Przeprowadzka: jestem patologicznym zbieraczem

przez Eliza Wydrych

Od trzech dni trwa u mnie akcja wyprowadzka. Zachodzę w głowę, jakim cudem w ciągu zaledwie dwóch lat udało nam się zgromadzić tyyyle niepotrzebnych rzeczy. Jeszcze kilka dni temu zachwalałam naszą spiżarnię, a teraz ją przeklinam! To właśnie tam znajduje się największa sterta niepotrzebnych rzeczy. Naliczyłam trzy miksery (skąd ja mam trzy miksery?!), gofrownicę, o której istnieniu nie miałam pojęcia, dziesiątki pustych słoików, zapomniane książki, które nie mieszczą się na półkach w gabinecie, i stos przeterminowanych produktów spożywczych.

Nie mogę nie wspomnieć o jednorazowych siatkach, które zajmują całe trzy półki. Co za głupota! Mam tyle fajnych materiałowych toreb na zakupy, dlaczego ciągle biorę jednorazówki i tym samym przyczyniam się do zanieczyszczania środowiska? Ta sterta siatek uświadomiła mi, że w dbaniu o środowisko jestem beznadziejna. Przecież to wszystko będzie się rozkładać setki lat. Gdybym brała na zakupy swoje materiałowe torby, nie doszłoby do tego…

Ogrom ciuchów w garderobie też dał mi do myślenia. Sądziłam, że czystki zrobione zaraz po przeczytaniu książki „Slow fashion. Modowa rewolucja” były spore, bo pozbyłam się wtedy kilku worków ubrań. Teraz widzę, że to była kropla w morzu. Ciągle jestem zawalona ciuchami, których nie potrzebuję. Znowu je posegregowałam: pozbyłam się kolejnych trzech worków ubrań i wiem, że to nie koniec. Poza tym czas zainwestować w dobre jakościowo bazy.

Kolejna refleksja dotyczy kosmetyków. Zbieram je i ciężko mi się z nimi rozstać. Tak, to jest zbieractwo, bo większości na co dzień nie używam. Jedna osoba nie potrzebuje aż tylu kosmetyków! Podkładów nie powinnam kupować przez kolejne trzy lata. To samo, jeśli chodzi o korektory, cienie do powiek czy szminki. Dzisiaj rano uporządkowałam to wszystko: zatrzymałam kosmetyki, które uwielbiam, które kolorystycznie do mnie pasują i które są sprawdzone, a resztę spakowałam i zaniosłam sąsiadkom, błagając, by je ode mnie wzięły.

Też macie problem ze zbieractwem? Jak sobie z tym poradzić?!

ZOBACZ TAKŻE

101 komentarzy

Renatka 4 listopada, 2015 - 9:15 pm

Fash, chciałabym być Twoją sąsiadką:)

Ila 4 listopada, 2015 - 9:36 pm

Ja tez 😉

D 4 listopada, 2015 - 10:19 pm

I ja;-)

Kika 4 listopada, 2015 - 10:33 pm

ja też!!!!

Paula 5 listopada, 2015 - 9:55 am

I ja 😛

Natalia 5 listopada, 2015 - 3:30 pm

I jaaa!!!!!

Agnieszka 6 listopada, 2015 - 10:53 pm

Ha ha! I ja o tym pomyślałam 😀

Anonim 4 listopada, 2015 - 9:16 pm

Żałuję, że nie jestem Twoja sąsiadką 😉 niestety znam ten ból, przy przeprowadzkach zawsze okazuje się, że mam milion niepotrzebnych rzeczy. Życzę sprawnej i szybkiej przeprowadzki i z niecierpliwością czekam na wpis na temat nowego domu 🙂

Aga 4 listopada, 2015 - 9:21 pm

zazdroszczę sąsiadkom 😉
a tak na poważnie, sama ciągle się na tym łapie że targam setki jednorazowych reklamówek ze sklepu…
czas to zmienić

jacusianka 4 listopada, 2015 - 9:22 pm

Szkoda, ze nie jestem Twoja
sąsiadką 😉 wiem co to przeprowadzką… Przeprowadzałam się w pierwszym trymestrze ciąży…nie polecam 🙂

Pani Sawa 4 listopada, 2015 - 9:26 pm

Czytając Twój wpis przypomniałam sobie jak rok temu wyprowadzaliśmy się z kawalerki mojego męża do naszego drugiego mieszkania… Nie mogłam pojąć, jakim cudem w ciągu kilku miesięcy udało mi się zgromadzić tak mnóstwo (niekoniecznie potrzebnych) rzeczy na 30 metrach!

domi 4 listopada, 2015 - 9:26 pm

nie czytałam „Slow fashion…”, ale moja zasada co do sprzątania w szafie i nie tylko jest prosta: jeśli nie używałam danej rzeczy od pół roku – wyrzucam/oddaję. Jeśli używałam, ale tylko raz czy dwa, zadaję sobie pytanie: czy jest mi to KONIECZNE albo czy UWIELBIAM to tak baaardzo, że umrę bez tego? 😀 mam na przykład słabość do pięknych zeszytów, których nigdy nie używam, ale wiem, że jeśli je wyrzucę albo oddam, to umrę… w środku 😉

magda 7 listopada, 2015 - 2:15 pm

Ja jestem beznadziejnym przypadkiem! Zasada pół roku do mnie bardzo przemawia ale jak się czegoś pozbędziesz to za dwa dni staje się super potrzebne i jest dramat :/

Sylwia Tymczak 4 listopada, 2015 - 9:29 pm

Ile bym dała, za taki worek ciuchów od Ciebie 😉 Powodzenia Elizka! Trzymam kciuki, jestem pewna, że dasz radę, bo jak nie Ty to Kto ?? 🙂

Elka 4 listopada, 2015 - 10:33 pm

Eliza zazdroszczę Twoim koleżankom 🙂

Kinga 4 listopada, 2015 - 9:35 pm

Właśnie pożałowałam, że nie jestem Twoją sąsiadką 😉
A zbieractwo to chyba domena większości kobiet 🙂
A co do przeprowadzki to może jakiś wpis jak się do niej zabrać do pakowania albo coś w tym stylu? 🙂

Anonim 11 listopada, 2015 - 7:43 pm

O tak, taki wpis byłby świetny! Ja niedługo się przeprowadzam i chciałam to zrobić powoli, na spokojnie, ale czas nagli i już drugi raz terminu nie mogę przesuwać.

Anonim 4 listopada, 2015 - 9:40 pm

Jejku, mnie to dopiero czeka, bo niestety jeszcze parę miesięcy trwa dokańczanie mojego nowego domku, a jutro wprawiają okna! Ale jak widziałam na snapie Twój dom i teraz tę przeprowadzkę… ZAZDROSZCZĘ. I sama swojej się nie mogę doczekać. Jak byłaś młodsza spodziewałaś się , że tak będzie wyglądać Twoje życie? Dom w tak młodym wieku itp…? Jestem ciekawa 😉 Czy zależało Ci na takich rzeczach zanim miałaś bloga czy raczej nie interesowały Cię nigdy jakieś rzeczy materialne. To pytanie z czystej ciekawości 😀

Kari 4 listopada, 2015 - 9:41 pm

Doskonale wiem o czym mówisz! W ciągu niecałych 3 lat w mieście w którym studiuje przeprowadzałam się już 4 razy.Za każdym razem zastanawiam się kiedy nazbierałam tyle niepotrzebnych rzeczy! I za każdym razem muszę przeprowadzać segregacje: potrzebne, do wyrzucenia. Jakiś czas temu zrobiłam też segregacje wśród blogów które regularnie czytam i zostałeś sama :).
Pozdrawiam! 🙂

Pitititi 4 listopada, 2015 - 9:41 pm

chcę być Twoją sąsiadką!

Sara 4 listopada, 2015 - 9:43 pm

Jaka wielka szkoda, że nie mieszkam w Lulinie!
Tak już całkiem poważnie mam taki sam problem. Staram się ograniczać, nawet stworzyłam miejsce gdzie trzymam kosmetyki, których jeszcze nie otworzyłam, a w łazience trzymam tylko te, których aktualnie używam. W przeciwnym razie otwieram wszystkie na raz… Kolejny problem to kupowanie na zapas, ostatnio przyniosłam do domu 6 opakowanie szamponu. Na co mi tyle?!
Ubraniami niedługo zarosnę, wszystko się jeszcze przyda, a już nie mam gdzie je przechowywać, szafy mi się nie domykają.

Nula 4 listopada, 2015 - 9:44 pm

Hmmm jeśli nie potrzebujesz gofrownicy to chętnie ją przygarnę 🙂

Marta 4 listopada, 2015 - 10:02 pm

Jak masz jakieś fajne pierdółki to wystaw na allegro lub na olx pewnie będzie dużo chętnych osób w tym ja bo tez mam manie zbieractwa różnych rzeczy do ozdoby wnętrza 😀

Podrawiam i trzymam kciuki w porządkach 🙂

Martynka 5 listopada, 2015 - 2:15 pm

suuuper pomysł !

Anna Magdalena Krosny 4 listopada, 2015 - 10:03 pm

Ja mieszkam 8 lat w jednym pokoju. Moje rzeczy nie mieszczą się już szafkach… myśke że przeprowadzka byłaby idealną motywacją by to wszystko uporządkować;)

Justyna 4 listopada, 2015 - 10:05 pm

Normalnie jakbym czytała o sobie . Też za chwilę się przeprowadzam do mojego wymarzonego domku. I obiecałam już sobie, że się tak nie zagracę niepotrzebnymi rzeczami. 🙂 Zastanawiam się czy moje obecne mieszkanie rozciągało się przez czas kiedy tu mieszkam. 🙂

Ania 4 listopada, 2015 - 10:07 pm

Lubię przeprowadzki, bo są bardzo oczyszczające i nie ma większej motywacji do przejrzenia wszystkich rzeczy. Trzymam kciuki za szybkie uporanie się z pakowaniem 🙂

my healthy style 4 listopada, 2015 - 10:08 pm

Podziwiam! Samej ciężko mi się przeprowadzać. Zmieniacie miasto, czy tylko lekkie przewiezienie gratów? 🙂

Mii 4 listopada, 2015 - 10:15 pm

Wrzuć plastikowe torby do śmieciowych pojemników-segregatorów na plastiki i po problemie:)Kupuj markowe i drogie ubrania,a nabędziesz ich mniej i dł€zej ci posłużą,a resztę oddaj lub sprzedaj,to samo z książkami.Jedzenia staraj się nigdy nie marnować,dla mnie lektura wspomnień z Getta Warszawskiego była najlepszą przestrogą aby szanować i nigdy nie marnować jedzenia.

Anonim 4 listopada, 2015 - 10:20 pm

Przypomniałaś mi moją przeprowadzkę. To był kosmos! Najchętniej by się właśnie człowiek pozbył wtedy połowy rzeczy, żeby było mniej roboty 🙂

anonim 4 listopada, 2015 - 10:30 pm

Elizka, w swoim nowym domku zrealizujesz pomysł z basenem? 🙂

Elka 4 listopada, 2015 - 10:35 pm

Eliza kupiła dom z basenem.

aga 4 listopada, 2015 - 10:40 pm

na insta lub na snapie było zdjęcie basenu w nowym domu 😉
już będziecie się wprowadzać? nie zrywasz tapety? 😛

Eliza Wydrych Strzelecka 4 listopada, 2015 - 10:44 pm

tak, jutro albo pojutrze się wprowadzamy. W poniedziałek spotykamy się z architekt i obmyślamy plan działania. Nie mogę się doczekać 🙂

anonim 4 listopada, 2015 - 10:46 pm

Już nie mogę się doczekać postów wnętrzarskich 🙂

inka 4 listopada, 2015 - 10:51 pm

Posty wnętrzarskie znowu będą moimi ulubionymi

PatrycjaT 4 listopada, 2015 - 11:37 pm

Eliza, gratuluję domku! 🙂
Zastanawiają mnie tylko dwie kwestie: po pierwsze napisałaś chyba na Instagramie, że na budowę domu przyjdzie jeszcze czas. Czy nie wykluczasz opcji, że znów za kilka lat będziecie zmieniać swoje lokum ponownie, czy to właśnie ten dom, który kupiliście będzie już tym jedynym?
A po drugie, sprzedajecie mieszkanie czy zostawiacie pod wynajem? 🙂

Eliza Wydrych Strzelecka 4 listopada, 2015 - 11:46 pm

Życie mnie nauczyło, że robienie planów na przyszłosć, albo mówienie, co będzie się robiło za 5-10 lat, nie ma sensu. Jak kupowaliśmy mieszkanie byliśmy pewni, że zostaniemy w nim przez minimum 10 lat. Po dwóch latach kupiliśmy dom. Na ten moment, ten dom jest idealny, ale nie wiem co będzie za jakiś czas. To wszystko tak szybko się zmienia, że nie nadążam 🙂

Joanna 5 listopada, 2015 - 12:21 am

Z moim zbieractwem poradziło sobie samo życie. Mam za sobą 11 przeprowadzek, (nie licząc corocznego opuszczania pokoju w akademiku) więc siłą rzeczy musiałam zminimalizować liczbę otaczających mnie przedmiotów. Przy okazji wyrobiłam sobie bardzo zdrowy nawyk zakupowy – zanim sięgnę po portfel, zadaję sobie pytanie „chciejstwo czy potrzeba?” Nie praktykuję samooszukiwania się, więc w wiekszości przypadków rezygnuję z zakupow. Z korzyścią dla konta, środowiska i porządku w szafach:)

Kasia w San Francisco 5 listopada, 2015 - 12:22 am

W USA jest taki program o patologicznych zbieraczach;) Ja wlasnie w ten weekend mam zamiar zbrac sie odgracenie mieszkania.

Jakaś 5 listopada, 2015 - 6:15 am

Mogę spytać, skąd wytrzasnęłaś kartony na te wszystkie rzeczy do przeprowadzki? Niedługo i mnie czeka przeprowadzka po 28 latach, więc potrzebuję ich naprawdę mnóstwo!!

Eliza Wydrych Strzelecka 5 listopada, 2015 - 9:47 am

Takie kartony mozna kupić No w leroy merlin. Rożnej wielkości sa. Małe i wielkie 🙂

Andanowa 5 listopada, 2015 - 7:40 pm

Ja widziałam też w Auchan 🙂

Klaudia 7 listopada, 2015 - 12:09 am

Dziewczyny, ja zawsze kartony biorę ze sklepów, gdzie zostały po dostawach. 10 minut spacerku po okolicy i nie trzeba produkować nowej makulatury, tylko wykorzystać tę, która i tak miała iść na śmietnik.

Ewa 7 listopada, 2015 - 11:47 pm

Popieram! W ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadzałam się pięć razy, więc z doświadczenia wiem, że najlepiej zapytać w pobliskich sklepach – idealnym rozwiązaniem są kartony „po bananach”, są bardzo sztywne i potrafią wytrzymać każdy ciężar. Warto też iść do Rossmanna – mają tam dużo małych kartonów przydatnych do pakowania drobnych rzeczy.
Eliza, powodzenia przy przeprowadzce! 🙂

Patrycja K 5 listopada, 2015 - 7:23 am

Niestety nie ma innego sposobu jak robić porządki i oddawać/wyrzucać regularnie. Teraz będzie Ci jeszcze trudniej powstrzymać się od zakupów, bo w tak dużym domu jaki kupiliście nie będzie wrażenia zagracenia. Mnie często powstrzymuje od zakupu to, że nie będę miała gdzie czegoś postawić, ale i tak tych rzeczy jest mnóstwo.
Prawie każda z nas musi w tym temacie nad sobą pracować, nie ma innej rady 🙂

Andanowa 5 listopada, 2015 - 8:34 am

Och, jak ja Cię rozumiem! Sama niedawno pozbyłam się siaty kosmetyków (część była już dawno przeterminowana!), wcześniej worków z ubraniami, ale mam też problem z rzeczami „sentymentalnymi”. U moich rodziców wciąż mam „swój pokój”, który jest tak na prawdę magazynem wszystkiego. Zanim cokolwiek wyrzucę zastanawiam się sto razy, a ostatecznie i tak nie eliminuję tylu elementów ile powinnam… Straszne to jest, marzy mi się wielka skrytka na moje skarby, bo mieszkanie nie jest duże, a mąż zupełnie nie kuma mojego otaczania się przedmiotami, więc musieliśmy pójść na kompromis. Tak, przyznaję się, też jestem zbieraczem!

Aga 5 listopada, 2015 - 8:42 am

Ja też niestety biorę ze sklepów reklamówki bo ZAWSZE zakupów mam więcej niż miejsca w swojej ekotorbie. Ale rozgrzeszam się tym, że używam ich potem jako worków na śmieci więc nie idą na zmarnowanie:)

Aga1974 5 listopada, 2015 - 8:49 am

gratuluje.. przeprowadzki są takie fajne..
też jestem mega chomikiem…

gdzie można zobaczyć więcej fotek z nowego domku? nie umiem z tym snapem sobie poradzić ;o((

xkeylimex 5 listopada, 2015 - 8:50 am

Oj, znam ja to, znam… Wydawało mi się, że mam malutko rzeczy, bo przecież mieszkałam z rodzicami, więc nie miałam jeszcze żadnych sprzętów domowych, tylko prywatne rzeczy – ciuchy, kosmetyki, książki, szpargały, a i tak spakowanie tego, przewiezienie i rozpakowanie zajęło szmat czasu. Aż wstyd mówić, co było 9 miesięcy później, gdy kolejny raz się przeprowadzałam – ledwo się wszystko do Fiata Ducato zmieściło ;P Także ja Ci nie doradzę, jak powstrzymać zbieractwo 😉

Magdalena 5 listopada, 2015 - 8:53 am

U nas tez szykuje sie przeprowadzka na poczatku roku. W zwiazku z tym juz teraz powoli porzadkuje swoje rzeczy, segreguje ubrania i odkladam te ktorych od dawna nie nosze. Podobnie z kosmetykami. Czesc rzeczy udalo mi sie sprzedac, reszte oddaje za darmo (moze jeszcze kogos uszczesliwia). Od zawsze szczegolna miloscia darzylam kosmetyki i nagle okazalo sie ze mam mnostwo cieni, kilka podkladow, pomadki, blyszczyki. Tylko ze ja na codzien uzywam tylko tuszu do rzes, studio fix i carmex. Chyba za dlugo wyznawalam zasade ze po prostu lubie miec kosmetyki… I teraz juz wiem, jak malo potrzeba mi do szczescia 😉

Valerie Pudding 5 listopada, 2015 - 9:21 am

Miałam identycznie. Ostatnio przeprowadzałam się średnio raz na pół roku i w każdym nowym, czystym miejscu powtarzałam sobie, że tym razem nie nagromadzę niepotrzebnych przedmiotów. Ani razu się nie udało.

Anonim 5 listopada, 2015 - 9:21 am

Fash, z ubrań i kosmetyków chętnie coś przygarnę 😉

shinysyl 5 listopada, 2015 - 9:43 am

mam to samo i też wyszło to przy przeprowadzce :))

Blobla 5 listopada, 2015 - 10:10 am

Miałam taki sam problem. Ale doszłam do podobnego momentu jak Ty. Brak miejsca i tony nieużywanych ubrań i kosmetyków. Dla mnie to był szok. Ile to pieniędzy wyrzuconych w błoto. Dlatego od jakiegoś czasu przed zakupem każdego ubrania zastanawiam się 3 razy, czy przypadkiem nie mam w dom czegoś podobnego i czy naprawdę mi potrzebny. Najlepiej rzeczywiście zainwestować w dobre bazy i bawić się dodatkami. A kosmetyki? To prawda, że uwielbiamy je kupować, ale żadna kobieta nie jest w stanie zużyć takich ilości. Ja nie ulegam promocjom, po prostu (tak jak coroczna wyprzedaż w Rossmanie). Zanim kupię kosmetyk, np. podkład staram się iść po próbkę, poczytać opinie innych, sprawdzić skład. Oczywiście, wpadki się zdarzają, ale warto czasem 2 razy pomyśleć zanim coś się kupi.

Paula 5 listopada, 2015 - 10:24 am

Ta chwila, w której żałuję, że nie jestem Twoją sąsiadką… 😀

#tyleprzegrać
#pocomiwarszawabyła

Karolina 5 listopada, 2015 - 10:29 am

To mnie chyba zotywowało, żeby wejść na strych w weekend i tam ogarnać:) To bedzie dopiero rewolucja:) Zobaczysz kochana jak ma się własny dom:) Wtedy jest mega zbieractwo a jak ma się strych tak jak Ja to można tam wiellleeeee umieścić:)

Martyna 5 listopada, 2015 - 10:48 am

Pewnie na to trochę za późno i nie masz czasu, ale może zrób wyprzedaż ciuchów i kosmetyków. Ja lubię szukać dla swoich rzeczy nowych właścicieli i sprzedaję je za symboliczne kwoty 😉

Eliza Wydrych Strzelecka 5 listopada, 2015 - 11:11 am

Bedzie wyprzedaż 🙂

Paula 5 listopada, 2015 - 12:30 pm

Super !!! 🙂

Ann 5 listopada, 2015 - 11:00 am

Eliza, polecam bloga i kanał na YT: http://www.lightbycoco.com.
Dla mnie jest inspiracją, chociaż lekko ekstremalną- być w stanie zapakować CAŁY dobytek dwóch osób do 3 kartonów i 2 toreb podróżnych 🙂

simply lifetime 5 listopada, 2015 - 11:13 am

w swoim życiu doświadczyłam już kilku przeprowadzek i jedyne wspomnienie, jakie towarzyszy mi w związku z nimi to właśnie nieustanne pakowanie i segregowanie rzeczy. dopóki wszystko jest na swoim miejscu – wszystko jest w porządku, ale kiedy w grę wchodzi pakowanie – jestem przerażona. każdego razu wyrzucam całe kartony niepotrzebnych rzeczy, które zalegają gdzieś podczas mojej błogiej nieświadomości. trzymam kciuki, żebyś pozbyła się tego, co nie będzie ani przydatne, ani wizualnie atrakcyjne. koniec z sentymentami! 🙂

milena 5 listopada, 2015 - 11:33 am

Nie mam tego problemu, jestem minimalistką. Choć czasem tez zdarzają się kryzysy, ale średnio raz na miesiąc/dwa -> czystka w mieszkaniu.

Ann 5 listopada, 2015 - 12:13 pm

Ja przez 3 lata mieszkałam w małym mieszkaniu ok. 30m2 . W tym roku we wrześniu musiałam się przeprowadzić,co wiązało się z pakowaniem wszystkich rzeczy. Nie potrafiłam uwierzyć w to, że w tak krótkim czasie potrafiłam uzbierać tyle rzeczy i zmieścić jej w takim małym mieszkanku ! 😉 Uświadomiłam sobie, że jednak potrafię być niesentymentalna i rzeczy zniszczone,niepotrzebne które tylko miło mi się kojarzyły poszły do wyrzucenia. A to co komuś mogłoby się przydać rozdałam. Jak już znalazłam się w nowym mieszkaniu i przyszło mi się rozpakować to zrobiłam następne czystki w swoich rzeczach. Chociaż teraz mam dużo większa przestrzeń bo aż 75 m2 to z zimnym sercem pozbyłam się niepotrzebnych rzeczy. Czuje się teraz milion razy lepiej. Moja szafa i komoda wreszcie nie są przepełnione 😉 !

cytrynka 5 listopada, 2015 - 12:24 pm

Ja cały czas walczę z konsumpcjonizmem, przed każdym zakupem długo się zastanawiam, bo luz w szafie to dla mnie największy luksus 🙂 Zbieram tylko lakiery do paznokci, mam całą szufladę 😉
Chciałabym urodzić się minimalistką..

Baś 5 listopada, 2015 - 12:45 pm

Szczęśliwa, sąsiadka Elizki pozdrawia wszystkich 🙂 P.S. Ell dzięki za wszystkie skarby 🙂

Eliza Wydrych Strzelecka 5 listopada, 2015 - 1:04 pm

hahahha <3

agatakc 5 listopada, 2015 - 7:43 pm

Okrucieństwo 🙂

Madzia 5 listopada, 2015 - 1:05 pm

wystaw te rzeczy na aukcję ! :)))

Polenka 5 listopada, 2015 - 1:24 pm

Bądź dzielna! Właśnie po ostatniej przeprowadzce obiecałam sobie, że już koniec z chomikowaniem. Przed zakupem jakiejś rzeczy włącza mi się czerwona lampka i zaczynam się zastanawiać. Zwłaszcza, że mieszkam teraz za granicą i liczę się z tym, że po powrocie do Polski niektóre rzeczy będę musiała zostawić.

Ania 5 listopada, 2015 - 2:12 pm

Ja na szczęście nie mam takiego problemu. Rzeczy nie dają mi szczęścia, ani na chwilę. Za to przestronne i puste wnętrza bardzo. Duszę się pod natłokiem rzeczy, nie wiem jak to wytłumaczyć.Ale moja mama ma chyba 30 różnych zestawów filiżanek, talerzyków, cukierniczek, solniczek, deseczek itd… 😀

Anonim 11 listopada, 2015 - 7:52 pm

O! u mnie jest tak samo, te wszystkie rzeczy w domu rodzinnym przytłaczają mnie. Niedługo przeprowadzam się i chcę, aby u mnie było tylko to co potrzebna.

Ania 5 listopada, 2015 - 5:08 pm

Mam wrażenie, że ze zbieractwem radzę sobie nieźle. Mamy własne ale niewielkie mieszkanie i to skutecznie udaremnia moje plany zakupowe – małe mieszkanie łatwo zagracić :)) Torebki materiałowe na zakupy powieś gdzieś przy wyjściu. Jak będziesz zakładać płaszcz to rzucą Ci się w oczy i będziesz pamiętała, aby je zabrać. Tym samym nie będziesz musiała brać jednorazówek ze sklepu :))
Pozdrawiam,

Domi 5 listopada, 2015 - 6:58 pm

Fajne są też takie siatki materiałowe składane. Kupiłam taką w Rossmannie i odtąd nie używam foliowych toreb 🙂 Taka siatka zajmuje mało miejsca w torbie.

Katarzyna Kędzierska (simplicite) 5 listopada, 2015 - 5:30 pm

W razie potrzeby służę pomocą w minimalizowaniu stanu posiadania ;).

agata 5 listopada, 2015 - 5:39 pm

jesssu Eliza, Ty to masz problemy.
daj mi swoje namiary na maila, to zaraz wpadam i zabieram to, co Ci niepotrzebne. u mnie w domu znajdzie sie na pewno miejsce, szczególnie na Twoje ciuchy! oczywiscie za darmo, przecież nie będę od Ciebie pobierać zadnych opłat 🙂

ola 5 listopada, 2015 - 6:02 pm

Elizka,za to zmarnowane jedzenie i plastikowe torby należy Ci się klaps w tyłek! Czekam na obietnicę poprawy! A tak poważnie,to ja mam problem jedynie z kosmetykami,które po prostu lubię kupować. Stopuje mnie mąż uświadamiając na dziale kosmetycznym,że chyba nie jest mi potrzebny ósmy balsam do ciała lub dziesiąty krem do rąk 😀 ale będąc na samotnych zakupach wynagradzam sobie jego jęczenie z nawiązką 😀

Gosia 5 listopada, 2015 - 6:42 pm

Na szczęście nie jestem zbieraczem 😛 regularnie robię czystki 🙂 dzięki temu po 4 latach studiów udało się nam przeprowadzić jednym kursem samochodu.

Dominika 5 listopada, 2015 - 6:47 pm

Wpis o dobrych bazach w szafie byłby dla mnie idealny. Z zaznaczeniem co jest nie tylko uniwersalne i bezapelacyjnie musi być w szafie dobrze ubranej kobiety ale i dobre jakościowo w 2 rodzajach finansowych (tej większej i mniejszej ).

Domi 5 listopada, 2015 - 6:55 pm

Ja na szczęście już się tego pozbyłam. Przeprowadzałam się 2 razy i za każdym razem wywalałam siatki niepotrzebnych rzeczy. Kilka dni temu po tym jak pomyślałam, że czeka nas ostatnia przeprowadzka – na swoje, stwierdziłam, że będziemy mieć mało rzeczy do zabrania. Choć i pewnie wtedy zrobimy kolejne czystki.

Największy problem mam z książkami – mam masę książek, które próbowałam wystawić za symboliczne kwoty i niestety zero zainteresowania (a są to książki nowe, lekkie, dla kobiet).

To samo tyczy się książek ze studiów. Póki studiuję to cały czas myślę, że pewnie się jeszcze przydadzą. A jak jest w efekcie? W ciągu ostatnich dwóch lat ani razu do nich nie zajrzałam.

Problem mam również z suknią ślubną, którą mam nadzieję w końcu uda mi się sprzedać. Kocham ją całym sercem, ale dobija mnie, że wisi u mnie na drzwiach, kiedy mogła by zdobić Pannę Młodą.

Najlepiej robić co 2 miesiące research szafy i jeśli coś za drugim razem jest jako ,,neutralne” to pora się z tym pożegnać.

Z kosmetykami nie mam problemu – na początku blogowania owszem miałam ogromny przez współprace, które podejmowałam. Dziś podejmuję tylko te przemyślane, które naprawdę warto podjąć. Dzięki temu pozbyłam się nadmiaru produktów, a używam tylko te kosmetyki, które się u mnie sprawdzają (dlatego moje comiesięczne denko może wydawać się nudne, bo często przewijają się tam te same produkty:P).

Ewa 5 listopada, 2015 - 7:03 pm

Myślę, że to wchodzi w krew po kilku próbach (udanych i tych mniej udanych) Obiecujesz sobie, że masz wszystkiego wystarczająco dużo (np kosmetyki) ale później widzisz mega promocję/mega nowość która ma najlepszy marketing ever (działa na Ciebie jak lep na muchy) i znowu to kupujesz. Przychodzisz do domu, jesteś przeszczęsliwa i to trwa może tydzień/dwa. I znowu dochodzisz do wniosku, że pieniądze zmarnowane bo zanim zużyjesz wszystko co masz data ważności dawno minie.
Dlatego jednym zdecydowanym ruchem wywaliłam wszystkie kosmetyki, które były momentem słabości podczas zakupów i które leżały nieużywane. I od tej pory kiedy czegoś naprawdę potrzebuję patrzę czy oby na pewno jest mi potrzebne (najczęściej mam już coś takiego i odpuszczam) albo odkładam zakup na przyszły miesiąc – jeżeli przez ten miesiąc naprawdę o tym ciągle myślę i faktycznie byłoby przydatne każdego dnia-kupuję 😀 Tak było z paletami cieni, które wszędzie mi wyskakiwały. Naked, The balm, Zoeva. Wszystkie cudowne! Nie mam żadnej z nich – żyję i wyglądam bez nich całkiem nieźle. Kiedy zużyję moje cienie – pomyslę nad nowymi (do tego czasu anulowałam subskrypcję i odlajkowałam drogerie internetowe – mniej kuszenia 😉 )

Karola Franieczek 5 listopada, 2015 - 8:24 pm

Doskonale rozumiem Twój ból. Jak się przeprowadzaliśmy, dokonałam takich odkryć w czeluściach szaf i na półkach, że się za głowę łapałam. Czasami mam wręcz wrażenie, że niektóre rzeczy pojawiają się same, znikąd. 😀

Dominika 5 listopada, 2015 - 10:18 pm

Eliza oddaj mi jeden mikser! Mój właśnie się zepsul;)

Mada 6 listopada, 2015 - 2:06 pm

Mam dokładnie tak samo! W zeszłym roku wróciliśmy z Lublina do Radomia i nie spodziewałam się, że przez 3 lata studiów można zgromadzić tyle rzeczy! W naszym 30 metrowy mieszkanku mieliśmy tyle rzeczy, że trzeba było je zwozić na raty 🙂 A co do ubrań to jutro robię wielkie sprzątanie! Mam wreszcie szafę, więc to najlepszy moment na pozbycie się niepotrzebnych ciuchów!

sauer 6 listopada, 2015 - 10:35 pm

też mam taką spiżarkę.. a czego tam nie ma, narty, miksery, parasol na plaże, jedzenie, kosmetyki, pudełka, miksery, blendery… tam istny sajgon 😀

Ann 7 listopada, 2015 - 8:24 am

Ooo to tak jakbym czytała o moim garażu 😀 są tam przetwory,alkohol,leżaki,parasolę na plaże,walizki,torby… chyba powinnam tam posprzątać 😀 😀

Trixi 7 listopada, 2015 - 12:31 am

Jak tak czytam ten tekst i komentarze, to włos mi się jeży na głowie, w jak konsumpcyjnym społeczeństwie żyję. Sama mam sporo rzeczy, ale głównie to graty związane z moją rzemieślniczą pracą. Mam dużo książek, ale wszystkie przeczytane albo w trakcie czytania. Lubię też rzeczy ładne, jednak kupuję głównie te użytkowe, a takich nie mam w większej ilości niż niezbędna (nie wiem, co bym robiła z dwoma mikserami lub dwoma zestawami solniczek). Ubrania i dodatki segreguję regularnie, oddaję biednym lub przeznaczam na odzież roboczą, ale nie zdarzyło mi się pozbywać ubrań, bo nigdy nie miałam ich na sobie. I w zasadzie od dawna już moja szafa nie powiększa się bez potrzeby.
Były czasy, ze zarabiałam całkiem dobrze i mogłam spokojnie wydawać kasę bez zastanowienia, a mimo to na placach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, kiedy wracałam ze sklepu w poczuciu, że „zaszalałam”. Chyba dlatego, ze wychowano mnie w szacunku dla pracy, zarobionych pieniędzy i dla pracy innych ludzi, którzy za produkowanie różnych dóbr dostają śmieszną stawkę. To właśnie przez nieodpowiedzialne i lekkomyślne kupowanie kolejnych rzeczy ci ludzie muszą produkować jeszcze więcej i jeszcze szybciej, bo napędzamy rynek. Dlatego ja też zadaję sobie wspomniane w jednym z komentarzy pytanie: „chciejstwo czy potrzeba?” zanim coś kupię.
Eliza, nie wyrzucaj pustych słoików: w domu niejednokrotnie się przydadzą, choćby do przetworów, a po co mają lądować na wysypisku lub po co masz kupować nowe? Są też znacznie lepsze do tymczasowego przechowywania żywności niż plastik.

Trixi 7 listopada, 2015 - 12:42 am

Eliza, nawiązałaś do marnujących się produktów spożywczych, więc skorzystam
Odrzuca mnie jedno zjawisko, które jest nagminne i świadczy o tym, że ludziom wybitnie się w głowach poprzewracało. Wchodzi sobie rodzina do restauracji i zamawia całą furę jedzenia. Przystawka, danie główne i dla dzieci tak samo wielkie porcje jak dla dorosłych. Praktycznie nikt nie zjada całej porcji, tylko rozgrzebują i paprzą wszystko, trochę podziubią, może zjedzą do połowy i wychodzą.

Dlaczego nikt nie bierze na wynos reszty jedzenia, które zamówił? Przecież nikt już tego nie zje i się zmarnuje. Czy naprawdę jesteśmy już tak aroganccy, żeby lekceważyć wartość posiłku? Czy naprawdę większość ludzi w Polsce nawet raz nie doświadczyła głodu? Jak ma się czuć ktoś, kto pracując w restauracji, ze swojej jednej pensji musi wyżywić kilkoro dzieci, a codziennie widzi lądujące w koszu kilogramy dobrego jedzenia? Takie myśli chodzą mi czasem po głowie, gdy widzę, jak ludzie bezmyślnie zamawiają kilka potraw w knajpie, „bo nie mogą się zdecydować” – tak, aż tak źle.

Karolina 7 listopada, 2015 - 10:10 am

Przeżywałam to samo! Nie miałam pojęcia jakim cudem w małym pokoju w domu rodzinnym zmieściłam tyle rzeczy 😀 Jak sobie poradziłam? Część oddałam potrzebującym, część znajomym, książki do których nie wrócę i które nie są moimi ulubionymi sprzedałam lub oddałam. A co do foliowych worków, ja się nauczyłam ich nie brać w sklepach dopiero, kiedy zaopatrzyłam się w składaną torbę materiałową, która mieści mi się do każdej torebki 🙂

Alabasterfox 7 listopada, 2015 - 11:21 am

Przeżywam ten koszmar niemalże rokrocznie, jako że często zmieniam mieszkania, jednak za każdym razem pozbywam się mniej więcej 20% rzeczy i… wciąż wpadam w tę samą pułapkę w nowym miejscu. Nowe miejsce = nowy wystrój, a to z kolei oznacza zakupy… I tak się gromadzi ;/ Ale przyznaję się – ten nadmiar jest męczący z perspektywą regularnych przeprowadzek, z drugiej strony nie chcę czuć się przez kolejny rok, jakbym była tu tylko „na chwilę”, czyli „na walizkach”.

Karolina 7 listopada, 2015 - 11:29 am

Przeprowadzka czeka mnie w przyszłe wakacje. Nasz wymarzony dom <3 ale już się obawiam przeprowadzki.. Mimo, że mieszkam w jednym pokoju u rodziców i wszystko mi sie tam mieści.. To wiem, że jak zaczne się pakować to nagle wszystko się pomnoży. Zawsze tak mam przy porządkach.. Mam wszystko w półkach i wszystko się mieści.. Zaczynam robić porządek, wszystko powyjmuję z szafek i nagle jest tego milion razy więcej i już nie chce się zmieścić :S

a 7 listopada, 2015 - 1:18 pm

Ja plastikowe torby z marketów wykorzystuję jako worki na śmieci albo zamiast plastikowego czepka pod maseczkę do włosów.

Katarzyna Rupniewska 7 listopada, 2015 - 7:51 pm

Moim największym problemem są teraz książki. W nowym domu mieliśmy mieć ogromną biblioteczkę, ale do większości z nich i tak więcej nie zaglądam i tylko kolejne przedmioty do sprzątania w domu. Biję się z myślami, czy biblioteczka to coś, czego potrzebuję, czy lepiej książki oddać do biblioteki. Od kilku lat mam Kindla i byłam pewna, że papierowych książek już nie kupuję. Oszukiwałam samą siebie, część które uwielbiam mam w 2 wersjach, polski druk i angielski mobi, nawet Thorn’a, ale tu nie ma się co dziwić 😉

Martyna Szkołyk 8 listopada, 2015 - 12:54 pm

Jakie to miłe, że dałaś kosmetyki sąsiadkom. 🙂 Moim zdaniem warto uświadamiać sobie, że nie potrzebujemy mnóstwa gratów, by funkcjonować. Sama staram się z tym walczyć, ale mam takiego pecha, że zazwyczaj wyrzucę coś, co jest mi za parę dni potrzebne… 😀

Natka 15 listopada, 2015 - 2:32 pm

Mam 15 lat i w pół roku oddałam 18 worów ubrań jestem maniakiem, ale wiem że muszę się pozbyć. Zawsze mówiłam sb a nie to się przyda a i to też zrobię z nimi sesje na bloga. Później sb uświadamiam, że to nie będzie mi potrzebne i oddaje. Zawsze się czuje lżej 🙂

Angelika Katrina 17 listopada, 2015 - 2:25 pm

Ja mam podobny problem. Odkładam różne rzeczy, bo „może kiedyś przyda mi się to”. Podczas przeprowadzki w zeszłym roku zdałam sobie sprawę, że mam mnóstwo rzeczy, których nie używałam od wieków. Teraz zanim coś zachomikuję zastanowię się trzy razy, czy aby na pewno będzie mi to jeszcze potrzebne. Co jakiś czas podczas większych porządków przeglądam swoje zachomikowane szpargały i odpowiadam sobie krótko na pytanie: czy użyłam tych rzeczy ostatnio? czy w ogóle użyłam ich od czasu zachomikowania? Problem rozwiązany, choć przyznaję, że nie jest to wcale proste 🙂

Domi 18 listopada, 2015 - 12:42 pm

To świetna metoda. Robię tak samo!

mmena 22 listopada, 2015 - 2:14 pm

Nie mam. Jak czegoś nie używam to wyrzucam od razu.

Erill 16 stycznia, 2016 - 9:55 pm

jezus mam straszliwa manie zbieractwa. To sie p prostu nie miesci w głowie ile jestem w stanie zmiescić po kątach i w pudłach.
Za każdym razem jak sie przeprowadzilismy obiecywałam sosbie, ze pozbede sie polowy rzeczy. I faktycznie pozbywalam sie. A potem sie wciaz okazywalo ze mam ich jakoś masakrycznie dużo.
I ciągle dochodza nowe. Teraz nie mam juz pretekstu „przeprwadzki” bo jestesmy na swoim i tak jest tu fajnie, ze next stepo to juz tylko domek nad morzem na emeryturze, ale nie mam dobrej „wymowki” do sprzatania. Caly czas jest cos wazniejszego i co najgorsze.. te ukryte, wielkie przestrzenie na strychu i w czyms co miało byc garderoba a jest po prostu magazynem ktory przypomina wodospad jak sie odsunie dzrzwi.
Obawiam sie, ze trzeba byc po prosyu minimaslista pozbawionym sentymentu, zeby ten problem nie powracal co jakis czas 😉

Agnieszka_Glamour 20 stycznia, 2016 - 1:40 pm

Jest jedna zasada – dopóki nie podejmiesz decyzji, ze chcesz z tym skończysz to samo nie odejdzie.
Miałam ten problem.
Zbierałam ubrania, a bo na pewno się przydadzą, a w następnym roku będzie modne, a bo fajnie mieć tyle ciuchów, bo schudnę do tych, a do tych przytyje itp.
I co?
To trzeba leczyć! -Mi jakimś cudem udało mi się tego pozbyć.
Jednak długo dojrzewałam do tej decyzji , teraz jak na to patrze dużo za długo.
I szczerze mówić Bogu dziękuje że mam to za sobą.
Swoją drogą zastanawiam się jakim cudem 12 wielkich worów(ogromnych bo takich do remontów), które wywiozłam zmieściły się w pokoju 2 na 3 metry.
Pozdrawiam

Rakshata 7 października, 2016 - 2:19 pm

Jestem w trakcie przeprowadzki, po rozpakowaniu części stwierdziłam „O boże, jestem patologicznym zbieraczem” Dopiero później skojarzyłam to stwierdzenie z twoim blogiem Jak dobrze ,że nie tylko ja mam problem piona!:D

Comments are closed.