nie STRÓJ, ale zachowanie. Jestem w szoku.
osobiście nie zakładam ani białych sukienek na wesela ani czarnych – bo nie wiem jakie poglądy ma na ten temat panna młoda, a to tu chyba najważniejsze
dla mnie akurat kolor sukienki nie ma aż takiego znaczenia, na moim weselu były obecne zarówno osoby w czarnych sukienkach jak i białych, jedna kuzynka (lat 16) miała prostą, koronkową sukienkę ecru do ziemi i mi osobiście to nie przeszkadzało – bardzo ładna dziewczyna swoją drogą i mamy jej bardzo fajne zdjęcia z wesela- z jedego fotograf zrobił absolutny majstersztyk – wywołałam i oprawiłam jedno w ramkę specjalnie dla niej
ale niektóre ciotki uznały, że kuzynka popełniła straszną gafę i nie omieszkały mi o tym powiedzieć, musiałam tłumaczyć, że nie mam jej tego za złe
Większy nietaktem jest przyjście w białej sukience, niż w czarnej. Nie raz widziałam zdjęcia z wesel, gdzie Panna Młoda stoi z jakimiś trzema koleżankami i nie wiadomo, która to Panna Młoda.
Myślę, że trochę przesadzacie. Nie mówię o sukience w białym kolorze – bo jest to kolor zarezerwowany dla PM, ale wesele jest wieczorową uroczystością, więc czerń jest jak najbardziej dozwolona. Nikt przecież nie stygmatyzuje mężczyzn za założenie czarnego (czyli wieczorowego) garnituru, dlaczego więc czarna sukienka wzbudza tyle kontrowersji? Bo może przynieść pecha? Przesądy
Ja też byłam na weselu na którym był pies 😀
A co do czarnych sukienek, to jakiś totalny bzdet! Bardzo dużo kobiet i dziewczyn ma na sobie czarne sukienki i nie widzę w tym nic złego… Jak można komuś narzucać jak ma się ubrać? Ja na co dzień noszę przeważnie stonowane kolory – biel, granat, beż i często czerń. Nienawidzę krzykliwych kolorów, są dla mnie mało eleganckie. To samo tyczy się kreacji weselnych. Dodatkowo czerń wyszczupla 🙂 Gdybym ubrała się tak na wesele i została wprost skrytykowana to popukałabym się w głowę 😉
Justyna – jeśli kiedys zdarzy Ci sie urządzać wesele, to nie zapomnij napisać w zaproszeniu o tym, że jest odgórny zakaz zakładania czarnych i białych ubrań. Co znaczy „powinniśmy”? Czy jest to zapisane w jakimś ślubnym poradniku, o którym jeszcze nie słyszałam? Myślę, że jedyne co powinniśmy, to nie narzucać ludziom tego, jak mają się ubrać.
Ania, a wiesz, że o tym myślałam? 😉 serio. jestem zaręczona i skoro na zaproszeniach mogą się znaleźć śmieszne wierszyki o książkach czy winach zamiast kwiatków i tym podobne, to czemu nie o tym? To mój ślub i osoby, które chcą uczestniczyć w tym dniu mogą mi zrobić przyjemność i uszanować moje poglądy odnośnie kolorów sukienek. W dniu swojego ślubu mogę narzucić ludziom wszystko 😀 a komentarz wyżej od dziewczyny, która przyszła w czarnej sukience na ślub, bo miała żałobę tylko potwierdza moje argumenty 😉
Czytając te komentarze ręce mi opadają. Oczywiście, że nie żyjemy w XIX wieku, ale pamiętajmy, że dobre maniery i kultura nie wychodzą z mody i odchodzą do lamusa. Nie wiem czy jest coś takiego jak poradnik ślubny, ale na pewno jest coś takiego jak savoir vivre. Jedną z jego zasad jest właśnie to, że na ślub nie należy zakładać białych sukienek oraz w kolorze ecru ponieważ jest to kolor zarezerwowany dla panny młodej, a także czarnych, bo ślub i wesele jak sama nazwa wskazuje to wesoły dzień, a czerń kojarzy się właśnie z pogrzebem i takie porównanie wcale nie jest nie na miejscu. Oburzanie się w stylu, że nikt nikomu nie powinien narzucać jak ma się ubierać jest słabe i w stylu gimnazjalistki, która w ramach okresu buntu ubiera się jak emo, a rodzić mówi jej, że na ważnej uroczystości należy wyglądać jak człowiek. Kulturalna, dorosła i dobrze wychowana osoba wie, że każda uroczystość wymaga innego stroju. Inaczej ubierzesz się na komunię, inaczej na pogrzeb, a jeszcze inaczej na wesele. To przykre, że właśnie w dzisiejszych czasach ludziom trzeba tłumaczyć takie podstawy. Na co dzień ubieraj się jak chcesz, ale jak ktoś Cię gdzieś zaprasza, dostosuj się do panujących zasad przez szacunek do tych osób. Jak ktoś Cię poprosi żebyś została chrzestną jego dziecka, to pójdziesz w dresie do kościoła bo nikt Ci nie będzie nakazywał jak masz się ubierać? Oczywiście, że jak będziesz chciała to możesz iść na wesele w bieli, baa możesz iść nawet na golasa, ale tylko sobie wystawiasz opinię. Nie rozumiem dlaczego dziewczyny tak bardzo uparły się na tą biel. Na fb co chwilę ktoś wrzuca zdjęcia z jakiegoś wesela i prawie na każdym można zobaczyć kobietę w bieli. Ale tak to jest jak już od dziecka pozwala się na swobodę. Pamiętam jak zaczynałam podstawówkę, to obowiązkowo było trzeba być ubranym na galowo na pewno okazję. A teraz młodzież chodzi na zakończenie roku w dżinsach, bo przecież nikt im nie może niczego narzucić, potem tak chodzą na egzaminy na studiach, na obronę magistra, a potem w codziennym życiu nie potrafią zachować. Ja rozumiem i szanuję, że każdy może mieć swój styl, ale są taki okazje, że trzeba na chwilę go porzucić przez szacunek dla innych i dla podkreślenia ważności wydarzenia, bardzo często ważnego dla nas samych. Ja chyba też zaznaczę na zaproszeniu, że nie chcę kobiet w białych sukienkach bo widzę, że to na prawdę nie jest oczywiste jakby się mogło wydawać…
Magda, dobrze prawisz 😀 chodzi po prostu o kulturę i szacunek do Młodych i do ich święta. Ania, a jeśli na zaproszeniu się napisze, że zamiast kwiatów lepiej dać wino czy książkę, to co, też to oznacza, że się ludzi ogranicza i coś im narzuca? zgadzam się w 100% z komentarzem wyżej 🙂
A Twój widocznie był idealny 😀
Boże, te zabawy to zmora. O ile rozumiem testy zgodności czy odmiany zoo i karety tak wymienianie się wałkiem w kolanach na wróźbę ile będzie dzieci jest dla mnie traumą do dzisiaj. Chwała Bogu, że coraz częściej się od tego odchodzi.
Co do nietaktów. Myśle, ze warto by dodać kwestie alkoholu. Czyli młodzi nie piją więc wesele będzie bez alkoholu albo tylko z winem.
Tutaj się nie zgodzę. Jeśli młodzi nie piją alkoholu lub mają wątpliwości co do tego czy ich goście zachowają umiar to dlaczego mają urządzać wesele z alkoholem?
Zaczyna mnie troszeczkę denerwować to, że młodzi mają przejmować się wyłącznie dobrą zabawą gości. Ostatnio rozmawiałam z moją koleżanką na temat swojego wesela i wspomniałam, że nie będę na nim wysłuchiwać disco-polo (m.in. dlatego staram się unikać takich imprez). Koleżanka się oczywiście oburzyła bo przecież nieważne jest to, że nienawidzę takiej muzyki, istotne jest to, że inni ludzie się bawią przy niej znakomicie.
Nie lubię gdy na weselach są „płatne” zabawy. Na przykład trzeba wrzucić pieniądze do kapelusza, żeby zatańczyć z parą młodą… Wiele osób czuje się w obowiązku wziąć udział w zabawie, a wiadomo, że 10 zł nie wrzucą do kapelusza. Wesele to kosztowna zabawa nie tylko dla pary młodej (czy też częściej dla ich rodziców), ale również dla gości. Kwiaty, stroje, dojazd, prezent, to nie są małe sumy, więc już z tym dodatkowym zbieraniem daliby sobie spokój.
No nie… ale to przecież tyczy się raczej jednej zabawy czyli właśnie zbierania „na wózek”, sumy mogą być symboliczne, ja lub ktoś z bliskich mamy zawsze parę „drobnych” banknotów żeby dorzucić się do wózka i zatańczyć z młodymi. Nie jestem fanką wielu zabaw na weselach, ale ta akurat mi nie wadzi, fajne jest też liczenie potem ile zebrała Panna mloda a ile Pan młody 🙂 Ale to taka moja osobista dygresja – po prosu od dziecka bywałam na różnych weselach (rodzice absolutnie nie krępowali się mnie zabierać, rodzinę też miałam wyznającą zasadę „wesele bez dzieci to nie wesele”), na wiejskich, miejskich i bardziej wytworne krótkie koktajlowe przyjęcia też się zdarzały – zdecydowanie jednak wolę te otwarte, rodzinne swojskie imprezy gdzie prawie wszyscy się znają i świetnie ze sobą bawią.
Ja też początkowo nie chciałam tej zabawy u siebie na weselu, ale uległam namowom. Później okazało się, że wiele osób bardzo chętnie z niej korzystało, bo każdy chce zatańczyć z Panem Młodym lub Panną Młodą, a nie zawsze ma możliwość podczas zabawy. Owszem, tu niby musi ją sobie kupić, ale czasem to naprawdę jest kilka groszy czy np. 1 zł.
Byłam na weselu, gdzie kapelusz „dzwonił” miedziakami:) I nikt sie nie obraził. dzieki temu Panna Młoda i Pan Młody tanczyli co rusz z kim innym, zabawa miała sens i bardzo miły wydźwięk i na pewno Parze Młodej bylo miło, że byli tak oblegani. A ile w tym kapeluszu było pieniędzy, czy 100 zł czy 1000 zł nie miało znaczenia.
Za to na innym weselu wodzirej kazał przeliczc na głos zebrane pieniądze! I…w sumie 1600 zł zebrali Młodzi, także…na bogato:)
Eliza, czy przygotujesz wpis o jakiś zabawach ślubnych w trakcie oczepin, które są w porządku? Jakie były u Ciebie?
Świetny tekst 🙂 Dodam Ci jeszcze do listy:
1) wyliczony alkohol i napoje- pamiętam wesele, gdzie na 10 osób przypadała 1 butelka wódki, 1 butelka wina, dzbanek soku (1l) i jakieś dwie 0,5 litrowe butelki w stylu cola/sprite. Rozumiem, że budżet ograniczony, ale jednak :/ Co gorsze napoje nie były donoszone do stołu już do końca wesela. Z drugiej strony wesele, na którym jest tylko wódka, nie należy do moich faworytów.
2) żenujące zabawy weselne- brr
3) upici goście manifestujący swoje uczucia, a co gorsza wszczynający bójki
4) Państwo Młodzi nie wykazujący zainteresowania gośćmi- wiem, ciężko podejść do każdego z osobna, ale może chociaż jakieś kilka słów np. w ramach toastu?
5) nieumiejętne rozmieszczenie gości (przypadkowe) i usadzanie koło siebie osób, które nie znajdą wspólnego języka. Poznawanie nowych ludzi jest inspirujące, ale siedzenie kilka godzin koło osób, z którymi nie masz żywcem o czym rozmawiać nie jest dobrym pomysłem.
6) Rodzice Państwa Młodych, którzy wszystko załatwiają za swoje dzieci.
7) brak klimatyzowanej sali (sierpień, 25C o 22, sala pełna ludzi i zero powietrza, a do tego niemiłosierny zaduch:()
Według mnie to są rzeczy, które mogą zaważyć na odbiorze całego wesela. Nie chcę oceniać nikogo, bo to jest ten dzień, który powinien być dla Państwa Młodych szczególny,ale na pewno na swoim weselu będę starała się tego unikać.
O tak, punkt 5! Kilka lat temu byliśmy na weselu kuzyna, o rok starszego ode mnie, z którym utrzymywaliśmy ciepłe relacje (parę razy w roku się widywaliśmy:P). Wchodzimy, szukamy naszych nazwisk na winietkach, moi rodzice już dawno znaleźli i siedzą, a nas nie ma. W końcu znalazły się – przy stole dziecinnym:/ I tak ja, wtedy 25-latka, z ówczesnym (długoletnim) narzeczonym, teraz mężem, siedzieliśmy wśród 12-16 latków (którzy oczywiście byli zaproszeni bez osób towarzyszących) przy stole, wprawdzie nie w innym pomieszczeniu, ale ewidentnie na boku. Co dziwne, inne kuzynostwo od 18-stki w górę albo siedziało przy parze młodej, albo obok rodziców. Na samym weselu bawiłam się dobrze, ale do tej pory czuję niesmak z tego powodu. Czy o nas zapomnieli i w ostatniej chwili sobie przypomnieli, że nas też trzeba gdzieś „upchnąć”? Nie wiem, ale wydaje mi się, że byliśmy na tyle bliską rodziną, że to niemożliwe. Ot, taka zagwozdka:)
Też zgadzam się z piątką! Jako piętnastolatka miałam „przyjemność” być na weselu, gdzie goście byli „posegregowani” wiekiem. Moja siostra (wtedy miała 21 lat) siedziała przy stole z najmłodszymi gośćmi, większość moich wujków i cioć razem, a moi czterdziestoparoletni rodzice i ja siedzieliśmy ze wszystkimi osobami 60+. To było bardzo niesmaczne i nudziłam się niesamowicie.
Kurczę, w niektórych regionach Polski jest taki zwyczaj, że para po prostu wychodzi z wesela. Jest ostatni taniec, a młodzi wychodzą i się niby 'żegnają’. Wesela przykładowo u mnie w rodzinie kończą się w pierwszy dzień ok. godziny 4 czy też 5, bo goście mają siłę bawić się do końca, natomiast para młoda musi jeszcze jakoś wytrzymać na poprawinach dlatego też się 'wyrywają’. Nie jest to jakoś źle odbierane, bo już mamy taką tradycję. 😉
A u ciebie na weselu były zabawy?
Napiszesz jakiegoś posta o tym? 🙂
Zapraszanie znajomych rodzin i jednego tylko dzieckiem (mimo, ze wiekszosc miala dwojke), zeby zaoszczedzic.
Sesja zdjeciowa po slubie koscielnym, a przed weselem, a goscie czekaja 😉
ja też pamiętam jedno wesele, na którym dzieciaki przerwały pierwszy taniec( para młoda musiała wtedy zrobić z nimi kółeczko, co dla mnie było lekką żenadą), a później widziałam śpiące na parapecie dzieci. I wtedy postanowiłam, że u mnie dzieci po prostu nie będzie. Jeśli ktoś się z tym nie zgodzi-płakać nie będę jak odmówi, a to ma być moj dzień i nie będę się przez to denerwować.
Moim zdaniem to słodkie, a nie żenujące!
o mój Boże na parapecie? Ja pamiętam sama jak byłam mała to spałam w samochodzie na tylnim siedzeniu. Płacz i zgrzytanie zębów. Jak dla mnie dzieci mogą się pojawić do godziny max 21.00 a potem załatwiajcie i odwoźcie…
masz kompletną rację !
MADELINE- słodkie ze dzieci przerwały parze młodej pierwszy taniec? no nie bardzo..
tak jak wspomniała koleżanka wyżej to jest dzień PARY MŁODEJ jeżeli jakaś zaproszona rodzina bez dzieci nie może znieść zostawienia swojego aniołka w domu i czuję się tak urażona że nie przyjdzie na wesele trudno – jestem w stanie to zrozumieć, każdy ma swoje zdanie ale fajnie by było żeby uszanowali decyzję pary młodej bo po pierwsze nie jest to impreza dla dzieci – jest wódka, dorośli muszą uważasz na to co mówią (mimo, że dzieci siedzą np. przy innym stoliku to co rusz podchodzi dziecko „bo chce do maaaamy” oczywiście nie wszystkie ale nie ma możliwości żeby chociaż jedno się takie nie zdarzyło)
ps. przyjście w białej lub ecru sukience uważam za olbrzymi nietakt, to jest kolor tylko i wyłącznie panny młodej (może na zaproszeniu powinno się dopisać o tym ;))) )
Zaproszenie na wesele bez dzieci, to właśnie byłby nietakt.. Przecież wesele to nie jakiś sylwester, bal, czy inna okazja tylko dla dorosłych, tylko uroczystość jak najbardziej rodzinna, i całe rodziny powinny brać w tym udział, bez wykluczania kogokolwiek. Owszem, dzieciaki to na pewno jakiś zamęt i żywioł, który trzeba umiejętnie opanować, ale ten harmider, który tworzą jest właśnie fajny i zazwyczaj są jednymi najwdzięczniejszych i najlepiej bawiących się gości:) Wiadomo jakie wrażenie robi na dziewczynkach panna młoda i ta cała otoczka:) Jasne, że nie powinny balować do rana, w pewnym momencie rozsądni rodzice powinni się ich delikatnie „pozbyć” i wtedy mogą zaszaleć do rana:)
Nie znoszę oczepin, nawet łapania welonu. Dwa razy wyciągałam już surowe jajko z rozporka, oczywiście zmuszona. Hejt yt. Nigdy przez to nie oglądam później filmu, coby oszczędzić sobie wstydu. 😉
dla mnie największą porażką wesel są właśnie oczepiny i te wieśniackie zabawy. żenada na maksa. wkurza mnie,że na siłę wtedy wyciąga się na środek dziewczyny,które w tym cyrku nie mają ochoty brać udziału. byłam na weselu,gdzie panna młoda wręcz zmuszała do oczepin i zabaw,głośno argumentując,że musi być dużo ludzi,bo to będzie fajnie wyglądać na filmie… film ważniejszy niż komfort gości? przesada! osobiście przez takie akcje na niejednym weselu,zwykle opuszczam salę przed dwunastą i wracam wtedy,kiedy ten cyrk się skończy.
irytujące jest też zmuszanie do tańca i zasada,że tańczyć trzeba,bo tylko wtedy człowiek się dobrze bawi. ja np. tańczyć nie lubię,mój narzeczony także i tańczymy bardzo rzadko,ale bawimy się dobrze rozmawiając z innymi,śmiejąc się w towarzystwie,niekoniecznie brylując na parkiecie. zdarzyło nam się raz,że panna młoda (nasza koleżanka) się na nas obraziła,twierdząc,że chyba nie bawimy się zbyt dobrze i to,że nie tańczymy sprawia jej przykrość. mimo że znamy się nie od dziś i wiedziała,jak bawimy się na weselach… jako gość poczułam się wtedy bardzo niekomfortowo i uważam,że takie wymówki są nie na miejscu.
o tak, obciachowe zabawy to katastrofa! dodasz posta z propozycjami tych kulturalniejszych?:)
1) Test zgodności. Orkiestra/dj/wodzirej zadaje pytania typu: kto będzie trzymał kasę, kto będzie zmywał naczynia itd. a para młoda siedząc do siebie odwrócona plecami, odpowiada przez podniesienie odpowiednich tabliczek „on”; „ona”
2) na środek wychodzi kilka par i losują karteczki z dziedzinami sportu np. skoki narciarskie, jeździectwo, judo. Dj puszcza muzykę, a pary mają za zadanie zaprezentować wylosowane przez siebie sporty w rytm muzyki? Reszta głosuje oklaskami- dość śmiesznie wychodzi.
3) ośmiu facetów dobiera się w pary i tańczą- cza-czę, walca, tango i reszta gości głosuje j.w. Raz byłam na weselu gdzie to było, chłopacy się bardzo wczuli, wygłupiali się i naprawdę wyszło zabawnie. Choć to pewnie zależy od gości 🙂
jestem ciekawa,jak czytelnicy podchodzą do zapraszania gości z dziećmi? osobiście chciałabym wszystkich zapraszać bez dzieci,bo denerwuje mnie to bieganie,nudzenie się,przeszkadzanie,ale są w moim otoczeniu osoby,które na zaproszenie tylko dla dorosłych się obrażą i nie przyjdą wcale (wiem po wcześniejszych weselach w rodzinie). co w takim przypadku?
Eliza,pisałaś,że zapraszałaś gości z dziećmi. organizowałaś im jakoś czas (opiekunka,pokój zabaw),czy po prostu liczyłaś,że same się sobą zajmą i będą grzeczne?
Ja brałam ślub 3 lata temu i zapraszałam wszystkich bez dzieci (to był MÓJ dzień i nie wyobrażałam sobie dzieci biegających gdzieś po sali) i naprawdę nikt nie widział w tym żadnego problemu, mimo , że bardzo dużo osób było już rodzicami. Od razu przy wręczaniu zaproszen zaznaczałam, że pociechy jak najbardziej mogą zabrac na poprawiny-i sporo osób z tego skrzystało.
Opowiedziałabyś jakie były zabawy na Waszym weselu? Zarówno te podczas oczepin jak i może takie w trakcie całego wesela, prowadzone przez zespół, angażujące wszystkich gości? 🙂
a ja mam wpadkę z bliskiego otoczenia..
otóż Pan Młody rozdając zaproszenia (zjawił się rankiem kiedy wszyscy wychodzili do pracy bez uprzedzenia nie wspominając o narzeczonej wtedy Panną Gall Anonim) wręczył je chrzestnej najstarszemu synowi chrzestnej i najmłodszej córce chrzestnej, pomijając w tym „środkowego” brata. „Niby osoby więcej robiły różnice.” Żeby było tego mało podczas wręczenia powiedział „zapraszam tylko najbliższych” mniejsza z tym, że zaproszone zostały też osoby których Pan Młody nie znał -ale to była „bliska rodzina” a do tego „środkowego” kuzyna przyjeżdża co 5minut jak coś potrzebuje.. można? można:)
z 1 sama miałam do czynienia, ale ;przyjść musiałam, bo byłam istotną osobą na weselu. niestety, bez faceta… (krojenie kosztów itp itesre…). jednakze osobe mlodociana zaprosiłabym bez pary, tak samo jak nie zaprosiłabym malych dzieci (chyba, ze ktos ma zyczenie sobie z takim przyjsc lub jest blisko spokrewnione).
co do 2 to nie miałąm pewności kto z kim będzie, więc zdarzyło mi się coś takiego, ale nie uważam tego za wpadkę – przy 150 osobach nie musze wiedziec z kim przyjdzie kuzyn kuzyna…
co do sesji – mnie byłoby żal opuszczać wesele
a z resztą raczej sie zgodze 🙂 zboczone zabawy są wstretne, wlasnego wesela nie mozna opuscic tak wczesnie, liczenie kopert to najgorszy nietakt a pijani młodzi (choc nigdy takich nie widzialam) to nie jest synonim 'upojenia miłościa’.
popieram kwestie transportu – u mnie był ale były wesela gdzie był z tym problem, mimo, ze wszyscy pochodzili z jednej małej miejscowości.
poza tym… wesela (szczególnie u nas, w łódzkim) to najlepsze imprezy jakie w życiu przeżyłam. zawsze ok 100-150 osób, często wielu znajomych, czasem rodzina. mega fantastyczna zabawa, nawet pomijając już niedociągniecia 🙂 bez jaj – uwielbiam te imprezy! of kors – na wsi ale bez wiochy 🙂
Bralam 5 miesięcy slub….i nie popelnilam zadnej gafy :)) a co do dzieci…miałam ich bardzo dużo około 17…zorganizowałam dla nich 3 maskotki myszka miki kaczor Donald i mini (przebrane dziewczyny) które zabawialy dzieci przez około godzine, od samego początku była fonatanna czekolady która zrobila wśród dzieci furroro i fotobudka! Na koniec rodzice byli bardzo zadowoleni ze pomyśleliśmy o najmłodszych i wogle dzieci się nie nudzily i nie zawracaly glowy rodzica!
My mieliśmy sesję w trakcie wesela… Różnica w cenie była spora, ale też nie o to chodziło do końca- ja nie lubię pozować, zupełnie mnie to nie kręci… Po obiedzie większość gości udała się na spacer, obejrzeć piękny ogród, na terenie którego była położona restauracja i wtedy także my „wymknęliśmy się” na 30-45 minut i „załatwiliśmy” tzw. plener. Uważam, że to było fajne rozwiązanie, a część gości nawet naszego zniknięcia nie zauważyła (przynajmniej teraz tak mówią, dziwią się, jak im mówimy, że mini sesja wykonana w trakcie wesela).
Co do zapraszania bez osób towarzyszących, tu też do końca się nie zgadzam. Wszystko zależy od sytuacji. I czasem lepiej zaprosić kogoś bez osoby tow. niż w ogóle nie zapraszać? Oczywiście nie w sytuacji, kiedy zaproszona osoba siedzi sama jak kołek i nikogo nie zna, ale jak wiemy, że będą inni ludzie, których ta osoba zna, kiedy będą wolne osoby płci przeciwnej itd. nie widzę przeciwwskazań.
Z resztą zgadzam się w 100%. Zboczone zabawy i „osoba towarzysząca” na winietkach to już kompletne dno.
Dodam jeszcze od siebie „lepsze” i „gorsze” stoły. A na lepszych dodatkowe wypasione jedzenie 😛
Witaj,
Ja swój ślub miałam 4 lata temu, kilka przed i kilka po też.
Ja uważam, że ślubna sesja to sesja w dniu ślubu i nic dla mnie tego nie zmieni.
Za tydzień będą towarzyszyły mi inne emocje itp., dlatego my zdecydowaliśmy oboje, że dwie godziny bez nas nikogo nie zbawią to raz, a dwa to nasze Wesele i szkoda byśmy coś robili bo ktoś tak sobie życzy – a dodatkowo nikomu nie robimy tym krzywdy, oczywiście!:)
To jedyne z czym się nie zgadzam.
Uważam, że po 16-stym roku życia zaprasza się z osobą towarzyszącą (jeżeli wiemy, że takowa osoba istnieje, w innym wypadku od 18-stki), dzieci powinny się znaleźć na zaproszeniu rodziców, ale rodzice znając swoje dzieci powinni sami zdecydować czy chcą by ich dzieci były z nimi tego wieczoru (mam kuzynostwo, które na jedno wesele poszli z córeczką, a na nasze przyszli bez, gdyż wiedzieli, że to zły pomysł).
Fakt, że Młodzi się nigdy pijani nie trafili (my piliśmy wodę, gdy „trzeba” było wódkę a poza tym wino), ale kamerzysta opowiadał jak trzeba było Pana Młodego cucić na oczepiny. To raczej spora wpadka.
Zboczone zabawy są okropne i dziwne, że nadal ktoś je stosuje. Jest tyle możliwości, a ludzie nadal chcą robić ze swoich gości i z siebie pośmiewisko
(szczególnie, że goście są wyciągani właśnie do tych zabaw najczęściej na siłę).
Nie wiedziałam, że zdarzają się takie sytuacje jak liczenie kasy, przecież to nie takt, bez względu na to czy robi się wesele dla kasy czy też nie, to takie rzeczy załatwia się po weselu.
Uważam, że zapraszanie gości na wesele, wiele km od ich miejsca zamieszkania i nie zapewnienie im noclegu to chyba nieporozumienie.
My co prawda w takiej sytuacji mieliśmy zapewniony nocleg, ale byli tacy którzy musieli 50km wracać po weselu taxówką lub z „wynajętym” znajomym.
Takich wpadek jest dużo więcej:
godzinny płacz panny młodej z powodu ubrudzenia/ naderwania sukienki (zaznaczę niewidoczne ubrudzenie/naderwanie);
brak alkoholu po 24:00;
wykupiona sala na 100 osób, a gości 150;
zaproszenia wysyłane pocztą, do osób mieszkających w tym samym mieście co Państwo młodzi;
Zapraszanie gości miesiąc przed ślubem (chyba, że faktycznie ślub jest „robiony” na szybko);
To takie moje refleksje…;)
Pozdrawiam serdecznie
Ania
Ślub i wesele przede mną, jednak mam podobne zdanie jak ty. Zastanawiam się nad otwartym barem, podobnym do tego, które polecałaś, bo wiem, że pijani wujkowie mogą skutecznie zniszczyć wesele, więc rezygnujemy z butelek weselnych na każdym stole 🙂
Największą wpadką dla mnie są otrzepiny pary młodej, często z bardzo wieloma podtekstami 🙂 Najbardziej śmieszą i zawstydzają mnie pijane i spocone osoby, które pchają się do śpiewania i wyciągają młode dziewczyny na siłę do tańczenia. Brrr
W zasadzie w pełni zgadzam się z Twoim wpisem i chciałabym dodać jeszcze coś od siebie: mega wpadką, według mnie, jest wypisywanie zaproszenia „Państwa X wraz z dziećmi”, kiedy dzieci te mają lat 18+. Kiedy moi rodzice dostali zaproszenie ja osobiście poczułam się urażona i nie widziałam sensu pójścia na takie wesele, na którym znajomi pary młodej będą bawić się w swoim gronie, zamkniętym i ściśle sparowanym, a znajoma mi rodzina, w mniej więcej moim wieku, liczyła moją siostrę i kuzynkę (tak samo zmuszone do przybycia i sfochowane jak ja (: ).
ale jesteście tutaj wszystkie mega przewrażliwione …
Chciałabym także dodać coś od siebie: dla mnie dużą wpadką jest brak informacji zwrotnej (od pary – dla gości) na temat prezentów. Zawsze bardzo brakowało mi tego, gdy byłam gościem weselnym i na własnym weselu zadbałam, aby to nie miało miejsca – na swoim blogu również zrobiłam wpis na ten temat 🙂
Od kiedy skończyłam 18 lat nie zdarzyło się abym otrzymała zaproszenie bez osoby towarzyszącej, ale różnie to jest. Mieszkam na wsi, a tutaj często zabawy oczepinowe są dosyć przesadzone i niesmaczne. Zdarzają się też zaproszenia na sam ślub, a na przyjęcie weselne już nie. Ostatnio byłam na takim ślubie, pary młodej po prostu nie było stać na duże wesele, tylko przyjęcie dla najbliższej rodziny. Myślę, że w takich przypadkach warto jednak pojawić się na ślubie i podarować bukiet kwiatów czy skromny prezent, nawet jeśli nie będziemy na przyjęciu…
Jedną z większych wpadek, jest niedopilnowanie przez Młodych, by obsługa sali nie wystawiała na stół alkoholu na kilka godzin przed weselem.
Tzn. nie chodzi mi o to by stali i pilnowali, ale to powinno być wyraźnie powiedziane podczas przygotowań.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jest wiele wesel na których wódka jest w pojemnikach z lodem, ale nie na wszystkich weselach jeszcze tak jest.
I obsługa wystawia zimne flaszki, ale zanim przywitanie gości się odbędzie, czasem od razu pierwszy taniec i inne takie, potem zupa, człowiek chce wznieść toast, a wódka jest już ciepława…
Ciepła wódka to jest problem dla ciebie?Jakiś troll,chyba?
Na takich dużych imprezach do butelek wódki bardzo dobrze się sprawdzają kubełki (restauracyjne wiaderka) z lodem. Alkohol ma wtedy odpowiednio chłodną temperaturę.
Oprócz tego, że wychodzenie z wesela w trakcie jest nietaktem to dołożyłabym tutaj jeszcze jedną rzecz czyli to, że tracisz z własnego wesela trzy bite godziny! Można przymknąć oko kiedy są dwa dni wesela ale kiedy jest jeden dzień? Potem tylko słuchasz od innych gości jak działo się coś śmiesznego… Nie lubię żadnych zabaw podczas wesela (może za wyjątkiem chusteczki haftowanej i kaczuszek) jak to wygląda jakieś przebieranie rozbieranie. Nie raz zdarzyło mi się oglądać film dalszej znajomej i wstyd mi było za niektórych gości u niej. Tak! Na filmie to wszystko zostaje!
Liczenie pieniędzy? Boże to jest już masakra ale bardzo często teściowie rekfirują koperty i sami postanawiają przeliczyć pieniądze odliczając swoje koszty wesela przy okazji ;/
Ja dołożyłabym jeszcze Pannę Młodą przyłapaną z papierosem. Idealna biel, piękno i ten pet w buzi to jest masakra! To co mi się również nie podobało na jednym z wesel to odkręcanie wódki i zabieranie zakrętki, naprawdę tak jakby wszyscy goście byli złodziejami a przynajmniej tak ich posądziła Para Młoda ;/
To ostatnie to zazwyczaj sprawka obsługi i „butelkowego” 🙂
o co chodzi z tą zakrętką? pytam poważnie bo nie ogarniam
dzięki
Bardzo możliwe, że zbieranie nakrętek związane było z koniecznością policzenia tak zwanego „korkowego” (butelkowego).
Akurat wydaje mi się co do tego ostatniego, że jeśli rodzice są zaproszeni z dziećmi, to sami mogą zdecydować, czy faktycznie z nimi pójdą, czy nie. Jeśli są zaproszeni bez… no to zależy w jakim wieku są dzieciaki. Jak mają więcej niż te 16 lat to słabo 🙂
Eliza, w 100% zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami, a szczególnie tymi dotyczącymi zabaw – których nienawidzę.
A co do wpadek, to będąc jeszcze w liceum zostałam usadzona przy stoliku dla dzieci…, podobnie jak inni ludzie w moim wieku. Wprawdzie nie dostałam zaproszenia z osobą towarzyszącą, ale takie zachowanie uznałam za ogromny nietakt i niewybaczalną wpadkę. Kto ustawiał te winietki nie wiem do dzisiaj. Dodam tylko, że na szczęście udało mi się uniknąć towarzystwa dzieci – przy innym stoliku były wolne miejsca, bo ktoś nie przyszedł.
Super post, koniecznie napisz Eliza o wpadkach gości! 🙂
Ja ostatnio dostałam zaproszenie na wesele, ale byłam z żałobie i rodzina wiedziała i rozumiała, że na weselu będę nieobecna.
Zamiast kwiatów zadeklarowali w zaproszeniu, że chcą słodycze. Kupiłam wielkie czekoladki, a pod koniec mszy ksiądz ogłosił, że Młodzi życzą sobie składanie życzeń na sali weselnej, a nie pod kościołem.
Czekoladki (wraz z kartką) przekazaliśmy innym gościom, sami już na sale weselną nie wchodziliśmy.
Wg. mnie to dobre posunięcie. Znam takie przypadki gdzie para młoda ponad godzinę przyjmowała życzenia pod kościołem także od tłumu sąsiadów, znajomych sklepikarzy itp- nie zaproszonych na wesele. A reszta gości albo czekała, albo pojechała na salę przed nimi.
W swoim 22letnim życiu byłam „świadomie” na conajmniej 20 weselach… Z czego z 15 w wieku 14+. O ile jako czternastka faktycznie byłam dzieckiem i smarkulą, to mając te 15 strasznie sie nudziłam na weselu, i przykro mi było, bo wesele było w najbliższej rodzinie, nikt nie spytał się mnie w luźnej rozmowie czy nie chciałabym kogoś zaprosić, musiałam czekać aż łaskawie jakiś podpity wujek poprosi mnie do tańca, bo w tym wieku już nie wypada brać koleżanki pod rękę i fru na parkiet:/
Dawniej w moich stronach praktykowany był zwyczaj „drużyny”- niezamężna młodzież była parowana na czas wesela, wcześniej – ok 3 tyg przed weselem odbywało się „zapoznanie” czyli integracja, omawiane tez były kwestie finansowe- drużyna zrzucała się minimalną przyzwoitą kwotą na wspólny prezent, jako, że w dużej mierze była to młodzież niepracująca, coby nie obciążać budżetu rodziny. Do obowiązków drużyny należało towarzyszenie parze młodej od domu pana młodego, poprzez stanie w orszaku w czasie uroczystości zaślubin w kościele za parą młodą. W czasie wesela drużyna siedziała przy stole z para młodą i głównie oni byli celem wodzirei jeśli chodzi o uczestnictwo w zabawach. Aa, jeszcze dzień przed weselem drużyna „przybijała korony”- czyli dekorowała drzwi wejściowe/bramy wjazdowe podwórek u pana młodego, pani młodej i sali weselnej zielonym wieńcem plecionym z iglaków (to zamawiała zazwyczaj starsza druhna-świadkowa), balonami czy innymi ozdobami. Przy przybijaniu koron oczywiście też była lekka integracja 😉
Obecnie ten zwyczaj zanika, a szkoda, bo pomimo tego, że nie zawsze jest sie zadowolonym z narzuconego partnera, to jednak na weselu jest się częścią tej grupy, którą zna się już od 2 spotkań, wymiana partnerów w tańcu i wspólna zabawa jest rzeczą naturalną.
Gdybym mogła, dałabym pod tym komentarzem lajka 😀
Pierwszy raz o tym słyszę i myślę, że to świetna sprawa! 🙂
Mam kumpelę, która mieszka ok 60km od Krakowa i tam dalej są takie zwyczaje! Uwielbiam jej opowieści z cyklu „co się działo na Koronie”:D
Piękny zwyczaj 🙂
jak to jest teraz z komentarzami u Ciebie? Bo od pewnego czasu wydaje mi się, że widzę tylko cześć z nich, do pewnego momentu, np. pod tym wpisem tylko do 19.31.. i ta ilość się nie zmienia. Mniej więcej od 2-3 wpisów wstecz tak mam – trzeba gdzieś kliknąć, żeby rozwinac wszystkie, czy o co chodzi? Nie widzę tez moich, ale być może się nie ukazały, w razie czego nie mam pretensji:)ale chciałabym widzieć wszystkie komentarze pod wpisem..
a nie juz widze resztę, nie wiem, gdzie nacisnęłam czy coś, ale juz jest ok
A ja uważam (za co pewnie spotkam się z krytyką), że największą wpadką są pisanie na zaproszeniach życzenia co do prezentów – bo młodzi chcą pieniądze, kupony lotka, butelki wina, książki, etc.
Właściwie to nawet nie wpadki, ale brak kultury.
Wiem, że dużo osób tłumaczy się tym, że nie chce dostać np. pięciu mikserów czy dwóch ekspresów do kawy. Zastanawia mnie tylko, po co, mając takie materialistyczne podejście do całej imprezy, w ogóle się ją organizuje.
Jeżeli ja kiedykolwiek będę organizować swoje wesele (a pewnie będę), to najmniej istotną sprawą będzie dla mnie kwestia dwóch mikserów, które dostanę. Bo ważniejsza jest dla mnie rodzina i znajomi, i to, że w ogóle przyjdą do mnie w tym dniu – z życzeniami i prezentami.
Dziwi mnie niezmiernie popularność takich życzeń co do prezentów – naprawdę nie widzicie, jakie to niegrzeczne? Pomimo że tak bardzo popularne?
Nie, kiedy się płaci 200 i więcej za gościa weselnego. Jak kogoś stać żeby lekką ręką wywalić 20-30 tysi na wesele to super. Jak nie to nie widzę w tym nic dziwnego.
W pełni się z Tobą zgadzam, Madame.
Anna – czy według Ciebie wesele organizuje się 'dla kasy’ i 'żeby się zwróciły’ koszty?
Jeśli tak, to po co je w ogóle robić ? W takich sytuacjach kłania się powiedzenie „zastaw się a postaw się”. Uważam, że jeśli kogoś nie stać na huczną imprezę, to niech jej nie organizuje, przecież do tego nikt nie zmusza. Można wziąć sam ślub, albo ewentualnie zorganizować kameralne przyjęcie/obiad dla najbliższych.
Ale przecież to nie jest traktowane jako prezent tylko zamiast kwiatów i słodkości, co uważam za dobry pomysł, ponieważ kwiaty szybko zwiędną, a tym samym kosztem co kupując kwiaty można także prosić o zabawki czy przybory szkolne dla dzieci z domów dziecka i komuś pomóc. A nawet jeśli ktoś napisze o winach/ czy książkach to też myślę, że to bardzo fajny pomysł. Dla mnie przynajmniej to nigdy nie było problemem żeby te pieniądze które miałam przeznaczyć na kwiaty przeznaczyć na coś innego.
Dojrzałe podejście Młodej Pary do wesela wiąże się z tym, że najważniejsi są goście i ich obecność, a nie pieniądze i prezenty. Jeśli czyimś głównym problemem jest kwestia, czy wesele się zwróci, może powinien jeszcze raz dobrze się zastanowić, czy na pewno to dobry czas na organizację tego typu imprezy. Może lepiej zrobić coś skromniejszego, ale czuć się bardziej komfortowo?
Przecież to też ułatwienie dla gości. Nie muszą się zastanawiać co kupić i wiedzą, co ucieszy parę młodą. Nikt nie lubi dawać i dostawać nietrafionych prezentów. A książka to mniejszy koszt niż mikser.
Kupony totka, butelki wina, książki, maskotki, karma dla zwierząt – w 100% popieram aby na zaproszeniach dopisać, że zamiast kwiatów młodzi wolą jedną z tych rzeczy. Zamiast kwiatów a nie prezentów. Zawsze, oprócz pieniędzy, kupuję kwiaty dla panny młodej więc dużym ułatwieniem mi życia jest informacja – wolę kupon totka/książkę.
Co do prezentów, to pozostawiłabym decyzję gościom, licząc się z tym, że niektórzy nie włożą nawet złotówki do koperty. Nie lubię dostawać listy prezentów – zawsze daję określoną kwotę (większą jeśli para zapewniła nocleg, mniejszą jeśli bez noclegu) i jest to wygodniejsze niż latanie za prezentem i targanie go ze sobą na ślub.
Z najfajniejszą formą jaką się spotkałam na weselu to była prośba aby zamiast kwiatów przynieść zabawki, przybory szkolne itp które para młoda przekaże dla domu dziecka.
Nie lubię wesel. Pewnie dlatego że byłam na zbyt wielu :)))
Dzieci na weselu owszem ale tylko do kolacji. Potem powinno ich nie być bo wymęczone maluchy to masakra. Swoją córcię na wesele zabrałam raz wesele było w hotelu i mieliśmy tam pokój zarezerwowany żeby dziecko mogło spokojnie spać. Po południu mała się zdrzemnęła i wytrzymała później do północy. A potem już razem poszłyśmy spać 🙂
Zboczone zabawy to obciach na całego. Na naszym weselu były kategorycznie zabronione.
Zaproszenia z osobą towarzyszącą uważam za lepsze niż jak ci wpiszą na zaproszeniu byłego chłopaka. Ja raz tak miałam. Kuzynka nie pofatygowała się nawet zapytać z kim przyjdę i wpisała mi na zaproszeniu faceta z którym nie byłam już od niespełna roku czasu. I takie zaproszenie mi dała na miesiąc przed ślubem. A jak jej powiedziałam że ja już dawno z nim nie jestem to mi powiedziała że to już trudno bo ona więcej zaproszeń nie ma.
A największa wpadka na weselu jaką widziałam to bójka. I to rodzina pana młodego na rodzinę pani młodej ! Połowa mężczyzn z wesela tak się lała po pyskach. Tak to jest jak wesele się robi parze 18 latków z powodu ciąży.
Para młoda kłócąca się na własnym weselu czy też pan młody opuszczający własne wesele to też są mega wpadki 🙂 Takich historii mogłabym mnożyć.
Ja byłam na weselu, na które przyszła para z małym dzieckiem i z opiekunką. Opiekunka była dalszą znajoma Państwa Młodych, więc nie przeszkadzała im na weselu, mimo że nie mieli zamiaru jej zapraszać. Opiekunka się upiła, a nawet złapała welon (mało kto wiedział w ogóle kim ona jest :D) a para z dzieckiem musiała ulotnić się z wesela dużo wcześniej bo dziecko było grymaśne …
zależy od podejścia, my zniknęliśmy po angielsku i nie uważam że była to wpadka. To było nasze święto, nie widziało mi się tłumaczenie podchmielonym wujkom dlaczego już idziemy, nic by to nie dało..pożegnaliśmy się z rodzicami i ważniejszymi dla nas gośćmi i wyszliśmy. Zresztą pożegnanie się ze wszystkimi byłoby niemożliwe. A z tego co wiemy impreza trwała nadal w najlepsze i nikt nie narzekał i nie krytykował. Jeśli patrzy się na weselę jak na sztywną formę w której nowożeńców obowiązują jakieś ścisłe reguły to może i byłby to nietakt ale my daliśmy się ponieść emocjom i temu specjalnemu dniu, który w końcu należał do nas i zrobiliśmy to czego pragnęliśmy czego wszystkim życzę.
Jedna z moich ulubionych kategorii! W zupełności się z Tobą zgadzam, co do wpisu i jestem tego samego zdania. Najbardziej interesują mnie zabawy. Uważam, że są one ciekawym rozwiązaniem – przerywnikiem na weselu. W związku z tym, że planuję ślub szukam różnych pomysłów, które mogłabym wykorzystać. Ale chciałabym, żeby było to coś przemyślanego, oryginalnego i z humorem. Znalazłam taką propozycję: goście weselni tworzą chór damski, którego dyrygentką jest Pani Młoda i chór męski, którego dyrygentem jest Pan Młody i ustawiają się w grupkach po przeciwnych stronach. Dyrygenci otrzymują „pałeczkę” i zajmują miejsce na przeciwko swoich drużyn. Goście otrzymują kartki z tekstami piosenek, inny utwór dla Pań i Panów. I rozpoczyna się bitwa. Następnie goście, którzy nie chcieli brać udziału w zabawie z orkiestrą wybierają zwycięską drużynę. Ze względu na to, że jesteś już po weselu i masz doświadczenie 😉 chciałam zapytać co o tym myślisz i czy jest to pomysł warty realizacji? Oczywiście jestem mega ciekawa jak to było u Was z tymi zabawami?
Ja byłam na takim weselu z tą zabawą i to słabe było.
Kilka lat temu byłam na weselu. Życzenia i pieniądze/prezenty składało się tuż po ślubie pod kościołem, więc wydawałoby się, że ta kwestia jest już „załatwiona”, ale jak się okazało niezupełnie… Bo w czasie wesela orkiestra (już chyba po północy, gdy większość była w „lepszych” nastrojach) wymyśliła zabawę, w której każdy gość WYWOŁANY bezpośrednio na środek sali ( np. „Pan Staszek”, „ciocia Krysia”, „Mietek-sąsiad” itd.) w formie swojskiej, wesołej piosenki i musiał dać parze młodej kolejne pieniądze (nie bezpośrednio im do rąk, ale chyba do jakiegoś koszyczka). Mało tego, w niektórych zwrotkach były podane sumy (np. „a wujek Janek dorzuci stówkę albo i dwie”. Sytuacja nie tylko nietaktowna ze względów finansowych (każdy już przecież wcześniej zaplanował, ile chce dać w prezencie i już to dał tuż po ślubie!), ale też po prostu wprawiała w zakłopotanie, gdy ktoś zwyczajnie tych pieniędzy nie miał przy sobie (mój tata musiał na szybko pożyczyć wtedy od kogoś, kto siedział obok niego).
Druga krępująca sytuacja, która już dotyczyła bezpośrednio mnie. Dostałam zaproszenie z osobą towarzyszącą, ale przyszłam sama, bo nie miałam w tym czasie chłopaka, a nie chciałam brać „na siłę” jakiegoś kolegi, zwłaszcza, że wśród bliskim znajomych nie miałam nikogo takiego, wśród dalszych nie chciałam szukać, bo zwyczajnie byłoby mi głupio. Na weselu zostałam KILKAKROTNIE spytana przez rodzinę pary młodej (siostrę, mamę, babcię) : „A czemu bez chłopaka?”, „Ojej, to nikogo nie masz?”, „Dlaczego sama?”, „Nie nudzisz się sama?” itd. . Jedna z tych osób (pomimo moich prób obrócenia w sytuacji w żart i porzucenie tematu) usilnie chciała drążyć ten temat. Parę razy zobaczyłam też pełne współczucia spojrzenia, gdy siedziałam przy stoliku, a akurat pary obok mnie poszły razem tańczyć, albo gdy tańczyłam z bratem lub tatą. Dodam też, że to nie były osoby, z którymi mam bliski i stały kontakt, ale raczej dalsza rodzina, z którą widuje się raz na kilka lat na weselach i pogrzebach, więc próba nakłonienia mnie do tych zwierzeń była tym bardziej nietaktowna.
O rany, ta zabawa z wrzucaniem kasy do koszyka to masakra jakaś… Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał mnie tak naciągać. Współczuję Twojemu tacie, że na niego padło. Ci, co wymyślili tę zabawę, to jacyś kompletni idioci, bo nie trzeba być Sherlockiem, żeby wpaść na to, że ktoś zwyczajnie nie może sobie pozwolić na taki wydatek.
Ja pamiętam, że kiedyś poczułam się urażona, jak mój chłopak został świadkiem i w związku z tym został zaproszony beze mnie… Mimo tego, że nie byliśmy razem od kilku miesięcy, tylko dłużej, no i państwo młodzi dobrze o tym wiedzieli. Tłumaczenie było takie, że ma się bawić ze świadkową i ona też została zaproszona sama. I jeszcze takie, że to by źle wyglądało na zdjęciach, bo mają być tylko oni razem. Mega wiocha.
Głupich zabaw, do uczestnictwa w których byłabym zmuszana też nie cierpię. Dostaję gorączki, kiedy ktoś mnie ciągnie do tańczenia w kółku i machania nogami, wrr.
A! I dodałabym jeszcze „obowiązek” picia wódki. Rozumiem tradycję, ale wódki nie cierpię, więc niekomfortowo się czuję, kiedy ktoś przychodzi i „prosi”, żebym piła.
Wystarczy wzniesienie z tą osobą toastu winem (czy cokolwiek pijesz). Sprawdzone 😉
skoro „mimo tego, że nie byliśmy razem od kilku miesięcy, tylko dłużej” to dlaczego miałabyś być zaproszona?
wiem- czepiam się ale powinnaś była napisać
„mimo tego że byliśmy razem dłużej niż kilka miesięcy”( bo chyba to miałaś na myśli)
skoro „Mimo tego, że nie byliśmy razem od kilku miesięcy, tylko dłużej” to chyba nie dziwne że nei zostałaś zaproszona?
wiem wiem- czepiam się ale poprawnie byłoby
„Mimo tego, że byliśmy razem dłużej niż kilka miesięcy”( chyba to miałaś na mysli)
Jest napisane poprawnie, Mimi ;). Jeno składnia lekko koślawa.
miałam kiedyś to samo, mój chłopak, z którym byłam już jakiś rok był drużbą, więc ja zaproszona nie zostałam, mimo, że znałam państwa młodych.. ale zdecydowali się zaprosić mnie na poprawiny.. żenada roku ;/
Zapraszanie bez dzieci nie jest wpadką, mnie irytują dzieci biegające między gośćmi. Rodzice nie mogą się pobawić, bo muszą pilnować latorośli.
Wpadką jest ustalanie przez rodziców listy gości, nawet jak finansują to nie powinni się wtrącać kogo zapraszają młodzi. Moi się nie wtrącali, mojego męża nakazali mu zaprosić dodatkowe 6 osób, z którymi nie utrzymują kontaktu, ale „mieszkają blisko to wypada ich zaprosić”.
A co do osób towarzyszących, uważam, że warto wpisać taki tekst na zaproszeniu nawet dla singla. A z winietkami to u nas było tak, że dwoje z dalszej rodziny męża (ci co „wypada zaprosić”), nie dali znać z kim będą, więc na winietce było „osoba towarzysząca”. Nawet potwierdzić nie raczyli, tylko dwa dni wcześniej powiedzieli mojej teściowej, że będą.
Więc, Fash, napisz teraz post o wpadkach gości, bo tych będzie znacznie więcej 🙂
tak, planuje taki wpis 🙂
Nie martwcie się o rodziców małych dzieci, że są „uwiązani” i „nie mogą się swobodnie bawić” – pozostawcie im decyzję, czy chcą maluszka zabrać ze sobą na zabawę weselną. Niektórzy rodzice zostawią latorośle w domu pod opieką, inni wystroją swoje dzieciaczki i wezmą na imprezę, bo nie wyobrażają sobie, żeby miały im nie towarzyszyć. To powinna być decyzja zaproszonego rodzica.
Ale to może para młoda nie ma ochoty na marudzenia i płacze dzieci na swoim weselu? Szczególnie jeśli jest to jakaś daleka rodzina.
Poza tym często te dzieci są pozostawione trochę same sobie i nie trudno o jakiś wypadek (chociażby jak niczego nieświadome dziecko napiję się wódki), więc dodatkowe zmartwienie dla pary młodej. Szczególnie jak stanie sie coś złego. To ma być przecież ich dzień
Czy para młoda, to jakaś para książęca, która w „swój dzień” usuwa z widoku np. dzieci, siwowłosych wujków i… ciocie poniżej 1,60 cm – bo tak im się lepiej widzi na imprezie, ładniej wygląda na zdjęciach i w ogóle tworzy lepszą wizytówkę „ICH DNIA”?
Kurcze, ludzie, zapraszacie rodziny, żeby były przy Was, a nie stanowiły dla Was ładne tło i poklask dla wystudiowanego pierwszego tańca. A dzieci są częścią tych rodzin!
Słuchajcie, u nas takie są zasady, że dzieci na wesela się nie bierze. Były dzieci z rodziny mojego męża, dwie dziewczynki, które nie miały z kim zostać, i o tym od początku wiedzieliśmy, więc było ok. Ale inna kuzynka męża przyjechała z dzieckiem swojego brata, który nie mógł przyjechać, i o fakcie, że będzie ich troje a nie dwoje nie poinformowali nas, takie przeoczenie drobne, dobrze, że menu nie było porcjowane.
I zgadzam się z ANONIMEM co do bezpieczeństwa, nasze wesele odbyło się na dziedzińcu zamku, stare mury, ostre kamienie, jak do kompletu dopisze się biegające dzieci to może wydarzyć się tragedia.
No to siup… ŚLUB! – tak, to jest właśnie dzień pary młodej, i para młoda planuje go tak, żeby go miło wspominać. I zaprasza się osoby, które są dla młodych ważne, a nie te które wypada. Akurat o tworzeniu listy gości mogłabym duuużo napisać. Bo gdybym chciała robić imprezę z tzw. pompą to 100 osób z mojej strony by wyszła, tylko pytam się po co, skoro z większością nie widziałam się, ani nie rozmawiałam od 15 lat, albo nigdy nie poznałam osobiście.
fantastyczny uśmiech na ostatnim zdjęciu! widać, że noszenia aparatu opłacało się 🙂
Moja znajoma też niedawno dostała zaproszenie „bez dziecka”- odmówiła, ja postąpiłabym tak samo. Dzieci to nie problem na weselu, wręcz przeciwnie! W zeszłym roku byłam na weselu razem z 2,5-letnią córeczką i mogę szczerze powiedzieć że rozkręciła zabawę na parkiecie, bo jako pierwsza zaczęła tańczyć, zaraz po tym przyłączyli się inni(m.in.panna młoda)! Było mnóstwo śmiechu i dużo zdjęć. Oczywiście córkę odwieźliśmy do domu, tak ok.21
Co to za śmieszne fochy? To dzień Pary Młodej a nie Twojej koleżanki. Jakby miejsce jej nie odpowiadało albo ilość gości to też by nie poszła? Ludzie trochę kultury! Nie musicie byc takimi egoistami, życie nie kręci się w okół Was i Waszych dzieci.
Ja zaprosiłabym rodziców z dziećmi i niech sami zdecydują czy chcą je zabrać czy nie, ale z punktu widzenia gościa wiem, że dzieci są irytujące szczególnie kiedy biegają między tańczącymi parami bez opieki.
Jakoś po 18 urodzinach dostałam zaproszenie na ślub kuzyna bez osoby towarzyszącej. Nie byliśmy raczej w jakiejś bliskiej relacji dlatego mógł nie wiedzieć czy z kimś jestem czy nie. Uważam, że w tym wieku można zabrać dobrego znajomego czy kogokolwiek i się dobrze bawić a nie siedzieć samotnie przy stole. Źle się poczułam z tym faktem i na wesele nie poszłam.
moim zdaniem nie ma znaczenia czy para młoda wie czy nie wie czy jest się z kimś w związku… po 16 roku życia zaproszenie powinno być z osobą towarzyszącą, jeśli masz kogo zaprosić to idziecie razem, a jak nie to przy potwierdzeniu przybycia można powiedzieć, że będzie się samemu mimo podwójnego zaproszenia… ja tak właśnie zrobiłam na ślubie kuzynki i ani para młoda ani ja nie czuliśmy się źle
Nie byłam na wielu weselach,bo zawsze kojarzyłam je z wiejskimi potupajami.Niestety nie znoszę muzyki do której trudno mi złapać rytm,nawet jeśli bym wypiła alkohol sokoły nie są w stanie mnie porwać.Niemniej byłam na jednej takiej imprezce i wyobraźcie sobie,że rodzina pana mlodego,głównie rodzice zawineli się do domu jeszcze dobrze przed północą,ot tak.Pan młody ma mamusie,która żyje w swoim świecie i postarala się zepsuć wesele pary młodej.Obciach i żal,bo młody mimo,że z takiej rodziny potrafił się zachować.Oprócz tego był taki moment,że jego rodzina siedziała w jednym kącie restauracji,jakby spotkali się w barze na fajce.A rodzina,znajomi panny młodej i para brali udział w zabawie na parkiecie.
No i heh,jedzenie,dziwne uczucie kiedy nastąpił moment,gdy nie było co jeść,oprócz jednej sałatki na stole.
Za to dobrze wspominam tzw.obiad weselny,to było takie mini wesele dla najblizszej rodziny,para młoda nie chciała obciążac rodzicow.Był obiad,poczęstunek,a na koniec do 22.00 można było potańczyć.Autobus dla gości spoza miasta,a młodzi później z młodymi znajomymi spedzili czas w pubie.Wcale nie głupie,jeśli się nie ma kasy.
Powinno się zapraszać z dziećmi,moja kol.nie poszla na zaproszenie bez dzieci,bo nie miała z kim ich zostawić,reszta rodziny też była zaproszona.A ten kto chce się bez nich bawić znajdzie odpowiednią opiekę.Po za tym słusznie ktoś wspomniał,dzieciom często bywa przykro,kiedy są nie zaproszone.Nie jest to miłe.A ten kto ma dzieci,to wie na co się zdecydował,to nie przedmiot,który rzuca się w kąt,bo zawadza.Trzeba być dojrzałym.
To, że nie chciałabym na swoim weselu dzieci oznacza, że jestem niedojrzała? Ok, w takim razie mogę być niedojrzała, nie chciałabym na swoim weselu dzieci.
Byłam na weselu, na którym nie było co jeść. Pod koniec nie bylo co pić. Wyszłam głodna.
Sama prawda niestety. Na weselach, na których byłam co najmniej 2 wpadki z Twojej listy zawsze się pojawiały :/
Byłam na weselu w górach. Nie wiem jak nazywa się ta zabawa, ale podobno w tamtych okolicach jest praktykowana często. Wygląda to tak, że goście siedzą przy stołach jeszcze po obiedzie. Wodzirej razem z parą młodą podchodzą do KAŻDEGO gościa, wodzirej wymyśla jakąś głupią, średnio śmieszną rymowankę na temat tej osoby. I razem z orkiestrą Ci ją śpiewają nad głową. Oczywiście wiąże się to z wrzuceniem do koszyka minimum 2 dych. Wszystko nagrywa kamera. Żenada roku. Trwa to dwie godziny. Zmuszanie do wydawania pieniędzy podczas wesela jest żenujące. Nawet jeśli są to dwie dychy. A jak idzie 5 osobowa rodzina to już jest stówka. Na nic. A spróbuj nie dać.
Eliza, świetny wpis. Trafiłaś w 10! My braliśmy ślub w lutym 2013, przekładaliśmy datę z września 2012 przez to, że moi rodzice uparli się na organizację wesela i że oni płacą za wszystkich gości i sprawy związane z mojej strony. Natomiast mój mąż nie ma rodziców, którzy mogą mu za wszystko zapłacić, więc dysproporcja była ogromna, musiałby wziąć kredyt itp- nie miałam serca, żeby w taki sposób zaczynać naszą wspólną drogę, ten ślub miał być dla nas, miał być szczęśliwym dniem, a nie zarżnięciem się młodego, bo rodzice młodej chcą wszystkiego wystawnie. Postawiłam sprawę jasno i powiedziałam, że organizujemy sami takie wesele, na jakie nas stać. Moi rodzice się obrazili, w styczniu dostali zaproszenie na ślub, w lutym się pobraliśmy. Jestem szczęśliwa, bo ślub i przyjęcie dla gości w restauracji zorganizowaliśmy sami, własnymi siłami, bez kredytów i na naszych warunkach. Nie zaprosiłam chrzestnego pijaka, co chciała wymusić na mnie moja mama, zaprosiliśmy najbliższą rodzinę, było wspaniale i wszyscy goście byli zadowoleni. Jeden zgrzyt to taki, że zaprosiliśmy dobrą koleżankę mojego męża, z którą dzień wcześniej się widzieliśmy i miała być na 100 %, a na ślub ani przyjęcie nie przyszła, nawet nie dała znać, następnego dnia zadzwoniła, że się źle czuła i pryszcz jej wyskoczył (!) i nie chciała przychodzić. Dla mnie to była totalna porażka. W każdym razie nawet nie usłyszeliśmy za to „przepraszam”.
Ale właściwie chciałam napisać o mega wpadce naszych bliskich znajomych, ludzi, z którymi się spotykamy na co dzień, jesteśmy w paczce itp, ale popełnili ogromny nietakt- posadzili nas przy weselnym stole nos w nos z byłą dziewczyną mojego męża- którzy nie rozstali się w zbyt miłych nastrojach kilka lat temu. Już nawet nie mówię, jak niekomfortowe było to dla mnie, ale dla mojego męża, a stołów na sali było 10, więc można było to trochę inaczej zorganizować. Na szczęście podeszliśmy do sprawy z uśmiechem i bawiliśmy się dobrze, ale to usadzenie… na tyle się znamy, że para młoda mogła wziąć to pod uwagę.
Świetny post i bardzo dobre wnioski 🙂
Swietny post,podpisuje się pod wszystkim!
http://www.fakt.pl/frywolne-i-szokujace-zabawy-weselne-foto,galeria,438653,1.html
ehh niestety ze wszystkimi wpadkami miałam okazję się zetknąć …
Ale mam pytanie z zupełnie innej beczki. Używasz Macbook’a, a ja zastanawiam się nad zakupem. Czy mogłabyś udzielić mi konkretnej, obiekywnej odpowiedzi czy warto w niego inwestować, czy napewno lepiej się z niego korzysta w porównaniu do zwykłego laptopa np. Asusa, jak wygląda praca na nim, czym zastąpiony jest typowy Word i tego typu oprogramowanie. Jak z jego wytrzymałością itd. Wiem, że to wiele pytań, ale mam nadzieję, że będziesz pomocna!
Ja też używam Macbooka (dokładnie MacBooka Pro) i komfort użytkowania jest nieporównywalny.Cała obudowa zrobiona z aluminium, dzięki temu nie ma szans, że plecaku pełnym innych rzeczy coś mu się stanie. Najtrudniejsze jest przyzwyczajenie się do systemu, później już z górki. Lubię ostatnio wprowadzoną politykę Apple: kupujesz komputer? aktualizacje oprogramowania do nowych wersji dostajesz za darmo, nie jak w przypadku Windowsa, nowy system i to nowy koszt. MS Office jest do kupienia na Maca, ale ja korzystam z Open Officea i jest okej. Polecam, naprawdę warto;)
Własnie rozważam nad zakupem Macbook’a lub Sony Vaio pro, także zdaje się być dobry, pożądnie wykonany. Dużo używam komputera i potrzebuję sprzętu który dlugo i wiele potrafi przetrwać
hmm..coś się stało, czy tylko ja nie widzę komentarzy ? do tego postu nie ma żadnego ?
swietny wpis, tez nienawidze tych oczepinowych i innych zabaw i wyciagania za reke.
Dodam jeszcze, ze zaproszenie z dziecmi / bez dzieci to naprawde kontrowersyjny temat. Bylam juz na weselu, gdzie zostalam zaproszona bez dziecka (mimo, ze poinformowalam mlodych ze oznacza to, ze przyjade sama, bo mlodzi brali slub w miejscowosci, w ktorej nie mamy rodziny i nie mielismy z kim zostawic juniora). Panna mloda odpowiedziala, ze sorry, ale bez dzieci oznacza bez dzieci. Po czym tydzien przed weselem dostalam telefon, ze inne pary, jak my jadace z zagranicy i jak my bez dziadkow w miejscu slubu, postawily ultimatum: albo przychodza z dziecmi, albo nie przyjezdzaja, wiec jak chce, to tez moge zabrac cala rodzine. Trafil mnie szlag, bo urlopy, bilety lotnicze itp, i zastanawialam sie juz powaznie, czy nie rezygnowac z imprezy. W koncu polecialam sama, ale przez cale wesele mialam niesmak.
A ja uważam, że powinno się zapraszać dzieci na wesele:)
One mają naprawdę dużą frajdę i radochę!
Nigdy nie przeszkadzało mi żadne dziecko, wręcz przeciwnie, kiedy nie mam ochoty już tańczyć to zawsze pobawię się z jakimś maluchem.
Z resztą jak byłam mała to uwielbiałam chodzić na wesela.
Dzieci zawsze poprawiają nastrój weselny:)
A jeżeli rodzice nie chcą zabierać dzieci no to co za problem, w momencie potwierdzania zapraszenia informują, że będą bez dzieci! 🙂
Myślę, że wpadką jest zapraszanie osób z którymi się nie ma kontaktu tj dalsze ciotki, wujkowie, kuzynostwo. Robi się to albo dlatego, że mama mówi, że wypada albo dlatego by zrobić wystawne wesele. Szkoda pieniędzy według mnie 🙂
Nie rozumiem takiego zachowania. Rodzice targają ze sobą wszędzie dzieci 'bo to dla nich frajda’ a potem pozostawiają te dzieci same sobie. Dla dziecka może i frajda, ale dla pozostałych gości udręka.
Dokładnie! Pamiętam jak w czerwcu byłam na weselu koleżanki i zaraz obok mnie i mojego chłopaka było jakieś małżeństwo z dzieckiem. Było strasznie gorąco a akurat nad nami wisiała klimatyzacja, ale NIESTETY rodzice dzieciaka kazali ją wyłączyć, bo „wieje na dziecko”. Nie lepiej w takim wypadku bylo usciasc gdzie indziej (nie bylo winietek) ? Wszyscy goście musieli się bawić w zaduchu i pot lał się z czołą bo dzieciakowi wiał wiaterek z klimy. I właśnie w tym momencie jeszcze bardziej się utwierdziłam w przekonaniu, że zabieranie dzieci na wesele to nie jest zbyt dobry pomysł. Już nie wspominając o incydentach takich jak-niszczenie pierwszego tańca młodej parze, bo bachor nieuplinowany przez mamusię musi się wpakować w paradę i robić kółeczko (żenada) albo biegające dzieci między stolikami lub co gorsze między tańczącymi ludźmi (nie pobawisz się swobodnie tylko musisz uważać, żeby nie przewrócić malca podczas gdy rodzice sami się bawią nie zwracając uwagi na własne dziecko). Mówi się, że wesele to rodzinna impreza, ale nie oszukujmy się- na niej się głównie pije i tańczy, więc moim zdaniem to nie jest odpowiednie miejsce da małych dzieci! Sama osobiście bym nie chciala zeby moje dziecko patrzyło na pijanych ludzi, słuchało czasem wulgarnych przyśpiewek albo się nudziło i słaniało mi się na rękach o godzinie 23. Ani ja bym sie nie pobawiła, dziecko by się wynudziło i wymęczyło a w dodoatko mogłoby drażnić abo sprawiać kłopot innym! Wesele to nie kinder bal i zapamiętajcie to sobie raz na zawsze! Przecież najczęściej takie dziecko nawet nie zna pary młodej albo nawet nie kuma co się dzieje więc dla niego żadna strata że go tam nie ma!
Niestety rodzice nie potrafią zrozumieć, że dla wszystkich innych ich dziecko nie jest kochanym słoneczkiem i nikt nie będzie się zachwycał, że jakie to słodkie, że dzieciak psuje taniec i zabawę innym.
masakra… współczuje Wam podejścia! ja jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim by dziecko przeszkadzało! nikt nigdy nie miał z tym problemu a byłam na sporej ilości wesel…
Ela – a moze po prostu nikt ci nie powiedzial, ze ma z tym problem? ja nie zapraszam na swoje wesele dzieci, bo ani to dla mnie slodkie, ani urocze, jak sie jedna mamusia z druga nie moze z tym pogodzic – no coz 😀
Ja również uważam, że zapraszanie bez dzieci jest nietaktem.
Twierdzenie, że bachory biegające na sali przeszkadzaja jest naprawdę niemiłe.
Rozumiem, że na własny ślub mam zapraszać siostrę bez dziecka (czyli mojej chrześnicy ?) bo ma 2 latka i będzie biegac po parkiecie, cieszyć się i wprowadzać baardzo słodką i miłą atmosferę ? Przecież większość z tych dzieciaków to moja najbliższa rodzina !
Rozumiem, że ktoś jest zniesmaczony, po podczas 1szego tańca dzieci wbiegły na parkiet. Ja uważam, że takie zachowanie jest winą nieodpowiedzialnych rodziców. Każdy wie, jak ważny dla młodych jest pierwszy taniec więc wystarczy dzieci potrzymać na rękach i niedpuszczać, aby przez tą chwilkę nie wbiegały na parkiet.
Tak samo sprawa marudzenia i alkoholu. Młodzi zapraszaja małe dzieci, za których odpowiedzialni sa rodzice! i to oni powinni zadbać o to, żeby dziecko nie przeszkadzało w zabawach i w odpowiednim czasie poszło spać. Uważam, że rozwiązanie, w którym rodzice przychodzą z dzieckiem, a o odpowiednim czasie załatwiają dla nich opiekę (babci, znajomych kogokolwiek- zaproszenia otrzymuje się dużo prędzej więc mają czas żeby wszystko zoganizować) jest bardzo fajne i rozsądne.
W każdym bądź razie moim zdaniem, to rodzice powinni mieć wybór czy chcą zabrać dziecko czy nie. Nie decydujmy za nich, że dziecko będzie im przeszkadzać. Znam wiele par z dzieckiem, które bardzo dobrze sobie z nim radzą, a dzieciaki tak się cieszą, że mogą wziąć udział w takiej zabawie !
W pazdzierniku 2013 bylam na weselu kuzynki. I powiem Ci ze niektorzy rodzice nie są tak ogarnięci by zabrac wlasne dzieci na ręcę podczas 1 tanca młodych. Wyszło okropnie. trójka malych dzieci biegala wokól nich i co jakis czas szarpala suknie młodej. Młoda była taka wsciekla, kamerzysta nie mial jak uchwycic tanca 😐 Wiec sorry.
JUSTYNA Ty totalnie chyba nie rozumiesz o co się rozchodzi .. piszesz, że to rodzice mają decydować czy zabrać dziecko czy nie – z jakiej racji?! przecież to nie ich impreza, nie są gospodarzami nie decydują to po pierwsze. Druga i jeszcze ważniejsza rzecz to taka, że owszem jest dużo dzieci, których rodzice pilnują, zapewniają zabawe/opieke/pokój podczas wesela ale gro jest takich, które właśnie dzieci pozostawiają, uważają za słodkie że ich dzieciak przerwał parze młodej pierwszy taniec itp. ! Jeżeli rodzic jest odpowiedzialny nie dopuści do tego, no właśnie JEŻELI ! Oczywiście kogo wtedy powinna winić młoda para za np. przerwany pierwszy taniec? (nie, nie podobałoby mi się, że nie moge odtańczyć pierwszego tańca z mężem jak planowałam tylko odtańczyć kółeczko z czyimś dzieckiem!)
Dlatego że to najbliższa rodzina to dzieci powinny patrzeć jak dorośli się upijają, opowiadają rzeczy, których na pewno nie powinno dziecko słuchać a dorośli uważać pod nogi żeby czasem nie popchnąć dziecka, które może się znaleźć na srodku sali do tańczenia?
Jeżeli wesele z dziećmi to tylko osobna sala i opieka lub baardzo luźne podejście PM i wszystkich gości do dzieci
Ja z uprzejmości chociażby zapytałabym/dałabym zaproszenie razem z dzieckiem. W większości rodzice i tak przychodzą sami, bo mogą się wyrwać i pobawić. Jak brat mojej mamy się żenił, to mi np było przykro, że nie zaprosił ani mnie ani mojego brata, mimo że to bliska rodzina.
To nieprawda, że najczęściej rodzice przychodzą sami. Ja byłam w sierpniu na weselu i było 40 dzieci.
Ja planuje swoj slub za 9 miesiecy i dla mnie najwieksza zagwostka jest zaproszanie gosci. Jak to zrobic zeby nikt sie nie obrazil?
Planujemy male wesele na ok.50 osob, chcemy by byly wsrod nas naprawde najblzsze osoby, przyjaciele i najblizsza rodzina. Wiemy ze rodzice beda na nas wymuszac zapraszanie dalszej rodziny, ciotek, wujkow i kuzynek. Nie chcemy zeby rodzina sie obrazila a rodzice czuli urazeni ze nie czujemy wiekszej relacji z ich rodzenstwem i ich dziecmi. Obiad dla samej rodziny przed lub po weselu nie wchodzi w gre bo wyszedlby obiad na kolejne 60 osob na co nas nie stac.To jest naprawde trudne i nie sadzilam ze to bedzie taki trudny orzech do zgryzienia 🙁
Jeśli sami płacicie za wesele to myślę, że ostateczna decyzja i tak należy do Was, nie do rodziców.
Ja sama najchętniej bym swoje przyjęcie weselne widziała na max 10 osób najbliższej rodziny, a dla znajomych zorganizowałabym imprezę w klubie.
Zresztą mój wymarzony plan na „wesele” zakłada ślub na egzotycznej plaży lub w Las Vegas 🙂
Cokolwiek zrobisz będą obrażone osoby,ale pamiętaj że to jest Twoje i Twojego męż święto,więc zróbcie to,co Wam odpowiada,a nie dalszej rodzinie.
Wow!!! świetny wpis <333
Dla mnie hitem nr 1 był pewien ślub z 2012 roku. Ceremonia w Poznaniu, hotel i wesele kilkanaście kilometrów za miastem. Wyszliśmy z kościoła, obsypaliśmy młodych płatkami, po czym pojechaliśmy do hotelu, piękna okolica, pogoda dopisywała, ustawiliśmy się z prezentami, czekamy. 15 minut, pół godziny… a Młodych nie ma… Ktoś rzucił, że pojechali na sesję na Stary Rynek. Ciężko mi było uwierzyć, że ktoś może wymyślić coś tak potwornie głupiego!!! Po godzinie moi teściowie stwierdzili, że idziemy na salę coś wypić. To nas uratowało. Para młoda przyjechała po 2 GODZINACH. Wszyscy byli wściekli, głodni, spragnieni i rozczarowani. A szkoda, bo położyło się to cieniem na całkiem fajnej imprezie, z której niestety pamiętam niewiele przez ten incydent po mszy…
Morał taki: myśleć nie tylko o sobie, a będzie spoko!
Zapraszanie dzieci jest dla wedlug mnie koniecznoscia, w szczegolnosci gdy jest to wesele „wyjazdowe”, w innym miescie, w jakims goscincu poza miastem itp. Zastanawiam sie zawsze czy potrzebne jest organizowanie zajec dla dzieci, przygotowanie im jakichs zabawek czy kolorowanek, itp. I co zrobic z dzecmi gdy nadchodzi ich czas spania a rodzice chca sie bawic dalej? Czy mozna wydzielic gdzies na sali jakis spokojniejszy zaciemniony kacik, w ktorym dzieci moglyby sie zdrzemnac i rodzice mogliby bawic sie dalej?
Byłam na weselu znajomych, na które zaproszono małżeństwo bez dzieci. Na zaproszeniu pisało „X i Y bez dzieci”. To jest dopiero nietakt.
Mojej mamy koleżanka będąc chrzestną pana młodego dostała zaproszenie e-mailem… To jest według mnie wielki nietakt, rozumiem, czasami nie ma możliwości zaprosić wszystkich osobiście, jeżeli goście mieszkają za granicą, czy choćby na drugim końcu Polski, ale jeżeli tak nie jest, to powinno się to zrobić w tradycyjny sposób.
Niestety parę z tych podpunktów zdarza się na weselach regularnie, praktycznie na wszystkich, na których ja bylam. Niedawno ślub brała moja siostra, „pan” młody się upił i chodził bez butów (co całej jego rodzinie się podobało, bo sie przecież świetnie bawił!), byly „zboczone” zabawy (typu facet trzyma banana między nogami, kobieta go je). Jest to obleśne, poniżej jakiegokolwiek smaku i kultury, żenujące. Ale kiedy nie chciałam brać udziały w takich zabawach zostałam uznana za „nudziarę”. Naprawdę zaczynam nienawidzieć polskich wesel, wiem, że jest dużo kulturalnych, ale niestety ja pochodzę z małej miejscowości i w takich wciąż królują te drugie. Wymęczyłam się na tym weselu niesamowicie, zwykle się nudzę, bo nie chcę uczestniczyć w takich zabawach. Na moim weselu wszyscy bawili się świetnie, były zabawy, które angażowały wszystkich, żadna z nich nie miała podtekstu seksualnego, ani ja ni mój mąż się nie upiliśmy, z każdym zamieniliśmy parę słów a cała impreza skończyła się grubo po 5 rano. Można! niestety jacy młodzi, takie wesele.
Do tej listy dodałabym jeszcze zaproszenie gości i nie zapewnienie im noclegu (oczywiście nie mam na myśli gości mieszkających w miejscowości w której odbywa się wesele). W dobrym tonie jest także zorganizowanie co najmniej jednego pokoju w którym mieliby możliwość przewinięcia lub położenia malucha spać.
Wiem, że niektórzy rozwiązują to w ten sposób, że organizują transport po weselu. Osobiście uważam to rozwiązanie za dobre, jedynie wtedy, gdy co godzinę, czeka na gości jeden bus, powiedzmy od 24 do końca imprezy. Inaczej skazujemy naszych gości na „spanie nad talerzem” i czekanie z utęsknieniem na tą 6 rano, gdy pojawi się autobus.
no sorry, ale czy ty sama nie mozesz sobie wynajac tego pokoju do przewijana?
panstwo mlodzi maja mysle o wszystkim, bo sie kuzynki i ciotki poobrazaja, bo taka pierdola jak pokoj do przewijania zostala niedopilnowana?
mnie byloby glupio nawet oczekiwac, ze ktos jeszcze do kosztow wesela bedzie doliczal moj nocleg
Parę lat temu mój kuzyn brał ślub. Podczas spotkania rodzinnego rozdawali z narzeczoną zaproszenia. Moja babcia (dla niego ciocia) dostała zaproszenie bez wymienionego męża. To nic, że z dziadkiem byli 50 lat po ślubie. Tłumaczyli się, że to błąd na zaproszeniu. Moja mama została zaproszona sama, beze mnie i brata. Chociaż inni kuzyni z innej strony rodziny mieli zaproszenia z osobami towarzyszącymi. Na boku kuzyn podszedł do mnie i powiedział, że co prawda zaproszenia są dla osób dorosłych ale mogę przyjść z bratem ( jest ode mnie młodszy o rok, miał wtedy 22 lata hahahah) Pominę już fakt, że byłam wtedy w związku. Oczywiście nie poszliśmy z bratem. Co prawda tłumaczyli się, że mała sala. Do dyspozycji mieli ich 5 w lokalu:).
Parę miesięcy później jego siostra brała ślub. Przyszła z zaproszeniem do naszego domu i w obecności mojego brata zaznaczyła, że zaproszenie jest tylko dla mamy. W czasie spotkania nie omieszkała się chwalić się ile zapłaciła za drogiego fotografa i ile kosztowała suknia z salonu Madonna. Niektórzy powinni poczytać sobie poradnik dobrych manier zanim zaczną organizować ślub. Fashionelka super artykuł.
A ja chciałabym powiedzieć o nietaktach ze strony gości, które mogą denerwować młodych. My nie mieliśmy wesela, jedynie obiad dla nas, świadków, chrzestnych, rodzeństwa i rodziców czyli 20 osób, ale by uczynić ten dzień wyjątkowym i poniekąd nie sprawić przykrości bliskim, zaprosiliśmy wszystkich imiennie do kościoła. Zawiadamialiśmy kilka miesięcy wcześniej a mimo to wiele osób wybrało inne rozrywki tego dnia i nie przyszli, co więcej nie doczekaliśmy się nawet telegramu z życzeniami, oni nie widzą w tym nietaktu. Nie oczekiwaliśmy również od nikogo wielkich prezentów (chociaż zakładaliśmy, że najbliżsi coś tam odłożyli dla nas na nową drogę życia), ale osoby, które postanowiły nic nie dawać nam tłumaczyły to tym, że prezenty daje się tylko jak jest wesele. Szczerze mówiąc pierwsze słyszę, ja zawsze daję upominek przyjaciołom i rodzinie z okazji zaślubin i nie musi to być nic drogiego, chodzi o drobiazg na pamiątkę (np. od mojej przyjaciółki dostaliśmy kilogram cukierków czekoladowych z adnotacją „by życie było dla Was słodkie”). A najbardziej przykre było dla nas, gdy osoby, którym wcześniej daliśmy prezent ślubny nam nie dały nawet telegramu. Perełką była ekipa 12 os, która zrzuciła się na upominek wartości 50 zł (dodam, że tylko na dwójkę z nich wyłożyliśmy 500 zł z okazji ich ślubu). Nikomu z nich nic nie wytknęliśmy i nie zrobimy tego zachowując to dla siebie, ale jakiś taki niesmak pozostał.
Do wpadek dodałabym jeszcze umieszczanie na zaproszeniach wierszyków aby goście dawali pieniądze a nie prezenty rzeczowe. Większość gości i tak przynosi pieniądze ale nie powinni być do tego zmuszeni. Uważam to za mega nietakt. Rozumiem umieszczanie informacji, że zamiast kwiatów mogę wesprzeć jakąś organizację charytatywną. Ale proszenie zamiast tego o wino lub losy lotka to też duża wpadka.
świetny wpis zgadzam się z 2 5 6pkt
Dostałam kiedyś zaproszenie na wesele bez osoby towarzyszącej, mimo, że para wiedziała iż mam partnera.
Żenua.
Elizka! To Twój pierwszy post o ślubie, który mnie zainteresował, bo dotyczy mnie bezpośrednio – nie jako Panny Młodej, ale Świadkowej…
Wesele na którym przyszło mi świadkować pierwszy raz w życiu w moich oczach było katastrofą… Zrobione „na szybko”, byle jak a para młoda gości miała w d**** 😉 Nie było kamerzysty, fotografa, jedzenie na stołach stało aż do poprawin do następnego dnia – te same napoje w dzbankach, których goście nie dopili, dania zimne, niesmaczne, ciasta na poprawinach były już zeschnięte, owoce miały pierwsze oznaki gnicia. Jedna, wielka masakra. Państwo Młodzi byli tylko przez pierwsze 3 godziny na weselu (albo i krócej), wrócili na oczepiny (na kilka minut dosłownie, bo nie wiem czy to można nazwać oczepinami), później znów sobie gdzieś poszli. Zabawiałam gości ze świadkiem, który był naprawdę super i ratował jak mógł sytuację… Gdybym wiedziała, że to wesele tak będzie wyglądało nigdy bym się nie zgodziła być świadkową… Z perspektywy czasu uważam, że byłam świadkową nie z wielkiej przyjaźni, a dlatego, że nikogo nie mieli 😉 Nie było żadnego muzycznego zespołu, tylko piosenki a’la disco polo bez przerwy te same… Porównując ślub Twój i ten, na którym ja byłam…… Nie – nie ma co porównywać 😉 Ty wyglądałaś jak Księżniczka 😉 Pozdrawiam!
Elizo, a czy pojawi się post na temat zabaw na Twoim weselu, albo ogólnie zabaw weselnych?
pojawi sie 🙂
Ja też jestem ciekawa zabaw, jakie mieliście 🙂 Sama mam teraz zagwozdkę, które wybrać.
szczerze mówiąc, zawsze zastanawiam się, czy w ogóle chciałabym mieć wesele, bo zawsze kojarzy mi się ono z tymi zboczonymi zabawami, pociągami z daleka i innymi beznadziejnymi pomysłami wodzireja. jestem ciekawa jak odbywało się Twoje wesele, były jakieś gry, oczepiny itp? planujesz o tym post?
Pamiętam, jak dawno temu, jak byłam bardzo smarkata, sąsiedzi (bardzo bogaci) zapraszali na swoje wesele. Moi rodzice zostali zaproszeni na wesele, a mnie i mojemu bratu powiedziano, że mamy przyjść tylko na ślub… Słabe rozwiązanie, bo ewidentnie było ich stać na kilka dodatkowych talerzyków, a brak zaproszenia wynikał ze zwyczajnego skąpstwa. Jesteśmy jedną rodziną, jak nie stać kogoś, żeby zapraszał sąsiadów na wesele, to niech nie zaprasza wcale…
Dwa lata temu z kolei kuzyn się żenił i zaprosił kolegów z pracy (Włochów, bo pracuje we włoskiej firmie), ale… tylko na ślub. Przecież wiadomo, że Włoch tego nie zrozumie, że jakto, mam nie przyjść się bawić? Pomijam, że zaproszenie dostali moi rodzice, a ja nie. Cóż, widocznie koledzy z pracy byli ważniejsi…
Byłam na weselu gdzie była animatorka dla dzieci. Z boczku bawiła się z maluchami tańczyła rysowała. To było bardzo wygodne dla rodziców i innych gości. Dzieci nie biegały nie szalały były zajęte. Duży plus!
Sorry,ale nie rozumiem dlaczego nie zapraszanie dzieci to taki problem?Według mnie to kobiety-matki nie przyjmują do wiadomości że dziecko będzie przez jeden wieczór w innym miejscu niż matka.Dajcie sobie trochę wolności,przecież dziecko to nie jest wasze przedłużenie i doskonale poradzi sobie z osobą opiekującą się.O co właściwie chodzi?Daję głowę że dla waszych mężów/partnerów to żaden problem i oni zapewne lepiej by się bawili z wami nie musząc uspokajać marudzące/senne/zmęczone dziecko.Nadopiekuńczość jest śmieszna.
Tak i w gestii pary młodej należy nauczyć te wszystkie matki nie być nadopiekuńczymi. Krok pierwszy: nie zaprosimy Waszych dzieci na wesele, to taki trening dla Was, to dla Waszego dobra! Powodzenia! ;p
Matki na pewno będą Wam bardzo wdzięczne za to, ze wreszcie mogą się pobawić – gdybyście wydrukowali imię ich dziecka na zaproszeniu, nie miałyby takiej opcji, maluch miałby na piśmie, że ma prawo wkroczyć na imprezę.
MII – popieram w 100%. Od razu zaznaczam – sama jestem mamą ale nie wyobrażam sobie, żeby zabrać moje 3-letnie dziecko na wesele. Pomijając wymieniane już wcześniej argumenty, wesele to jedna z nielicznych zazwyczaj (kiedy ma się małe dziecko) okazji, żeby móc potańczyć ze swoim partnerem. Nie wyobrażam sobie, żebym ja albo mój mąż zamiast rozmawiać z rodziną lub bawić się na parkiecie do późnego wieczora/nocy biegali za dzieckiem i sprawdzali czy nie robi sobie krzywdy lub nikomu nie przeszkadza.
Czy naprawdę dziecko nie może przez kilka godzin zostać z opiekunką, ciocią lub babcią? Zostaliśmy niedawno zaproszeni na ślub w miejscowości oddalonej od naszego miasta o 300 km więc córka została na weekend z babcią i naprawdę nikt nie czuł się z tego powodu niekomfortowo (a zwłaszcza babcia i wnuczka, które świetnie się razem bawiły przez te dwa dni).
Na naszym weselu było dużo młodych rodziców ale nikomu nie wpadło do głowy nawet zapytać czy mogą zabrać maluchy. Każda para chciała spędzić kilka godzin w towarzystwie dorosłych członków rodziny i znajomych oraz swobodnie się napić i potańczyć do późna.
Pozdrawiam!
Planuję wesele i także nie mam zamiaru zapraszać dzieci, za to na poprawiny, a raczej grill na drugi dzień owszem. Uwielbiam dzieci, ale taka impreza uważam nie jest dla nich. Po kilku godzinach, jak nie szybciej są znudzone, potrzebują ciągłej uwagi, zaczynają marudzić rodzicom- przez co oni nie mogą się w spokoju pobawić. Niejednokrotnie byłam świadkiem jak rodzice musieli odwieź dzieci do domu do spania, czasem nie wracali już, albo po kilku godzinach. Jeżeli był przygotowany pokój do spania szli je położyć i była podobna sytuacja, albo nie wracali, albo po kilku godzinach. Jeżeli są rozpieszczone marudzą, krzyczą aby postawić na swoim, przez co drażnią innych gości,a nawet i rodziców. Byłam na wielu weselach i jeszcze nigdy nie spotkałam się aby obecność małych dzieci nie drażniła w pewnym momencie, owszem są dzieci, które umieją się bawić, zachować itp. ale jest to mały procent. Na ten jeden dzień, mogą pociechę zostawić z dziadkami, opiekunką itp. wyjść, pobawić się, napić się. Na pewno nie napiszę na zaproszeniu ” bez dzieci”,ale zawożąc zaproszenia dam do zrozumienia, że zapraszam rodziców, a na drugi dzień jest grill na świeżym powietrzu z dziećmi.
Wow ile świetnych i merytorycznych komentarzy!! Dzięki ze udzielacie Cię w tej dyskusji 🙂
nienawidze zboczonych zabaw- na szczescie na moim weselu odbylo sie bez nich! 😀
Moja koleżanka dwa lata po swoim ślubie dostała zaproszenie adresowane na panieńskie nazwisko z osobą towarzyszącą…o dziwo poszła na to wesele (z mężem).
Super że stworzyłaś taką listę. Ja jestem właśnie przed ślubem i na pewno skorzystam z tych porad , żeby nie zaliczyć żadnej wpadki. Na swoje wesele oczywiście zaproszę dzieci, bo moim zdaniem te małe istotki nadają swoistego charakteru całej ceremonii ślubnej i nie wyobrażam sobie, żeby ich z nami nie było.
Wreszcie jakieś mądre zdanie o dzieciach. Wróciła mi wiara w ludzi :)))
Ja też nie wyobrażam sobie wesela bez dzieci, przecież to członkowie naszej rodziny 🙂 Na naszym weselu będą dwie animatorki, żeby umilić czas dzieciom i tym samym dorosłym gościom, którzy nie będą musieli przejmować się tymi „strasznymi bachorami” jak to wiele z Was określa. Koszt wg mnie znikomy – ok.500 zł za 5h usługi + dodatkowo wybraliśmy też opcję, że dziewczyny będą pilnować śpiących dzieci do czasu aż rodzice zdecydują się na opuszczenie zabawy.
Zgadzam się z Twoją listą Fash.
Chociaż…
byłam raz zaproszona przez dobrą koleżankę ze studiów bez osoby towarzyszącej, mimo, że miałam chłopka od kilku ładnych lat. Nie uważam tego za nietakt ponieważ wiedziałam, że młodzi mają bardzo ograniczone fundusze, organizują tylko długi obiad dla rodziny i najbliższych przyjaciół. Moja koleżanka widziała mojego chłopaka kilka razy na oczy więc dla mnie nie było niczym strasznym, że zostałam zaproszona sama. Mój TŻ też nie czuł się dotknięty.
Pisząc post o wpadkach gości, nie zapomnij o czerwonych/czarnych/ białych sukienkach. Widziałam komentarze, że takie rzeczy powinno się wsadzić do lamusa i absolutnie nie egzekwować/ nie przestrzegać.
Przecież to jest podstawowa zasada savoir vivre ! Elementarne podstawy umiejętności funkcjonowania w społeczeństwie… Czerń jest żałobna, biel zarezerwowana dla Panny Młodej, a czerwień jest zbyt intensywna i odbiera Pannie Młodej uwagę- bardzo widoczne szczególnie na zdjęciach.
Kurczę, w ostatnim czasie na żadnym weselu nie byłam, ale ogólnie mam ich na koncie kilka i po tych przeżyciach wiem już na pewno, jak moje wesele NIE będzie wyglądać. Na pewno nie będzie tych, jak ja to nazywam, „wiejskich zabaw”, o których pisałaś. Dla mnie to obciach i żadna przyjemność – wiadomo, że po alkoholu ludzie potrafią bawić się również w ten sposób, ale ja nie mam na to ochoty). W tym miejscu, na moje nieszczęście, przybiegają radośnie inni goście i stanowczo nalegają, że mam się dołączyć. Dlatego z kilku wesel, na których być nie musiałam, po prostu nie byłam 😉
Mam niedługo wesele chociaż nie jestem zadowolona z faktu, że muszę je organizować. Wolałabym zrobić tylko krótki obiad. Ze strony mojego narzeczonego jest kilku wujków, którzy uwielbiają % (w tym przyszły teść) i juz przy okazji kilku małych spotkań rodzinnych miałam okazję być obiektem pijackich komentarzy – takich obleśnych „komplementów”. Z mojej strony rodzina jest z kolei raczej niepijąca i z większością mam świetny kontakt. Nie powiem narzeczonemu, że ma nie zaprosić najbliższych, to nie wchodzi w ogóle w rachubę. Tylko boję się, co będzie jak przesadzą z alkoholem. Czy wypada w ogóle ingerować i zwracać uwagę zanim dojdzie do sytuacji, że będę znosić poklepywanie po tyłku od podpitych wujków? Czy stawiając w ogóle alko na stole muszę zacisnąć zęby i po prostu się przemęczyć?
A może by tak ograniczyć ilość alkoholu albo postawić np. na wino? Wcześniej można gości uprzedzić, ze właśnie tego typu będzie to impreza, żeby na miejscu nie doznali szoku 🙂 Wino chyba ciężej wchodzi wujkom niż wódka 🙂
Mam podobną sytuację. Powiedziałam przyszłemu ślubnemu, że nie życzę sobie aby jego tatuś pił na naszym weselu. I nie jestem nudziarą ani nadmiernie dystyngowaną księżniczką, tylko będąc na dwóch weselach w tej rodzinie miałam okazję zobaczyć, że niestety nie każdy potrafi powiedzieć sobie stop, zarówno jeśli chodzi o picie alkoholu, jak i pijackie zachowanie. A co do komentarza Madeline: jeśli na weselu nie będzie wódki, to wujkowie z pewnością , ją skołują i będą pić po kryjomu, co skończy się jeszcze gorzej. Kaja, nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak tylko uzbroić się w cierpliwość i nie zwracać uwagi na ludzi nie potrafiących się zachować…
Na pewnym weselu fotograf (znajomy młodych) zrobił im niespodziankę – ponieważ nie chcieli mieć później plenerowej sesji to wziął ze sobą kilka akcesoriów studyjnych, żeby zrobić im kilka „sesyjnych” zdjęć. Działo się to na środku sali, więc rodzina zaczęła podchodzić, żeby zrobić sobie zdjęcie z młodymi, bo tak to zrozumieli. Młodzi zamiast grzecznie wytłumaczyć o co chodzi – zrobili sobie zdjęcie grupowe z rodziną pana młodego, a później stwierdzili, że „mają tego dość” i niezbyt miło „wyprosili” z tego miejsca rodzinę panny młodej. Po weselu jeszcze kilkukrotnie krytykowali tych, którzy „pchali się do zdjęcia z nimi” – oczywiście za ich plecami…
Jeśli jesteśmy w temacie ślubów… proponuję żeby przyszłe Panny Młode zapoznały się z tą suknią ślubną, a może spodoba się którejś z Was:
http://allegro.pl/show_item.php?item=3883002345
Pozdrawiam.
O rety, przeczytałam wszystkie komentarze… 😀
Nie zaliczyłam żadnej wpadki, ale co mi się nasunęło.. Ludzie mają strasznie roszczeniowe podejście do życia 🙂 za to nie zawsze potrafią się zrewanżować taktem i myśleniem o innych w swoim postępowaniu. Nie mam tu na myśli „pustych kopert”… Raczej o oburzenie: bo zaproszenie bez dzieci, bo bez osoby towarzyszącej, bo nie ma noclegu/transportu/opiekunki do dzieci itd. Wiele spraw zależy od finansów i nie jest wymogiem. To że organizuję się transport jest wynikiem dobrej woli i dbania o naszych gości, ale nie jest tak, że jak organizujesz wesele to musisz zorganizować transport (opiekunkę/ nocleg itd). Warto o tym pamiętać, że jest to miłe udogodnienie,a nie oburzać się jak tego nie ma. Może młodych nie było stać? A może zwyczajnie nie pomyśleli o tym w ferworze przygotowań? To duże przedsięwzięcie, wymaga załatwiania mnóstwa spraw, a jeszcze do tego dochodzą sprawy bieżące, można coś przeoczyć, a wszyscy mają od razu tendencję się oburzać. Zapraszanie bez osób towarzyszących? Hmm… wszystkie osoby 18+ zapraszałam z (i wpisywałam na winietkach imiennie), ale osobiście nie rozumiem przychodzenia z osobą „z łapanki”. Sama zawsze tego unikałam, wolałam iść sama. Że nudno? Bez przesady. Zawsze są ludzie,których znasz( zwłaszcza na weselach w rodzinie) i nie zawsze tańczy się tylko w parach. Wolałam zdecydowanie bawić się sama niż naciągać kogoś na dodatkowe koszty i czuć się nieswojo z tą niepasującą tu osobą… Oczywiście, może tylko ja tak to widzę… Na swoim weselu miałam taką osobę, czułam się z nią dziwnie. Wiedziałam, że kuzynka przyprowadziła go ot tak,a jednak musiałam poświęcić jej chwilę, więc i jemu i czułam się niekomfortowo (na własnym weselu), skrępowana itd. Może dziwne ale tak to widzę. Miałam też inną kuzynkę, którą zapraszałam z narzeczonym i dowiedziałam się przy okazji, że dzień wcześniej się z nim rozstała, definitywnie nie chce go znać i przyjdzie sama. Pytałam też, czy mimo to nie chce przyprowadzić kogoś innego, stanowczo zaprzeczyła. W dzień ślubu (!!!) dowiedziałam się, że będzie z nim… Szczęśliwie ktoś inny ktoś inny chciał zabrać dziecko (14lat) i się rozmyślił…
Jeśli chodzi o dzieci… Zapraszałam z, ale rozumiem doskonale, że ktoś może ich nie chcieć. Kurczę, to organizator imprezy zawsze ustala reguły i jak idziemy o kogoś na kolacje nie jest to problemem a już przy weselu wielki foch… Powtarzam, jestem za dziećmi. To dla nich frajda (dla mnie kiedyś była), ale rodzice powinni pamiętać, że ich pociechy nie dla wszystkich są centrum wszechświata. Ktoś pisał o tym, że trzeba było wyłączyć klimę, bo ludzie z dzieckiem usiedli tuż pod… I te dzieci zupełnie nieupilnowane… My w trakcie pierwszego tańca niemal potknęliśmy się o takiego malucha, który wkroczył na parkiet (zwyczajnie go nie widzieliśmy). Byłam też na weselu, na którym był właśnie wypadek w czasie tańca – dzieciak wszedł pod nogi szalejące parze. Polała się krew, zrobiło się nieprzyjemnie, wszyscy najedli się strachu, a rodzice małego obrazili się na wszystkich… Więc dzieci tak, ale rodzice… Powinni pełnić swoją rolę skoro chcieli wystąpić na weselu w niej właśnie. A opiekunka znów jest kwestią dodatkową, miła jak jest, ale nie jest obowiązkiem pary młodej ją załatwić, więc przyjmijcie z wdzięcznością, kiedy jest zamiast oburzać się, że jej nie ma.
Tak chyba ogólnie nie tylko w kwestii wesel – więcej odpowiedzialności i mniej myślenia tylko o sobie na zasadzie „mnie się należy”. 🙂
OMG Długi ten komentarz, ale pozwolę sobie, skoro mój pierwszy 😉
Jeśli jest kilka dzieci na weselu zazwyczaj się bawią same, biegają jak głupie i wpadają pod nogi, no takie prawo dzieci:)
Pamiętam jak moja siostra mialła 5 lat rozbiła sobie czoło bo spadłą z huśtawki na weselu (ale była tam z osobą dorosłą). Popłakała 20 minut,przespała się 30 minut i potem znowu szalała z balonami.
Akurat jakbym ja miała zapraszać to nawet chętniej bym zaprosiła małe dzieci, niech mają zabawę, niż młodzież.
U nas w domu tak jest że jak ktoś zaprasza tylko „dorosłych” to automatycznie zaprasza też ich małe dzieci. Starsze zostają w domu niestety.
Komentarz długi, ale jaki merytoryczny 🙂 Myślę podobnie, trafiłaś w dziesiątkę z tą odpowiedzialnością 🙂
Pod tymi obleśnymi zabawami podpisuję się w 100%. Nie cierpiałam ich nigdy. Co ciekawe byłam na dwóch weselach w bardzo religijnych rodzinach, gdzie przed zjedzeniem obiadu była na sali wspólna modlitwa, pieśni i ogromy pokaz jacy to my jesteśmy wierzący, a potem w trakcie oczepin zabawy takie, że klub nocny by się nie powstydził… Masakra.
U mnie w rodzinie też tak jest . . . Mam 15 lat i rzadko kiedy jestem zapraszana na wesela. . Jak już to moi rodzice i najstarsza siostra. . Jest mi smutno z tego powodu, bo też chciałabym na nie iść. Jak już nie zapraszają dzieci to niech nie zapraszają żadnego z nich, a nie. Moja siostra, która zawsze jest zapraszana też nie jest pełnoletnia. . Jest 2 lata starsza ode mnie. . Więc dlaczego ją zapraszają, a mnie i moją o rok starszą siostrę olewają? Jak my zawsze z nimi chętnie rozmawiamy, odwiedzamy ich. . A na wesele mają nas, za przeproszeniem, w nosie :/
Zasada Dziecka Pierworodnego ;p
nie wiem czy napisa „osoba towarzysząca” na winietce to faktycznie taka gafa… przed moim weselem mialam kilka osob, ktore do ostatniej chwili zmienialy czy ida same czy z kims i nie bylo wiadomo z kim… mialam tez sytuację, ze jedna z kuzynek tuz przed weseem rozstala sie z narzeczonym, czyli wlasciwie z kims z kim bylo oczywiste ze przyjdzie i przyszla z kims innym. sadze ze lepiej ze mial na winietce os.tow. niz cudze imię i nazwisko… dodam, ze nie mieliśmy pojęcia, że się rozstali, bo nastapilo to tydzien przed naszym slubem. ale zgadzam sie ze absolutnie niedopuszczalne jest kiedy mloda para po angielsku znika z wesela! mialam taka sytuacje, ze o godz 2 w nocy mloda para poszla do siebie do pokoju, bo stwierdzili, ze sa zmeczeni… i kazdy kto sie chcial pozegnac byl w glupiej sytuacji, bo nie wiadomo bylo gdzie ich szukac, a jesli juz to czy wypada pukac do tego pokoju dla nowozencow czy nie…
Moj kuzyn zmienia dziewczyny jak rekawiczki wiec napisala z osoba towarzyszaca, moja ciocia sama nie wiedziala czy w kims idzie czy nie wiec tez napisalam z os towarzyszaca moj moj tato chcialby z kims pojsc ale nie wiedzial z kim wiec tez zos tow ale jak znasz partnera osoby zaproszonej to jest faktycznie obciach nie napisac imienia i nazwiska tej osoby
Czy tylko mnie się nie wyświetlają najnowsze wpisy na stronie głównej Twojego bloga?
1. zapraszanie kogos bez osoby towarzyszacej
wychodze z zalozenia, ze nie chce sponsorowac imprezy dla kogos kogo zwyczajnie nie znam, ale jednoczesnie biore pod uwage ile osob bedzie samotnych i czy sie znaja, aby dobrze sie bawili razem:) takie rozwiazanie zostalo juz sprawdzone w najblizszej rodzinie i „samotni” byli bardzo zadowoleni 🙂
2. Napis „Osoba towarzysząca” na winietce zamiast imienia i nazwiska
wg mnie tej to przykre i nigdy kogos tak nie potraktuje! mialam okazje byc na weselach tylko w rodzinie co podwajalo moja frustracje kiedy dostawalam taka winietke
3.Wychodzenie na sesje zdjęciową w trakcje wesela
w moich okolicach to zalezy od mlodych czy chca zdjecia w dniu wesela, ale nigdy nie trwaja dluzej niz 1godz i sa w bliskiej lokalizacji sali weselnej
4.Pozwalanie na organizowanie zboczonych zabaw/Wyciąganie gości do zabaw na siłę
dwie strasznie rzeczy ktore ciagle mi sie zdarzaja..
takie moje zdanie pozdrawiam 😉
Córka mojego chrzestnego ostatnio wychodziła za mąż. Moi rodzice dostali zaproszenie, a ja nie (jestem od niej może ze 4 lata młodsza, więc nie wiem czy to można podpiąć pod 'zaproszenie bez dzieci’ :D). Nie jestem z nimi spokrewniona, chrzestny jest mężem wieloletniej przyjaciółki mojej mamy i tak naprawdę nie znam go jakoś świetnie, jego dzieci też, ale zawsze gdy myślałam o swoim ślubie i liście gości liczyłam chrzestnego + wszystkie jego dzieci 🙂 Panna młoda raczej niespecjalnie zna moich rodziców, zaproszeni zostali pewnie z 'nakazu’ jej matki, a ja nie, bo przecież koperta i tak byłaby jedna, więc po co wydawać pieniądze na dodatkowe porcje jedzenia 🙂 A na weselu jakieś ciotki i babcie pytały moich rodziców, czemu nie przyszłam i były bardzo zdziwione odpowiedzią 😀
Rany,
Mój Pan nienawidzi wesel. Fizycznie nienawidzi, jak są oczepiny, to wychodzi, żeby go nie wprowadza z równowagi. Zazwyczaj bawię się sama albo z małymi dziećmi (co poradzić, nie będę na siłę ciągać).
Natomiast podteksty seksualne: są w weselu z prawie każdej kultury. To pozostałości obrzędów mających przynosić płodność (zresztą jeszcze 30 lat temu były takie obleśne przyśpiewki na weselach, że szok). Sama bym nie uczestniczyła, ale najgorzej jest kiedy jesteś już tą która złapała welon i zostają tylko ponizające pomysły wodzireja.
Złapałam kilka razy, ale na szczęście akurat wtedy wodzireje byli w miarę ogarnięci.
Inną rzeczą z konotacja seksualną jest przecież też wciaganie pończochy panny młodej zębami. Mnóstwo jest tego:)
Też mnie wkurza, że państwo młodzi nie powiedzą wcześniej wodzirejowi, żeby trochę przystopował i nie ugadają co planują robić.
Ale może się im to podoba po prostu;).
Według mnie nietaktem jest niekonsekwencja – jak się zaprasza bez dzieci, to wszystkich, a nie X jest zaproszona z dziećmi, a Y już nie. Ostatnio nieco mnie uraziło, że brat mojego taty zaprosił na wesele siostrę z dziećmi, a na zaproszeniu dla moich rodziców o mnie mowy już nie było.
Ja w ogóle uważam wesela w większości za obciachowe, nie marzy mi się biała suknia i tabun gości 😉 Na szczęście w tej kwestii się zgadzamy z moim chłopakiem. Jeśli już to urząd stanu cywilnego, obiad dla rodziny, wynajęcie klubu dla znajomych. Liczyłam, że zalegalizują ustawę o związkach partnerskich i bez zbędnego szumu podpiszemy po prostu takie coś 😉 Nie znoszę zabaw weselnych, a poprawiny to męka. Świadkowałam na weselu z poprawinami, skończyło się o 6, poprawiny na 10 czy 12. W każdym razie skończyło się tak że praktycznie w ogóle nie spałam a poprawiny trwały do 20, odsypiałam to chyba z dwa dni 😉
Ja mam podobnie!! Nie znosze wesel, ślubów, sztucznej radości a suknie śluben są brzydkie! Sam wiem, że będą problemy nawet z przyjęciem czy obiadem dla wybranych gości. Bo kogo wybrać na obiad? Ja sama mam 7 rodzeństwa, a każde z nich ma żonę/meża i 3 dzieci. Narzeczony ma tylko 1 brata i 2 bratanków. To dopiero dylemat… Ale wiem,że nigdy nikomu nie dogodzimy i każda opcja na którą się zdecydujemy będzie zła i obgadywana… Może do tego czasu zalegalizują ustawę? echhh
My mieliśmy sesję ślubną w trakcie wesela, ale na terenie wesela i razem z gośćmi. Po obiedzie, a przed deserem wszyscy wyszli sobie przed salę, na trawkę, nad jeziorko, na leżaki, a my cykaliśmy sobie z nimi zdjęcia – taki spacer z sesją zarządziła fotografka – zajęło to z godzinkę, każdy nabrał sił na deser i po powrocie pojawił się też zespół muzyczny. To było całkiem fajnie zorganizowane, choć trudno nam było zagonić gości z powrotem na salę 😉
Dla mnie najwazniejsze bylo, zebym ja sie dobrze bawila. Kto chcial to sie bawil razem ze mna kto nie chcial to siedzial ze skwaszona mina, ja podchodzilam do tych osob ale tylko pogadac, bo na nic innego sie nie zanosilo. Takie osoby ktore nie lubia sie bawic powinny wogole nie przychodzic na wesela i pozwalac parze mlodej sie martwic, o to czemu oni sie nie bawia.
Większość z tych wpadek nie zdarzyła się na weselach na których byłam, ale faktycznie sesja zdjęciowa w trakcie wesela kiedyś była normą 😉
Z częścią zarzutów się zgadzam, ale sposób w jaki jest to napisane… sam jad! Wpadłam tu bo myślałam, że to dość dobry blog, ale ten wpis mnie zniechęcił niestety… Po pierwsze ślub robi się dla siebie a nie dla gości, którzy jak widać z powyższego tekstu zawsze znajdą sobie powód do narzekania! Ja byłam proszona na wiele wesel (jedno tylko z tyg. wyprzedzeniem) i jedyna na co narzekałam to na jedzenie bądź muzykę (ale to nie wina młodych, że obsługa miała wszystko gdzieś, albo słabo grali, bo im się zwyczajnie nie chciało). Młodzi i tak są zestresowani, że wchodzą w nowy etap życia i to zawarcie małżeństwa, sam sakrament powinien być dla nich najważniejszy, a nie to, że jakiś gość będzie niezadowolony! Poza tym nie każdy ma tyle pieniędzy, aby dogodzić wszystkim wokół… Pozdrawiam i żegnam!
Aaaa racja, goście są przecież tylko po to, żeby dać kasę i żeby wesele się zwróciło. Jak mogłam o tym zapomnieć i myśleć, że mają jakieś prawa?! 😉
No niestety kazdemu nie dogodzisz, temu nie bedzie smakowalo to tamtemu tamto . Ten ci powie ze zla muzyka tamten ze swietna. Owszem Wesele robi sie po to zeby sie rodzina wybawila pojadla popila z okazji zawarcia malzenstwa,ale niestety media kreuja wszystko sami i juz kazdy ma rozne wymagania. Zreszta Polacy nie potrafia powiedziec ze wszystko bylo super. Musza obgadac, obrzydzic Ci zycie, bo przeciez nie moze byc dobrze! NIE DOGODZISZ KAZDEMU!
OLLA nawet o tym nie pomyślałam… widać właśnie o czym Ty tylko myślisz… na moim weselu miałam kilkoro gości z mojej rodziny, którzy przyszli tylko z kwiatami, bo po prostu nie mają pieniędzy… w sumie to w ogóle nie chcieli przyjść, ale się wygadali przed, więc ich odwiedziłam i poprosiłam, żeby przyszli mimo wszystko… Denerwuje mnie tylko, że ludzie wszystko muszą ocenić…dla mnie ślub ma inną wartość…
nie Olla ty jestes najwazniejsza i to skarb miec takiego goscia jak ty
Dlatego jak dla mnie takie huczne wesela to totalna pomyłka. Wydawać mnóstwo pieniędzy, organizować imprezę tak na prawdę dla wszystkich oprócz siebie… i jeszcze martwić się żeby czasem ktoś sie o coś nie pogniewał. I w efekcie ważne jest wszystko oprócz sedna, czyli małżeństwa! O własnym weselu nawet nie myślę. Chcę poświęcić ten dzień wyłącznie mojemu Kochanemu i na niego skierować całą swoją uwagę. Nie na ciotkę, która jest obrażona bo siedzi w złym miejscu i wujka który się wciął i podrywa kuzynę!
Masz rację… ja trochę żałuję, że zrobiłam tak duże wesele… ludzie nic tylko narzekają albo obgadują…
Moja koleżanka, matka chrzestna przyszłego pana młodego dostała zaproszenie na wesele, bez osoby towarzyszącej ( oficjalnie jest mężatką ale od kilku lat nie mieszka z mężem), jej 16-letnia córka również nie załapała się na listę gości. Nikt inny w rodzinie nie został tak potraktowany, wszyscy dostali zaproszenia z osobami towarzyszącymi i dziećmi… Koleżanka jest zła i jest jej przykro, to że oficjalnie z nikim się nie spotyka to nie znaczy, że można ją tak traktować.
Elizo co byś zrobiła…. mieszkam w Anglii ale ślub będzie się odbywać w Polsce i na prawdę nie chce taszczyć ze sobą całego tego sprzętu kuchennego(i miliona przejściówek do gniazdek) w ramach prezentów do innego kraju….. jest jakiś elegancki sposób żeby zasugerować gościom że to nie najlepszy prezent? 🙂
Ofelia na zaproszeniach, ktore polecam z allegro mozesz zamiescic ladny wierszyk. Np. Aby ulżyć Wam udrękę
co za paczkę dać w prezencie
Młoda Para podpowiada,
i zarazem pięknie prosi, zamiast kwiatów i prezentów,
by w kopertę włożyć grosik,
tyle, ile każdy może,
za co z góry
Szczęść Wam Boże!! Nie jest to brzydkie wrecz przeciwnie. Ja mialam podobny wierszyk z tym ze o kwiatach, zamiast kwiatow do wazonu ktore uschna w naszym domu….itp itd.Prosilam o prezenty dla Dzieci z Domu Dziecka. Ale ludzie wiedza ze mieszkacie za granica i beda sie zastanawiac jak wezmiecie mikrofalowke z powrotem wiec beda od razu woleli wlozyc pieniazka. To juz nie te czasy gdzie dawalo sie takie prezenty.
Jestem w tej samej sytuacji, mieszkam w Norwegii, slub i wesele oczywiscie robimy w Polsce 😉 I wydaje mi sie, ze na pewno mozna znalezc jakis grzeczny wierszyk w tym temacie, zeby go umiescic na zaproszeniu. Nawet myslalam o tym, zeby nawiazac do tego, ze daleko mieszkamy i nie damy rady przewiezc ze soba prezentow.
Wydaje mi się, że w Polsce praktycznie wszyscy dają pieniądze w prezencie. Zarówno u mnie jak u moich wszystkich znajomych prezenty rzeczowe można było policzyć na palcach jednej ręki! Większość ludzi z resztą przed weselem komunikuje się z młodą parą lub z rodzicami i pyta o to czy Młodzi mają jakieś preferencje odnośnie prezentów i wtedy zawsze można poprosić o prezenty gotówkowe 🙂
Osobiście nie lubię wierszyków z prośbą o pieniądze i uważam, że są nietaktowne, ale moja kuzynka zza granicy, biorąca ślub w Polsce, dołączyła do zaproszenia informację, że prosi gości o to, by nie dawali im prezentów, gdyż z racji odległości nie będą mieli możliwości ich przewieźć 😉 Każdy więc dał im pieniądze. Sens pozostaje ten sam, ale jednak przekaz: „Nie dawajcie nam prezentów” a „Dajcie nam pieniądze” jest inny 😉
Najgorsza wpadka na ślubie, kiedy ojciec Pana Młodego w środku zabawy schował cały alkohol, bo stwierdził że co za dużo to nie zdrowo!
Ponad rok temu byliśmy z mężem i wtedy naszym niespełna 7 miesięcznym synkiem zaproszeni na wesele do znajomych. Nie mieliśmy opcji zostawić małego w miejscu naszego zamieszkania (karmiłam piersią), a samo wesele odbywało się 70 km od naszego miasta. Pojechaliśmy z maluchem, ceremonia zaślubin gdzie indziej, zabawa kolejne 45min dalej. Nie znaliśmy ani jednej ani drugiej strony Państwa młodych, kilka osób, wspólnych znajomych. Kiedy zajęliśmy sobie miejsce tak żeby wózek nikomu nie przeszkadzał (nie było winietek) przyszła jakaś ciotka Panny Młodej i kazała nam się przesiąść w inne miejsce bo wujek z Ameryki ma siedzieć koło niej ;/ Wiec musieliśmy usiąść obok w ogóle nam nieznanych starszych wujków Pana Młodego. Masakra. Panna Młoda zero reakcji na całą tę sytuację. Mały był grzeczniutki, nie płakał, potańczyliśmy z nim na rękach a jak przyszła godz. 19 to standardowo do spania. Para Młoda wynajęła nam pokój w hotelu gdzie odbywało się wesele, zabraliśmy ze sobą cały ekwipunek po łóżeczko turystyczne włącznie i zaopatrzyliśmy się w elektroniczną nianię, która na szczęście miała dobry zasięg. Syn obudził się jak zwykle z zegarkiem w ręku, więc dokarmiliśmy go i można było bawić się dalej. Najsmutniej było chyba dnia kolejnego kiedy wszyscy w hotelu spali, my wstaliśmy już, musieliśmy wykupić sobie śniadanie, zebrać się i wrócić 100km do domu. Wrzuciliśmy tylko Parze Młodej liścik pod drzwi, że dziękujemy za zabawę. Jak się okazało dla pozostałych znajomych mieli u siebie w domu poprawiny (nie robili ich na sali) niestety my z racji tego, że wyjechaliśmy rano nie zostaliśmy o tym powiadomieni dzień wcześniej też nie, wyszło po fakcie. Trochę dziwnie. Bo będąc na naszym weselu mieli zapewniony nocleg, transport i domowe jedzenie u mojej rodziny włącznie z rosołkiem na kaca. Wracając do dzieci na weselach, to kwestia organizacji rodzica, tak żeby dziecko nie przeszkadzało, nie czuło się zaniedbane, zmęczone, i tak, żeby rodzice skorzystali z wesela.
Co do zabaw…bez komentarza, bo też ich nie lubię, najgorzej było jak musieliśmy z mężem licytować (na alkohol) zabranego mi przepoconego buta, i śmigałam w białych pończochach, które na stopach wyglądały jak czarnoziem ;/
Ale fakt, że Teściowa opuściła nasze wesele chwile po północy bo była „zmęczona” i kazała się odwieźć do hotelu, był tragiczny. W dodatku wesele skończyło się o 7 nad ranem a ona dnia kolejnego od 8 wydzwaniała do mojego męża żeby ją z tego hotelu zabrał do moich rodziców bo jej już się nudzi (gdzie moja mama pomagała nam zabierać jedzenie z wesela i też jeszcze spała). Zresztą niedaleko pada jabłko od jabłoni. Siostra mojego męża tak się „schlała” na naszym ślubie, że zaczepiała DJ (przyjechała bez męża, który pracuje za granicą)więc chyba trochę się zapomniała. Wyrywała mu mikrofon, chciała śpiewać i inne cuda, że DJ prosił nas, że ma tak drogi sprzęt, że nie chciałby aby ktokolwiek był poruszony do odpowiedzialności jak coś się z nim stanie. Więc odwieźliśmy ją do mojego rodzinnego domu, gdzie pół nocy wymiotowała widząc moją mamę pierwszy raz w życiu (nie miały się okazji wcześniej zobaczyć, bo nasze rodziny oddalone są od siebie o 300km). Sama zresztą ze swojego wesela na prawie 100 osób wyszła po angielsku, z NIKIM się nie żegnając. Wiec popis dali niemiłosierny. WSTYD i hańba 🙁 Szkoda słów. No i mąż do dzisiaj nie wie gdzie skręcić ze wstydu jak ktoś o tych incydentach wspomina.
Jeśli chodzi o zdjęcia plenerowe w czasie ślubu to ja z moim parami często to praktykujemy. Względy oszczędnościowe często są ważne i część osób nie może sobie pozwolić na dopłacenie do sesji w innym dniu. A dla mnie zdjęcia ze ślubu bez choćby kilku zdjęć plenerowych się nie liczą :). A i nie trwa to 3 godziny bo jak się dobrze przygotuję to taki mini plener, podczas którego powstanie kilkanaście różnych fajnych ujęć, mogę zrobić w 15 minut – serio. Więc myślę, że większość gości weselnych jest na tyle samodzielna, że przez kwadrans mogą świętować sami. Co do innych spraw związanych z weselem zgadzam się w 100%.
Ze wszystkimi kwestiami się zgadzam :]
Ja znam taka sytuację, gdzie Panna Młoda dała pojedyncze zaproszenie swojej bliskiej kuzynce, która była świadkową, mimo, że ta miała chłopaka ponad dwa lata. Czemu? Żeby nie był zazdrosny, ponieważ u nich jest zwyczaj, że świadek i świadkowa (nieważne, czy się znają, czy mają partnerów) CAŁUJĄ SIĘ podczas toastu na weselu. Nie wierzyłam jak tego słuchałam…
Też byłam świadkową na takim weselu gdzie Starsi muszą się całować podczas toastu 🙂 Świadek po prostu podszedł do mnie i mnie pocałował zasłaniając usta ręką i było po krzyku. Oboje byliśmy z naszymi partnerami na weselu więc to jakieś bardzo dziwne, że Twoja koleżanka tak zrobiła!
odnosnie pijanej pary mlodej. bylam na weselu gdzie pan mlody byl tak pijany ze jak przyszlo do podziekowan dla rodzicow (to bylo cos po polnocy), to jego biedni rodzice przezyli chyba koszmar zycia. Wszyscy goscie czyli prawie 150osob usawilo sie w wielkim polkolu, rodzice w srodku a para mloda na scenie. Pan mlody przez mikrofon zamiast podziekowac rodzicom, jak bylo w planie, zaczal sie smiac i krzyczec „zaraz bedzie tanczyc jak malpy, tak jak malpy, hahahaha, jak robi malpa (w tym momencie nasladowal to biedne zwierze), no pokazcie jak tak robicie, wy malpy” goscie byli zszokowani a mama pana mlodego bliska placzu…
Takie male podziekowanie za zorganizowanie i oplacenie calego wesela…
Wpadki wpadkami, ale czytając te komentarze idzie wywnioskować, że jak bardzo by sie nie starali państwo mlodzi, nigdy nie dogodza wszystkim. Ludzie, chcielibyscie, zęby po albo w trakcie waszego wesela inni tylko komentowali, co zrobiliscie nie tak? Serio, nie wiedzialam ze w weselu chodzi tylko o to, zęby spełnić wizje innych. Sa kategoryczne przegięcia, kiedy z wesela nagle robi się stypa, ale jednak w wiekszosci przypadków chyba warto przymknac oko i próbować dobrze sie bawić.
Mądre słowa 🙂 Negatywne komentarze przychodzą nam nad wyraz chętnie… może porozmawiamy o tym, co było SUPER na czyimś weselu? 😉
Zgadzam się w 100% tym bardziej jak wpadki dotyczą rzeczy na które młodzi nie mają wpływu…
Racja! Mimo, że jestem jeszcze bardzo młoda to miałam przyjemność być zaproszona już na ponad 10 weselach z czego 5 było rok po roku w ostatnim czasie i to uczy najbardziej planowania swojego! Mam wrażenie, że te niektóre komentarze są osób które naoglądały się filmów a same ledwo dwa wesela przeżyły…
'albo cała rodzinę albo w ogóle wesela nie robić’
'na doproszenie gości się nie zgadzam’
'duże wesele to jakaś pomyłka’
Dla mnie kosmiczną wpadką jest DOPRASZANIE gości na wesele, bo inni zaproszeni wcześniej odmówili. Miałam sytuację, że kuzynka zaprosiła naszą rodzinę 2 tygodnie przed uroczystością! Oczywiście udała, że to było planowane – przyjechała z mamą i narzeczonym.
Kiedy jednak otworzyłam kopertę z zaproszeniem okazało się, że widnieje na nim data, do której trzeba potwierdzić przybycie. Należało to zrobić dwa tygodnie temu!
Żenada.
Byłam zażenowana i oczywiście odmówiłam. Specjalnie podałam błahy powód, by dać jej do zrozumienia, że jestem zniesmaczona, powiedziałam, że nie mogę jechać na ślub, bo mój chłopak ma w tym dniu egzamin i nie może jechać, więc ja też nie chcę, bo nie chcę się bawić sama. 😀
Ja kieruję się jednym założeniem – jeśli nie chcę kogoś w przyszłości zaprosić na swój ślub i wesele to nie idę też do niego. Chcę uniknąć sytuacji, w której ktoś mi wypomni, że byłam u niego na ślubie, a sama go nie zaprosiłam -_-
Ja byłam dopraszana tydzień przed weselem i jakoś żyję i świetnie się bawiłam… czasem zdarza się tak, że młodzi mają ograniczoną liczbę gości… więc warto czasem schować urażoną dumę w kieszeń 🙂
Jeszcze przede mną organizacja mojego wesela a za mną blisko 20 wesel gdzie byłam gościem jak i około 20 wesel gdzie byłam kelnerką. Wypowiem się z punktu widzenia gościa i osoby „przed”, bo to co dzieje się na weselach w mojej rodzinie jest ważniejsze. Najważniejsza kwestia to znajomość swojej rodziny – znamy się tak dobrze, utrzymujemy kontakt ciągle, przeżyliśmy wspólnie nie jedno wesele, że doskonale sobie zdaje sprawę co według nich będzie nietaktem a co nie i tego się trzymam (każdy powinien). Zjeździliśmy ze sobą wiele wesel, w różnych konfiguracjach, o różnym standardzie. Wiem dobrze, że niezaproszenie dzieci nie będzie obciachem (po weselu brata wiem, że wszyscy byli zgodni, że to świetna opcja i przyjechali bez żadnego ale…), niezaproszenie młodzieży z osobą towarzyszącą, która nie pracuje jest normalne (po co narażać rodziców na koszt? Bo przecież prezent liczy się od pary a skąd ten 15 latek ma mieć kasę na prezent? Rodzice w większości sami wyłożą bo twierdzą, że nie wypada iść z pustymi rękoma…), nie załatwienie dojazdu/noclegu nie jest zupełnie problemem (moja rodzina potrafi nie mieć noclegu, przyjechać i twierdzić, że prześpią się w samochodzie – do czego nie dopuszczamy, każdy się nawzajem przygarnia:P), winietki z wierszykami o kasę są normalne (jak ktoś zechce kupić prezent to może to zrobić – gdzie tu problem?). Moja rodzina jest naprawdę świetna, zawsze powtarzam, że lepiej trafić się nie da. Jesteśmy zgodni, bliscy sobie, zawsze świetnie spędzamy ze sobą czas, znamy się na „wylot” (tyle ile trzeba a nie, że się jakoś wścibsko prześwietlamy). Nie wyobrażam sobie nie zaproszenia ich na wesele. Moja rodzina liczy ponad 100 osób, w tym jest 30 dzieci w wieku do 13 roku życia. Chciałabym aby byli na moim weselu ale nie wiem czy będzie mnie na to stać bo zostaje jeszcze rodzina partnera licząca dobre 80 osób, no i znajomi… W razie konieczności na „odstrzał” pójdą dzieci oraz młodzież. Wesele będę sama finansować z partnerem, kokosów zarabiać pewnie nie będziemy więc będzie trzeba kalkulować.
Z mojego punktu widzenia jako gościa nigdy nie bywam roszczeniowa. Owszem, jest dla mnie kłopotem wesele wyprawiane 100km od mojego domu ale co z tego? Umawiam się z kimś (brat czy mama), zgrywamy się, pożyczamy większy samochód, załatwiamy nocleg, na pewno nie odmówiłabym z tego powodu swojego przybycia a już obrażanie się na Młodych – za to? Nie, dla mnie to nie do pomyślenia. Źle czuję się gdy to para młoda za nas organizuje noclegi (no dobra, organizacja ok, często mają zniżki) i płaci (to już dla mnie wyrzuty sumienia). Po prostu zdaje sobie sprawę, że to są koszty i nerwy. Nie rozumiem toku myślenia, że skoro Młodzi wydają 30tys. na restaurację to mogą wydać 10tys. na hotel dla gości z daleka? Nie operuje się tu kwotami rzędu 10-20 złotych a tysięcy!
Powiem szczerze, że gdybym kiedykolwiek usłyszała w rozmowach od rodziny, że nie pasuje im brak noclegów, niezaproszenie dzieci, wierszyki o kasę, słabą klimatyzację, słabą obsługę, dziwnego kotleta lub tym podobne, to u mnie na weselu by się nie znaleźli. Nie dlatego, że gość ma siedzieć i niczego nie komentować ale ma to robić (powinien wręcz!) w jakiś normalny sposób i do mnie, jako organizatora (Młodej) a nie pokątnie. Nie chciałabym mieć takich osób wokół siebie, w takim dniu. Po co miałabym się dodatkowo stresować, że ktoś będzie obgadywać moje kwiaty na stole albo, że pierogów nie starczyło?
Co do seksualnych oczepin – już dawno tego nie spotykam u siebie w rodzinie. Sama nie zamierzam w ogóle robić długich oczepin. Podziękowania dla rodziców i może wybór nowej pary ale bez dziwnych rytuałów po. Dla mnie to najgorsza część bo zawsze się roześpię, zasiedzę i potem nie mogę się ruszyć ale ostatnio wzięłam udział w jakimś konkursie i też przeszłam to lepiej:)
Ogólnie zgodzę się co do tych nietaktów. U mnie na jednym z wesel było opóźnione wejście pary młodej na salę – nie wiemy czemu, trochę to było dziwne ale orkiestra tak zajęła gości, że mogliby jeszcze nie wracać:D
Co prawda jest tu trochę hipokryzji – jestem osobą marudzącą i narzekającą na wszystko (ale za to, to co ja robię jest perfekcyjne) i marudzę też na weselach ale sama wiem, że robię to bo robię tak ciągle:) Przyznaję się do tego. Ale jak bym miała opowiedzieć czy lubię wesela to szczerze, na 100% – tak, uwielbiam! Dla mnie to najlepsze imprezy, jestem osobą, która wybawi się zawsze, znajdzie sobie coś do jedzenia niezależnie co by podali itd. Marudzę ale zawsze i tak się wybawię:D Jestem dziwna:D
Znajomość własnej rodziny to absolutna podstawa. Dobry kontakt, częste rozmowy, odwaga oraz możliwość zadawania pytań wprost i uzyskiwania szczerych odpowiedzi – to pozwala na rozwiązanie wieeelu ślubnych dylematów bez konieczności wertowania forów internetowych 😉
Gratulujemy zgodnej rodziny! Tak trzymać!
Ze wszystkim się zgadzam. Punkt 2 i 8 szczególnie mnie denerwują. Nie cierpię kiedy ktoś mnie zmusza żeby wyjść na środek, wejść na krzesło i odbijać balonik czy jeszcze co innego…
We wrześniu byłam na weselu bliskiego przyjaciela mojego faceta, który zresztą był świadkiem. Trochę mnie zdziwiło, że na winietce mam napisane „osoba towarzysząca” szczególnie, że od 9 lat jestem z tą samą osobą, więc raczej było wiadomo z kim przyjdzie…
Ja spotkałam się z taką sytuacją, że w wieku 22 lat zostałam zaproszona na ślub na jednym zaproszeniu z rodzicami… Argumentem było to, że nie warto zapraszać mnie z os. towarzyszącą na wesele, jeśli aktualnie nie mam chłopaka i przyjdę z kolegą, z którym przecież do końca życia nie będę. Absurd nie? Moje wkurzenie sięgnęło zenitu w momencie gdy wtedy jeszcze niedoszły pan młody obraził się za to, że powiedziałam, że nie przyjdę. Byłabym w stanie to jeszcze 'względnie’ zrozumieć, gdybym dostała pojedyncze osobne zaproszenie. Ale z rodzicami? Jak się ma 5 lat i kręcone włosy no to ok… ale 22? No cóż, różne rzeczy się zdarzają, ale to jest mój niekwestionowany hit w kategorii 'weselna gafa’ 😛
Weselna gafa? Widząc ten komentarz już ma się wrażenie że jesteś wredna i raczej ciężko Ciebie lubić, więc ciesz się, że w ogóle Ciebie zaprosili.
Ciekawe o czym świadczy Twój komentarz 😉 bo przecież na 100% nie o wredocie 😉
Ostatnio będąc na weselu u przyjaciółki, po ślubie gdy wsiedliśmy do samochodów by jechac do sali weselnej zrobil sie ogromny korek (stalismy 40 min) tylko dlatego ze masa dzieci i rowniez doroslych poprzebierana zastawiala sznurem samochody wyjezdzajace ze kosciola z kapeluszem w rekach prosili o pieniadze. Nim dojechalismy do ostatniego zastawiacza zabraklo nam pieniedzy ! no szok! Bylismy oburzeni. Jednak zdajemy sobie sprawe ze ta sytuacjia byla niezalezna od pary mlodej.
Co do organizacji konkursow, na tym samym weselu dwaj panowie byli rozebrani do bokserek i mieli zatanczyc przed pania mloda taniec brzucha!! okropne.
Może któraś z Was mi pomoże. Wypisuje właśnie zaproszenia i mam jedną kwestie sporną. Gdy zapraszam mężczyzne z mojej rodziny z partnerką, której imie i nazwisko znam, to kogo wpisuje pierwszego w zaproszeniu? Mówi się, że kobieta powinna być wypisana pierwsza. Inni twierdzą, że członek rodziny.. Co zrobić? 🙁 proszę o szybką odpowiedz
Ja wpisałabym jako pierwszą osobę na zaproszeniu członka rodziny, uznając przynależność do niej jako aspekt ważniejszy, niż płeć.
A ja wpisalabym kobiete 😉 Wiadomo, ze panie zawsze zwracaja na to uwage, a facet pewnie nie zabrdzo sie tym przejmuje;) Wlasnie musze tez powoli ogarniac zaproszenia …
Super uwagi ale jak tak czytam niektore bezmozgie laski to masakra ja jestem w trakcie planowania wlasnego wesela tak na niektorych beda winietki z osoba towarzyszaca bo zazwyczaj jesli osoby sa singlami to do ostatniej minuty nie wiedza kto z nimi bedzie lub zmienia zdanie pokloca sie itd a ja co mam zamawiac tysiac winietek ???bez przesady. ROWNIEZ zamowilam wierszykz prosba o pieniadze ale nie przedewszystkim jestw zmianka o tym ze bylyby pomocne aktualnie w domu mam wszytsko mam male dziecko i raczej wazonik mi nie potrzebny wiec jesli para mloda chce napisac o pieniadze niech pisze a kto sie obraza czytajacy a dlaczego skoro nie masz kasy to jej poprostu nie dawaj a nie chodzisz i dupe ludziom obrabiasz bo prawda jest taka ze jak wychodzisz za maz to wydajesz mnostwo pieniedzy i tradycja mowi ze mlodzi jak prosza o pieiadze to po to zeby za talerzyk sie tak zwany zwrocilo zawszze beda narzekalscy ale drodzy goscie nie o WAS TUTAJ CHODZI!!!! NIE ZAPOMINAJCIE CHODZI TU O PANNE MLODE I PANNA MLODEGO JA BED EROBIC POLSKO ANGIELSKIE WESELE I JAK BYM CHCIALA BYC NAPRAWDE CHAMSKA TO ZROBILABYM TO PO ANGIELSKU CZYLI IDZIESZ NA WESELE I SAMA PLACISZ ZA SWOJE DRINKI A JEDNAK ZDECYDOWALAM SIE Z WLASNEJ KIESZENI WYDAC PIENIADZE NA DROGIE POLSKIE WESELE BO NIE UKRYWAJMY POLSKI STYL WESELA JEST DROGI wiec takie glupie uwagi zachowajcie dla siebie albo nie przychodzcie na wesele skoro tak bardzo was one z gory uraza proste
Kobieto kocham Cię 🙂 przynajmniej nie musiałam się produkować, bo widzę, że już ktoś to za mnie zrobił 🙂 wracasz mi wiarę w ludzi 😀
Nie rozumiem zapraszania znajomych i młodych członków rodziny z osobami towarzyszącymi, jeżeli takowe nie istnieją. Organizujemy wesele i nocleg co łącznie daje 600zł/os. Czy powinniśmy płacić za osoby z łapanki? Wolimy pojechać w podróż poślubną. Wypisaliśmy pojedyncze zaproszenia, ustnie dodaliśmy, że jeżeli będą chcieli zabrać osobę towarzyszącą mają nas o tym po prostu poinformować przed wyznaczonym terminem i tyle. Zresztą właśnie na weselu można się z kimś zapoznać, jeżeli się mądrze gości usadzi. Znam pary (obecne małżeństwa), które się zapoznały właśnie podczas zabawy weselnej. Ostatecznie jeżeli się goście obrażą to mogą nie przyjść, świadczyć to będzie, że wcale im na nas nie zależy.
Kiedyś po weselu w rodzinie usłyszałam od oburzonej ciotki że to skandal że nie miała pokoju i transportu do domu i że tyle kasy musiała wydać na siebie (sukienka,fryzjer, kosmetyczka) i jeszcze w kopertę włożyła 300zł! Ciotunia więcej wydała na wyszykowanie siebie i męża niż do koperty. Nie rozumiem tych pretensji. Zbieram na wesele już 4 lata i jeśli miałabym podzielić całkowite koszty na 1 gościa to by mi wyszło ok 350-400 zł. Nie wiem czy to dużo czy mało jak na koszty wesela, wiem że 4 lata zaciskam pasa żeby spełnić swoje marzenie. Wiem też że jakby jakaś ciotka po wszystkim by się skarżyła że nie dostała pokoju lub że jej nie odwiozłam na salę to bym się wkurzyła. Wiem że osoby z daleka tego oczekują ale nie oszukujmy się, koszt noclegu w moich okolicach zaczyna się od ok 50 zl od osoby i jeśli ktoś ma np 40 osób do zakwaterowania (część przyjezdnych znajomych a reszta ciotek które oczekują noclegu) to musi wyłożyć co najmniej 2000 zł na noclegi + transport dla reszty gości ok 500zł. Niby niedużo jeśli patrzymy na koszt całego wesela ale dlaczego młoda para ma wydać dodatkowo 2500 zł skoro para gości może wydać 100 zł za nocleg lub 50 zł na taxi??
Co o tym sądzicie?
A ja bylam na weselu, gdzie mloda pochodzila z gor, a mlody z centralnej Polski i normalnie zostal zamowiony autobus dla rodziny mlodego oraz zakwaterowanie w jednym hotelu. Oczywiscie para mloda pokryla wszelkie koszta z tym zwiazane. Nie wyobrazam sobie, aby kazdy z gosci na wlasna reke szukal sobie noclegu, co spowodowaloby rozproszenie gosci po calej okolicy, bo jednemu by nie pasowalo to, a drugiemu cos innego w danej lokalizacji, a pozniej bladzili, bo nie znaja okolic, przez to sie spoznialiby sie na uroczystosc. Wg mnie taktem jest zamowienie autobusu i noclegu. Co innego jak ciociunia miala kilka km (mozna wziac taxi), a co innego jak to jest kilkaset km…
Lista trafiona! Czytając komentarze nie zgadzam się z tym, że trzeba zaprosić cała rodzinę, albo nie robić wesela w ogóle! Może ma się rację, że jak już lista gości przekroczy 120 osób to nie przyjdzie o te 2 czy 3 osoby. Aczkolwiek u mnie jest tak, że rodzina jest bardzo duża i z niektórymi się nie utrzymuje bliskich kontaktów, tylko jedynie takie, że zobaczy się przy grobach w listopadzie, a jedną z takich osób jest Twoja matka chrzestna. I co? Oczywiście, że ją zaprosisz, ale czy jej Siostrę, którą widuję się jeszcze rzadziej to też? A może wtedy warto zaprosić zaprzyjaźnionych sąsiadów czy dobrych znajomych rodziców, którzy widzieli jak dorastasz?
Prawda! Jak sie bedzie zapraszalo kazdego, bo rodzina to pozniej na weselu ani sie nie wybawisz, ani nie porozmawiasz (bedzie jak na grobach), bo nawet nie bedzie o czym. Osobiscie zaprosilabym bliskich mi sasiadow i znajomych, z ktorymi bawilabym sie swietnie do bialego rana 🙂
U mojego chlopaka jest tez taki zwyczaj, ze zaprasza sie pracodawcow rodzicow na wesele. Dla mnie to juz w ogole kosmos. Ludzi na oczy wczesniej nie widujesz, nie znasz a na wesele ich zapraszasz… Jeszcze jakby to byl pracodawca z firmy, gdzie jest pracownikow kilkoro to okej, ale jak to szef firmy zatrudniajacej kilkaset osob to nawet nie wiem czy on dobrze pracownika kojarzy, a tym bardziej jego dzieci. U Was tez jest taka tradycja?
Byłam świadkiem zabawy, którą opisałaś! masakra!! :/
Biorę ślub w tym roku i nie zamierzam zapraszać dzieci. Osobiście uważam, że wesele nie jest imprezą dla dzieci. Byłam na kilku weselach gdzie były maluchy i niestety wyglądało to tak, że dzieci biegały po parkiecie, między stołami, plątały się pod nogami, co jest niebezpieczne! Na sali nosi się gorące posiłki, kawę, herbatę, pije alkohol, tańczy. Goście nie mają obowiązku uważania podczas tańczenia, czy nie wpadną na jakiegoś malucha i nie przydepną mu palców, czy jego nie poturbują jak będzie się gdzieś bawił, a nie wierzę, że rodzice całą imprezę będą pilnować dziecka i przy tym się świetnie bawić.
Nie wspomnę już o samej uroczystości w Kościele, gdzie też niestety nie wszyscy rodzice potrafią opanować swoje dzieci i te biegają, krzyczą lub płaczą.
Oczepiny i łapanie welonu. ZAWSZE, gdy zbliża się ten moment ja naglę muszę wyparować. Znikam w łazience albo wychodzę na zewnątrz. Nie wiem dlaczego tak robię. Może się boję? Tylko żebym jeszcze wiedziała czego. 🙁
Ja bym dopisał „bawienie się we własnym sosie”. Zdarzyło mi się wesele, na którym Para Młoda siedziała przy stoliku dla dwoje, bez miejsca dla świadków, a tym samym – dla kogokolwiek, kto chciałby się dosiąść i wrażeniami podzielić, podyskutować. Pół biedy, gdyby Młodzi sami szli do gości i poświęcili im trochę swojego czasu. Dla mnie to było zaproszenie, by zgarnąć koperty. Sorry, może dziwny jestem… Am I?
Zgadzam się z większością tego, co napisałaś… Jednak chciałabym dodać coś jeszcze (szybkie wyszukiwanie mówi mi, że nikt jeszcze nie poruszył tego tematu) – zapewnienie, choć w minimalnym stopniu, porządnego jedzenia dla wegetarian.
Oczywiście piszę tu o przypadkach, kiedy o wegetarianiźmie gościa para młoda jest uprzedzona z 3-4 miesięcznym wyprzedzeniem, a nie w trakcie kolacji. Nie jestem wojującą wegetarianką – nie robię nikomu wykładów, nie brzydzę się widoku schabowego, po prostu jak każdy chcę przez tą długą noc trochę zjeść, żeby mieć siłę na tańce i hulanki. Tymczasem wesele dla wegetarianina wygląda zazwyczaj następująco:
1. Zasiadasz przy stole. Na początek podają zupę na mięsie, najczęściej rosół. Grzecznie dziękujesz. Przez następne 30 minut musisz usprawiedliwiać przed resztą gości swoje wybory życiowe, i słuchać „troskliwych” wypowiedzi typu „to tylko rosołek, tu w ogóle nie czuć mięska, nic nie pływa!”.
2. Wszyscy wokół dostają drugie danie. Często najpierw dzieci, ale to już inna historia. Mamusie kroją nuggetsy 11letnim chłopcom, a ty cierpliwie czekasz. Padają kolejne „a co ty w takim razie jesz?”, „kurczaczka też nie?” i „ja to sobie nie wyobrażam życia bez mięsa!”, bo zajadający kotlety biesiadnicy czują, że tylko swoim gadaniem umilą ci jakoś czas oczekiwania.
3. Kelnerzy zaczynają powoli zbierać talerze po pierwszym drugim daniu. Korzystając z okazji, pytasz któregoś z nich, czy kuchnia została poinformowana o twoich „potrzebach”. Wskazujesz innych wegetarian, którzy też głodują, dla wzmocnienia efektu. Czekasz. Alternatywna wersja: przynoszą ci rybę. Czujesz się jak kretyn, tłumacząc, że ryba to też zwierzę. Poniektórzy już patrzą na ciebie, jak na niewdzięcznicę.
4. Kiedy inni goście idą się bawić na parkiet, przed tobą pojawia się przygotowana w 40 sekund „sałatka”. Autentyczny przykład – poszarpana sałata lodowa i kukurydza z puszki, posypane serem i pogrzane w mikrofali. Inny: kilka nitek makaronu, parę oliwek, zero sosu, jakiś zabłąkany kapar. Posłusznie jesz, a przynajmniej próbujesz. Dopychasz się ziemniakami, jeśli nie są polane żadną „okrasą na boczusiu”.
5. Nie bardzo możesz się napić, bo po długiej mszy, często uciążliwej podróży i lichym posiłku alkohol momentalnie strzeli ci do głowy.
6. Drugie drugie danie to powtórka pierwszego. Zdarzyło mi się, że nie pojawiło się w ogóle, mimo zapewnień kelnerów. Nie wiesz poza tym, czy masz cały czas siedzieć przy stole, trzymając kciuki – jeśli wstaniesz potańczyć, możesz przegapić jedyną okazję na porządny posiłek.
7. Jeśli podano zimny bufet, możesz zabawić się w przypatrywanie się z bliska wszystkim sałatkom, makaronom, itd, bo nikt z obsługi nie wie, co naprawdę jest w środku. Jeśli nie widzisz nic bez tuńczyka, szynki czy kurczaka, nie przejmuj się. Uprzejma ciocia, nakładając sobie trzy rodzaje śledzia i pieczeni z indyka, z pewnością uczyni z ciebie publiczny spektakl, i zacznie ci pomagać pół tuzina „rzeczoznawców”.
8. W zależności od stopnia powinowactwa z rodzicami pary młodej, któreś z nich się tobą w końcu zainteresuje. Nie dość, że czujesz się głupio za ściąganie na siebie uwagi, to i tak nic z tego nie będzie. Serio. Po prostu czekaj na ciasto.
Nie chcę wywoływać hejtu, więc nie zrozumcie mnie źle – zdarzało mi się to zarówno u własnej, jak i cudzej rodziny, i naprawdę nie siedziałam cały wieczór z nosem na kwintę, narzekając wszystkim na niesprawiedliwe traktowanie. Wiem, że na wesele nie jedzie się nażreć, tylko świętować z parą młodą i wręczyć im prezent. Jeśli w końcu się wkurzę, to tylko dlatego, że a) przygotowanie wegetariańskiego posiłku jest tanie i banalnie proste – od połowy dań z zimnego bufetu wystarczyłoby odjąć mięso; b) wesela organizują zazwyczaj młodzi ludzie – robią kolaże ze zdjęć z podróży, na zaproszeniach piszą, że od kwiatów „wolą książki”, więc możnaby się domyślać, że mają pojęcie o zjawisku tak powszechnym, jak wegetarianizm; i c) jeśli ktoś (czy para młoda, czy ich rodzice) mają czas i parę, by zadbać o świeczuszki w słoiczkach, miętowe cukiereczki w winietkach i puszczanie gołębi, to dziwi mnie, że akurat kuchnia w takim dniu może bezkarnie podawać 5 gościom cuchnącą sałatę podgrzaną w mikrofali. Poza tym – nawet jeśli kochasz mięso, to czy naprawdę KAŻDE danie musi być mięsne? Czy żaden mięsożerca nie lubi ruskich pierogów?
Zdarzało się, że o północy byłam tak osłabiona i głodna, że miałam ochotę już tylko pójść spać, choć kocham tańczyć i rozmawiać z rodziną. Bywało tak, że mój chłopak przeklinał pod nosem, że gdyby tylko wpuścili go do kuchni, w 15 minut zrobiłby wegetariański posiłek, którym nie pogardziłby nikt przy stole, a ja marzyłam o zamówieniu pizzy gdzieś na tyły budynku. Zdarzało się, że na poprawinach jadłam cebulę na chlebie, bo był zorganizowany „grill” na świeżym powietrzu, bez żadnej alternatywy. Tylko raz byłam na weselu potraktowana jak człowiek, i zjadłam pyszny makaron i naleśniki ze szpinakiem. Miałam nawet wydrukowane menu przy talerzu, żeby nie było wątpliwości, że nie muszę zapychać się ziemniakami. Czy to było takie trudne?
Znam wegetarian (nie wegan, fruktarian, witarian, tylko poczciwych jaroszy), którzy na wesela już po prostu nie chodzą. Jeśli jednak masz na liście zaproszonych jakiegoś roślinożercę – a może nawet kilku! – to poświęć kilka minut na rozmowę z kuchnią… bo naprawdę nie ma potrzeby, by gość na twoim weselu czuł się jak zdziczały hipis, wybredny dziwoląg czy jak gość „drugiej kategorii”, tylko dlatego, że zrezygnował z mięsa.
Podpisuje się obiema rękami. Sama stronię od mięsa, mój narzeczony teraz już też go unika. Menu weselne chcieliśmy jak najbardziej bezmięsne, jednak kiedy tylko o tym wspomniałam spadły na mnie takie gromy, jakbym potruć gości!
Ślub we wrześniu i będę forsować zminimalizowanie mięsnych potraw…
[Od mamy dostałam zapewnienie, że jak tak bardzo chcemy mieć wege jedzenie to mogą przy nas postawić pomidory i ogórki:)]
To że ty nie jesz mięsa nie znaczy, że inni go też nie lubią. Tak jak wegetarianka może krzywić się na mięsne potrawy, tak mięsożerca na same warzywka.
Lili wegetariańskie menu jest bardziej zróżnicowane, niż się może wydawać. Czasami warto spróbować czegoś nowego i odkryć jakieś smaki.
Poza tym tyle się mówi, że ślub jest dla Młodej Pary. Można wybrać sobie, że Dj gra tylko hity z lat 70 i 80, że idę w czerwonej, a nie białej sukience, że robię wesele na plaży a nie na sali, że ślub w lesie, a nie w kościele…itd. Jest tyle odstępstw od tradycji, które wszyscy akceptują. A przeżyć braku mięsa nie mogą. Przecież to nie jest brak jedzenia!
Sama byłam na ślubie, gdzie właściwie nic nie zjadłam (nie byłam wegetarianką, od razu odpieram wszelkie ataki), ale na stole stały same kraby, krewetki, ośmiornice…Nie wyszłam obrażona, nie marudziłam, zjadłam ciasto:)
No i jest jeszcze jedna, ważna według mnie kwestia, to że ktoś lubi smak mięsa to nie daje mu prawa do tak bestialskiego traktowania zwierząt (zerknij na filmiki z rzeźni, z farm hodowlanych). Uważam, że jedząc mięso jesteśmy za to współodpowiedzialni.
My na zaproszeniach pisaliśmy „osoba towarzysząca”, ale przed drukiem winietek zapytaliśmy się o personalia tych osób. Nie wyobrażałam sobie żeby miała być karteczka z nazwiskiem a obok „osoba towarzysząca”
Świetny wpis 🙂
Zgadzam się ze wszystkimi uwagami.
Chciałabym tylko zapytać, czy uważacie, że jeśli robimy uroczysty obiad, na którym nie będzie być może możliwości do tańców, to też koniecznością jest zapraszenie znajomych z osobami towarzyszącymi?
Osobiście, nie lubię także zaproszeń z „osobą towarzyszącą”. Ktoś jest w związku od 8 lat, zaręczony, ślub za kilka miesięcy i dostajemy takie zaproszenia i winietki.
Chciałabym tylko wyrazić zdanie (a propo którejś wypowiedzi), że wcale nie mamy obowiązku zapraszać całej rodziny z danej strony. Jest np. ośmioro rodzeństwa, a utrzymuje się kontakt tylko z dwójką. Zapraszamy tych, którzy są bliscy naszemu sercu.
ja zostałam poproszona by zostać świadkową, ale był mały haczyk.
Jeżeli miała bym zostać świadkową to na weselu miałam się pojawić bez osoby towarzyszącej, jednak kiedy odmówiłam okazało się że mam wziąść osobę towarzyszącą. Ponieważ para młoda ustaliła że miałam być osobą towarzyszącą dla chłopaka którego kompletnie nie znałam i nigdy na oczy nie widziałam. co się potem okazało bardzo dobrze ze sie nie zgodzilam na zostanie swiadkowa bo swiadkowa siedziala przy stole i sie nudzila 🙂
Ojj… z zapraszaniem bez osoby towarzyszącej MOCNO się nie zgodzę. Przestudiowałam księgi savoir – vivre’u dot. ślubu i wesela naprawdę różnych autorów.
Nietaktem jest zaprosić jedną osobę kiedy jest ona w związku małżeńskim. Małżeństwa ZAWSZE zapraszamy razem. NIE mamy obowiązku zapraszać panny i kawalerów z towarzyszem. To moda, która się przyjęła.
Zaproszeni goście powinni pamiętać, że przybywają celebrować uroczystość bliskich im osób, a nie na randkę z chłopakiem podczas darmowej wyżerki.
Witam,
ja znowu miałam taki przypadek: Byłam świadkową na ślubie przyjaciółki, świadkiem również był przyjaciel Pana Młodego. W miejscu sali weselnej był również hotel, z którego skorzystałam w trakcie trwania wesela (autobus powrotny nie do końca wiem czy był, uznałam, że pozostanie w hotelu na noc jest wygodniejsze, a tym bardziej, że wszyscy znajomi również zostawali na noc). Za pokój zapłaciłam z własnej kieszeni, i nie byłoby w tym nic dziwnego (Był to, że tak powiem mój „kaprys” aby zostać w hotelu – do domu miałam jakieś 35 km, mogłam więc spokojnie wrócić) gdyby nie fakt, że w trakcie rozmowy z dziewczyną świadka dowiedziałam się, że oni nie płacą za pokój, gdyż koszty pokrywa Pan Młody. Jest mi przykro z tego powodu, że zostałam gorzej potraktowana. Dla mnie jest to mega wpadka. Pozdrawiam patka
Ja ostatnio słyszałam o weselu, na którym panna młoda była… nie pijana. Naćpana i to ostro! Będzie miała pamiątkę do końca życia oglądając własne zdjęcia z tego wesela. Ja nie mogłam w to uwierzyć, normalna para, imprezowa ale po ludzku, dziewczyna sympatyczna, skąd ludziom do głowy takie rzeczy przychodzą:)
Pracuję na weselach i radzę Wam szanowne Panie abyście nie brały na serio tych głupich artykułów dotyczących poglądu jakiejś jednej autorki nie pracującej w branży!!!!! Wprowadza Was w błąd i później wariujecie od tego wszystkiego.
Dzieci nie powinno być na weselu, bo…po pierwsze ci goście ze względu na dzieci nie będą zbyt długo albo będą zajęci dziećmi które będą w centrum uwagi a nie Wy, kiedy to Wasz dzień! Pierwszy Taniec będzie rozwalony biegającymi i nie upilnowanymi dziećmi przy nogach( niestety rodzice tych dzieci często nie słuchają Wodzireja który prosi aby upilnowali wtedy maluchy). Wesele to nie stypa ani kinderbal, goście przychodzą się bawić, cieszyć, pić i tańczyć z Młodymi, ale ciężko jak tu zaraz dziecko płacze, bo za głośno…bo ktoś wpadł w dziecko na parkiecie. Dzieci powinny zostać w domu z opiekunami a rodzice bawić się wraz z Młodymi i nie martwić się, że dziecko szarpnie coś ze stołu, uderzy głową o parkiet, wpadnie w sprzęt muzyczny, zacznie płakać na ślubie psując Młodym wyjątkową chwilę jak to często się zdarza 🙁 Zobaczcie na YouTube filmy na ślubach jak dzieci płaczą albo piszczą a ich rodzice nie wychodzą z wrzeszczącym maluchem, bo dla nich ich dziecko jest najważniejsze zamiast Młodych 😀 Kobiety opamiętajcie się, nie można dziecka wszędzie trzymać przy cycku!!!!!!!!!!!!!!!
Aż musiałam napisać.
Po pierwsze, to mogłabym wyliczać wpadki gości:
1. Nie jesteś pępkiem świata, to nie twój dzień i komentowanie na głos koloru serwetek czy rodzaju wódki to nietakt, parze na pewno zależało żeby Cie ugościć, ale nie wszystkim się da dopasować 🙂
2. Co jest złego w zapraszaniu bez dzieci? Ten dzień jest po to żeby spędzić je z Państwem Młodym i czy to jest kwestią kasy, miejsca czy poglądów jeżeli zapraszają Cię bez dzieci to zostaw je na jedna noc u dziadków i baw się dobrze.
3. Najem się, napije i będę jeszcze narzekał że wódki na drogę nie dali 🙂 Jakie to polskie.
4. Dam pustą kopertę taki jestem sprytny – nie chodzi tu o chajs, ale co pobawmy się w spryciarzy? Ja wolałabym usłyszeć „przepraszam ciężko u nas ostatnio” na pewno powiedziałabym „najważniejsze żebyście byli”
5. Nawale się i zasnę na stole, pewnie gościom wszystko wolno.
6. Puszcze focha bo nie napisali nazwiska osoby towarzyszącej, znam wiele przypadków że osoba towarzysząca nie znała imion Państwa Młodych.
PRZESTAŃCIE ZACHOWYWAĆ SIĘ JAK PĘPKI ŚWIATA, WSZYSCY MAJA MNIE GOŚCIĆ I ROBIĆ WEDŁUG MOJEGO UZNANIA.
Na każdym weselu na którym jestem gościem, pamiętam o tym że to jest dzień ich dwoje ich miłości i jego będą wspominać do końca życia, zawsze staram się powiedzieć im coś miłego, że jedzenie było pyszne albo kwiaty piękne, czasami wesele zdarza się dalekie od mojej estetyki ale staram się dobrze bawić i znaleźć te dobre strony.
POLECAM LUZ W DUPIE 🙂
Dzieki za Twój komentarz, bo już myślałam, że wszystkim tutaj odbiło. Wesele to dzień Pary Młodej, nie gości.
1. Jak zapraszasz mało osób? Obrażeni bo nei zaproszeni
2. Zapraszasz dużo? Czemu nie z dziećmi
3. Zapraszasz z dziećmi? ojej cąłe wesele się darły, czemu nie było animatora
I to dotyczy każdego aspektu, jak się ma rodziny najbliższej 100 osób to pytanie każdego co je, jakie kolory lubi, czy ma czym przyjechać, woli z dziećmi czy bez… Najelpiej na 3 miesiące zwolnić się pracy i ganiać za gośćmi a na koniec i tak poczują się urażeni – bo cały czas miałaś do nich za dużo pytań….
Masakra jakim społeczeństwem konsumpcyjnym się stajemy. Pomyślał ktoś zapytać może Pare Młodą, czy potrzebują pomocy w organizacji, jakie mają zmartwienia, czego nei mogą załatwić… Nie no nikt bo każdy z 100 gości jest pępkiem świata, a potem wszyscy zdziwieni że młodzi ślubu nie biorą tylko na kocią łapę żyją…
jeśli chodzi o osoby towarzyszące to na szczęście nie ma problemu ponieważ nie mamy winetek każdy siada gdzie chce ponieważ ciężko byłoby usadzić kto chce siedzieć koło kogo 🙂 a jeśli chodzi o dzieci na ślubie to ja bym musiała zaprosić około 30-40 dzieci niestety mam liczną rodzine i każdy ma conajmiej jedno dziecko a niektórzy nawet 4-5 więc zaprosić wszystkich nie byłoby możliwość. My z dzieci zapraszaliśmy moje rodzeństwo Kamila chrześnika i rodzine z dziećmi co i tak wiemy że przyjdą bez dzieci ale by była wielka obraza że jak to bez dzieci więc dla świętego spokoju mają z dziećmi
denerwujące jak ktoś Cię od stołu wyciąga…. Wyluzuj dziewczyno bo wydajesz się straszną sztywniarą, moim zdaniem wpis przesadzony…. Wiadomo że na weselu zawsze takie rzeczy się dzieją i dzięki temu parkiet pełniejszy, a jak ktoś nie chce mówi stanowcze nie i tyle… beznadziejny przykład jeśli chodzi o błędy popełniane przez parę młodą
Szukalam tematow slubno-chrzcinowych i tak trafilam do Ciebie,)
Wpadki:
– zaproszenie z rodzicami bez osoby towarzyszacej – mialam z minimum 20 lat i bylam w zwiazku od ponad 3
– zaproszenie wreczone mojemu tacie (przez syna siostry) najprawdopodobniej na odwal (syn wyskoczyl po zaproszenie, napisane strasznym odrevznym pismem)
– powyzsze od jeden rodziny, a wiem ze jednych doroslych kuzynow rowniez zenujaca zaprosili – zonatego z zona czy nawet bez na osobnym, najmlodszego ale tez majacego parnerke i ponad 20lat na koncie samego wspolnie z rodzicami, ich siostre „zaszczyt” zaproszenia ominal … Istna zenada!
Nie zgodzę się z tym, że nieładnie jest gdy winietka jest opisana „Osoba Towarzysząca”. W moim przypadku było tak, że po potwierdzeniu przybycia kupując winietki zapytałam kuzyna o imię jego osoby towarzyszącej (potwierdził że przyjdzie z kimś). Nie odpowiedział. Poznałam ją dopiero w dniu ślubu. Później okazało się, że tak na prawdę nie miał nikogo ale potwierdził tak na wszelki wypadek i się udało. Koleżanka zgodziła się z nim pójść na ostatni moment.
A ja wcale nie uważam to za nietakt, zapraszanie kogoś bez pary. Co innego jak to jest para od wielu lat, znasz ich oboje – to co innego niż np. koleżanka, która pyta czy na wesele za kilka miesięcy może przyjść z chłopakiem, z którym spotyka się od tygodnia. Chcę zaprosić ją, ona jest dla mnie ważna nie chcę żeby na moich zdjęciach ślubnych był ktoś kogo nigdy nie widziałam. Poza tym nie wiadomo jak to będzie za te kilak miesięcy z nimi, a ja muszę mieć konkretną liczbę osób do zamówień.
Comments are closed.